Skocz do zawartości

Elizabeth Eden

Brony
  • Zawartość

    2954
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez Elizabeth Eden

  1. Annabelle:

    Annabelle obserwowała chwilę chłopaka, a kiedy stwierdziła, że w pokoju jest już w miarę dobrze położyła się do łóżka w swojej granatowej, długiej koszuli nocnej. Trochę stresowała się tym, że musi zasnąć z kimś obcym w pokoju, ale starała się to przełamać i obróciła się twarzą do ściany mocniej otulając pierzyną. Po jakimś czasie zasnęła.

  2. Annabelle:

    Nienawidziła się odzywać. Uważała, że mowy używa się tylko wtedy, kiedy jest to absolutnie niezbędne, jednak teraz po prostu nie miała jak mu to inaczej przekazać. Wskazała mały drewniany koszyk koło drzwi. Taki koszyk znajdował się w każdym z pokoi

    - Tam wrzucamy brudne rzeczy, które potem idą do prania - stwierdziła krótko. Jej głos był cichy, melodyjny i jakby znudzony. Jednak mimo wszystko dało się w nim usłyszeć niemałą chrypkę, spowodowaną tym, że rzadko się odzywała.

  3. Uroczystość

    Księżniczka Cadance nie wsłuchiwała się za bardzo w przemowę głównej władczyni. Rozglądała się raczej na około. Gdy spojrzała w górę, zobaczyła, że kilka pegazów poleciało na trzecie piętro. O co chodzi?
     

    Za to Celestia kontynuowała.

    - ... jestem rada, że mimo ostatnich smutnych wydarzeń związanych z gatunkiem ludzkim możemy się wszyscy tutaj spotkać. Liczę, że do następnego Święta Słońca wiele spraw się ustabilizuje i wrócimy do pełni świetności... 

     

  4. Annabelle:

    Dziewczynka zastanawiała się chwilę, czy ten chłopiec jest głupi, czy tylko udaje. Jak można pozwolić na samoczynne wysychanie takiej mokrej plamy. Przecież to wsiąknie w drewno, przez co to będzie gniło! Przez chwilę patrzyła na niego swoimi ciemnymi oczami, a potem wyszła. Długo to nie trwało, bo wróciła chwilę potem ze szmatą, którą mu rzuciła. Potem usiadła na łóżku obserwując każdy jego ruch,

  5. Margaret:

    Kobieta usłyszała płacz na korytarzu, co sprawiło, że wstała jak rażona piorunem. To był PARTER. Wybiegając z gabinetu zobaczyła najmłodsze dziecko, które chyba biegło do swojego pokoju i do tego zderzyło się z innym, które również nie było tam gdzie miało być.

    - A co wy robicie!? - krzyknęła zdenerwowana. - W tej chwili do pokoju i nie wychodzić do rana! - krzyknęła jeszcze głośniej. Była zła na te dzieciaki. Pierwszy dzień i już zbliżają się tam gdzie nie powinny. No ale cóż, są jej potrzebne...

  6. ZAPISY ZAMKNIĘTE. Jeszcze nie wiem, czy na pewno będzie grać Dante. Dziś Pawlex śpi w pokoju dziennym, potem go ewentualnie zastąpi. 

    Napiszę, kiedy będzie ranek.

     

     

    Margaret:

    Kobiecie wydawało się, że zaraz dostanie szału. Ale oczywiście potrafiła się opanować. Jednak tym razem nie wiedziała kto to może być, bo nikogo się nie spodziewała.

    Kiedy otworzyła drzwi i zobaczyła kolejnego chłopaka zmarszczyła brwi. Nadprogramowy? Nie ma sprawy. Margaret wyglądała dość przerażająco na tle świec w holu.

    - Spóźnienie - mruknęła zimno. - Nie mam na razie wolnych pokoi. Pokój dzienny, ostatnie drzwi na lewo pierwsze piętro. W schowku, czyli drzwi obok powinny być pierzyny, będziesz spać na kanapie. Jutro zapytasz kolegów o zasady jakie tu panują, bo masz je znać. Nie ma tu prądu, to mówię od razu. Znikaj. - zakończyła obojętnie i wróciła do gabinetu - A spróbuj mi zabrudzić błotem korytarz, to jutro będziesz szorował cały sierociniec - krzyknęła jeszcze.

  7. Margaret:

    Kobieta zmarszczyła brwi, gdy dzieciak poszedł. Czy każde dziecko jest tak niechlujne, czy tylko ona dostała zepsute egzemplarze? Machnęła ręką, by woda znikła. Tak, te bachory trzeba będzie zdecydowanie wychować. Wiedziała, że nie zaśnie, więc poszła do swojego gabinetu.

    Annabelle:

    Jej źrenice się rozszerzyły, gdy zobaczyła co ten chłopiec wyprawia w JEJ pokoju. Nie miała zamiaru po nim sprzątać, ale też nie chciała spać w tak zaśmieconym otoczeniu. Wstała i zdarła pierzynę z chłopaka waląc go dość mocno po ręce. Potem bez słowa pokazała palcem na leżącą na ziemi bluzę.

  8. Sierociniec

    Drzwi te były duże i w środku budynku można było usłyszeć głośny i głuchy dźwięk spowodowany uderzaniem w nie. Margaret wstała. Nie spała, ale mimo wszystko było jej dobrze, kiedy tak leżała i czytała sobie książkę, więc niesamowicie ją to zdenerwowało. Narzuciła szary szlafrok na swoją czarną i długą koszulę nocną i w pantoflach zeszła spokojnie na dół. Skoro ktoś był na tyle perfidny by się spóźnić to mógł poczekać na deszczu. Kiedy była już w holu otworzyła drzwi i zobaczyła chłopca, na oko szesnastoletniego.

    - Spóźnienie - powiedziała sucho. - Rozumiem, że ty jesteś od Derriców? W tej chwili na górę, ostatnie drzwi po prawej stronie. Jest tam moja córka, nie odzywaj się do niej. Jutro poprosisz łaskawie jakiegoś kolegę o przekazanie ci zasad jakie tu panują, bo mimo wszystko masz je znać. Zmykaj. Od razu mówię, że nie ma tu prądu, jak będzie ci zimno są w pokojach pierzyny - rzuciło chłodno i zamknęła za nim drzwi. 

  9. Sierociniec:

    Korytarze o tej porze były niesamowicie ciemne i zimne, wyglądało na to, że nie ma tu zbyt dobrego ogrzewania. Od dużych okien ciągnęło strasznym chłodem. Zresztą, w sypialniach też, dlatego w rogu każdego pokoju leżały dwie dodatkowe pierzyny. Na półkach z ciemnego drewna leżały świece, a w szufladach nie było nic. A wróć! W jednej była bardzo stara gazeta w której główny artykuł wygląda tak:

    do_roleplaya_by_elizabetheden-d80t9zv.pn

  10. Sierociniec

    Margaret wyszła ze swojego gabinetu szykując się do spania, jednak najpierw musiała uzupełnić zapasy w kuchni sierocińca. Nie umknęło jej uwadze, że dzieciak hol umył bardzo, ale to bardzo niedokładnie. Zmarszczyła brwi i machnęła w dziwny sposób dłonią, a cała drewniana podłoga była już czysta. To wcale nie oznaczało, że bachor nie będzie jutro szorował całego parteru. Chodząc po schodach słyszała, że dzieciaki jeszcze nie śpią, a niektóre z nich ośmieliły się nawet wyjść po zmroku z pokoju. Zapomniała powiedzieć im o ciszy nocnej, ale na pewno nadrobi to jutro. Kiedy w końcu w kuchni znalazły się:

    - 3 duże paczki zwykłych owsianych płatków,

    - 3 bańki mleka

    - 3 bochenki chleba(niekrojonego)

    - duży kawał wędliny

    - duży kawał sera

    - osełka masła

    - 6 pomidorów

    - kawa

    - kilo cukru

    - dżem wiśniowy

    - kompot wiśniowy(wiśnie rosły za sierocińcem)

    stwierdziła, że na śniadanie im wystarczy i poszła do swojego pokoju by odpocząć po tym długim dniu.

     

    Annabelle:

    Siedziała na łóżku dużymi oczami wpatrując się w okno. Słyszała wcześniej, jak mama tłumaczyła nowym zasady panujące w domu. Wcale jej się nie podobało, że będzie mieszkać tu ktoś jeszcze. To był przecież dom jej i mamy! Nikogo więcej! Jednak Margaret uparła się na sierociniec. Wcale nie chciało jej się spać, więc wyjęła spod łóżka książkę, którą wzięła z biblioteki i pogrążyła się w lekturze.

  11. Misja

     

    Letnie Święto Słońca

     

    Już dzisiaj w Canterlocie miało odbyć się otwarte dla wszystkich Letnie Święto Słońca, podczas którego księżniczka Celestia po wygłoszeniu przemowy miała uroczyście podnieść słońce, tego najdłuższego dnia lata. Miała być też mała impreza w ogrodach pałacu.

    Cała uroczystość zaczynała się już od godziny 3.00 nad ranem o 5.23 miało być wzniesione słońce, a potem miała rozpocząć się zabawa.

    Pora wskakiwać w uroczyste stroje!

     

    Nagroda: 150 galeonów oraz jakakolwiek darmowa i szybciutka lekcja bez procederu wchodzenia, umawiania się itd.

  12. Post informacyjny jeden:

    Wygląd sierocińca inne pokoje:

     

    Kuchnia(Ale bez tej lampy i takiego pięknego widoku za oknem, za oknem widać las)

    stara-kuhinja.jpg

     

    Biblioteka:(to pomieszczenie wygląda najładniej)

    3024.jpg

    Jadalnia(w tym żyrandolu są świeczki)

    24.jpg

    Łazienki niestety nie wstawię

     

    Gabinet(,,miejsce do pracy'') Margaret:(bez lampy, tego rowerka  szachów)

    header.jpg

    Trudno było znaleźć coś, co odpowiadało by wizji pokoju dziennego. Pokój ma MNIEJ WIĘCEJ taki zarys, jednak fotele są biedniejsze, są tam jakieś misie, gramofon, kartki i kredki itd. I nie ma lampy)

    dramatic-gothic-interior-with-cool-red-l[/spoiler]

    Sypialnia Margaret:

    old+world+bedroom+designs2.png[/spoiler]

    Archiwum(Kompletnie niewyremontowane/tej lampy tam nie ma):

    8269465516_fde63cc2b4.jpg

    Schowek wygląda jak schowek, magazyn jak magazyn.

     

    Mam nadzieję, że przybliżyło wam to trochę wizję tego miejsca.

    Miejsca sekretne, które z czasem będą odkrywane nie zostały tu uwzględnione.

     

    Kim jest Margaret? Jaka była historia sierocińca? Dlaczego Annabelle jest taka małomówna? I jak potoczą się losy naszych sierot?

     

    Zobaczymy ;)

  13. Sierociniec

    Kobieta spojrzała zadowolona po twarzach jej nowych podopiecznych. Oczywiście to zadowolenie nie było w żaden sposób zaobrazowane na jej twarzy. Kiwnęła sztywno głową na spóźnialskiego, rzucając zdegustowane spojrzenia na ślady błota jakie zostawił. Kiedy wszyscy byli już tam, gdzie mieli być zaczęła wywód:

    - A więc zasady. Od dzisiaj będziecie tworzyli jedną wspólnotę w tym bądź co bądź, bardzo ciekawym miejscu, więc wymaga to ustalenia pewnego ładu. Zacznijmy od czegoś prostego, a mianowicie jak zbudowany jest ten budynek - przerwała na chwilę i oparła się o jeden ze stolików. - Na parterze znajduje się hol, w którym właśnie jesteśmy, kuchnia... no właśnie, skoro jesteśmy przy kuchni - jej ton głosu ciągle był chłodny i bezuczuciowy jakby nie mówiła do sierot, ale do gości w hotelu. - ja dbam tylko o obiad, jeśli chodzi o śniadanie i inne posiłki każde z was obsługuje się samo, jednak pomagajcie sobie nawzajem.... - znów przerwała, a potem kontynuowała - na parterze jest też dość duża jadalnia, w której będziemy spędzali wspólne obiady, inne posiłki możecie jeść pojedynczo. Na parterze jest mój gabinet, żeby do niego wejść musicie zapukać, jeśli nie będzie mnie w środku czekacie, nie zezwalam na wchodzenie tam bez mojej zgody i obecności - wysłała wszystkim ostrzegawcze spojrzenie. - dalej, mamy tu też bibliotekę, w której będziecie mogli spędzać czas, jednak jest ona zamykana po godzinie 19.00. Na piętrze znajdują się cztery sypialnie w których zmieszczą się dwie osoby, będą one przydzielane wam, ale to za chwilę - odchrząknęła i kontynuowała. - w jednej z tych sypialni mieszka moja córka Annabelle. Uprzejmie proszę o nie zaczepianie ani nie rozmawianie z nią jeśli nie wyrazi na to chęci. Na pierwszym piętrze jest też zwykły schowek na miotły i inne środki czyszczące. Oraz na piętrze mamy też pokój dzienny z zabawkami, gramofonem i innymi rozrywkami dziennymi. Na trzecim piętrze jest moja sypialnia, do której macie kategoryczny zakaz wstępu, magazyn z jedzeniem, ubraniami i tak dalej, oraz archiwum z dawnych lat sierocińca. Ogółem całe trzecie piętro i strych jest dla was niedostępne - nagle Margaret spoważniała. - Jeśli kiedykolwiek zainteresują was drzwi znajdujące się naprzeciwko kuchni na parterze, to ostrzegam, że każdy kto będzie próbował się tam włamać będzie spał na dworze przykuty łańcuchem do ściany. A łazienka z prysznicami jest na parterze - dodała szybko by załagodzić atmosferę.

     

    Odetchnęła. Nareszcie może przejść dalej...

    - Teraz zasady i informacje. Po pierwsze w budynku nie ma i nie będzie prądu, w pokojach i w całym domu znajdują się świece. Świece w pokojach gasimy po godzinie 21.00. W każdym pokoju wybrana będzie jedna osoba, która będzie odpowiadała za klucz do niego i ogółem za wszystko co się w nim znajduje. Odbywać się tutaj będą wycieczki do wioski i do lasu, o których będę informowała wcześniej. System kar jest jasno ustalony - będę kolejno odbierała wam przywileje - od biblioteki, po pokój dzienny, aż po cieplejsze koce w czasie chłodów. Oczekuję, że o godzinie ósmej każdy będzie już ubrany i umyty. Jeśli ktoś nie ma swoich ubrań zgłosi się jutro do mojego gabinetu. Jedzenie znajduje się w kuchni w szafkach i lodówce, możecie korzystać ze wszystkiego. W każdą sobotę organizowane jest wielkie sprzątanie sierocińca w którym każdy bierze udział - zamyśliła się... czy powiedziała już wszystko? Chyba tak..

     

    - Przejdźmy do podziału na pokoje. 

    - Ty i ty - wskazała na Emily i Martina - otrzymujecie klucze do pokoju numer 1, proszę ustalić kto będzie za niego odpowiadał i powiedzieć mi to jutro rano.

    - Ty i ty - wskazała na Dante'ego i Kevina - otrzymujecie klucze do pokoju numer 2, ustalacie kto tutaj włada i przekazujecie mi to jutro.

    - Ty i ty - wskazała na Davida i Grace - macie pokój numer 3. Proszę ustalić przywódcę i przyjść z tym jutro do mnie.

     

     

    - Dobrze, myślę, że możecie iść do siebie, jeśli ktoś potrzebuje skorzystać z łazienki proszę zrobić to szybko. W korytarzu na pierwszym piętrze na ścianie wisi lista z waszymi nazwiskami, proszę się podpisać przy swoim, jest tam pióro. A ty - zatrzymała Davida - obejrzysz sobie dzisiaj z bliska schowek, jak będziesz wyciągał mop i szorował podłogę w holu. Dopiero potem możesz iść spać. Miłego wieczoru - zakończyła oschle i od razu odeszła do swojego gabinetu.

     

     

    A teraz od Elizy:

    Nie ma tu ustalonego czasu, w randomowym czasie wołam na obiad, w randomowym czasie wstajecie. To po prostu zależy od częstotliwości waszych postów. Jedeń dzień może trwać pół dnia, a może trwać trzy dni w realu. Nie ma spiny.

     

    Proszę, teraz macie czas całkiem wolny, poznajcie się, ustalcie kto włada i dobranoc(A Hoff szoruje podłogę) :)

     

    Jeśli chodzi o zasypanie i wstawianie - w momencie, kiedy wszyscy gracze(chyba, że ktoś zgłosi nieobecność) napiszą, że już zasnęli, to wtedy możecie lecieć z postami wstawania :)

  14. Hol, Sierociniec

    Margaret zamknęła drzwi, kiedy wszyscy weszli, a te wydały głuchy dźwięk i z racji późnej pory jedynym światłem w pomieszczeniu były teraz świece i nikłe światełko zmierzchu padające z wysokich okien. W czasie prac remontowych ludzie proponowali jej podłączenie budynku do prądu elektrycznego(budynek był tak stary, że go nie miał), ale ona z jakiegoś powodu odmówiła. W holu były ogromne schody, ciemna podłoga, szafki ze świecami i kilka foteli.

    - Usiądźcie - powiedziała dobitnie, choć jedna dziewczynka zrobiła to nawet wcześniej. - Pierwszym co chciałabym zrobić zanim zaśniecie pod ciepłymi kocykami jest ustalenie pewnych zasad.

     

    (Rozumiem, że Lucypher jeszcze nie odpisał, ale w takiej sytuacji myślę, że mogę uzgodnić, iż wszedł. W bardziej ważniejszych sytuacjach typu wycieczki będę czekała na posty wszystkich :))

  15. W sumie wszyscy chyba są, więc rzeczywiście mogę zacząć.

    Jednakże można jeszcze się zapisać, jako dziecko, które doszło później. ,,nowy''.

     

    Teren przed sierocińcem:

    Margaret stała na schodach przed głównymi drzwiami budynku wyczekując swoich nowych podopiecznych. Mieli zostać tutaj przyprowadzeni przez pana Williama z okolicznej wioski Tridville, ponieważ niemożliwym było dojechanie tu większym pojazdem. Główne dlatego, ze była to droga wręcz przez pola. Annabelle nie chciała czekać razem z nią i zamknęła się w swoim pokoju. Było to dla niej typowe. Poprawiała właśnie włosy spięte w wysoki kok, kiedy zobaczyła ich na horyzoncie. Z samego przodu szedł starszy mężczyzna w brudnych ubraniach. Był on biednym rolnikiem, któremu ona miała zapłacić za doprowadzenie tu sierot. 

    - Proszę, oto dzieci - powiedział pokornie, kiedy doszli przed schody.

    Kiwnęła sztywno głową obserwując małą grupkę, a potem włożyła mu do rąk kilka monet. Mężczyzna odszedł szczęśliwy, a ona powiedziała do młodych:

    - Chodźcie do środka - i wskazała im drzwi.

  16. (( może być?))

     

    Może :)

     

     

     

    Niezaprzeczalnie:

    akcepted_art_by_elizabetheden-d80p1ux.pn

     

     

    Imię Nazwisko: Kevin Parks

    Wiek: 17

    Płeć: Mężczyzna

    Historia: Kevin urodził się w Glasgow.  Już od urodzenia prześladował go pech.  Jego matka zginęła przy porodzie. Ojciec starał się poświęcać czas między syna i pracę. Jednak nie zawsze mu to wychodziło. Kevin dorastał i wychowywał się niemal samotnie. Był strasznym samotnikiem. W szkole izolował się od innych i wciąż sprawiał kłopoty wychowawcze. Jednak finał jego nieszczęścia nastał w jego 17 urodziny, kiedy czekał na ojca w domu. Jednak zamiast jego powrotu dowiedział się, że ten zginął po upadku z rusztowania.  Nie mając innej rodziny został wysłany do nowo otwartego sierocińca.

    Wygląd: Krótko ostrzyżony brunet o zielonych oczach. Głownie chodzi w czarnej bluzie z kapturem, spodniach dżinsowych i starych czarnych adidasach

    Zdolności: Dobrze posługuje się nożem, dobra kondycja fizyczna i szybko przyswaja informacje

    Charakter: Pewny siebie, opryskliwy, samotnik, cichy, nieposłuszny i nerwowy

     

    Oczywiście:

    akcepted_art_by_elizabetheden-d80p1ux.pn

     

    Zaraz zeedytuję dla Ukeź.

     

    :)

     

    Chcesz? Mogę pisać wypracowaniami. Pod warunkiem, że mnie przyjmiesz. 
     
    Imię i nazwisko postaci: Martin "Doll" Stewart
    Wiek postaci: 15 lat
    Płeć postaci: Chłopiec
    Historia postaci: Właściwie to zawsze miał tylko starszego, przyrodniego brata, z którym byli praktycznie nierozłączni, ojców nawet nie mieli okazji nigdy poznać. No, nie tak do końca byli od zawsze całkiem sami. Rodzicielka zajmowała się nimi jak tylko mogła, jednak całość dopełnił pożar, w którym ostatecznie jej losy zakończyły się tragicznie. Osierociła więc dwójkę chłopców, Martin miał wtedy zaledwie cztery latka. Dzieciaki bez grosza przy duszy przygarnął pewny jegomość, zaciągając ich tak właściwie do pracy w cyrku. Tu można powiedzieć odnaleźli się całkiem nieźle. Przez cały ten czas nikt nie zwracał się po imieniu, każdy miał swego rodzaju "pseudonim artystyczny" toteż Martin przywykł do tego, że nazywano go "Doll". Powód? Był po prostu "uroczy" i świetnie spisywał się w roli akrobatki (tak, akrobatki, nie akrobaty. Urocza dziewczynka z niego była). 
    Jednak wszystko co dobre też kiedyś musi się skończyć, ich swego rodzaju opiekun zmarł w wyniku choroby, a dalsze próby utrzymania cyrku szły coraz gorzej, nikt nie chciał przychodzić na występy, ludzie zaczęli się rozchodzić. Doll nie chciał by brat zajmował się nim przez całe życie, a wiedząc, że ten mógłby założyć już własną rodzinę z pewną dziewczyną z trupy, przekonał brata, by ten oddał go do sierocińca. Nic lepszego nie wymyślił. A teraz właśnie nadszedł czas, gdy tu zamieszka, po długiej podróży. 
    Wygląd: Opis i zdjęcie, bo nie mogę znaleźć nic, co by oddawało moje wyobrażenie. Chłopiec niezbyt wysoki. Raczej niski i drobny, o ładnej, dziewczęcej buzi i delikatnych rysach. Nie licząc "pamiątki" po pożarze. Lewą stronę twarzy Martina szpeci blizna po oparzeniach, jednak zawsze zakryta była przydługą, blond grzywką na jedno oko. Poza tym ma bardzo jasną cerę, a na nosku i policzkach drobne piegi. Jego oczko ma zieloną barwę (drugie no, co będę tłumaczyć w spoilerze rysunki.)

    84712.jpg r73ozC1.jpg

    Zdolności postaci: Naprawdę umie kraść (ulica nauczyła go tego, póki nie przygarnął go właściciel cyrku), jest zwinny (w końcu był małym akrobatą, nie?), cóż (głównie udając dziewczynkę) świetnie wychodzi mu posługiwanie się urokiem osobistym dla swoich korzyści.
    Charakter: Zasadniczo przyjazny, aczkolwiek momentami można odnieść wrażenie, że wręcz narzuca swoją obecność (czyli mamy i pozytywnie i negatywnie w jednym), poza tym jest jednak egoistyczny, chyba, że przywiąże się do kogoś, wtedy mógłby się naprawdę poświęcić dla kogoś takiego (to jeszcze dwa w jednym...), no i jest zacięty, jak sobie coś postanowi, dąży do tego, czasem nawet nie przebierając w środkach. (TAK. Nie umiem opisywać charakteru wymieniając cechy, ale jest ich sześć w tym opisie.)

     

     

    Piękna karta :):

    akcepted_art_by_elizabetheden-d80p1ux.pn

     

    Poczekam jeszcze jakiś czas i zaczniemy.

  17. Imię i nazwisko: Emily House

    Wiek: 14 lat

    Płeć: Dziewczyna

    Historia: Emily mieszkała w małym miasteczku, położonym w wschodniej Szkocji. Jej ojciec zginął podczas pożaru w pracy, a trzy lata później matka zginęła z powodu choroby.

    Wygląd: 

    http://i1245.photobucket.com/albums/gg581/TomsonXD/img131.jpg

    Ma blond włosy i ubiera się na niebiesko, tylko buty są fioletowe.

    Zdolności: Rysuje i tańczy.

    Charakter: Ciekawska, złośliwa, miła, strachliwa, dobroduszna, lekkomyślna 

     

     

    Nie bój się rozwinąć historię :). Dodaj jeszcze jedno zdanie.

     

    A tak to:

    akcepted_art_by_elizabetheden-d80p1ux.pn

  18. Imię i nazwisko postaci: Dante Aligieri

    Wiek postaci:17 lat

    Płeć postaci: Mężczyzna

    Historia postaci: Dante mieszkał z ojcem. Matka umarła przy narodzinach. Dobrze się z nim dogadywał. Pewnego dnia Ojciec Dantego zginął w wypadku. Od miesiąca mieszka w sierocińcu.

    Wygląd:

    3143293-9449062361-DMC2..jpg

    Zdolności postaci:Orientaćja w terene, gra na gitarze, strzela z łuku.

    Charakter:miły, sympatyczny, zawadikaka, arogancki, szalony, mściwy.

     

    Rozwiń odrobinkę historię, gdzie żył i tak dalej.

    AH i nieprzeczytana fabuła, do sierocińca jedziecie dzisiaj!

     

    A tak to:

    akcepted_art_by_elizabetheden-d80p1ux.pn

×
×
  • Utwórz nowe...