-
Zawartość
2954 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Posty napisane przez Elizabeth Eden
-
-
Elizabeth rano wstała, przebrała się i wyszła, nawet nie budząc Thomasa.
Autobusem dojechała do laboratorium. Klara pracowała już w sumie od piątej, a Aurora właśnie kończyła nocną zmianę.
-
Elizabeth jeszcze przytuliła się do Thomasa i mruknęła:
- Dobranoc - zanim zasnęła.
-
Elizabeth wieczorem wzięła prysznic i przebrana położyła się spać. Znowu śmiesznie rozkopała kołdrę, ale cóż, bywa.
-
- Widać - powiedziała Elizabeth kończąc posiłek - To ja teraz idę do siebie, do gabinetu. Rób co chcesz - powiedziała, wstała, pocałowała cię w policzek i wyszła.
-
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała. - Ale kiedyś na pewno, nie przejmuję się tym - dodała, a potem pochyliła głowę, jedząc - jesteś na prawdę wspaniałą gosposią, te naleśniki są pyszne.
-
- Jak chcesz - przyciągnęła do siebie talerz naleśników. - Uwielbiam - zaczęła jeść.
-
- Nie - Eliza uśmiechnęła się. - Jadłam takie naleśniki dwa razy w życiu i bardzo je lubię. No. A jeśli chcesz, żeby ktoś dobrze wykorzystał tego konika, oddaj go Klarze, ona się nim zajmie.
-
- Już działają autobusy i elektronika w większych miastach ale w centrum. Już możesz iść odebrać auto, mechanik ci je raczej naprawił - powiedziała, a potem zmieniła temat. - Naleśniki z sosem klonowym, a to nie jest potrawa Kanadyjska?
-
- Nudno dzisiaj było, porównując do poprzednich wydarzeń - powiedziała i rozpuściła włosy. - Zrobiłeś coś do jedzenia? - weszła do salonu.
-
Elizabeth po dość nudnym dniu pracy złapała autobus i teraz jechała do domu. Kiedy pojazd stanął na przystanku musiała jeszcze trochę przejść. Zadowolona wstukała kod i weszła do holu.
- Thomas? - krzyknęła. - Jesteś?
-
Elizabeth dzisiaj w laboratorium miała trochę łatwiejszą pracę, bo nie była ona na poziomie A. Za to Klara się już chyba do tego poziomu przykleiła. Cóż.
-
(Czyli ogółem w domu Elizy prądu jeszcze nie ma, bo jest na obrzeżu)
Elizabeth wstała z samego rana i obudziła Thomasa.
- Przepraszam, że cię budzę, mówię tylko, że możesz sobie pospać, masz wolne ja idę do pracy.
Myślała, że będzie szła na nogach, ale od jednego z przystanków odchodziły już autobusy. Uf.
-
- Nie wiem. Ale wyczytałam z bazy danych, że Alicia pochodzi z Londynu. A one mieszkały kiedyś razem - powiedziała.
-
- Mama - powiedziała Królowa i spojrzała na was. - Zabierzecie mnie do mamy?
-
Helikopter:
Bandaże elastyczne dwie sztuki, trzy gaziki, woda utleniona, rękawiczki sterylne, temblak, plastry duże i małe po 8 sztuk i nożyczki. I tabletki na bóle ogólnie umiejscowione. I koc ratowniczy.
-
Helikopter:
Dwa spadochrony, podstawowa apteczka. I butelka z wodą.
-
Elizabeth zasnęła w natłoku myśli. Rozkopała kołdrę i powyginała się pod dziwnymi kątami. Cóż.
-
Elizabeth wzięła prysznic, przebrała się i położyła do swojego dużego łóżka rozmyślając po raz pierwszy nie tylko o laboratorium, ale też o dzieciach. Hmm.
-
Eliza uśmiechnęła się krzywo i jadła dalej w milczeniu.
Kiedy skończyła kolację wstała.
- Dziękuję, to było na prawdę dobre. Idę już się umyć i położyć, jak chcesz to możesz jeszcze siedzieć - powiedziała.
-
- Nie jem za trzech, tylko dla trzech - poprawiła Thomasa Eliza. - Czy ty się w ogóle uczyłeś przedmiotów takich jak chociażby biologia? - zapytała Eliza pijąc herbatę i jedząc.
-
- Mogę ci załatwić w pracy różowy kitel - powiedziała pogodnie przyciągając do siebie jedzenie i herbatę. - Jestem teraz jakoś tak bardziej głodna - dodała.
-
- No idę - powiedziała wychodząc i schodząc na dół. - O. Jak ładnie i pysznie, ja bym tak raczej nie zrobiła, może to ty powinieneś zostać gospodynią domową? - zapytała Eliza z uśmiechem siadając na krześle.
-
- Dobrze - powiedziała wzruszając ramionami. - Idę na razie do swojego gabinetu, zawołaj mnie jak zrobisz - powiedziała i poszła na górę.
W swoim gabinecie przeglądała kilka swoich notatek na temat swoich mikstur.
-
- Bo ja je wymyśliłam - powiedziała z lekkim uśmiechem. - Zrobisz kolację, czy ja mam zrobić? - zapytała.
World of TCB [Gra]
w Archiwum
Napisano
Elizabeth po zakończeniu pracy wróciła autobusem do domu. Thomasa jeszcze nie było. Zrobiła sobie kawę i usiadła na sofie w salonie z dobrą książką.