Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hoffner

  1. [White Wolf] - Chciałem o niej zapomnieć. Zbyt szaleje gdy chodzi o nią, władzę, siłę i używania wszelkich metod by osiągnąć zamierzony cel... Zwłaszcza teraz wiedząc jaki jestem... Miałem wizję ustatkowania się, raz na długi okres czasu, co teraz odpłynęła gdzieś daleko - mruknął do siebie. - Póki w kimś płynie ludzka krew, nie będzie spokoju... To w nas za głęboko tkwi... - powiedział patrząc się poważnie na rozmówcę z dobrze wyczuwalnym smutkiem. [122][Lust Tale] - Uważaj na niego - westchnęłam do Sandy - i jakbyś miała jakieś wątpliwości, co masz z nim zrobić lub miałabyś go dość, powiedz mu że ma iść do White Tail. Pójdzie z ochotą że nie wróci przez parę następnych dni. - Uśmiechnęłam się. Jeden problem z głowy... ale to mi nic nie daje. Jestem w potrzasku bez wyjścia.
  2. [White Wolf] Wolf rozsiadł się w jednym z pustych przedziałów. Był rozleniwiony. Brakowało mu czegoś. Wpatrywał się pusto w jeden punkt. - Wojna... pulsuje w żyłach twych... nie ma czasu na decyzje... Uderzaj! Nie ma czasu na litość - nucił posklejane z różnych piosenek urywki. Najczęściej były o agresji, nienawiści. - Myślałem że uciekłem od tego - westchnął cicho spuszczając głowę. Nie chciał kolejnego zbrojnego konfliktu. [Lust Tale] - Nie Blue Cut. To nie jest Fox, którą poznałeś podczas wycieczki do Manehattanu - powiedziałam twardo, wiedząc że teraz na pewno ma jedno w głowie. Czuć z daleko było na nim zapach White Tail. - O tym co się dzieję, nie musisz mi mówić, bo wiem lepiej od ciebie, co się tam wydarzyło - zaakcentowałam ostatnie zdanie. - Masz zapewnić tej klaczy o imieniu Sandy Finder "godne" miejsce do spania, nawet jeśli miałbyś spać sam na podłodze. Nie przyjmę wymówki typu, nie mam miejsca. Masz to po prostu zrobić - zakończyłam chcąc pokazać mu że nie ma tu teraz miejsca do żartowania.
  3. [Romantic Heart] Klacz znowu odkrzyknęła przybierając poważny wyraz. - Ignorantia iuris nocet - rzuciła krótką formułką, którą Lust czasami powtarzała. - Pan ma rozkazy, ja mam polecenia przełożonej. Co gdzie, jak i kiedy. Ja nie mam nic do ukrycia w lokalu zapraszam możecie w nim poczekać aż przyjdzie szefowa by zacząć ale pewnie dopiero rano bo dziś poszła na obchody i pewnie odsypia. Ona może. Ja nie mam uprawnień by was wpuścić głębiej nie ważne co by się stało. Decyzje co mam robić są mi narzucone tak jak wam - mruknęła otwierając szerzej drzwi. - Mi się nie śpieszy... - rzuciła na koniec. [White Wolf] Poszedł za bratem nie śpiesząc się na pociąg. Nie miał powodu a nawet nie dostąpił zaszczytu i przyjemności obicia pyska. Wiedział że musi teraz tam pojechać. Taki już był jego obowiązek...
  4. [Romantic Heart] - Oto co kazała wam przekazać szefowa, której nie ma w lokalu. - Kucoperz elegancko odkrzyknęła zmieniając barwę i ton swojego głosu nadając mu surowy ton Lust Tale. - Szanowni gwardziści! Jeśli tego słuchacie, to oznacza że chcecie przeszukać drugi raz, podczas tego tygodnia mój przybytek, jak już zrobiła to Sama Księżniczka Celestia, ale niestety z dwóch podstawowych powodów nie możecie tego zrobić. Po pierwsze nie ma mnie, a Nakaz działa tylko wtedy gdy otrzyma to właściciel posiadłości, którym jestem tylko JA. Tak więc, Romantic Heart, która przed wami stoi i wam przekazuje te fakty nie ma prawa wpuścić was do środka. Drugim powodem jest autorytet mojej wolności obywatelskiej. W księgach można wyczytać jasno; "W celu uniknięcia nadużyć i dręczenia nie można przeszukiwać czegoś częściej niż raz na miesiąc nie mając wystarczających dowodów na popełnienie przestępstwa." Tyle mam wam do przekazania. Jeśli chcecie czegoś więcej przyjdźcie kiedy będę u siebie w biurze. Żegnam [tu słychać było datę po kontroli Celestii]. - Klacz jeszcze zabiczała jakby to była automatyczna sekretarka i uśmiechnęła się delikatnie. - Zaraz zamykam i idę do domu, bo nie ma dziś obrotu, a nie możemy wypić całego zapasu... - powiedziała swoim normalnym tonem zasłaniając pyszczek z uwagi na późną godzinę. [Lust Tale] - Obawy przyszły za późno bo już się stało... Widzisz to nie jest takie proste bo przez twoje decyzje nasi towarzysze będą głodować. Ucięłaś właśnie mój udział w eksporcie sama wiesz gdzie... a to co się stało to początek czegoś większego. Zapoczątkowałaś coś co miało się nie wydarzyć. Coś czego Matka chciała uniknąć za wszelką cenę... - zwróciłam się do klaczy. - Nie wiem - mruknęłam patrząc przez okno. - Przenocujesz parę nocy tą tutaj - rozkazałam nawet nie patrząc na swojego podwładnego. Nie obchodziło mnie to czy się zgodzi czy nie.
  5. [Anastazja] - Lust każe ci iść do centrum do kawiarni. Czeka tam na ciebie. Teraz... - powiedziała kotka nieco piskliwym tonem, wskakując na twe łóżko i się na nim rozkładając. - Masz nie zwlekać... - mruknęła od niechcenia. [Romantic Heart] Czarna klacz skrzywiła się, że to gwardia przyszła, przerywając im ich osobiste rozmowy przy barze zalewane odrobiną alkoholu i tym że lokal był zamknięty z powodu "żałoby by się nikt nie narzekał... i mieć odrobię taktu". Podeszła z wolna otwierając ciężkie wyciszane drzwi by sąsiedzi nie narzekali na hałasy... - Czego? - zapytała opierając się lekceważąco o futrynę. Nie obchodziła jej z kim rozmawia. [White Wolf] - Twoja wola, wiesz że ci pomogę w każdym razie. Większy oddział można zostawić na zewnątrz na wszelki wypadek... Jak będą wybuchy to mogą wkroczyć do akcji w każdym razie.. - powiedział dość beztrosko zachowując trzeźwe myślenie.
  6. [White Wolf] - A jeśli kupuje im więcej czasu... - mruknąłem jedną z ewentualności. - Ale jeśli mamy jechać to jedzmy i potwierdźmy kto ma racje - powiedział pewny swego że to on się nie myli. [Anastazja] Biegła wąskimi uliczkami. Wiedziała, gdzie mieszka Blue Cat. Byłaby kiepskim obserwatorem, gdyby tego nie widziała. Wdrapała się na fasadę budynku i spojrzała przez zasłonięte okno. Pewnie spał, więc zaczęła walić w nie mocno łapą, by go obudzić. [Lust Tale] - Mówiąc że mi miło skłamałabym, w obecnej sytuacji - powiedziałam szczerze. - To nietypowy osobnik. Nic więcej. Nie masz czym się martwić. - Chciałam ją uspokoić przed tym z kim ma się spotkać. - To dobrze że chcesz pomóc - pochwaliłam ją - ale wolałabym byś siedziała u niego, w mieszkaniu i nie robiła najlepiej nic, poza siedzeniem tam, bo dość zepsułaś mi planów, a ja nie wiem co mam w tej sytuacji zrobić, więc najpewniej góra wyda osąd, co mam czynić. Nic więcej zrobić nie mogę - zakończyłam nerwowo. - Wystarczy że Anastazja ci skórę uratowała... - przypomniałam jej.
  7. [White Wolf] - Ja mu nie wierzę ani jedno jego słowo... - westchnął demonstracyjnie podnosząc się do właściwej pozycji. - Za łatwo poszło jak na moje - powiedział patrząc w kierunku celi. - O wiele za łatwo ale decyzje zostawię tobie... [Lust Tale] - Nie dziwię się... Po tym co się stało... - mruknęłam, wysyłając jednocześnie krótką notkę do Anastazji, by przyprowadziła tutaj naszego mieszańca, moja rozmówczyni doskonale mogła to usłyszeć. - Ale wiesz że wszytko co teraz się stanie spadnie na mnie? - spytałam z ironią, że będę musiała to wszystko odkręcić. Jakoś, bo nie miałam przewodzonego działania na tą ewentualność. - Chyba się sobie nie przedstawiłyśmy... Jestem Lust Tale - Wyciągnęłam kopyto by się przywitać jak to robią zwyczajne kucyki.
  8. [White Wolf] Wyszedł już bez słowa, by nie przeszkadzać ale miał uczucie że to o wole za łatwo idzie. Był przyzwyczajony do wyzwań, a tu wszystko szło jak składka... Usiadł niedbale przy ścianę na rogu, by poczekać na swojego brata. Myślał nad tym czy i tak nie kazać go prześwietlić by mieć pewność... [Lust Tale]//i wracamy do pierwszoosobowego pisania. - Twoja strata - powiedziałam beztrosko, biorąc łyk tego napoju. Nigdzie mi się nie śpieszyło, a takiego obrotu sprawy, jak dziś się nie spodziewałam. Byłam pewna że atak nastąpi, ale że weźmie w nim udział jeden z nas... Tego nie przewidziałam, a skutki tego przedsięwzięcia mnie po prostu przerażały. Jak mogłam nie zauważyć, że tu ktoś jeszcze z naszych się kręci po mieście, ale w tej chwili to było zupełnie nieważne... - Czego potrzebujesz? - spytałam się od tak spoglądając na nią swymi tajemniczymi zielonymi oczami i odstawiając pustą filiżankę.
  9. [David Fox] Przysnęło mi się z samego rana... Spojrzałem na zegarek, który miałem na ręce i jednocześnie zaburczało mi w brzuchu... Było późno, a mój czuły, przez głód, nos wyczuwał że coś dość przyjemnie pachnie. To wystarczyło żebym wstał bez najmniejszego słowa patrząc na dziewczynę, co była chyba przestraszona? Nie wiem na nich się nie znam. Wiem że szybko, prowadzony zapachem zaszedłem do kuchni. - Heja - mruknąłem, podnosząc rękę na znak pokoju, by się przywitać. Zaraz potem spojrzałem do gara, z którego pochodził zapach. Miałem szczęście, nie wiele tego zostało... ale dla mnie w sam raz. Pochwyciłem jedną z misek, napełniając ją chochlą, by dość szybko nie bacząc na maniery zasiąść i zjeść.
  10. [White Wolf] - Phyyyy. Tylko psychol? - zapytał się ironicznie, patrząc na więźnia z politowaniem, wrzucając ręcznik do wiadra. - Poradzisz sobie z nim Rason? - Spojrzał na partnera, chcąc wyjść, zaraz po tym jak założy pancerz. Za łatwo to przyszło... [White Tail] - Będę czekać i pamiętać, o tym co teraz powiedziałeś... a teraz dobranoc - uśmiechnęła się, posyłając ci lotny pocałunek - kocham cię - zanim zniknęła za drzwiami. [122][Lust Tale] - Chcesz może kawy zanim zaczniemy rozmawiać? - spytała się, używając oficjalnego, dość miłego dla ucha tonu, ze wzgląd na kulturę panującą w Canterlot i chcąc przy okazji sprawdzić, w jakim stanie jest jej rozmówczyni.
  11. [Anastazja] - Krócej... Nie udało mi się tylko wejść do sypialni Celestii, jak mnie gonił pudel Blue Bloda a potem gwardia po pałacu... - powiedziała, jakby to nie miało żadnego znaczenia w jej osiągnięciach. W środku była dumna jak paw że ktoś jej zazdrości posiadanych informacji. - I nie znam całego rozkładu garnizonu. Ciężko tam się dostać... - dopowiedziała z udawanym smutkiem. Wiedząc że będzie musiał kiedyś to nadrobić. Stanęła nagle, spojrzała na Sandy i rzekła. - Jesteśmy na przeciwko. Dosiądź się do czerwonej klaczy jednorożca w białej sukience... - Wskazała na lokal gdzie przez okno widać było Lust popijającą kawę. [White Wolf] - Nie uśmiecha się mi targanie go gdziekolwiek to jest - spytał się rzucając pytające spojrzenie Rasonowi czy ma kontynuować. Woda z ręcznika kapała na podłogę. Według niego za łatwo poszło. Nawet nie zaczął a chciał zrobić wiele za atak na księżniczki którym przysięgał wierność i służbę. [White Tail] - Byłoby miło - rzekła w odpowiedzi po cichu chcąc z nim spędzić ostatnie chwile dzisiaj by zobaczyć go rano. Coś kluło ją w sercu ale musiała to zignorować. Nie mogła inaczej postąpić jak chciała by ten związek trwał mimo wszystko.
  12. [White Tail] - Piękny. - Spojrzała na rozgwieżdżone niebo i wtulając się mocniej w ogiera. - Na pewno wpadnę do ciebie... - powiedziała bez zawahania - ale dopiero rano... Nie chce by Lust wpływała na nas a wiem że jest wstanie to zrobić. Nie chcesz by nas rozdzieliła a to jedyne wyjście czyli wyrobienie normy - powiedziała lekko smutnym i znudzonym pod koniec tonem. - Dopiero rano - powtórzyła.
  13. [White Wolf] - Nawet jeśli nie zrobi, to ciekawe jak mocna jest w tobie wola życia - postawił od taką tezę. - Ja za swoją zapłaciłem za wiele... - zmyślił się nad własnym losem. - Kristian to był Krystian ja jestem pomiotem chaosu... co zacznie od woli przetrwania... potem będzie strach a skończy na prostym bólu... Zanim odda cię jednorożcom... - Młot z trzaskiem spadł na ziemie gdy zaczął ściągać z siebie zbroję co czyniła go gwardzistą. To był znak którego by nie zbrukał tym co teraz chciał robić. Na jego bokach z jednej strony widniała wilcza łapa z drugiej symbol anarchii czyli "A" wzięte w kółko z wpisanym jednocześnie "D". - Bracie bądź tak miły i przykuj tego ogiera grzbietem do podłogi - Zwrócił się do Rasona maczając na spokojnie ręcznik w wiadrze. [White Tail] - Może do parku? - zaproponowała chcąc jeszcze z nim pobyć sama na mieście zanim pójdzie do klubu. [Anastazja] - Zaprowadzę cię na miejsce... - mruknęła ze spokojem nie chcąc jej spuszczać z oczu. - Ja znam cały Canterlot na pamięć łącznie z kanalizacją... - pochwaliła się nie lada osiągnięciem kręcąc wąsikami wskazując łapą w stronę centrum gdzie miała czekać Lust Tale popijając ze spokojem kawę. - Chodź ze mną.
  14. [White Tail] Uśmiechnęła się biorąc serwetkę. - Te lody zawsze są wyśmienite ale ubrudziłeś się - powiedziała pieszczotliwie chcąc ci wytrzeć usta. [White Wolf] - Ech naprawdę chcesz się sprawdzić jaki jesteś twardy - powiedział monotoniczny zbudzonym głosem. Wyszedł na chwilę i specjalnie głośniej niż to jest potrzebne zawołał by to na pewno usłyszał. - Przynieście mi tu wodę i ręcznik dla naszego gościa. Tej wody to tak z 3 wiadra albo więcej jeśli można... [Anastazja] - Żyję się... - mruknęła telepatycznie w odpowiedzi na twoje pytanie wyprowadzając cię na miasto tylną bramą zaczynając kogoś szukać wzrokiem. - Lust! - rzuciła w szeroki eter licząc że to do niej dotrze. Była pewna że jest gdzieś nie daleko. - Kawiarnia w samym centrum - odpowiedział jej znudzony żeński głos który też usłyszała Sandy.
  15. [White Wolf] To nic nie da. Tak myślał i trwał w swoim przekonaniu patrząc bez emocji na ogiera swoimi czerwono niebieskimi oczami. Widział w nim siebie co kiedyś trwał w swoich przekonaniach... Czekał na chwilę gdy będzie mógł pokazać jakim to jest potworem którego trzyma głęboko w klatce. [White Tail] - Cieszę się że tak sądzisz - powiedziała posyłając ci uśmiech. - Jeśli jest w porządku to na pewno się dogadamy i podzielimy tobą... - rzuciła zdanie z podtekstem. - Miłość wielu kucyków jest zupełnie normalną sytuacją. Czemu nie dzielić się uczuciem jeśli to jest możliwe? - Wzięła spory kawałek lodów i rozkoszowała się ich smakiem. [Anastazja] - Chyba tylko dla ciebie, dla mnie to kompletna negacja zdrowej logiki - powiedziała zrzucając z siebie "kamienną sierść" którą zastąpiła atramentowo~czarna. - Idziemy... - mruknęła na głos zeskakując z monumentu. Szła jak prawdziwy kot z podniesionym ogonem przy żywopłocie labiryntu. Straży nie było widać tutaj...
  16. [Anastazja] - Chce? Ratuję ci skórę z poczucia obowiązku - warknęła gniewnie powstrzymując swój temperament by nie skoczyć na nią. - Musimy poczekać na odpowiedni moment. - Nagle wszyscy gwardziści zaczęli się schodzić jak na zawołanie. - Jeszcze chwila i ruszamy - westchnęła. - Idiotka z ciebie... Co cię tknęło by pomagać ludziom... - mruknęła z dezaprobatą marudząc jeszcze trochę. - Szefowa postanowi co z tobą dalej, nie ja... - odpowiedziała dość ostro na twoje pytanie. - Ja tylko obserwuje i słucham. Nic więcej... [White Tail] Klacz roześmiała się z poczucia twojego obowiązku względem jej. Mimo wszystko schlebiało jej to. - Przepraszam ale faktycznie nie znasz zasad na których odbywa się to wszystko. - Zaryła pyszczek po czym swobodnie zaczęła. - Lust pozwala na wiele byle wyrabiać normę i nie mieszać na mieście. Tyle idzie z jej strony - powiedziała dość ogólnikowo. - Ogier, czyli ty - wskazała na ciebie używając innej formy by nie mówić o changelingach, lecz u rodowitych equestrian czasami też to występowało - w Equestrii może sobie wziąć sobie tyle klaczy ile utrzyma o ile jego partnerki mu na to pozwolą... - Uśmiechnęła. - Jak już zacząłeś to powiedz jaka ta Fox jest... Nie gniewam się na ciebie... [White Wolf] - Meine Ehre heißt Treue - mruknął po cichu patrząc na postawę ogiera to faktycznie był pionek który może nic nie wiedzieć. Kopyta go świerzbiły by mu nie przywalić ale na razie oddawał sprawę swojemu bratu. Niech mówi póki uzna że nic tu słowa nie dadzą.
  17. [White Wolf] - Z tym wyglądem nie nadaję się na tego dobrego - odpowiedział uśmiechając się głupio znowu widać było jego kły. - Ty wyglądasz o niebo porządniej, a ja mam więcej siły... - podał dwa rozsądne argumenty stawiając jasno stanowiska kto jest w tym teatrzyku kim. Cieszył się w duchu że będzie miał okazje dokopać pionkowi w tej grze...
  18. [Anastazja] Anastazja, w tym czasie, dobiegała do remontowanego fragmentu ogrodu rzeźb, gdzie monumenty były dopiero stawiane, a i trwały prace konserwacyjne. Jednym słowem był wszechobecny chaos. Tego potrzebowała. Jedne pomniki już stały innych jeszcze nie było. Prace przerwane zostały przez uroczystość. W myślach powtarzała sobie że jak to się uda będzie dziękowała Matce... - Słuchaj bo nie będę powtarzać. Tu nie daleko leżą worki z gipsem czy cementem. Rozwalisz je stawiając zasłonę dymną. Spróbuj też zrobić to tak by wleciało pogoni do oczu. Po tym staniesz na postumencie zmienisz się w rzeźbę pt. Pasterka z kotem. Będę tam... Ty grasz pasterkę. Musisz być szybka. Po tym ani drgnij... - urwała przekaz telepatyczny obserwując otoczenie czy ktoś nie patrzy. Sama wskoczyła na wybrany obelisk jako kot z kamienia i zastygła co już miał wyryty tytuł. Czekał tylko na dzieło mistrza. [White Wolf] -Przesłuchać zawsze można... Dobry i zły glina? - spytał wiedząc w duchu że i tak to się nie sprawdzi. - Jego zdrowie jest ważne? - dopowiedział na poważnie szykując kopyta. Odpowiedni ból zawsze wydobywał prawdę o ile udało się złamać idee. Nie miał ochoty się hamować. Nie raz już przecież obił komuś pysk. [White Tail] - Przecież jedne były dla ciebie - powiedziała posyłając ci krótki uśmiech i przysuwając twoją porcje lodów. - Coś cię martwi? - spytała przekręcając głowę jak to ona i nastawiając uszu. - Mi możesz powiedzieć wszystko. Przecież od tego jestem by tobie pomóc a ty mi... - podkreśliła ostatnie zdanie.
  19. [Anastazja][telefon] Patrzyła z dachu budynku na walkę jednej z jej sióstr z gwardzistami. Nie znała jej w prawdzie. Nie wiedziała co tu robiła ale instynkt kazał jej pomóc. Sama nie miała jak tego zrobić. Jej zdolności miały na celu inwigilacje. Nie walkę. - Leć do ogrodów jak chcesz uciec. Ostatnia alana przy murze. Gwardziści juź ją Je przeszukali. - Wysłała jej telepatyczny komunikat mając nadzieję że nie ma zablokowanego łącza. [White Tail] - Bo chciałam wiedzieć - odpowiedziała dość zadziornie podnosząc głowę do góry. Była dumna że właśnie uważasz. Przyszła kelnerka z dwoma pucharem lodów i postawiła je wam na środku stolika. [White Wolf] - To zbędne informacje... - stwierdził Wolf. - Nie macie tropów skąd przybyli? - spytał się mrórząc brwi.
  20. [Anastazja] Przeskakiwała z dachu na dach. Raz się poślizgnęła przez obluzowaną dachówkę co spadła z brzdękiem na ziemię. Gwardia kogoś ścigała. Jak go złapią to doniesie o tym Lust jak ucieknie ruszy w pogoń... Cel nie umykał jej oczom choć był lekko rozmazany przez światło słoneczne. [White Tail] - 3 przymiotniki którymi mnie opiszesz? - spytała sama nie wiedząc po co tak naprawdę. [White Wolf] Szedłem za nimi myśląc nad tym co się stało. Nie znałem planu Caterlot a i zwykle wolałem być sam... Ten kuc był w takim samym stanie co ja bardzo dawno temu czyli moja teoria że kuc to człowiek w innym opakowaniu się sprawdzała.
  21. [David Fox] Słońce zaczęło coraz bardziej oświetlać pokój, przeganiając wszechogarniający mrok. Ten dom sam z siebie wydawał się dziwny. Bo był stary? A może niewyremontowany? Być może, to ten brak wszechobecnej elektryczności? Kto wie. Z zamysłu wyrwały mnie niespodziewane słowa dziewczyny. - Idź jak chcesz, mi się nie śpieszy... - mruknąłem, nie ruszając się.
  22. [Anastazja] Zszedła jak to kot spadając na 4 łapy ze swojego punktu obserwacyjnego. Coś się działo z jednej z dzielnic a ona musiała tam być jak najprędzej. [White Tail] - Krótko się znamy a już próbujesz mnie rozpieszczać - powiedziała próbując zacząć rozmowę zanim przyniosą lody. [White Wolf] - Witaj - próbował wydać z siebie jak najbardziej przyjacielski ton podczas tego powitania ale mu nie wyszło. Jak zwykle przesadził z basem i wyszło mu to dziwnie. - Wiadomości to podstawa działania. Bez nich możemy nie zaczynać. Po tym zobaczymy - stwierdził zwracając się do Rasona. - Idziesz z nami czy zostajesz tutaj? - zwrócił się patrząc dość poważnie na nowo poznanego ogiera.
  23. [White Wolf] Prychnął z dezaprobatą że muszą gonić za jakimś tam ogierem ale pomyślawszy chwilę dłużej stwierdził że skoro ten gwardzista jest ważny dla jego brata to powinien mu pomóc w przekonaniu że dezercja i ogólne załamanie w tym momencie nie jest rozwiązaniem. Przygalopował po chwili a tamci dwaj już kotłowali się na ziemi. Tamten krzyczał tak ja kiedyś. To była czysta nienawiść wynikająca z uprzedzenia. W tej formie daje złudną siłę i kaleczy duszę. W walce z oszalałym jednorożcem był jeden skuteczny sposób dla ziemniaka. Trzepnąć go porządnie w róg lub w głowę by zemdlał. Tak też chciałem postąpić. [White Tail] - Nie tutaj. Za dużo oczu... - mruknęła po cichu ci do ucha. - Patrz już dochodzimy. - Wskazała na niewielki lokal ze stolikami.
  24. [Anastazja] Gnała po przez tłum. Skacząc nawet po kucach jak jej rak było wygodniej. Nie mogła nic zrobić. Było za głośno w całej tej zawierusze. Zapachy się mieszały, hałas tłumił jej zmysły. Nie miała szans na znalezienie kogokolwiek przynajmniej teraz. Wspięła się na wygodny punkt obserwacyjny i obserwowała z daleka. Jej wzrok tłumiony był jednak światłem słonecznym. [White Wolf] - Nie wiem i nie odpowiem ci na to pytanie, ale efekt psychologiczny na społeczeństwie mają gwarantowany - powiedział obserwując tłum. - Nawet gwardziści nie zostali oszczędzeni. - Wskazał na ogiera w zbroi bez hełmu. [White Tail] - No dobrze sokoro tak mówisz - powiedziała niepewnie, kierując się do jednego małego lokalu na obrzeżu centrum. - Przejdzie im... Kiedyś na pewno. - dodała posyłając ci jednocześnie jeden ze swoich drobnych uśmiechów. Sama objęła cię skrzydłem.
  25. [Lust Tale] Celestia podniosła widowiskowo słońce potwierdzając swą potęgę. Zaraz po tym rzeźba spadła na jedną z księżniczek. Na Cadence ku mojej uciesze. Nienawidziłam z całego mojego serca tego jednego kuca. Resztę mogłam tolerować bez problemu ale jej? Za nic... - Anastazja? - mruknęłam spokojnie do kotki. - Wychodzimy. - Nie szłam przerażona. Mój krok był pewny i spokojny. To co się stało nie należało do mnie. Teraz musiałam tylko znaleźć winowajców. - Bierz ich - rozkazałam a kocica ostentacyjnie ruszyła tam gdzie miała i spodziewała się buntowników. Mogłam pójść na miasto i czekać na informacje. Potrzebna mi też była pomoc Romantic... [White Wolf] - Spóźniliśmy się. - Warknął przez zęby, spuszczając głowę na znak porażki zaraz potem podniósł. - Teraz się dopiero zacznie... - rzekł konstentacyjnie wiedząc jakie będą tego skutki. [White Tail] - Na lody? - spytała się od tak. Widać że chciała cię zaciągnąć w jakieś spokojne miejsce i odpocząć od stresu którego nabawiła się w klubie i przemyśleć to co się teraz będzie działo. Będzie TopTematem w całej ich społeczności tak jak jej partner.
×
×
  • Utwórz nowe...