-
Zawartość
1700 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Arceus
-
wg większości ludzi sceny walki są najgorsze do rozegrania i opisania ale są też za razem najciekawsze, coś za coś jednak jeśli całe ST ma opierać się jedynie na walce (tak no... "średnio" uregulowanej) to rozszyfrowanie i zrozumienie tego co dzieje się miedzy 20 lejącymi się może być, łagodnie mówiąc, trudne :/ Dobrze chociaż że te "niedogodności" ujawniły się dość wcześniej i możemy to omówić. i jeszcze co do tego systemu tur no to w walce graczy a, b, c vs x, y, z to powiedzmy: a atakuje y, y daje obronę i kontruje, jakaś kontrola MG który określa co właściwie się stało i kolejna tura? ok no to w 30 postach trza znaleźć posta wroga i kontrolnego, no dobra dla chcącego nic trudnego, ale co zrobić gdy: Chyba że rozbiło by się to i stosowało ogarnięte już zasady 1 vs 1. Tak wiem że to zły pomysł bo z jednego wątku zrobi się 10 po za tym wtedy nie było by tej współpracy.
-
1 chodzi o to że nie ważne jak piękny i wspaniały plan pracujesz i tak będą problemy weźmy (przepraszam ale to przykład idealny) komunizm. Założenia dobre idealne wręcz to czemu świat tego nie zaakceptował? Życie... 2 jeśli się nie zgadzasz albo podyskutować bez cenzury i liczenia się z innymi (nie no żartuje trochę kultury musi być) przechodzimy na PW.
-
emmm... nie żeby coś ale chaos jest spoko Ale na temat: Trzeba tworzyć jakieś specjalne zasady bo ktoś musi być inny? (ekhem nie no spoko nic do Was nie mam ale nie miałem Was jak nazwać ) nie można lekko zmodyfikować broni aby mordowała wszystkich tak samo? co za różnica obrażenia fizyczne czy magiczne i tak koniec będzie ten sam (tak wiem pamiętam nie zabijamy graczy, ale chociażby zranić... poważnie i boleśnie) tak będzie prościej a i nie myślcie że będzie to OP jeden rodzaj obrażeń wyklucza drugi (z jakiegoś powodu którego nie jestem w stanie wymyślić...) takie ujednolicenie było by łatwiejsze do stworzenia, ogarnięcia i, w moim przekonaniu, było by sprawiedliwe bo każdy KAŻDY! był by równo traktowany.
-
-Znam to lepiej niż myślisz-powiedział jednocześnie z uśmiechem i ciężkim sapnięciem-Dzięki-powiedział na pochwałę po czym zapytał-Ilu was jest w Elicie?
-
-Tak jestem Ray. Sądzę że już wiesz czym się zajmuję, ale powiem Ci że potrafię walczyć dwoma mieczami na raz i radzić sobie (jakoś) z wszelkiego rodzaju bronią. Walka wręcz też ujdzie, ale nie oszukujmy się, nie lubię się paprać z jednym przeciwnikiem przez cały dzień, więc wolę pomagać sobie bronią. Na szczęście zabrali mi ją na granicy, muszę o tym ze Shining Armorem porozmawiać-powiedział pod nosem, możliwe ciut za głośno, ale nie krył oburzenia, służbowa broń jest dość ważna, a i polubił swój sprzęt, lata wprawy i świetne wyczucie, to się liczy w walce.-ekhem i magia, ale to tam drobne sztuczki podmieńców. Powiedział co miał do powiedzenia na temat pytania Amberly po czym zapytał -Jesteś z Elity tak?
-
"U was"? przestańmy dzielić ludzi A tak na poważnie jakkolwiek sesja by się nie toczyła i tak się dotoczy tego możemy być pewni.
-
-Kto wie.-zażartował nikczemnie na temat ostatniego pytania-Zastanawia mnie kim ty jesteś, no przyjaciółką Cadens, ale lata ćwiczeń... Nie jedno pewnie umiesz. Na pewno pod jednym względem jesteś lepsza niż twoje koleżanki, ciebie stać na to żeby się ujawnić, jesteś po prostu szczera i odważna. I nazywasz się?-spytał bo jeszcze się sobie nie przedstawili.
-
-Jesteś strasznie podobna do Lili, taka jedna znajoma z Changei, z jednej strony najlepsza przyjaciółka z drugiej najgorszy koszmar i nigdy nie wiesz kim jest dla ciebie. Heh nie jesteś typową damą-stwierdził -A tak po za tym to wszystko w porządku, gratuluję wygranej, ale pamiętaj następnym razem będzie inaczej.-powiedział nadal dość miłym głosem.
-
-Dzięki-powiedział zarówno do BlackHeart i księżniczki po czym napił się wody.
-
Ray miał dość był zmęczony i nie rozumiał poleceń. Zeskoczył z sieci zanim stanie się coś złego i zapytał dość głośno, już spoza sieci-gdzie jest woda?
-
W życiu Raymonda nic się nie zmieniło po za tym że jeśli się przewróci to będzie związany w sieci rybackiej z dwiema klaczami w tym księżniczką. Kolejny powód by dać z siebie wszystko i jeszcze trochę więcej niż zazwyczaj...
-
Ray początkowo miał drobne trudności, rozszyfrowanie polecenia, zastosowanie go i wszelkie inne utrudnienia sprawiały że kiedy Rafa dawał trzy polecenia Ray ogarniał drugie. Gdy zaczął rozumieć o co chodzi i poradził sobie z poleceniami zdołał trochę nadgonić. Może to sprawiło że Rafael przyśpieszył? Kto wie na razie maksimum skupienia na zadaniu i nagle ta fioletowa klacz. Początkowo nie zwracał na nią uwagi bo są rzeczy ważniejsze, jednak pytanie nieco go strąciło powodując kilka pomyłek, mimo to postawa klaczki była dla podmieńca motywacją, zamierzał utrzeć jej nosa i drobnym skinieniem głowy przyjął wyzwanie. Mimo "walki" Ray starał się nie stresować, stres i lęk przed porażką jest gorszym wrogiem niż miecze, trucizny i wszelaka magia. W miarę możliwości luźno i sprawnie wykonywał polecenia pomocnika Cadence.
-
-Ech... to ja pójdę.-powiedział Ray i poszedł do wyznaczonego miejsca. Po drodze chciał zaznajomić się trochę z siecią, jako że w czasie treningu gapić się na nią nie wolno. Podmieniec to wzorowy poddany słucha, dostosowuje się i wykonuje, bez szemrania nawet najbardziej absurdalne rozkazy. Gdy zajął miejsce zwrócił się do kota i księżniczki i rzekł im-Jestem gotów.
-
Ray stał w kącie i przyglądał się wyczynom nowej szefowej. Nie było to pewnie łatwe ale mimo to posyanowił spróbować. Zobaczył że Most była pierwsza, nikłym uśmiechem rzyczył jej powodzenia. Ciekawiło go jak jej pójdzie, jak mu pójdzie i jakie będzie tego zastosowanie w boju. Na razie jednak cierpliwie czekał na swoją kolej.
-
-trochę chaotyczna? Ciekawiej było w drugiej części, realne zagrożenie dawało realną motywacje na pustyni poległem-rozmasował żebro po czym wrócił do rozmowy-ale co się dziwić z Changei daleka droga... Skrzydeł nie czuję-wymamrotał pod nosem. Skoro idziesz do niego oznacza że mamy wspólny cel. A swoją drogą byłeś od zawsze w wojsku czy rrekrut-zapytał aby jakoś pociągnąć rozmowę. Idąc tak koszarami zobaczył że kompani z treningu witają ich skinieniem głową co kraj to obyczaj więc Ray pierwszy raz spotkał się z czymś takim i do końca nie wiedział co należy zrobić, rzucił okiem na rozmówcę i w ślad za nim pozdrowił innych. "Całe życie się uczymy" pomyślał idąc do księcia i czekając na odpowiedź.
-
Zobaczył kompana i wysłuchał jego opinii. Od niechcenia odpowiedział mu-Jestem Ray a co do walki to... Ech... wierzysz w to co mówisz? Wiem że stać mnie na więcej was tak samo. Po prostu gorszy dzień a i sprzęt był dość lichy. Ech miejmy nadzieję że następnym razem będzie lepiej-powiedział i dorzucił koślawy uśmiech-a tak właściwie dokąd idziesz?
-
chyba że z konieczności. lepiej 2 niż 0
-
trochę ogarniam no więc lekko mówiąc ta nawałnica mnie zniszczyła :( w święta rewanż Emmm no żeby poprawić stosunki, uregulować pewne kwestie, przekabacić kogoś na drogą stronę skontaktować się z z góry ustaloną "wtyką" i tym razem to nie ja ugrać coś i bonusowe +5 do dyplomacji i charyzmy... i inne np. nieświadome wydanie ważnych informacji zagadanie kogoś na śmierć, stworzenie "przyjaźni" majacej na celu zniszczenie jednego z "przyjaciół" itd. Jeeej, nie trudno się domyślić że lubię Kryśkę Dzięki za wyrozumiałość No cóż wiem moje odpisy to masakra, przepraszam za siebie :( ale nie miałem ani czasu ani warunków do napisania czegoś porządnego. Więcej czasu=lepszy odpis a i tak więcej czasu zajmowało mi ogarnięcie tego co się dzieje. System tur to dobre rozwiązanie, i z góry was przepraszam ale może być tak że w czasie gdy Wy dacie 20 odpowiedzi ja dam 2 może 3 :( W czasie wolnym będzie lepiej... Byle do piątku
-
Ray był zły na siebie i swoje przeżycia "kilka godzin lotu trzy godziny jazdy pociągiem i biurokracja w pałacu, a po tym wszystkim trening na którym prawie zasnąłem" pomyślał po czym sapnął bezradnie. To co było na sali treningowej to masakra a na pewno nie to do czego był przyzwyczajony w Changei gdzie liczyła się głównie skuteczność. Wiedział że Cadence potrafi być zła ale wiedział też że to w szczególnych wypadkach a normalnie to co? Bez rozlewu krwi bez bólu? Tak się nie da. Po chwili wstał i poszedł do księcia, miał kilka pytań i wcale nie zamierzał się pytać czemu mijane kucyki na jego widok odruchowo sięgały po broń. Tak w koszarach widok kogoś takiego był co najmniej dziwny. W drodze miał poczucie winy... no nazwijmy rzecz po imieniu poległ. Zastanawiał się czy w drodze spotka kogoś znajomego tym razem w okolicznościach w których będą mogli pogadać i się poznać a nie pokroić.
-
-eeem no martwiliśmy się o panią i...-dało się wyczuć nutkę stresu w jego głosie ale to była dość niezręczma sytuacja-tak jakoś wyszło. Wzrokiem szukał wsparcia w pozostałych.
-
Ray usłyszał polecenie. Skryty za skrzydłem smoka znalazł się w sprzyjającej do ataku pozycji, za plecami hydry. Przeleciał na drugą bestię i WBIŁ JEJ MIECZ W PLECY, W MIEJSCU GDZIE BYŁO BY SERCE. Pamiętając o poprawce na kręgosłup.
-
"Trzy głowy jedno serce" pomyślał Ray RZUCAJĄC SIĘ Z MIECZEM DO PIERSI ZWIERZA.
-
-Mam rozkaz służyć księżniczce. Pojdę jej pomóc nawet jeśli to droga w jedną stronę-oznajmił podmieniec.
-
Rayowi spodobała się puszcza, ciemniej chłodniej, nie rzucał się tak w oczy. Początkowo trochę zszokowany nagłą zmianą środowiska ale niech będzie. Początkowo szukał Blacka żeby odpłacić mu za rany, zobaczył go walczącego z hydrą, zobaczył też jak nieprzytomny wylądował na ziemi. Podbiegł do niego aby upewnić się że nic mu się nie stało, Jednak Cadence była szybsza i wydała pewne polecenia. Rozejrzał się, zobaczył hydrę nieopodal, na ruchomych platformach, pod ostrzałem pozostałych. Podmieniec zaczekał na przerwę między wystrzałami żeby podlecieć do hydry i oburącz wbić jej miecz w nogę. Twarda bestia a i Raymondowi udało się dostać, przez co mimo tego że cios był bolesny to jednak nie tak silny jak by przypuszczał. Ray zaatakował nogę na niższej platformie aby ją osłabić i ułatwić wywrócenie bestii.
-
/Earl Ray uniknął ciosu a nawet zranił wroga jednak kiedy zamierzał zaatakować go ponownie poczół ból w kopytku. Niemal upuścił broń, rzucił okiem w stronę skąd padł strzał zobaczył Cadence i uznał że już po sprawie (nie mogę pogrubić tekstu z telefonu więc napiszę wielkimi) mimo ran BEZ ZBĘDNEGO RYZYKA ZAATAKOWAŁ BLACKA.