-
Zawartość
1929 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
13
Wszystko napisane przez Gandzia
-
(komputer, gib money! Komputer, gib czołgi! Gandziaball can ruling Komputer! Zaraz ci wymyślę jakieś zadanie. Na razie ułóż sobie ładny hymn.) Po dotarciu do biura wziąłem prysznic, założyłem nowe ubranie, po czym wsiadłem do limuzyny. Limuzyny nietypowej, bo złożonej z trzech przedziałów. Pierwszy dla kierowcy, drugi, największy, dla gości i moich ludzi. Od mojej części oddzielony był lustrem fenickim. Samochód miał poza tym przyciemniane szyby i był naszpikowany elektroniką. Kazałem się wieźć przez miasto, a następnie wybrałem numer do człowieka z POZ, z którym wcześniej rozmawiałem.
-
(Czekaj, jakim Stalkerem? PM.) Skończyło się... Wziąłem głęboki oddech i usiadłem na podłodze i włączyłem telefon. - Ka Dwudziestka, wycofać się. My za chwilę też się zwijamy. Przygotujcie mi limuzynę, mam jeszcze drobną rozmowę do odbycia. Wykorzystajcie zamieszanie związane z powrotem wojsk RFL do koszar i wprowadźcie w ich szeregi naszych agentów.
-
(OP to jest z grubsza to, co robi komputer) (40% Ziemi sprzedał Padocholik, gdy był w RFL. Kto kieruje RFL? Komputer. Brawa.) (BTW, bezwzględnie? Komputer, paczam na cię! xD )
-
(A kto ci tę ropę do tych cystern sprzeda, jak sprzedałeś 40% Ziemi?) - Strzelaj, mówię! - poganiałem komandosów. - Strzelaj! Z prawej! Z lewej! Zewsząd! Znienacka! - Wiem! - Kierowca, teraz ostro w prawo i gazu! Transporter skręcił w boczną uliczkę. Oniemiałem, widząc jakiś czołg w barwach RFL. Zdaje się, że prototypowy. - Hamuj! - krzyknąłem. - Za późno! - Ekipa, wyskakujemy! Cudem zdążyliśmy opuścić pojazd, nim wbił się w maszynę RFL. Po otrząśnięciu się zebrałem drużynę i pobiegłem do najbliższego budynku, wciąż strzelając.
-
(Już widzę te protesty społeczne i czołgi komputera stające z braku ropy. +sto dla Elizki) Użycie broni laserowej zakończyło się powodzeniem. Zarządziłem odwrót. Niestety, coś poszło nie tak. Tym czymś była masa changelingów, która ukrywała się na wyższych piętrach wieżowca. Ledwo wyszliśmy na ulicę, już zaczęły na nas wyskakiwać z okien. - Panowie, pożyczmy sobie to! - Wskazałem na zaparkowany przy włazie do studzienki kanalizacyjnej transporter opancerzony RFL. Wskoczyłem do środka i sztyletem podziękowałem kierowcy. - Jeden do działka, jeden za kierownicę! Zamknąć drzwi, spadamy stąd!
-
- Tak to sobie możemy strzelać - stwierdził jeden z komandosów, zestrzeliwując jakiegoś robala. - Do usmarkanej śmierci, albo aż skończy się amunicja. W sumie to na jedno wychodzi. - Dlatego mam plan - stwierdziłem. - O ile się nie mylę, mała niespodzianka powinna być już na miejscu. - Włączyłem radio. - Halo, Ka Dwudziestka? Jesteście? - Na pozycji. Już, wkraczamy do akcji. - To dobrze. Panienki, zakrywamy oczy! Pod koniec XX wieku armia rosyjska pracowała nad wprowadzeniem nowego typu uzbrojenia przeciwlotniczego. Efektem tych prac był pierwszy na świecie czołg laserowy, 1K17. Projekt szybko zarzucono, jednak plany pozostały. Na ich podstawie udało nam się zbudować nową wersję tej maszyny, oznaczoną kodem 1K20. Poza działkiem przeciwlotniczym pozbawiony był tradycyjnych możliwości ofensywnych, jednak to nie broń konwencjonalna była jego główną zaletą. Załoga Ka Dwudziestki włączyła laser. Promienie światła wystrzeliły w kilku kierunkach, oślepiając całe grupy latających changelingów. Wprawdzie dostało się też dwóm pilotom RFL, ale to mała strata.
-
- Widzę, że RFL nieźle sobie poczyna. - Odwróciłem się w stronę dowódcy mojej ekipy od mokrej roboty. - My chyba też powinniśmy? - Co racja, to racja. Zajęliśmy pozycję na dachu wieżowca. Wycelowaliśmy jaką kto miał broń i otworzyliśmy ogień.
-
- Dobrze. W sprawie changelingów mamy dwie opcje. Pierwsza, niebezpieczniejsza, ale pewniejsza - walczyć, spróbować zająć czymś Chrysalis. Druga - zmodyfikować wirusa RFL, jednak do tego potrzebujemy czasu, którego nie mamy, i egzemplarzy testowych, które ciężko będzie schwytać.
-
Zadzwonił telefon. Kogo diabli niosą? - Szefie, wiadomości... Włączyłem telewizor akurat w samą porę, by popatrzeć atak Chrysalis na Warszawę. No pięknie. - Miejmy nadzieję, że POZ pospieszy się z tymi próbkami. Modyfikacje wirusa trochę potrwają, ale może się uda...
-
(Wytłumaczenie jest takie samo jak tego, że znikąd przywołujesz magiczne posiłki, bez szkody przeżywasz wyskoczenie z helikoptera, a społeczeństwo patrzy na twoje poczynania przychylnie nawet po tym, jak przehandlowałeś 40% powierzchni Ziemi)
-
- Zatem proszę posłuchać. Gaz produkowany jest w podziemiach bazy RFL w Lubinie. Wie pan, gdzie to jest?
-
- Wiedziałem, że pan o to spyta. Nie ma pan żadnej gwarancji poza moim słowem, że tego nie uczynimy, jednak nie ma pan wyboru. Bez współpracy z nami nie poznacie lokalizacji laboratoriów RFL, a wówczas kucyki nadal będą ginąć.
-
- Och, nie taka do końca bezinteresowna. Wy potrzebujecie zniszczyć środek, ja potrzebuję zdobyć dokumentację naukową. A jakby do tego trafiło się kilka próbek tego środka, to już w ogóle. To jak będzie?
-
- Witam pana, moje imię jest nieważne. Ważne jest to, co stało się w Poznaniu. Tak się składa, że pewien mój przyjaciel ma przyjaciela, który zna kogoś, kto wie, skąd gaz pochodzi. Czy jest pan zainteresowany?
-
- Dzień dobry, jest szef?
-
- A pan Niemiec znowu atakuje niczym doświadczony bokser - mamrotałem pod nosem. Stanowczo za często to robię. - Uderza mocno i celnie, zapomina jednak, że walczy z gniazdem os. Na monitorze pojawiła się informacja o nowej wiadomości. Otworzyłem ją. Koordynaty centrum produkcyjnego gazu bojowego RFL, pięknie. Teraz wystarczyło tylko poinformować o tym towarzystwo... Znalazłem w internecie spis polskich biur adaptacyjnych, po czym wybrałem losowy numer.
-
Dotarłem do mojego biura akurat w momencie, gdy RFL zaczynał bombardowanie. Samego zrzutu bomb nie widziałem, lecz mogłem obserwować obraz z kamer monitoringu, pokazujący umierające kucyki. W tym samym momencie zadzwonił telefon. Podniosłem słuchawkę. - Szefie, widział to pan? - Tak, widziałem - warknąłem. - I co z tym fantem robimy? - Podejrzewam, że akcja spotka się z reakcją POZ. My się pod tę reakcję podepniemy. Tylko najpierw będziemy musieli nieco dopomóc naszym pozującym kolegom... Uaktywnić naszych uśpionych agentów. Mają się dowiedzieć, gdzie produkowany jest ten gaz.
-
[Wygląda na to, że pod Przemyślem bez zmian)
-
(W telegraficznym skrócie: 1. Komputer zreformował FOL w RFL, sprzedał 40% Ziemi kucykom, dzięki czemu ma sojusz z USA, Chinami, Kaliningradem i IV Rzeszą. Nie pytaj, jak, sam się nad tym głowię. 2. Padocholik się skuczył i przeszedł do POZ. 3. Gandzia jako jedyny jest po jedynej słusznej stronie. 4. Komputer atakuje wszystko, co się rusza, z subtelnością radzieckiej dywizji pancernej. 5. Zagadka znikającej bariery się rozwiązała, Celestia była osłabiona i musiała ograniczyć zasięg bariery, by magia się nie wyrwała i nie zamieniła całej ludzkości w budyń. 6. O czymś zapomniałem?)
-
- No i skończyło się rozpoznanie - powiedziałem do siebie, spoglądając na owoc. - Mogła chociaż nadgryźć, miałbym DNA do badań... Co za czasy, że każdy utrudnia każdemu robotę. Ugryzłem gruszkę i skierowałem się z powrotem do samochodu.
-
- ... Mogę gruszkę?
-
- Proszę mnie wpuścić! - krzyknąłem. - Sponyfikowałem się niedawno, ale nie zdążyli mnie teleportować do Equestrii, bo FOL zajął biuro! Cudem uciekłem!
-
Gdy dojechałem pod barierę, limuzyna się zatrzymała. Wysiadłem z samochodu i podszedłem do lśniącej ściany, ostatniej przeszkody na drodze do Equestrii. Powoli dotknąłem ją. - Hm, ciekawe, czy uda mi się... - Nacisnąłem nieco mocniej, wyobrażając sobie, że przechodzę na drugą stronę.
-
[Akademia Equestriańskiej Dyplomacji] Etap III - prace
temat napisał nowy post w Kancelaria Fancypantsa
Do Republiki: O tutaj I do Cysorzo O tutaj- 2 odpowiedzi
-
- Fancypants konkurs
- Fancypants
- (i 1 więcej)
-
Z powrotem w biurze... Ciepła herbata, wygodny fotel i odpowiednia temperatura, jakże różna od panujących na zewnątrz mrozów. Od razu wziąłem się za czytanie raportów. Wynikało z nich, że wprawdzie RFL udało się zająć Łódź i Śląsk, ale nie potrafiły go utrzymać. FOL prowadziło walki partyzanckie, na ograniczoną wprawdzie skalę - w końcu mamy zimę - ale jednak skuteczne. "Zreformowany" RFL powinien mieć teraz trudności z zaopatrzeniem. Wziąłem następny raport. Tym razem był to meldunek wywiadu, do którego dołączono zdjęcie stojących w portach Niemiec okrętów RFL. Wśród nich rozpoznałem kilka jednostek rosyjskich. Dziwne, moje kontakty w Rosji nic na ten temat nie wiedziały... Wybrałem numer telefonu do pewnego jegomościa. Po chwili odebrał. - Biereżakow, słucham. - Witajcie, generale - przywitałem się. - Z tej strony Pietrowski. Czy wiadomo wam coś o rosyjskim wsparciu dla organizacji RFL? - Ach, to... - Generał zamilkł na chwilę. - Widzicie, mamy z tym pewien problem. Oficjalnie Federacja zachowuje w tym konflikcie neutralność, jednak pewna grupa krótkowzrocznych głupców zdecydowała się na współpracę z IV Rzeszą, jakby zapominając, co Giermańce zrobiły naszej matuszce Rasji w XX wieku. Traf chciał, że są to wysoko postawieni oficjele z Obwodu Kaliningradzkiego... - I oni wszyscy wysyłają wsparcie Thalbergowi - bardziej stwierdziłem, niż spytałem. - Tak, podobno chcą ogłosić secesję od Rosji. Bez obaw jednak, nasi chłopcy już coś z tym robią. - Doskonale. Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym rozłączyłem się. To tyle, jeśli chodzi o współpracę RFL z Rosją. Wróciłem myślami do przemowy Celestii, nim wyrzuciła mnie z Equestrii. Jej słowa to ostateczny, koronny dowód na to, że bariera to jej sprawka. A skoro można ją kontrolować zaklęciem, to pewnie istnieje też sposób na jej zniszczenie. Pozostaje tylko kwestia promieniowania... Najlepiej zrobię, jeśli przeprowadzę badania u źródła. Podniosłem słuchawkę i wybrałem numer do jednego z moich podwładnych. - Zdzisław, przygotuj moją limuzynę. Muszę się gdzieś udać.