Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Posty napisane przez Po prostu Tomek

  1. To uczucie gdy akt twórczy pochłania cię na tyle i zarazem ekscytuje, że nie bacząc na końcowy efekt i na brak wiary we własne umiejętności (o wierze innych już nie wspominając) z ekscytacją myślisz o powoływaniu do życia swych myśli w nieudolny lecz jakże satysfakcjonujący sposób. Ciesząc się z samego zamysłu.

    Bezcenne.

    Jak to jest to czuć?

  2. Ludzie, którzy w wyniku całego tego burdelu z drezyną znaleźli się pod komendą Hieny, przyjęli go z umiarkowaną radością. Owa radość znacząco wzrosła po słowach "wróciłem z tego syfu żywy". Posiadanie w zespole kogoś z takim fartem wpływało pozytywnie na morale, dodatkowo wzmocnione całą resztą przemowy, wionącej rozsądkiem i pewnością. Ludzie się wyprostowali, saluty sobie jednak darując, potem rozpoczęli przygotowania do podróży. Feliks był gotów jako jeden z pierwszych, bo nie miał za dużo do zrobienia. Pytanie pojawiło się tylko jedno, i choć zadał je jeden żołnierz, dało się wyczuć, iż na odpowiedź oczekiwali wszyscy.

    - A co jeżeli jednak zobaczy to kilka osób?

    Zanim jeszcze baumaniec sformułował odpowiedź, brama stacji otworzyła się z lekkim zgrzytem, wpuszczając do środka chłodne, tunelowe powietrze. Na zewnątrz bramy znajdował się standardowy do bólu posterunek, uprzedzony o planowanej ekspedycji. Przez krótką chwilę mroczny korytarz wypełniły ciche życzenia szczęścia oraz pożegnania. Tak to było jak wszyscy wszystkich znali. Jednak nikt nie wycofał się w ostatniej chwili, ani nie rozpraszał się na dłużej. Po niecałej minucie wszyscy podkomendni Hieny stali się cisi, uważni, karni.

    Tunel przez długi czas pozostawał pusty, cichy i ciemny, choć latarki  dodawały ludziom otuchy. Stopniowo jednak każdy z Hieną włącznie zaczynał odczuwać pewien dyskomfort. Jakby oddychał przez poduszkę. A przecież czuć było chłodny przeciąg idący nie wiadomo skąd.

     

    ***

     

    Zdrawka kroczyła prosto przed siebie krok za krokiem, nie patrząc na boki, a jej towarzysz wręcz przeciwnie, rozglądał się na wszystkie strony. Trup prawdopodobnie był tylko zwyczajnym trupem, bo mutant chciał go sobie obwąchać, choć ostatecznie został zmuszony po porzucenia tego zamiaru. Mimo, że dziewczyna dobrze zdawała sobie sprawę, iż jej lęki przez żywymi zwłokami są całkowicie irracjonalne, bo przecież nic nie mogło ot tak przywracać martwych światu, jednakże nie mogła się pozbyć paskudnego wrażenia, że za sobą słyszy ciche, miękkie kroki. Nie mógł to być mutant, bo on prawie nie wydawał dźwięków. Chyba nie było to też echo, bo gdy się zatrzymywała, by sprawdzić, to coś robiło jeszcze jeden czy dwa kroki naprzód, potem też się zatrzymywało.

×
×
  • Utwórz nowe...