-
Zawartość
2954 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Posty napisane przez Elizabeth Eden
-
-
Margaret:
- Rozumiem - powiedziała powoli kobieta, opierając brodę na rękach.
Grace zaczęła się rozluźniać i czuć odrobinę ospale. To przez herbatę?
- Jest mi bardzo przykro z powodu twoich rodziców - powiedziała Margaret wlepiając w ton swojego głodu odpowiednią dozę troski. -
Droga Screwball, czy chciałabyś mieć rodzinę? Znaczy założyć sobie z kimś.Nie. Raczej nie. Wystarczy mi moja osoba.
-
Komputer:
Uśmiechnięta klacz w fartuszku z napisem losy podaje ci karteczkę z numerem:
4
Gratulacje, wygrałaś 200 bitów!
Zapraszamy ponownie!
Padocholik:
Uśmiechnięta klacz w fartuszku z napisem losy podaje ci karteczkę z numerem:
5
Gratulacje, wygrałeś 1000 bitów!
Zapraszamy ponownie!
-
Komputer:
Uśmiechnięta klacz w fartuszku z napisem losy podaje ci karteczkę z numerem:
10
Otrzymałeś silnie żrący proszek do jednego użycia! Uważaj!
Zapraszamy ponownie.
Shatter:
Klacz została zaprowadzona do sali, w której dalej na poduszce siedziała Celestia, a obok stała Ameline.
- Witaj - powiedziała spokojnie księżniczka.
-
Padocholik:
Chemical przechylił lekko głowę słuchając.
- Rozumiem - powiedział cicho i zanotował najważniejsze informacje na kartce.
- Kryształy? Cóż, pomyślimy. Chciałbym, abyś w miarę krótko przedstawił mi swoje zdolności i preferencje.
Styl: 1/4
Uprzejmość 1/4
Odp. itd 1/4
(rozmowa jeszcze jest. Jest okej)
-
Z diabłem.
:o.
-
Padocholik:
Ogier lekko się zmieszał. Jego prawdopodobnie nowy pracownik strasznie dużo mówił.
- Tak... dostanie pan kitel, panie Dennis. Jednak teraz chciałbym zaprowadzić pana do swojego gabinetu, by omówić pana zatrudnienie - zaprowadził go do drzwi z których wyszedł.
Czy Padocholik dostanie pracę? Zobaczymy, jednakże w czasie i po rozmowie musi zaliczyć te rzeczy:
W czasie rozmowy:
Styl mówienia: 0/4Uprzejmość: 0/4
Odpowiedzi na pytania/kwalifikacje: 0/4
Po rozmowie(Czas - tydzień czasu realnego)
Dwie lekcje staroequestriańskiego 0/2
Jedna lekcja BHP w Laboratorium 0/1
-
Padocholik:
Klacz prowadziła cię po tych schodach dość długo, aż w końcu doszliście do wielkich białych drzwi, które Ameline otworzyła przykładając kopyto. Potem znaleźliście się w ogromnym białym pomieszczeniu. Obecnie nie było tu nikogo. Po bokach było pełno drzwi. Jaskrawe magiczne lampy wisiały pod sufitem.
Było tutaj dość dużo stołów, a przy każdym były jakieś dziwne rzeczy, od fiolek chemicznych pełnych fioletowego płynu, bo ciekawe urządzenia z niewiadomo jakiego materiału, aż po kryształy, które były szczelnie zamknięte w jednej z gablot.
Z jednych drzwi na lewo wyszedł ogier z ciemną grzywą i w białym kitlu.
- Teraz oddaję cię pod jego opiekę. To Chemical Grow - powiedziała Ameline i wyszła.
-
Padocholik:
Klacz poprawiła okulary.
- Proszę za mną - powiedziała i otworzyła zamknięte drzwi obok okienka.
Potem ruszyła na jakieś schody prowadzące w dół.
-
Margaret:
- Witaj, Grace - powiedziała pogodnie kobieta i z uwagą patrzyła jak dziewczyna siada.
- Napij się herbatki, nie zrobiłam jej po to, żeby tak teraz stała - sama napiła się ze swojej filiżanki. - Może opowiesz mi coś o sobie?
Wszystko wydawało się jak na razie normalne i wyglądało na zwykłą, spokojną rozmowę.
-
Padocholik:
Ameline podeszła powoli do okienka.- Witam - powiedziała cichym, urzędowym tonem. - Rozumiem, że pan w sprawie testów?
-
Margaret:
Bardzo ucieszył ją dźwięk stukania w jej drzwi. Miała tylko nadzieję, że to Gracy.
- Wejdź, złotko - powiedziała pogodnie i przesunęła na stole filiżankę.
Nie mogła doczekać się tej rozmowy.
-
Margaret:
Kobieta wstała od stołu. Miała dość czekania, dzieciaki po prostu nie zjedzą.
- Ty - wskazała na chłopaka przy stole(Shatter) - Zmywasz dzisiaj.
Sama wyniosła z kuchni dwie przygotowane wcześniej filiżanki i zaniosła je do gabinetu. Nie mogła doczekać się przybycia małej Gracy.
Za to Annabelle wskoczyła do archiwum i zaczęła przetrząsać zakurzone kartki.
-
Padocholik:
Celestia westchnęła cicho.
- Chodzi mi o dobro Equestrii, a nie o pozycję. Nie chcę waszej technologii ani łączenia z nią potężnych kryształów, dlatego masz to zniszczyć, a z kryształami dać sobie na razie spokój. Stało się to, że ludzki robocik dokonał zamachu na księżniczkę Cadance, a ta zapadła w śpiączkę i doznała poważnego urazu głowy. Myślę, że to będzie na tyle - Ameline skończyła notować. - już jutro odwiedzi cię gwardia, by sprawdzić, czy mnie posłuchałeś. Twój synek nie musi tu przychodzić, jednak żona tak. Jej rozmowa będzie wyglądała tak jak ta, nie ma się czego bać. Strażnik za drzwiami odprowadzi cię do wyjścia. Miłego dnia
(Nie musisz prowadzić postaci strażnika za drzwiami, Mag)
-
Padocholik:
Celestia słuchała z uwagą, a Ameline notowała, jednak w pewnym momencie spojrzała z ukosa na ogiera. Celestia prawie się roześmiała.
- Boje się o swoją pozycję w tym kraju? Rządzę tutaj od kiedy 3000 lat temu pokonałam z Luną Discorda. Jeśli chodzi o kryształy to miałam już pana, który pozyskiwał z ich energię. Nazywał się Król Sombra. Z nim też sobie poradziłam. Komputer możesz już wyrzucić, bo nie ma tu internetu, ani niczego innego takiego i nie chcę, żeby to było, bo jak mi to kiedyś Twilight pokazała, to... nie spodobało mi się to. Lek możesz zabrać ze sobą do laboratorium, a wszystko co wytwarza energię elektryczną też wyrzuć. Co do kryształów, mówię ci od razu, żebyś to porzucił, ponieważ nigdy nic z nich nie odkryjesz, żeby zrozumieć ich energię trzeba najpierw przenieść się do Crystal Empire i do Crystal Heart. Jest przecież jasny powód, dla którego kryształowe kucyki świecą. Tylko zrobisz sobie krzywdę.
Odetchnęła. Zostało jej jeszcze jedno.
- Wiem, że to nie ty dokonałeś zamachu, jednak chcę wiedzieć, czy byłeś na święcie słońca, a jeśli tak, to co widziałeś...?
-
Padocholik:
Celestia delikatnie kiwała głową, a Ameline notowała. Nie wymagała od sponyfikowanych nowego imienia, jeśli nie chcieli go mieć. No bo w sumie, po co? Jednak dla nowych źrebaków preferowane były imiona equestriańskie.
- Kursy możesz zdać już jutro od 10. Zgłoś się do Ameline - klacz obok księżniczki delikatnie się uśmiechnęła.
Zmarszczyła brwi.
- Po prostu chcę przeprowadzać te rozmowy osobiście.
Potem westchnęła i spojrzała na niego już trochę łagodniejszym wzrokiem.
- Powiedz mi proszę na czym polegają te badania cywilne, które prowadziłeś w Canterlocie.
-
Padocholik/Dennis:
Celestia w duchu westchnęła. To ona miała tu zadawać pytania, jednak stwierdziła, że lepiej najpierw rozwiązać tę sprawę.
- Po pierwsze, nie mam zamiaru nikogo karać. A przynajmniej nie tych, którzy nie mieli związku z atakiem na Cadance. To, że posiadasz ludzkie maszyny nie sprawia, że złamałeś prawo, ponieważ weszło ono nie dawno. Mimo wszystko będę zmuszona żądać ich usunięcia, inaczej straż zrobi to za ciebie. Rozumiem też, że trudno byłoby ci utrzymać rodzinę, dlatego jeśli przeszedł byś odpowiednie testy sprawdzające byłabym w stanie zaproponować pracę w laboratorium pałacu. I nie jesteś tu po to, żeby rozmowiać z tobą o sponyfikowaniu ludzi, bo nie jest to temat na dzisiaj - odetchnęła, a potem powiedziała w miarę łagodnie:
- Teraz ja będę zadawać pytania, a Ameline zanotuje twoje odpowiedzi. Zacznijmy. Imię i nazwisko equestriańskie, imię i nazwisko ludzkie, wiek, poprzedni zawód i obecny zawód.
Oparła się o biurko oczekując odpowiedzi.
-
Dennis/Padocholik(Jeszcze trochę i wprowadzę zasadę prowadzenia max. 2 postaci)
Sala w której odbywać miał się rejestr była ozdobna, choć mniejsza niż większość innych. Stało tu biurko na którym było pełno papierów, a zaraz za nim na wielkiej jedwabnej poduszce siedziała Celestia. Wcale się nie uśmiechała, miała lekko podkrążone oczy i twardy wzrok. Obok Celestii stała za mniejszym biureczkiem Ameline Feather z przygotowanym lewitującym w powietrzu piórem. Dla Dennisa była przygotowana specjalna poducha. W tym pomieszczeniu w oko mógł się rzucić jeszcze duży dywan i pudła w rogu.
- Witaj - powiedziała urzędowo księżniczka, a Ameline przygotowała się do pisania. - Proszę usiądź.
-
Magus:
Uśmiechnięta klacz w fartuszku z napisem ,,losy'' podaje ci karteczkę z numerem:
11Brawo!
Wygrałeś bilet morski do Krainy Gryfów!
(Bilety pojawiają się tylko w eventach)
Zapraszamy ponownie!
-
Shatter:
Klacz w lekko przekrzywionych okularach spojrzała na kucyka, który wszedł.
- Niestety, Akademia jest na razie zamknięta - powiedziała cicho i zamknęła jej drzwi przed nosem.
Prosto było jak na razie, nie? No to wraz z nowym epizodem zwiększamy poziom. Najlepiej na Hard.
Księżniczki:
Twilight wróciła teleportacją do Ponyville mobilizując inne Elementy Harmonii do stanu gotowości obrony Equestrii. Razem pilnowały Ponyville. Niektóre nawet udały się do starego magazynu na obrzeżach, aby nic złego się tutaj nie działo.
Celestia wydała dekret, który sprawił, że ustrój w Equestrii w pewnym sensie przerzucił się na dyktaturę. Rodowitym kucom to nie przeszkadzało, bo ufały swojej władczyni, ale innym...
Teraz całkowicie kontrolowała handel. Materiały chemiczne i magiczne mogły być sprzedawane tylko pod pewnymi zasadami, a praktycznie wszystkie rzeczy ludzkie, poza niepozorną sztuką zostały wycofane z handlu.
Szary John przeniósł się do Appleloosy, stwierdzając, że tam będzie bezpieczniejszy...
Wydano też dekret o zakazie tworzenia i szerzenia ludzkiej technologii.
Luna za to wygrzebała razem z Prew 8 wielkich pudeł z końca archiwum. Były w nich spisane karty wszystkich sponyfikowanych. Było ich na prawdę wiele. We wszystkich miastach Equestrii powieszone zostały informacje o spisie sponyfikowanych. Każdy z nich musiał przyjechać do pałacu na zameldowanie siebie, miejsca zamieszkania, obecnego zajęcia i kilku innych spraw u Księżniczki Celestii. Było to bezwzględnie obowiązkowe.
Do klubu nocnego w Canterlocie wysłani zostali dwaj gwardziści. Mieli oni(ze zmianami) pełnić tam od dzisiaj rolę strażnika i wysłannika pałacu.
Powstała bariera. Każdy wjazd i wyjazd z Canterlotu był ściśle kontrolowany, nie można było tam wnosić nic z wyjątkiem ubrań.
W Crystal Empire uruchomione zostało Crystal Heart, które uniemożliwiało wejście tam każdemu o nieczystych intencjach.
Cóż...
Pora zacząć reformy.
Cadance nadal się nie obudziła.
-
Margaret:
Spojrzała na chłopca analizując co może mu powiedzieć. Trochę ją już denerwował.
- Twój młody umysł może jeszcze nie przyjąć do siebie, jak bardzo psychopatką była poprzednia opiekunka sierocińca. Jak już zjadłeś, to do góry - zakończyła chłodno i położyła sobie książkę na kolanach pod stołem.
Annabelle spojrzała na nią. Ona od razu ją zrozumiała. Kiwnęła głową, a dziecko wstało i wyszło.
Ruszyło na trzecie piętro do archiwum. Nie miało to nic wspólnego z tamtym chłopcem, po prostu on przypomniał jej, że miała to zrobić.
-
Margaret:
Spojrzała obojętnie na chłopaka, który wszedł, jednak jej źrenice lekko się rozszerzyły, gdy zobaczyła książkę w jego ręce.
- To jeszcze książka jednej z szurniętych byłych opiekunek. Ona nie powinna się znaleźć w bibliotece. Oddaj ją - wyciągnęła rękę.
Była zdenerwowana, że zapomniała o tym na-pewno-nie-dla-dzieci tomie.
-
Margaret:
- Nie sądzę, żeby powinna interesować cię historia sierocińca - stwierdziła Margaret cicho, a potem powiedziała do spóźnialskiego:
- Dzień Dobry - oczywiście ironicznym tonem
Zastanawiała się, czy te dzieciaki na prawdę nie próbują grzebać za głęboko...
-
Annabelle(krótko bo lecę)
Margaret się nie odezwała, za to Annabelle uniosła lekko brwi patrząc na chłopaka. Potem spojrzała na swoją mamę, a potem znów do swojej zupy. Cóż.
[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]
w Galeria Chwały
Napisano
Shatter:
Celestia spojrzała chłodnym, urzędowym wzrokiem na klacz.
- Proszę usiądź. Chciałabym zacząć od czegoś zwyczajnego - Ameline przygotowała się do pisania. - Imię i nazwisko kuca, imię i nazwisko ludzkie, wiek, poprzedni i obecny zawód.
Padocholik:
Chemical zmarszczył brwi.
- Pozyskujemy tutaj energię z kryształów, ale wykorzystujemy ją do innych celów, nie do wytwarzania ludzkiego prądu. Cóż, myślę, że byłoby dobrze, gdybyś pracował przy kryształach... proszę - podał ci kartkę. - Masz tutaj listę kursów, które masz zaliczyć. Przyjdź tu jutro, a ustalimy twoje miejsce pracy, płacę i pokażemy resztę laboratorium. Możesz iść, drzwi są otwarte.