-
Zawartość
1391 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Ukeź
-
Blondaskowi nie przeszkadzało jej spojrzenie. Przywykł. Dlatego nadal bez skrępowania się gapił, memlając tą zupę. Kiedy jednak spuściła głowę, lekko zmarszczył nosek. Wydawało mu się z tą zmianą koloru oczu? Tak, pewnie tak. No cóż. Skończył zupę i wyprostował się na krześle. - Dziękuję, mogę już iść? - zapytał, bo w sumie nie wiedział, czy może ot tak wyjść bez słowa, czy ma czekać na jakieś specjalne pozwolenie.
-
Piegusek więcej się nie odezwał poza tym "dzień dobry". Zwrócił uwagę, na to, że kobieta uśmiechnęła się do najmłodszej dziewczynki. Chociaż wolał nie wnikać w to, co ten uśmiech miał oznaczać. Czy był szczery czy nie. I ta herbatka. No ale, to nie jego sprawa, nie? Zauważył za to, że córka właścicielki się na wszystkich dziwacznie gapi. Ach tak? On sam spojrzał na nią bardzo intensywnie, swoim zielonym okiem. Zabrał się za jedzenie zupy, choć głodny nie był. I cały czas wręcz chamsko wlepiał wzrok w Annabelle. No co, nie wolno?
-
- No. Poza tym, przyznam szczerze, że nie wyglądasz na kogoś, kto ma zamiar siedzieć tu do czasu, aż sami go wypuszczą, więc tym bardziej nie rzucaj się jej w oczy - stwierdził jeszcze ściszonym tonem, tuż przed tym jak weszli do jadalni. Nawet do końca nie wiedział, czy tamten to usłyszał. Ale Martin zapamiętał tego Kevina z wczoraj. To niezadowolenie rzucało się wtedy w oczy. - Dzień dobry~ - powiedział wręcz przesłodzonym głosikiem, widząc kobietę przy stole. Sam podszedł do pierwszego lepszego wolnego krzesła i usiadł na nim. Zauważył, że brakuje jeszcze kilku osób, więc tyle dobrze. Nawet jeśli się spóźnili z Kevinem, to nie tak bardzo.
-
- Faktycznie, lepiej nie zwracać na siebie uwagi w sposób negatywny - przytaknął i wstał z fotela, przeciągając się. Obiad. W sumie to nie był jeszcze specjalnie głodny. Siedzenie w budynku nie było męczące, więc energii nie zużył za wiele. - Właściwie to w ogóle lepiej nie zwracać uwagi wychowawczyni - dodał jeszcze po chwili, wychodząc z salonu i czekając na chłopaka, z którym rozmawiał.
-
Zielone oczko zauważyło, że chłopak marszczy brwi, jednak sam Martin nie miał zamiaru się w tej kwestii wypowiadać. Może coś przeczytał? Albo o czymś pomyślał? Nie będzie o to pytać tego Kevina, jak właśnie się dowiedział. - Mnie też jest miło, Kevinie - odpowiedział raczej uprzejmie. - Cóż, wiele osób wierzy w coś, dopiero gdy to widzi i to wydaje mi się być normalne, tak na dobrą sprawę. - Wzruszył ramionami. Siedzenie w ławkach i pisanie w zeszytach? Niespecjalnie ciekawe. Może to i dobrze, że ominęła go taka edukacja? W sumie była mu zbędna do tej pory i nie podejrzewał, że dużo stracił. - Ale to dużo was było w tych salach - przyznał jeszcze. - Ja nie miałam okazji ani możliwości chodzić do szkoły, dlatego ciekawiło mnie jak to wygląda - przyznał szczerze.
-
- Cóż, ja tam uważam, że z góry całkowicie istnienia takich... nadprzyrodzonych istot, czy mocy nie można przekreślić. Nigdy nic nie wiadomo, nie? - Za wiele faktów historycznych, to tak na dobrą sprawę on nie znał. No bo skąd? Z opowieści braciszka? Te historyjki zawsze miały być czymś w rodzaju "bajki na dobranoc" jeśli już, a nie na zasadzie uczenia go tego, co było kiedyś, w co wierzono i tak dalej. Ale to nieistotne. Wyłapał coś poza magią i takimi tam, o co chciał zapytać. - Chodziłeś do szkoły? Jak ona w ogóle wygląda? - Zapytał, delikatnie marszcząc piegowaty nos. No tak. Pewnie większość dzieciaków tutaj miała wcześniej okazję się uczyć normalnie. - A tak w ogóle, jestem Doll - przedstawił się jeszcze, bo zdał sobie sprawę, że nie zrobił tego wcześniej.
-
- Cośtam obiło mi się o uszy, swego czasu - odpowiedział, w odniesieniu do historii o wilkołakach. Cóż. Nie żeby wierzył w takie stworzenia, ale brat zawsze mówił mu, że ludzie wymyślali takie istoty przede wszystkim ku przestrodze. Chociaż w takie przykładowo demony akurat już wierzył. - Wiedźmy i czarownicy? Oni chyba wydają się być bardziej realni, niż ktoś, kto zmienia się ot tak w futrzaka. - Poprawił grzywkę na oku, znów odruchowo, żeby przypadkiem blizny widać nie było.
-
Oho, wydawał się całkiem uprzejmy. Martin zdawał sobie sprawę z tego, że jednak ten uśmiech był wymuszony. Oj sporo tych wymuszonych uśmieszków się naoglądał w życiu. Ale co się będzie czepiać? W końcu, tak tylko zagaduje. Nic nadzwyczajnego, nie? - Ja i czytanie to tak niekoniecznie - odpowiedział i wzruszył ramionami lekko. - Ledwo się nauczyłam, więc idzie mi to raczej opornie, tak samo jak pisanie zresztą. - Z jego twarzy uśmieszek nie znikał. Pozory? Może. A może szczery ten uśmiech był? A kto to wie. - A jakie na przykład są te legendy? O czym? - zapytał jeszcze po chwili. Słuchać historii opowiadanych przez starszego brata jak był młodszy akurat lubił, więc nic dziwnego, że się dopytywał.
-
Doll nawet nie zwrócił większej uwagi na to, że w pokoju teraz siedział ten jakiś chłopak, z wiecznie niezadowoloną miną i coś czytał. Jednak sam zbyt szczęśliwy nie był. Póki co w salonie raczej nic nie wydało mu się być wystarczająco cenne i proste do zabrania ze sobą, gdyby miał zamiar stąd uciec. Cóż zrobić? Przecież pluszowe misie, kredki i inne takie raczej cenne nie były... A może w bibliotece znajdzie coś bardziej wartościowego? Tak, tam też się zapuści. Ale może trochę później. Czytać w końcu umiał nienajlepiej, więc biblioteka sama w sobie go nie wzywała. No i coś mu tak zaświtało, że w miejscach dla nich niedozwolonych, konkretnie na trzecim piętrze, właśnie mógłby znaleźć coś, czego poszukuje. To też będzie trzeba zwiedzić. Tylko, że na to będzie musiał wyłapać odpowiedni moment. Z braku lepszych pomysłów chłopak klapnął sobie na wolny fotel i przeciągnął się. - Co ciekawego czytasz? - zagadał swoim melodyjnym głosikiem, owego osobnika, który jeszcze tam był, uśmiechając się.
-
(JESTĘ DŻENDERĘ) Dopiero kiedy usiadł na krześle z zamiarem skonsumowania swojego posiłku zwrócił uwagę na osoby w pomieszczeniu. Jakichś dwóch, za pewne starszych chłopaków. Pomijając ich, zauważył tą całą wychowawczynię. - Dzień dobry - przywitał się, właściwie z wszystkimi, uśmiechając się lekko. - Smacznego~ - a to dodał zaraz ciszej swoim melodyjnym głosikiem, również bez kierowania do konkretnej osoby. Może nawet życzył tego samemu sobie? Tak, to pewnie też. Popijał kawałek chleba mlekiem, zastanawiając się, czy będą tu mieć jakiegoś rodzaju obowiązki i takie tam. Kiedy skończył jeść opłuknął po sobie kubek i odstawił do wyschnięcia. A z braku lepszych pomysłów, wyszedł z kuchni i polazł do salonu. Ciepły kominek był zachęcający, więc czemu nie posiedzieć przy nim? No i... salonowi przydadzą się oględziny pod kątem "wartościowych przedmiotów".
-
Doll nawet nie zorientował się kiedy wczoraj zasnął. Widocznie był bardziej zmęczony niż przypuszczał. Ale tak czy tak, poranny chłód wcale nie pomagał mu w tym, by wyleźć z łóżka. Jednak zdarzało się, że trzeba było wstawać w gorszy ziąb, nie? Toteż jakoś ten Martin wygrzebał się z pościeli, niezdarnie zasłał łóżko. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że spał w ubraniu. Wypadałoby się przebrać chyba... Wziął ze swojej szuflady ciuchy. Tymi "jakimiś" ciuchami okazała się damska koszula, w pionowe pasy z żabotem i do tego jakieś proste spodnie i buciki. Tak, ta koszula to przykład ubrania z tych "cyrkowych". Czasem asystował chłopakowi zajmującemu się rzucaniem nożami, wtedy właśnie zazwyczaj miał ją na sobie. Wyhaczył moment, gdy współlokatorka nie patrzyła i odwracając się przodem w stronę kąta przebrał się. No przecież nie może pokazać, że jest chłopcem, nie? Po tym wszystkim uznał, że najwyższa pora na śniadanie. Coś by zjadł. - Idę do kuchni - oświadczył i nie czekając na odpowiedź wyszedł. Kiedy znalazł się w miejscu do którego zmierzał, od razu wziął sobie po prostu kawałek chleba i mleko do popicia. Tyle wystarczy.
-
Martin wzdrygnął się czując chłód na korytarzu. No niespecjalnie miał teraz możliwość zrobienia oględzin co ciekawszych rzeczy, więc postanowił odłożyć to na jutro. Tymczasem wrócił do pokoju. Poprawiając jeszcze tuż przed drzwiami swoją grzywkę. Taki nawyk. Ale wolał jednak nie straszyć swojej współlokatorki. Dzieciaki różnie reagowały na takie rzeczy... Wszedł do pomieszczenia i skierował się na swoje łóżko, siadając na nim po turecku. Materac nie był nadzwyczaj miękki, ale sypiał już w gorszych warunkach. - Nie podoba mi się brak prądu - stwierdził ot tak, patrząc na płomień świecy.
-
Doll nakręcony chęcią, by jednak powłóczyć się po sierocińcu (no gdzieżby on siedział tak samotnie w pokoju?) wyszedł ze swojego pokoju na korytarz, uprzednio jednak zgasił świeczkę. Cóż, przezorności nigdy za wiele, nie? A z ogniem lepiej uważać... I tak w pewnym momencie uznał, że naprawdę ma ochotę kogoś odwiedzić. Ale to może zaczekać. Może by tak pozwiedzać? Chyba odezwały się w nim dawne złodziejskie przyzwyczajenia, bo instynktownie wręcz zaczął rozglądać się za czymś wartościowym, co można byłoby zwędzić. Bo tak na dobrą sprawę, to mógł przecież tak zrobić. Ukraść coś wystarczająco dużo wartego, by móc potem sobie samemu poradzić na ulicy... Hmmm...
-
(Jestem potworem, ale błagam... WSZEDŁEM. To "weszłem" boli. Dziękuję za uwagę.) Worek, jeśli można to tak nazwać. Płócienna torba? Ale i tak wyglądała jak worek, tak czy tak. - Miłego zwiedzania - rzucił tylko za wychodzącą dziewczyną, niespecjalnie przejmując się tym, czy w ogóle to usłyszała, czy też nie. - Dwie szuflady, tak? Hmmm... - mruknął sam do siebie, po czym podszedł do szafy. Rzeczy za wiele nie miał, więc jakoś go to specjalnie nie zmartwiło. Zlokalizował wzrokiem świeczkę, więc zapalił ją i postawił na jakiejś szafce. Co prawda to akurat średnio mu się podobało. Ogień źle mu się kojarzył. Przeczesał palcami grzywkę, poprawiając ją, by na pewno jego oszpecony kawałek twarzy był dokładnie schowany. Podszedł do worka i wyciągnął z niego kilka ubrań. Za wiele tego to on nie miał no i... Cóż, sukienka w której występował, raczej była dla niego tylko pamiątką. Nie będzie pewnie w tym chodzić. Wetknął ją na sam spód szuflady. Potem już tylko poszły ubrania jak koszule, kamizelki, spódnice czy inne takie. Część była typowo cyrkowa, jeśli można to tak nazwać, ale miał też kilka całkiem zwyczajnych ubrań. Po rozpakowaniu poważnie zastanawiał się nad tym, czy przypadkiem nie udać się w jakieś odwiedziny do kogoś, kto mieszka w pobliżu. W dwójce na przykład.
-
Martinowi owe zasady nie przypadły do gustu. Wiedział, że to już nie będzie to samo co w trupie. Ci ludzie nie wyglądali na takich, co by mieli zamiar traktować się niczym rodzina i opiekować wzajemnie. Bardziej przypominali grupkę złodziei. Chociaż nie. Nawet złodzieje jeśli trzymali się razem, dbali jednak o siebie wzajemnie. Cóż on jednak poradzi? Nie chciał dalej ciążyć bratu... No to teraz ma problem swego rodzaju. Wstał ze swojego miejsca i przeciągnął się, po czym podszedł do tej całej listy, bazgrając koślawy podpis. Ledwo umiał pisać i czytać tak na dobrą sprawę. W końcu, nigdy nie był w szkole, a będąc akrobatą po prostu specjalnie tego nie potrzebował. Po tejże czynności wybrał się do pokoju numer jeden, jak zdążył zapamiętać. Całkiem szybko tam trafił. Wyczucie? Może. Wewnątrz zastał, jak się domyślił, swoją współlokatorkę. W duchu pożałował, że łóżko od okna jest zajęte, no ale cóż, mówi się trudno. - Cześć~ - przywitał się melodyjnym głosem, w ogóle męskiego nie przypominającym. Chłopiec miał na plecach swego rodzaju "worek", z najpotrzebniejszymi rzeczami, który zaraz rzucił na teraz już swoje łóżko. - Jestem Doll - przedstawił się.
-
(A ja mam taką drobną prośbę do uczestników. Miło by było, gdyby wasze dzieciaki nie wiedziały ot tak że Doll to chłopiec. On serio wygląda jak dziewczynka, spójrzcie chociażby na wygląd, będzie też prawdopodobnie mówić w rodzaju żeńskim. Więc no, jak coś to fajnie by było, gdyby wasze postaci odkrywały jego płeć w jakichś okolicznościach, a nie na pierwszy rzut oka ;_; Znaczy to Wasza wola... ale tak może być ciekawiej. Edit. No chyba, że mieszkanie w pokojach będzie w tym momencie takie, że wszyscy chłopcy w jednym pokoju, a wszystkie dziewczynki w drugim. Jednak jeśli będzie to rozdzielone np. po dwie osoby, to no. Ale okej, to nie ode mnie zależy.) Zasady? Oh, no tak. Zasady są wszędzie, więc to Martinowi nie przeszkadzało. Nawet złodzieje mieli swoje zasady. W cyrku też były jakieś wewnętrzne ustalenia. Zawsze musiał się do czegoś podporządkować. Życie na ulicy rządzi się jakimiś prawami, a blondasek coś o tym wiedział. Wiadomo jednak, że w każdym środowisku panują inne reguły. Podejrzewał, że luksus to tutaj go nie czeka, ale może gorzej niż jako włóczęga mieć nie będzie. Może... Usiadł na brzegu jakiegoś fotela, zerkając na jakiegoś chłopaka niedaleko, który żuł gumę. Wyglądał na wybitnie niezadowolonego. Zabawne, na twarzy piegusa za to gościł dziwacznie szeroki uśmieszek, a on jakby promieniał wręcz. Dziwne jak na dzieciaka, który przybył do sierocińca. Jednak zaraz jego spojrzenie powędrowało na kobietę, a twarz przybrała bardziej "czujny" wyraz, czekając na to, co ma do powiedzenia. Nawet nie rozglądał się po pomieszczeniu. Na to będzie miał dużo czasu.
-
Obserwując budynek Doll miał swego rodzaju mieszane uczucia. Cóż. Zachęcająco to to na pewno nie wyglądało. Ale czy będzie tu gorzej niż na ulicy? Raczej nie. Z pewnością nie będzie tak samo jak w trupie cyrkowej... na to szczerze mówiąc nawet nie liczył. Oni byli jego rodziną. Tutaj? A to tutaj póki co traktował jako "okres przejściowy". Kto wie jak długo tu zabawi. Poprawił grzywkę zasłaniającą lewą część jego twarzy, kiedy szedł do środka za prowadzącą ich dziewczyną. Nie chciał przecież by jakiś przerażony dzieciak zaczął krzyczeć na widok "tej strasznej dziewczynki". Bo właściwie mało kto przy pierwszym spotkaniu z nim orientował się, że jest chłopcem. Z góry więc postanowił przedstawiać się innym dzieciakom swoim cyrkowym pseudonimem, a nie imieniem. Czemu? Cóż, nigdy nie wiadomo, czy tak nie będzie lepiej.
-
Chcesz? Mogę pisać wypracowaniami. Pod warunkiem, że mnie przyjmiesz. Imię i nazwisko postaci: Martin "Doll" Stewart Wiek postaci: 15 lat Płeć postaci: Chłopiec Historia postaci: Właściwie to zawsze miał tylko starszego, przyrodniego brata, z którym byli praktycznie nierozłączni, ojców nawet nie mieli okazji nigdy poznać. No, nie tak do końca byli od zawsze całkiem sami. Rodzicielka zajmowała się nimi jak tylko mogła, jednak całość dopełnił pożar, w którym ostatecznie jej losy zakończyły się tragicznie. Osierociła więc dwójkę chłopców, Martin miał wtedy zaledwie cztery latka. Dzieciaki bez grosza przy duszy przygarnął pewny jegomość, zaciągając ich tak właściwie do pracy w cyrku. Tu można powiedzieć odnaleźli się całkiem nieźle. Przez cały ten czas nikt nie zwracał się po imieniu, każdy miał swego rodzaju "pseudonim artystyczny" toteż Martin przywykł do tego, że nazywano go "Doll". Powód? Był po prostu "uroczy" i świetnie spisywał się w roli akrobatki (tak, akrobatki, nie akrobaty. Urocza dziewczynka z niego była). Jednak wszystko co dobre też kiedyś musi się skończyć, ich swego rodzaju opiekun zmarł w wyniku choroby, a dalsze próby utrzymania cyrku szły coraz gorzej, nikt nie chciał przychodzić na występy, ludzie zaczęli się rozchodzić. Doll nie chciał by brat zajmował się nim przez całe życie, a wiedząc, że ten mógłby założyć już własną rodzinę z pewną dziewczyną z trupy, przekonał brata, by ten oddał go do sierocińca. Nic lepszego nie wymyślił. A teraz właśnie nadszedł czas, gdy tu zamieszka, po długiej podróży. Wygląd: Opis i zdjęcie, bo nie mogę znaleźć nic, co by oddawało moje wyobrażenie. Chłopiec niezbyt wysoki. Raczej niski i drobny, o ładnej, dziewczęcej buzi i delikatnych rysach. Nie licząc "pamiątki" po pożarze. Lewą stronę twarzy Martina szpeci blizna po oparzeniach, jednak zawsze zakryta była przydługą, blond grzywką na jedno oko. Poza tym ma bardzo jasną cerę, a na nosku i policzkach drobne piegi. Jego oczko ma zieloną barwę (drugie no, co będę tłumaczyć w spoilerze rysunki.) Zdolności postaci: Naprawdę umie kraść (ulica nauczyła go tego, póki nie przygarnął go właściciel cyrku), jest zwinny (w końcu był małym akrobatą, nie?), cóż (głównie udając dziewczynkę) świetnie wychodzi mu posługiwanie się urokiem osobistym dla swoich korzyści. Charakter: Zasadniczo przyjazny, aczkolwiek momentami można odnieść wrażenie, że wręcz narzuca swoją obecność (czyli mamy i pozytywnie i negatywnie w jednym), poza tym jest jednak egoistyczny, chyba, że przywiąże się do kogoś, wtedy mógłby się naprawdę poświęcić dla kogoś takiego (to jeszcze dwa w jednym...), no i jest zacięty, jak sobie coś postanowi, dąży do tego, czasem nawet nie przebierając w środkach. (TAK. Nie umiem opisywać charakteru wymieniając cechy, ale jest ich sześć w tym opisie.)
-
Nie no, oczywiście że najpierw byłoby spotkanie to pierwsze itd. O to mi chodziło. Ale w sensie czy już chcecie takie akcje czy nie. A co do nowej postaci - nie zrozumiałaś. Ktoś nowy jak dochodzi, to wbija się w moment akcji aktualny. Jeśli jesteśmy już w szkole, to z góry zakładamy, że Twoja bohaterka przybyła tu z całą resztą. Inaczej zacznie się zaginać czasoprzestrzeń. Możesz opisać całą jej podróż i odczucia z początku tygodnia w jednym poście np. jeśli chcesz, ale bez takich, że dopiero przybywasz na peron. Taki urok dopisywania się w trakcie akcji, że nie cofa się do początku sesji. ___________________ Czerwone oczy Lefia nadal badały chłopaka wzrokiem. - W sumie to może dlatego Kostek tak reaguje. Chociaż to dziwne. Rzadko jest aż taki... cięty na kogoś przez sam zapach różnych psów - stwierdził białowłosy. Miał pewną dziką myśl, jednak uznał, że chyba za bardzo fantazjuje. Chociaż... Czemu nie? A może ma do czynienia z kimś kto jest np. dzieckiem wilkołaka? Czy przebył jakieś starcie z takowym, ale nie jest nim w pełnej okazałości? Cóż, cała masa różnych teorii zalała tą białą łepetynę.
- 228 odpowiedzi
-
- hogwart
- harry potter
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Koteł ponownie syknął, po czym odwrócił się tyłem i odmaszerował, pusząc się dumnie. Białowłosy odprowadził zwierzaka wzrokiem, nadal zaskoczony. - Hmm... Masz w domu psa? - zapytał. - Ot tak, sam z siebie nie byłby uprzedzony. Albo przebywasz z psami? Pewnie czuje taki zapach. - Wzruszył ramionami, chociaż teraz czerwone patrzałki utkwione były w rozmówcy. I to było bardzo intensywne spojrzenie.
- 228 odpowiedzi
-
- hogwart
- harry potter
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Ale serio, taki wzrost pasowałby co najwyżej do półolbrzmki. Normalnie jak ktoś ma gigantyzm to wygląda hmmm... co najmniej dziwnie, bo jego kończyny są takie wydłużone i w ogóle w budowie są widoczne różnice między normalną osobą. Wtedy więc taki wygląd nie pasuje. A teraz będę jeszcze zła i się przyczepię. Uboga ta karta. Może jakieś rozwinięcie historii? Cóż, możesz brać udział tak czy tak, ale serio może tą kartę urozmaić jakoś. _______________ Kocur spojrzał na owego osobnika swoimi wielkimi oczyskami, wydając z siebie głośne i rozpaczliwe "miau", a zaraz potem syknął. Najwyraźniej zwierzaczek wyczuł, że ten tutaj to swego rodzaju "piesek". I może w ten sposób chciał dać do zrozumienia chłopczęciu, że o tym wie? Cóż, kto zrozumie kocią logikę. Leifa za to, owe miauknięcie i syk sprowadziły na ziemię. Rozejrzał się w poszukiwaniu przyczyny zachowania sierściucha i zdziwiony zauważył chłopaka. Zmarszczył brwi i wstał z miejsca. - Kostek, co jest? - zwrócił się do kota, a potem spojrzał na ucznia. - Coś mu zrobiłeś? - zapytał zaskoczony, chociaż wcale nie sądził, żeby ten faktycznie coś kotu zrobił.
- 228 odpowiedzi
-
- hogwart
- harry potter
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
To na przyszłość dobre istotki, mówcie no, że chcecie iść dalej z akcją. Właśnie. Może chcecie już przeskoczyć do pierwszego spotkania GD na przykład? Jam otwarty na propozycje, co Wy chcecie robić I w sumie przypominam, że jak chcecie to możecie pisać dodatkowo za postaci książkowe, przy dialogach np. czy coś. Chociaż wolałbym, żeby jak już ktoś pisałby przykładowo Cho, to żeby inna osoba już nie robiła tego za tą postać. __________________ Białowłosy bazgrał dalej, więc nie zwrócił uwagi na to, że jego kocur gdzieś polazł. A owy sierściuch zaczął leźć za chłopakiem, który pałętał się po błoniach. Ot tak. Może głodny był ten zwierz? A kto go tam wie.
- 228 odpowiedzi
-
- hogwart
- harry potter
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Można się zapisać. Pozwalam, bo nikt się nie odzywa, a może nowa osoba to ożywi. Nie ruszałam akcji, bo myślałam, że sobie porozmawiacie jeszcze czy coś, ale jak tak to wygląda, to robię przeskok w czasie. Jeśli nikt nie będzie pisać, to ogłaszam nabór na nowych uczestników, a reszta wylatuje o _______________ Kolejne dni w Hogwarcie mijały uczniom, cóż, raczej dość ciekawie. Każdy rocznik miał już okazje poznać metody nauczania naszej nowej kochanej pani profesor, polegające na tym, by właściwie nie uczyli się niczego pożytecznego. Tylko teorii. A co na to uczniowie? Znalazła się część, którą to uspokajało, bo skoro ministerstwo uważa, że tak jest dobrze, ponieważ nie ma sytuacji zagrożenia, to mogą się oni czuć bezpieczni. Jednak była też grupka tych zbulwersowanych takowym postępowaniem nauczycielki. W każdym razie, w pierwszym tygodniu korytarze i dormitoria wręcz huczały opiniami o Dolores Umbridge. Po obiedzie Leif siedział na błoniach, pisząc esej dla profesora Snape'a. Cóż, nauczyciel eliksirów ich nie oszczędzał, na dzień dobry. _______________ A proszę bardzo, jak chcecie to możecie coś robić, jak nie to mówię, nowy nabór się ogłosi.
- 228 odpowiedzi
-
- hogwart
- harry potter
-
(i 2 więcej)
Tagi: