Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Można - odrzekła Grimalkin. - Nad tym zastanowimy się jednak kiedy już obezwładnimy wroga. - Zwróciła się do Kateriny - A co mogłabyś mi zaproponować?
  2. - Dekapitacja, pogrzebanie ciała i przebicie paroma srebrnymi prętami, zakopanie, przykrycie płaskim kamieniem. Dla głowy trzzeba dodatkowo znaleźć jakieś miejsce spoczynku. Zdarza się, że ofiara nie ginie po oddzieleniu mózgu od ciała i zarówno łeb jak i korpus żyją - wszystko zależy od mocy stwora mroku. Kiedy zabieramy się za przedsięwzięcie i co ja będę miała w zamian? - zapytała.
  3. - Dziękuję - powiedziała wiedźma. - Nie powiedziałam ani razu, że nie przyjdę. Pojawiły się jakieś decyzje?
  4. Wiedźma po jakimś czasie udała się pod wskazany adres. Odczekała jeszcze chwilę i kiedy nadeszła odpowiednia godzina, zadzwoniła.
  5. - Oczywiście - odrzekł elf uprzejmym tonem. Uśmiechnął się lekko, po czym ułożył na skale, nie zamierzając marnować reszty nocy na nic, poza odpoczynkiem.
  6. Grimalkin spacerowała przez miasto, nie mając chwilowo zbyt wielu rzeczy do załatwienia.
  7. - Prośby o pomoc kosztują - odpowiedziała wiedźma cicho.
  8. - W jakim celu? - zapytała Grimalkin.
  9. - Głowa, niekoniecznie. Znałam jednak kilka różnych przedstawicieli różnych ras, którzy potrafili się odkopać bez głowy, a zwykłą dekapitacja nie powodowała zgonu. Jeśli twój kochanek może zginąć przez oddzielenie głowy od ciała, to nie widzę problemu - rzekła.
  10. - Drewniany kołek? Nie wystarczy na długo, o nie. Trzeba oddzielić głowę od ciała. Ciało zaś trzeba zakopać w głębokiej na co najmniej osiem stóp jamie i przebić srebrem - powiedziała.
  11. - Nie wiem. Wiem za to, jak unieruchomić go, aby nie zrobił więcej szkód i zdobyć czas na znalezienie sposobu zabicia go - odpowiedziała.
  12. - Byłam. Miałam pewną... sprawę do załatwienia - uśmiechnęła się. Miała na myśli kobietę w średnim wieku, którą pozbawiła zeszłego wieczoru życia. Grimalkin nie lubiła wtrącać się do polityki, ale czasem sytuacja tego wymagała.
  13. Wiedźma skłoniła się, wbijając swoje zimne spojrzenie w oczy Kateriny. Ubrana była w skórzane buty na niskim obcasie, obowiązkowo czarne. Opróćz tego szare spodnie i biała, płócienna tunika.
  14. - Znam ją, numenorejczyku - przyznał elf bez cienia emocji, posługując się tym samym, uznanym powszechnie za plugawy językiem. Nie był on co prawda przeznaczony dla elfów, ale Gwydrilowi udało się pozyskać wystarczająco informacji, aby móc się go nauczyć.
  15. - Cóż. Nawet jeśli nie wiedzą nic o bestyi, to winni orientować się przynajmniej w swoim mieście - mruknęła. Krótki gwizd przeszył powietrze i z nieba spłynął dość spory cień. Ptak o ciemnym upierzeniu wylądował na przedramieniu Inge i złożył swoje duże skrzydła. - Zmora, mój wieloletni towarzysz - wyjaśniła.
  16. Zdawało się, że Gwydril ignoruje sceny odgrywające się niedaleko ogniska. Elf patrzał w ogień zamyślony i jakby zupełnie oderwany od rzeczywistości. Był jednak zorientowany w sytuacji, tyle że zacieśniająca się relacja między Aaronem a Liosą nie zajmowała większości jego uwagi. Dziwiło go tylko zaufanie elfki do człowieka. Znali się w końcu zaledwie od kilku godzin i jak na liczącą sobie tyle lat istotę, zachowanie Liosy było dość... lekkomyślne. Elf porzucił te myśli, dochodząc do wniosku że to sprawa człowieka i elfki, a jemu w końcu nic do tego. Myślał teraz raczej o misji, która czekała drużynę. Zastanawiał się nad mrokiem czyhającym w ruinach i wokół jeziora. Rzucił szybkie spojrzenie Valtharowi.
  17. Inge była zaskoczona zmianą. Bez tłumu miasto wydawało się takie... uporządkowane. Labirynt ulic wydał jej się mniej groźny niż za dnia i teraz chyba nie udałoby jej się aż tak łatwo tu zgubić. - Wiecie waszmościowie gdzie nam iść trzeba? - zapytała cicho.
  18. Inge ruszyła ku wrotom katedry, raz tylko potykając się o nierówne podłoże. Odszukała metalową klamkę i otwarła małe drzwi. Poczuła chłód powietrza i przekroczyła próg. Teraz czekała na resztę.
  19. - Tańczysz jak na razie dobrze, patrząc na to, żeś niższy ode mnie - pochwaliła.
  20. - Zobaczymy, co umiesz - powiedziała wiedźma. - Z jakiego powodu tu jesteś?
  21. - Demonem, wampirem, wilkołakiem... Wieloma na raz - rzekła kobieta. - To jak wyzwanie. Aż chciałoby się przebić jego ciało srebrem... Zatańczysz, chłopcze?
  22. - To jest pewien przykry jegomość - odrzekła Grimalkin. - Oboje za sobą nie przepadają.
  23. - Zapewne nie. Dostały krwawą nauczkę, nie powinny znowu zaatakować - odpowiedział.
  24. Grimalkin znalazła się blisko Oza. - Jak się bawisz, chłopcze? - zapytała.
  25. Gwydril rozpalił ognisko, oprawił zające i zaczął je piec. Po kilkunastu minutach mięso było gotowe. - Kto jest głodny, niech bierze - powiedział. Wziął swoją porcję i usiadł na jednym z głazów.
×
×
  • Utwórz nowe...