Skocz do zawartości

Arceus

Brony
  • Zawartość

    1700
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Arceus

  1. W głównej jaskini Nick nie znalazł ani Shadow, ani niczego innego co mogłoby mu się przydać. Zamiast tego znalazł tam zbyt wielu strażników. Cóż nic dziwnego, w końcu to podziemna, tajna baza Equestriańskiej rebelii. Zawiedziony powlekł się z powrotem do skrzydła szpitalnego. Tam niestety czekało go kolejne rozczarowanie. Nie znalazł tam, żadnego z wybawców, ani nawet znajomej twarzy nie rozpoznał. Jedyną znaną mu, mniej więcej, osobą była ta żółta klacz, której nieświadoma pomoc była naprawdę wspaniała. Coś tknęło changelinga kiedy zobaczył ją najwyraźniej zmartwioną. Poczuł coś na kształt smutku, ale nie był to ten sam smutek kiedy twór błękitnego maga niósł go do celi, to był smutek podobny do tego, kiedy widział swój oddział ostatni raz. Ten dziwny żal o inną istotę, troska o kogoś innego. Ten widok zbił nieco Nicka z tropu, ale po chwili słabości z pewnym trudem wrócił do swego normalnego stanu. Wolnym krokiem, możliwie blisko szafek ze sprzętem medycznym i operowanych kucy, poszedł w stronę swojej żywicielki. Miał pewien, dość istoty dla niego, powód by wybrać akurat taką drogę. Powodem tym był niepozorny, nieduży, ale bardzo ostry kawałek stali zwany skalpelem. Akurat w tym miejscu powinien się co najmniej jeden znaleźć, powinien być w łatwo dostępnym, a jednak dość bezpiecznym miejscu, jakaś taca czy coś w tym kształcie. Albo niedaleko operowanego kuca, bo w końcu jest to przyrząd do ratowania życia. Mimo tego, że narzędzie to nie powinno być jakoś wybitnie ciężkie do znalezienia to Nick przykładał się do poszukiwań, bo w końcu, jeśli tego nie znajdzie będzie mu ciężej jego życie ocalić. W końcu jednak każda droga się kończy i przyjdzie ten moment, w którym będzie musiał porozmawiać z tamtą pielęgniarką. Gdy będzie dość blisko niej, niezależnie od rezultatu poszukiwań, zamierza podejść do niej po cichu i odgarnąć kopytem jej grzywę z twarzy. Następnie łagodnym, spokojnym głosem zamierza jej zadać jedno, proste pytanie "Wszystko w porządku?". No a co dalej? A co miało by być? Zważywszy na to, że wykorzystał ją, poczęstował się jej miłością, a na koniec zniknął z przed jej oczu bez nawet najlichszego pożegnania mogło być wszystko. Od euforii, radosnego okrzyku i graniczącego z duszeniem przytulasa, do pospolitego lepa w pysk Nicka za zostawienie ją bez słowa. Albo oba te warianty na raz, klacze, ciężko to przewidzieć.
  2. No ja też o wersji mobilnej mówiłem... (Powinienem o tym wspomnieć wcześniej? )
  3. Witam zgłaszam (jeśli nikt przedemną tego nie zrobił) problemik z powiadomieniami. Tak wiem, normalny człowiek widzi powiadomienie i sprawdza o co chodzi, przez co powiadomienie wygasa. Jednak trafiłem się taki ja, który widzi, że ktoś gdzieś coś napisał i wychodzi i wtedy z 1 powiadomienia robi się -1 powiadomienie... Rzecz drobna, ale jednak jest taki błędzik więc go uprzejmie zgłaszam
  4. (przepraszam, że tak długo, ale już nadszedł ten czas) Po ustaleniu zasad gwardziści zaczęli pojedynek. Shadow przygotował się do obrony, a Silver postanowiła zaatakować. Pegaz bacznie obserwował każdy jej ruch by zrobić odpowiedni unik, ona natomiast postąpiła krok w jego stronę doskonałe cięcie. Umysł, mięsień i broń klaczy stały się jednością a atak był perfekcyjny. Shadow jednak z nie małym trudem zdołał się ocalić. Ogier ledwo odskoczył przed glewią kompanki. Usłyszał pisk ocieranej stali, jednak nie stało mu się nic poważnego, po za tym, że jego pozycja nie sprzyjała obronie, ani w ogóle walce. Stał bezładnie naprzeciw gotowej do kolejnego ataku gwardzistki.
  5. (Raymond) Changeling pokiwał głową i odwrócił się od mechanicznej klaczy. Jego wzrok ponownie wylądował na malcu, a do uszu dobiegły słowa Nighta. Ray stał dalej, wziął głęboki oddech i rzekł obojętnie -On nie robi tego dla nas. Nie wiem co jest za tymi drzwiami, ale mam złe przeczucia. Nie mówię, że tam jest potwór czy coś jednak mam powody by twierdzić, że coś tam umarło. Ten mały nie kopie bo tak, bo mu się nudzi on ma swoje powody.
  6. (Raymond) -Właściwie w jakim celu powstałaś? Przeprasza, może to pytanie jest nieuprzejme, ale nie miałem na celu urażenia cię. Spokojnie, pamiętam twoje pytanie i nie wiem za bardzo jak odpowiedzieć. Jak widzisz jestem changelingiem, jednak z wyglądu teoretycznie nie muszę się różnić od kuca.- powiedział cały czas obserwując tamtego źrebaka. Po chwili rzucił swym pozbawionym źrenicy okiem w stronę robota i z uśmiechem, nie kryjąc kłów rzekł -Odpowiedziałem na twe pytanie, a czy ty odpowiesz na moje?
  7. (Raymond) -Nie wiem czy wam, ale mi to wystarczy do ustrzelenia tego kanibala. Mówcie co chcecie, był głodny zmęczony i tak dalej. Jednak jeśli to, co ten robot mówi jest prawdą naprawdę nie zamierzam spać obok tego.-powiedział spokojnie, zbyt spokojnie jak na takie okoliczności. Stał tak samo jak wcześniej, jego kopyto nawet nie uniosło się po broń. Nie chciał wychodzić przed szereg, ale jeśli ktoś zawoła aby go zastrzelić zrobi to... Tym razem jednak przypilnuje Melon
  8. (Raymond) -Rozmawiami, ustalamy plan i właściwie nic nie robimy. Ten tu zdaje się coś robi.- rzekł wskazując na kopiącego mutanta. -ustaliliście jak otwierają się te drzwi?-zapytał cały czas obserwując tą dziwną istotę.
  9. (Raymond) "A więc takie ma instrukcje na chwile zagrożenia. Ciekawe czy ma jakieś mechanizmy obronne? A co ważniejsze co je uruchamia? Nie jest to dron, raczej bardziej samodzielna jednostka. Brak moralności i gotowość do wykonania każdego zadania czyni z tego robota cennego sojusznika, ale może też być strasznym wrogiem. Ach Night mogłeś zaczekać." pomyślał zaciekawiony maszyną i nieco zawiedziony pośpiechem kompana. To maszyna, została gdzieś stworzona i po coś stworzona. Te dwa cele trzeba ustalić im szybciej tym lepiej. Ray podszedł do Night'a i rzekł mu -Zapytaj skąd pochodzi i jaki ma cel. Nie czekając na reakcję oddalił się i odszukał tego małego kanibala. Coś kopał. Znalazł coś? A może wyczuł coś?
  10. (Ray) -Co prawda oprogramowania bym mu nie zmienił, ale znając jego algorytmy mogli byśmy na nim wymusić pewne zachowania... O ile wszystko działa prawidłowo i jest to prosta maszyna. Gorzej by było ze sztuczną inteligencją...-Powiedział z pewnym opóźnieniem. Zamyślił się, poznał trochę algorytmikę i niby podstawy programowania znał, ale to nie była jego profesja, zdecydowanie to nie jego działka. Chciał jednak poznać algorytmy kierujące androidem, mogło by to pomóc w przyszłości, a na pewno samo ich odczytanie nie zawadziłoby. Zamilkł na dłuższą chwilę po czym nieoczekiwanie rzekł -Night... Jak długo już tak wędrujecie?
  11. (słów kilka odemnie: walka PvP ma takie same zasady jak walka z npc. Swoje plany opisują obie strony zarówno atak i ewentualną defensywę, lub obronę i ewentualną kontrę w zależności czy dany gracz pisze jako pierwszy lub drugi. O czym decyduje czy plan się powiedzie? Po pierwsze k6 to jest pewne, ale w przypadku gdy widzę po jakości posta chęć i zaangażowanie mogę nieco rzuty nagiąć w ramach pewnej nagrody A gdy obaj piszą tak samo ładnie? No to k6 i staty )
  12. [1 trochę na wpół offtopu Hmmm, czyli, że miałeś nie mówić? 2 Przepraszam, że tak długoi że na razie zostawię tu tylko tą niepotrzebną część :/ zaraz dopiszę resztę ] (Raymond) Changeling wraz z resztą ekipy szedł przez coś, co kiedyś zapewne było lasem. Spalone drzewa, wypalona trawa, pustkowie... Tylko tyle zostało z jakiegoś tętniącego życiem ekosystemu. Teraz, wśród piasku i szczątków drzew, których ogień nie strawił do reszty, przedziera się kilku ocalałych. Po pewnym czasie marszu dotarli do reszty. Dyskusja zaczęła się bez niego, ale pewien jej wątek był niemalże bezpośrednio o nim. -Tak, tak, już to przerabiałem. Słyszałem też, że coś zjadło też jednego z waszych towarzyszy... Rozumiesz zatem mój ból? Rozumiesz dlaczego wtedy pociągnąłem za spust? Czy po momentalnej stracie WSZYSTKICH swoich kompanów nie otworzyłbyś ognia do tego co jeszcze znęca się nad ich zwłokami?-zapytał patrząc mu w oczy. Przerwał na chwilę po czym mówił dalej. -Mówisz głód go tłumaczy...co jak co, ale z ust kuca to wyjaśnienie nie ma wartości.-rzekł pamiętając tamtą niechlubną kartę historii Changei. (Jeśli nie mam prawa jej znać, to mówcie bo nie wiem niemal nic o tym universum )
  13. Nie będzie mnie 2 dni. Grzecznie się tu pod mą nieobecność zachowywać
  14. Publikować w tym temacie, to zabawa Permamentny zakaz tematyki clop i gore. Złamanie tego zakazu wpada już pod ustawę zasadniczą tego forum (regulamin forum) i jest karane naprawdę boleśnie, zatem jako prawy user i "różowy" ostrzegam i, już nawet nie odradzam, tylko stanowczo zakazuję zamieszczania tu takich treści.
  15. Coraz bliżej święta i przypominamy sobie coraz więcej rzeczy, które trzeba przed świętami załatwić. Jedną z takich rzeczy jest ubranie choinki. Dlaczego choinki? Dlaczego np. Nie ozdobić świątecznej palmy? Co Wy sobie myślicie, że takiej palmie w zimie nie jest zimno, że nie chciała by poczuć ciepła? Tutaj waszym celem będzie ubranie świątecznego drzewka, nie zwierza, drzewka. Czym ubrać? Jak chcecie możecie nawet Titanic'iem, zasada jest prosta: ma być ładnie, randomowo i nie ma prawa bytu praca, która łamie jakikolwiek punkt regulaminu. Jaki typ prac? Zarówno opis słowny jak i praca plastyczna. Czy czasu jest mało? Zależy czy tydzień to dużo czy mało Co w zamian? Duma, radość z wykonania zadania, przy dobrych pracach reputacja. Najlepsza praca może trafić do pamiętnika (gdzie on? Na razie w fazie testów ) Zatem co? Dajcie Discordowi trochę ppiękna na święta i żeby praca nad tym była przyjemnością
  16. To jeszcze raz czy dobrze zrozumiałem ogłoszenie: zamierzacie wykopać precz działy pojedynczych postaci i w ich miejsce wstawić 2 piaskownice pod tytułem "m6" i "reszta". I to, wysypanie wszystkich tematów do jednego wora ma poprawić aktywność? 

    Coś mi umyka, nie zrozumiałem czegoś, czy naprawdę chcecie zrobić coś takiego?

  17. Otwierasz na własne ryzyko Po za tym to, że mówię, że coś zrobię nie oznacza, że zrobię. Zwłaszcza wtedy kiedy mówię o czymś absurdalnym.
  18. Aha... Zatem trzeba zmienić zamówienie z Taco na Taco x 10000 xD
  19. Arceus

    [Sesja] Wyprawa z Chrysalis

    Fluffle już nie pierwszy raz była w Changei. Kolejny raz te same budynki i te same przemyślenia na ich temat. W mniemaniu włochacza te domki były za mało różowe, ale jeśli takie podobają się tym uroczym stworzonkom pomagającym Chrysalis, to Fluffle mogła je zaakceptować. W tym momencie jednak otoczenie było dla niej najmniej istotne, w centrum jej uwagi była bowiem królowa podmieńców. Włochaty kucyk patrzył na nią zafascynowany, zdawał się nie widzieć reszty świata. Z tego stanu wtrwał ją gwar jaki pamował w porcie. W główce różowej istoty pojawiła się myśl "tu mnie jeszcze nie było". Materiał, owoce i inne towary nie przykuły za bardzo jej uwagi, jednak zwierzęta ją zafascynowały. Zobaczyła te żółwie, niemal natychmiast podeszła do klatki i obserwowała jednego osobnika. Jego powolne, eleganckie ruchy i inteligentne spojrzenie spodobały jej się. Szybko jednak do jej uszu dobiegł metaliczny odgłos wydawany przez klatkę w której w przeróżne strony rzucało się myszopodobne stworzenie z puszystym ogonem. Zainteresowany włochacz niemal wetknął nosek do klatki by lepiej widzieć małego akrobatę. Jakiś podmieniec niebył tym zachwycony i próbował ją przegonić. Fluffle przytknęła mu kopyto do ust, poklepała go tym samym kopytem po głowie i odeszła. Uświadomiła sobie, że została w tyle, a co gorsza straciła Chrysalis z oczu. Na szczęście udało jej się ją odnaleźć. Zdążyła dobiec akurat gdy można było wsiadać. Kultura nakazuje by najpierw swoje miejsce zajęła królowa, zatem ona spróbowała zająć swoje miejsce zaraz poniej. Spróbowała, bo purpurowe poduszki wywołały u niej pewne obawy. Kula futra musiała kilka razy szturchnąć poduchę kopytem, zanim zdecydowała się na niej usiąść. W końcu jednak usiadła. Dopiero wtedy zobaczyła "ozdobne szkielety", były wysoko... I ruszały się. Fluffle chciała je dotknąć. Skupiła się na celu i przygotowała do skoku. Wyglądała jak tygrys, który zaraz rzuci się na niczego nieświadomą ofiarę, jaką w tym przypadku zostałyby szkielety. Zostałyby, bo praktycznie w ostatniej chwili przez okno wleciało coś innego, co rozproszyło przyczajoną Puff. Zobaczyła kartę dań. Z entuzjastycznym uśmiechem przeczytała , po czym odłożyła z pewnym rozczarowaniem. Wytknęła język i przez chwilę nic nie robiła, po czym sapnęła radośnie i z uśmiechem sięgnęła po kredkę. Odwróciła kartę dań i na pustej stronie napisała "TACO" po czym tak przygotowaną kartą pomachała przed oczami Chrysalis. Po pewnym czasie uświadomiła sobie, że są tu inni. Uśmiechnęła się szeroko i z wesołym westchnieniem (które będę pisał w jej mowie jako *gasp*) pomachała wszystkim w pomieszczeniu na powitanie.
  20. Nie no spoko, ja tu tylko wspominam i ustalam pewne fakty. Jak rozumiem Fluffle tych swoich taco nie może jeść... Ale z innych źródeł może tak? No i nigdy więcej spagetti nocą
  21. Ale Fluffle nie może jeść taco? Fluffle po changejańsku Chrysalis wyzywała gdy ją o jedno poprosiła, sterroryzowała Canterlot, zagryzła Discorda i wywołała strach w NMM gdy nie mogła znaleźć elementu taco. Stworzyła taco tak mocne, że Chrysalis za nim do wulkanu w Mordorze wskoczyła, a Ty jej teraz mówisz, że nie może jeść taco? (Ok tych z elementu nie, ale takich zwykłych zrobionych wcześniej może skosztować?)
  22. Nick siedział przy ścianie udając smutnego i zrezygnowanego. Słyszał zbliżający się patrol, czół narastający niepokój i coraz silniejszą chęć ucieczki. Jego serce już uciekało, ale on nie zważając na to trwał dalej w swej grze. W końcu patrol był bezpośrednio przy nim. Już go niemal mijał gdy nagle jeden rebeliant zawołał "hej". Szary ogier podniósł na niego wzrok, a rebeliant kontynuował swą wypowiedź i uświadomił go, że tu siedzieć nie wolno. Nick uznał, że lepiej nie wdawać się tu w niepotrzebne dyskusje i po prostu wstał i udał się w swoją stronę. Patrol przeszedł, ale zagrożenie nie minęło. Changeling zastanawiał się co może zrobić. Najpierw rozejrzał się dookoła po cichu licząc, że gdzieś odnajdzie Shadow. Zabrzmi to dziwnie, ale dla niego samego ta sprzeczność była dziwna, Nick chciał znaleźć Shadow, ale jednocześnie była to ostatnia osoba jaką chciał widzieć. To sprzeczne uczucia i nie miało by to sensu gdyby nie to, że Shadow jest w oczach wywiadowcy kluczem, no i dosłownie ma klucz do swojego gabinetu. Nick jej po prostu potrzebuje, to jest pat jaki od zawsze towarzyszy changelingom. Changelingi nie tolerują kucy, nawet ich nienawidzą z resztą z wzajemnością, ale mimo to potrzebują ich. Kur** podmieńcy potrzebują kucyków. Tak samo teraz Nick potrzebuje Shadow, mimo tego, że się wzajemnie nie znoszą, tylko po to by coś osiągnąć. Ten pat tłumaczy sprzeczne uczucia wywiadowcy. Jeśli jednak przywódczyni rebelii nie znajdzie się w jego polu widzenia zamierza udać się ponownie do skrzydła szpitalnego. Może znajdzie tam jedną z tych klaczy, które go wyniosły z celi. Może znajdzie swoją żywicielkę, a może zabłąkany skalpel, który chętnie przygarnie.
×
×
  • Utwórz nowe...