Skocz do zawartości

Gandzia

Brony
  • Zawartość

    1929
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    13

Wszystko napisane przez Gandzia

  1. (Tak sobie czytam wasze osiągnięcia radzieckiej zachodniej/japońskiej techniki i zastanawiam się, czy załatwić sobie jeszcze Knightmare Frame'y, czy już AT-AT) Dowiedziałem się, że w Warszawie ma być organizowany pokaz najnowszych technologii wojskowych. Kilka szybkich telefonów wystarczyło, by uaktywnić podległych mi agentów - w końcu trzeba to zbadać!
  2. (Ja mógłbym trafić do Potterwersum, bo: 1. piszę dobre, w miarę poprawne logicznie posty, 2. znam ten świat, 3. z ostatniej wycieczki nie przywiozłem pamiątek, 4. piszę poprawnie po polsku. Ale mi się nie chce do Potterwersum xD )
  3. - Bardziej mnie teraz interesuje, dlaczego wobec ryzyka bycia śledzonym przylazłeś tutaj, zamiast wysłać mi te plany mailem?
  4. (Padocholik, myślniki w dialogach pls.) - Wejść! - rzuciłem. - Ach, to ty - dodałem na widok Aleksandra. - Zdaje się, że złapali cię Zakonni? Prawda to?
  5. - A czy ja wyglądam jakbym miał jakichś agentów w Elblągu? Wszystkich wysadziłeś!
  6. - Postaraj się dowiedzieć, co to jest i do czego służy. Jak niebezpieczne, zniszczyć. Jak niebezpieczne i przydatne, przechwycić. Ale dopiero jak się DYSKRETNIE dowiesz, co to jest!
  7. - Trzy? Co ten Thalberg, zamarzył mu się Fallout: Europa Środkowa? Na razie je zostaw, czekamy na zakończenie przygotowań.
  8. - Jakieś rakietowe okręty podwodne?
  9. - A to nowość - stwierdziłem. Zaraz, w takim razie może sen nie był snem? Nie bardzo miałem jak to ustalić. - Stwarzałoby nam to okazję do działania, wszak Baba Jaga nie patrzy... Tylko brakuje nam planu. - Przekręciłem stronę, szukając prognozy pogody. Wiosna, panie, idzie! - Teraz jednak mam dla ciebie inne zadanie. Pojedziesz do Gdańska, Gdyni czy do innego Szczecina i sprawdzisz stan floty wojennej Paktu Wrocławskiego. Pan Thalberg traktuje Polskę jako sprawę priorytetową, więc mógł tam wrzucić wszystko, łącznie z lotniskowcami. Jak wykryjesz jakiś nieprzyjacielski rakietowy okręt podwodny, melduj natychmiast.
  10. - Wlazł! - powiedziałem, wyciemniając moją część biura.
  11. Czytelnicy! Ojczyzna wzywa was! Sztab Ghatorrowo-Gandziowy w czasie planowania następnych posunięć naszych dzielnych wojsk polskich natrafił na problem wielkiej wagi, którego nie można rozwiązać bez konsultacji społecznych. Stąd w imieniu MSPisarskich kierujemy do was zapytanie: Na głosy Czytelników czekamy do czasu ukończenia prac nad najnowszym rozdziałem.
  12. Czytałem akurat raporty z Przemyśla. Agenci FOL chwalili sobie współpracę z tamtejszymi majdanowcami, którzy z chęcią dzielili się z nimi informacjami na temat ruchów wojsk zakonnych, działalności Biur etcetera. Plus całkiem nieźle bronili się przed nacierającymi z północy Kaliningradczykami. Wzmocnienie ich oporu zmusiłoby kaliningradzki Sztab Generalny do przerzucenia tam dodatkowych sił, a to ułatwiłoby nam późniejsze działania w Obwodzie. Sprawdziłem stan kont bankowych FOL. Dzięki "bezzwrotnej pożyczce" od RFL mieliśmy całkiem spory budżet. Zakup broni i zaopatrzenia dla majdanowców nie powinien go zbytnio nadwyrężyć.
  13. - WYJDŹ! - wrzasnąłem. Wokół mojego rogu zajaśniała magiczna aura, gdy przygotowywałem jakąś kulę ognia albo inny piorun, by przysmażyć zabójcy, jeśli nie opuści biura w ciągu trzech sekund.
  14. - MILCZ IDIOTO! Zabójcą może być każdy idiota, co właśnie udowodniłeś, ale na szpiega, zwłaszcza na takiej pozycji, trzeba mieć pewne zdolności. Ta baza, którą rozwaliłeś razem z naszym agentem, była ważnym punktem przerzutowym, z którego rozwożono zaopatrzenie do innych placówek Zakonu. Dzięki temu wiedzieliśmy, co ci Krzyżacy mają, gdzie mają i w jakim stanie. Nie dość, że dzięki twojej akcji już tego nie wiemy, to jeszcze teraz Thalberg będzie musiał użyć innych dróg zaopatrzeniowych. Tygodnie miną, nim je poznamy! Czysty sektor... Czy ty naprawdę myślisz, że zajmujemy się czymś tak głupim jak walka o sektory? FOL nie jest organizacją zbrojną, która walczy o strefy wpływów! Mamy ważniejsze zadania niż uganianie się za każdym głupim bałwanem, który dał się zwerbować do Zakonu! Nie mówiąc już o tym, że wymierzanie sprawiedliwości pozostawiamy sądom. Miałeś zacząć działać tylko jeśli judykatywa nie wypełni swego zadania, A WYPEŁNIŁA! Mało tego, do piachu poszło wielu byłych członków RFL, których można było przesłuchać, by wydobyć z nich ważne informacje! Mało tego, siedzieli tam Z WYROKAMI, czyli ktoś im tę sprawiedliwość już wymierzył! Jeśli masz zamiar dalej zachowywać się jak tępy terminator, który najpierw strzela, potem strzela, a na końcu pyta, czy strzelać w głowę, to nie widzę dla ciebie miejsca w FOL. Nie potrzebuję zabójców, którzy atakują każdego, kto się napatoczy, szargając dobre imię FOL, i tak już nadwerężone przez terroryzm innych organizacji o tej nazwie.
  15. Spojrzałem na tego irytującego kucyka. W myślach zrobiłem notatkę, by zamontować zamek w drzwiach. Wtedy pewnie zacznie je wyłamywać... - Taak? To powiedz mi jedno. Czy rozumiesz, co znaczy nasze nieoficjalne motto, że działamy PO CICHU i W BIAŁYCH RĘKAWICZKACH? Pan Thalberg działał niewiele głośniej od ciebie i jego organizacja została wyrzucona z kraju, a jej następczyni musi prowadzić otwartą wojnę z Polską. My nie przejmujemy sektorów, nie mordujemy setek ludzi w akcji wysadzania więzień, gdzie trzymani są skazani na długoletnie odsiadki przestępcy, a już na pewno NIE wpadamy niczym arabscy terroryści do placówek przeciwnika bez planu, byle tylko zabić dla samego zabijania. Działamy skutecznie, ale z możliwie największą, chirurgiczną wręcz precyzją. Wiesz, kretynie, że w czasie twojej rozprawki z Zakonem zginął NASZ SZPIEG! Wiesz, jak ciężko było go umieścić na pozycji dowódcy sekcji logistyki tej bazy? Wiesz, jak ciężko będzie go zastąpić?!
  16. - Ach, więc to tak! - mruknął gospodarz. - Co do twojego nagłego przybycia tutaj, to moja sprawka. Drobna pomyłka z eksperymentem magicznym. Za to mam dla ciebie dwie dobre wiadomości. Pierwsza - wkrótce samoczynnie wrócisz do siebie. Druga - ludzi można łatwo uodpornić na promieniowanie magiczne, o którym mówisz. Musisz tylko... Hm, czemu bledniesz... Już wracasz? Za wcześnie, za wcześnie! Obudziłem się w moim biurze, wciąż zmęczony. Szybko zapomniałem o dziwnym śnie i poszedłem spać dalej.
  17. Ze swej kryjówki obserwowałem, jak do biblioteki wchodzi odziana w długie, powłóczyste czarne szaty istota. Wyglądał na jakiegoś humanoida, czyli na pewno nie jestem w Equestrii. Przybysz nawet nie spojrzał w moją stronę, tylko podszedł do jednego z podestów i zagłębił się w lekturze. Cichutko jak tylko mogłem ruszyłem ku wyjściu... - A ty gdzie się wybierasz? - spytała istota pustym, pozbawionym emocji głosem. Powoli odwrócił się w moją stronę, ukazując swą twarz. No, w każdym razie to KIEDYŚ była twarz... - Jednorożec? Od kiedy jednorożce są takie małe? - Szybko, zdecydowanie zbyt szybko jak na jego wzrost, zbliżył się do mnie. - I do tego z ludzką duszą? Ciekawe... - Skąd wiesz, że byłem człowiekiem? - wyrwało mi się. - O, i do tego jeszcze mówi! Powiedz mi zatem, kim jesteś? - Dla ciebie Anton Pietrowski, a ty to kto? Wtedy istota wysyczała (?) coś, co mogło być imieniem, ale równie dobrze mogło być przekleństwem. - Lisz - dodał. - Witam w mojej wieży. Więc jak stałeś się jednorożcem? Zacząłem wyjaśniać mu historię spotkania Equestrii i Ziemi. To będzie dłuuuga opowieść...
  18. (Padek, to, że Kompuś może porzucać logikę nie znaczy, że my też możemy. Logika to najlepsza broń, jaką mamy przeciwko zakonowi.) Nie mogąc odczytać dziwnego pisma, postanowiłem zastosować niekonwencjonalne sposoby zdobywania informacji. Zacząłem szukać jakiejś księgi z obrazkami, jednak ni chu nie mogłem żadnej znaleźć. Mniej więcej wtedy też usłyszałem, jak ktoś chodzi po schodach. Szybko ukryłem się za najbliższą półką.
  19. (Paczkę dostarczył kucyk. Ile kucyków chce pracować z Thalbergiem?) Schody. Pięć minut temu znalazłem jakieś schody, prowadzące zarówno w dół, jak i w górę. Z piwnic cuchnęło straszliwie mieszanką zapachów, których nie potrafiłem i nie chciałem opisać. Skierowałem się więc ku szczytowi wieży... tylko po to, by przekonać się, że te schody ciągną się w nieskończoność. W końcu dotarłem do jakiegoś pomieszczenia, które okazało się być biblioteką. Tysiące zakurzonych tomiszczy walało się na niezliczonych półkach. Księgi umieszczone na piedestałach wyglądały natomiast, jakby ktoś ich niedawno używał. Spróbowałem przeczytać jedną z nich, jednak zapisana była nieznanym mi alfabetem. - Gdzie ja jestem?
  20. (Czy ja nie mówiłem, że jeśli zostaną uniewinnieni, to masz ich po cichu sprzątnąć? Jeez, z kim ja pracuję...) Po dłuższej chwili dotarłem na miejsce. Z bliska zbudowana z jakiegoś czarnego minerału wieża robiła wrażenie jeszcze większej. Znalazłem ogromne, stalowe wrota. Ostrożnie je uchyliłem i, świecąc sobie światłem z rogu, pomaszerowałem w głąb budowli.
  21. W końcu wyszedłem na nieco bardziej otwarty teren. Zdębiałem, widząc wznoszącą się ku niebu wieżę, która stała sobie w dolinie, chociaż z racji jej wysokości powinna już dawno się zawalić. Okolica wyglądała na martwą, i to dosłownie. Nieliczne kikuty drzew straszyły swymi poczerniałymi ze starości konarami, a wokół nie było żywej duszy. - Delirium - pomyślałem. A przecież nie piłem... Zaintrygowany, ruszyłem w stronę wieży.
  22. - Kańczaj dziada - rzuciłem, po czym rozłączyłem się. Od tak dawna nie zmrużyłem oka... Nie czekając na nic, kazałem sekretarce nie przyjmować petentów, po czym zdrzemnąłem się na dosłownie pięć minut. - Co do siana? Dokładnie taka była moja pierwsza reakcja, gdy obudziłem się w jakimś lesie. Na pewno nie byłem w Polsce, to pewne - świadczył o tym zupełny brak śniegu. Telefon nie łapał żadnej sieci. Pistolet musiał zostać w biurze, za to miałem swój sztylet. Tyle dobrego. - Jak to jakiś głupi dowcip, to kogoś zamorduję - mruknąłem i zacząłem przedzierać się przez puszczę w poszukiwaniu śladów cywilizacji. (Świat przedstawiony innego wymiaru opisuję sam?)
  23. Po powrocie do mojej kryjówki zadzwoniłem do Iwanowa. - Iwanow, słuchaj. Polska policja schwytała osobników odpowiedzialnych za zamach. Zapewne zostaną skazani na dożywocie, ale jeśli zostaną uniewinnieni, to dopilnujesz, by stała im się krzywda. Najlepiej po cichu, by nikt nie powiązał nas z zabójstwami, rozumiesz?
  24. Była późna noc, gdy wreszcie terroryści zapakowali się do podstawionej furgonetki. Nie czekając na nic, kazałem ruszać ku granicy. Polskiej rzecz jasna. Po kilku godzinach jazdy przekroczyliśmy ją. Kazałem kierowcy zatrzymać się w ustronnym miejscu. Czekałem jakiś kwadrans... - Poczekajcie tutaj - rzuciłem do uciekinierów. - Musimy coś sprawdzić. Wyszliśmy wraz z kierowcą i oddaliliśmy. Odpowiedzialni za atak na wodociągi Polacy czekali, aż wrócimy... - Stać, policja! - Ciszę nocy przerwał wrzask antyterrorystów. - Jesteście aresztowani za atak terrorystyczny! Obserwowałem całą tę akcję z ukrycia. Tak, mały cynk do Komendy Głównej opłacił się... - Wracamy do siebie - rozkazałem.
  25. Komiks z Luną, trzecia strona, ostatni dymek dialogowy: Mogłaś. Mowa jest o Celestii, a o ile mi wiadomo, jest klaczą. Polecam się.
×
×
  • Utwórz nowe...