Skocz do zawartości

Foley

Brony
  • Zawartość

    4152
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    13

Posty napisane przez Foley

  1. *bierze miotełkę i zaczyna uprzątać kurz, którego tony osiadły w wątku*

     

    Naprawdę ktoś myślał, że odpięcie tego tematu z pierwszej strony działu spowoduje, że ludzie o nim zapomną? :rainderp: Nic z tego! Jako że istnieje spora szansa, że forum czeka archiwizacja, to stwierdziłem, że nie ma co czekać i napiszę tutaj, co mam do napisania... zanim stracę tę niepowtarzalną możliwość.

     

    Otóż pozwolę sobie sypnąć garścią cytatów z tematu Pierwszej Edycji Oskarów. Wszystkie te słowa padły już po ogłoszeniu wyników, możecie sobie odkopać w Archiwum wątek jak mi nie wierzycie. Cytaty w kolejności chronologicznej.

    Foley:

    Cytat

    Teraz... jak walniecie kolejną edycję, to za kolejne 1,5 roku też będzie nieco zdezaktualizowana, potem następna i tak dalej, aż w końcu nadrobicie jak przez te 18 miesięcy sprawdzania nie pojawi się żaden nowy fanfik, czyli pewnie do końca fandomu.

    @Cahan:

    Cytat

    Kolejna edycja będzie szybciej, bo bazowo mamy więcej przeczytane, a wcale tak wiele nowych fanfików nie powstało (a z większością Oskarowych jesteśmy na bieżąco).

    @Dolar84:

    Cytat

    Kolejna edycja oskarów również będzie i tak jak pisała Cahan - powinna pójść zdecydowanie szybciej bo większość kobył mamy już za sobą.

     

    Tymczasem...

    Dwa lata i dwa miesiące od ogłoszenia Drugiej Edycji...

     

    Nic nie zwiastuje, żeby kolejne fanfikowe Oskary zostały ukończone, a fakt odpięcia tego tematu tylko utwierdza w przekonaniu, że inicjatywa zdechła śmiercią naturalną. Powinienem się teraz chełpić, jak przystało na złą i wredną osobę, ale po prostu stwierdzę, że... cóż, miałem rację negując sens organizowania kolejnej edycji Oskarów. :rd10:

     

    PS: Do tego jeszcze perełka, również odnosząca się do Oskarów i również wygrzebana w Archiwum w temacie z pierwszej edycji. Sami zgadnijcie czyjego autorstwa. :rdblink:

    Cytat

    Tak więc ten event na 100% będzie kontynuowany, ponieważ spełnia swoje założenia. No i jest fajny

     

    Pozdrawiam i miłego wieczoru. :nipples:

    • +1 1
  2. 2 godziny temu, Youkai20 napisał:

    dowiecie się, że coś złego dzieje się w tajemniczej placówce. I w głowie Starlight...

    Tego akurat można się było domyślić od początku. ^^

     

    Zgodnie z Folejową tradycją - najpierw cytaty... tym razem sztuk jeden. :D

    Spoiler
    Cytat

    "Zdenerwowana klacz umilała sobie drogę do złowieszczego pomieszczenia, pogwizdując cicho."

    Wlazła sobie tam, gdzie nie wolno jej było przebywać, więc powinno jej raczej zależeć na byciu niezauważoną. W tym wypadku pogwizdywanie sobie nie jest chyba najmądrzejszą opcją. :rainderp:

     

    Kolejny rozdział za mną. W gruncie rzeczy akcja rozwija się takim samym tempem, powoli odkrywamy kolejne wydarzenia i tajemnice, ale w gruncie rzeczy to wszystko nie przybliża nas do rozwiązania. Dalej możemy snuć różnorakie teorie, co też się stało z Trixie i do kogo trafią jej organy, a także co się w ogóle wyczynia w tym szpitalu. Na moje oko to typowy NFZ, ale myślę, że autor zaoferuje nam coś mroczniejszego. O ile da się wymyślić bardziej mroczne miejsce niż enefzetowski szpital. :crazytwi: 

    Ekh... żarty na bok. Nie jestem w stanie powiedzieć wiele nowego, rozdział na takim samym poziomie jak poprzednie, oferuje też podobną ilość informacji (czyli niewiele), co sprzyja budowaniu napięcia. Trzeba tylko uważać, żeby z tym nie przedobrzyć, bo się zrobi zbyt nudno. Póki co jednak jest dobrze, widać autor chce nas, czytelników, trochę powodzić za nos. :rdwild:

     

    Po prostu, ode mnie okejka i czekam na kolejne części.

  3. Pięć lat temu, dwudziestego szóstego kwietnia 2013 roku, Foley rozpoczął publikację swojego... któregoś już z kolei fanfika... ale pierwszego, który miał być czymś dłuższym i bardziej przemyślanym niż "a je:yay:nę sobie fanfika!". Mimo całkiem średniego pomysłu, wykonanie okazało się być na poziomie niewiele wyższym niż podłoga, ale samo pisanie sprawiło mi frajdę oraz dało nieco cennego doświadczenia. Teraz, po równiutko pięciu latach, przyszła pora na zrobienie tego lepiej. Bo gorzej się już chyba nie da... :rdblink: Początkowo chciałem uczcić tę rocznicę tylko jakimś drobnym spinnoffem, ale ostatecznie stwierdziłem, że lepiej pójść na całość. Najwyżej się nie uda, who cares?:dunno:

     

    Jeśli trafi tu ktoś, kto pamięta jeszcze oryginał (wątpię) i kojarzy, co tam się działo :crazytwi: , to z tego miejsca uspokajam. Chociaż ogólny koncept pozostał ten sam, to cały pomysł znacznie przebudowałem, wywaliłem wszystko, co tylko mogło zajeżdżać rakiem, fandomem łupanym czy syndromem początkującego pisarza, uzupełniając te braki znacznie bardziej... przyswajalnymi dla czytelnika wątkami. Także powinno być lepiej, spodziewajcie się też paru naprawdę sporych zmian względem wersji pierwotnej.

     

    Akcja, tam samo jak w oryginalnym fanfiku, toczy się między sezonem trzecim a czwartym. W roli głównej Twilicorn.

     

    Prolog

    Rozdział 1

     

    Nie zachęcam ani do czytania, ani do komentowania - będziecie mieli ochotę, to sami to zrobicie.

    Oryginał sprzed pięciu lat znaleźć możecie tutaj.

    • +1 1
    • Mistrzostwo 1
  4. 8 minut temu, GlassSoul napisał:

    Nie można powiedzieć obiektywnie o czymś pod kontem formy i treści że było złe.

    Oczywiście, że można. Gubisz przecinki, walisz masę byków i literówek. Więc forma jest fatalna. Jeśli chodzi o treść - fabuła niemal nie istnieje, opisów nie uświadczysz, dialogi szczątkowe, o bohaterach niemal nic... czyli treść również bardzo, bardzo słaba.

     

    Funfact: Twoje opowiadanie ścierwo (nazywajmy rzeczy po imieniu) liczy sobie 20 stron, a zawiera zaledwie... 10 przecinków! Już samo to świadczy o skali błędów. Ba, nawet w cytowanym przeze mnie wyżej zdaniu walnąłeś parę byków.

    • +1 4
  5. 23 minuty temu, GlassSoul napisał:

    I wy właśnie jak nikt inny powinniście rozumieć że stygmatyzowanie czegoś jako "złe" tylko dlatego że "mi" się to nie podoba, nie jest zbyt mądre. 

    Mylisz pojęcia. To nie jest kwestia tego, że Twoje ścierwo "komuś się nie podobało", tylko faktycznie, jeśli spojrzeć na nie obiektywnie pod względem formy i treści - było złe. A raczej fatalne i poniżej jakiegokolwiek poziomu. Do tego dodajmy fakt, że złamałeś regulamin, umieszczając treści erotyczne (bardzo prymitywne i niskich lotów zresztą) w dziale do tego nieprzeznaczonym. O takich szczegółach jak masa byków w samym "opowiadaniu" czy brak poprawnego tagowania nawet nie wspominając.

     

    Summa summarum, jesteś naprawdę bardzo kiepskim trollem.

    • +1 3
    • Mistrzostwo 1
  6. Spoilerów brak, czytajcie śmiało.

     

    A zatem doczekaliśmy się, w sumie to po nie aż tak długiej przerwie, rozpoczęcia kolejnej sagi "Kresów". Kiedy początkowo dowiedziałem się, że będzie się ona skupiać na innej rodzinie niż dotychczas, miałem lekkie obawy. Na szczęście zostały one szybko rozwiane, bowiem bohaterowie, których tak polubiłem, wcale nie opuszczają wirtualnych kart tej serii.

     

    "Wiosna Cevalonii" jest opowiadaniem całkiem sporym jak na oneshota (pardon, to dwuczęściówka), ale Hoffman zdążył już do tego przyzwyczaić. Długość sprawia, że zamiast jedynie "liznąć" drugą sagę, otrzymujemy bardzo porządne i obszerne wprowadzenie. Jeśli chodzi o fabułę, nie będę nic zdradzał, ale powiem, że wyrażenia "tajemniczość" oraz "zwroty akcji" byłyby odpowiednie do jej opisania. Światotworzenie znajduje się na wybitnie wysokim poziomie, autor postarał się o doskonałe opisy wielu wydarzeń oraz lokacji. Co jednak według mnie jest najlepsze, to fakt, że wszystkie te opisy znakomicie ubogacają zarówno opowiadanie, jak i całą serię, w żadnym wypadku nie będąc przynudzającymi dłużyznami, które chciałoby się przeskoczyć wzrokiem. Świadczy to o naprawdę wysokich umiejętnościach piszącego, a dla czytelnika jest ucztą dla oczu. Drugą kwestią, wartą pochwały, są oczywiście kreacje bohaterów, czyli to, co Hoffman robi po mistrzowsku. Wszyscy są "żywi", konsekwentnie prowadzeni i doskonale pasują do całej serii. Ich losy można śledzić z prawdziwą przyjemnością.

     

    Podsumowując, gorąco polecam zarówno "Wiosnę Cevalonii", jak i całą serię. Szczególnie dla ludzi lubiących przygodówki i starannie dopracowane światy. Miłośnicy SoLi również znajdą coś dla siebie, ponieważ Hoffman wie jak dawkować akcję i serwuje nam sporo przerywników, ubogacających fabułę, uniwersum i postacie. Przy okazji dodam, że spostrzegawczy czytelnik dostrzeże, iż sporo szczegółów pojawiających się w "Kresach", okazuje się mieć w późniejszych opowiadaniach większe znaczenie niż się wydawało...

    • Lubię to! 1
  7. 6 godzin temu, Król Etirenus napisał:

    Jaki jest powód, że niektóre dobre utwory są archaizowane. Czemu ich autorzy decydują się na to? 

    Nie wiem jaki jest powód archiwizowania dobrych utworów, ale wiem jakie mogą być powody przy słabych fikach:

    a) są słabe,

    b) uciekają przed remanentem,

    c) są przestarzałe.

     

    40 minut temu, Dolar84 napisał:

    przecież te opowiadania nikomu nie szkodzą

    W przypadku słabych fików - szkodzą. Szkodzą czytelnikom, szkodzą autorom i szkodzą ogólnemu wizerunkowi sceny fanfikowej.

  8. Dziękuję za merytoryczną opinię. ^^

     

    Cieszę się, że fanfic Ci się spodobał, a z komentarza mogę wywnioskować, że te ważniejsze aspekty, na których mi zależało, zostały przez Ciebie dostrzeżone, więc mogę się cieszyć podwójnie. :) Co do tu i ówdzie występujących wulgaryzmów - zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy ich nie lubią (ja osobiście również), ale jako że są one (niestety) powszechnie używane przez sporą część ludzkości, to zdarza mi się je wrzucić do tekstu tam, gdzie faktycznie mogą pasować. Oczywiście rozumiem, że dla niektórych jest to wada i jak najbardziej szanuję takie podejście.

     

    Pozdrawiam.:fluttershy5:

     

     

  9. 28 minut temu, Youkai20 napisał:

    Racja, ale napisałem też, że to względna nowość, niezwykle rzadko używana, więc tak się wydaje Starlight.

    Fakt, w tym kontekście ma to jak najbardziej sens.

     

    22 minuty temu, Youkai20 napisał:

    Jeden z najlepszych wg mnie epizodów, tak w sezonie drugim, jak i w całym serialu. No i z Daring Do. Co do Daring Do, to nawiasem mówiąc, Panie Foley, czytam akurat Adventure Found Me, jak już skończę, to napiszę komentarz.

    Tu się zgodzę, jeden z najlepszych odcinków ever. :soawesome: Co do AFM, to mam nadzieję, że się podoba i czekam cierpliwie. Aha, jedna uwaga - żaden "Pan Foley" - na forum nie ma panów. :rdblink:

     

    25 minut temu, Youkai20 napisał:

    Starlight po prostu bardzo boi się Trixie, co "zaciemnia" jej osąd. Jakby nie było - to jej jedyna "prawdziwa" przyjaciółka, a przynajmniej ona tak uważa. Wiadomo, są jeszcze Twilight i reszta, ale one są przyjaciółkami wszystkich.

    Zgadzam się, dlatego też stwierdziłem, że takie odstępstwo nie jest dla opowiadania żadnym minusem, ponieważ zostało odpowiednio umotywowane. :brohoof:

     

    24 minuty temu, Youkai20 napisał:

    BUHAHAHAHAHAHA, CO?!  :D

    Obiekt 102... Rudy 102... Niewielka różnica, nie? :shrug2:

     

    25 minut temu, Youkai20 napisał:

    A i jeszcze jedno, Panie Foley - fajne zdjęcie profilowe

    A dziękuję, dziękuję. ^^

  10. Przeczytane.

     

    Najpierw - odnoszenie się do cytatów:

    Spoiler
    Cytat

    – T..., tak. Thunderlane, Tender Taps, hmmm... Nie mam tu żadnej Trixie.

    Czy aby Tender Taps nie powinno być wyczytane przed Thunderlane? Zakładam, że recepcjonistka czytała z listy według alfabetu...

     

    Cytat

    Za nimi musiało jednak skrywać się coś niezwykle ważnego, ponieważ dostępu do znajdujących się dalej tajemnic, bronił cyfrowy zamek.

    Czy ja wiem? Nie tylko w szpitalach, ale i w innych placówkach znajdują się często zabezpieczane w ten sposób drzwi i nie ma za nimi nic tajemniczego. Po prostu robi się tak, żeby nikt nieupoważniony tam nie wchodził, a taki zamek na kod jest wygodniejszą opcją niż zwykły zamek i konieczność dorobienia kilkunastu/kilkudziesięciu kluczy pracownikom.

     

    Opis szpitala - wypisz wymaluj jakbym widział typową placówkę w naszym kraju. :lol: Długie kolejki, mało przydatny personel i cała masa podkur... zdenerwowanych pacjentów. Swoją drogą to dosyć ciekawe, bo jak pamiętam szpital w serialu w odcinku "Read It and Weep"/"Czytaj i płacz", to zupełnie nie przypominał naszego. Ale co się dziwić, autor polski to i szpital polski, a gdy autor amerykański to i placówka amerykańska. :D

     

    Co do fabuły, to po prostu nasza zagadka się rozwija, dowiadujemy się paru nowych szczegółów, które dają nam pogląd na to, co tu jest grane. I teraz mam dwie opcje - albo autor jest bardzo, bardzo cwany i chce wodzić czytelników za nos, albo postanowił poprowadzić akcję prostą, niewysublimowaną ścieżką. Niemniej, czyta się całkiem przyjemnie, żadnych większych błędów nie stwierdziłem, więc pozostaje mi tylko dodać, że chętnie ujrzę ciąg dalszy.

     

    Jeśli chodzi o bohaterkę, to Starlight prezentuje się w miarę okej. Widzimy, że jest doświadczona w magii i ma sporą moc, ale też nie jest przegięta w żaden sposób. W porównaniu ze swoim serialowym odpowiednikiem powiedziałbym, że jest bardziej emocjonalna i mniej zdroworozsądkowa, ale absolutnie nie jest to żadnym minusem w kontekście opowiadania.

     

    No dobra, teraz najciekawsza kwestia, czyli zabawmy się w odgadywanie przyszłych wydarzeń. Skoro Trixie nie ma ani w kostnicy, ani w swojej sali, to zapewne...

    Spoiler

    Zabrali ją po tajniaku i zatarli ślady jej wcześniejszej obecności w szpitalu, żeby poddać ją jakimś chorym, a najlepiej to i bolesnym, eksperymentom. :evilshy:  Czyżby to właśnie ona miała zostać tytułowym obiektem 102? :suspicious:

    Zaraz...

    102...

    STO DWA...

    [żartowniś mode = on] Przerobią Trixie na czołg? :rainderp:

    Spoiler

    0FuuvmX(1).jpg

     

     

    • +1 1
  11. 2 godziny temu, RaferianTheWhite napisał:

    Zwróć uwagę, że wszyscy w trójkę: Ja, Spidi i Dolar uznaliśmy postępowanie pancerniaczki za co najmniej budzące kontrowersje.

    Dla pewności raz jeszcze przeczytałem Wasze recenzje... mógłbyś wskazać, które fragmenty masz na myśli, bo chyba oślepłem?

     

    2 godziny temu, RaferianTheWhite napisał:

    po pierwszej akcji można jej sformułować (nie przesądzam że słuszne) zarzut bycia odpowiedzialną za stratę trzech własnych maszyn i śmierć tuzina członków ich załóg

    Owszem można. Chyba nie sądziłeś, że stworzę bohaterkę idealną, która rozniesie w pył całą wrogą dywizje? Dla mnie to jasne, że musiała otrzymać jakieś wady, więc je dostała. Poza tym, oprócz zarzutów warto wziąć pod uwagę, że ileś maszyn przeciwnika skasowała. Jednak owszem - dowódca zawsze jest odpowiedzialny za podkomendnych.

     

    2 godziny temu, RaferianTheWhite napisał:

    Nie mniej pomyśl, że gdyby jednak napisać tą historię nieco inaczej i jednak zapewnić jakiekolwiek wsparcie piechoty, (nawet chłopaczków z uzupełnień, którzy dostaliby kilka razy odłamkowym i wycofywaliby się aż by się za nimi kurzyło), to nikt by się nad tym nie pochyliły, czy to zgrzyt, czy nie zgrzyt i po prostu z przyjemnością czytałby dalej, nie odrywając się i nie wypadając z rytmu na takie rozkminy.

    Kwestię piechoty wyjaśniłem w swoim poprzednim poście, więc nie będę się powtarzał.

     

    2 godziny temu, RaferianTheWhite napisał:

    Poza tym nie wiem, czy gdyby grupa Ersi, nie jechała 'na pałę' ufna w rozpoznanie, o którym wiemy, że nie jest aktualne, tylko podjęła środki ostrożności, zamknęła włazy etc.

    Wiesz, że z zamkniętym włazem dostajesz +20 do wpadnięcia w zasadzkę z powodu gorszej widoczności? :D Poza tym, jeśli musisz się gdzieś jak najszybciej dostać, to marnowanie czasu na sprawdzanie każdego miejsca, gdzie ktoś może się czaić, to taki 2/10 idea.

     

    2 godziny temu, RaferianTheWhite napisał:

    A tak mówię, powstał jakiś rozdźwięk między deklaracjami o wysokich skillach Ersi, a tym co z tego wyszło w konkretnej- obserwowanej przez nas sytuacji.

    Że co proszę? W którym miejscu w moim opowiadaniu takie coś wyczytałeś? :wat: Ersi miała jedynie trzymiesięczne doświadczenie na innym froncie, na którym (zgodnie z moim rozumieniem) było łatwiej i mniej się działo. Teraz została rzucona na bardzo głęboką wodę i w mojej ocenie nie mogła się spisać lepiej. Znaczy, w teorii mogła, ale to by już się zbliżało do marysuizmu.  :rdwild: Uważam zatem, że jako postać wykreowałem ją wypośrodkowaną i konsekwentnie się tej kreacji starałem trzymać.

     

    31 minut temu, RaferianTheWhite napisał:

    Dobrze, dobrze już złapałem, że ma to sens... Na otwartym stepie Ukrainy... ;) Ale w warunkach wjazdu do niekontrolowanego miasta?

    W mieście ma jeszcze większy sens, bo masz masę zaułków i innych miejsc, doskonałych by się ukryć. Patrząc przez peryskop byłoby je znacznie trudniej wyhaczyć, szczególnie pojedynczego strzelca z np. Panzerfaustem, który podkradł się gdzieś blisko. Czyli tak jakby dowódca ryzykuje siebie, ale ma większe szanse ocalić cały czołg.

     

    Coś pominąłem?

  12. Swoją wypowiedź zacznę od końca, czyli od drobnej polemiki, tudzież paru komentarzy w stronę jury:

    Spoiler

    @RaferianTheWhite

    Cytat

    Zastanawia wobec tego zachowanie Ersi, która jedzie do walki, niemal aż do końca wystając z otwartego włazu, ryzykując nie tylko to że ktoś zabije ją na miejscu bezpośrednim trafieniem, ale na dobrą sprawę starczyłby pierwszy rykoszetujący odłamek pocisku lub oderwanego muru. Co gorsza ryzykuje nie tylko własnym życiem, ale także co najmniej czwórki swoich współzałogantów, mimo deklarowanej troski wobec nich i własnego rzekomego doświadczenia. Nie mówiąc o tym, że w walce w mieście ryzyko spotkania przyczajonego wrogiego snajpera rośnie po wielokroć.

    Jeśli ta kwestia Cię zastanawia, to mam przykrą informację - dowodzenie Tygrysem przy otwartym włazie było wśród niemieckich dowódców faktycznie stosowaną na froncie praktyką. Wypunktowując to, strzelasz sobie niejako w kolano. :rdblink: I owszem, było to niebezpieczne, często wręcz nierozsądne, ale... tak robili, co ja poradzę? Chciałem się tu trzymać realiów i tak też zrobiłem. Ciekawostka: jeśli spojrzeć na opracowania dotyczące bitwy pod Kurskiem (największa bitwa pancerna II wojny), to okazuje się, że spośród załóg Tygrysów, największa śmiertelność miała miejsce wśród dowódców. Czemu? Właśnie przez ich styl dowodzenia w otwartym włazie.

    Co do "snajpera" - przypominam, że miasteczko według wszelakich miało być "względnie bezpieczne", czyli wolne od sił przeciwnika. Natomiast później, kiedy w walce mieli do czynienia tylko z czołgami i nie było śladu po piechocie, to ryzyko "snajpera" również można było odłożyć na bok.

     

    Cytat

    Drugim zgrzytem jest kolejność w którym trzy czołgi wjeżdżają do miasta. Z jednego miejsca opisu wynika, że Tygrys jedzie na końcu, a z innego –stronę dalej- że jechał w środku kolumny.

    Chodziło o to, że wjeżdżając Tygrys był na końcu, natomiast w samym miasteczku zmienili formację i jechał w środku. Nie wiem, być może nie zaznaczyłem tego dostatecznie mocno w tekście, stąd takie nieporozumienie.

     

    Cytat

    Poza wszystkim, nie znam się na taktyce, ale już się staje przed ewentualnością przeprowadzenia rozpoznania wroga walką to chyba rozsądniej jest jednak poczekać na tych spóźnionych grenadierów.

    ...i prawdopodobnie nigdy się na nich nie doczekać. :squee: Jeżeli na wojnie kogoś nie ma przez dłuższy czas, a miał być, to prawdopodobnie można go spisać na straty. Naprawdę sądzisz, że gorliwa dowódczyni, mając zadanie do wykonania, czekałaby na eskortę, która może przybędzie, a może nie? Do tego mając przed sobą względnie bezpieczny (według raportów) teren? Wątpię. Gdybym tak zrobił, to byłaby jawna niekonsekwencja w kreacji głównej bohaterki.

     

    Cytat

    Zwraca też uwagę luźne podejście do procedur i regulaminów.

    Witamy na froncie, na którym sytuacja zaczyna się sypać. Nawet armia niemiecka, słynąca z legendarnego Ordnungu, miała wiele regulaminowych zapisków, które na froncie obowiązywały jedynie na papierze.

     

    @SPIDIvonMARDER

    Cytat

    Nie chcę oceniać realizmu umieszczenia w Tygrysie nowego dowódcy spoza starej załogi, a także ataku na wioskę bez odpowiedniej asysty grenadierów pancernych, gdyż z logiką frontową bywa różnie... jak wspominałem wcześniej.

    Jeśli straty znacznie przewyższają uzupełnienia, to łata się je czym tylko się da. Skoro Niemcy potrafili w sytuacji zagrożenia wysyłać do okopów nawet kucharzy, mechaników czy pilotów, dla których nie było akurat sprawnych maszyn, to dokompletowanie nowego dowódcy do starej załogi wydaje się być całkiem normalne. :rdblink: Wszystko zależy od aktualnych potrzeb i dostępnych możliwości. Jak słusznie zauważyłeś - logika frontu to bardzo... skomplikowana sprawa, że tak to ujmę. :D

    Co do ataku na wioskę bez asysty grenadierów... Niczego takiego w tekście nie było! Zaznaczam, że nie miał miejsce żaden "atak na wioskę", Ersi wraz załogą chciała tylko przez nią przejechać i ruszać dalej, teren miał być czysty od sił przeciwnika. I tak, wiem, że zgodnie z regulaminem armii niemieckiej czołgi miały się poruszać tylko w asyście, ale... ten punkt nie był zawsze egzekwowany. Czasami ze względu na siłę wyższą, a czasami zwyczajnie ze względu na głupotę "wyższych stopniem".

     

    Cytat

    Tekst wydał mi się prosty i nieco żałuje, że nie znalazło się w nim więcej emocji, przeżyć, więzi między załogantami czołgu lub nawet detali technicznych (to już mój fetysz).

    Rozbudowane emocje czy więzi to nie jest coś, co przeciętny Foley będzie umieszczał w krótkim na 20 stron jednostrzałowcu. :D Co do detali technicznych - sam też je lubię, ale w swoich fanfikach staram się je ograniczać do roli "smaczków". Czemu? Uważam, że jeśli ktoś w tym nieobeznany i niezainteresowany sięgnie po tekst, to duża ilość takich detali może go zanudzić czy wręcz odrzucić, psując lekturę. Stąd też staram się zachować "złotą proporcję".

     

    @Dolar84

    Cytat

    Całkowity brak piechoty troszkę kłuł w oczy, no ale samodzielne działania broni pancernej się zdarzały, więc absolutnie nie kwalifikuje tego jako błędu.

    Uznałem, że jeśli chcę przedstawić "nagłe i niespodziewane w tym rejonie pojawienie się wroga", to brak piechoty będzie odpowiedni. Radzieckie (sombryjskie w tym wypadku) czołgi przebijały się przez linie obrony wroga i ruszały dalej, a piechota zajmowała się dobijaniem nadszarpniętego przeciwnika. Stąd też zwyczajnie broń pancerna wyforsowała się naprzód i zostawiła swoich piechurów w tyle. Czy takie przypadki zdarzały się naprawdę? Cóż, parę tego typu scen we wspomnieniach niemieckich żołnierzy przeczytałem, więc nie jest to mój wymysł.

     

    Cytat

    Podobał mi się również fakt, iż scena nie została przegięta pod względem technologiczno-żargonowym – tu bardzo łatwo popaść w przesadę w obu kierunkach, na szczęście Foley znalazł złoty środek.

    I to jest dokładnie to, co chciałem osiągnąć (a o czym parę akapitów wyżej pisałem do Spidiego), cieszę się, że mi się udało.

     

    Oprócz tego uwaga do całego składu jury: cała trójka uznała moją pracę za tekst batalistyczny, co jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Batalistyka sensu stricte stanowiła tu może 25-30% objętości tekstu. Naprawdę jestem zdziwiony, że w gruncie rzeczy tylko Dolar poświęcił więcej "czasu antenowego" dla reszty fanfika. Ale z drugiej strony, nie mnie mówić ludziom jak mają czytać mój tekst. :D W końcu na tym polega literatura, że każdy odbiera ją inaczej.

     

    Chyba o niczym nie zapomniałem... A jak zapomniałem, to trudno.

     

    A tak to chciałem tylko rzec, że cieszę się z udziału. Frajdę z pisania miałem, więc najważniejszy punkt odhaczony. Gratulacje dla wszystkich uczestników za to, że podjęli wyzwanie i wysłali swoje teksty do KOnkursu. Aczkolwiek żałuję, że było tak mało fanfików stricte wojennych, bo miałbym co czytać. :rainderp:

    • +1 1
  13. 1 minutę temu, mariusz391 napisał:

    I to mimo że moim zdaniem fanfik czasem jest mocno sztampowy, przypominając mi Tomb Raidery z Angeliną Jolie. Czasem wręcz nieprzyzwoicie jak ta scena ze związaniem głównej bohaterki i nawieszeniem na drzewie

    W TR z Angeliną była taka scena? :wat: Bo przyznam się, że filmy to ja widziałem wieki temu i wiele z nich pozapominałem, więc mogło mi to wyjść co najwyżej przypadkiem. Za to gdybyś znalazł jakieś nawiązania do Tomb Raidera 2013, to one będą już w pełni zamierzone.:squee:

     

    4 minuty temu, mariusz391 napisał:

    Jedynie zakończenie było dla mnie dość niespodziewane i liczyłem na coś zupełnie innego, chyba że autor chciał sobie zostawić furtkę do ewentualnych kontynuacji.

    <zerka na otwartą kartę z google docsem>

    Eee... Możliwe...? :lie:

     

    6 minut temu, mariusz391 napisał:

    Tak czy inaczej jeszcze raz gratulacje Foley za ten fanfik i po cichu liczę że jeszcze kiedyś naskrobiesz jakiś fanfik z tagiem Adventure, bo naprawdę wartych uwagi fanfków tego typu można liczyć na palcach dwóch rąk, a chętnie bym jeszcze coś podobnego przeczytał ;)

    Bardzo dziękuję za komplementy i recenzję, jednocześnie ogromnie się cieszę, że fanfic Ci się spodobał, a już słowa, że

    9 minut temu, mariusz391 napisał:

    Dosłownie ten fanfik udowodnił mi że Polacy są jeszcze w stanie zrobić dobry fanfik przygodowy, czego mi od bardzo dawna brakowało.

    utwierdzają mnie w przekonaniu, że cały włożony w pisanie trud nie poszedł na marne. :yay: Raz jeszcze dzięki!

  14. Nowy fanfic? Hm... Tagi brzmią obiecująco, można zaryzykować.

     

    Mamy tutaj raptem siedem stron, które wprowadzają nas w akcję, budują początkowy klimat i ukazują przedsmak tego, z czym prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia. Dostajemy dwie, doskonale znane z serialu przyjaciółki, które to można się spodziewać, będą głównymi bohaterkami tego opowiadania (albo i nie, a ja właśnie wyciągam zbyt daleko idące wnioski, hue). Tutaj muszę z miejsca zaznaczyć, że ani za jedną, ani za drugą... delikatnie mówiąc nie przepadam. :lyra4:Ale skoro już zacząłem czytać i się zaciekawiłem, to nie ma powodów do rezygnacji. Kto wie, może akurat autor zdoła je wykreować w taki sposób, żebym je polubił?

     

    Ciężko powiedzieć więcej, gdyż to dopiero pierwszy rozdział, jednak zapowiada się niezła intryga, do tego mroczna (to akurat wnioskując z tagów), więc daję okejkę. Co prawda nie powaliło mnie, ale zainteresowało na tyle, że z chęcią ujrzałbym kolejne części. Z błędów - trafiło się parę litrówek na krzyż czy jakiś zgubiony przecinek, ale to nic wielkiego.

     

    Odniosę się jeszcze do dwóch cytatów, bo mam taki humor:

     

    Spoiler
    Cytat

    Biały ogier był na tyle mądry, aby spełniać wszelkie rozkazy, oraz na tyle głupi, aby żadnych nie kwestionować.

    Ja bym powiedział, że raczej na tyle głupi, żeby spełniać rozkazy i na tyle mądry, żeby ich nie kwestionować. :rainderp: Zależy na czyj punkt widzenia patrzymy. :D

     

    Ostatnie zdanie z pierwszego rozdziału:

    Cytat

    (...) wkroczyła do znajomej sali, w której spodziewała się ujrzeć swoją z pewnością zniecierpliwioną do ostatka przyjaciółkę.

    A tu bach - przyjaciółki nie ma na sali, bo leży już w kostnicy, huehuehue. :crazytwi:

     

    Pozdrawiam. :lazyrainbow:

    • +1 1
  15. Pamiętam, że kiedy zapowiedziałeś, że "jeszcze weźmiesz się za D.D.H.", to od tamtej pory drżałem na myśl, kiedy to nastąpi i nie raz sugerowałem, że to nie jest najlepszy pomysł. Pozostaje mi zatem podziękować, że się nie posłuchałeś i mimo wszystko postanowiłeś przebrnąć przez ten kawałek tekstu.

     

    Po raz kolejny jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich umiejętności analizy czy wychwytywania smaczków. I choć w swojej odpowiedzi się w nie nie zagłębię (z pewnych powodów), to jednak wiedz, że czytanie Twoich wrażeń było dla mnie doskonałą i satysfakcjonującą lekturą. Miejscami byłeś dosyć blisko, a w innych z kolei daleko. Więcej nie powiem, żeby dać szansę D.D.H., by wciąż pozostawało zagadkowym i tajemniczym fanfikiem, do czasu aż ktoś w pełni rozwikła jego tajemnicę. :rd4:

     

    Natomiast Twoja teoria dotycząca tytułu jest RE-WE-LA-CYJ-NA! Co prawda zupełnie mijająca się z moim założeniem, jednak jest to chyba największy popis kreatywności jakiego ktokolwiek dokonał w tym wątku. :bronies:

     

    :lazyrainbow: !maiwardzoP

  16. Ten moment, kiedy komentarz liczy 50% objętości słownej fanfika. :crazytwi3: Po prostu Hoffman...

     

    Odnosząc się do tego, co w spoilerze: tak! Niezmiernie się cieszę, że to dostrzegłeś. W sumie to chyba najważniejsza zmiana, której się dopuściłem w stosunku do oryginału.

     

    Raz jeszcze pozostaje mi podziękować za odkop i komentarz, odnoszę wrażenie, że Twój wkład w polską fanfikcję jest wręcz nieoceniony. :lunahug: Po cichu liczę, że zachęciłeś swoim działaniem chociaż jedną osobę do zerknięcia na tę rewitalizację, bo (moim skromnym zdaniem) to naprawdę świetne wrażenie móc tak sobie przeczytać fanfic sprzed pięciu lat i jego nowszą wersję, przy okazji dowiadując się, że gdzieś tam w odmętach forum wciąż znajdują się nieodkryte perełki.

  17. Dnia 13.02.2018 o 14:22, Foley napisał:

    Na razie to tyle, a na "Serce Północy" jeszcze kiedyś rzucę okiem. :5N9ul:

    No i rzuciłem, "Serce Północy" za mną.

     

    Generalnie... ot fajny dodatek do głównej historii, który daje nam spojrzenie na kilka faktów z przeszłości, ale też nie ma nad czym się zachwycać. Początkowo zapowiadało się na ciekawy kawałek przygodówki, ale zwrot akcji szybko pozbawił mnie, czytelnika, złudzeń. Takie "rozwiązanie" raczej nie przypadło mi do gustu, jednak absolutnie nie mogę powiedzieć, żeby było złe - po prostu nie w moim typie. Całość utrzymana w bliźniaczym do "Miasta Umarłych" klimacie, więc jak już wspomniałem, dobrze nadaje się jako dodatek.

     

    Było parę zgrzytów językowych, mieszania czasów czy innych drobnych błędów. Nie było to coś, za co bym urwał głowę, ale jednak nieco przeszkadzało. Radziłbym popracować nad tymi kwestiami w przyszłości.

    • +1 1
  18. 2 minuty temu, Lightning napisał:

    I oj uwież, moje P-61C1 zjada walentynki na deser :D

    To cacko ma BR 4.0 jak dobrze pamiętam, a pierwszy Valentine 2.3, więc nie ma w tym nic dziwnego. :rd4:

     

    4 minuty temu, Lightning napisał:

    To ma byś 2 rundy zabawy i takich tam a potem walka na 1 płąszczyźnie. Prawdziwego realistyka ogarnę po tych sesjach jak gracze się zainteresują i będą chętni a przy okazji nabiorą wprawy bo jedni mogą 1 raz tę grę na oczy widziec

    Zawsze można na początek, żeby zainteresować ludzi, dać coś w stylu rozgrzewki. Tryb i zasady do bólu proste, a cel główny to have fun. :D

  19. Przed chwilą, Lightning napisał:

    NO... wiesz tam jest zamek i 1 myśl - Zamek Dwóch Sióstr :P

    Skojarzenie dobre, ale warto wziąć pod uwagę grywalność. Tam naprawdę są wielkie odległości, a jeśli doda się do tego słabą optykę i słabe działa, jakie posiadają wczesne czołgi, to obawiam się, że gracze by się zwyczajnie zanudzili. :D

     

    2 minuty temu, Lightning napisał:

    Zakazałem działek AAA, przepraszam ale miałem problemy z netem i bałem sie że ten cały tekst przepadnie ;-;

    Czy to aby nie jest przegięciem w drugą stronę...? Czołgi przeciwko hordzie samolotów są niemal bezbronne, szczególnie te o niskim BR (z powodu słabego pancerza).

     

    3 minuty temu, Lightning napisał:

    PS: wolę USA  i mój AC-26-B50

    Okej, czyli nie trafiłem. :D Niemniej, Valentine na 2.3 jest OP.

     

    4 minuty temu, Lightning napisał:

    Wiesz że ściągniesz na siebie falę maszyn z bombami nie dając czołgom szans na przeżycie?

    Wziąwszy pod uwagę mój punkt 3., to przed falą maszyn z bombami będą chronić działka przeciwlotnicze i własne myśliwce. :rdblink: Klasyczne bitwy realistyczne to jest to. :D

     

    6 minut temu, Lightning napisał:

    1: BV 238, 2: HS 111, 3: IŁ-4... nie chcę walk z 500-kilogramówkami czy nawet tonówkami :v niech gracze pomeczą się i manewruja by rozwalić za pomocą 250 maks

    Jak wyżej, jeżeli zastosować zwykły tryb gry, to te wszystkie bombowce będą miały problem w postaci myśliwców, dla których będą bardzo łakomymi kąskami.

     

    8 minut temu, Lightning napisał:

    Tu chodziło właśnie o coś na kształt Asa danej Drużyny, lidera który będzie największym zagrożeniem. Jednak podoba mi się pomysł 4.0 dla powietrza i ziemi..

    Pomysł z Asem dobry, byleby nie dać mu za dużego BR, bo będzie miazga.

  20. Sam pomysł uważam za całkiem spoko, bo może tchnąłby nieco życia w naszą społeczność i pozwolił na integrację - a nic tak nie integruje jak spotkanie w boju. :rdwild: Mam jednak nieco uwag:

    1. Na moje oko za duży limit osób, wątpię, żebyś uzbierał chociaż połowę. Na moje oko 10 vs. 10 to już byłby sukces.

    2. Jeśli chodzi o mapy - odpuść Fuldę, ona się nadaje dla czołgów 7.0 i wyżej. Na niższe jest po prostu zbyt rozległa. Do Finlandii i El-Alamein też byłbym nieco sceptyczny, reszta zaś jest jak najbardziej ok.

    3. Zasady. Tryb gry "tylko powietrzne kontra tylko naziemne" uważam osobiście za średni pomysł - przecież w takim wypadku cała drużyna naziemnych bierze działka przeciwlotnicze, bo tylko one byłyby potrzebne. I jeśli potrafią się nimi obsługiwać, to ci na niebie nie mają szans. :dunno: Myślę, że nie ma co udziwniać i wykorzystać podstawowy tryb dominacji na bitwach czołgowych realistycznych.

    4. Zasady BR dla czołgów. Okej, rozumiem, że muszą być one niskie, żeby osoby niemające War Thundera mogły szybko nabić, ale... 2.3 dla czołgów ma sporą wadę. Niech zgadnę, @Lightning, najbardziej lubisz grać Brytyjczykami i stąd taka decyzja? :rdblink: (dla niewiedzących - Brytole na 2.3 mają Valentine, który ma wszędzie po 60 pancerza (nawet z tyłu), do tego działo o bardzo wysokiej szybkostrzelności i znakomitych osiągach jak na BR 2.3. Podsumowując, jest to niemalże OP czołg na tym Battle Ratingu). Proponowałbym raczej obniżyć go do 2.0, żeby nawet początkujący żółtodziób miał szanse, albo podwyższyć do 3.0-3.3 (moim zdaniem najlepiej zbalansowany BR w całej grze - tam każda nacja ma jakiegoś asa).

    5. Zasady BR dla samolotów. Ponownie spójrzmy na arsenał Brytyjczyków, dokładniej na samoloty 2.7, mamy tam do wyboru dwa Spitfire'y (deklasują samoloty wszystkich innych nacji w tym BR) oraz Hurricane Mark II i Typhoon Mark 1a - oba doskonałe do anihilacji celów naziemnych. Sugerowałbym dać 3.3, co daje już Niemcom, Amerykanom i Rosjanom spory wybór i pozwala podjąć walkę ze Spitami. Albo obniżyć do 2.0, z powodów takich samych jak w punkcie 4.

    6. Czemu zakaz bombowców?

    7. Zasady dla czołgów dowódczych uważam za dosyć dziwne, jakby znów ustawione pod konkretne maszyny. Poza tym, walka samolotem 5.3 przeciwko 2.7? To niczym wyścig Fluttershy kontra RD. :lol: Tym bardziej, jeśli wziąć pod uwagę, że dowódcami będą osoby obeznane w grze. Weteran w 5.3 kontra żółtodzioby w 2.7...? To by się skończyło masakrą...

    Tutaj z kolei moja propozycja polega na pozwoleniu dowódcom na maszyny o BR o jeden większym niż dla reszty.

     

    No i jeszcze jeden dodatkowy punkt, który dotyczy tylko mnie - o ile pisałbym się na takie przedsięwzięcie (WT gdzieś na kompie wciąż siedzi, to czemu by się nie dołączyć, nie?), o tyle w weekendy odpadam - a tak jak patrzę na terminy, to wszystkie są weekendowe. :rd4:

     

    Podsumowując, chciałbym raz jeszcze podkreślić, że BARDZO doceniam inicjatywę, widzę w niej potencjał i życzę, żeby wszystko udało się zrealizować, a wszystkie powyższe uwagi przedstawiają MÓJ punkt widzenia i macie pełne prawo się z nim nie zgadzać. :giggle:

     

    Pozdrawiam.

    • +1 1
  21. No dobra, jak już tak wszyscy zaczęli wysyłać swoje spin-offy, to też się dorzucę.

     

    Miałem aż cztery pomysły do tego konkursu. Pierwszy odpadł, bo był zbyt długi. Z drugiego i trzeciego zrezygnowałem, bo były zbyt kontrowersyjne. Został czwarty, najkrótszy i najmniej kontrowersyjny. :D I to właśnie ten został wykorzystany, a jego efekt jest poniżej:

     

    Niech los zadecyduje [Crystal Siege][Violence][War]

     

    Niechaj zwycięży najlepszy.:enjoy: (czy ta Luna na emotce nie robi aby Heil Celestia?)

    • +1 3
  22. 3 godziny temu, Silicius napisał:

    Polecicie polskie fanfiki? Tagi nie mają znaczenia bo nigdy nie wiadomo co mi się spodoba, jedynie żeby były niedługie.

    Jeśli chodzi o polskie, dobre i niedługie, to do głowy przychodzą mi na teraz:

     

    Coś na wesoło:

    Teczka

    Die Hard

    Ziemnogród

    Grzeszny wieczór Rarity

    Trzy... dwa... jeden... Akcja!

    Love Lab (niby w Archiwum, ale link wciąż działa; swoją drogą znakomita randomowa komedia)

     

    Z mniej wesołych, a bardziej poważnych:

    Mróz

    Detrot

    Magia Serdeczności

    Spadająca Gwiazda

    Po pierwsze: nie szkodzić

     

    Oprócz tego:

    Kresy (seria jest bardzo obszerna, ale składa się z pojedynczych opowiadań, najczęściej nie przekraczających 50 stron, które jakościowo są 11/10)

    Szeptane opowieści (dużo różnych opowiadań, do wyboru, do koloru)

    Żelazny Księżyc (50 stron, nie wiem czy w Twoim pojęciu to długie, czy krótkie, ale jakość bardzo wysoka)

    • +1 1
    • Lubię to! 1
  23. Okej, cztery strony tekstu za mną.

     

    Przede wszystkim, byłem mile zaskoczony, że w małej objętości tekstu udało się zawrzeć mroczny, bardzo przyjemny w odbiorze (przynajmniej dla mnie) klimat. Tag [Dark] wydaje się być jak najbardziej odpowiedni i daje dobre prognozy na przyszłość. Mimo iż główny bohater, z którego perspektywy poznajemy historię, niczym mnie póki co nie przyciągnął, to zrobił to klimat i poruszona tematyka. Z chęcią ujrzałbym tego więcej, bo te cztery strony robią smaka, wyczuwam też tkwiący tu naprawdę spory potencjał. Może i ktoś przyczepiłby się, że tajemnicze zło, przybywające z lasu Everfree jest pomysłem mocno ogranym w fandomie, ale tutaj pasuje jak ulał.

     

    Zatem powtórzę za Hoffmanem: czekam na kolejne części!

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...