-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Posty napisane przez Po prostu Tomek
-
-
Pomijając fakt, że Grim w życiu pięknym Podmieńca nie widział, wszystko się w miarę zgadzało. "Cholerny bachor, żadnego pożytku. Tylko syczy i syczy. Skąd mi przyszło do głowy, że taki dzieciak będzie wiedzieć coś o Duście? Jak się to-to w Canterlot w ogóle uchowało?". Grim dalej krążył po pokoju. Wziął w kopytka łańcuch i zaczął ćwiczyć z boku, bardzo uważając by nie trafić małego.
- Wypijesz i do wyra. Śpisz na łóżku. Ja tutaj - ruchem głowy wskazał na kawałek podłogi koło juk. - Jak rano coś mi zginie...
Nie dokończył. Sam nie wiedział co zrobi.
(Ode mnie masz już spokój, to ostatni post na dziś, dobrej nocy)
-
Oczekiwanie stawało się coraz bardziej nużące. By nie zasnąć, wstał i zaczął chodzić po pokoju. Przyjrzał się Podmieńcowi. Może ma jakieś znaki szczególne? Jak wpłynął na niego fakt przebywania w zaułku koło śmietnika? Czy nie jest czasem zmęczony?
- Jak trafiłeś, lub trafiłaś, ciężko odróżnić, do tak paskudnego miejsca jak tamten zaułek? Odpowiadaj jak pytają! - powiedział, wciąż spokojnie Grim, akcentując jednak ostatnie zdanie. By już mieć to z głowy, nalał małemu połowę butelki płynu, po czym zakręcił i schował do kieszeni.
- Koniec tego dobrego na dziś, bo późno. Rano chcę usłyszeć odpowiedzi. - po chwili dodał nieco bardziej miękkim głosem - Proszę.
-
Nie odzywając się już, Grim uważnie obserwował małego Podmieńca. Łańcuch był niedaleko, wystarczy jeden gwałtowny ruch ze strony stworzenia. Po chwili namysłu uznał, że najlepszym rozwiązaniem jest czekać, strasząc raczej nic nie uzyska.
-
Grim ostrożnie dolał odrobinę płynu.
- Widzisz przecież, że nic ci nie zrobię, chcę tylko porozmawiać. O niejakim Golden Duście. - w jego głosie zabrzmiała ostra nuta.
-
Ban bo słuszna uwaga. Kucyki ziemskie wszystkich krajów, łączcie się!
-
- Nie potrafisz, czy nie chcesz mówić? Może to rozwiąże ci język. Na głodniaka przecież trudno sklecić zdanie. - rzekł spokojnie już Grim, po czym nalał Podmieńcowi troszeczkę cieczy z buteleczki.
- Pij.
-
Komisarz Kupała ze swym konnym sztabem postanowił osobiście pokierować natarciem. Jako Naczelnik Sił Zbrojnych SRD musi przecież dawać przykład.
Na razie jednak rozłożył się z mapami i sztabem, a także wyposażeniem kontaktowym, radiolokacyjnym i resztą w pobliżu Przeboru.
Armia Czerwona parła do przodu, wsparcie Gandzi było wielką pomocą dla przeciążonych frontów. Zarządzono kolejny atak rakietowy, tym razem ręcznie celowany przez najlepszych artylerzystów. Już przygotowywano kolejny atak elektromagnetyczny. Bardzo skuteczna broń przeciw maszynom.
-
- Pytałem, czy masz coś do powiedzenia. Nic ci się nie stanie. Jesteś mi potrzebny. Mam nadzieję, że się jakoś dogadamy. Ile masz lat? - zapytał już łagodniej, choć wciąż ochryple, Grim. Nie posuwał się w stronę Podmieńca, dając do zrozumienia, że nie jest groźny. Jeszcze.
-
- Radykalni okupanci wymagają radykalnych środków. Do wszystkich jednostek, przygotować się na impuls EMP! - rozeszło się po radiach z całej okolicy.
Artyleria przeciwlotnicza także nie próżnowała, straty własne były dość duże, ale połowa myśliwców i wszystkie bombowce zostały strącone. Armia naziemna nie brała jeńców. Ilość połączona z jakością i taktyką zmasowanych uderzeń pancernych przynosiła skutki. Droidy powoli ustępowały pola.
-
- Więc się obudziłeś. Wiedz, że jesteś w niewoli. Jak mój przyjaciel u was. Masz mi coś do powiedzenia? - wyrzekł Grim powolnym, grobowym głosem.
-
Odpowiedziałbym, ale nie wiem jak wrzucić obrazek. To moje pierwsze forum więc...
-
Po uiszczeniu należnej opłaty Grim wszedł do pokoju. Położył małego Podmieńca na łóżku, zamknął drzwi na klucz i zasłonił okna. Następnie umieścił juki poza zasięgiem źrebaka. Odwinął łańcuch z pasa i złożył na podłodze, by w razie czego szybko po niego sięgnąć.
-
Z głośników rozległ się jęk syreny, następnie orędzie Rady Najwyższej do Narodu Sowieckiego.
- A więc wojna. Dziś w godzinach porannych zostaliśmy zaatakowani bez uprzedniego ultimatum bądź reakcji dyplomatycznej przez siły mechanicznych istot z kosmosu. Działania cywilne odbywają się według planów ewakuacyjnych. Życie wkracza na wojenne tory. Wprowadza się zagrożenie atakiem atomowym. Wszyscy jesteśmy żołnierzami i naszym obowiązkiem jest bronić rodziny, domu i Ojczyzny!
Do broni! Słuszna sprawa zwycięży!
Ludność natychmiast udała się do schronów. Z miasta wykonano wstępny atak rakietowy(nie jądrowy) skierowany w pozycje oblegających. Oddziały Armii Czerwonej znajdujące się w pobliżu górskiego miasta Przebór nawiązały walkę partyzancką z najeźdźcami, odcinając ich armie od dostaw.
-
Golden Fly mi się podoba, lecz mam zastrzeżenia co do pyska Swizzle. Długi taki jakiś.
-
"Różowy jak przedszkole, nie wygląda na duży. Może to dobre miejsce."
- Pokój dla mnie i synka. Jest chory, potrzebuje spokoju. Dlatego wezmę pokój w pustym skrzydle hotelu. Ile się należy? - zagadał do recepcjonistki. Nie był teraz w nastroju do długich pogawędek, więc powiedział od razu wszystko. By nie było niedomówień.
-
Ban bo widmo krąży po Equestrii. Widmo komunizmu.
(co ja tu wyprawiam )
-
Ura! Zwykła obywatelka, całkiem rozwinięta, choć krótka historia. I nie alicorn. Plus. Chyba nawet moja postać jest bardziej tragiczna od twojej (chodzi o tę z sesji kapi, OC nie mam. Jeszcze).
-
Ban za podwójnego bana. Nadzwyczajna Komisja do Walki z Nadużyciami Władzy jest bardzo niezadowolona.
-
Powiesiłbym się. Rodzina, dom, wszystko zniknęło...
Co byś zrobił, gdybyś mnie wtedy spotkał?
-
Grim rozejrzał się czy nikt tego nie widział. Butelkę zabrał do juk, stworzenie owinął z powrotem płaszczem i postanowił rozejrzeć się za hotelem. Najlepiej w odosobnieniu. "Szczęście się do mnie uśmiechnęło." Głowa już wypełniona była rozlicznymi pomysłami co do losu małego.
-
Że jej życie ma taka samą wartość jak ta rolka.
-
Ban bo wy tylko o alkoholu. Rozpijasz młodzież Gandziu.
-
- Komputer lata statkiem? Toż to jest niedorzeczność! - ostro powiedział komisarz. - Dajecie komputrom latać okrętami wojennymi. Czy wam rozum odjęło? No ale nic, czasu nie mam, trzeba wszystko zaprotokołować.
Oddalił się. Słowa Giedajłowa nie podziałały kojąco na Radnych. Stan wojenny przedłużono do odwołania. Uzbrojono samonaprowadzające głowice na Katiuszach.
-
Hura, pożyczysz?
MEDYK! Nie mam dzieł Goethego. Ale Schopenhauer mnie nawiedza.
W_objęciach_Chrysalis: Nadchodzi ratunek! (by Po prostu Tomek)
w Nightmare
Napisano
Grim także zaprzestał robienia z siebie idioty. Położył łańcuch tak, że jak mały opuści łóżko to narobi rabanu. Z juk wyjął nóż i zostawił go w zasięgu kopyta. Przegryzł kolejnego suchara, popił świeżą wodą. Wreszcie położył się opierając głowę o juki. Nie ufał Podmieńcowi, dlatego dopóki sen go nie zmorzył, wciąż obserwował malucha spod przymkniętych powiek.
(Trololo, wcale nie ostatni post. Nie mogłem się powstrzymać, pasjonująca gra. Ale i tak dobranoc)