Skocz do zawartości

KreeoLe

Brony
  • Zawartość

    678
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez KreeoLe

  1. A więc postanowiłaś - wstrzymasz się z tym do rana, potem pomyślisz co dalej i będziesz działać. Na razie jednak postanowiłaś zaspokoić głód swojej mrocznej osobowości - Shadow Scar. "Naaareszcie! Tylko znajdź mi coś większego, do cholery jasnej... Chyba nie chcesz, żeby sytuacja z przejęciem twojego ciała się powtórzyła, co?" - usłyszałaś w myślach chrapliwy, groźny głos. Okryłaś swoje ciało płaszczem, udając małą klaczkę i wchodząc do jakiejś ciemniejszej uliczki. Było pusto, cicho, ciemno. Gwiazd na niebie nie było widać, grube chmury skutecznie je zasłaniały. Zrobiło się dość chłodno. Po kilkunastu minutach narzekania twojej drugiej osobowości, kazałaś się jej zamknąć. Usłyszałaś coś. Tupot kopytek, ktoś szedł w twoją stronę. Najwyraźniej mieszkał na tym zadupiu, w ciemnej ulicy - na twoje szczęście... Ku twojemu zdziwieniu, był to wysoki, barczysty ogier, pegaz chyba. Wyzwanie? Chyba już zdążył cię zauważyć, jednak nie zwalniał. A może się zgubił? Tym lepiej. "Wygląda smacznie... Czuję świeżą krew silnego kuca z aktywnym życiem..." - wymamrotała Shadow Scar.
  2. Charlie pogłaskał cię po policzku. – April... – zaczął ponuro. – Niestety... Zamilkł. Skierował wzrok na twoją matkę, która cicho płakała. Teraz i ona zabrała głos - był chrapliwy, rozpaczliwy: – Kochanie... Nie wiemy jeszcze, czy... będziesz w pełni sprawna. Bałaś się, ogarnęło cię przerażenie. Jak to? Co miała na myśli twoja mama? Czy już zawsze będziesz kuśtykać, jeździć na wózku inwalidzkim? Zadrżałaś - nie chciałaś tego, była to jedna z najgorszych opcji w tym momencie. Teraz nikt nic nie mówił. Nikt też nie zdradził dokładnie, w jaki sposób nie będziesz sprawna i co się stało... z twoim kopytem, bokiem. Na razie nie mogłaś się poruszać, nie miałaś siły usiąść i obejrzeć swojego ciała. Twoja matka spróbowała uśmiechnąć się słabo, jakby próbując cię pocieszyć.
  3. – Ah, te mikstury mają wspaniałe właściwości! – nie zwracała uwagi na twoje niedowierzanie. – Jak widzisz, tą tutaj – wskazała na pierwszą fiolkę, której zawartość przypominała barwną chmurę z nieba zamkniętą w środku. – Przyrządzał mi szaman z plemienia. Po wypiciu kilku kropel z ciała wyrastają skrzydła. Druga – pokazała buteleczkę z lśniącą, fioletowo - niebieską mazią. – pozwala zmienić w jednorożca. Trzecia zaś usuwa wszystkie efekty i stajemy się kucem ziemskim – pokazała naczynie z rzadkim, pomarańczowym płynem. Westchnęła. – Z tym jednak należy naprawdę bardzo uważać. Daję ci to, bo być może w życiu spotka cię sytuacja, która będzie wymagała umiejętności innych ras. Albo poświęcenia – mówiła śmiertelnie poważnie. – Z rogiem nie próbowałam, jednak... Szaman mówił, że gdy zostaniemy jednorożcem, początkowo nie znamy magii i mogą wystąpić mocne zawroty głowy. Z tym można jednak kombinować – babcia zaczynała komplikować sytuację. – Zmieszanie zawartości pierwszej z trzecią pozwoli nam zostać niewidzialnym na całą dobę - ma bardzo mocne działanie. Pierwsza z drugą dają efekt postrzegania wszystkiego w inny, rozważny i nowy sposób - sama tego próbowałam, zaczynamy doceniać nasze otoczenie przez jakąś godzinę. Druga z trzecią to mikstura, dzięki której znamy wszystkie języki. Pomieszanie wszystkich da efekt... nieprzewidziany. Taki, którego najmniej się spodziewamy. Losowy. Zaraz, zaraz... Babcia tak na poważnie? Jak to w ogóle możliwe? Czy magia starego gryfiego plemienia naprawdę tworzy coś takiego? Skoro jednak Babcia Angela tak mówi... Kontynuowała. – Te owoce sprawią, że będziesz zupełnym szczęściarzem przez okrągłą godzinę - nic ci się nie przydarzy, tego jednak lepiej i tak używać w potrzebie. Brak niepożądanych efektów ubocznych. – Powiedziała wesoło. Nadal nie mogłeś jej uwierzyć. Te przedmioty były niezmiernie wartościowe i kiedyś... kiedyś naprawdę mogą ci się przydać. Kto wie, co się przydarzy. Jeśli nie, sprzedasz je za... przeogromną sumę, nie wiedziałeś jednak, czy babcia by tego chciała.
  4. – Zabierz ode mnie tego włochatego szczura! – Krzyknął złodziej, wstając powoli. Odtrącił delikatnie twojego psa i zmierzył wzrokiem ciebie i bohatera. Był jednorożcem, miał dość długą, brązową grzywę i pomarańczową sierść. Nagle ukłonił się wam i uśmiechnął szyderczo. – Życzę państwu miłego dnia – odrzekł, a jego róg rozświetlił się. – Jeszcze się spotkamy. Wokół was buchnęło gęstym dymem, bezwonnym na szczęście. Gdy mgła rozrzedziła się, złodzieja nie było - zwiał. Cóż... Dopiero teraz przyjrzałaś się bohaterowi. Miał malinową sierść, jego grzywa ostrzyżona na jeża była mlecza w żółte, grube pasemka. Otrzepał się z ziemi i uśmiechnął do ciebie. – Nie ma za co... tak powinien postąpić każdy odważny obywatel Ponyville – uśmiechnął się. – Ze mną w porządku. Czy to pani nic się nie stało, wszystko dobrze?
  5. Charlie podniósł na ciebie wzrok, już uśmiechając się delikatnie. Pogłaskał cię po grzywie. – Jak się czujesz? – spytał w zamian. – Zostaniesz wypisana na początku przyszłego tygodnia, leżysz tu od kilku dni. A egzamin odbędzie się przynajmniej za półtora tygodnia po twoim wyjściu, może dłużej. Doprowadzają szkołę do porządku i szukają sprawców. Domyślałaś się, że Charlie coś do ciebie czuje. W takim sensie, jak ty do niego. Widać nie chciał mówić o tym bezpośrednio, wprost. Może nie teraz, będzie na to wszystko czas...
  6. Po jakichś 40 minutach dotarłaś do celu – wielkie drzewo jakby urosło, lecz wyglądało stylem prawie identycznie. Już przy górnych partiach zajrzałaś przez okno i ujrzałaś… Prawie 2-metrowego, zielono – fioletowego smoka. Obok przy biurku pisała coś Królowa Twilight Sparkle. Wyglądała inaczej – jej grzywa była długa do pasa, mimo, że nadal prosta (nieunosząca się jak u Luny), delikatny podmuch wiatru rozwiewał i falował nią we wschodnią stronę. Gdyby w ogóle jakiś podmuch był… Twilight była nienaturalnie wysoka, patrzyła poważnym, odpowiedzialnym i władczym, a zarazem matczynym wzrokiem – zupełnie jak jej mentorka Celestia. Dobra… A więc mogłaś tam wpaść przez okno i zmienić się w kuca, co oznacza narażenie się smokowi i samej Królowej tego kraju – albo też po kucykowemu zapukasz, co może się nie udać. Przy drzwiach stała straż, która mogła cię nigdzie nie wpuścić. Musiałaś działać.
  7. – Otóż, po pierwsze - byłam w Krainie Gryfów – rozpoczęła, jakby opowiadała jakąś historię - na to też się zapowiadało. – Jak się okazało, był to kraj głównie w chmurach zamieszkały. Początkowo na ziemi jednak odwiedziłam wioskę Niebiańskopiórych. Błękitno - biali przyjęli mnie gościnnie, jak swojego wręcz. Opowiedzieli, że na dole dzikie żyją gryfy, stare jak ta wioski, zaś w powietrzu tworzą nowoczesne metropolie - razem wszyscy jednak w zgodzie żyją. Tamtejszy szaman Niebiański Feniks dopomógł bardzo - zaklęciem naturalnym, eliksirem, że z grzbietu mojego wyrosły najprawdziwsze skrzydła! Czar potężny, długoczasowy jednak. Odwiedziłam rejony chmurzaste - jakaż nowoczesność, jaki styl! W całej Krainie spędziłam 8 miesięcy. Potem, mimo namówień szamana i ludu ziemi i powietrza, odeszłam w ich las. Ogromny, większy niż Everfree, nawet i bardziej niebezpieczny. Odkrywałam przez kwartał cały, potem na 2 miesiące kolejne wróciłam do gryfów - regenerowałam siły i opowiadałam o wszystkim co widziałam. Kolejno udałam się do miasta w Equestrii - do Appleloosy, tam wcześniej nigdy nie byłam. I tu również z westernowymi kucami dobre kontakty miałam - jakby jako nauczycielka wszechwiedząca wykładałam o cudach innych krain i moich przygodach, o których nawet nie śnili. W przeciągu kwartału założyli szkolę, gdzie i ja uczyłam wielu rzeczy. Czułam się tam jak w rodzinie - a sad mają przepiękny, cudowny! Poznałam naprawdę wiele kucyków, pomagałam również jako lekarz. Dopiero po 10 miesiącach wróciłam do Manehattanu – zakończyła. – Potem odszukałam ciebie. Zdawało ci się, jakby to wszystko było wymyślone - a jednak naprawdę się zdarzyło, babcia nigdy nie zmyślała. Odniosłeś też wrażenie, że Angela opowiada innym "stylem" - zapewne tak wpłynęło na nią życie wśród starego plemienia gryfów. Starsza klacz wyjęła z torebkę ze swoich juk i podarowała ci ją. W środku znalazłeś - sześć piór, zapewne gryfa, w różnych kolorach (niebieski, biały, żółty, czerwony, brązowy i czarny, trzy małe fiolki z dziwną zawartością, kilka czerwonych igieł z jakiegoś drzewa, 4 purpurowe owoce podobne do porzeczek i sakiewka z pieniędzmi. Przyjrzałeś się im bliżej - ze szczerego złota, nigdy nie widziałeś podobnych - wizerunek jabłonki, a na drugiej stronie jabłka i podkowy nad nim. Pewnie podarunek z Appleloosy. Babcia patrzyła na ciebie wyczekująco, jakby chcąc, byś sam zapytał czym są te podarki. Babcia Angela uśmiechnęła się promiennie.
  8. Widziałeś twarz jednego z Handlarzy nad sobą. Uśmiechnął się szatańsko, uniósł pistolet. Strzelił, pocisk poszybował prosto w stronę twojej czaszki. Gdy trafił, twój ból ustąpił i odpłynąłeś. Otworzyłeś oczy. Całe ciało było odrętwiałe i mrowiło. Czyżbyś był w niebie? Prędzej, kurwa, w piekle... Siedziałeś przy Stajni 77 na zewnątrz, obok paliło się ognisko - była noc. A naprzeciwko ciebie siedziała znajoma klacz. Śmiała się. Turlała, pokładała na ziemi ze śmiechu. Jej roześmiany, wredny głos echem rozchodził się po pustyni. Nie wiedziałeś o co chodzi. – Przegrałeś... – powiedziała, ocierając łzy z oczu. – Ja pierdole, jak można zdechnąć tak pieprzonym sposobem, z kopyt Handlarzy? Nieźle wyjechałam z tym Stalowcem, haha! Buahaha... Przegrałeś...! Patrzyłeś na nią zdziwiony. O co tu kurwa chodziło? I niech ta suka przestanie rżeć, bo miałeś tego wszystkiego dość.
  9. KreeoLe

    Zapisy do Słodziaka

    Na razie zapisy zamykam. Jeśli będę miała więcej czasu/skończę jakąś sesję, temat zostanie otwarty. :3
  10. Granaty znacznie spowolniły Stalowego - normalnie za szybko to on też nie chodził. Przyjaciele oddalali się, idąc do Stajni. Wszystko szło w porządku, dopóki... Poczułeś przeszywający, okropny ból. Zostałeś trafiony w pierś kilkoma kulami, upadłeś do tyłu. Nagle wszystkie siły uleciały z ciebie. Krew trysnęła z twojego ciała potężnym strumieniem, niedaleko ci było do wykrwawienia się. Praktycznie nie miałeś szans na przeżycie, ale chciałeś się ratować. Całe ciało drżało, nie mogłeś wytrzymać bólu. Powietrze nie docierało do rozerwanych płuc. Chciałeś uciec, zacząłeś się czołgać po ziemi... Spokojnie, to nie koniec. Mam już plan ; ) I staraj się jednak rozwijać posty - próbowałam się przystosować do twojego "stylu", no ale proszę... Zdanie w poście? Nie pasuje mi to xd
  11. To pewnie nie wszyscy niewolnicy, ale przynajmniej większość. Po wyjściu z terenu obozu zauważasz klacz z hordą niewolników. Stalowy kuc nadchodzi, musicie się pośpieszyć i uciekać - na pustyni wszędzie was zobaczą. Wszyscy zaczynają biec, ktoś do was strzela.
  12. Gdy krzyczałaś, jakiś dzielny ogier również zaczął gonić bandytę - był ledwie kilka metrów od niego. Jednocześnie jednak strzeliłaś z rogu i wszystko potoczyło się bardzo szybko. Ogier skoczył na złodzieja, chcąc go powalić i zatrzymać. Twoje zaklęcie uderzyło w niego - ogier przymarzł do ziemi, tak, że złodziej nie mógł za nic się podnieść. Połowiczny, ale zawsze sukces. Jak najszybciej pobiegłaś tam, chcąc rozstrzygnąć sytuację.
  13. - April... - Wyszeptał cichutko Charlie. Nachylił się nad tobą i delikatnie ucałował w czoło, co było jak lek na twoje rany. Pogłaskał cię po kopytku. Po prawej siedziała twoja matka - łzy bezgłośnie spływały po jej policzkach. Milczała. Charlie po chwili odezwał się: - Ciii, spokojnie, już po wszystkim. Ja, twoja mama, przyjaciele, jesteśmy tu - wszystko jest już dobrze... - Mówił spokojnie. Za szklanymi drzwiami stała Tea i jej przyjaciółki, Soon Rapid ze swoimi kolegami i kilka osób z twojej klasy. Byli tu - a więc żyjesz. - W szkole wybuchł pożar - tłumaczył Charlie. - Byłem w grupie ratunkowej razem z... Soon'em... Przeszukiwaliśmy bibliotekę. Zagryzł zęby i poczerwieniał - nie lubił go. Ale chodziło o coś więcej: - To... To on cię znalazł - spuścił wzrok, zgrzytając zębami. - On cię stamtąd wyniósł... i reanimował... Miał wyrzuty sumienia, czułaś to. Czy mówiąc reanimacja miał na myśli...? Oh, to dlatego Charlie tak zareagował... Gdybyś mogła, otarłabyś kopytem usta i czegoś się napiła. Charlie miał łzy w oczach. - Przpraszam... Nie, ważne, że żyjesz. Tylko to się, liczy... Powoli zaczynałaś rozumieć sytuację.
  14. – No kurwa... – Zaklęłam, z trudem dźwigając się z fotela. Po drodze odstawiłam piwo i kawałek ugryzionej, wczorajszej zresztą, pizzy na stoliku przy wejściu. Papieros nadal tkwił między moimi zębami, z ust wypuściłam obłok szarego dymu. Po cholerę ktoś miałby do mnie przychodzić takim rankiem? Pojebało chyba ich wszystkich, mogliby spokojnie siedzieć w domu i nie zawracać głowy. To chyba popsuło mi cały dzień, bo miałam zamiar siedzieć przez kilka godzin w miejscu grzejąc dupskiem fotel. Obowiązkowo z dużym zapasem papierochów, piwa i resztek jedzenia sprzed kilku dni. Poprzeklinałam jeszcze chwilę pod nosem, przekręcając klucz w drzwiach. Szybkim ruchem otworzyłam je, patrząc ponurym wzrokiem, lekko zgarbiona. – Czego? – Burknęłam.
  15. Nie wiedziałeś czy to go zniszczyło, ale spowodowało duże zamieszanie. Chyba upadł do tyłu i ciężko mu się było podnieść - zauważyłeś, że granat rozwalił mu całe kopyto.
  16. Kule odbijają się od metalu, nic nie czyniąc. Musisz znaleźć słabszy punkt. I zacząć unikać kul - stwór zaczął strzelać w twoją stronę.
  17. Czułaś wszechogarniający ból, nie mogłaś oddychać. Leżałaś, kuląc się, na środku biblioteki, z twarzą zalaną łzami. Oprócz bólu w boku, czułaś ostre pieczenie w płucach. Wzięłaś ostatni oddech, zamiast tlenu do płuc wdarł się dym. Zamknęłaś oczy, czując jak ogień pali twoje kopyta, zbliżając się do ciała. Nim straciłaś przytomność, usłyszałaś jak przez mgłę, że ktoś krzyczy. Krzyczy do ciebie i potrząsa bezwładnym z bólu ciałem. Potem była tylko ciemność. Obudziłaś się po... jakimś czasie. Nie wiedziałaś, jak długo minęło. Wszystko cię bolało, nie mogłaś poruszać kończynami. Dopiero po kilku minutach zaczęłaś przypominać sobie, co się stało. Miałaś mocne zawroty głowy. Odniosłaś wrażenie, jakby twoje gardło było rozdzierane od środka, mimo, że nawet nie wykrztusiłaś z siebie słowa. Powoli otworzyłaś spuchnięte, zapłakane oczy, mrużąc je przez jasne światło wpadające przez okno. – Budzi się! – Usłyszałaś czyjś głos. Sala szpitalna. Leżałaś w łóżku. W pokoju dostrzegłaś nieznanego kucyka, chyba lekarza, swoją matkę i... Charliego. Twój ukochany ogier stał zaraz obok ciebie, trzymając cię za kopyto.
  18. Starsza klacz machnęła kopytkiem, jakby to nie było nic ważnego. – Jestem trochę zmęczona tą podróżą, nic takiego – powiedziała. – Sporo zdążyłam nagromadzić skarbów z różnych zakątków świata i mam nawet dla ciebie prezent. Jakby inaczej! Ale przez tym opowiedz mi cóż to się przez te 2 lata u ciebie zmieniło. Albo twoja Babcia naprawdę była tylko zmęczona, albo coś przed tobą ukrywała - ale nawet o tym nie myślałeś. Angela oczekiwała od ciebie opowiedzenia, co się zmieniło. Czyli wszystkiego - a krótka to historia nie była. Minął naprawdę długi czas, a tobie udało wspiąć się na sam szczyt, tyle osiągnąć! W końcu podpisaliście kontrakt z Ekhartem, z wytwórnią muzyczną Lucre'a. Embers obiecali pomóc wam wspiąć się na szczyt - tak, przed wami wielka i świetlana przyszłość. Ogromna szansa, którą należy odpowiednio wykorzystać.
  19. KreeoLe

    Zapisy do Słodziaka

    Nocturnal Van Dort, Kruczek Van Dort Wasze karty zostają zaakceptowane. Świetna historia, blablabla... ogółem to tak bardzo, bardzo fajnie. Multisesja będzie cudna. Taką mam przynajmniej nadzieję. Oczekujcie rozpoczęcia, poinformuję was na pw.
  20. Twoja suczka Titanum była dziś wyjątkowo spokojna - na szczęście nie wyrywała się i nie szczekała na innych przechodzących obok. Ponyville było miasteczkiem bardzo energicznym i sprawiało wrażenie bardzo żywego, mimo tego, że nie było miastem chociażby w połowie tak dużym jak Canterlot. Mieszkała tu jednak spora część Powierniczek Elementów Harmonii - to sprawiło, że zdecydowana część kucyków postanowiła przeprowadzić się tu. Znacznie zwiększyło to zaludnienie Ponyville. Można to było dostrzec już na ulicach - miasto tętniło życiem, wszystko było tak barwne i wesołe. Dawno nie widziałaś tak uradowanych kucyków ze zwykłego dnia. Szłaś sprawnym krokiem razem ze swoją suczką. Spokojnym do czasu. W pewnym momencie poczułaś mocne szarpnięcie, które prawie powaliło cię do tyłu. Obejrzałaś się - na twoim ramieniu nie było torebki. Jakiś kuc w czarnej pelerynie właśnie uciekał w przeciwną stroną - złodziej - i nie wiedziałaś, czy zdołasz go dogonić.
  21. Babcia roześmiała się razem z tobą, przytulając czule. Nie widzieliście się szmat czasu, można nawet powiedzieć, że zapomniałeś o niej gdy wyjechała. Ale teraz była tu przy tobie i mogliście nadrobić cały ten czas, opowiedzieć o wszystkim co się zmieniło. Razem weszliście do środka twojego pokoju. – Już wszystko za chwilę ci opowiem – rozpromieniła się. – Szybko cię znalazłam, wnusiu - głośno o tobie w całym mieście! Kto by pomyślał... Rozejrzała się po twoim pokoju. Zauważyłeś, że na plecach ma swoje juki, które najwyraźniej były wypchane różnościami z jej podróży. Babcia Angela nie zmieniła się bardzo od czasu, gdy ostatni raz ją widziałeś - jedyne co mogłeś dostrzec, to jej spokojniejsze tempo, jej głos lekko chrypiał. Była mniej energiczna niż zazwyczaj - a może po prostu zmęczona podróżą?
  22. Klacz skinęła głową. – Uważaj na siebie... Znaczy, masz wyjść z tego cały. Inaczej nie rozstrzygnę konkursu. – Powiedziała ze swoim zgryźliwym uśmiechem, po czym razem z niewolnikami pobiegła w mgłę. Ciała kucykowych Handlarzy Niewolników po dostaniu nabojem zostawały rozszarpywane. Czułeś, że jesteś cały w krwi, niekoniecznie swojej. Dziwiłeś się, że daje się ich tak łatwo pokonać - wystarczy kilka strzałów. Czy te gnidy są ślepe? Nie potrafią celnie strzelić? Miały słabszą broń od ciebie? Z pewnością. Nagle dostrzegłeś, poprzez rozrzedzającą się mgłę, wielkiego, stalowego kuca. Był wyższy od ciebie o pół metra. Co to kurwa, jakiś boss? Skierował na ciebie swoje czerwone oczy. Z kopytach miał wielką broń, której za Chiny nie mogłeś rozszyfrować - bazooka, wyrzutnia na rakiety, wielki karabin maszynowy? Musiałeś szybko wiać, albo spróbować go pokonać, zanim otworzy ogień.
  23. Reszta twoich zaklęć nie działała. Jednak - o dziwo - mogłaś się zmienić w nietoperza, na twoje szczęście. Było już ciemno, więc bycie w tej formie wyglądało normalnie, jak uważałaś. Miasto było duże, o wiele, wiele większe niż za twoich czasów. Najrozsądniej byłoby zacząć poszukiwania od centrum miasta i największych budynków - pewnie tam teraz przebywała, jak na Królową przystało. Jednak trzepotanie małymi skrzydełkami nie było najszybszym sposobem transportu, więc mogło ci to zająć trochę czasu. Jednocześnie w głowie usłyszałaś jęczenie Shadow Scar i narzekanie na głodzenie jej...
  24. Przez przeszywający ból nie mogłaś się podnieść. Ogień był jakieś dwa metry od ciebie, zbliżał się coraz szybciej. Straciłaś już chyba całą nadzieję w to, że przeżyjesz i kiedykolwiek zobaczysz Charliego. Swoją matkę. Koleżanki, które dosłownie cię podziwiały i zaczęły naśladować. Nie mogłaś wstać, czułaś mocne pulsowanie w lewym boku, który najwyraźniej bardzo sobie zbiłaś. Nie mogłaś nawet krzyczeć o pomoc - zaczynało brakować ci powietrza. Obraz przed oczyma był rozmyty. Wszystkie przejścia były odcięte ścianami ognia, przez które nie miałaś szans się przebić. Ale nie chciałaś się poddawać. Nie teraz.
  25. Próbujesz tylko, niestety. Dziwnym trafem nie możesz się połączyć z twoim Władcą Wampirów. Krąg nie działa, nie widzisz nic. W tym miejscu dzieje się coś dziwnego - twoje moce nie działają tak, jak powinny. Postanowiłaś w tym czasie wypróbować resztę zaklęć, które znałaś - może nie wszystkie nie działają? Może coś stało się z Władcą? Oby nie - to byłoby potworne. Zawsze udało ci się z nim komunikować, zresztą, był on najpotężniejszym wampirem jaki istnieje. Gdyby chciał, mógłby cię w każdym momencie zabić jedną myślą. Ale miałaś szczęście, bo byłaś jednym z jego "pupilków", wysłanników, które mają z nim stały kontakt i przynoszą dobrą ofiarę. No tak - każda krew i energia, którą pochłaniasz, jest i pożywieniem dla niego.
×
×
  • Utwórz nowe...