Arceus spojrzał na zegar po czym poszedł do drugiego pokoju a konkretnie składziku z nim. "no zobaczmy" Pomyślał sięgając po jakąś butelkę-nie-sięgnął kolejną-nie-i jeszcze jedna.-Morfina? pewnie.-Powiedział butelkę do torby. Środek nasenny też się znalazł, a wzrok Arceusa spoczął na czarnej butelce z żółtą czaszką. "Cóż to?" Pomyślał i wziął ją "nie wypiję tego, może by tak roślinka?" Mała paprotka stała przy oknie w salonie, skrytobójca poszedł tam przetestować nienazwaną truciznę, otworzył butelkę i z ciekawości powąchał zawartość, nie miało jakiegoś specjalnego zapachu, a i dość gęste to było, wziął więc wystruganą nie dawno krótką strzałę i zamoczył w ciemno fioletowej substancji "Cóż ze strzałą nic ciekawego się nie dzieję więc to nie kwas" Na koniec aby zaspokoić ciekawość przytknął zatrutą strzałę do rośliny. Roślina zwiędła natychmiast.
-To co się stanie z rośliną a z kucem to dwie różne rzeczy, ale i tak do niczego innego mi się to nie przyda.-Powiedział i odłożył butelkę do torby, po za tym jeszcze jedną truciznę do rozcieńczenia w napojach.
"no to teraz broń" Tu wybór był prosty, Nóż, podmieńczy sztylet, mały łuk i kilka strzał.
Po spakowaniu się Arceus usiadł na fotelu czekając na 13, gdy nagle zaburczało mu w brzuchu. Poszedł do spiżarni za kuchnią i sięgnął sonie ciasto. Jedząc jeden kawałek przypomniał sobie że wyprawa zajmie jak nic kilka dni, wziął więc parę jabłek, wodę, suchary i kawałek ciasta zmierzał ale ograniczona pakowność torby mu zabroniła, za miast tego spakował do bocznej kieszeni bandaż pamiętając o swojej ostatniej walce z changelingami.
Po spakowaniu się poszedł do kuchni po ciasto i wrócił do salonu aby mieć cały czas czas pod kontrolą.