Skocz do zawartości

Foley

Brony
  • Zawartość

    4152
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    13

Posty napisane przez Foley

  1. Przeczytane.

     

    Miejscami zawiewało mi sztampą, bo jednak motyw, gdzie bohater niemal ciągle ma pod górkę, a przebłyski radości są nieliczne, należy do tych mocno eksploatowanych. Nie przepadam za historiami w tym stylu, więc nie ma się co dziwić, że mnie nie porwało, ale też nie było tutaj żadnego "poważniejszego" błędu, który w znacznym stopniu mógłby wpłynąć negatywnie na odbiór całości.

     

    Podobało mi się, że każdy dzień był otwierany przez jakiś cytat oraz zabieg zamknięcia całego życia bohatera w obrębie jednego tygodnia. Ponieważ całość jest bardzo zwięzła i pozbawiona wielu szczegółów, czytało się szybko i sprawnie, jednak z tego samego powodu nie zdołałem się jakoś wczuć, a los głównej postaci był mi raczej obojętny. Tak więc o ile sam pomysł nie wywarł na mnie wrażenia, o tyle wykonanie stoi na bardzo przyzwoitym poziomie, więc jeśli ktoś lubi takie klimaty, to śmiało mogę polecić. Ja raczej nie jestem tutaj odpowiednim targetem, jednak czasu poświęconego na lekturę nie żałuję. :rdblink:

     

    Pozdrawiam :ghost:

    • +1 1
  2. Dzisiaj mijają cztery lata od kiedy ten fanfic zagościł na forum. Pomyślałem zatem, że to świetna okazja by go odkopać i odświeżyć. Wiecie, lubię sięgać po stare fanfiki i sprawdzać czy wytrzymały próbę czasu, nie zestarzały się. Czy wrażenia z czytania będą podobne do tych sprzed lat, a może zupełnie inne? Może dostrzegę coś, co wcześniej mi umknęło?

     

    Pierwsze, co zwraca uwagę w tym opowiadaniu, to świetny klimat, który udało się wykreować na raptem 20 stronach! Udało się tutaj załapać przede wszystkim atmosferę "wojny tuż za progiem", która toczy się przecież tuż za granicami Astrii, a sami mieszkańcy niewiele o niej wiedzą. Można się tu opierać głównie na plotkach i domysłach. Z jednej strony zagrożenie istnieje i wyraźnie je czuć, wszak górskie szlaki stanowią świetne miejsce do przekraczania chyłkiem granicy, ale nie dotyczy to bohaterów bezpośrednio... Do pewnego momentu.

     

    Cały świat przedstawiony widzimy głównie z perspektywy małego źrebaka, który to jest głównym bohaterem tego opowiadania. Dziecięce oczy zwracają uwagę na inne rzeczy, inaczej też je odbierają. I to właśnie doskonale udało się autorowi uchwycić, dzięki czemu widać wyraźne "tchnięcie życia" w bohatera, grającego w opowiadaniu pierwsze skrzypce. Realistyczna, dobrze wykreowana postać, z wieloma charakterystycznymi cechami. Jego podejście do świata jest dziecięco-dorosłe rzekłbym. Z jednej strony ma świadomość tego, co się dzieje i potrafi się zachować mądrze, kiedy zajdzie taka potrzeba... a z drugiej wciąż jest przecież źrebakiem, który gra w piłkę, nie lubi szkoły i chętnie pozbywa się niezjedzonych kanapek, żeby nie dostać ochrzanu od rodzicielki. Do tego ma dwie pasje, jedną są oczywiście gwiazdy, drugą... cóż, łatwo się domyślić. :D Dodatkowo widać wyraźnie dziecięcą wyobraźnię, chociażby kiedy mały źrebak udaje pirata Grzywobrodego, a także kiedy ciekawość wygrywa z rozsądkiem i nasz mały bohater nie daje się przestraszyć groźnemu gościowi, którego znajduje podczas przechadzki. No i jak na źrebaka przystało, potrafi być irytujący... co odczuwa głównie druga bohaterka. :D

     

    Druga bohaterka jest już poniekąd znana i uwielbiana, po prostu nie trzeba jej przedstawiać. :D Jednak to właśnie w tym opowiadaniu mieliśmy z nią do czynienia po raz pierwszy(o ile dobrze pamięam) i uważam, że był to debiut doskonały. A jej dialogi z głównym bohaterem były wprost genialne. Generalnie rzecz biorąc, bardzo pasowała to klimatu fanfica, swoją rolę odegrała znakomicie, a jej list na koniec tylko dodawał smaczku.

     

    Z bohaterów pobocznych, czyli na dobrą sprawę ojciec i matka źrebaka... Przy tej ilości tekstu nie było za bardzo miejsca na ich rozwijanie, jednak zostali zarysowani prosto i charakterystycznie, tak więc mają czym zapaść w pamięć. Podoba mi się również fakt, że dzięki naszej tajemniczej nieznajomej w rodzinę został tchnięty nowych duch, całe zdarzenie zbliżyło ich do siebie i uświadomiło kilka rzeczy - szczególnie widać to w końcówce.

     

    Fabuła... Nie no, nie będę jej zdradzał, to jest coś, co trzeba przeczytać samemu. ;) A warto, chociażby dlatego, że do samego końca nie jesteśmy tak naprawdę pewni losów naszych bohaterów. Z kolei sama końcówka tekstu zdradza nam skąd wziął się taki, a nie inny tytuł na opowiadanie (chociaż o tym jest też wspomniane wcześniej, w trakcie opowiadania) i moim zdaniem ten zabieg sprawdza się doskonale. Zakończenie świetnie zwieńcza całe dzieło i jest jednym z mocniejszych punktów.

     

    Podsumowując... Interesująca fabuła, dobre tempo akcji, fantastyczny klimat i bohaterowie na wysokim poziomie. Czy "Spadająca Gwiazda" wytrzymała próbę czasu? Śmiem twierdzić, że na piątkę z plusem! Opowiadanie jest tak samo wciągające jak cztery lata temu i czyta się je z przyjemnością. Po skończonej zaś lekturze dopada czytelnika coś w rodzaju nostalgii, tekst może też skłaniać do przemyśleń. Nie żałuję, że głosowałem na Epic i z pewnością uczyniłbym to jeszcze raz, gdyby była taka możliwość. Pozwolę sobie na koniec zacytować samego siebie sprzed czterech lat, bo uważam, że te słowa wciąż są aktualne:

    Ta historia jest piękna...

     

    Summa summarum, gorąco polecam "Spadającą Gwiazdę" i dalej uważam ją za jedno z najlepszych opowiadań w dorobku Bestera (całkiem sporym swoją drogą) oraz za jeden z najlepszych Slice of Life'ów na polskiej scenie fanfikowej. Ma w sobie to coś.:fluttershy5:

    • +1 1
  3. Natknąwszy się w Archiwum na pewne opowiadanie konkursowe (pochodzące z IV edycji Konkursów, czyli pierwsza połowa 2013 roku!), stwierdziłem, że mimo pozostawiającej wiele do życzenia formy, sam pomysł był naprawdę dobry. Spodobał mi się tak bardzo, że idąc za przykładem prześwietnej Madeleine, postanowiłem napisać jego zrewitalizowaną wersję. Czy wyszło mi lepiej czy gorzej niż oryginał - to już pozostawiam do oceny Wam. Niemniej, ja już jestem zadowolony, bo sama rewitalizacja była przyjemnym doświadczeniem.

     

    A zatem bez zbędnego przedłużania, prezentuję to arcykrótkie (niecały 1000 słów, jak przystało na konkursy z dawnych lat) i arcyzapomniane opowiadanko, wszelkie informacje dotyczące oryginału itp. również znajdziecie pod tym linkiem.

    Kapelusz Daring Do

     

    PS: Tak, pytałem autora oryginału o zgodę na rewitalizację i uzyskałem ją. Wszystko na legalu. :rdwild:

    • +1 1
    • Mistrzostwo 1
  4. "Miasto Umarłych" za mną. Niby początkowe rozdziały czytałem już kiedyś wcześniej, ale uznałem, że warto sobie odświeżyć i je, więc pochłonąłem całą dziewiątkę. Nie powiem, łatwo nie było. :D Utrudniał mi to styl pisania, skakanie po wydarzeniach przeszłych i obecnych, snach, wspomnieniach. Dodatkowo te przeskoki były bardzo częste i szybkie, więc... Ciężko było mi się miejscami połapać, ale summa summarum chyba się to udało.

     

    Zanim przejdę do rzeczy, garść cytatów:

    Cytat

    Spojrzał w dół. Stali na krawędzi lodowca, pięćdziesiąt metrów nad ziemią. Upadek z tej wysokości na pewno skutkowałby kalectwem na całe życie.

    Pięćdziesiąt metrów? Kalectwo? :twilightconfused: Przecież z takiej wysokości to pewny zgon...

    Cytat

    Pierwszą z nich był pistolet typu rewolwer z pełnym magazynkiem i dodatkowymi nabojami.

    To nie jedyny fragment, dotyczący broni, przy którym zgrzytnąłem zębami, ale o ile na pozostałe mogłem przymknąć oko, o tyle tutaj już nie. :rdwild: Nie ma czegoś takiego jak "pistolet typu rewolwer". Pistolet a rewolwer to dwa różne typy broni. Ponadto w kontekście rewolweru odpowiedniej byłoby używać słowa "bęben" lub "bębenek" zamiast "magazynek".  :rdblink:

     

    A więc tak... Mam mieszane uczucia. Z jednej strony pomysł na fabułę był naprawdę mocno skomplikowany i intrygujący, krył w sobie sporo potencjału. Z drugiej jednak, forma tekstu utrudniała przyswajanie sobie wydarzeń i ich właściwe przyporządkowywanie w głowie. Aczkolwiek w ostatecznym rachunku da się wszystko zrozumieć. A przynajmniej tak mi się wydaje. :D

     

    Oprócz tego wydaje mi się, że akcja leci ciut za szybko. Ma na to wpływ fakt "skakania po wydarzeniach", więc tu i ówdzie wypadałoby nieco przystopować. No i krótkie zdania nagromadzone obok siebie jeszcze potęgują ten efekt. Czytając odniosłem bardzo podobne wrażenie jak przy pewnym swoim staaaarym fanfiku, że ciągle coś się dzieje i czytelnik nie ma nawet kiedy złapać oddechu. :crazytwi3:

     

    Jeśli chodzi o bohaterów, to byli na tyle charakterystyczni, żeby ich rozróżniać, ale większość z nich nie zapada jakoś mocno w pamięć. Co prawda można ich było dopracować lepiej, jednak wziąwszy pod uwagę objętość tekstu, to i tak nie jest źle. Na pierwszy plan wysuwają się oczywiście Twilight oraz LC. O naszej lawendowej alicorn raczej nie mam nic złego do powiedzenia, mimo tagu [Alternate Universe] czuć w niej było odpowiednią dozę "twilightowatości" i charakterystyczną dla niej nadgorliwość. Natomiast co do Lavender Craft, to cieszę się, że autor nie zrobił nam tutaj kalki 1:1 z pierwowzorem, a jedynie luźno się oryginalną LC zainspirował, pobierając kilka jej cech i dodając sporo od siebie. Z tego miksu wyrasta nam naprawdę solidnie zbudowana postać, której przygody czyta się naprawdę miło. Co prawda miałem z nią parę zgrzytów, jednak były one spowodowane raczej osobistymi preferencjami. Także dwójkę naszych głównych bohaterek mogę ocenić na piątkę, wyraźnie wybijają się spośród reszty.

     

    Z błędów - pogubione przecinki, mieszanie czasów... Ogólnie drobnostki, ale są i to całkiem często.

     

    Podsumowując... Wykonanie mnie nie powaliło, widać niedociągnięcia, ale za to bardzo wysoką notę dostaje u mnie pomysł na fabułę i poziom jej skomplikowania. Intrygująca, daje pole do popisu i można jeszcze na jej temat wiele napisać, więc nie zdziwię się, jak zostaniemy uraczeni jeszcze kilkoma fikami w klimacie lodowej północy. :D Ogólnie rzecz biorąc, studenckie 3,5 bym temu fanfikowi dał. Miłośnikom tajemnic mogę polecić, jeśli chcą się nieco poplątać wśród domysłów i niejasności.

     

    Na razie to tyle, a na "Serce Północy" jeszcze kiedyś rzucę okiem. :5N9ul:

     

    PS: Najlepszego. :D

  5. *wdech*

    I love the smell of fanfiction in the morning.


    Uwaga, poniższa opinia nie zawiera spoilerów.


    Kiedy z początku wziąłem się za czytanie "Kresów", myślałem, że będę miał do czynienia z typową obyczajówką, codziennymi perypetiami i tego typu klimatami. Tymczasem, po przeczytaniu wszystkich dotychczas opublikowanych tu opowiadań, mogę śmiało powiedzieć, że się myliłem. Cała seria w mojej opinii kategoryzuje się gdzieś pośród luźnych przygodówek (slice of life przygodowy?), gdzie jest miejsce zarówno na akcję i adrenalinę, jak i przystopowanie, żeby przyjrzeć się zwyczajnemu życiu bohaterów i dowiedzieć się, co robią poza przeżywaniem swoich epickich przygód. Mimo pozornie długich opowiadań, które składają się na "Kresy", całość czyta się szybko i przyjemnie, tekst wciąga czytelnika niczym bagno. Kończąc każde opowiadanie chciałoby się od razu sięgnąć po następne, mnie osobiście hamował przed tym brak wolnego czasu, ale ostatecznie wyszło mi to na dobre, gdyż mogłem sobie dawkować tę wspaniałą lekturę. Nie żałuję ani minuty, którą poświęciłem na czytanie.


    Pierwszą rzeczą, która przykuwa uwagę, jest wspaniale wykreowany świat. Uniwersum "Kresów" jest naprawdę dokładne i niezwykle konsekwentne, tu nie ma miejsca na przypadki czy "widzimisię" autora. Każdy aspekt ma swoje solidne podłoże w tekście, więc radzę czytać uważnie i zwracać uwagę na szczegóły. Rozmach, z jakim Hoffman prowadzi tę serię, jest iście imponujący, a jakość na najwyższym poziomie - tu nie ma momentów słabszych i lepszych, tutaj dzielą się na dobre, świetne i znakomite. Ale czego innego można się spodziewać po pisarzu, który jako jedyny w historii forum potrafił zdominować Konkursy Literackie na tyle edycji? :rdblink: A wziąwszy pod uwagę, że mamy dopiero koniec pierwszej sagi, to śmiało można się spodziewać dalszego rozrostu uniwersum "Kresów".


    Teraz to, co urzekło mnie najbardziej - bohaterowie! Jeśli ktoś kiedykolwiek miał problem z tworzeniem dobrych postaci do swoich fanfików, to "Kresy" będą znakomitą ściągawką, są pod tym względem bardziej niż imponujące. Serio, tak świetnie wykreowanych i tak "żywych" bohaterów ze świecą szukać. A najlepsze jest to, że nie mówię tu o pojedynczych przypadkach, ale o wszystkich pierwszo- i drugoplanowych postaciach, jakie występują w tej serii! Każdy bohater ma swój własny, indywidualny charakter, który jest rozwijany przez cały czas trwania sagi. Co więcej, wyraźnie widać tutaj jak różne wydarzenia wpływają na poszczególne postacie, co czyni je jeszcze bardziej wiarygodnymi, realistycznymi. Ponadto grono postaci jest naprawdę sympatyczne (naturalnie nie wszyscy, wszakże "ci źli", którym czytelnik będzie życzył skręcenia karku również występują!), myślę też, że każdy szybko znajdzie swojego "ulubieńca" (bądź ulubieńców). Aż się przypomina Besterowski duet Maks&Mid... Aha, chyba nie muszę dodawać takiej oczywistości jak to, że wykreowane postacie nie są w żaden sposób wyidealizowane i posiadają całkiem sporo wad? Ot kolejny plus dla realizmu. Krótko mówiąc: Hoffman mistrzem kreacji jest.

     

    Następnym punktem jest to, czego ja osobiście nigdy nie umiałem dobrze robić, a mianowicie opisy. Kiedyś słyszałem bardzo fajne stwierdzenie, że ludzie dzielą się na zwolenników akcji oraz zwolenników opisów. Ja oczywiście należę do tej pierwszej grupy. Zawsze wydawało mi się, że nie wolno z opisami przesadzać, bo zbyt długie staną się jednocześnie nudne, choćby nie wiem jak dobre były. Tymczasem te w "Kresach" to czyste mistrzostwo świata. Tak obszerne, a jednocześnie tak przyjemne w odbiorze, świetnie działające na wyobraźnię czytelnika... I mówię to ja, czyli zadeklarowany zwolennik "akcji". :rainderp: Kolejny przykład geniuszu pisarskiego autora, naprawdę ciężko mi było wyjść z podziwu.

     

    Fabuła... Dosyć ważna kwestia, może powinienem o niej wspomnieć wcześniej? :lunathink: Cóż, nie chcę spoilerować, żeby nie zabierać Wam przyjemności odkrywania jej samemu, więc ten akapit będzie krótki. Jak pisałem na początku, "Kresy" mają w sobie naprawdę sporo elementów przygodowych. Akcja potrafi wjechać z kopyta na pierwszy plan i wciągnąć czytelnika w wir wydarzeń, każąc mu śledzić je z zapartym tchem. Zapewniam, że nudzić się nie będziecie. Oczywiście nie ma przegięcia w drugą stronę, autor doskonale wie kiedy należy przystopować i poprowadzić fabułę nieco spokojniej, jak i również potrafi zaskoczyć czytelnika. Jeśli dodacie do tego wspaniały klimat, który towarzyszy przez cały czas (naturalnie nie ciągle taki sam, a zmieniający się zależnie od sytuacji), to naprawdę nie pozostaje nic do czego można się przyczepić. Jeżeli chodzi o kwestie bezspoilerowe, to chyba wszystko... włączając spoilerowe, to na temat tej serii można by dyskutować godzinami i wciąż byłoby mało.

     

    Podsumowując... "Kresy" są po prostu fe-no-me-nal-ne, ocena 11/10, miejsce w Top10 polskich fanfików murowane. Naprawdę, dawno nie dane mi było czytać tak znakomitych fanfików (a czytam sporo), wrażenia są wręcz niesamowite. Tym bardziej zdumiewa mnie fakt tak nikłego zainteresowania w tym wątku, żeby tyle perełek przemijało niezauważonych w tym dziale? Wziąwszy to pod uwagę, tym bardziej mi imponuje, że autor cały czas prowadzi swój projekt, ba! wciąż go rozszerza i wzbogaca o tyle dodatków, mimo tak nikłego feedbacku. Podziwiam, gratuluję i nie da się ukryć - zazdroszczę takich umiejętności. "Kresy" utwierdziły mnie w przekonaniu, że Hoffman jest bezapelacyjnie najlepszym pisarzem tego fandomu.:salut:

     

    Nie mam w zwyczaju robić tego przy dziełach niezakończonych, ale tutaj jestem pewien... Głosuję na [Epic] dla całej serii, powody powyżej.

     

    PS: Żaden komplement z mojej strony, występujący w powyższym komentarzu, nie był przesadzony.

    • Lubię to! 1
  6. 1 minutę temu Dolar84 napisał:

    Nie ma to jak wskazać wszystko co nie działa i zignorować to co jest w porządku.

    ...dlatego postanowiłeś wskazać to, co jest w porządku i zignorować to, co nie działa. Zajebista logika, brawo! :lol: Jak widać nie tylko ja tutaj jestem stronniczy i nieobiektywny. :rdblink: 

     

    3 minuty temu Dolar84 napisał:

    A nie ma w tym dziale nikogo kto miałby bardziej defetystyczne nastawienie i stale narzekał. A co do zachęcających?

    I w tym dokładnie miejscu robisz to samo, za co mnie krytykujesz. Piszesz, że narzekam, ale już jakoś nie wspominasz, że oprócz narzekania stale piszę, czytam i komentuję. I to w całkiem niemałych ilościach, choć do Hoffmana mi sporo brakuje.

     

    4 minuty temu Dolar84 napisał:

    Podsumowując podtrzymuję swój wniosek z poprzedniego posta, że najpierw piszesz, potem pewnie myślisz, potem to ignorujesz i znowu piszesz.

    Możesz sobie podtrzymywać ten swój "wniosek" i do dnia sądu, nie bronię. :dunno:

    • +1 1
    • Nie lubię 3
  7. @Dolar84

    Cóż, powód Twojego wkurwu jest jak najbardziej zrozumiały - nie od dziś wiadomo, że prawda w oczy kole.

     

    17 minut temu Dolar84 napisał:

    Następnym razem zanim coś napiszesz - pomyśl chwilę. To nie boli.

    Radzę zacząć stosować się do własnych rad. :fluttershy4:

     

    Raz, racz zauważyć, że konkursy to JEDNA inicjatywa. Owszem, wałkowana do bólu i w pewnych aspektach skuteczna. Ale jest zorganizowana głównie przez Ciebie, chociaż sporo innych userów też maczało w niej palce. A co z resztą, Dolcze, co z resztą? No właśnie ta cała reszta prezentuje postawę "czekania", a tak się składa, że dział z fanfikami, to nie jesteś Ty, tylko wszyscy tutaj. A ja pisałem o całości, a nie o Tobie.

    Dwa, co poza konkursami? No fakt, były jakieś inicjatywy, o ich skuteczności lepiej nawet nie wspominać. Ale przecież wiadomo, że lepiej jest się zasłonić konkursami, bo chociaż z nich jest jakiś pożytek, nie?

    Trzy, pisząc o "czekamy, nie zachęcamy" miałem na myśli działanie użytkowników. I jeśli uważasz, że się mylę, to naprawdę chętnie teraz usłyszę, co taki przeciętny, żyjący obecnie użytkownik tego działu, narzekający na niskie zainteresowanie, robi, żeby zachęcać innych... Bo, cholera jasna, w ciągu ostatniego roku więcej widzę tutaj akcji zniechęcających niż zachęcających. :lol:

     

    O czymś zapomniałem...? A tak, przycisk do minusowania macie tam na dole mojego posta, po prawej stronie. Taka strzałka w dół na czerwonym tle. Bawcie się dobrze!:lazyrainbow:

     

    Dobrej nocy życzę. :rd10:

    • +1 1
    • Nie lubię 1
  8. 2 godziny temu Coldwind napisał:

    Odniosę się do tego zarzutu - dla nowych pisarzy jesteśmy przyjaźni, doceniamy tych, którym chce się coś robić, mogą to potwierdzić np. @Ravik czy @karlik. Chętnie udzielamy dobrych rad początkującym, np. autorowi "Cienia snu".

    Do piórwy nędzy, jaki niby zarzut? Nic Wam nie zarzucam, ile razy mam do podkreślić, żeby dotarło? To są tylko i wyłącznie moje sugestie, podparte głównie obserwacjami, a nie żadne zarzuty. Dodałbym jeszcze jedną, ale jak widzę, nie ma to żadnego sensu. Czemu jak człowiek chce pomóc, to wychodzi na "tego złego"?

  9. 17 minut temu Foley napisał:

    Niemniej, wtrącę swoje trzy grosze - może po prostu kreujecie się na zbyt... zamknięte grono i dlatego ludzie boją się odzywać? Albo jesteście dla nowych zbyt surowi? Kiedyś podobne "zarzuty" leciały na dział fanfikowy, więc nie zdziwiłaby mnie powtórka z rozrywki, wszak historia kołem się toczy

    To były konkrety. Do przemyślenia, out.

  10. 1 minutę temu Cahan napisał:

    Nie no, ale serio co jeszcze możemy zrobić? Ogłaszamy się, gadamy o tym, nawet mamy baner na forum. Bo wiesz, jeśli masz dla nas jakieś rady, to chętnie skorzystamy

    Nie licząc tego, o czym już wspomniałem, to w sumie mógłbym mieć jedną, ale z jej realizacją mógłby być problem, więc raczej pozostawmy ją w sferze "nie-da-się". Dlatego też pozostawiam Wam do przemyślenia tylko dwie poprzednie.

     

    3 minuty temu Cahan napisał:

    Co ciekawe największe zarzuty w stronę klubu padają ze strony osób, których nigdy tam nie było albo były przez chwilę.

    Mam tylko nadzieję, że nie odbieracie moich wypowiedzi jako zarzuty, bo po raz trzeci podkreślam, że absolutnie nie mam do Was pretensji czy też złych intencji względem inicjatywy. ;)

  11. Właśnie teraz Cahan napisał:

    Co prawda nie jestem Ylthin, ale...

    Absolutnie mi to nie przeszkadza. :rdwild:

    1. Tak?

    2. Może nieco źle zapytałem, powinienem raczej użyć zwrotu "co robicie, żeby zachęcić". Ponownie podkreślam, że nie chcę Wam robić wyrzutów (przeciwnie - doceniam inicjatywę), ale jeśli Wasze zachęcanie opiera się na "Ej, chodźcie z nami pogadać!", to śmiem twierdzić, że ma ono małe szanse powodzenia.

    Odpowiadając zaś na:

    3 minuty temu Cahan napisał:

    co jeszcze możemy zrobić. Ciasteczko za udział w dyskusji? Po 10 dyskusjach kupon na tulenie Coldwinda?

    Na kupon pewnie poleciałby Ghat... Raczej nie byłoby to w porządku, żeby Wami kierował, co i jak macie robić, jednak jeśli dotychczasowe metody nie działają - to najwyższa pora je przemyśleć. Albo się poddać, jak wolicie. Ale tej drugiej opcji nie polecam. :rdblink:

    Niemniej, wtrącę swoje trzy grosze - może po prostu kreujecie się na zbyt... zamknięte grono i dlatego ludzie boją się odzywać? Albo jesteście dla nowych zbyt surowi? Kiedyś podobne "zarzuty" leciały na dział fanfikowy, więc nie zdziwiłaby mnie powtórka z rozrywki, wszak historia kołem się toczy.

    • +1 1
    • Nie lubię 1
  12. 11 minut temu Flashlight napisał:

    I tu jest właśnie problem! Epic jest zbyt elitarny, a potrzeba nam czegoś, co pozwoliłoby w bardziej codzienny sposób określić czego spodziewać się pod danym autorze.

    Od tego są właśnie komentarze. :rdblink:

    Chociaż zarówno one, jak i Epic, mają tę "wadę", że są subiektywne. Osobiście zdarzało mi się wielokrotnie bawić doskonale przy "średniakach", jak i srogo zawieść na "wielkich i wychwalanych". Jak zatem wiedzieć, co jest dobre, a co złe? Sposób jest banalnie prosty - dużo czytaj, a sam będziesz wiedział, czego możesz się spodziewać widząc nick konkretnego autora oraz tagi przy opowiadaniu.

     

    14 minuty temu Flashlight napisał:

    Osobiście uważam, że osobą, które narzekają na coś takiego należałoby kazać przeczytać wszystkie takie "zjadliwe" komentarze pod danym opowiadaniem po czym zapytać "Czy chciałbyś aby w taki sposób pisano o twojej twórczości?".

    Well.. To chyba o mnie. :fluttershy4: Zatem odpowiadam - tak, chciałbym. Chciałbym, żeby ludzie pisali o mojej twórczości właśnie w taki sposób - szczerze, z odpowiednią dawką jadu i humoru, do tego pobudzając autora oraz resztę komentujących do dalszej dyskusji na tematy związane z fanfikiem.

     

    58 minut temu Ylthin Maruda napisał:

    Nawet inicjatywy w rodzaju discordowego Klubu Konesera Polskiego Fanfika kończą się tym, że siedzi nas garstka wyjadaczy (...), a cała reszta ludzi po prostu sobie jest i nawet nie kwęknie.

    Ylthin, pytanie. Czy robiliście coś, żeby ową "całą resztę" zachęcić do aktywności, czy też czekacie biernie aż sami się zaczną wychylać? Pytam zupełnie szczerze, bez złośliwości, bo jestem ciekaw czy to narzekanie faktycznie ma podstawy. Chciałbym też zauważyć, że metoda "czekamy, ale sami nie zachęcamy" przez długi czas jest praktykowana tutaj, w naszym dziale, i jej efekty są... ekhm... mierne.

     

    godzinę temu Flashlight napisał:

    Jak opowiadanie było dobre, ludzie go czytali i polecali, a autor zyskiwał na wartości, a jeśli było złe, to znikało zapomniane, a twórca zyskiwał złą sławę. W ten właśnie sposób dochodziło do naturalnej selekcji opowiadań jak i autorów.

    godzinę temu Ylthin Maruda napisał:

    Dlatego właśnie Verlax cierpi na chroniczny brak atencji, a potworki w rodzaju "Gołębi Kałuż" "Orłów Mórz" czy innego "Takifugu" dostają długaśne, choć zjadliwe komentarze.

    Osobiście zamiast Verlaxa użyłbym za przykład Hoffmana (IMHO lepsze zobrazowanie sytuacji), niemniej podpisuję się pod Ylthin wszystkimi kończynami!

    System "naturalnej selekcji", o którym pisze Flashlight, absolutnie u nas na forum nie funkcjonuje. I jeśli mam być szczery, to nie pamiętam, żeby kiedykolwiek tu funkcjonował. :D

  13. VSRka to no wiadomo klasyka, ludzie potrafią z tym cuda wyczyniać.

     

    Z elektryków, skoro SR odpada, to może warto bliżej się przyjrzeć M14 G&G? Na pewno spełnia kryterium ładnego wyglądu (przynajmniej według mnie), co do potencjału tuningowego - ludzie robią z tego 600FPS dosyć często, więc raczej jest. ;)

  14. 2 minuty temu Flippyn napisał:

    Mam zamiar sobie DMR/snajpę złożyć zamiar, ale pojęcia nie mam w co się pchać, żeby te 90-100m wyciągnąć :/

    Snajpę nowricza i em stodziewięćdziesiąt do niej. :v

     

    W teorii to mancraft powinien tyle wyciągnąć, chyba nawet Eter kiedyś pisał, że dał radę. I to jeszcze w erze sprzed flathopów czy Rhopów na każdym kroku. Natomiast jeśli miałby to być AEG, to... cóż, w teorii ze wszystkiego da się zrobić tyle, ale to kwestia budżetu. Osobiście, gdybym miał się brać za DMR'kę, to pewnie na bazie M14 albo SR25, ale to bardziej kwestia gustu. :D

     

    PS: Jesli dysponujesz sporym budżetem, to niegłupią opcją byłoby wyszukanie sobie paru ogarniętych serwisantów i zapytać "panie, chcę dmr 90m zasięgu, co byście mi proponowali?" i może coś ci podpasuje. Bo jeśli miałbyś zamiar robić to sam, to warto wybrać replikę, na której się dobrze znasz, a jeśli serwis - to taką, na której oni się dobrze znają.

  15. Biorąc pod uwagę ilość fików, które się ostatnio pojawiają, to nie wydaje mi się, żeby "dwóch-trzech" było potrzebnych. Tak dla przykładu, w ciągu ostatniego tygodnia pojawiły się bodajże trzy nowe fanfiki (natomiast w tym miesiącu sześć, o ile dobrze pamiętam) - żeby sprawdzić je pod kątem raka wystarczy mniej niż 5 minut na każdy (a myślę, że i w minutę można się bez problemu wyrobić). Czyli powiedzmy, że mamy maks. kilkanaście minut roboty tygodniowo. Sądzę, że Dolar dałby sobie z tym radę. :interesting:

  16. Sam pomysł wydaje się OK i w zasadzie to dałoby się go zrealizować tak, żeby Dolcze miał jak najmniej pracy. Przykładowo, jeśli fanfic prezentuje chociaż jakikolwiek poziom, to bez słowa jest puszczany, ale jeśli z miejsca bije po oczach "kurffami" i błędami ortograficznymi oraz rakiem, to autor dostaje krótką notkę "Chu:yay:owe, do poprawy". Jeśli zaś autor faktycznie potrzebuje pomocy i chce to naprawić, to przecież ma na forum temat z prereaderami i korektorami, do tego Stowarzyszenie (Nie)Żyjących Bazgrających, nie wspominając już nawet o licznych poradnikach. I tym sposobem Dolar nie musiałby marnować czasu na dokładne tłumaczenie.

     

    Natomiast co do:

    10 godzin temu Cahan napisał:

    - zniechęcałoby nowych

    Tu się zgodzę z Cahan, ale... z drugiej strony to tyle już jest czynników zniechęcających nowych, że jeden więcej raczej wielkiej różnicy nie zrobi. :lol:

    10 godzin temu Cahan napisał:

    - odbierało tym ludziom szanse na lepszą krytykę

    A z tym bym polemizował. Jeśli ten "system" odrzucałby jedynie największe gówna, szkodliwe dla oczu i mózgu, to nie oszukujmy się - prędzej wyglądałoby to jak konkurs "kto napisze najbardziej jadowity komentarz".

    10 godzin temu Cahan napisał:

    Może ewentualnie jakiś poddział dla niesprawdzonych pisarzy? Jakieś fanfikowe przedszkole czy coś.

    Jedno, wielkie NOPE ode mnie. Taki "zakaz wstępu" do głównego działu byłby dziesięć razy bardziej zniechęcający dla nowych niż system weryfikacji "czy fic spełnia jakiekolwiek minimum". Naprawdę uważasz, że warto tak ludzi dzielić na "plebs" i "elitę"? :rd4: (tak, wiem, że nie nazwałaś tego w ten sposób, ale idę o zakład, że tego typu zarzuty by się pojawiły)

     

     

    Podsumowując - moim zdaniem pomysł wydaje się być dobry, trzeba przemyśleć czy opłaca się go wprowadzać.

    • +1 1
  17. Właśnie teraz Hoffman napisał:

    Za „D.D.H.” jeszcze się zabiorę :P

    Cóż, bronić nie będę. Co najwyżej mogę się cieszyć. No i nieco smucić, bo pewnie po lekturze Twoje mniemanie o mnie spadnie na bardzo niski poziom.

     

    2 minuty temu Hoffman napisał:

    Do armii raczej nie powinno się brać pstrokatych, błyszczących kucy, co nie?

    Owszem, to jedna z przyczyn. W krzakach łatwiej zauważyć żółto-niebieskiego kuca niż zielono-brązowego. Druga to oczywiście moje problemy z kolorami. :D

     

    3 minuty temu Hoffman napisał:

    Czas na Poulsenowy konkurs i pierwszą miniaturę z tej kategorii – „Noworoczne fajerwerki”. Ach, dałem się nabrać!

    Udało się!

    :yay:

     

    8 minut temu Hoffman napisał:

    Zdecydowanie polecam „Drugie podejście”! Jest to ten rodzaj opowiadania, które jest krótkie, dosłownie na minutkę, ale które potrafi poruszyć, również dzięki swej prostocie.

    Wow... Dziękuję. Ogromnie się cieszę, że opowiadanie, które nie osiągnęło w konkursie absolutnie niczego, okazało się być jednak dobre. :)

     

    Ekhm... Cóż, podsumowując całość, powiem krótko:

     

    Hoffman, poprawiłeś mi humor na najbliższy miesiąc. :lunahug:

  18. 5 minut temu Hoffman napisał:

    Poza tym kiedyś wspaniała osoba zwróciła mi uwagę, że „słońce” piszemy wielką literą kiedy jest to „nasze” Słońce. W momencie gdy jest to słońce fikcyjne, equestriańskie, tak to nazwijmy, wówczas powinno się pisać małą.

    Od dawna zastanawiałem się, kiedy ktoś w końcu zwróci mi na to uwagę, więc odpowiedź mam już gotową. Otóż uznaję, że w Equestrii słońce oraz księżyc są niejako "atrybutami" obu władczyń, stąd też wymyśliłem sobie, że będą u mnie pisane wielką literą, jako oznaką... hm... szacunku, powiedzmy. Taka moja fanaberia. :giggle: A że jest niepoprawna? Ekhm... Trudno. :flutterblush:

     

    9 minut temu Hoffman napisał:

    a ponadto okazuje się kolejnym szarym kucykiem z białą grzywą... Hej, serio ile jeszcze będzie tego szarego z białym? Odkąd pamiętam, aż od wojskowych kucyków, wiele postaci nosiło takie barwy. To się serio zaczyna przejadać :P

    Oj wiem, że akwamarynowy, lawendowy, maślany czy jeszcze inny fikuśny kolorek byłby zdecydowanie lepszy, ale... No co poradzę, że jestem facetem, a facet rozróżnia tylko trzy kolory? :lol: A tak na serio, to z kolorami u mnie kiepsko, jeśli chodzi o ich rozróżnianie czy dobieranie ze sobą, więc operuję tylko i wyłącznie podstawowymi, żeby nie zaliczyć wtopy.

     

    12 minuty temu Hoffman napisał:

    Verbose jest bardzo interesująca, gdyż łączy w sobie cechy każdej z Mane6 i to w poszczególnych sytuacjach udziela jej się konkretna natura.

    "Kobieta zmienną jest" :rdblink:

    Chociaż przyznam, że porównanie do M6 jest... trafne. Nie sugerowałem się nimi, ale faktycznie coś jest na rzeczy. Hoffman, Ty to masz oko!

     

    14 minuty temu Hoffman napisał:

    Na czele tejże grupy stoi profesor Discover, który ze wszystkich tych postaci wybija się... No, prawie w ogóle się nie wybija :P Po prostu jest. Nie więcej, nie mniej.

    Czyli wszystko się zgadza, he he. :suspicious:

     

    Cóż mogę rzec... Oprócz standardowego "sam już nie wiem, jak Ci dziękować za niezwykle rozbudowane, trafne, rzeczowe i bardzo pomocne komentarze", jedyne, co mógłbym dodać to to, że bardzo się cieszę, że zdołałeś "przeboleć" ten szary początek i dałeś fanfikowi szansę. Cieszę się również, że bohaterowie wyszli tak, jak powinni, gdyż to zawsze było słabym punktem mojej twórczości... No i mam nadzieję, że nie zawiedziesz się na przyszłych rozdziałach, chociaż absolutnie nie jestem w stanie tego zagwarantować na sto procent. :twiblush2:

    • +1 1
  19. 16 minut temu Paweł Suchowicz napisał:

    Nie działa gdy prubuje wejść w jakiś fanfik to przekierowywuje mnie do strony mówiącej że nie posiadam uprawnień

    Sprawdziłem u siebie na kilku losowo wybranych fanfikach - wszystko działa jak powinno. Na pewno korzystasz z wersji 2.0?

     

    EDIT: Może być też tak, że próbujesz wejść w fanfiki z działów MLN lub MLS - tam trzeba być zalogowanym, żeby był dostęp. A jeśli jesteś zalogowany i wciąż wywala błąd o braku uprawnień, to w przeglądarce przed "mlppolska" dopisz "https://", powinno wtedy zadziałać.

  20. Mając dzisiaj chwilę czasu, udało mi się (w końcu!) zabrać za "Miasto Umarłych" i za jednym podejściem rozprawiłem się z dwoma rozdziałami. Zanim zacznę, najpierw kilka uwag. Aha i uwaga na możliwe spoilery.:interesting:

     

    1. Sam początek zajeżdża mi na kilometr historią z przełęczy Diatłowa, oczywiście zmodyfikowaną w kilku aspektach. Początkowo sądziłem, że mógł to być jedynie przypadek, ale kiedy w drugim rozdziale natrafiłem na “Zagadkę Tamyan Szúd”, to byłem już niemal pewien, że nawiązania są w 100% celowe. :D Good, lubię wynajdywać takie smaczki w fanficach.

    2. Pierwsza scena, w której występują razem LC i Twi. Kurde, czy to już taki must-have, że w każdym opowiadaniu, w którym występuje sprzęt do wspinaczki, to musi on zawodzić? Zazwyczaj w postaci pękających lin bądź zapięć. Przecież te rzeczy są stworzone po to, żeby wytrzymywać dziesięciokrotnie gorsze rzeczy! :flutterbitch: Jakieś małe, skośnookie kuce zalały rynek w Equestrii swoimi podróbkami czy co?

    3. To trochę dziwne uczucie czytać opowiadania bazowane na tych samych bohaterach i tych samych wydarzeniach, jednak wychodzące spod klawiatury dwóch różnych autorów. Zastanawia mnie, w jak dużym stopniu są ze sobą powiązane, a na ile należy je traktować osobno... :lunathink: Cóż, nie omieszkam się do tego dotrzeć.

     

    Teraz do rzeczy. Całość czyta się szybko i sprawnie, autor wyraźnie oszczędza nam przynudzających dłużyzn (dzięki Bogu!). Sama fabuła, mimo iż prowadzona póki co ostrożnie i wciąż z dawką tajemniczości, to jednak rozjaśnia sporo rzeczy, wskutek czego czytelnik nie ma problemów z odnalezieniem się, ale jednocześnie ma w sobie to coś, co zachęca do dalszego śledzenia akcji. No i warto wspomnieć, że mimo tej "ostrożności", to z każdego kąta wyglądają przesłanki, że nasze bohaterki pakują się w niezłe tarapaty. :rainderp:

     

    Jeśli chodzi o bohaterów, to bardzo się cieszę, że LC posiada zarówno sporo ze swojego "oryginału", jak i również wiele kwestii dodanych od siebie przez autora (autorów?). Dzięki temu Lavender jest całkiem oryginalną postacią, z własnym charakterkiem i historią. W mojej opinii taki kompromis sprawdza się bardzo dobrze, bowiem nie mamy do czynienia z kalką (co zapewne ciężko byłoby mi zdzierżyć bez wyrażenia swojej dezaprobaty), a zupełnie nową postacią, której tylko kilka aspektów zostało skądś zaczerpniętych. Jednocześnie aspekty te są na tyle widoczne i łatwe do odczytania, że stanowią tylko dodatkowy smaczek dla osób obeznanych w temacie.

     

    Twilight, mimo iż w moim odczuciu nie jest zbyt Tłalotowata (na co z resztą wskazywałby tag Alternate Universe), to jednak również wypada dobrze. Chociaż trzeba przyznać, że obie klacze są w gorącej wodzie kąpane i czasami nie do końca lubią się z logiką, ale w sumie czemu by nie? W końcu nikt nie lubi bohaterów idealnych i nieomylnych. :D Nic tylko czekać, w jakie tarapaty się znów wpakują.

     

    Podsumowując, historia prezentuje się najbardziej dobrze, jest przystępna do czytania oraz ciekawa. A że ja opieram swoją ocenę głównie na frajdzie płynącej z czytania, a nie z trudem wyszukanych "doczegobysiętuprzypierdolić", to z czystym sumieniem mogę wystawić dobre noty i stwierdzić, że z chęcią ujrzę ciąg dalszy tej historii. :rdblink:

    • +1 2
  21. Druga część "Poznając nowy świat" za mną. Wczoraj udało mi się przeczytać ją "na kilka przysiadów", ale zabrakło czasu na zrecenzowanie, stąd też robię to dopiero dzisiaj.

     

    Achtung, opinia zawiera śladowe ilości spoilerów.

     

    Zacznę od mniej przyjemnych kwestii. Druga część nie wciągnęła mnie już tak bardzo jak pierwsza, jednak wciąż stanowi kawał doskonałej lektury. Głównie nie podpasował mi motyw

    Spoiler

    złych kolegów w szkole, dręczących słabszego nowego. Owszem, jest on w pełni zrozumiały i uzasadniony fabularnie, jednak w moim odczuciu zajeżdża to sztampą na kilometr. Po prostu odnoszę wrażenie, że przewija się w literaturze aż nazbyt często. A liczyłem po cichu, że "Kresy" go unikną.

    Poza tą jedną drobnostką, nie znalazłem nic, do czego mógłbym się przyczepić. Mimo to, w moim odczuciu druga część była już nieco słabsza od pierwszej. Myślę, że głównym powodem był fakt, że poprzednia opierała się bardzo mocno na świetnie wykreowanych bohaterach, natomiast ta głównie kręciła się wokół naszego małego szkraba. Oprócz niego mógłbym wskazać jeszcze jego opiekunkę, jak postać "widoczną" oraz współlokatora, którego obecność po prostu zarejestrowałem.

     

    Sam główny bohater... cóż, nie będę powtarzał swojej poprzedniej wypowiedzi, więc tylko w skrócie powiem, że jest dokładnie taki, jaki być powinien. Ponowne gratulacje dla Hoffmana za jego kreację. Primrose jest również bardzo udaną, zauważalną postacią, której wprost nie da się nie polubić. Wyrozumiała, spokojna i opiekuńcza, idealnie wpasowuje się w rolę, którą autor przewidział jej w tekście. Zaś współlokator ogierka nie zapadł mi za bardzo w pamięć, więc raczej nie mam o niej wyrobionej opinii.

     

    Fabularnie mamy tutaj dobrą kontynuację poprzedniej części, znów się powtórzę, że miłośnicy Slice of Life powinni być wniebowzięci rozwojem akcji i opisami, w jaki sposób Gleipnir poznaje Equestrię. Będąc przy opisach, warto wspomnieć o ich bardzo dobrej plastyczności, świetnie działają na wyobraźnię i są po prostu znakomicie rozbudowane. Rzekłbym, standard dla wszystkiego, co tylko wychodzi spod klawiatury Hoffmana. Szczególnie zmieniający się krajobraz podczas scen podróży pociągiem wypada tutaj nadzwyczaj dobrze i może służyć za przykład jak takie rzeczy należy robić.

     

    Aha, warto wspomnieć o fragmencie, w której mały ogierek pisze egzamin wstępny z wiedzy o magii. Czytając ją, raz po raz uśmiechałem się pod nosem, gdyż mimo iż była pisana z perspektywy małego szkraba, to rzekłbym, że utożsamiałaby się z nią spora część studentów podczas pisania kolokwiów. :lol:Taka tam zabawna uniwersalność opowiadania.

     

    Spodobał mi się jeszcze motyw tego, że Gleipnir nawiązuje wspomnieniami do swojego ojca, który jak się okazuje, mimo iż był w pewnym sensie kawałem sukinkuca, to jednak rację w wielu kwestiach miał. I kto wie czy to właśnie nie ostre wychowanie będzie teraz tym, co przyda się małemu w nadchodzącym życiu.

     

    Podsumowując: nieco słabiej niż w poprzedniej części, ale wciąż w pełni zasługujące na uznanie. Gdyby tylko utrzymało poziom poprzedniej, to z miejsca wołałbym o Epic, ale teraz muszę przyznać, że mam ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony, całe opowiadanie wyróżnia się na tle tych wszystkich miernych Slice of Life'ów, jakie panują w naszym dziale z opowiadaniami, jednak z drugiej strony nie jestem do końca przekonany, czy podobało mi się AŻ TAK. Dlatego też póki co wolę sprawę bardziej przemyśleć, mając nadzieję, że kolejne opowiadania (po które mam zamiar kiedyś jeszcze sięgnąć) rozwieją wszelkie wątpliwości. Póki co "Kresy" są na jak najlepszej drodze, żeby dostać mój głos na uhonorowanie ich tymże tagiem, ale nie chcę być pochopny. W końcu mam czas do namysłu. :D

     

    Póki co mogę jednak powiedzieć, że "Poznając nowy świat" mogę z czystym sumieniem polecić i to nie tylko miłośnikom "Slice of Life", ale również tym, którzy chcą zakosztować wspaniałych przykładów na to, jak powinno się kreować bohaterów, operować opisami czy prowadzić akcję. Zatem...

     

    POLECAM! :enjoy:

    • Lubię to! 1
  22. Cóż, jestem mile zaskoczony, że fanfic pisany pod wpływem chwili w ekspresowym tempie nie okazał się kompletną klapą. Szkoda, że nie było więcej uczestników, bo konkurs zapowiadał się naprawdę... zabawnie. :giggle:

     

    19 godzin temu Kinro napisał:

    Pomijając sporadyczne literówki jak przykładowo "eicłanawd" zamiast "eicśanawd"

    Akurat takie zabawne literówki są wynikiem tego, że na klawiaturze telefonu, używanej do pisania FF, mam obok siebie przycisk do robienia "kresek nad literkami" oraz przycisk "ł". No i jak omsknie mi się palec, to wychodzą takie kwiatki. Więc pamiętajcie na przyszłość, jak kiedyś w moim tekście zamiast ć, ś, ó itd. będzie 'ł', to znaczy, że pisałem z telefonu. :D

    Co prawda zazwyczaj takie błędy wyłapuję, ale pisząc od tyłu było to... utrudnione. :lol:

×
×
  • Utwórz nowe...