-
Zawartość
2954 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Posty napisane przez Elizabeth Eden
-
-
Shatter:
Celestia zmarszczyła delikatnie brwi.
- Nie uważam, by potrzebna tu była taka agresywna mowa - powiedziała spokojnie. - Imię i nazwisko Equestriańskie, imię i nazwisko ludzkie, wiek, obecny i ludzki zawód.
Ameline przygotowała się do pisania.
-
Shatter:
Księżniczka Celestia spojrzała spokojnie na klacz wchodzącą do sali. Była tu już Ameline i nawet nie dało się zauważyć, że księżniczka chwilę temu zamknęła kogoś w lochach.
- Witam. Usiądź proszę.
-
NA TABLICACH INFORMACYJNYCH WSZYSTKICH MIAST WISIAŁA JUŻ INFORMACJA O SCHWYTANIU SANDY FINDER, JAKO JEDNEJ Z PODEJRZANYCH, ORAZ O POSZUKIWANIU KRISTIANA THALBERGA, KTÓREGO WYMIENIŁA SANDY! KAŻDY KTO MU POMAGA JEST NATYCHMIAST ARESZTOWANY.
GWARDIA GO SZUKA :3
I CELESTIA RÓWNIEŻ ^^.
I WYSŁANO DODATKOWO GWARDIĘ NA WYJAZDY Z MANEHATTANU.
-
Komputer:
- Nie jestem w stanie ci teraz tego powiedzieć - mruknęła Celestia schodząc po szarych schodach w dół. Na ścianach paliły się tutaj niebieskie pochodnie, przy wyjściu stało dwóch gwardzistów, a cele miały jako barierę powłokę magiczną. Księżniczka zamknęła cię w jednej z nich i wyszła. Były w niej tylko dwa koce, woda i chleb.
Padocholik:
Relene podeszła do Dennisa.
- Cóż, teraz trzeba sprawdzić ile jaki ma energii i posegregować je od najmniej silnego do najbardziej silnego. O tutaj - pokazała ci pudełko z przegródkami.
-
Komputer:
- Rozumiem, że twój wyjazd, a raczej jego próba do Manehattanu nie był bezcelowy? - zapytała Celestia spokojnie okrywając klacz barierą swojej magii, aby nie uciekła. Potem zaczęła ciągnąć ją w tej bańce w stronę lochów, jednak nadal oczekiwała odpowiedzi na pytanie.
-
Komputer:
Księżniczka Celestia powstrzymała uśmiech satysfakcji. Wstała górując nad klaczą.
- Zanim zabiorę cię do lochów, chcę, byś powiedziała mi wszystko, ale to wszystko co wiesz o tym zamachu i o tym kto go zorganizował. Jeśli ma to związek z twoim wyjazdem, też chcę wiedzieć wszystko. Najpewniej za kilka dni odbędzie się twój proces, w którym będziesz dalej się tłumaczyła.
LOSOWANIE(no jak mogłam zapomnieć :3)
Numer gracza: 1(Magus)
Numer zadania: 42
KTOŚ UŻYŁ NA TOBIE DOBREJ MAGII(Na razie nie odkryjesz kto :3), DZISIAJ WSZYSTKO NA PEWNO CI SIĘ UDA!
10 bitów i szczęście na 4 posty
-
Padocholik:
- Bardzo dobrze - powiedziała Relene z uśmiechem - jeszcze tylko 50.
Komputer:
Księżniczka Celestia uniosła brwi.
- A mi się jednak wydaje inaczej, wiesz... i nie lubię, gdy się mnie kłamie.
Magus:
Uśmiechnięta klacz w fartuszku z napisem losy podaje ci karteczkę z numerem:
6
Wygrałeś kupon rabatowy na dwie dowolne rzeczy ze sklepów i restauracji!(dwie za darmo)
Gratuluję! Zapraszamy ponownie!
-
Biblioteka:
Karafka była srebrna, w połowie przeźroczysta i szczelnie zamknięta. Niebieski płyn ewidentnie był gęsty i leniwie przelewał się od jednej strony karafki do drugiej. Jeśli powąchało by się róg przedmiotu można byłoby poczuć, że strasznie śmierdzi.
-
Komputer:
- Ależ moja droga, ja jestem pewna, że w Canterlocie znajdzie się praca, która również będzie dobrze płatna - powiedziała Celestia przekrzywiając głowę. - Mogę ci nawet pomóc z jej znalezieniem, ale najpierw... powiedz mi... dlaczego uciekałaś przed gwardzistami na Letnim Święcie Słońca?
-
Biblioteka:
Wszystkie książki w bibliotece były zwykłymi starymi tomami. Choć na jednej z półek leżała kryształowa karafka pełna czegoś ciemnoniebieskiego.
Nie wiadomo co to było.
-
Magus:
Prew poprawił zakurzone okulary.
- Witaj - powiedział chrapliwie. - Spodziewam się w jakiej jesteś sprawie... usiądź, proszę.
(Materiały zaraz do ciebie przylecą)
Komputer:
Celestia dokładnie zapamiętywała każde jej słowo, wlepiając w nią skupiony wzrok.
- Dobrze. Powiedz mi, moja droga... gdzie się wybierałaś i w jakim celu?
-
Margaret:
(nie opiszę pokoju na dole:P)
Złapała dziecko za przegub wbijając mu pazury, tak, że zostawiła na jej skórze ślady w trakcie półksiężyca, które chwilę potem rozjarzyły się na zielono.
Ślady zostały, ale wyglądały zwyczajnie.
- No, maleństwo - szepnęła cicho i zaniosła ją do holu na jeden z foteli. Będzie jej się wydawało, że po prostu przysnęła, a rozmowy nie będzie pamiętać.
Ale teraz już nie wyjdzie poza tereny, które im wyznaczyła. Nie bez jej zgody. Będzie czekać na przeznaczenie. Jej następnym celem był chłopczyk o wyglądzie dziewczynki.
Annabelle:
Dziewczynka siedziała wokół stert kartek w Archiwum, szukając informacji.
Dochodziła godzina osiemnasta...
-
Komputer:
- Zacznijmy od czegoś prostego, ja mam czas - powiedziała spokojnie Celestia. - Podaj swoje imię, nazwisko, wiek, powiedz co skłoniło się do wyjazdu z Changei.
Księżniczka zachowywała całkowity spokój, choć wewnętrznie była bardzo zdenerwowana.
-
Padocholik:
- Mamy tutaj specjalne tkaniny i kryształki diamentów, które doskonale je oczyszczają. Najpierw włóż je tutaj, potem wsyp diamenty, włącz maszynę, a następnie wyjmij i wytrzyj specjalnymi ściereczkami - powiedziała pogodnie Relene.Magus/Komputer:
Celestia była tą nowiną równie zaskoczona, co zadowolona.- Rozumiem. Zostawcie nas samych - Ameline też wyszła.
Księżniczka nie rozplątała Sandy z łańcuchów, nadal spętaną posadziła ją na poduszce.
- Czeka nas dość ciężka rozmowa - powiedziała pogodnie.
-
Magus:
Uśmiechnięta klacz w fartuszku z napisem losy podaje ci karteczkę z numerem:
14
Wygrałeś bilet morski do Królestwa Smoków! Brawo!
Zapraszamy ponownie!(talent do biletów :3)
-
Padocholik:
- Mamy tutaj odpowiednie maszyny. Bierzesz kryształ w szczypce i wkładasz go do tej tuby - pokazała przeźroczystą tubę na stole. - a na liczniku - pokazała licznik - pokazuje ci energię. Ale najpierw trzeba je oczyścić, a to dość żmudna praca - klacz machnęła delikatnie ogonem uśmiechając się do Dennisa i mrugając. - Zacznijmy już. Tu są kryształy - otworzyła jakąś metalową paczkę.
-
Padocholik:
- Nie dotykamy się do gablot, póki nie dostaniemy nakazu jakiegoś badania. Przed wyjściem z laboratorium rzucamy na siebie zaklęcia sterylizujące, jeśli sam nie możesz, robi to Hilda stojąca przy drzwiach. Nie wpuszczamy tutaj osób postronnych. Nie jemy ani nie pijemy w salach, jest od tego stołówka. Stosujemy się do podstawowych zasad BHP. Używamy sterylnych kopytawic w czasie badań. Nie wynosimy nic z laboratorium bez pozwolenia, ani nic tu nie wnosimy. Nie wszczynamy kłótni. W laboratorium używamy białych kitlów - wskazała na wieszak w rogu, na którym jeden na ciebie czekał. - Myślę, że to na dziś w sumie tyle - powiedziała Relene podchodząc blisko do Dennisa. - Naszym dzisiejszym zadaniem jest oczyszczenie nowoprzybyłych kryształów i posortowanie ich według poziomu energii. Prosta robota na początek - szepnęła, uśmiechając się lekko.
Shatter:
Celestia pokręciła głową.
- Spróbujemy o tym porozmawiać jutro, a teraz idź, bo inni czekają - stwierdziła sucho.
-
Przy wyjazdach z Canterlotu czychają strażnicy, bo bariera.
-
Shatter:
- Nie uważam, że byłbyś dobrym gwardzistą, poza tym na tę rolę przyjmujemy tylko kucyki po przynajmniej pół roku nauki - powiedziała Celestia sucho. - Myślę, że możesz już iść. W sprawie eliksiru wróć tu jutro.
Ameline podkreśliła tekst na swojej kartce.
Padocholik:
Chemical wyszedł, a Relene uśmiechnęła się trochę uwodzicielsko.
- Cóż, myślę, że zaczniemy od zasad bezpieczeństwa w laboratorium...
-
Hoffner:
Złość Chrysalis była tak silnie odczuwalna, że Lust przeszył silny ból głowy.
- Wydaj ją Celestii... nie należy ona już do roju, zostaje wykluczona i jej dalszy los mnie nie obchodzi...Padocholik:
- Cóż, może zacznijmy od twojego miejsca pracy - powiedział Chemical i zaprowadził cię do jednego z gabinetów z boku. Była to schludna sala laboratoryjna, w gablotach były tu najróżniejsze kryształy, a na stołach leżały przyrządy służące do ich badania. Od profesjonalnych mikroskopów, po urządzenia, które pobierały z nich energię. Była tutaj już jedna klacz. Była bardzo ładna, miała blond grzywę, zielone oczy i czerwoną wstążkę na ogonie. Ubrana była w biały kitel.
- To twoja współpracowniczka, Relene Rain.
Relene uśmiechnęła się do Dennisa uroczo.
- Będzie dzisiaj ona prowadziła twoją lekcję BHP i zaznajamiała z zasadami.
-
Shatter:
Celestia podparła głowę kopytem i westchnęła. Nie powiedział nic, do czego nie doszli by sami.
- Cóż, rozumiem. Opowiedz mi, jak ci się wiedzie w Equestrii? - zapytała jeszcze, a Ameline poprawiła okulary.
Padocholik:
Crispy, klacz jednorożca, która zastępowała dziś Ameline sprowadziła cię do drzwi. Otworzyła je kopytem i wprowadziła do środka. Dzisiaj było tutaj kilka kucy. Chemical podszedł do ciebie zaraz, jak tylko cię zobaczył.
-
Shatter:
Celestia pokiwała lekko głową.
- Rozumiem. Mnie jednak interesuje, co zobaczyłaś na Letnim Święcie Słońca? Może coś niezwykłego, innego? I lepiej mnie nie okłamuj - zaznaczyła Celestia marszcząc lekko brwi.
Ameline zamoczyła pióro w atramencie. -
Shatter:
Ameline notowała każde słowa... no klaczy.
- Przez przypadek podana ci została wiśnia? Przeszkadza ci to w jakiś sposób, bo jeśli tak możemy próbować to zmienić - powiedziała spokojnie Celestia. Kojarzyła Siergieja i na pewno nie były to skojarzenia pozytywne.
- Byłeś na Letnim Święcie Słońca?
-
Margaret:
Kobieta wstała, a lekko otumanionej dziewczynce wydawała się bardzo wysoka. Podeszła do niej powoli i przykucnęła.
Grace czuła się coraz gorzej i słabej. Prawie mdlała.
- Spokojnie, maleństwo. Nic ci się nie stanie - powiedziała już chłodniej Margaret. - Nawet nie będziesz nic pamiętać.
Wyjęła jedną z książek z biblioteczki za biurkiem, co spowodowało otworzenie się przejścia prowadzącego do tego samego miejsca, co tajemnicze drzwi.
Kiedy dziewczynka całkiem zemdlała, Margaret wzięła ją na ręce i zniosła na dół.
(Nic ci nie będzie :3. Jeszcze dziś obudzisz się w łóżeczku)
[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]
w Galeria Chwały
Napisano
Shatter:
Celestia zmarszczyła wyraźnie brwi na tą jawną ignorancję. Ameline spojrzała na klacz ukradkiem.
- Siadaj, zanim będę musiała posadzić cię siłą - powiedziała powoli Celestia. Nie zamierzała się patyczkować. - Nie obchodzą mnie ludzkie zasady, podaj swój wiek.