Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hoffner

  1. [375][Lust Tale [Forest Song]] Skoro zajął fotel, ja położyłam się na łóżku od strony okna grzbietem do góry, zasłaniając jednocześnie ogonem to co trzeba. Nie musiał patrzeć co tam mam, a obiecałam nie kusić go, nie prowokować i słowa dotrzymam, chyba że sam będzie próbować się do mnie dobrać. Nie zabronię mu przecież. Będę udawać opór, który i tak będzie miał być złamany... Położyłam przednie kopyta pod głową, by móc na niego patrzeć. - Ty masz moją duszę... Jak mnie sprzątną, będę mogła się odrodzić i nikt przy tym nie ucierpi... Idąc za mną cierpisz tylko i wyłącznie ty... Jak już wspomniałam, wybór należy do ciebie... Nie będę cię przekonywała, bo nie ma większego sensu i tak zrobisz to co uważasz za konieczne - rzekłam chcąc zakończyć ten temat dyskusji. Nie miałam szans go przekonać. - Nie dziwne że podobały ci się tak nagle dwie klacze... Tak zawsze się zaczyna. Libido poszło do góry na gali, a później musiało znaleźć ujście... Tak właśnie działają wasze organizmy. Są przewidywalne. Sam przyznałeś że podobałam ci się i niewiele brakowało do ten teges. Mogłabym ci wyjaśnić co się dokładnie z tobą działo po spotkaniu ze mną. Łącznie z podwyższeniem poziomu dopaminy, endorfin i tak mogłabym wymieniać z pół godziny co się stało z harmonią twojego układu hormonalnego potem... Śniłam ci się prawie na pewno. Nie mogłeś się skupić przez jakiś czas, bo wracałam na okrągło. Podświadomość działała u ciebie na wyższych obrotach. To było normalne jak na ogiera w twoim wieku. Czysty odruch... - powiedziałam spuszczając z niego wzrok. - Nad nim miałeś kontrolę... Masz silniejszą wolę niż reszta tobie podobnych. Patrzysz oceniasz. Nie idziesz od razu za stadem jak większość do klubu. Ogier mający żonę czy nawet klacz przy boku się uspokaja będąc dopełniony. To tylko obserwacje... - westchnęłam wybierając kolejne części jego wypowiedzi. - Nie odpowiem ci na pytania dotyczące ciebie, bo i tak się ze mną nie zgodzisz, a przypuszczeń nie będę snuła... Zaraz i tak byś je obalił. - Equestria wróci do normy... Musi... Nie ma wyboru, bo i my zginiemy. Zresztą jesteś świadom tej zależności. O klubach nie warto już mówić... Przepadły na zawsze i tak by pewnie do tego doszło wcześniej czy później. To było za bardzo zwracające uwagę zajęcie... - mruknęłam. - Jaka jest szansa na dostanie czegoś zupełnie przypadkiem, jak zna cię tak naprawdę jedna osoba, na chwilę obecną pod danym wyglądem? - rzuciłam inny temat chcąc usłyszeć to z jego ust. Co o tym sądzi.
  2. [375] [Lust Tale [Forest Song]] - Twój wybór. Ja bym na twoim miejscu, nie zostawiła Yellow samej, z mego powodu, ale co ja tam mogę wiedzieć o uczuciach... - rzuciłam podchodząc do drzwi, by zobaczyć kogo niesie. Była tam tylko paczka i nikogo przy niej. Otworzyłam ją i znieruchomiałam, po czym spoważniałam czytając dołączony bilecik. To była pomyłka... Nie mogło być inaczej... Zamknęłam pudło i odsunęłam je na bok pod ścianę, tak żeby nie wadziło nikomu. Wróciłam spokojnie do Goldinga. Miałam ku temu parę powodów. Uno nikt nie mógł mnie kojarzyć. To było niemożliwe. Przyszłam tu z kimś, a to powinno ostudzić zapały większości ogierów. Dos w tej postaci się ostatnio tylko kontaktowałam z Goldingiem. Kwiaty nie są od niego. To niemożliwe i nielogiczne. Tres za dużo czasu minęło... Zmian powstało... Zwłaszcza u mnie, a nie wspominam o kulturalnych i modzie od tamtego okresu... Cuatro najlogiczniejszym wyjściem była pomyłka... Ile klaczy może nosić takie same imię? Pismo było szybkie i nie znane mi... Najlogiczniejsze... Cinco papiery mam ważne... O to nie muszę się martwić. Więc dlaczego to mnie zmieszało? Bo było to niespodziewane i wychodziło poza schemat. - Pomyłka... - powiedziałam do Goldinga. [Mystical Mask] Mask przeszło przez myśl, że to może już, ale pokręciła przecząco głową... Zabije ją szybciej niż da jej coś zrobić i tym sposobem znowu uciec z jej sideł... Za długo ją ścigała że musiała mieć więcej niż pewność że ma ją w kopytach całkowicie bezwładną. Raz prawie na pewno próbowała podstępu, więc co stało na przeszkodzie by zrobiła to jeszcze raz? Przybliżyła do siebie kulę jeszcze bardziej zwiększając tym siły działające na nią samą i na podłoże. Grunt zaczął pękać gdy poddawała się chwilowemu nacisku całej tony czyli na Sandy zadziało przez moment 20g. Po tym zaczęła powoli odpuszczać zaciskając zęby żeby wrócić do bazowej wartości wciągu najbliższej minuty oddalając od siebie bardzo powoli kule trzymając jej stałą prędkość. [shady Clue] Zablokowała pierwszy pistolet swoim kopytem. Spodziewała się tego, więc obróciła broń w stronę jej ramienia, według osi jej kończyny i strzeliła celując w jej prawy najbliższy bark praktycznie z przyłożenia. Trafienie gwarantowało świeżą porcję bólu dla niej i niemożliwość poruszania się na kopytach po przez rozwalenie całego tamtejszego stawu. Nóż zatrzymał się na płycie pancerza wspomaganego i nie zarysował go, bo był stworzony wcześniej i pomagał jej w ruchach całego ciała. To dzięki niemu mogła wykonać taki skok, by nie dostać ziemią. Zabrało to jednak część energii w niego władowanej... Celowała jednocześnie drugim pistoletem w drugi, lewy bark... Nie obchodził ją fakt że może odstrzelić jej obie kończyny jednocześnie. Sama tego chciała broniąc się przed tym co chcą jej zgotować... Ten kaliber ludzie nazywali humanitarnym czy taki był miało się dopiero okazać... Changelini zaczęły się powoli przekopywać przez blokadę.[1z3]
  3. [375] [Lust Tale [Forest Song]] - Ja nie sypiam... To wasz zwyczaj. Dla mnie bramy snu są zamknięte... Zapomniałeś już? - rzuciłam od tak przystępując do kontry... - Po za tym... Jak to będzie wyglądać jak tu przypadkiem obsługa wejdzie tu rano z śniadaniem, a ty będziesz spał na podłodze. Na dywanie w dodatku na którym na pewno będą ślady po tym... Kłótnia? Oklepane i nie utrzyma się przez cały tydzień ta wersja. Nikt o tym nie słyszał... ale po co się tłumaczyć jak można wszystko od razu rozwiązać. Takie zachowanie od razu rozejdzie się po obsłudze, a następnie po gościach. Zwróci to wszystkich... A ktoś zacznie kojarzyć fakty... Co wtedy? - Uniosłam brwi... - Ja nie chce znikać... Nie muszę. Chce po prostu, by nikt po mnie nie cierpiał. Nie utrudniaj tego mi. Zrobisz i tak to co chcesz, bo nie jestem wstanie wpłynąć na tą decyzję... - machnęła zrezygnowana kopytem że go nie przekonam. Jest uparty jak osioł w dążeniu do swojego celu. Zresztą czy sama taka nie jestem?
  4. [375] [Lust Tale [Forest Song]] Gdy otworzył mi drzwi, weszłam spokojnie rozglądając się po pokoju. Szału nie wiadomo jakiego nie było. Na Manehattanie czy w Las Pegazus widziałam dużo lepsze pokoje. Może nie spodziewałam się od razu jakiegoś Penthausu tutaj po słowie luksusowy, ale to jest na poziomie... Pokoju dla par w średniej klasie motelu, by nikogo tym nie obrazić... Wystrój też mógłby być... Delikatniejszy? - Ponad 3 tygodnie jak nie będę się przemęczać w tej jednej formie. Bez zbędnego czarowania czy przebieranek... Nie będzie źle. Grunt to przetrwać całą teleportacje, bo to pali jak nic innego i rozdziera moją naturę... - rzekłam powoli przypominając sobie ostatnią noc, by poczuć się lepiej. Dzięki niej miałam jeszcze tyle siły. Dzięki tej konwertyce. Może pomyliłam się względem ich i czują tyle samo co kuce. Za mało materiału, by stwierdzić to jednoznacznie. To był tylko jeden osobnik. - O moje zachowanie się nie martw... Zablokowałam większość moich atutów. Zresztą powinieneś poczuć w podświadomości że zmieniłam się... Stałam się bardziej obojętna. - Podeszłam do łóżka sprawdzając kopytem jakość materaca i całej pościeli. Szkoda było mi go że nie chce ze mną spać... - Nie mam zamiaru na nikim żerować... Nie znam otoczenia i długo by wymieniać. - Przełknęłam ślinkę. - Jakby coś się stało... Przelotna znajomość. Zgrywaj nieświadomą ofiarę że zaciągnęłam cię tu. Płaciłeś za wszystko, bo nie mogłeś się oprzeć mojemu opętaniu... Każdy ci w to uwierzy. Tak będzie lepiej dla wszystkich. Ja bym tak zrobiła na twoim miejscu i nie chce słyszeć odmowy. Nie mam zamiaru niszczyć ci doszczętnie życia, moimi kaprysami, a jakbym ja zniknęła na pewno wszystko wróciłoby w miarę do normy u ciebie. Nieprawdaż? Oddać ci za moje wydatki jak wrócimy do Canterlot? - Jak chcesz spać na fotelu nie zabronię ci... Ale nie zamierzam się do ciebie dobierać czy dostawiać. Nie muszę. Lubię dogryzać ci i obserwować twoje zachowanie. Ja wiem że nie mogę mieć wszystkiego, a ty jesteś jednych z mych marzeń na mojej liście. - Spojrzałam na fotel oceniając go. - Wiesz, nie jestem pewna czy wyśpisz się na tym fotelu na kółkach... Nie wydaje się za wygodny i stabilny... Jak się odchylisz na nim to stracisz równowagę... - rzuciłam wiedząc że to prawda... Mogłam sprawdzić przy okazji jak bardzo mi ufa.
  5. Czekanie nudzi. Zwłaszcza jak zna się bardzo prawdopodobną wersję wydarzeń, ale no cóż. Życie lubi zaskakiwać. Może jednak przeciwnik się stawi?

  6. [Mystical Mask] Mask uważnie obserwowała Sandy oddalając ją od siebie zmniejszając tym odczuwalne przez nią przeciążenie przy tej prędkości i jej to nie pasowało... Znała uczucie przeciążenia z wspomnień i jeden element wyłamywał się od efektów doznawania ich a zwłaszcza poddania się im... Oczy zamknięte? To efekt omdlenia dość oczywisty przy przegraniu z nimi... Klatka uniesiona... Musiało być tam powietrze na siłę trzymane. Wniosek sam się nasuwał... Znowu zaczęła podawać ją przeciążeniu 10g aż wreszcie uzyska satysfakcjonujący skutek. [shady Clue] - Słabo - stwierdziła widząc swoimi oczami że coś kombinuje, bo korzystała z energii, tylko dziwne było to że zbierała ją w kopytach... Widziała to doskonale, tylko po chwili się zorientowała że ziemia się na nią wali, ruszona siłą jej przeciwniczki. Zrobiła długi skok do przodu unikając przywalenia i znajdując się w tej sytuacji dość blisko niej. Odwrót stał się dla niej niemożliwy. Mogła zrobić tylko jedno. Chciała jej przywalić w głowę swoim pistoletem, celując w okolice potylicy. Drugi miała w pogotowiu do strzału, gdyby to zrobiła z tej odległości mogłaby ją bez problemu zabić, lecz nie o to chodziło. Miała być dostarczona żywa... 3 przekopała się do tunelu z tyłu, stając za plecami Sneaky, robiąc sobie wcześniej długie i cienkie liny o dużym tarciu powierzchniowym, które wystrzeliły w jej kierunku dzięki lewitacji, by ją spętać zaczynając od kopyt. Miały być związane do tułowia, a potem do pozycji embrionalnej jak to robią pajęczaki. Dzięki zastosowaniu tarcia miały być bardzo ciężkie do ściągnięcia czy nawet oderwania.
  7. [375] [Lust Tale [Forest Song]] Oglądałam uważnie okolice jak to beztroska turystka. Dopiero słowa Goldinga zwróciły mą uwagę. Pytał mnie o pokój... To chce dzielić ze mną 4 ściany... A to ci nowina, ale dość logiczna jak postawiłam go w takiej sytuacji... Miałam nadzieję że nie będzie miał mi tego za złe później, a co ważniejsze. Co z Yellow? Dopiero teraz zablokowałam część swoich zdolności do wabienia. Tak na wszelki wypadek. Jak miałam z nim spać w jednym pokoju wolałam go nie kusić... A dzięki temu przy okazji zmniejszałam ryzyko wykrycia przez jakiegoś smoka. - Skoro aż tak chcesz mi dogodzić, to nie odmówię - odpowiedziałam twierdząco , skoro proponował mi luksus jakbym mogła odmówić. Celowo nadałam całemu zdaniu pewnej dwuznaczności. Nic mi nie szkodziło. Całość miała naprawdę wyrafinowany charakter, więc nie powinien się gniewać. Nie każdy miał aż tak ukierunkowane myślenie o tym. [Mystical Mask] Gdy osiągnęła prędkość kuli równą 40 metrów na sekundę przy ramieniu wynoszącym 6 metrów mogła je zacząć gwałtownie skracać zwiększając tym siłę odśrodkową. Po dokładnym wyliczeniu 10,5g miało działać na changelinga w kuli... Sapnęła z wysiłku widząc jak bańka wokół niej śmiga 4 razy na sekundę, a ona musi utrzymać prawie pół tony, bo tyle teraz względem Mask ważyła w tej chwili lekka Sandy... Miała nadzieję że to wystarczy by powalić ją bez większych komplikacji pozbawiając przytomności. [shady Clue] - Dalej będzie uciekać, zamiast dać się po prostu złapać... - westchnęła świecąc swoimi oczami przeczesując teren... Gdyby została przy konarze otoczona drewnem byłaby w miarę bezpieczna, ale skoro weszła do tunelu pająka mogła pokombinować inaczej... Widziała gdzie żyjątka gleby są przekopane, dzięki temu mogła określić jak idzie cały korytarz... Wydała rozporządzenie swoim siostrą, by weszły tam wejściem, które Sneaky zakopała, a sama postanowiła zrobić coś innego... Wzleciała na parędziesiąt metrów nad ziemię by wykorzystać dobroczynną siłę grawitacji i przebić się przez tą warstwę ziemi 10 metrów przed nią zagradzając jej tym drogę... Pistolety już były w jej lewitacji wycelowane w jej pierś... - Witam ponownie... - mruknęła...
  8. [Mystical Mask] - Twoja argumenty, to prawda, ale tylko w jednej płaszczyźnie. Twojej, a to wynika z niewiedzy... Zresztą po co to mówię? Nie potrzebne ci to jest przecież... - rzekła od niechcenia w odpowiedzi, przyśpieszając coraz bardziej kule... Za chwile miała osiągnąć 3g, a za kolejne 20 sekund 6g. W tej chwili, Sandy powinna być przyklejona na ścianie bańki, dociskana siłą równą 3 krotności masy jej własnego ciała. Krew zawarta w ciele tego changelinga powinna zacząć odpływać od głowy w kierunku niższych części ciała, co w konsekwencjach spowoduje utratę przytomności, o ile czegoś nie wykombinuje... To co teraz próbowała zrobić było bez sensu i nieskuteczne... Trutówka myślała że to efekt strachu przed nadchodzeniem nieuniknionego... [shady Clue] Czekali na jej ruch...
  9. ][375] [Lust Tale [Forest Song]] Changelingowi odpowiadało całe otoczenie... Było dość ciepło. Niebo raczej mało ją obchodziło byle nie padało całymi dniami. Tu jednak raczej deszcz był rzadkim gościem, bo roślin w około było raczej nie wiele. Wątpiłaby którekolwiek smokowi chciało się je uprawiać... Szła dalej przy Goldingu. [Mystical Mask] - Gdybym mogła, pewnie tak bym zrobiła - westchnęła z wyraźnie wyczuwalną melancholią w głosie. Widać że była już tym zmęczona. Nie wiadomo jednak czy wynikała to ze zmęczenia fizycznego, czy raczej z niechęci, by to robić, bo musiała i nie miała innego wyboru. - Nie miej do mnie urazy, ale robię to dla większego dobra, którego jesteś częścią... - mruknęła próbując wyjaśnić jej lakonicznie o co chodzi... Tym się usprawiedliwić. Jej opór i wola walki dobrze o niej świadczyły i robiły dobre wrażenie u Mask... Wszystko byłoby dobrze gdyby stała po innej stronie barykady. Mogłaby jej pomóc. A tak musiała wykonać zadanie dane im przez bydło. To było poniżenie, ale potrzebne żeby osiągnąć cel jakim jest wolność wszystkich ich sióstr. Postawiła niej barierę w kształcie kuli pokazując że opór powietrza nie robi na niej większego wrażenia gdy przyśpieszała prędkość swojego satelity... Zobaczyła skaczącego pająka, na którego nawet nie mrugnęła znudzona tym spektaklem, robiąc wokół siebie idealnie gładką tubę sięgającą sufitu ale nie ziemi, by nie oberwać niczym przypadkiem... Kończyła się poniżej 3 metrów od jej kopyt. Po chwili dopiero zorientowała się że są kuce w barierze... Nie pasowało jej to ani trochę ale co mogła zrobić? Drzeć się na nich nie będzie, bo i tak nie posłuchają... Z jej ust tylko wydobyło się nerwowe westchnięcie. [shady Clue] Clue przerzuciła się na swój nadzwyczajny wzrok i zobaczyła kolejnego pająka jakieś 5 cm pod ziemią, która nie mogła stanowić dobrej ochrony przed pociskami dużego kalibru... Schowała pistolety do kabur, które pojawiły się przy jej pancerzu i powzięła w swe władanie rurę... Dużą i dość ciężką zaślepioną z jednej strony idealnie sprężystą klapką. Tam władowała ostrogłowicowy pocisk o masie 5 kg z prędkością 200 metrów na sekundę by wyleciał z niej jakieś 5 razy szybciej powodując odrzut rury do tyłu, która znikła. Pocisk był wycelowany w karapaks pająka. Co się z nim mogło stać gdyby dostał takim pociskiem było wiadome. Reszta changelingów na razie czekała na coś koło niej...
  10. Na arenę poczęła wchodzić spokojnym krokiem, aczkolwiek dość zdecydowanym młoda, niespełna 18 letnia niewiasta. Nie zauważyła nawet, że drzwi się przed nią same z siebie otworzyły. Trzymała swe dłonie w kieszeniach typowych, niebieskich rurek podkreślających jej długie i chude nogi. Szukała czegoś bardzo pośpiesznie i najprawdopodobniej nie mogła tego znaleźć, wiedząc że nadszedł właśnie jej czas na tej arenie... Gdyby ktoś ją lepiej znał, wiedziałby że nie może się po prostu zdecydować, co ma dokładnie ze sobą zrobić. W uszach miała małe słuchawki o czerwonym kablu, wyróżniające się bardzo mocno na jej białej bluzie z dużym czarnym napisem "Nike". Twarzy dziewczyny nie było widać mimo dobrego oświetlenia areny, z powodu kaptura na głowie rzucającego cień na jej oblicze. Z niego wystawał tylko drobny, piegowaty nos i długie blond włosy opadające swobodnie dalej na pierś. Widać że były niedawno czesane... Jej wzrok usilnie wbity był w ziemię, a usta bezwiednie się poruszały z niewiadomego powodu. Zatrzymała się dość gwałtownie parę metrów od wejścia wyjmując z kieszeni jedną z upragnionych gumek do włosów, którą udało się jej w końcu znaleźć... Westchnęła leniwie, z dozą triumfu odrzucając kaptur do tyłu, spoglądając na całą arenę z zaciekawieniem, co ją tu dokładnie spotka. Takie rzeczy widziała tylko u siebie w jakiś książkach historycznych traktujących najczęściej o walkach gladiatorów, nie licząc tych magicznych świateł... To było dla niej dość nowe, choć spodziewała się czegoś bardziej niezwykłego, a przez to i powalającego. Nie widziała jeszcze przeciwnika, który w jej uznaniu już dostał u niej małą kreskę, bo kazał na siebie czekać, gdyby stało się odwrotnie nie widziałaby żadnego problemu. Chwyciła sprawnym ruchem dłoni włosy, zbierając je, by można było upiąć wszystkie w pojedynczy koński ogon. To miało jej ułatwić starcie, jako że ta fryzura nie będzie wpadać jej do niebieskich oczu. Twarz miała bardzo zwyczajną jak na słowiankę... Wąskie czoło z powodu ułożenia włosów zmniejszało je optycznie, Na licach drobne rumieńce wynikających raczej z podekscytowania i niepewności. Usta wąskie i ciepłe, uniesione przy krańcach dodające jej tym sposobem pewności siebie, z powtarzaniem sobie w duchy że będzie wszystko dobrze. Na jej twarzy nie można było dopatrzyć się nie wiadomo jakiego makijażu, nie licząc kredki na powiekach mającej podkreślić jej spojrzenie. Wyjęła słuchawki z uszu upychając je w swojej kieszeni złożone jak należy. Wyciągnęła jednocześnie z tego samego miejsca telefon, by pstryknąć sobie pojedyncze zdjęcie z ręki na tle całej tej architektury. Później mogła nie mieć takiej okazji. Chciała się przed koleżankami pochwalić, gdzie była, licząc jednocześnie na to, że nikt na Facebooku nie ma podobnego. Po tym wszystkim, dopiero zreflektowała się że chyba jest w centrum uwagi wszystkich istot na trybunach. Zmieszała się na moment, by po chwili podnieść prawą dłoń w geście pokoju, a żeby pokazać że jakąś tam magią się zajmuje w zaciśniętej pięści zebrała się mała kulka energii o własnym blasku, tak podobnym do tego słonecznego... - Witam was wszystkich - rzekła z wymuszonym spokojem opuszczając rękę, która znalazła się na jej pasie, Cała jej postawa stała się dość luźna, a przynajmniej miała taka być. - Mam nadzieję że wszyscy będziemy się tu dobrze... - zabrakło jej słowa - bawić? - rzuciła nie mogąc zdecydować się co dokładnie ma powiedzieć... Pozostało jej tylko czekać na to jak ktoś się tu przed nią w końcu pojawi.
  11. [375] [Lust Tale [Forest Song] Szła dalej dość spokojnie, a w jej kroku każdy doszukałby się pewnego rodzaju dumy, gdy kroczyła przy boku, dość blisko Goldinga, ale nie narzucając mu się za nadto. Nie chciała mu się narazić, bardziej niż miała na to ochotę. Była jak najbardziej zadowolona z obecnego stanu rzeczy idąc korytarzem. - Jest dobrze - powiedziała do siebie, szeptem, próbując się uspokoić po teleportacji. Może tego ona, by tego nie powiedziała nikomu, ale nie chciała w głębi swego umysłu, przeżywać powtórki takiej teleportacji. Wiedziała jednak że to jest nieuniknione. [Mystical Mask] Pojawienie się dodatkowej, chwilowej siły, użytej przez Sandy na Mask, zwiększyło tylko chwilową prędkość z jaką się zbliżała ta mniejsza changeling do trutówki. Starsza drgnęła, ale rozkład sił na 3 jej podporach był równomierny, dzięki szerokiej podstawie... Nie tak łatwo było ją zachwiać, zwłaszcza jak tamta nie miała innego punktu odniesienia niż ona sama, a wszelkie inne drgania, wyciszyła stosując odpowiednie dawki sił tłumiących. - Co powiesz na karuzele? - spytała zatrzymując ją gwałtownie w odległości 6 metrów od siebie zachowując odpowiednią równowagę sił... Położyła ją poziomo na grzbiecie w powietrzu, by obserwowała sobie niebo ponad nimi. Jej głowa znajdowała się dalej od niej niż jej tylne kopyta. Później chciała zacząć nadawać jej prędkość obrotową, gdzie Mask była by słońcem tego układu, by wciągu następnej minuty otrzymać przeciążenie wynikające z siły odśrodkowej równe 6g i poddać ją zjawisku Red Out'u, czyli napłynięcia krwi do mózgu, a w konsekwencji tego utracie przytomności. [shady Clue] Odpaliła w swoich tylnych kopytach na moment dopalacze, by móc błyskawicznie nabrać prędkości i usiąść na ogonie Sneaky będąc ponad nią w odległości 30 metrów... Swe pistolety trzymała przy swoich bokach i zaczęła naprzemiennie nimi strzelać, próbując je wpierw wyczuć... Po pierwszych 10 kulach wiedziała jak wygląda trajektoria pocisku i mogła zacząć próbować trafiać w nią przycelowując tylko. Głównymi celami były mniej ważne punkty anatomiczne... Skrzydła, tylne kopyta... Coś co jej by nie zabiło, a raczej jeszcze bardziej pogorszyło jej stan. Tamta trójka robiła półksiężyc niżej o szerokości 20 metrów na 8 i tak lecieli obserwując to co się dzieję 20 metrów za Sneaky.
  12. [375] [Lust Tale [Forest Song]] Było co raz lepiej... Niedogodne efekty zostały zduszone. Pozostało mi dość energii, by żyć w tym stanie przez następne 3 tygodnie i odrobinę dłużej, nie robiąc absolutnie nic, poza podtrzymywaniem formy, którą mam teraz na sobie... Szłam równo przy boku Goldinga wypełniłam dokument tymi samymi danymi, co wcześniej... Smok zbudzał sam w sobie respekt. Przy nim byłam mała, ale czy dałbym sobie z nim radę, gdyby przypadkiem musiała stanąć z nim do walki... Nie wiedziałam. Choć moja wygrana mogłaby być możliwa... Nie znałam możliwości smoków i w tym tkwił problem. Poruszałam się cały czas przy Goldingu. [Mystical Mask] Czując siłę ciągnącą ją w dół, złożyła skrzydła posyłając jednocześnie 3 punkty materialne na ziemie, tworząc tym potrzebną, nie wywracalną podporę w kształcie trójkąta równoramiennego, by utrzymać się w powietrzu i wznosząc się dodatkowo na wysokość 15 metrów nad ziemią. Była na samym środku areny pod kopułą. Ktoś kto nie wiedziałby o niewidzialnych podporach, powiedziałby że Mask właśnie wykonuje tzw. samozwis. Czyli zjawisko, z którym od lat męczą się fizycy, jak je wykonać, bo samo wydaje się niemożliwe. Sama przy tym zadziała lewitacją na całą Sandy, bo nic nie stało ku temu na przeszkodzie, a jak była taka mądra, by działać bezpośrednią siłę na nią. To dlaczego nie miała się odwdzięczyć tym samym w większej skali? Chciała zacząć jenocześnei dodatkowo ściskać jej mózgoczaszkę, by nie dać jej się skoncentrować. Przez to że zadziała na nią siłą przeciwną do grawitacji i o większej wartości to teraz Sandy według obecnego równania sił powinna oderwać się od ziemi i zmierzyć powoli z prędkością jednostajną [1 m na s] w kierunku Mask. [shady Clue] 3 changelingi zaczęły ścigać Sneaky w dość oryginalny sposób... Jeden ją gonił, a pozostała 2 czekała gdzie indziej na przewidzianej jej drodze wyskakując przed nią lub koło niej próbując zmusić ją do gwałtownych skrętów, by znajdowania się ciągle w tej samej okolicy, a na pewno zwalniaj. Miało to spowolnić jej tempo ucieczki. Clue w tym czasie składała dwa pistolety kalibru 5,6 mm o magazynkach na 50 naboi działające na tej samej zasadzie co poprzedni wynalazek...
  13. [375] [Lust Tale [Forest Song]] Przed teleportacją, gdy nas zetknęła bezceremonialnie bokami. Rozproszyłam swoje siły życiowe, po całym organizmie, by stawić jak najmniejszy opór podczas teleportacji... Zrelaksowałam się czekając na to co ma się wydarzyć. Wiedziałam co się ze mną działo podczas tego procesu z Goldingiem, a odległość do pokonania w tedy była o wiele mniejsza niż ta, którą przyjdzie nam przebyć teraz. Tak jednak trzeba było... Inna droga dla mnie nie istniała. Taka była prawda... Cała znana mi prawda. Nie stawiałam oporu temu co widziałam i słyszała. Próba blokowania tego natłoku bodźców z otoczenia skończyłaby się o wiele gorzej, niż pokorne przyjęcie tego barłogu. Ból głowy mnie nie obchodził. Musiałam za wszelką cenę utrzymać moją teraźniejsza formę. Nie wiedziałam czy trwał nadal przesył czy nie. Nie mogłam odróżnić kiedy się to dokładnie skończyło. W uszach mi buczało co nie miara... Kopyta rozjechały się pode mną, jakbym nie trzeźwa była, nie mogłam utrzymać przez moment równowagi, choć nigdy nie było mi dane, tego stanu zasmakować. Znałam go tylko i wyłącznie ze wspomnień. Doskonale to jednak opisywało moją obecną sytuację. Przełknęłam ślinę, energią pozbywając się negatywnych skutków po przez uzyskania chwilowego przesycenia w ciele... To pozwoliło mi wrócić jako tako do stanu używalności, nie licząc strat potrzebnych do naprawienia wyrządzonych szkód. Nie miałam czasu na samoistne dochodzenie do siebie. Musiałam działać i to szybko, by nie zwracać na siebie większej uwagi. - Już dobrze - skłamałam odrobinę. Mogło być lepiej jakbym nie było mnie tutaj ale na zmianę decyzji było za późno. Tyle było dobrze że ostatni posiłek zaliczyłam ostatniego wieczora u tej klaczy zyskując ten drobny nadmiar energii... Teraz został po prostu zneutralizowany... Szczęście. Nieszczęście. Czas okaże czy dam sobie radę ze wszystkim. [Mystical Mask]//Pidgeotto - atak skrzydłobiciem Trzeba byłoby być totalnym ignorantem, żeby nie wiedzieć że natura, zawsze daje jak największą skuteczność swoim tworom. Te włoski nie mogły być wyjątkiem od tej reguły, tak więc Mask musiała zareagować, by się im nie dotknąć. Pojawiło się przed nią duże śmigło, któremu zaraz potem nadała sporą prędkość obrotową, żeby to wywołać ciąg powietrza, który to miał za zadanie zmienić trajektorie włosków, by te poleciały w stronę Sandy. Tak chciała sprawdzić ich działanie na sobie podobnej... Były lekkie więc nie miała problemu z tym... Sama pod sobą wytwarzała ciąg powietrza, dzięki skrzydłom, czym uniemożliwiała im dotknięcie się z każdej strony. Była wyżej... [shady Clue] Dysk odskoczył od tarczy Sneaky, wracając do swej właścicielki jak kometa złapana w pole grawitacyjne. Broń przeleciała za jej tyłem, by ruszyć po elipsie jeszcze szybciej. Ten atak miał być zsynchronizowany z drugą grupą. Clue miała dyskiem uderzyć w jej lewy bok jako że leciała po tej stronie. W tym samym czasie miała pójść salwa pod różnym kątem ognistych kul z drugiej strony by ciężej było ich uniknąć.
  14. [Mystical Mask] Zatrzymała się na pajęczynie, a dzięki pasą bezpieczeństwa nic się nie stało... Nie licząc chwilowych zawrotów głowy wynikających z siły odśrodkowej... To miał być koniec tej akcji... Przeszkodę w postaci pajęczyny odłupała punktami i dostała się do środka, po prostu zła, że ktoś stawia jej taki opór tak długo. Że ktokolwiek śmiał to zrobić... Już ich tu nie było... Prychnęła po raz kolejny... Wyleciała z jaskini na dopalaczu widząc światło w wyjściu i doganiając ich lotem z powodu 4 krotnej przewagi swojej prędkości w powietrzu. Miała tego już zupełnie dość... Wyprzedziła ich górą zamykając wszystkich w bańce o promieniu 20 metrów. Skrzywiła się z powodu upływu takiej porcji energii. To miała być arena, na której stoczą ostateczną potyczkę. Wyjdzie z niej, albo ona zwycięska, lub też martwa, a jedyne wyjście wiodło przez nią, a właściwie zabicie jej. - To koniec... Ja albo wy... Nikt więcej... - powiedziała donośnie chcąc to zakończyć. Miała tego dosyć, unosząc się parę metrów nad ziemią z orbitującymi punktami materialnymi wokół jej pasa. Chciała ich wszystkich powybijać i nie wiedziała czy na pewno da radę... Musiała zaryzykować. [shady Clue] - Nie - krzyknęła - zakończymy to teraz - warknęła rzucając wszystko i startując używając dopalaczy w tylnych kopytach i kształtując pojedynczy dysk, któremu nadał prędkość obrotową 8k RPMów. Rzuciła go w nią, sterując nim, by uderzać tak długo aż nie dostanie jej... Miała przewagę energetyczną i była zdrowsza. Musiała to wygrać lub była po prostu do niczego... Tamte trzy changelingi strzelały w nią kulami ognia z dużą częstotliwością 1Hz [co jedną sekundę]. Wszystkie ją goniły...
  15. [Mystical Mask] Zatrzymała się na chwilę przy zawalisku sprawdzając grunt, który stawiał o wiele mniejszy opór niż powinien. To była anomalia na tle całej długości tego tunelu, który był w miarę jednolity, a ta ziemia była na pewno ruszona niedawno. Ten tunel był całkiem świeży... Pytanie brzmiało kiedy? Coś tu dla niej było mocno nie tak... Poszerzyła sprawdzanie anomalii, by zobaczyć jak daleko sięga. Miała stare pomiary i zaczęła je porównywać z nowymi cofając się delikatnie z początku... Nie podobało się jej to co mierzyła. Wietrzyła zasadzkę, a jeśli faktycznie tak było... Mogła zrobić tylko jedno... Stworzyła sobie gumową kulę zaorbingową z energii i zaczęła gnać w niej do przodu w głąb tunelu, nie patrząc na otoczenie byle szybciej i dalej. Miała dorwać tego changelinga, którego czuła dalej, a nie bawić się z jakimś nic nie wartym, chroniącym ją pająkiem... [shady Clue] Cofnęła energetyczną linę do swojego boku, ponieważ nie zrobiła tego co chciała. Nie trafiła... Puściła znowu ostrze w jej kierunku, celując w stawy kolanowe, by je podciąć i odebrać jej tym możliwość ruchu. Chciała ją wziąć w walkę kołową, uskakując raz po raz, trzymając ją na dystans... Nadleciała trójka changelingów, po wymianie informacji, co mają zrobić. Mieli znaleźć się na tyłach Sneaky, gdy ona będzie atakować Clue zaślepiona całą sytuacją i zarzucić na nią, sieć o średnicy 5 metrów, o drobnych oczkach z ciężarkami. To miało ją skrępować.
  16. [Mystical Mask] Punkty wlatywały w podłoże na głębokość 2 metrów szatkując wszystko, co by przypadkiem było w ziemi żywe... Czuła niewielki opór gruntu, dzięki czemu, miała kompletną wyrenderowaną mapę, tego co było przed nią, gdy ona sobie leciała. Przynajmniej takowa była tworzona w jej głowie z wielu trójkątów. [shady Clue] Pociągnęła za spust widząc że na nią leci z kopią... Jednak nic się nie stało. Zamek się zablokował, a iglica wyskoczyła nie wiadomo czemu... Musiała działać i to szybko. Prze lewitowała ustrojstwo, tak by czubek broni Sneaky wszedł w przestrzeń pomiędzy magazynkiem i lufą blokując tym przyjęcie ataku na własną osobę. Cisnęła ten układ przedmiotów na lewo, by odsłonić jej bok dzięki zasadzie zachowania pędu i dźwigni, który w tej sytuacji powinien być odsłonięty, o ile nic innego nie wywinie. Sama wykonała skok na prawo... W tym samym czasie z jej lewego boku wystrzeliła linka energetyczna z ostrzem, którą miała zrobioną wcześniej. Chciała ją parokrotnie obwinąć wokół jej pasa, by na koniec wbić ostrze w jej bok. Blokując całość węzłem. To miało zakończyć wszystko. Słyszała przy dźwięku łomotania własnego serca od adrenaliny jak lecą tu inne changelingi... Jej prawdziwe siostry...
  17. [375] [Lust Tale [Forest Song]] Podeszłam we wskazane miejsce pozwalając mówić Goldingowi... [Mystical Mask] Gdy rozwiała przeszkodę odetchnęła... Przed nią stał kolejny tunel. Zaciągnęła się głęboko łapiąc feromony. Changeling był tu niedawno, tak jak pająki... Rozpaliła przed sobą ognika zyskując źródło światła. Wiedziała że musi uważać w zamkniętym pomieszczeniu. Przed nią poruszało się w dość chaotyczny sposób 8 punktów materialnych odbijających się od ścian,sufitu i podłoża dając dodatkową wizję tego co znajduje się przed nią z taktowaniem 10 Hz. Tak leciała nad ziemią wierząc że cokolwiek jest przed nią zostanie unieszkodliwione... [shady Clue] Stan amunicji w ustrojstwie powinien wynosić jeszcze przynajmniej 30 sztuk... To była przyzwoita ilość... Odciągnęła na wyczucie zamek, nie patrząc na to co dokładnie robi, próbując wstawić wyimpasowaną iglicę i główną sprężynę na miejsce, od razu wewnątrz nie rozkładając nic na części pierwsze... Jakby się jej udało miałaby zagwarantowane przeżycie, ona na pewno... Zwlekała moment z odpowiedzią. - Twoje życzenie, moim rozkazem - rzekła ulegle z psychodelicznym uśmiechem, patrząc się w jej oczy. Puściła zamek, który z satysfakcjonującym grzmotnięciem uderzył w obudowę wypuszczając przypadkiem jeden z pocisków w bok że zarył o ziemię niedaleko kopyta Sneaky. Tego jej było trzeba zanim przybędą jej posiłki. Wycelowała w jej prawy staw barkowy... Wierząc że będzie wstanie wystrzelić jeszcze raz w samoobronie lub nie dając jej po prostu uciec.
  18. [375][Lust Tale [Forest Song]] Uśmiechnęłam się do niego gdy odeszliśmy kawałek na tyle by nikt tego nie słyszał i nie powiązał ze sobą tych słów. - Nieźle grasz... Kółko teatralne? - spytałam się idąc koło niego swobodnie. Znałan już odpowiedź... Była dość jasna. Nie miał czasu na to kiedy siedział przy książkach. To nie powinno to zmienić nic między nami... W zbroi i tak go nikt nie rozpozna. Słowa nie mają wartości o ile nie mają poparcia w czynach... [Mystical Mask] - Chcesz powiedzieć że słaba jestem? - rzekła normalnym tonem z wyraźnie wyczuwalną pogardą... Składając płaszczyznę i ładując punkty materialne w skały w miejsca gdzie sieć łączyła się z powierzchnią gruntu. Zaczynając je w niej powierzać żeby odłupać niewielkie fragmenty. Słychać było jak skałą trzeszczy by zaraz potem chrupnąć. Pajęczyna załamała się pod własnym ciężarem nie mając podparcia. Tyle jej wystarczyło. - Po prostu nie chce jej zabić dla was by dopełnić warunków umowy. Nie miałam zrobić krzywdy żadnemu z was chociażby przypadkiem. Nie uwierzycie mi na słowo... - mruknęła pod nosem wlatując do tunelu tworząc zielonego ognika. Bez trudu mogła określić w którym to miejscu było kopane a dzięki ciśnieniu wywołanym jej atakiem ogień zgasł zupełnie... Wytworzywszy śmigło i gogle by zacząć rozwiewać piach za chwilę miała odkopać wejście... Skuteczniejszej metody nie było dla niej. Przestała zwracać uwagi na kuce licząc że się odczepią. [shady Clue] Tworząc kuszę dała jej na tyle czasu, żeby wróciły do niej prawie wszystkie zmysły, a zwłaszcza opanować tak potrzebny do działania wzrok. Przygotowała się za w czasu na uderzenia, zwalniając rzeczywistość, by móc dokonać tego co musi... Po prostu przeżyć i ją pokonać. Naprężyła energetyczną linkę, tworząc z niej płaszczyznę szerokości 2 cm i nakierowując ją na tor lotu bełtu, sprawiając że zmienił on delikatnie kierunek, na tyle, by nie dostać nim... Całość trwała ułamek sekundy. Zwykłe oko, nawet by tego nawet nie wychwyciło, oprócz jej. Wiedziała że musiała uważać na nią, a ta broń była idealna do tego... Przez to że teraz walczyła o własne życie całkiem trzeźwo, a nie z agresją z zemsty. Jej nastawienie do tej walki diametralnie się zmieniło. Wylądowała na ziemi broń trzymając cały czas przy swoim boku. Linka zygzakowała tworząc swego rodzaju ścianę... - Tylko tyle? - zakpiła, gdy jej oczy świeciły się zielenią. Miała już plan. Chwyciła lewitacją swój karabin, który to upadł akurat za nią na ziemie i trzymała go przy drugim boku celując w nią... Teraz musiała poczekać na to co ma się wydarzyć. Może uda się jej zablefować...
  19. [375] [Lust Tale [Forest Song]] Uzupełniłam formularz wpisując w rubryki dane które były przyporządkowane tej postaci... Gdzie ona powstała? Jeszcze za czasów Las Pegazus... Imię brzmiało wdzięcznie, bo Forest Song... Jej wiek miał wynosić 22 lata... Grałam w jednym z niewielkich barów jazzowych na uboczu. To były piękne czasy. Które skończyły się gdy zostałam przeniesiona zupełnie gdzie indziej... - Proszę - podałam klaczy dokument ukradkiem spoglądając na Goldinga. Byłam ciekawa co takiego chodzi mu po głowie... [Mystical Mask] - Mieliście się nie wtrącać - warknęła wzmocnionym i zwielokrotnionym głosem na dwa zauważone pegazy, których nie powinno tu być by tylko przeszkadzać jej w robocie według swojego wygórowanego mniemania. Swoim głosem prawie dorównała głośnością Royal Canterlot Voice... Była zła że będą musieli obserwować jej moc i nie ma tu Clue, która pomogłaby jej tu swoimi oczami... Nie miała wyboru... Musiała uderzyć jeszcze raz... Pojawiła się przed nią czarka w którą wlała tylko jedną kroplę esencji... Nie chciała przesadzić. Zgniotła ją do wielkości szpilki i otoczyła podwójnym płaszczem ciśnieniowym. Była to mniejsze wersja bomby od tej której użyła wcześniej, skonstruowana wciągu niecałych 20 sekund... To wrzuciła w jamę pozwalając uwolnić jej niszczycielką siłę. Sama wylądowała na ziemi otaczając wejście jamy płaską płaszczyzną by oddzielić ją od otoczenia. Przed tym krzyknęła tylko "Zmywać mi się z stąd!" Teraz wprawdzie nie powinno być aż tak wielkiego efektu powierzchniowego z powodu ciśnięcia tej kuli w największą głębie jaskini gdzie efekt odczuwalny na zewnątrz będzie wygłuszony... Ciśnienie jednak powinno załatwić większość stworzeń wewnątrz... . [shady Clue] Usunęła z swego karabinu dwie rzeczy, gdy czuła jak przeciwniczka chce przejąć nad nim kontrolę, by przypadkiem nie obrócił się przeciwko niej. Tymi częściami była główna sprężyna znajdująca się na całej długości lufy i iglica. To skutecznie rozklekotało broń blokując całkowicie działanie zamka. Nie dało się z niej wprawdzie już strzelać to mimo wszystko dało się nią jeszcze całkiem porządnie przyłożyć głównie z powodu jej masy i wielkości. Miecz czubkiem uderzył w powierzchnie kryształu zmarłej przyjaciółki na jej piersi krusząc go na małe kawałki. Uwolniona energia z niego spowodowała niewielki wybuch odrzucając ją do góry gdzie chwilę była zamroczona. Straciła przewagę wynikającą z dualnego umysłu... Straciła pomoc siostry która w tym momencie odeszła całkowicie na zawsze. Nie słyszała już jej gniewnych podszeptów wymagających by zabić Sneaky bez żadnych skrupułów. Straciła ogromną pewność siebie pozostawiając po sobie tylko odwieczny obowiązek lojalności względem roju... Przez co była słabsza ale nadal miała dość poważne zasoby energetyczne by przewyższyć nimi swoją rywalkę... Pojawiła się przy niej cienka linka z pojedynczym i niewielkim ostrzem na końcu podobnym do tych które spotyka się na włóczniach. Całkowita długości tego tworu wynosiła ok. 4 metrów... Na całej długości trzymała ją lewitacją... Gotowa do obrona na razie póki nie dojdzie do siebie.
  20. [375] [Lust Tale [Forest Song]] Stałam cały czas koło niego nie zbliżając się nadto, bardziej niż to było konieczne byśmy mogli uchodzić za parę bez żadnego zbędnego kontekstu. Może bardziej jak przyjaciele? Nie musiałam robić nic więcej niż czekać aż przyjdzie nasza kolej... Trwało to moment, jak to czekanie w każdej kolejce pełnej kucy. Nie nudziłam się jakoś strasznie, zajęta własnymi myślami. W przeciwieństwie do kuców, doskonale wiedziałam, co się dzieję dookoła... - Oczywiście że teleportacja. Przecież już rozmawialiśmy na ten temat... - odpowiedziałam bez żadnego skrępowania na jego pytanie, bardzo pewna siebie. Nie mogłam się powstrzymać, by nie dodać na koniec jeszcze pojedynczego zwrotu. - Kochanie - rzekłam to całkiem naturalnie podając swój bilet w okienku z delikatnym uśmiechem. [Mystical Mask] 25 metrów na sekundę pająków na ziemi przy jej 90 podczas lotu nie robiły dla niej żadnego większego wrażenia. Po paru przydługich sekundach doleciała do nich na odpowiednią odległość wiedząc co teraz będzie się działo... Widziała je dość dokładnie poruszające się pająki tylko dzięki jednej właściwości prawie każdego oka i niczego więcej do szczęścia nie potrzebowała. Leciała 9 metrów nad ziemią i w odległości 20 metrów od nich. Miała nadzieję że to odpowiednia wysokość, by nie doskoczyły do niej, a w razie czego dać radę zrobić unik przed ich skokiem czy gwałtowną zmianą kierunku. Jej punkty materialne zyskały masę po 1 kilogramie i mimo to nie było ich wciąż widać z wiadomych przyczyn... Były niewyobrażalnie małe tak jak w fizycznych teoriach... Posłała po dwa z prędkością 100 m/s na pająka i gdy myślała że udało się je jej wbić w ich karapaksy czego one nie mogły od tak poczuć z powodu ich wielkości, co również przełożyło się na ogromny nacisk, który bez problemu przebijał większość pancerzy. Zwiększyła gwałtownie ich objętość do sfer o promieniu metra co powinno rozsadzić ich organizmy od środka uśmiercając w miarę szybko. [shady Clue] Uśmiechnęła się złośliwie widząc że trafiła przynajmniej jednym pociskiem. Dostrzegła z daleka swoimi oczami spadające krople krwi na ziemię, a dzięki temu że uziemiła ją na ten moment miała czas, by zmniejszyć dystans względem jej do zaledwie 50 metrów i siedzieć jej na ogonie lecąc prosto, a także stabilnie. Wiedziała że została z nią sama, ponieważ odbiła od tej drugiej tylko po to by się rozdzielić... Była świadom że ogień jej mógł być dużo bardziej celny i rzadszy... Jej pociski do niej z tej odległości leciały już tylko 6 setnych sekundy. To było strasznie mało czasu na uniki... i czasu opóźnienia dla Clue. Gdy wiedziała że ją miała na muszce to zostało w jej magazynków jeszcze 40 pestek. Liczyła je dość dokładnie podczas każdego wcześniejszego strzału. Postanowiła nie strzelać już seriami jak była tak blisko niej. To byłoby marnotrawstwo amunicji w tej chwili... Strzelała raz na jakiś czas widząc że znajduje się na linii strzału. Nie celowała jakoś specjalnie wodząc za nią. Po prostu czekała aż sama się nawinie podczas jednego z bardziej nerwowych zawodów, by pociągnąć za spust z małym wyprzedzeniem. To miało zagwarantować następne trafienia.
  21. [Mystical Mask] [shady Clue] Przed Clue pojawiło się parę części, które stworzyła i nie musiała ich podtrzymywać... Padły one momentalnie na ziemie z powodu swojego sporego ciężaru. Wszystko było srebrne, ale jednocześnie matowe i wyglądało na wykonane z jakiegoś metalu... Najpierw wzięła w swoje władanie rurę o dwóch równoległych ścianach i nagwintowaną od zewnątrz i częściowo od wewnątrz. Była ona kalibru 12,7mm. Było to coś na kształt lufy do której wmontowała naprawdę mocną sprężynę... Po chwili zamontowała ruchomy zamek w pasującą szparę następnej części o wiele bardziej skomplikowanym kształcie niż poprzednia i parę kolejnych przedmiotów uważając na strasznie sprężysty czubek iglicy montując mechanizm spustowy reagujący na pociągnięcie, by odbić się automatycznie dzięki sile zastosowanych sprężyn i kolejnych przełożeń. Położyła to już zmontowane na ziemi zajmując się składaniem magazynka łukowego mieszczącego 150 pocisków. Był niezwykle długi bo po zamontowaniu sięgał aż z powrotem do lufy... Wzięła całą maszynę miotającą w objęcie swojej lewitacji. Stwierdziła że przesadziła z wagą tego urządzenia bo na jej oko osiągnął on ze spokojem ciężar 30 kg... Nie miała czasu już nic zmieniać. Karabin miał działać na zasadzie wymiany sił... Przy naciśnięciu spustu z magazynka miał być pobierany jeden pocisk o masie 52 gram i z siłą 1300 niutonów uderzać o iglicę, która zwiększała jego siłę uderzenia 11 krotnie. Pozwalało to osiągnąć prędkość wylotową ok. 850 metrów na sekundę, a dzięki dużej wadze broni nie miała cierpieć na strasznie silny odrzut. Przez braku prochu strzelniczego nie było dźwięku wystrzału, ani tym bardziej błysku... Pocisk miał lecieć cicho jak papierowy samolot i nieść zniszczenie swoją prędkością i masą... Trzymając tą maszynerię kiwnęła do Mask, która trzymała moment jeszcze tarcze czekając parę długich sekund na wyrównanie ciśnienia otoczenia. Opuściła bańkę gdy obie miały szeroko otwarte usta żeby móc słyszeć wszystko co dzieję się wokoło. Przez to że była ona przykryta warstwą ziemi znów zostały przywitane warstwą kurzu co osiadł na ich postaciach... Otwarcie ust miało zapewnić wyrównanie ciśnienia w kanałach słuchowych tak żeby mogły ruszyć do akcji na otwartym polu od razu, a nie otępiałe bez zmysłu równowagi... Wzbiły się w powietrze wiedząc że na ziemi nie mają większych szans z tymi pająkami w walce siłowej nie korzystając z swych specjalności i będąc umiejętnie zaskoczonym. Mask ich w ogóle nie widziała za to Clue nie miała z tym problemu jako że postrzegała świat inaczej, by nie rzec lepiej niż inni. To ona była Wskazała szefowej gdzie znajdą się jeszcze żywe istoty w okolicy po przejściu fali niszczącej. Gdzie znajduję się największe natężenia życia. Poleciały w tamtą stronę zwłaszcza jak młodsza rzuciła informacją że to changeling który po próbie dotknięcia jego umysłu nie istniał dla niej. To musiało znaczyć że jest odcięty od więzi z rojem a takich było niewiele w otaczającej je okolicy... Tylko dwójka była im znana. Clue zanim doleciała do Sneaky by móc zacząć używać swojej magii zaczęła strzelać do niej z odległości ok 1,5 po bardzo parabolicznym torze. Widziała jak pociski lecą a wylatywały bardzo szybko z jej ustrojstwa że dla niej stanowiły niemal jedną linię, którą starała się przeciąć tor lotu swojej przeciwniczki by ją trafić. Pocisk tego kalibru zadawał naprawdę poważne rany... Wiedziała też że parę pierwszych parę strzałów będzie najważniejszych zanim wychwyci co się dokładnie dzieję i zacznie robić skomplikowane uniki przed nią... Pocisk jednak leciał do niej ponad 2 sekundy co dawało sporo czasu na reakcję... Trzeba było mieć jednak również całkiem sporo szczęścia by uniknąć ich jako że były one dość małe... Mask leciała niżej tzn. 6 metrów nad ziemią obserwując uważnie okolicę. Wokół jej talii lewitowało 9 punktów materialnych gotowych do użytku... Miała się zająć osobnikami na ziemi... Jednak ich jeszcze nie widziała. Była naprowadzana na nich przez Clue która była na pułapie ok. 200 metrów i widziała całą okolicę.
  22. Nie wiem czy się da wymontować, ale Ojciec nauczył mnie pewnej sztuczki co do akumulatora. Potrzebujesz drugiego działającego akumulatora lub czegoś podobnego [napięcie musi się zgadzać] i pary przewodów, które podłączasz z źródłem do niego równolegle. Oszukujesz mikroprocesor w ładowarce przez moment, a potem już sam ładuje bez niczego. Przynajmniej tak działo się z samochodowym. Ładna maszyna... Sam bym taką chciał.
  23. [Mystical Mask] [shady Clue]// piszemy do oporu... Sponsorował... Shady Clue leciała pierwsza, jako że postrzegała rzeczywistość z goła inaczej niż zdecydowana większość stworzeń dokoła, a na pewno zupełnie odmiennie, bo zupełnie wybiorczo... Prawie każda istota bowiem widziała świat w jakimś tam spektrum widzenia, indywidualnym dla swojego gatunku... Czy to z pomocą jakiegoś narządu wzroku, albo innego sposobu - czasami opartego na magii - by móc poruszać się w danej im trójwymiarowej przestrzeni i żyć. Bronić się przed drapieżnikami, albo atakować... Zdecydowany procent zwierząt polegał wyłącznie na wyłapywaniu fal elektromagnetycznych. Charakterystycznych dla ich widma widzialnego, czasami schodzącymi w ultrafiolet, albo podczerwień w ograniczonej liczbie barw. Dołączały do tego narządy słuchu i węchu, by być bardziej skuteczniejszymi w tym co przyszło im robić i uczestniczyć. Ta changeling otworzyła oczy w pełni dopiero w wieku pół roku - gdy jej siostry zrobiły to już po tygodniu - by móc znieść przygotowany dla niej natłok informacji napływających do niej z całego jej otoczenia. Wcześniej jej umiejętności były troskliwie blokowane przez opiekunów, by spokojnie mogła się rozwinąć w ulu, żeby jej umysł był gotowy na to wszystko z czym ma się zmierzyć... Oprócz zwykłych kolorów, które doskonale sami znamy. Widziała ślady magii, czy energii skupionej w orgazmach żywych lub też nie, bo niektóre zostały nią napromieniowane w niektórych procesach. Pulsowała ona dla niej całą dodatkową paletą barw w zależności od zastosowanych filtrów. Bardzo częstą w zależności od humoru właściciela. Wyjątkiem były ślady po czarowaniu, czy też aury jednorożców, które zawsze zachowywały swoje jednolite spektrum dla danego osobnika. Trzeba było nie lada umiejętności, by wyczytać z tego natłoku to co właśnie było potrzebne. Ona potrafiła to zrobić. Żyła przecież z tym na co dzień i miała ten czas żeby dojść do perfekcji... Wyciągnąć ze swojego daru tyle ile można było i była wstanie tego dokonać. Mask leciała ze spokojem za nią w pewnej odległości. Była bardziej niż pewna że jej nie zawiedzie w tropieniu. Za większość swoich podwładny wystąpiłaby bez problemu żeby zabić Celestie, czy też Lunę, gdyby zaszła taka potrzeba, nawet zginąć próbując to zrobić dla większego ich dobra i bezpieczeństwa. Stawić im samodzielnie czoła wiedząc że prawie na pewno nie wygra, bo była o wiele za słaba, by tego dokonać. To mimo wszystko reszta mogłaby uciec dzięki jej poświęceniu daleko poza zasięg jej władzy. Dać im potrzebny czas. Ona stwierdziła już dawno że żyła już dość długo na tym świecie... Wiedziała że powoli jej czas dobiegał nieubłaganie do końca... Mimo że przeżyła parę lat więcej ze wzgląd na swój status to i tak odczuwała powoli skutki ich prawdopodobnej idealności i wyższości nad kucami będącymi im po prostu tak zwanym bydłem. Cierpiała na coraz częstsze dziury w pamięci. Nieprzemyślane słowa, czy niepamięć tego co wydarzyło się dopiero przed chwilą, a bez problemu mogła powiedzieć to co działo się 20 lat temu. Jaka była pogoda i temperatura, kogo spotkała w ten dzień, co dokładnie zrobiła... Rzeczy zupełnie zbędnych, których kucyki wyzbywają się podczas spokojnego i niezakłóconego snu pod opieką ich strażniczki tamtejszej krainy, do której to one nie miały wstępu... Changelingi jako tako nie śnią... Nie potrafiły tego robić i przez to cierpiały głównie męki. - Co widzisz? - spyta Mask zapominając użyć po prostu telepatii bo świszczał im wiatr w uszach utrudniając tym wzajemne porozumiewanie się tym sposobem... Był to nawyk nabyty podczas wieloletniego i ciągłego kontaktu z kucami, czyli masowe używanie przepony do wydawania z siebie ściśle określonych dźwięków, które to stanowią dla nich kod językowy rozumiany przez całą ich społeczność od najmłodszych lat. - Kolory - odpowiedziała lakonicznie Clue lecąc dalej łapiąc feromony i wszystkie informacje z otaczającej ich okolicy. Przed jej wzrokiem nie mogło się nawet ukryć stado biedronek ukrytych w kupie, pod śniegiem pośród korzeni, przykrytych warstwą gnijących liści i ściółki leśnej. Była skupiona, by zobaczyć z daleka zieleń typową dla swojego gatunku... Na razie nie dostrzegała tego wyjątkowego koloru, który w tej chwili powinien być jak latarnia, przy tak niewielkiej ilości życia podczas zimy... Nawet drzewa przeszły w jakiś letarg. "Czekaj " powiedziała telepatycznie zatrzymując się w miejscu po przez gwałtowne zmienienie kierunku ciągu jej skrzydeł. Mask nie do końca zdążyła wyhamować ze względu na stosunek jej masy do powierzchni nośnej. Po prostu była mniej zwrotna, bo była trochę większa... Oczy tej pierwszej błysnęły przez moment w delikatnym fioletowym odcieniu będącym chwilowym błyskiem, a potem znów wróciły do typowej dla changelingów zieleni. W oddali widziała jak zielona plama porusza się na większej fioletowej, coraz niżej. Skupiając trochę bardziej niż zwykle światło widzialne była wstanie dostrzec błyszczące nici... Najpewniej była to pajęczyna mająca być pułapką dla nich. Pewnie i byłaby groźna gdyby była nie widoczna dla nich. "Tutaj się ukryły" Wskazała kopytem na ziemie przekazując swojej szefowej to co ona sama widzi. Mask poczuła delikatne ukłucie czując aż taki napływ danych że dotknęła swojej skroni czując ból. Zobaczyła w głowie obraz pokazujący rozkład większych fioletowych istot żywych nałożony na typowym świetle widzialnym... Za chwilę przesłała jej obraz w podczerwieni masy zmrożonej ziemi biły aż po oczach. "Co robimy?" spytała Clue przywracając Mask do ich świata z zamyślenia. Uśmiechnęła się tylko słysząc to... Zamknęła swoje oczy tylko na moment, by przy jej rogu pojawiła się obcięta sfera wielkości czaszy kieliszka średniej wielkości wykonana z cienkiej warstwy energii. Skropliła do niej parę sporych kropel esencji, która zaczęła gwałtownie reagować z otaczających ich powietrzem, by po chwili zamknąć ją w kuli ściskając coraz mocniej aż do naprawę malutkiej kulki wielkości 1 groszówki. W środku panowało spore ciśnienie i temperatura zaczęła rosnąć sama z siebie... Potem zaczęła wokół niej prasować kolejne warstwy powietrza pod coraz to większym ciśnieniem. Było 8 warstw tego dodatkowego płaszcza... Tak powstała prawdziwa bomba termo baryczna. Tak przynajmniej nazwaliby efekt wybuchu ludzie... Całość tworzyła ponad minutę w pełnym skupieniu. Clue i Mask wymieniły się porozumiewawczymi spojrzeniami przekazując między sobą w myślach cały plan działania jeszcze raz, żeby się nie pomylić i zginąć od swojej własnej broni. Szefowa rzuciła ładunek w sam środek pułapki pająków by zaraz zamknąć siebie i podopieczną w barierze o opływowym kształcie. Miał on zapewnić możliwość nie przyjmowania na siebie całego impetu wybuchu, który nastąpił po przez wyparowanie wierzchnich warstw płaszcza. Powalił on parę słabszych drzew w okolicy i zerwał nie mały fragment ściółki leśnej. Nie była to jednak główna siła niszcząca tego tworu... Jako ostatnia w ten front niższego ciśnienia rozprysnęła się esencja dokonując samozapłonu magicznego zajmując naprawdę sporą powierzchnie w okolicy. Efekt był podobny do tego z jaskini. Ściana zielonego ognia rozchodząca się w każdym kierunku, przez co była o wiele słabsza niż tamta.. . Wtedy nastąpiło główne uderzenie, Rozeszła się fala naddzwiękowa, która na pewno była słyszalna w Manehattanie... Miała ona za zadanie poruszyć płyny znajdujące się w organizmie i przemieścić je w rozmaitych kierunkach niszcząc przy tym wiele organów wewnętrznych. Po czymś takim z ciała większości istot zostać powinna tylko mokra plama jako że krew uleciała rozmaitymi drogami szukając drogi na zewnątrz, by tylko uregulować ciśnienie. Mask miała tylko nadzieję że przez ten dźwięk nie przyleci tu cała okoliczna gwardia... W jej barierę uderzyła najmocniejsza fala i było po wszystkim. Przez ten jeden moment zagryzła wargę że po jej brodzie popłynęły dwie stróżki jej krwi. Kły przebiły skórę... To było bardzo mocny atak, który to powinien zakończyć absolutnie wszystko. Fala ta bowiem nie tylko rozeszła się po powierzchni wywracając zdrowe drzewa w sporym okręgu i łamiąc wiele gałęzi w jeszcze większej okolicy. Na pewno ten piorunujący efekt widać było dopiero z powietrza... Z ziemi na pewno nie dało się zobaczyć całego ogromu tego co się stało. Fala dotarła także do korytarzy poruszając się niezmiernie szybko. W teorii powinny zostać zawalone... Tego zabójcy nie było widać ani słychać dopóki nie uderzył. Dlatego był tak potężny i Mask doskonale o tym wiedziała... Co ważniejsze wcale nie słabł w zamkniętej przestrzeni. Trzymał przez wiele mil swoją naddzwiękową prędkość.
  24. [Mystical Mask] [shady Clue] Natrafiły na zasypany tunel drobnym pyłem, który to torował im drogę. Widać było że znalazł się tu przed chwilą, bo nie wszystko zdążyło jeszcze opaść na ziemię. Widziały że ściany tunelu są wykonane z większych grudek ziemi stanowiących większą, zbitą całość, a Clue potrafiła stwierdzić że nic się w nim nie kryję. Były bezpieczne. Nie była to zasadzka pajęczaków wykorzystująca ich pośpiech. Na ich oczach pojawiły się gogle lotnicze, a zaraz potem utworzyły spore śmigło, którym to rozdmuchały całą przeszkodę tworząc chmury pyłu. Mask oślepła nie widząc kompletnie nic oprócz ścianek swoich szkieł, które chroniły jej oczy, za to Clue nadal postrzegała rzeczywistość w pewnym spektrum, więc bez problemu wyleciały obie z tej zasłony wylatując na powierzchnie. Ich pancerze były pokryte drobnymi ziarnami... Przez co traciły dość znacząco na wyglądzie... Nie miały się czasu otrzepać. Liczyły że pęd powietrza załatwi wszystko. Ścigającym chwilę zajęło wychwycenie, w którą stronę to ruszyły ale w końcu znalazły odpowiedni kierunek. Mask skierowała swoje odziały, tak by wyprzedziły je i zapędziły w pułapkę. Udały się śladem pająka, wśród którego rozchodziła się charakterystyczna changelińska woń, by siąść im na ogonie. Mask przygotowała zestaw 9 punktów materialnych, a Clue... Zaczęła tworzyć swoje dwa dyski i je rozpędzać do przyzwoitych prędkości, żeby ścinały bez problemu drzewa, takie jak dąb bez większego trudu... Leciały szybko, ale miały oczy szeroko otwarte... Zwłaszcza Clue która to widziała znacznie więcej niż przeciętny obserwator.
  25. Więcej tych logarytmów, babka dać nie mogła... Siedź, licz i nic więcej. To twoje zadanie...

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. KochamChemie

      KochamChemie

      A potem ludzie na studiach nie wiedzą co to logarytm. Nie narzekaj tylko PODZIĘKUJ!

    3. Hoffner

      Hoffner

      Dobra... ale żartujesz sobie żartujesz że tego można nie umieć?

    4. KochamChemie

      KochamChemie

      Nie. Przychodzi do płynnego całkowania i są studenci którzy lerzą i kwiczą...

      Pamiętam na moim bio-chemie jak przychodziły logarytmy... to wszyscy "płakali" i psioczyli "Po co nam to?!", "To się nie przyda w życiu"... potem niektórzy poszli na polibudy, tak jak ja... i się posypało.

×
×
  • Utwórz nowe...