Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Kilka kucy już wbiegło do stołówki. Kilka pegazów wleciało. Rocket uważnie obejrzał stołówkę i zlokalizował wolne miejsce, obok mocno znudzonego kuca ziemnego, bez przekonania mieszającego jedzenie w talerzu.
  2. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Tak też było. Dojrzały marchewki, groszek i kilka innych warzyw. W niektórych miejscach, oprócz warzyw wyrosły także kryształy. Pozostawało tylko je zebrać.
  3. Jedynym co ruszało się w Ponyville tego ranka, był wiatr. I szczury. Nikt nie hałasował rozkładając stragany, nikt nie biegł do pracy, nikt nie spacerował. Był wczesny ranek, to prawda. Ale w normalnych okolicznościach już wtedy usłyszeć można było na przykład przekleństwa kogoś, kto wstając rano z łóżka natrafił na kota. Wtedy, oprócz przekleństwa dałby się słyszeć dziki wrzask, a to z kolei byłoby początkiem łańcucha reakcji prowadzącego niepowstrzymanie do obudzenia się całego Ponyville. Tego ranka było inaczej. Słońce wstało, jak codziennie. To był dobry znak. Stawał się on jednak niczym, jeśli spojrzeć na piękne, idealnie wyrzeźbione posągi, które niedawno jeszcze były mieszkańcami spokojnej wioski. To nie był dobry znak. Oto z jednego z domów, nie wyróżniających się spośród innych, niespodziewanie wychodzi szary kuc. On też nie wyróżniał się specjalnie od innych. Teraz jednak jest jedyny w swoim rodzaju. Żyje.
  4. Przeskoczył bez zahaczenia o płotek, po czym popędził dalej. Był już niedaleko obozu, kiedy zaczął doskwierać mu głód.
  5. - Ta? Zaraz zobaczysz swój własny znaczek w tej twojej książce! - Krzyknęła i ruszyła na klacz.
  6. Arcybiskup z Canterbury

    Śmierć was oczekuje.

    - Litość - wysyczała ze złością i spojrzała na Victa. - Teraz nic już nie znaczy. Nic. Nikt mi nie okazał litości wtedy. Dlaczego? Dlaczego owce wybrały za mnie? Dlaczego zamknęły mnie w ciasnej celi, mającej uleczyć umysł? Nie uleczyły, o nie. Zniszczyły. Tylko to potrafią owce.
  7. Rainbow uniosła się w powietrze i spojrzała za siebie. Istotnie, stała tam pomarańczowa klacz, podstarzała nieco. - Ładny masz Cutie Mark, dziewczyko... - uśmiechnęła się złośliwie. Rainbow znieruchomiała i z miną typu "Aleocochodzi" przyglądała się intruzowi.
  8. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Oboje przytaknęli. Somada tymczasem ruszyła do jednych z drzwi - niewielkiej srebrnej bramki. Za nią było pomieszczenie, którego podłoże pokrywał mech, wdzierający się gdzieniegdzie na skały. Z góry spływało światło słoneczne, przez niewielką, regularną dziurę w kształcie ośmioramiennej gwiazdy.
  9. Arcybiskup z Canterbury

    The Walking Dead [TWD]

    Airlick, idź stąd. Skazuję cię na banicję. A potem hańbę. A potem jeszcze pieniek katowski.
  10. Był nim dość wysoki płotek. Przed chwilą jakiś pegaz lecąc zahaczył o niego skrzydłem i wylądował dość twardo na ziemi, czemu towarzyszyły salwy gromkiego śmiechu innych. On sam otrzepał się, śmiejąc się z siebie samego i poleciał dalej.
  11. - No dobra... Kilka lat temu, w lesie, dokładnie takim jak ten, zaginęła para kucyków. Szukano ich bez wytchnienia, przez kilka miesięcy. Mimo to nie udało się ich znaleźć. Zniknęli bez żadnego śladu. Wszyscy stracili nadzieję na odnalezienie ich. Pewnego dnia, gdy wszyscy zapomnieli już o parze, biwak złożony z pięciu kucyków wyruszył do lasu. Chcieli odpocząć, pobawić się. W nocy jednak, gdy już spali, jeden z nich usłyszał dziwne dźwięki - brzmiały one jak przytłumiony krzyk. Nie odważył się wyjść z namiotu. Rano okazało się, że jeden z ogierów nie żyje. Nie miał na ciele niczego podejrzanego poza tym, że skóra z Cutie Markiem była wycięta. Pozostała czwórka była przerażona. Zdecydowali się sprawdzić okoliczny las... Znaleźli stary, rozwalający się dom. Nie było go, kiedy trwały poszukiwania parki zaginionych. Weszli i... Znaleźli księgę oprawioną w skórę kucyków. Na każdej ze stron przyklejony był cienki płat z Cutie Markiem. Usłyszeli hałas. To właścicielka domu wróciła. Niewielka, pomarańczowa klacz jednorożca, uznana za zaginioną. To przez nią jej partner nie wrócił do domu, to ona zabiła jego i towarzysza czwórki z obozu. A teraz miała dodatkowe cztery Cutie Marki do kolekcji...
  12. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - Nie wątpię. A i przy bystrości waszych oczu raczej nie ma możliwości, żebym coś kombinowała... - dokończyła i udała się do swojej komnaty. Hammer i Arrow wymienili zdziwione spojrzenia.
  13. - To co, straszne historie? - zapytała Rainbow Dash, która nagle wychyliła się zza pieńka, na którym siedział Fiury. Wyszczerzyła się złowieszczo. - Błaagam. Chcesz żeby miał koszmary, tak jak Scootaloo? - Applejack przewróciła oczami. - Najwyżej zafunduję naszemu małemu gościowi spotkanie z Księżniczką Luną! Albo bezgłowym ogierem... - zastanowiła się nad tą kwestią.
  14. - Dobra, szefuniu. To ja lecę. Do zobaczenia później! - Krzyknął i odbiegł. Poranny chłód działał dobrze na ciała biegnących - orzeźwiał. Wciągu dnia jednak nie będzie o wiele cieplej - w tych okolicach temperatura raczej nie skłaniała się ku upałom. Rocket poczuł zmęczenie w nogach, górka jednak się już kończyła. Zobaczył przed sobą tor treningowy złożony z płotków, drabinek i innych narzędzi tortur.
  15. Arcybiskup z Canterbury

    Śmierć was oczekuje.

    > Oczy Socks przestały widzieć. Zapanowała ciemność i śmiech Dearme w oddali. Po chwili obraz pojawił się i wyostrzył - niewielka, granatowa klacz o skołtunionych włosach w małej izolatce. Ściany wyłożone były gąbką. Klacz trzymała w zębach coś bardzo małego i lśniącego - skalpel? Spojrzała na swoje kopyta, po czym zniknęła. Socks nagle znalazła się w innym pomieszczeniu - w drugiej sali, razem z klaczą. Tam leżała klacz jednorożca, która dopiero po chwili ujrzała intruza. Zaczęły do siebie mówić. Rozmawiały. Granatowa klacz miała łzy w oczach, kiedy wręczyła skalpel rozmówczyni. Potem znów znalazła się w izolatce. Usiadła i zaczęła płakać, a potem wzięła skalpel i wbiła w nogę - głęboko i daleko od kopyta. Czerwona ciecz wypłynęła z rany. Klacz histerycznie się zaśmiała i to samo zrobiła z drugą. Kałuża krwi wykwitła naokoło niej, aż w końcu straciła siły i upadła. Przestała się śmiać. Obraz znów wyostrzył się. Socks wróciła do krainy Śmierci.
  16. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - Bardzo mi miło. Nie będę jednak pracować z wami. Nie będę łowczynią. Będę zbierać informacje, żeby nie zdarzył się jeszcze jeden taki incydent, jak przy waszym ostatnim zadaniu. - powiedziała.
  17. Arcybiskup z Canterbury

    Śmierć was oczekuje.

    - Nie bronię się. Nie wypieram się tego, co zrobiłam. Chcesz zobaczyć, co się stało? Podejdź bliżej i dotknij mojego kopyta.
  18. Arcybiskup z Canterbury

    Śmierć was oczekuje.

    - Owca, jak Lunę kocham, owca. Wzięłaś nędzny kawałek papieru i sądzisz że wszystko wiesz? Nic nie wiesz. Masz mnie za wroga, oceniając po pozorach, o tak. Nic nie wiecie. Stracić kogoś jest lepiej, niż stracić siebie.
  19. Arcybiskup z Canterbury

    Śmierć was oczekuje.

    Zaśmiała się, kolejny raz. - Co ci to da, owco? Powiedz mi: co ci to da? Chcesz być równa mnie? Chcesz wciągnąć w to niego? Brzydzisz się moim morderstwem, a jesteś skłonna mnie zabić... Jak to się nazywało? Ach, tak. Hipokryzja. O, właśnie.
  20. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - Mam na imię Twirael. - Odezwała się klacz miłym, łagodnym głosem. Mówiła cicho. - Nie stanowię niebezpieczeństwa, naprawdę. Proszę, opuść miecze. Jestem przecież tylko jedna na was trzech. Veritas zabrał mnie tutaj. Za kilka dni mam zostać szpiegiem, tak powiedział. Mówił o was. - dokończyła. Wyglądała na zestresowaną, mimo że się uśmiechała.
  21. Ognisko było już rozpalone. Applejack i Fluttershy siedziały na kłodach ustawionych wokół niego. Raibow Dash znosiła drewno, a Rarity... Cóż. Rarity nic nie robiła.
  22. Arcybiskup z Canterbury

    Śmierć was oczekuje.

    - Pocięty skalpelem... Nieprawda. - Pierwsze ciało wyparowało. - Nie cięłam ich dla przyjemności. To było dla nich. A tobie, Wave, mogę pokazać... Jeśli się odważysz, o, tak.
  23. Arcybiskup z Canterbury

    Śmierć was oczekuje.

    - Jakie sztuczki? - przybrała minę niewiniątka, po czym zwróciła się do Wave'a. - Chciałbyś zobaczyć?
  24. Arcybiskup z Canterbury

    Śmierć was oczekuje.

    Klacz zaśmiała się, swoim zwyczajem drwiąco. - Nic nie wiesz, owco. Nic. Zabiłam ich i zabiłam siebie. O, tak. Zrobiłam to. Nie zabiłam ich spokojnie. Chcieli tego. Uwolniłam ich. Nikt ich już nie dręczy i nie będzie dręczył. Nigdy.
  25. - Całkiem nieźle - powiedziała. - A teraz chodźmy do obozu. Applejack zabrała kilka jabłek. Te z ogniska są wyjątkowo dobre.
×
×
  • Utwórz nowe...