Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hoffner

  1. [shady Clue] Po przejściu fali gorąca, spuściła tarczę, tworząc na sobie szkielet wspomagany, by wzmocnić nim swoją siłę i szybkość. Wykorzystując w nim liczne dźwignie, a w tym było sporo cichych sprężyn. Całość była wykonana z jednego kawałka niewykorzystującego w wielu miejscach różne uwarunkowania materiałowe. Pozwalało jej to chronić się przed niespodziewanymi atakami ponieważ stanowiło to część pancerza, co był niezwykle lekki, ale również strasznie mocny. Ruszyła za ściganymi czując ślad zapachowy Sneaky i Sandy, ładując również część energii w oczy, by wzmocnić swoją wizję, żeby nic jej nie uciekło. Żaden ślad istoty żywej, ponieważ w każdym organizmie zbierała się czy tego się chciało czy nie, neutralna dla jego działania magia, którą to była wstanie dostrzec bez najmniejszego problemu Shady nawet przez ściany, co nie ograniczały emisji tego promieniowania. Żeby utrudnić zadanie tym pajęczakom leciała nie dotykając ziemi. Wiedziała że takie istoty wyczuwają podczas polowania drgania podłoża, a wzrok mają strasznie słaby jako że go nie potrzebują. [Mystical Mask] Dołączyła do Clue lecąc, odsyłając resztę swoich podwładnych z zewnątrz w powietrze, by tam na nią czekali. Trzeba było czegoś więcej niż przerośnięte pająki, żeby ją powstrzymać i zabić. Była na to za dumna i za długo żyła na tym świecie by zostać zabitą przez istotę niższego rzędu. Dziewiątka miała trzymać zamknięte wejście jedną płaszczyzną. Nie mogli jej tu na razie pomóc...
  2. [375] [Lust Tale [Forest Song]] Przemilczałam odpowiedź, bo nie była warta wypowiedzenia z tegoż powodu że wyjawienie jej byłoby jak kręcenie pętelki na samą siebie, by mnie po prostu powiesił na niej, gdy zostanie doprowadzony do wściekłości... Każde naczynie pęka odpowiednio uderzone, a on nie mógł być wyjątkiem od tego. Posłałam tylko mu obsesyjny uśmiech że wcale się z nim nie zgadzam. Każde bowiem uczucie można zbadać, a materiałów do tego miałam dosyć. Losem sam sobie kuje? To w takim razie w czym przestawiałam u niego zwrotnicę zsyłając na niego kolejne nieszczęścia. Raniąc go jak chciałam. Czy to sama czy z pomocą bliskich mu kuców... To nie ważne. Decyzje są ważne, ale ten kto mam odpowiednią siłę działania faktycznie może sam sobie kreować rzeczywistość. Z moim udziałem dla niego to było niemożliwe. Mogłam się go pozbyć w każdej chwili... Jedną myślą przy użyciu minimum energii. - Skoro tak mówisz - powiedziałam krótko, chcąc od tak dla zabawy wprowadzić go w wątpliwości. [shady Clue] Uwolniła unieruchomione dyski z spod swojej woli, że zaczęły do niej wracać zielone wstęgi energii. Postawiła wokół siebie małą bańkę, o dużej lepkości, żeby gdy rozpędzoną Sneaky się jej dotknie, to się do niej przyklei, jak natrętna mucha nie mogąc uwolnić. Wtedy Clue mogłaby z nią zrobić wszystko co by chciała. Zaraz płomienie dotarły do jej osłony okalając błyskawicznie ją... Ona była bezpieczna pod tą osłoną. [Mystical Mask] Przelała energię do pancerza tworząc nad nim cienka warstwę ochronną izolującą ją od otoczenia. Stała się w ten sposób niewrażliwa chwilowo na wszelkie ataki, a jej broń rozpłynęła się. Zakotwiczyła się kopytami o ziemię, na której stała kopytami, wbijając długie pręty w skałę. Zwiększała maksymalną sprężystość powierzchni, a także chwilową masę podczas kolejnych uderzeń pająków. Skutkowało to tym że ich wielka siła obróciła się przeciwko nim. Rozrzuciło je dookoła dzięki typowym zjawiskom fizycznym. Przez to że była zabezpieczona przed zjawiskami zewnętrzni, czuła tylko jak ciepłe płomienie okalają szybko jej ciało. Czuła tylko spokój że to była akcja ostateczna przeciwko pajęczakom... Pająki powinny skwierczeć jako nieodporne na płomienie... [Wlatujące Changelingi] 3 pierwsze wlatujące changelingi zostały pochwycone i już wiedziały jak trzeba postąpić. Zamknęły swoje oczy roniąc pojedynczą łzę, czując jak miażdżone są ich drobne ciała w silnych, pajęczych uściskach. Nie mogły uniknąć śmierci, więc postanowiły pociągnąć wszystkie pająki za sobą, by inne siostry nie skończyły jak one. Były pewne że zostaną wskrzeszone przez nie w niedługim czasie za takie poświęcenie... Przelały całą energię na zewnątrz, a ich ciała się zwęgliły całkowicie tracąc swoje w ciągu ułamka sekundy całe życie. Na ziemie upadły ich pozostałości w postaci pojedynczych kryształów. Wywołały one swoim postępowaniem prawdziwą magiczną burze ogniową o zielonych płomieniach spalającą wszystko, co jest w obszarze rażenia, a była nim cała jaskinia. Mogło przetrwać tylko ci co zdążyli się zabezpieczyć przed skutkami wysokich temperatur [1000C] obejmującą całą tą lokację. Jaskinia od skoku temperaturowego nie miała prawa się zawalić. Jej ściany były za grube. Pozostałe sześć zewnątrz zablokowała całkowicie wyjście jedną płaszczyzną by nie dostać tym atakiem.
  3. [375] [Lust Tale [Forest Song]] - Gdy brak odpowiedzi tłumaczącej dane zagadnienie, to każda mogąca nią być, staje się równie dobra w danej sytuacji, ponieważ rozwiązuje problem... - rzekłam z szyderczym uśmiechem, ruszając parokrotnie brwiami. Lubiłam takie filozoficzne zagrywki, bo ich wynik logiczny zwykle był prawdą nie do podważenia i ciężko było się przez to z nimi nie zgodzić, co z kolei dawało pewną przewagę w dalszej rozmowie. - Wiesz, że ja mogę tylko przeprowadzać mniemania na podstawie dość ograniczonej wiedzy na ten temat. Znam jednak życie na tyle, by nie wierzyć w kompletne zbiegi okoliczności - przerwałam na moment zbierając myśli. - Los związał was wcześniej między sobą... To potwierdziłeś, mówiąc że chodziłeś do jednej klasy z Yellow i jej nie pamiętałeś. Serce zawsze pamięta, a umysł wybiera podświadomie to co znane lub to przypomina. Nie zauważyłeś że większość ogierów, szuka klaczy podobnej do ich matki? - rzuciłam daną statystyczną. - Tu mógł tkwić mój błąd... Twój charakter do tego. Pomarzyć można... Dlatego miłość jest taka piękna... Nie możecie jej do końca wytłumaczyć, ani pojąć. Ona po prostu jest i to trzeba zaakceptować w stosunkach międzykucykowych... - Zakończyłam wywód pojedynczym westchnięciem. - Twój ruch. [shady Clue] Mruknęła parokrotnie oczami oceniając zagrożenie... Było źle ale nie beznadziejnie. Zmieniła swój krótki miecz na kolejny dysk. Drugi złapała po chwili i zatrzymała go przy sobie by mieć je po obu bokach. Obu tworom dodała drobne zęby i zaczęła im nadawać prędkość obrotową równą 8 k RPMów czyli aż zaczęło bardzo mocno świszczeć powietrze wokół nich. Wtedy mogła je rzucić będąc pewna że będzie ciąć jak brzytwa wszystko coś się napatoczy. Mało tego nadała im ruch sinusoidalny o amplitudzie równej 1,5 metra [pas równy 3 metry szerokości] i częstotliwości 0,15 sekundy [Dość gęsto by na siebie nachodziły]. Pierwszy dysk poleciał pierwszy. Drugi został wypuszczony przesunięty o 90 stopni w stosunku do poprzedniego by nie miał identycznej drogi. Szybko zbliżały się w stronę Sandy i Sneaky na wysokości ok 0,2 metra nad ziemią by ściąć im wszystko co znajdzie się w zasięgu jak nie zostaną zatrzymane. Clue kontrolowała uważnie ich wysokość by w razie czego obniżyć czy pod wyżyć ich lot gdyby zamierzały podskoczyć czy paść na ziemię. Zaczęła powoli galopować w stronę przeciwniczek gdyby coś nie wyszło wiedziała że nie ma prawa jej się stać nic złego. [Mystical Mask] Trutówka weszła do środka stanowiąc poważne plecy dla swojej podwładnej. Miała bowiem przy boku jarzącą się na zielono kosę bojową o krótkim drzewcu, który mogła według własnej woli skrócić i wydłużyć. Chciała zwrócić jak najbardziej na siebie uwagę by je pozabijać. Wydzieliła więc typowe do tego celu feromony mające wzbudzić po prostu zwiększoną agresję. Za nią za chwilę miało wlecieć kolejne 9 changelingów, by rozprawić się z tymi pajęczakami. W drodze było kolejnych 90...
  4. [375] [Lust Tale [Forest Song]] - Widzę że łapiesz zasady tej gry - mruknęłam zadowolona że pokazał że umie się mi odgryźć. Zabawa nie jest jednostronna więc jednak coś do niego tam docierało. Naprawdę podobał mi się sposób w jaki wykorzystał Yellow do obrony samego siebie... Jeszcze przyznał się że jest wstydliwy chociaż w to akurat aż tak wierzyć mu nie chciałam. Nie pasowało mi to jego schematu który w tej chwili miałam w głowie. Tej wizji się nie trzymało zwłaszcza że widziałam drobną część jego wspomnieć... - Bardzo dobrze - pochwaliłam go klaszcząc delikatnie kopytami patrząc na niego zupełnie zwyczajnie posyłając mu jeden z moich drobnych uśmieszków. Chciałam jeszcze usłyszeć co więcej ma do powiedzenia. - Nie dziwne biorąc pod uwagę że znaliście się sporo wcześniej... - stwierdziłam jakby to miało odpowiedzieć na wszystko co zostało przed chwilą powiedział dlaczego ona a nie ja. Jak stało się że życie potoczyło się właśnie tak jak znam tą historię z dwóch różnych źródeł. [shady Clue] - Jak sobie życzysz... - powiedziała ze spokojem by po chwili trzasnąć dyskiem o ścianę pod kątem by idealnie sprężyście poleciał bardzo szybko [27,8 m/s = 70 km/h] w jej kierunku zachowując swój poziomy lot że jak nawet go uniknie teraz to poprawi jego trajektorię dodając odpowiednie siły do jego ciągu wektorowego by znów leciał w jej kierunku po odbiciu się od kolejnej przeszkody i tak w nieskończoność... Chciała nim go męczyć z bezpiecznej odległości zanim zdecyduje się podejść bliżej. Nie może patrzeć przecież patrzeć w dwóch kierunkach jednocześnie zwłaszcza jak znajdzie się z tyłu. Może ta broń nie była tak efektywna jak miecz ale była wstanie zrobić długie i uciążliwe rany cięte jak zapomni się o nim w trakcie walki bezpośredniej. Jej celem na razie nie była Sandy... Przynajmniej nie dla pierwszego ataku. Dysk przez to że był dosyć mocno naładowany energią z której był zbudowany świecił delikatnym blaskiem oświetlając wnętrze jaskini.
  5. [375] [Lust Tale [Forest Song]] Zachichotałam tylko złośliwie i z wyższością że udało mi się podejść na tym polu. Nie ukrywałam tego jak szłam powoli i gracją koło niego... Naprawdę podobała mi się jego reakcja na te słowa... Słodki był jak się wstydził sam własnego ciała które najprościej mówiąc zdradzało doskonale to co chciał ukryć tak usilnie przede mną a przecież to tylko było jego imię a już samo w sobie posiadało taką moc w stosunku do niego którą naprawdę z przyjemnością mogłam nadużywać. Co by się stało gdybym poszła krok dalej? Złapałbym kontakt wzrokowy i w ruch poszły by kolejne proste wypróbowane ruchy i słowa a może skończyłoby się na przypadkowym dotyku. Smagnięciu ogonem by zwrócić jego uwagę? Stara jak świat zagrywka. Niestety z nim mogłam się tylko drażnić i obserwować z bezpiecznej odległości. Nie zamierzałam się dalej w jego stosunku posuwać no chyba że mi by pozwolił... To byłoby ciekawe doświadczenie. Już pocałowałam go sobie za jego zgodą to czemu nie mogłoby dojść do czegoś więcej gdyby zaszła taka potrzeba. Tylko jaki zbieg okoliczności musiałby nastąpić by móc go zaliczyć... Kto wie? - Obawiasz się mnie? - spytałam się stojąc z nim w kolejce chcąc zająć trochę czasu rozmową. - Masz piękne rumieńce jak się wstydzisz tylko czemu je ukrywasz gdy nie ma takiej potrzeby? - mówiłam całkiem otwarcie i nieskrępowanie patrząc co zrobi dalej. Jak zareaguje... - Ja słowa dotrzymuje - przypomniałam mu - a teraz mam wątpliwości jak ty zdobyłeś Yellow Rose... - westchnęłam zamykając na moment oczy.
  6. [375] [Lust Tale [Forest Song]] - Cieszę się że mogłam Cię czegoś nauczyć Golding... - powiedziałam specjalnie podkreślając jego imię na samym końcu. Naprawdę ładnie brzmiało w moich ustach. Nie było w nim żadnego kontekstu. Przynajmniej nie zamierzałam mu go nadawać a byłam tylko ciekawa jego reakcji jak to usłyszy... Może znów słodko się zawstydzi i będzie próbował to ukryć jak źrebak siadający w jednej ławce ze odrobinę śmielszą klaczką? Podniosłam się stając koło niego nie wkraczając w jego strefę osobistą. - Chyba możemy iść... Nie warto więcej tracić czasu a przygoda wzywa... - przytaknęłam mu. [shady Clue] - Twój wybór... Wiesz o tym... - szepnęła ze spokojem patrząc się z politowaniem na jej oczy jak się powoli zbliża... Broniła się myślą że to nie ona zacznie z drugiej strony pewna jej część pragnęła ich śmierci jak niczego innego. Musiała zapłacić za swoją zbrodnie. Energia którą miała przy boku podzieliła się na dwoje tylko dzięki temu że w jej umyśle nie była sama i kontrola nad ciałem była sprawowana przez dwoje osobników co znacznie przyśpieszało wszystkie procesy myślowe. W normalnym przypadku byłaby zdolna do utrzymania jednego tworu jak większość znanych jej changelingów a tak po jej lewej pojawił się dysk o średnicy ok 0,3 metra a po prawej krótki miecz do szybkiej i bezpośredniej walki w zamkniętym pomieszczeniu. Oba przedmioty świeciły się delikatną zieloną poświatą jak trzymała je w objęciach swojej lewitacji. - To nie boli... - dodał głos z tych samych ust a jakże inny. On chciał tego i było to doskonale słychać. - Ani trochę...
  7. TCB to pewna konwencja co do fanfików składająca się z paru zagadnień. Equestria przybywa na ziemie i jest otoczona barierą. Dlaczego znalazła się na ziemi zależy od tego jak to ujmie autor. Eliksir Ponyfikacyjny. Z nazwy można odczytać że zmienia on w kucyka. Zwykle się podaje go w Biurach Adaptacyjnych. Konflikt FOL [Front obrony Ludzkości] vs. POZ [Ponyfikacja dla Odnowy Ziemi]. Jedni chcą się pozbyć ze swojej ziemi kolorowych taboretów. Ci drudzy chcą im pomóc celowo zmieniając przypadkowych ludzi w kuce... Do tego zwykle dochodzą kolejne rzeczy w zależności od pisarza na czym się dokładnie skupi a moim ulubionym opowiadaniem jest: Code Majeste. Dlaczego jest takie popularne to uniwersum? Ciężkie pytanie. Daje dużo różnorakich możliwości co do akcji jednocześnie dając jakiś zalążek historii który może być bardzo swobodnie modyfikowany.
  8. [375] [Lust Tale [Forest Song]] - Ja również jestem już gotowa... Bardziej nie będę a pewnie rozumiesz o co mi chodzi... - Machnęłam delikatnie kopytem odrzucając ten temat. - U smoków teraz powinno być lato? Przynajmniej tak sądzę... Lubię wysoką temperaturę... - rzekłam myśląc nad wszystkim tym co mi powiedział. Faktycznie nie miał wyboru a idąc dalej jego tokiem myślenia pewnie chciał mnie mieć na oku tak na wszelki wypadek... To było dość rozsądne z jego strony. "Przyjaciół trzymaj blisko a wrogów jeszcze bliżej". Do tego zdania dodałabym jeszcze: a nie zauważysz kiedy staną się twoimi przyjaciółmi jak nie umiesz utrzymać odpowiedniego dystansu". Nie wiem czy on potrafił to zrobić... Zaakceptował mnie a to już duży krok w stronę poprawnych międzykucykowych relacji... - Klacz nigdy się nie upiera... - Uśmiechnęłam się zawadiacko. - Takie słowo krzywdzi nas. Lepszym odpowiednikiem jest postanowiła... Nie niesie za sobą takiego negatywnego wydźwięku... - zwróciłam mu uwagę na dobór słów będący raczej żartem niż powodem do sprzeczki ewentualnie kąśliwą uwagą. [shady Clue] Utworzyła przy swoim prawym boku obłok zielonej, plastycznej energii, by w każdej chwili móc przekształcić go w cokolwiek i tym sposobem skrócić swój całkowity czas reakcji na zagrożenie. Przez to że wpompowywała w niego wciąż swoje zasoby świecił delikatnym zielonym światłem dodając na jej ciele dodatkowy cień. Dawało to również poświatę na jej twarz od dołu zmieniając jej obliczę na dość nieprzyjemne... To była tylko gra świateł mająca dać jakiś efekt psychologiczny. Gdy wchodziła do środka nie czuła ciągu powietrza do wewnątrz, a to musiało znaczyć mniej więcej tyle, że ten kompleks ma tylko jedno wejście. Dzięki temu mogła założyć że oboje są teraz zamknięte wewnątrz i nie mają jako takiej drogi ucieczki, innej niż tą, którą teraz zagradza stojąc w przejściu. - Warto było? - spytała spokojnie lecz oskarżycielsko wypatrując się swoimi szeroko otwartymi oczami na Sneaky jak się trzęsie z nerwów. Po chwili do niej wróciło zwielokrotnione echo jej wypowiedzi wtórując jej słowom. Ukradkiem szukała drugiej by mieć je oboje na oku. Widziała że sufit wykonany jest z jednej niepopękanej skały przez co nie jest za bardzo podatny na zawalenia. W swoich uszach słyszała tylko i wyłącznie nerwowy oddech uciekinierki. Dzięki temu miała niemal pewność ze były tu teraz tylko one i zimna skała... [Mystical Mask] Ruszyła w stronę wejścia do jaskini by być tam w razie jakiegoś ale... Chociaż sądziła że tamta sobie bez problemu poradzi z dwoma wykończonymi osobnikami ich gatunku.
  9. [375] [Lust Tale [Forest Song]] Uspokoiło mnie to że tak łatwo przyjął wszystkie informacje do wiadomości. Z drugiej strony... Za łatwo mi z nim poszło jak na mój wyrafinowany i dość przebiegł gust co do kucy. Przecież to rasowy prawy ogier i to on powinien próbować dominować kiedy tylko może. Ma predyspozycje do tego i ambicje... Dokładnie to ma zapisane w swojej krwi. Dlaczego nie próbował w sposób znaczący wpłynąć na moją decyzję tylko po jednej partii moich argumentów po prostu odpuścił. Czyżbym już taką uzyskała nad nim kontrolę że słucha się praktycznie wszystkiego bez słowa. To nie możliwe... Nie z nim... Byłam w jego głowie. To był raczej twardy zawodnik. Nie sądziłam żebym się pomyliłam co do niego... Z tego co wiedziałam na jego temat zawsze trzymał się kurczowo prawa a teraz. Nie można jego postępowania nazwać prawą drogą po ścieżce oświetlonej słońcem jego słonecznej pani... Celestii której zaciekle służy... Teraz wkraczał w cienie z moim udziałem gdy nakłaniam go do tego co według niego jest po prostu złe tylko czy to co czynimy faktycznie jest takie złe jak on to widzi? To tylko sugestywny pogląd nałożone przez jego umysł. Zwykłe nikomu nie potrzebne uprzedzenia... Sama nikogo nie krzywdzę w widoczny sposób. Staram się by nikt z mojego powodu nie cierpiał bardziej niż to konieczne. Czy to nie szlachetna postawa z mojej strony? Moralność rzecz zmienna i zależy od jednostki która się daną drogą kieruje... Pokręciłam delikatnie głową na boki w oznace przeczenia moim osobistym myślą niż odpowiedzą którą faktycznie mu udzielałam. - Hmmm... - mruknęłam. - Naprawdę tak łatwo przyjmujesz moją odpowiedź? - spytałam się chcąc znać jego zdanie na ten temat. On był raczej szczery więc prawie na pewno mogłam uznać jego słowa za prawdziwe. - Pojedziemy tam razem... Tylko kiedy dokładnie? - dodałam chcąc powoli mieć ten temat z głowy. - Chyba najlepiej jak najszybciej... Mamy tylko tydzień... Drugiej okazji nie będzie... [szefowa okręgu Manehattan] [Pościg za Sandy] Przewodniczka gubiła ślady pozostawione na śniegu z powodu wielu innych śladów zwierząt ale jej powonienie skutecznie naprowadzało ją na właściwy trop. Korzyścią dla niej było to że poszukiwana miała rany na ciele które dodatkowo wzmacniały jej charakterystyczną woń nawet jeśli zakrzepły nadal nie mogła ich naprawić od tak bez żadnego posiłku to było więcej niż pewne... Krew to krew a tego nic nie zmieni. Ich powolne tropienie zajęło im z 10 minut zanim zbliżyły się w okolice ich kryjówki. Zapach był najmocniejszy na tą chwilę prawie taki jak zostawia za sobą każdy z nich jak tylko przejdzie się gdzieś. To był właśnie ten moment który mieli niemal pewność. Dalej widać było wejście do jaskini. - Słaba ucieczka... - stwierdziła na głos Clue wychodząc powoli z krzaków by zaznaczyć swoją obecność w tym miejscu. Wcześniejsze ujawnienie swojej obecności niszczyło co prawda element zaskoczenia ale pozwalało zobaczyć reakcję ściganych. Sprawdzić ich zachowanie... Czy żałują... Nadchodząca changeling w prawdziwej swojej postaci była gotowa przyjąć na siebie atak by go odeprzeć. Na jej piersi widać było dodatkową duszę która znajdowała się na powierzchni... [Ofiary Wił] Większość co spotkała się z ich dotykiem była wykończona fizycznie. Na tych co działały swoim umysłem i zdołały nad nimi przejąć kontrolę podczas snu po prostu bolała głowa. Nie mieli żadnych obrażeń.
  10. Jeśli potraktować nasze forum dosłownie jak wolny rynek, a sesje jak ogólnie dostępne na nim towary, gdzie na wasze nie ma popytu wśród graczy. Należałoby się na samym początku, zgodnie z zasadami ekonomii, dokładnie dowiedzieć wśród konsumentów, w czym leży problem, by go rozwiązać i zwiększyć ogólne zainteresowanie waszymi osobami, a przez to tym co im oferujecie. Szukanie na siłę rozwiązania, które bazuje tylko na tym, by osiągnąć dane skutki bez poznania przyczyn problemu, dlaczego się tak dzieję, a nie inaczej jest prostą drogą do szybkiego upadku. W historii to doskonale widać, chociażby na przykładzie Austrii w XX wieku, gdy drukowali bez opamiętania pieniądze nie znając zasad rynku, które były dopiero dogłębnie badane przez wielkich ekonomistów. Powiem szczerze, że nie wiedziałem że na tym forum coś takiego istnieje, jak wasz dział z RPGami, dopóki nie pojawiła się informacja na głównej stronie, którą postanowiłem od tak odruchowo sprawdzić o co tu chodzi. Od tamtego czasu obserwowałem wasze postępowania z daleka czytając to co napiszecie. To nie byłoby złe rozwiązanie, a z tego co widzę wiele działów się właśnie tak pokazuje. Czemu wy z tym nie spróbujecie? To nic nie kosztuje, a powinno zwiększyć aktywność. Nagłośniona odpowiednio dyskusja na temat tego czego od was oczekują i macie dość danych, by poradzić sobie ze wszystkim waszymi problemami, żeby się dostosować do całej sytuacji "na rynku". Nikogo nie powinna ta taktyka zaboleć.
  11. [375] [Lust Tale [Forest Song]] - Słucham zawsze ale robię to co chcę bo uważam to za stosowne... Zbyt długo byłam zamknięta w Canterlot by teraz jeszcze przegapić możliwość zobaczenia prawdziwego smoka i zdobyciu paru dodatkowych informacji... - przerwałam na moment patrząc mu poważnie w oczy jak nigdy wcześniej. - To miłe że się o mnie tak martwisz. Schlebiasz mi tą postawą i to bardzo ale trzeba naprawdę czegoś więcej niż smoczy ogień by mnie zabić na amen... Możesz mi w to wierzyć lub nie. Nie twierdzę również że jestem niezniszczalna ale i tak tam pojadę chociażby sama na własną odpowiedzialność by nie narobić ci żadnych problemów. Nie potrzebuję do tego twojej pomocy bo teleportować się można z Canterlot a każdą ważną informacją jaką zdobędę z tobą się oczywiście podzielę... - rzekłam czekając na jego odpowiedź. [szefowa okręgu Manehattan] [Pościg za Sandy] Changelingi doleciały na miejsce po upływie niecałych 6 minut w trójkątnym szyku gdzie całą formację prowadziła changeling widząca ślady magiczne w kolorze aury Sandy. Jej oczy jarzyły się na zielono non stop wzmacniając sygnały które odbierała wizualnie w formie linii. Zatrzymała jedną myślą wszystkich w powietrzu widząc odciski dwóch ciał na śniegu pozostawione najprawdopodobniej po tamtej teleportacji. Zleciała na ziemie i rozejrzała się dookoła szukając śladów. Próbkując jednocześnie powietrze łapiąc charakterystyczny zapach dla ich rasy nie do zamaskowania dla czułych receptorów zapachowych. Nie mogło być pomyłki... Tu były ich dwie uciekinierki z Manehattanu i to nie dawno a w tym czasie i w tym stanie nie powinny być wstanie daleko zalecieć... Nie miały z pewnością gdzie uzupełnić energii na tym odludziu a zużyły jej naprawdę sporo podczas walki z nimi. Na luźnym, nie zmrożonym śniegu po niskim przelocie Snaeky powstały wyraźne ślady zawirowań cząsteczek wytworzonych przez siłę nośną które bez problemu zostały wypatrzone przez bystre oczy changelinga. Ruszyła szybko z grupą 10 robotnic i Mask po śladach. Resztę trzymając w powietrzu by nie wadziła w tym jednolitym lesie sosnowym gdzie drzewa rosły w dość dużej odległości od siebie i było przez to wszystko widać w sporej odległości. Ci nad tym borem przeczesywali cały teren z góry czekając na dalsze instrukcje szukając ich jednocześnie z powietrza w 3 osobowych grupach. Łącznie było ich 30 kilka. [Wiła] Stworzenia zniknęły z głośnym pluśnięciem. Kuce zaczęły budzić się z transu stojąc w wodzie i nie wiedząc co się z nimi działo przez ostatnie parę minut.
  12. [375] [Lust Tale [Forest Song]] Gdy dotknął mojego policzka przeszło do mnie parę ciepłych iskier emocji. Samoistnie. Nie chciałam ich ale nie miałam wyjścia. Samoistnie zaczęłam je interpretować... Poczucie obowiązku... Niczego innego się po niem bym nie spodziewała. Zakłopotanie... Na miejscu jak nie rozumie albo próbuje to zrobić i nie może. Ogiery w tym stanie potrafią być słodkie ale po nim tego za bardzo nie widać było... Opuszczał i podnosił wzrok bo nie wierzył. Wątpliwości co do mojej osoby albo tego co przeczytał... Kto by ich nie miał gdyby wiedział kim jestem. Jak fałszywa mogę być. Zdziwienie, brak poczucia wartości... Rzadko dostaje się takie prezenty. Zaniżenie u siebie własnej wartości. Część jego charakteru. Lubię jego charakter... Jest trudny. - Wiem i jak myślisz co z tym zrobię... - Założyłam kopyta na pierś mówiąc bardzo spokojnie. - Nie bój się pytać... Bo to właśnie od ciebie poczułam... Wątpliwości... - rzuciłam mrużąc oczy. [Pościg za Sandy] Changeling która została nadziana na miecz odniosła śmiertelne rany i po wykonaniu teleportacji przez Sandy razem z Sneaky padła bokiem na ziemię a z jej ciała płynęło morze zielonej krwi której nie mogła zatamować mimo usilnych starań jej i próbujących pomóc towarzyszek. Zesztywniała odginając się do tyłu i zamknęła powoli swoje oczy próbując z tym walczyć ale koniec końców poddając się nieuniknionemu. Traciła z wolna kolejne czułe zmysły które były jak pijane wysyłały niepotrzebne i nieskoordynowane sygnały... Zaraz po tym jej ciało rozpadło się na proch. Nie było żadnych kości. Nic po niej praktycznie nie zostało tak jak w przypadku kuca gdzie zostają widoczne ślady. Tu nastąpiła od razu pełna degradacja... Tylko martwa materia mogąca nawozić pole... Został po niej jeszcze tylko zielony obwód ciała wykonany z energii jak duch jaką jeszcze wtedy posiadała ale i ten wkrótce wniknął w krystaliczną duszę rozświetlając ją delikatnym blaskiem podtrzymując umysł przez jakiś czas. Została pozbawiona ciała mimo że nadal faktycznie żyła jako umysł i można było ją przywrócić do pełni życia używając odpowiedniej metody. Oznaczało to że wygnańcy podnieśli kopyto na rój a on nie wybacza takich zbrodni. Skieruje na nie cały swój gniew... Ta sama changeling która stwierdziła posiadanie przez Sandy jednorożcowych mocy odezwała się na głos. Jej naturalną umiejętnością było dostrzeganie magicznych powiązań u każdego i wszędzie... Zwykle pozwalało jej to otwierać sejfy jednorożców zabezpieczonych ich magią z pomocą ich osobistych przedmiotów by wyciągnąć odpowiednie papiery by podkopać kogoś na odpowiednim polu. Teraz w osi współrzędnych widziała prostą linie po której przebiegła ich teleportacja. Miała dużo czasu zanim zacznie zanikać bo to dość wyczerpujące zaklęcie wymagające odpowiedniej porcji mocy. Nie mogła stwierdzić jak daleko się teleportowała z dodatkową osobą na dodatek ale znała podstawowe zasady. W tym stanie nie mogło być to jakoś strasznie daleko. Nie po takiej walce. - Jeszcze śmierdzi tu jej magią... - stwierdziła. Wszystkie changelingi czuły dokładnie to samo. - Może mamy jeszcze szansę je złapać. - Zamknęła oczy i zaczęła nadawać komunikat do wszystkich potrzebnych jej changelingów by zgrupowały się w południowej części miasta by mogły szybko wylecieć dalej przed nią by mogły je dogonić o ile są gdzieś blisko i wypatrzeć z góry. Wszyscy byli w starych zbrojach gwardii i była ich ponad setka a to była tylko jedna dzielnica... Po tym chwyciła kryształ do piersi by go wchłonąć i zabezpieczyć przed zniszczeniem czy zgubieniem. Oprócz tego wzmocniło ją to by mogła się równać z słabym wojownikiem roju. Kraty zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przed nią. 20 metrów dalej było wyjście na powierzchnię... Pegazy nie zapowiadały dziś opadów śniegów... Oznaczało to że wszelkie tropy będą świetnie widoczne odbite na śniegu. Wiatrów dziś od strony może jakiś strasznych nie było. Nie sprzyjało to zacieraniu śladów. [szefowa okręgu Manehattan] Doprowadziła go na posterunek gwardii siadając nim na samym środku holu... - Tu macie jednego... Reszta wydostała się poza miasto i pracujemy nad tym - stwierdziła... - Uważajcie na niego... Jest zdolny sam roznieść oddział jednorożców i nie dostać przy tym zadyszki jak urośnie w siłę... - rzekła odwracając się... Zostawiła swoją obstawę wierząc że da radę go spacyfikować gdyby spuściła z niego swoje więzy by dołączyć się do pogoni. Sensetive nie miał dość energii do bitki już Mask się o to postarała a jego siłą fizyczną łatwo powinno dać się zapanować odrobiną magii i odpowiednich narzędzi... [Wiły] Ich krawędzie się wyprostowały, a kolory stały się takie jakie u prawdziwych kucy. Jedyną różnicą było to że chodziły po wodzie... Wiła wpatrując się w zwiadowce spojrzała w jego oczy. Z jej ust można było bez problemu usłyszeć jedno słowo które brzmiało jak rozkaz "śpij!". Głos był delikatny i hipnotyzujący niczym morska bryza...
  13. [375] [Lust Tale [Forest Song]]//Nie zapomniałem tylko mi się już nie chciało kombinować nie wiadomo czego po napisaniu takiej porcji fizyki, Teraz idę do szkoły a to pisałem w nocy... Rozpoczynamy szeroko zakrojone poszukiwania... Resztę napisze wieczorem. - Witam. Kawy, herbaty? - spytałam się z uprzejmości by zaraz parę razy dmuchnąć na pergamin przyśpieszając jego wyschnięcie na pierwszej stronie. Uśmiechnęłam się ciepło lecz tajemniczo patrząc to na kartkę którą miałam przed sobą to na niego jakbym się czegoś wstydziła... Zamknęłam powoli notes patrząc jeszcze moment na okładkę. To było jednak trochę roboty która była naprawdę fascynująca choć prosta i nic mi nie dała a wręcz przeciwnie poniosłam stratę robiąc właśnie to. Było to do mnie nie podobne. Nie logiczne a teraz ciężko było mi się z tym rozstać. To było właśnie przywiązanie? Zaraz wyrzuciłam je z głowy. Nie było mi potrzebne. - Jak obiecałam to dla ciebie - rzekłam podając mu lewitacją książkę. Byłam ciekawa co teraz zrobi... Położyłam ją przed nim na stole. - Mam nadzieję że się spodoba.
  14. [375] [Lust Tale [Forest Song]] Zaczęłam pisać dedykacje zaraz po tym jak skończyłam pisać to co miałam w pamięci. Zostało parę pustych stron. Dobrze że miejsca starczyło... Me serce w zieleni skąpane. Me smutki przez jednego słyszane. Dla Goldinga kuca niezwykłego. Dla niego mą tajemnicą niespowitego. Me intencje nigdy do końca nie poznane. Me emocje wiecznie wewnątrz chowane. Mi więcej mocy nie potrzeba, mnie ona zabija dobrze wiesz o tym... Magia siła nie pojęta. Tobie się jak najbardziej przyda... L.T. Skończyłam swoimi pracę którą wykonałam dla samej przyjemności dużymi inicjałami. Całość zajęła całą pierwszą stronę na której podpisuje się autor albo osoba która ofiaruje dany egzemplarz... Warto było dla tego efektu ciemno zielonego tuszu na pergaminie wysokiej jakości. Całość była zapisana kaligraficzną czcionką o dość odważnych ruchach... Siedziałam pod ścianą w koncie...
  15. [377-2=375] [Lust Tale [Forest Song]] - Już słyszałam. Jestem zajęta, więc to ty zajrzyj do mnie na kawę, tam gdzie ostatnio... - odpowiedziałam mu telepatycznie przepisując kolejną stronę biorąc kolejnego łyka gorącego parującego napoju. Zanim tu przydrałuje powinnam skończyć bo już nie wiele mi tego zostało, a zeszło ponad pół kałamarza na to... Nieźle. Dawno tyle się nie napisała a widziałam że wokoło już kuce się przy innych stolikach zmieniły tylko ja tu trwałam na miejscu i pracowałam niemal non stop. Pewnie myśleli że jakąś książkę piszę bo takie pytania w moim kierunku padły. Odpowiedziałam twierdząco nie kłamiąc przy tym ani trochę... Trzeba jeszcze nad dedykacją pomyśleć na pierwszą stronę zielonym atramentem że to ode specjalnie mnie... Jakiś ładny wierszyk wymyślić by nie dać mu zapomnieć i się podpisać... [Pościg Sandy] Changelingi zatykałyby sobie uszy gdyby Snaky znała być może takie pojęcia jak interferencja fal i ogólne pojęcie szumu bo to właśnie dotarło do dziewiątki stojących przed nią na kształcie pół księżyca... Dla ułatwienia zrozumienia tych pojęć posłużymy się falami na wodzie w kanale o prostych ścianach... Kamerton zaburza ośrodek dookoła a ton odbity od ścian podlega samo wzmocnieniu po przez rezonans fal o tej samej częstotliwości rozchodzi się w dwóch kierunkach. Dlatego sam jest taki głośny Stał on pionowo przytrzymywany przez dwójkę changelingów w tej pozycji a trzeci wykonywał na nim typowe ruchy jak przy jabłko zbijaniu waląc w niego z całych sił tylnymi kopytami dodając mu kolejne porcje energii by drgania nie były gasnące tylko stałe. Megafon który użyła Sneaky stworzył fale rozchodzące się w linii prostej w jednym kierunku jak wycinek koła który napotykając dźwięk o niższym tonie który sam z siebie ma wyższą energię przenika przez siebie wygaszając się nawzajem obniżając skutecznie próg całkowitej głośności. Tak powstaje właśnie wcześniej wspomniany szum by go uniknąć stosuje się różne zabiegi akustyczne o których najwidoczniej tamta changeling nie miała zielonego pojęcia. Zresztą nie była to hala operowa... Prawdę mówiąc wszystkie changelingi w tej chwili były przygłuche od dźwięków kamertonu który wprawiał w ciągłe drgania ich błony bębenkowe. To co powiedziała Sandy zrozumiała tylko jedna changeling bo potrafiła czytać z ruchu warg. Przekazała reszcie telepatycznie to co powiedziała i wyrok zapadł... Zostaną pozbawione ciała jak nie chcą się poddać... Innego wyjścia na tą chwilę nie było. - To wasz wybór... - mruknęła ta sama która mówiła wcześniej zwalając całkowitą winę tego co ma się stać na nich. Spółką rzuciły się z kopytami na nie robiąc sobie przy bokach typowe łomy. Na Snaky rzuciła się 4. Najpierw zaatakowała jedna od góry z powietrza zamachując się mocno narzędziem chcąc zwrócić jej uwagę. Druga wykonał ślizg od dołu próbując ją podciąć i walnąć narzędziem w miększe podbrzusze by zadać ostrą częścią rany cięto szarpane. Dwójka czekała w obwodzie by jak znajdą się w jej martwym polu jak będą ją flankować żeby zadać mocny cios w głowę. Próbowały jednocześnie odciągnąć ją od Sandy która zbierała magię do wykonania jakiegoś zaklęcia. Na samą Sandy rzuciła się 4 w tym dwójka na zwarcie chcąc ją rozproszyć by zaprzestała procesu czarowania. Chciały zrobić jej hoofparty* połączony z dodatkowymi ranami obuchowymi z wykorzystaniem łomów. Pozostała dwójka chciała strzelić w nią ostatnimi porcjami gluta by zalepić jej róg z małej odległości gdy da do tego sposobność. Ostania changeling z grupy miała zająć się pełną izolacją od siebie. Miała wykonać przezroczystą taflę podobną do gumy na całej średnicy tunelu by nie mogły trzymać się razem. Przez to że 2 grupa uderzeniowa miała wystrzelić w kierunku Sandy jak strzała miała ułamek sekundy by stworzyć swój twór i je odseparować. *Hoffparty - ogólne obicie ciała po zrównaniu przeciwnika do parteru z wykorzystaniem kopyt. Najczęstszym celem jest głowa i brzuch. Ofiary tego procesu często trafiają do szpitala z pękniętymi organami wewnętrznymi. Zwykle są wstanie krytycznym i tylko operacja może uratować im życie. [Wiły] Jedna z istot przekręciła głowę obserwując jak jeden zupełnie przytomny śmiałek idzie w ich kierunku. Dobrowolnie...
  16. [392 - 15 =377] [Lust Tale [Forest Song]] Zaszłam do lepszego papierniczego w canterlodzkim centrum handlowym... Chciałam dostać nietypowy rodzaj notesu. Byłby odpowiedni ten który miałam na myśli. Chociaż czy taki zamykany na magię właściciela nie zbudza od razu większego zainteresowania by zobaczyć co w nim jest jednak taki zabezpieczony utrudnia dostęp do siebie wścibskim oczom bez niszczenia go czy rabunku. Tak źle i tak nie dobrze... Cóż poradzić. Rzadko robię komuś prezenty więc chyba wydam trochę więcej... Kupiłam od razu dwa rodzaje atramentu... Mały pojemnik zielonego tak naprawdę dla zabawy w dedykacje i całkiem sporo czarnego by wystarczyło na zapisanie tylu stron... Notes był w grubej okładce wykonanej głównie jakiegoś drewna pokrytego brązowym materiałem który scalał i wzmocnionymi drobnymi metalowymi okuciami wykonanych najprawdopodobniej z miedzi. Magiczna robota... Zamek był standardowo na mały kryształ który w tej chwili trzeba byłoby naznaczyć własną magią by móc korzystać z dobrodziejstwa jego ochrony by strzegł sekretów książki. Ruszyłam do jednej z kawiarni gdzie pewnie spędzę cały dzień... Nikt nie zauważył jak zrobiłam pióro z wbudowanym gumowym nabojem by naciągać tam atrament... Do roboty...
  17. [392] [Lust Tale [Forest Song>>Golding Wing]] Poszłam na miasto coś skonsumować... A może powinnam rzec kogoś by zabrzmiało to 100% prawdziwie. Tak czy siak musiałam wybrać tego szczęśliwca na cel... albo dziś klacz dla małej odmiany? Po Yellow Rose naszła mnie mała retrospekcja że nie muszę się ciągle ograniczać do jednej płci z twardym szeregowym i że klacze potrafią być naprawdę słodkie. Nie jestem pewna czy się bardziej nie angażują ale na razie mam za mało obiektów testowych by to stwierdzić tą hipotezę. Pora to zmienić i nie brzmiało źle gdyż każda taka teleportacja z Goldingiem wyrywa z mojego ciała niemałą porcje życia. Takie działanie bezpośrednie magii jednorożców na nas. Teraz powinnam to uzupełnić mimo że nie musiałam robić tego na gwałt wolałam być w pełni naładowana na zaś gdyby Golding oznajmił że wybieramy się do krainy smoków choćby jutro... Poza tym na takie coś będą potrzebne zapasy... Nie wiem ile będzie mogło nam tam zlecieć... Komu by się chciało spać tej nocy? Oczywiście że mi bo nie robię a wytrącić czas zanim otworzą sklep papierniczych musiałam poczekać. Gdzie był ten lokal dla klaczy lubiących klacze o którym wspominała mi kiedyś Anastazja i to po prostu zignorowałam myśląc że nie będzie mi to potrzebne... Teraz ta wiedza była sporo warta dla mnie... *** Leżałam u boku klaczy jednorożca która już zasnęła po całej zabawie. Nie powiem nauczyłam się paru nowych trików ale ona okłamała w paru kwestiach zacząwszy od imienia i tego że jest konwertytką bo podała mi inną wersję wydarzeń zwłaszcza co do dat niemożliwych do pogodzenia przy jej pochodzeniu ale nie miałam jej tego za złe. Sama kłamie niemal co dziennie więc bycie okłamanym w tak błahym temacie po otrzymaniu celu tej operacji i tak było warte... Mój zapas energii był wypełniony ponad 100% i musiałam go w ciągu następnych paru godzin zgromadzić w innym pojemniku zanim wyparuje z mojego ciała. To nie było dla mnie problemem... Zamknęłam oczy i zanurzyłam się w swoim umyśle by go uporządkować bo przyjęciu tylu informacji z książek. Był to ciężki kawałek wiedzy. *** Obudziłam się rano... Słońce dopiero wstawało a ja mogłam stąd powoli wydostać. Poszłam bez pytania do łazienki gdzie odmyłam swoje ciało pod ciepłą wodą. Nie długo mi to zajęło zwłaszcza jak po wytarciu się ręcznikiem dla niepoznaki i wysuszeniu się pewnym ładunkiem energii by być całkowicie suchą. Po tym wyszłam z niej... Ona już nie spała... Siedziała na łóżku i wpatrywała mi się z pewną dozą obawy i podeekscytowania. - Nie jesteś tym za kogo się podajesz. Taka nieobyta klaczka w seksie nie idzie rano prosto do łazienki. Po co ta szopka? - spytała się kładąc się luźno na łóżku grzbietem. Nie bała się mnie. Przynajmniej nie słychać było w jej głosie. - Skoro znasz prawdę po co pytasz gdy sama nie dałaś jej mi... - zaczęłam po czym jeszcze dodałam. - Na tym poziomie jesteśmy kwita - rzuciłam z uśmiechem zaginając ją chyba ale trwało to ledwie parę sekund. - Tak ale... - urwała. - Masz w sumie racje... - westchnęła. - Masz wprawę więc po co to wszystko? - zadała kolejne pytanie. - Bo mogłam... Trzymaj się... - rzuciłam na odchodne wychodząc na miasto. Zostawiłam ją z pytaniami. Nie będzie szukać mnie nie ma po co bo nic się nie stało. Za parę dni znajdzie kogoś innego. [Pościg za Sandy] Changelingi zostały odrzucone od piramidy z powodu jej rozszerzania a wielki kamerton upadł pionowo zaraz po zniknięciu czubka waląc swoją podstawą z pewnej wysokości o podłogę co wywołało kolejną falę dźwięku o niskim tonie który niósł się kanałami powodując zwielokrotnienie go a dzięki temu była była szansa na to że usłyszą go za pośrednictwem kanałów wszyscy na Manehattanie. Poleciało na powierzchni jeszcze więcej szyb i był to za pewne najgłośniejsze niewytłumaczone zdarzenie w dziejach najnowszych tego miasta. Zaraz po tym spadła sieć na changelingi. Podniosło ją ich trójka z pomocą lewitacji i wprawiło w ruch obrotowy by dzięki temu zmniejszyć jej skuteczną wagę. Po tym mogły ją odrzucić bez większego problemu na bok by się jej pozbyć. Jak tylko ciężar sieci został zniwelowany pozostała 9 changelingów mogła się wy turlać po podłodze by uciec z zasięgu sieci i móc zacząć się powoli zbliżać do dwójki uciekinierek. - To bez sensu... - westchnęła demonstracyjnie jedna z dezaprobatą najbardziej dominująca. - Oddajcie się w nasze kopyta a nie zaznacie więcej bólu... Widzę że cierpicie. Chcemy to przerwać. Pozwólcie nam na to - rzekła zamykając oczy a w jej oczach było błaganie. Reszta tylko pokiwała głowami. Dwoje z nich wystrzeliły wybuchającego antymgicznego gluta by Sandy nie próbowała używać więcej magii. Nie wiedziały do czego jest jeszcze zdolna ze swoimi zdolnościami. [Krata] Gdyby krata była wykonana z metalu atak podziałałby w sposób zadowalający bo pręty zostałyby w szybki sposób przetopione z powodu wysokiej temperatury ostrza jednakże ten przedmiot został wytworzony z energii i by go sforsować tą samą siłą potrzeba było włożyć przynajmniej taki sam ładunek. Powierzchnia tnąca spoczęła na drugim tworze gdzie zaczęły między sobą iskrzyć zielonymi iskrami. Krata była zrobiona przez trójkę changelingów i zadbały o to by była dość mocna z powodu ponadprzeciętnych changelingów. [szefowa okręgu Manehattan] Prowadziła go z swoją obstawą "gwardii" przez miasto a wiele kucy spoglądało na nich z podziwem że złapali tą kreaturę. Nie wiedzieli że te same kreatury złapały tego postawnego changelinga który pewnie sam by załatwił jeden oddział jednorożców jakby miał szczęście i odpowiedni plan... Mask w tym czasie przeglądała kolejne wspomnienie swojego więźnia. Podobał się jej jego buntowniczy charakter ale jego losy powinny być bardziej natemperowane by był z niego materiał na prawdziwego wojownika gniazda. Niestety nie był taki jaki by go chciała mieć u siebie z bonusami... [Wiły] Bliżsi obserwatorzy mogli zobaczyć że ich postacie delikatnie prześwitują i nie mają jako takiego ciała które samo zaczęło bieleć a oczy powoli czerwienieć z przypływu sił życiowych którymi się pożywiły od ofiar. Jedna istota zwróciła się w stronę odważnych i zaczęła iść powoli w ich stronę.
  18. [Pościg za Sandy] Changelingi podzieliły się na dwójki otaczając piramidę dookoła w sumie było 6 zespołów. Jedna osoba robiła głowicę o 6 powierzchniach skrawających [takie duże wiertło przemysłowe wiercące bardzo szybko duże otwory. Te mają średnice 10 cm] połączoną ze strzykawką gdzie tłok do całości robiła druga osoba towarzysząca i to ona też miała za zadanie napełnić komorę narzędzia wiercącego porcją gluta antymagicznego w dużej ilości i wciśnięcie go gdy się przebiją przez barierę na pełnych obrotach by przez dziurki w wiertle substancja niwelująca działanie magii rozprysła się po całym środku z 5 różnych punktów. Miało to zapewnić dokładne umycie pod natryskiem tych uciekinierek by dały się wreszcie pochwycić. Naładowane glutem narzędzia zostały przyłożone do powierzchni i zostały im wciągu sekundy nadana prędkość obrotowa równa 20 tysiąca obrotów na minutę. Miało to zapewnić błyskawiczną prędkość skrawania przy nacisku 120 kg na czubek. Bariera nie powinna tego długo wytrzymać. Jedna dwójka changelingów zrobiła 2 metrowy kamerton i słusznych wielkości młot by nie dać się skupić Sandy. Przyłożyli go oni do czubka piramidy i wprawili w drgania sprawiając że podłoga w kanale się trzęsła a na powierzchni powypadały szyby z witryn sklepowych i wielu okien okolicznych budynków. Changelingi obchodziło tylko zadanie nie to dzieje się dookoła czy koszty... Dźwięk był ogłuszający ale po takim uderzeniu w twardą powierzchnie niskie tony powinny dawać w efekcie jeszcze większego bólu głowy. Wstrząśnienie mózgu u jednej i drugiej było więcej niż pewne dlatego ta metoda rozpraszania powinna być bardzo skuteczna. [szefowa okręgu Manehattan] Mask odetchnęła z ulgą mogąc siedzieć bez żadnego oporu w jego głowie. Dawno się nie natrudziła by narzucić komuś swoją wolę... Odcięła go zupełnie od ciała odrzucając jego ego gdzieś daleko i zamykając je w sejfie by nie próbował już nic głupiego. Kazała zdematerializować swoim podwładnym sieci i lewitacją podniosła go na równe kopyta. Postawiła go w normalnej pozycji przed sobą na sztorc jak na musztrze. Był prawie wyższy od niej a ciało miał na pewno bardziej mocarne. Było jej żal że sama nie ma tak silnego wojownika bo to rzadkość w roju by ktoś dostał aż tak dobre geny. Musiała go oddać dała słowo warte wolność dla innych jej pokroju. To było wiele więcej warte... Wgryzła się delikatnie w jego szyję dojąc z niego resztę energii jaką posiadał zostawiając tyle by podtrzymać podstawowe funkcje życiowe. Zablokowało to ostatecznie wszystkie jego umiejętności oparte na energii. Przestał być dla kogokolwiek groźny... Zaraz po tym otarła pęciną zieloną krew z ust i zakuła go w kajdany mając zamiar prowadząc go jak marionetkę zaprowadzić na posterunek. Sama przybrała postać gwardzisty ~ jednorożca. [Wiły] Pociski przez istoty przeleciały. Po czym wykonały murek z tych co powinni być już wolni by nie strzelali w nie...
  19. [Pościg za Sandy] Za 9 changelingami pojawiła się krata odcinając ten fragment kanału od całej reszty by nie uciekli. To była arena o długości ok. 15 metrów bez wyjścia... A changelingi w kuli najwidoczniej zapomniały o bardzo istotnych prawach fizyki. Mianowicie prawach niutona i idealnej sprężystości która łamią te prawa w dość niezwykły sposób którą changelingi są wstanie wykorzystać... Gdy siła nie ma gdzie uciekać pozostaje stała... A w tej sytuacji będzie łamać kości bez większych problemów jednak ścian czy sufitu nie miała prawa to rozwalić... Przed kulą i za nią w odległości około metra od niej po obu stronach pojawiły się dwa niewidoczne punkty materialne o bardzo dużej masie i idealnej sprężystości mające skutecznie uniemożliwić ucieczkę tym uciekinierką. Nie dało się ich ominąć w tej sytuacji. Nie w kuli a ona powinna się odbić od pierwszego ciała i polecieć do tyłu z identyczną energią jaką uderzyła o przeszkodę do tyłu gdzie jak napotka drugą przeszkodę i zmieni zwrot swej siły na przeciwny i tak długo będzie się działo aż kula będzie cała, aż tamte nie stracą przytomności. Można było to porównać do gry w ping ponga gdzie bańka była piłeczką a punkty materialne były paletkami... Inne changelingi podtrzymujące te punkty a było ich 12 nie zazdrościły im tej sytuacji ponieważ jak nie odpuszczą zostanie z ich ciał papka na ścianach ich bańki mającej być ich ochroną przed nimi. Tymi którzy chcą jak najlepiej dla roju. W tej chwili stała się śmiertelną pułapką sił. Nawet jeśliby zareagowały i tak pierwsze uderzenie było gwarancją ogłuszenia z powodu braku pasów bezpieczeństwa. Musiały uderzyć głowami przynajmniej raz w powierzchnie twardej bańki a to mogło spowodować utratę przytomności. [szefowa okręgu Manehattan] - A teraz proszę cię idź spać - stwierdziła dobitnie już łagodniejszym tonem mu w głowię chcąc by pozwolił jej pozbawić się przytomności. - Nie zabiję cię masz moje słowo. Jesteś obiecany komu innemu... Ja ci krzywdy więcej nie zrobię nawet jeśli bym chciała... Wybrałeś mądrze. - Zaprzestała Innych ataków oprócz naciskania umysłem którym nie chciała mu sprawiać bólu i raczej to było jej zabezpieczenie przed nim samym. Chciała go po prostu zdominować by pozwolił jej to zrobić. Inne changelingi przestały innych ataków oprócz tych mających działać typowo defensywnie. Nie mogły być pewne jego postawy... [Wiły] Nic nie robiły sobie z polszenu. Jadły dalej odsyłając kolejne ofiary do ich domów.
  20. [392] [Lust Tale [Forest Song]] Zachichotałam szczerze z tego że myśli że może się przede mną ukryć w Canterlot kiedy to ja mam oczy tutaj co najmniej na każdym rogu... Może trochę przesadziłam ale już na pewno moje wścibskie oko jest skierowane na niego bo muszę go pilnować. To mój skarb. Może to dziwnie zabrzmiało ale to prawdziwy klejnot wśród kucy. Dla mnie oczywiście jako klaczy którą niestety nie do końca jestem bo nie spełniam jednej ważnej cechy. Mianowicie jestem bezpłodna. Jeszcze może się to zmienić ale to próżne nadzieję... - Zapomniałeś już że to ja mam oczy na każdym rogu? To nie ja a ktoś inny ale jednak moje oko na wszystko co się dzieję w około. Możesz zmienić miejsce zamieszkania ale i tak się nie ukryjesz... Nigdzie - powiedziałam zadziornie prawdę że jest obserwowany jak wszyscy mieszkańcy miasta... Kto z kim... Coś ciekawego co usłyszała Anastazja wszystko trafia do mnie. - Książkę może będziesz miał na jutro jak uda mi się zdobyć odpowiedni notes i atrament... Jak będziesz gotowy na taką wyprawę to powiedz... Przybędę... - Odwróciłam się do niego tyłem zaczynając powoli iść w swoim kierunku. - Ciau - pożegnałam się idąc wystawowym krokiem jak na wybiegu. Jak po chmurze... Lekko i z gracją jak po szkle które może pęknąć w każdym momencie... [Pościg za Sandy] Changelingi odbiły się przednimi kopytami wyposażonymi w dodatkowe sprężyny od ściany graniastosłupa zmieniając tym gwałtownie tor swojego lotu poprawiając jeszcze tylnymi by nadać sobie większej prędkości... Ciała wykonane z energii zachowywały się jak każde ciało fizyczne to i ten po chwili zaczął nabierać prędkości która nie została mu wcześniej nadana... Tylko największy changeling idiota tworzyłby coś tak wielkiego tracąc całe morze energii potrzebnej do życia. Po takim wysiłku nie powinien być wstanie się ruszyć kończyną dopóki ktoś litościwy go nie nakarmi. Po odbiciu zaczęły spadać swobodnie w dół nabierając jeszcze większej prędkości lecąc niedaleko ściganych które zrobiły sobie kapsułę ratunkową wokół ich siatki. Cały czas miały je na oku komunikowały się cały czas innymi osobnikami należącymi do ich roju a ich były całe setki na Manehattanie. 9 spadających changelingów wykorzystując meteorytowe uderzenie przebiło się do kanałów za poszukiwanymi i po odzyskaniu jasności widzenia po takim uderzeniu co zajęło im zadziwiająco mało czasu bo parę setnych sekundy. Rzuciły się na uciekinierki słysząc również że kanałami ktoś się do nich jeszcze zbliża mimo że tamte uciekają. Echa się nakładały by wygłuszyć to znaczyło mniej więcej tyle że były to potrzebne posiłki... *** 3 changelingi które stały za rogiem czekając na Sandy by ją zaskoczyć gdy będzie myślała że jest już dobrze splunęły w jej stronę kolejnymi porcjami rozpryskowego gluta który rozczepił się po chwili na ścianę zaraz po opuszczeniu ich otworów gębowych. Stworzyło to prawdziwą ścianę tej substancji która mknęła tunelem w stronę uciekających. Te same stworzyły sporo wcześniej żelazną kratę zaślepiającą ten tunel. Ta akcja była ukartowana na tej części tunelu bo na suficie nie było żadnego włazu a wszędzie dookoła widać było beton przez który żadna siła od tak się nie przebije. Nie bez 100 metrowego rozpędu. Nie było wyjścia musiały stanąć do nierównej walki ze świeżymi przeciwnikami gdy one powinny być już co najmniej zasapane... [inne manehattańskie changelingi] // Gwardziści. - Nawet nie próbujcie głupie kuce - odezwała się 6 klaczy galopujących kanałem które minęli gwardziści. Rozdzieliły się one na rozdrożu na dwie trójki. One wiedziały gdzie biec. Tamci nie... [szefowa okręgu Manehattan]//tam ich w sumie jest 7... Mask i 6 beziimiennych... Toporek odbił się od niewielkiej płaszczyzny która pojawiła się przed changelingiem zmieniając jego tor lotu by wbił się w ścianę. Była to skuteczna forma obrony która nie miała potrzeby zatrzymywania całej energii kinetycznej pocisku tylko polegała na zmienia jego toru lotu. 2 ostanie wolne changeligi wyimaginowały żaroodporną pochwę na miecz energetyczny który stworzył sobie Sensetiv i próbowały mu go zabrać po zabezpieczeniu go licząc na to że jego siły są dużo mniejsze niż wszystkich obecnych tu changelingów. Mask w tym czasie usilnie po tym jak dostała sygnał że złagodził swoje cierpienia czym wskazał jej odpowiednią część swojego umysłu która odpowiadała za kontrolę nad ciałem. To na niej skoncentrowała swoje działania próbując zacisnąć tam coś co można porównać do opaski uciskowej odcinającej w tym przypadku całkowicie kontrolę nad ciałem i tym samym nad energią blokującą jej dostęp do jego ego i podświadomości... Tam gdzie znajdowała się sterówka jego ciała. W tym samym czasie zrobiła sobie z energii dłonie ze szponami by zacisnąć je na gardle silnego wojownika by zaczął błagać ją o litość jak pies... [Wiły] Jeden z kucy podczas wysysania sił życiowych padł mając oznaki typowe dla zawału. Istota nie przejęła się tym i poszła do kolejnego osobnika tamtemu pozwalając się utopić nieszczęśnikowi w morskiej wodzie.
  21. [392] [Lust Tale [Forest Song]] - Tak się składa że ja też mam bilet do krainy smoków - powiedziałam kpiąco z głupim uśmieszkiem. Smoki to nie był głupi pomysł. Żyły naprawdę długo. Dużo dłużej niż Matka. - No cóż chyba los z nas naprawdę kpi i chce byśmy wszystko robili razem... - rzuciłam od tak po czym przerwałam na moment myśląc nad tym czy mam już wszystko... - Jak jesteś tak miły to możesz mnie odstawić do Canterlot do mojego słoika... - zażartowałam wstając i podchodząc do niego. - Za niedługo dostaniesz tą książkę przepisaną... Nie wiem jak ci ją dostarczę ale to zrobię chociażbym miała prosić o to innych gwardzistów czy zostawić zapakowaną w urodzinowy papier w recepcji w koszarach... - zapewniłam że wywiąże się z zobowiązania. [Pościg za Sandy] Po wytworzeniu pod sobą sprężyny łamano progesywnej i wykorzystaniu jej do nadania sobie odpowiedniej prędkości początkowej ponad siłę grawitacji i nadaniu swojemu ciału lepszych cech aerodynamicznych dla szybkiego i zwrotnego lotu powiększyły sobie skrzydła zwiększając tym powierzchnie sterową jaką miały typowe skrzydła pegaza. Tak wyleciały przez dach za uciekinierkami już po chwili znajdując się na ich ogonie. Ciągnęły za sobą smugi zielonej energii którą wykorzystywały jako dodatkowe źródło ciągu. Skrzydła miały prawie nieruchome. Korygowały nimi lot. Wspólnie w szóstkę wytworzyły wielką sieć o powierzchni 81 m2 tuż przed nosami uciekinierek by w nią razem wpadły. Wykonana ona była z stalowych linek o rzadkich oczkach z odważnikami na końcu. Prędkość jaka została jej nadana była o zwrocie przeciwnym do prędkości tworzących ten twór. Grawitacja miała zrobić porządek z Sandy i Sneaky a żeby tego było mało poszła kolejne porcja antymagicznego gluta wystrzelona przez troje uczestników pościgu tym razem były to pociski specjalistyczne. Ulegały bowiem rozpryśnięciu po przeleceniu odpowiedniej odległości i oblepiały cel kleistą i ciężką do pozbycia się substancją. Głównym celem tych pocisków była oczywiście postać Sandy a głównie jej głowa i róg ale oblepienie skrzydeł też nie brzmiało najgorzej mogło to całkiem poważnie zaburzyć zdolności lotne każdego osobnika. [szefowa okręgu Manehattan] [Manehattańskie changelingi] Sieć była wykonana z łańcucha przez co była mało podatna na rozerwanie tym narzędziem. Jego ostrze było jednosieczne i nie wytwarzało potrzebnego tarcia. Miecz prześliznął się tylko po ogniwach nie rysując ich nawet. Pilnik byłby lepszy w tym wypadku lub jakiś brzeszczot do metali. - Smieszny jesteś... - powiedziała każąc swoim dwóm podwładnym na odebranie lewitacją niebezpiecznego narzędzia tego i każdego innego o ile był jakieś jeszcze wstanie wyimaginować... Mask w tym czasie próbowała się wciąż dostać do jego głowy tym razem próbując nie tyle dostać się do umysłu o którym nie zapominała co odciąć go od możliwości ciała. Odciąć go od dostępu do energii którą się bronił, mięśni i innymi rzeczami powiązanymi bezpośrednio z anatomią by osłabić tym umysł. Zamachnęła się jeszcze raz młotem tym razem celując w gardło specjalnie chciała mu sprawić męki duszeniem by chciał uśmierzyć myślą ból jaki mu sprawia. To był typowy odruch u changelingów a ona chciała go wykorzystać by oddzielić jedno od drugiego. Umysł od ciała. [Wiły] Z wody wyłoniło się 19 postaci. Można by rzec typowych kucy lecz ich ciała były wykonane z cienia że ciężko było je zobaczyć przy nocnym świetle gdyby nie oczy które były zrobione z różnokolorowych ogników zmieniającymi kolor ogników ciągnącymi za sobą smugi przy każdym ich powolnym ruchu. Zaczęły podchodzić do każdego kuca po kolei dotykając jego piersi i pozwalając mu odejść do domu by tam legł totalnie wyczerpany na swoim łóżku bez pamięci co się przed chwilą stało. Właściwie to te istoty odprowadzały ich z powrotem skąd ich wzięły.
  22. [392] [Lust Tale [Forest Song]] Zamknęłam oczy myśląc nad wszystkimi opcjami... Co może się stać. Czy miałam teraz wybór? Nie... Musiałam powiedzieć to co chce usłyszeć by go nie stracić. Tak czasami trzeba. Póżniej się zobaczy... Możliwe konsekwencje są dość spore i co mam z tym zrobić jeśli nie mam dość danych... Czy siostry nie unicestwiłyby nas gdyby miały okazję? Nie wiem możliwe tylko czy tarcza może im to umożliwić... To możliwe tylko złudne z tym jak się to nazywa... - Cieszę się... - mruknęłam bez entuzjazmu. - Pozwolę ci to zrobić i liczę na to że to nie będzie błędna decyzja... - Po czym w głowie dopowiedziała. Nie powinien tego słyszeć: "Ty możesz im ufać bezgranicznie. Ja nie jestem wstanie tego zrobić bo nie czuję się z nimi związana w żadnym stopniu... To tylko wysoko postawione dwie klacze dyrygujące wami... " [Pościg za Sandy]//Ta sama kolejność i ilość co w poprzednim poście... //1 Grupa Wywaliły z zawiasów we trójkę drzwi przez to że otwierały się w tą samą stronę którą waliły przez co ich użyteczna ochrona była naprawdę niewielka. Dzięki temu mogły rzucić się na Sandy chcąc zwrócić jej uwagę najpierw próbując trafić glutem i wciągnąć w walkę bezpośrednią wraz z drugą trójką changelingów. //2 Grupa Na ich oczach pojawiły się typowe gogle lotnicze i dzięki temu uchroniły się przed żrącym wpływem chemikaliów na oczy które zostały na nie rzucone. We trójkę wykonały naprawdę mocną ścianę z energii mającą definitywnie oddzielić Sneaky od Sandy i tym sposobem sprawić by były łatwym celem dla nich. Rzuciły się społem na Sneaky próbując ją tak wmanewrować w walkę kołową by jeden z ich towarzyszy był wiecznie w jej martwym polu. Chciały wymierzać skoordynowane ataki w ważne punkty anatomiczne: stawy kończyn, głowa, szyja... Chciały się nawet posunąć do tego by wykraść energię którą miała w sobie wgryzając się w ciało. //3 Grupa Przebiły się przez ścianę działową wykonaną z regipsu robiąc naprawdę spore wejście bo odleciała cała płyta z której była zrobiona. Dzięki temu mogły rzucić się na Sandy uprzednio próbując trafić ją kolejnym ładunkiem gluta. Nie chciały jej bić... Raczej unieruchomić. Zwróceniem uwagi miała zająć się pierwsza grupa. Wykonały z energii cienkie linki o bardzo ostrych krawędziach i długości ok 4 metrów. Tym chciały ją skrępować by móc później wydoić z niej całą energię jaką posiada i pozbawić przytomności. [szefowa okręgu Manehattan] [Manehattańskie changelingi] Ruszyła głową by kazać podległym sobie changelingą dwoma linami obwiązać jego kopyta i ciągnąć je żeby odciągnąć jego kopyta od głowy. Chciała pozbyć się tej gardy. - Aż tak nieśmiały jesteś by się odezwać. No dalej... - szydziła z niego celując z kolei młotem w jego podbrzusze by wybić mu powietrze... Nie zapominała by próbować wtargnąć do jego głowy i przejąć kontrole nad nim. Wiedziała jednak by to robić powoli i systematycznie a nie na już. Nie myślała trafić w jego głowie na jakieś wyrafinowane sztuczki. [Wiły] Cywil się przewrócił po czym wstał i poszedł dalej w stronę wody tak jak wszyscy inni będący pod kontrolą gdzie weszli morza po kolana i czekali na coś... [Rdzewce] Tunele przestały się wydłużać.
  23. [392] [Lust Tale [Forest Song]] - Ciekawość napędza świat - stwierdziłam lekko. - Bez niej nie ma rozwoju tak jak bez ryzyka - westchnęłam patrząc bezpośrednio w jego oczy. - Nie podważę twojej lojalności bo to niemożliwe... Za głęboko w tobie siedzi... Zrób co uważasz ale przemyśl to jeszcze co tracisz. Prześpij się jeszcze z tym i wiedz że tak łatwo cię nie opuszczę. Chce cię prosić o jedną prostą rzecz dla ciebie ale też pośrednio dla mnie... - Zawiesiłam głos na dłuższą chwilę. - Jeśli chcesz wiedzieć co się stało i bym nie musiała grzebać ci w nigdy więcej w głowie... Gdyby ci pamięć wyczyściły tak jak to co stało się w tym zamku. Powiedz to co się stało z odłamkami i między nami. Jak do tego wszystkiego doszło że znalazłeś się w takiej sytuacji tak byś wiedział że to ty mówiłeś a nie że ja to podrobiłam swoimi umiejętnościami. Gdym w przyszłości potrzebowała twojej pomocy i stało się coś naprawdę złego w Equestrii i dotyczyłoby to wszystko tarczy i miasta. To że oddasz odłamki może nie zakończyć tej gry... Ona będzie trwać... Zrób proszę retrospekcje tego co się stało od początku... Od balu lub Nightmare Night. Jak ci wygodniej...
  24. [392] [Lust Tale [Forest Song]] - Co ci to da... - powiedziałam biorąc od niego tą książkę by zgłębić jej treść. To co wzięłam o tarczach i alchemii już przeczytałam. - Nie zbliżysz się do odpowiedzi której szukasz a może nawet wprost przeciwnie. Oddalisz od siebie prawdziwą prawdę i stracisz wszystko co dotąd osiągnąłeś. Jeśli siostry za tym nie stoją a w to grają to kto? Dlaczego mnie również w to wciągnięto chociaż nie jestem equestrianką. Myślisz że otrzymasz jasne odpowiedzi czy ich brak? - rzuciłam to co miałam na myśli. Pytania bez odpowiedzi były moją najmocniejszą bronią. [Pościg za Sandy] 3 changelingi które wleciały przez dach odbiły się od podłogi przy upadku unikając przygniecenia regałem lecąc prosto z niezmienioną prędkością na uciekinierki zbierając ładunki energii w kopytach by wzmocnić każdy zadany cios co w tej chwili powinien bez problemu rozbijać ściany działowe czyli takie które były w pomieszczeniu do którego zmierzały. Chciały się dostać do nich zanim zamkną te podwójne drzwi. 3 te które leciały za nimi przez wentylacje miały stały kontakt z tymi które już były już w środku. Dzięki temu mogły trafić meteorytowym uderzeniem w skoordynowany sposób by spaść bardzo blisko nich. Changelingi w środku dostarczyły też innych ważnych informacji. Gdy te przebiły się przez sufit plunęły antymagicznym glutem celując na Sandy by ograniczyć skutecznie jej magiczne jednorożecowe zdolności rzucania zaklęć. 3 te które wchodziły po klatce doleciały do gwardzistów siłujących się z drzwiami których obecność zanegowały po prostu przelatując koło nich by trzasnąć w ścianę i ją rozwalić żeby dostać się do uciekinierek. Dzieliła ich tylko jedna przeszkoda... Jeden tylko się odezwał zanim zaczął walić: - Jesteście tu zbędni. Odejdźcie stąd. - Głos był basowy i wyprany z wszelkich emocji jakby wyszedł surowy dźwięk z komputera. [szefowa okręgu Manehattan] [Manehattańskie changelingi] - Teraz się boisz? Po co ci to było... - mruknęła próbując ciągnąć go dalej i tym blokując u niego inne działania ale wymykał się jej powoli więc uniosła młot by trzasnąć go bezpośrednio w skroń raz i porządnie albo będzie próbować go walić tak długo aż nie trafi by stracił przytomność i tym zdolność wszelkiej obrony przed nią. [Wiły] Cywile zatrzymali się gdy nie mieli drogi wyjścia i padli na ziemię smacznie śpiąc zanim zdążyli przynieść polszen. Coś co to robiło porzuciło swoje marionetki. Z innych lokum zaczęły wychodzić nowe ofiary tego efektu w podobnej liczbie. Ich zachowanie było identyczne. [Rdzewce] 4 zostały zabite 2 pozostałe zaczęły poruszać się dość chaotycznie z niezmienioną
  25. [392] [Lust Tale [Forest Song]] W rejestrze znalazłam parę ciekawych książek między innymi o alchemii traktującej o różnych eliksirach i zaklęciach ochronnych. Grube to były księgi ale chyba warto będzie. Może w tej ostatniej znajdę jakąś lukę w zabezpieczeniach Canterlot chociaż siostry już pewnie o to się postarały by żaden z naszego gatunku nie mogło samodzielnie przekroczyć bariery... Za bystre są na to ale tak na wszelki wypadek by mieć jakąś małą nadzieję... Na zaś... Oprócz tego pochwyciłam jeszcze parę różnych książek próbując znaleźć coś o tym zaginionym mieście. Z tym ładunkiem wróciłam do naszej czytelni i zaczęłam przeglądać kolejne tomy siedząc dość wygodnie na łóżku. [Pościg Sandy] Changelingi z dachu poderwały się w przestworza wzbijając się na pewną wysokość. Czując wcześniej drgania które wywołała gwardia próbująca przedostać się przez drzwi. Dzięki temu wiedziały gdzie mniej więcej znajdują się dwie uciekinierki. Wiadomo też im było że dach wymagał remontu. Widać było to w jego wyglądzie. Rozpędziły się tworząc czubek uderzeniowy podobny do tego który został wykorzystany w ataku na Canterlot. Rozwaliły dach waląc strop na tych którzy byli w pomieszczeniu czyli Sandy i Sneaky. [szefowa okręgu Manehattan] [Manehattańskie changelingi] Mask wpuściła aroganckiego osobnika który próbował atakować ją w przypływie siły dość cwanie i kontrolowanie w wybrany fragment labiryntu swojego umysłu próbując pociągnąć całą jego istotę w swoim kierunku by zamknąć go w jednym dość nie przyjemnym wspomnieniu by w ten sposób całkowicie kontrolować. [Rdzewce*6] [shatter] Ku bazie pod ziemię na głębokości może z pół metra poruszało się 6 istot. Na powierzchni pojawiały się w dość szybkim tempie wybrzuszenia i ślad zapadnięcia się gruntu. W tej chwili znajdowały się w odległości 6 km od wielkiego kawałka metalu wkopanego w ziemię. [Wiły*19] [Komputer] W nocy ponad 300 mieszkańców zaczęło przemieszczać się w stronę morza najkrótszą możliwą drogą a jak ta była zablokowana to radzili sobie z nią próbując znaleźć rozwiązania... Wyglądali jakby spali lecz krzyki czy nawet próba okładania kopytami takiej osoby nie zatrzymywały jej pochodu w stronę wody...
×
×
  • Utwórz nowe...