-
Zawartość
1700 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Arceus
-
Ktoś zamknie ST? Nie zrobisz tego prawda? cóż trzeba wybaczać, ludzie całe życie cię będą oceniać, a narzekanie Serox'a (sory stary że Cię palcem wytykam) to tylko próbka ich możliwości. Po za tym ciesz się że ludzie reagują na błędy i starają się pomóc. Jak to mówią "dostrzeżenie błędu to pierwszy krok do jego naprawienia". Ciesz się nie masz tu do czynienia z (że tak to brzydko nazwę) bandą idiotów godzących się na wszystko, tylko dyskutujesz z rozumnymi, w miarę sympatycznymi ludźmi (bo zaniżam poziom). Spokojnie wiemy że ciężko się dogadać, ale zniszczenie wszystkiego to ostateczność, której można stosunkowo łatwo zapobiec. Spójrz jeszcze raz w oczy Fluffle i zastanów się...
-
/Lying Ray uśmiechnął się, gdy zobaczył że Lying się obroniła. Zmartwił go jednak jej brak zaufania przecież są prawie jak rodzina. Zauważył lecącą w jego stronę broń zamierzał się obronić jak ostatnio jednak był to za duży wysiłek. Zamiast tego odskoczył na bok jednak asekuracyjnie przy lądowaniu rozłożył skrzydła. Jedno z nich było na linii ognia. Ray oberwał. Syknął z bólu i z wymalowaną wściekłością na pysku uzbrojony z dwa miecze ruszył na przeciwniczkę mówiąc "kończmy to!". (To jest 9 post tak?)
-
-Spokojnie nie zostawię cię samej.-odpowiedział z zamkniętymi oczyma, gdy je otworzył Lying mogła dostrzec na nich zielone światło, podobne do tego na jego rogu. Magią rzucił w Lying porzuconą przez nią halabardą, zwróconą ostrzem w jej stronę. Ray odskoczył przed mieczem profilaktycznie zasłaniając się opancerzonym kopytkiem. To był błąd uniknął by ciosu ale przez nadmierną ostrożność i tak oberwał. Dodatkowy siniak, ale obeszło się bez rozlewu krwi. Zastanawiał się czy Lying ucieszy się z odzyskania broni.
-
/Lying Ray skupił się na mieczu wroga i choć z niemałym trudem się obronił przed kolejną raną, mimo bólu i drobnego zmęczenia spowodowanego wysiłkiem i brakiem wody na pustyni,obronił się przed mieczem. Nie zauważył jednak drugiego kopytka i i tak dostał po pysku. Odruchowo cofnął się. Poprawił hełm i zaczekał na atak "siostry" jaj zzawse z już opracowanym planem obrony. (Wiem pamiętam)
-
...Fluffle rzuciła w niego Tomem, przez co... (historia oparta na faktach)
-
/Lying -Sama na początku mówiłaś, "bez forów"-odpowiedział obojętnie. Zobaczył że Lying zamierza go zaatakować, "łatwa obrona" pomyślał wystawiając broń do zablokowania ataku, jednak Lying wykazała spore umiejętności w walce bronią białą, czym zaskoczyła podmieńca, próbował się zasłonić drugim mieczem, ale miał za mało czasu i nie zdążył, po za tym obolałe kopytko, które teraz musiało by przyjąć kolejne uderzenie. Nie, odpuścił trochę zdając się na zbroję. Zawiódł się. Lying miała niesamowite szczęście trafiając w otwór na skrzydło. Cierpiał, to go zabolało, i sprowokowało do kontrataku. Raymond nie został dłużny, korzystając z tego że przeciwniczka skupiła się na jego lewej (czy prawej?) stronie on zaatakował wolną bronią z prawej (albo lewej?)
-
no dobrze sorki, przecież ładnie przeprosiłem, po za tym, jeśli by się nie zgodził zrozumiał by go. trza umieć o swoje walczyć, a ja jakieś szczególnie agresywnej postawy nie mam i godzę się ze zdaniem innych. nie mniej obiecuję że zrobię co w mej mocy aby to się nie powtórzyło.
-
/Lying Gdy Lying zadała pytanie spojrzał na nią błagalnie, utwierdzając ją w kłamstwie. Gdy unosiła miecz, szybko i bezwzględnie ciachnął ją ponownie w odsłonięte miejsce na kopytku w którym dzierżyła broń, pierwszym mieczem i bezpieczną (tą szeroką) stroną drugiego miecza uderzył ją w hełm. Zapewne była gotowa na coś takiego, co już dawało jej znaczną szanse na obronę, a nawet skuteczny kontratak.
-
/Lying Raymond walcząc o utrzymanie się na ziemi krzyknął do niej-Brak odpowiedzi uznaje za tak!-po czym rzucił w nią nożem, nie miało to na celu zadania jej jakiś obrażeń, tylko drobną dywersję. Prowokacja do skupienia się na czymś innym i w konsekwencji osłabienie czaru. Odskoczyła, była na to gotowa, więc plan legł w gruzach "dajmy jej jednak trochę szczęścia" Pomyślał rzucając się na piach. niby groźnie to wyglądało, ale sam by się nie okaleczył. Wstał niby skołowany z ziemi. Udawał ogłuszonego, czekał aż ośmielona Lying zechce go zaatakować, aby ujawnić jej bezlitosną prawdę. "heh ciekawe kiedy sobie przypomni że umiem to samo co ona?" pomyślał czekając na ruch "wroga".
-
/Lying Ray uśmiechnął się, przeciwniczka spacyfikowała się sama, w jego oczach ok, choć pamiętał, że Lying akurat lubiła posługiwać się magią, więc marnym to było pocieszeniem. Podmieniec nie zamierzał uciekać, w końcu to tylko rzucony w powietrze dwumetrowy badyl z grotem i kilkoma innymi drobiazgami, po prostu zasłonił się mieczami, by po chwili wznowić atak. Przeciwniczka dzięki temu zyskała dodatkowy czas na dobycie broni, która umknęła wzrokowi podmieńca. Gdyby Lying nie zrobiła tego teraz Ray pewnie podszedł by na pewniaka do "bezbronnej" przeciwniczki i mógłby tego pożałować, teraz jednak kiedy ona obnażyła swój sekret tego błędu nie mógł już popełnić. Podmieniec co prawda obronił się przed halabardą, jednak była to ciężka broń i uderzenie mimo zbroi i dodatkowego zabezpieczenia w postaci mieczy i tak nie było przyjemne, poczuł ból w kopytku od uderzenia, nie było to jakieś specjalnie mocne, ale strasznie irytujące i odwracające uwagę od tego co ważne. "ach trzeba to rozchodzić" pomyślał sobie. -hahaha! wiesz na co się porywasz?-powiedział ruszając na nią-Sądzisz że to dobry pomysł?-odpowiedział spokojnie atakując ją pierwszym mieczem.-Podać ci nóż?-zapytał znienacka, dźgając ją drugim, przed którym nie miała większych szans się obronić, gdyż zablokowała pierwszy atak. (sorki że mówi co zrobiła, ale wątpię aby chciała przyjąć na siebie pierwszy atak) (jak chcesz teraz mogę to zrobić, na pewno Ci to ułatwi )
-
/Lying Ray wiedział że manewrowanie taką bronią nie jest łatwe, wiedział także że oberwanie czymś takim nie należy do rzeczy przyjemnych. Nie zamierzał sprawdzać jak bardzo. Zauważył że wróg biegnie na niego z zamiarem ataku. Czyli on musi się obronić. Cały czas z wrednym uśmieszkiem na pysku czekał w bezruchu aż Lying będzie dość blisko, aż poczuje chłud jej broni na piersi. Gdy rzrczywiście Lying była w odpowiedniej odległości Ray niespodziewanie ruszył na nią. Wzleciał przed ostrzem włuczni i z powietrza rzucił się na nią nie dając jej nawet szans na ruszenie bronią. Chciał uderzyć ją mieczem w hełm tak aby poczuła może zemdlała ale wyszła cało ((Wybacz piszę z telefonu i nie mogę pogrubiać))
-
/Lying Ray także miał na sobie zbroję nie standardową ale także podmieńczą, znajomości w księstwie Amanity, lekka zbroja zakrywająca klatkę piersiową i dodatkowe elementy chroniące kopyta. Ray nie uznawał tarcz, jednak kiedy musiał się przed czymś obronić zasłaniał się pancerzem na kopytku. Raymond także poszedł w kierunku "siostry". Nie zamierzał atakować jako pierwszy wolał zaczekać na lepszą okazję kiedy przeciwniczka będzie w lepszej pozycji. Uśmiechnął się do niej wrednie cały czas trzymając miecz w kopytku, z drugim mieczem na plecach i nożem u pasa, ale przeczuwał że z tej ostatniej broni nie będzie musiał korzystać. -Rozumiem.-odpowiedział krótko od teraz maksymalnie skupiony na walce.
-
2 pytanka 1 czyli co dalej z rozmową Raymonda i Amberly? 2 Cavo czemu ten typek w sygnie nie ma strzały?
-
nomming intensifies http://dash.ponychan.net/chan/files/src/141507702641.gif czyli dostałem ciastko w kształcie serca ^^
-
Masz rację, zgadzam się, ale nieobecności zostały zamknięte (pamiętasz?) i stosunkowo ciężko jest w nich napisanie wiadomości o nieobecności :(
-
(nie miałem pomysłu na nicka o pierwszej w nocy kiedy się rejestrowałem a potem juz został stary dobry "Arceus" nad Fluffle puff w barwach Changei) (Rex dzięki za ciastko... pierwszy post, zrozumiesz o co chodzi) ...był zuy, więc...
-
((jakoś tak tu cicho, jakby nikt nie miał na tyle odwagi aby napisać jako pierwszy... no cóż widocznie padło na mnie :/ )) /Lying Ray jednocześnie zmartwił i ucieszył się wyborem przeciwnika. Pewność że sojusznik wyjdzie żywy, albo wróg nie wyjdzie nigdy, dawała mu poczucie ulgi. Nareszcie wszystko się wyjaśni, nareszcie pewność że ma do czynienia ze swoim, czy ze zdrajcą. Podmieniec podszedł do swojego "wroga" i sapnął ciężko-Ech... czyli jednak przyszło nam walczyć ze sobą... jakoś tak mnie to nie dziwi.-Powiedział sięgając po broń-więc?-powiedział łagodnie i zaczekał gotowy do obrony na reakcje Lying. Spodziewał się nieczystych zagrań z jej strony, z resztą ona po nim pewnie też spodziewała się czegoś takiego, ale Raymond nie bez powodu trafił do księżniczki i nie miał, w każdym razie w tej chwili, zamiaru stosować wrednych metod i podłych zagrań wobec niej. Bądź co bądź rodaczka.
-
/Whisp -Jak najbardziej. Wystarczy że przypomnę o królowej. Jeśli chodzi o "szarego podmieńca" to również mamy ten podział jednak różnice nie są tak wyraźne, nie różnimy się rozmiarem, jedyne różnice to takie szczegóły jak rysy twarzy czy węższe kły u klaczy. Zgaduje że chesz wiedzieć coś jeszcze i dobrze, pozostałe różnice są mniej więcej takie same jak u kucyków. Czyli już wiesz wszystko. /Rex -zapewne jak u was. Zaryzykował bym stwierdzenie że nawet trochę luźniej, ale mogę się mylić. Z resztą o gustach się nie dyskutuje.-odpowiedział na pytania i zaczekał na ewentualną odpowiedź.
-
/Rex -Honor do Sombry zawędrował.-skomentował to krótko, dając Rex'owi do zrozumienia że nie pasuje do swojego szefa.
-
Ekchem nie żeby coś ale pacz nick ...Discord wybrał missingno i...
-
-Mogłeś się po prostu zapytać czy pobyt w Changei jest bezpieczny dla kucyka. Od razu odpowiem-Tak, jest bezpieczny o ile się niczego nie odwali. Wiedziałeś?-odpowiedział-cóż w zasadzie jeszcze jedno, jak ci się u Sombry żyje?
-
/Rex -Wszelake. Wielu. Cholernie. Przeważnie. "miłość"-Odpowiedział po jednym słowie na pytanie, tyle wystarczy, mówi prawdę w przekłamany sposób, ale to jednak prawda. Ostatnie słowo nie tyle wypowiedział co wysyczał, nie pozostawiając żadnej wątpliwości że podmieńcy widzą w kucykach raczej pożywienie, a w każdym razie była to łatwa odpowiedź do sprzedania.
-
-To takie miałeś motywy-odpowiedział jak gdyby wychodził z głębokiego zamyślenia-Cóż dobrze jest mieś świadomość że Lying jest stosunkowo bezpieczna.-odpowiedział. Przerwał na chwilę żeby pozbierać myśli.-więc chciałbyś wiedzieć coś o mojej ojczyźnie. W Changei dominują równiny, mamy co prawda kilka pasm górskich, większość zna tylko jedno, miej jednak świadomość że jest ich trochę więcej, Mamy dwie główne rzeki i wiele mniejszych, na które nawet nie zwracamy uwagi. Społeczeństwo wydaje sie być podzielone, robotnicy, żołnierze, i tak dalej, jednak jedynie królowa w znaczący sposób różni się od pozostałych, no i jej siostry rozrzucone po kraju. Tak Changea w zasadzie nie jest jednym państwem, jest to bardziej imperium, składające się z wieli księstw połączonych ścisłym sojuszem. Można rzec że łatwo o wojnę domową, jednak nie coś takiego zdarzyło się raz i choć niektórzy twierdzą że ów wojna się skończyła tak naprawdę trwa nadal. Po za tym wiedz że jest wiele gatunków podmieńców, różnimy się w zasadzie jedynie kolorem, i księżniczką. Nadrzędna jednak jest królowa i nawet jak ktoś służy u no nie wiem powiedzmy Amainty to i tak jest pod komenda Chrysalis. wiedz że wbrew waszym przekonaniom, żywimy się wszelkimi uczuciami, a nie tylko miłością. Co do architektury, podobna do tego co widać w Equestrii, jednak zdecydowanie bardziej monumentalna i trwała. Tak Changea to piękny kraj. Chcesz wiedzieć coś jeszcze?
-
/Rex -Samouwielbienie rośnie-skomentował odpowiedź-Cóż czasem trzeba coś takiego "dowalić"-powiedział wywracając oczami, jednak brak źrenic i pewna monotonia jego oczu sprawiała że ciężko było to zauważyć-żeby rozmówcę otworzyć. Tak co podmieniec to charakter, jednak kilka cech powtarza się u każdego. Mogłeś strzelać... mogłeś. Czemu więc tego nie zrobiłeś? Nadzieja matką głupich.-odpowiedział na "groźbę" Rexa.-Cóż zacznijmy od tego co cię skłoniło do pracy dla Sombry.
-
-Co ty boisz się mnie?-powiedział podchodząc bliżej do rozmówcy z dwulicowym uśmiechem-Przeciętny żołnierz zadba o siebie sam, dobry zadba o siebie i swoich kompanów. Może i mamy sprzeczne rozkazy, może i królowa rzuciła na na przeciwne strony barykady, ale nie oznacza to że ja i Lying jesteśmy wrogami. Pytam bo bądź co bądź to moja kompanka i interesuje mnie jej los. Czego od ciebie chcę? na razie tylko pogadać, później zobaczymy.-powiedział z uśmiechem, niby przyjaznym, a jednak nadal trochę jadowitym.