Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Posty napisane przez Po prostu Tomek

  1. - Nie było ofiar, ale byłoby wspaniale, gdyby takie zajścia się już nie powtarzały. Teraz muszę wyjaśniać wszystko Radzie. Jest stan wojenny przecież. - biadolił Kupała. Co jak co, ale papierkowej roboty to on nie cierpiał.

    - Kiedy możemy zacząć kolonizację?

    Iły ścigały statek dopóki nie wyszedł z atmosfery. Dalej już nie mogły, więc wróciły do bazy.

  2. Krążek tęczy eksplodował na czołgu typu T. Za statkiem natychmiast ruszyły w pościg dwa Iły.

    - Zostaliśmy ostrzelani przez to coś. Mówiłem, żeby rozwalić na miejscu a nie odprowadzać. - odezwał się jeden z krasnoarmiejców.

    - Mam nadzieję, ze to wyjaśnicie, Giedajłow. - powiedział komisarz.

  3. W eter poszła wiadomość o zawarciu ugody/sojuszu z istotami pozadalarańskimi. Położyło to kres ostatnim działaniom buntowniczym. Robotnicy, żołnierze i inteligenci rozpoczęli wspólną pracę na rzecz szybkiej odbudowy państwa. Kraj Rad powoli dźwiga się z popiołów. Stanu wojennego jednak nie odwołano. Tłumaczono to "kwarantanną".

    (Jeśli mogę, to przeprowadzam akcję poniżej. Jeśli nie to wykasuję)

    Do pomieszczeń Rady wkroczyło dwóch czerwonoarmistów i komisarz Kupała prowadząc skutego Rawinda.

    - Było koło waszego statku, rzucało po parku jakimiś krążkami. - wyjaśnił Kupała. - Co to jest i co z tym zrobić?

  4. Ja chciałbym podarować jednego mufina wszystkim użytkownikom, za to, że mnie zachęciliście. Nie znam was wcale, lecz atmosfera jaka tu panuje skłoniła mnie do zapoznania się z tym zjawiskiem, jakim jest społeczność bronies.

    Osobny mufin należy się z mojej strony Aresowi, za arty.

  5. Rada opuściła pomieszczenie na czas nieokreślony w celu przeprowadzenia dyskusji. Warunki brzmiały rozsądnie. Zwłaszcza obiecująco brzmiała zgoda na strefę kolonizacyjną. Przy takim przeludnieniu będzie to prawdziwe błogosławieństwo.

    Po godzinie dyskusji radni wrócili do loży. Wymienili między sobą spojrzenia, po czym najstarszy, właśnie ten w kitlu, przemówił.

    - Zgadzamy się, pod warunkiem, że wesprzecie nasz program kosmiczny. Musimy mieć jakieś szanse w razie ewentualnej wojny. Nie wiemy co to changeling, ale jeśli poniewolnie przetrzymuje inne inteligentne istoty, to macie naszą pomoc. Nie godzimy się z niewolnictwem i indoktrynacją. Niech żyje rewolucja!

    W tym samym czasie kropki z ciała Rawinda zniknęły, za to poczuł on chłodny dotyk stali na plecach.

    - Wy kto? - dobiegł go zachrypnięty głos.

    (Gwoli wyjaśnień, rada to idealiści a Dalaran jest wybielonym ZSRR. Choć łagry ma. Dla tych najgorszych.)

×
×
  • Utwórz nowe...