Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hoffner

  1. [424][Lust Tale [Dark Rose]] To zaloty czy tylko mi się wydaje? Wydaje mi się... Chociaż, czemu nie? Te oczy... Sama robiłam podobne gdy chciałam zwrócić na siebie specjalnie uwagę wybranego ogiera. Tylko teraz jesteśmy tu same... Brak tłumu... W jednym pomieszczeniu w jej domu co wielokrotnie podkreślała... Może tego chce ale nie umie powiedzieć i wysyła nieświadome sygnały? W ewentualnym stosunku nikt nie mógłby nam przeszkodzić. Tu było spokojnie i bezpiecznie. A może mi się tylko zdaje... Zapytać bezpośrednio nie mogę bo zniszczyłoby to ewentualną atmosferę zabawę - grę która się tu rozgrywa między nami... Zachichotałam delikatnie zasłaniając pyszczek jak prawdziwa dama. - Wiedziałam... Nawet bym nie podejrzewała że mogłabyś postąpić inaczej... - spojrzałam na nią wyzywająco próbując pojąć zasady tej rozgrywki. [Ahri Fox][2z5] Leciała w stronę swojego celu jakim była Warszawa. Dawno nie latała i to odczuwała dość mocno... Jej zwyczajną formą był kuc ziemny więc stąpała twardo po ziemi i tamte kończyny miała naprawdę mocne... Swoich skrzydeł nie miała najmniejszego powodu korzystać aż do teraz. Niestety w tej chwili tego żałowała dość mocno... Teraz wiedziała czemu większość changelingów wybierało jako swoje podstawowe formy pegazy... Dla wygody... Nie mówiąc że pegazy mają najlepsze figury... ale to tylko szczegół... [Celestia] - Cieszę się... A teraz idź obwieścić swoim rodakom co nastąpiło - posłała mu lekki uśmiech lekko schylając głowę na znak pożegnania. Musiała przeczytać ten list... Chociaż często takie dostawała i ten nie wydawał się jakiś szczególnie wyjątkowy wolała go jak najszybciej przeczytać by mieć pewność że nic się nie stało... Nie doszło do kolejnego zamachu... Wtedy źle by to wróżyło... [Fire Wing] - Masz szczęście jest wolny... - Uśmiechnęła się... - Śpieszy ci się bardzo by się z tym uwinąć? - Zastanowiła się moment. - Mam propozycje... Jak dasz radę dostaniesz świeżą licencje jeszcze dziś... Wszystko legalnie. Jak nie czeka cię kurs od podstaw. Przyjmujesz wyzwanie? - rzuciła jej wyzywające spojrzenie jakby wątpiła w jej umiejętności. Drugim kopytem szukała czegoś w biurku.
  2. [424][Lust Tale [Dark Rose]] - Nic nie szkodzi naprawdę byle było jadalne... Nie martw się też nie jestem kucharką najwyższych lotów... Zwykle brak czasu nauczyć się robić coś zmyślnego. - powiedziałam lekko odwzajemniając jej uśmiech. - Jadłaś już czy specjalnie czekałaś na mnie? - spytałam się podchwytliwie siadając przy stoliku. Czekałam na jej odpowiedz łapiąc ukradkiem krzywizny jej ciała. Co jest ze mną? Nigdy nie spoglądałam tak na drugą klacz... Może to przez to że nie zwracałam nigdy na te kucyki uwagi... Interesowały mnie tylko ogiery bo tak mnie nauczono... A mój umysł wariuje z powodu czegoś nowego... To ekscytacja? [Ahri Fox] [1z5] Pociąg zatrzymał się na małej stacji przed Canterlot co otoczony był nieprzenikniętą bańką do której nie można było ani wejść czy też wyjść niepostrzeżenie... Klacz udała się na moment do toalety i zaraz z niej wyszła mając elegancką parę rudych skrzydeł na grzbiecie wyszła na zewnątrz by wzbić się w powietrze lecąc w kierunku Warszawy... [Celestia] Celestia błysnęła rogiem i powieliła dokument. Jeden wręczając dyplomacie by zaniósł go swojemu władcy drugi gdzieś wyparował dokądś. Można było uznać że został wysłany do odpowiedniego departamentu a stamtąd dalej by poinformować wszystkim co nastąpiło przed chwilą... - Dobrej drogi. Wróć bezpiecznie do swoich... - Zamyśliła się. - Udostępnić ci może jeden z moich latających powozów by droga minęła szybciej? - spytała się a w błysku pojawił się list. [Fire Wing] Urzędniczka chwyciła automatycznie 3 kartki i podała je pegaz. - Proszę wypełnić w 3 egzemplarzach; szczegóły techniczne i inne rzeczy potrzebne do rejestracji i podać propozycje numeru wywoławczego by można było umożliwić identyfikacje wizualną... Ja w tym czasie sprawdzę czy numerki są wolne... Umieścić opłatę w wysokości 10 bitów... - Spojrzała na książkę. Po czym się opamiętała i zwróciła ponownie w jej stronę. - Uprawnienia do pilotowania rozumiem że są... - Zmierzyła klacz wzrokiem.
  3. [424][Lust Tale [Dark Rose]] Wytarłam się dokładnie że lekko wilgotną tak naprawdę miałam tylko grzywę i ogon które przeczesałam delikatnie przy użyciu magii by się nie poplątały a także w jakiś sposób były ułożone... Jak tu do niej podejść... Nie miałam przygotowanego planu na to. Miałam tylko jasne cele do zdobycia polegając na znanej i lubianej wszystkim improwizacji działania... Mam nadzieję że to się sprawdzi i nie wygoni mnie na zewnątrz z myślą że jestem jakoś zboczona... Wyszłam powoli z łazienki rozglądając się za nią skierowała się do tego dużego pokoju. [White Wolf] Siedział w barze rozleniwiony przy kuflu cydru który przechylał w jedną i w drugą stronę patrząc jak złoty płyn przelewa się tworząc falę... Rozmyślał nad ostatnimi wydarzeniami. Gdy usłyszał o poborze w Warszawie zaśmiał się niwelując ten fakt 10 kontrargumentami dlaczego nie może tego zrobić. Służba w gwardii była najważniejszym argumentem. To że nie jest patriotą było zaraz za tym. Nie czuł pociągu by im pomagać w tej walce. Wiedział że to upadnie... Nie miał ducha romantyka w sobie. Go utracił przechodząc przemianę z nią utracił wolę bezsensownej walki skazanej na przegraną. Służba u sióstr mogła mu przysporzyć szczęścia i stateczności. To się tylko dla niego liczyło... [Celestia] - Pozdrówcie go albo ją ode mnie i powiedzcie temu komuś żeby lepiej nie opuszczało swojej bezpiecznej sfery u was... - Zmrużyła oczy przypuszczając że ten scenariusz już się wydarzył... - Jak złapiemy tego kogoś po naszej stronie nie będzie dla niego ratunku przed naszym wymiarem sprawiedliwości... - Uśmiechnęła się dobrodusznie po czym jej róg rozjaśnił się a przed nią pojawił się spisany bardzo długi pergamin o wieczystej przyjaźni między Equestrią a Wolnym Miastem Warszawa. Rozwinęła go dopisując na nim jeszcze parę rzeczy. Wszystko wyglądało na to że dokument miała przygotowany o wiele wcześniej... Możliwe że cała ta rozmowa była ukartowana przez nią. - Jeśli jesteś upoważniony przez swojego władce podpisz na dole w odpowiednim do tego miejscu... - zwróciła się do dyplomaty podając mu magią zwój. [Fire Wing] - Owszem można ale to nie to okienko. Takie sprawy to u koleżanki - uśmiechnęła się dobrodusznie wskazując kopytem na prawo gdzie za szybą w fotelu wygodnie oparta była klacz czytająca książkę co może nie miała nic więcej do roboty na dzisiaj... Była zrelaksowana... //Ciekawe co by się działo gdybym ruszył się wszystkimi moimi postaciami jednocześnie...
  4. [424][Lust Tale [Dark Rose]] Woda zmyła mi pianę z grzywy i ogona następnie zniknęła w odpływie. Czułam się czysta i taka spokojna... Taka jaka powinnam być... Musiałam teraz przeprowadzić szybki i zdecydowany atak psychologiczny na nią by dostać to czego oczekuję. Chciałam tego... Od niej. Pragnęłam ciepła, smaku jej ciała które będzie przepływać przeze mnie. Ostentacyjnie się oblizałam na samą myśl co mógłbym zrobić wbrew jej woli wykorzystując słabość jej ciała... Rusz kamyk a spadnie lawina. Na tym polega rozkosz. Kwestia przełamania pierwszej bariery później kłamałaby że nie chce odsłaniając się jeszcze bardziej na mój dotyk... Ta typowa niedostępność byłaby na pokaz... Zawinęłam się w jeden z ręczników uprzednie się nim wycierając mając za chwilę wyjść... [Fox [Ahri Fox]] Siedziała w wagonie w typowej dla siebie postaci na rudego lisa. Lubiła bardzo ten wygląd wyróżniający się z tłumu na swój osobliwy sposób który raczej nikomu nie przeszkadzał a raczej przyciągał cudze spojrzenia... Dlaczego była tam a nie gdzie indziej? Sprawa była prosta... Dłużej być na Manehattanie będąc prześladowaną przez wredne siostry nie chciała. Nie miała wcale najmniejszej ochoty... Teraz mogła jej rozkazywać tylko Lust do której de fakto nie miała dostępu co w praktyce oznaczało że jest panią własnego losu dopóki nic się nie zmieni... Bariera nad Canterlot stała i nic nie zapowiadało by ten stan się zmienił. Kierowała się w stronę Warszawy by sprawdzić co ją tam ją czeka... [Celestia] - Skoro mówicie że nie chcecie wojny i godzicie się na ustępstwa to nie obrazicie się jeśli ładnie was poproszę żeby zamiast podpisywania paktu o nieagresji podpiszemy pakt o wieczystej przyjaźni między nami. Taka unia... Będzie na nowo na piśmie a jednak po staremu jak zawsze... O przekroczeniu granicy będzie informowała podróżnych przydrożna tabliczka... Bez stałych kontroli granicznych na co komu one... To byłoby tylko utrudnienie. Czysta granica jaka jest dotąd bez żadnych umocnień czy innych podobnych temu tworów... - Machnęła kopytem. - To przyniesie ogólne korzyści z przepływu dóbr w tej sferze niewiele się zmieni. Przepływ towarów i osób jak zawsze był tak i będzie. Byle to co będzie dozwolone u was nie pojawiało się w ilościach hurtowych u nas a będzie dobrze. W zamyśle byście tego nie eksportowali specjalnie... Siebie będziecie mogli tymi rzeczami truć do woli... - Skrzywiła się. - Walutą będą bity... Będziecie mogli emitować swoją wersje w porozumieniu i akceptacją z moim bankiem centralnym by nie doprowadzić do inflacji i ogólnego kryzysu. Nikt go nie chce... Ze zmienionym awersem by odróżnić naszego od waszego i oczywiście by ceny po obu stronach były jak zazwyczaj takie same i uniknąć potrzeby wymiany na inny pieniądza... Wagowo będą musiały być równe. Nie będzie wam to przeszkadzać... Jedna waluta obustronna korzyść... To chyba jasne... - Bym spokojnie spała obiecacie mi na piśmie że nie będziecie produkować ani posiadać czołgów, broni palnej ani żadnych z tych przeklętych rzeczy potrzebnych do prowadzenia wojny. Na co wam one? Sami mówicie że nie chcecie prowadzić wojny... Nie macie na to czasu musicie zająć się przecież sobą... Każdy przecież dąży do własnego szczęścia a życie w ścisłej symbiozie może to zapewnić... Od czasu do czasu ktoś wpadnie ode mnie z kontrolą by tego przestrzegać. Nie będziecie mieli nic do ukrycia. Prawda, a ilość całkowitego poboru nie będzie przekraczać 1 procenta całej ludności jaką będzie stale zamieszkiwać tamten obszar... Wtedy będę spokojniejsza. - Nasze departamenty sprawiedliwości i gwardii czy jak to nazwiecie będą współdziałały. To znaczy że jeśli złapiecie przestępce ściganego listem gończym u nas to będziecie mieli go wydać. Ma to zapobiec sytuacją że ktoś dokonał zamachu na terenie Equestrii i kryć się będzie po waszej stronie szukając azylu bo będzie myślał że jest nietykalny... To chyba zrozumiane że zbrodnie muszą zostać ukarane... - W wasze prawo nie będę zbytnio ingerować o ile nie zrobicie mi tam Sodomy i Gomory na którą nie będę mogła patrzeć. Moje zakazy odnośnie kultury nie będą tam obowiązywać. Mówię tu o rozporządzeniu o alkoholu i paru innych rzeczach nie licząc tych co wymieniłam wcześniej o broni wliczając w to szeroko rozumianą technologię i jej badanie prowadzącą do wynajdywania śmiercionośnych wynalazków... W całą resztę nie będę wnikać jakoś szerzej. Brak wszelkiej cenzury w granicach dobrego gustu... Wolność słowa... Taka będzie wasza wolność z waszym królem by być autonomicznym tworem państwowym... Ja w każdym razie na utworzenie Wolnego Miasta Warszawa z przyległymi wsiami w odległości 5 km od jej granic na tych warunkach co wymieniła przed chwilą połączonym z 25% podatkiem dla Equestrii się zgadzam. Pytanie czy się na to godzicie?
  5. [424][Lust Tale [Dark Rose]] Weszłam do łazienki bez słowa zaczynając się myć jak zawsze. Dręczyło mnie parę pytań na które w tej chwili nie mogłam znaleźć jednoznacznej odpowiedzi... Gdzie moja pewność siebie? Czego się tak boję... To zwyczajna klacz. Nic więcej. Co to dla mnie? Jeden ruch i jest w moim władaniu... Wiec co mnie dręczy!? Moje kopyta lekko uderzyły o ścianę pokrytą kafelkami która w tej chwili stanowić dla mnie podporę by ciepły strumień wody mógł opłukać me ciało i ukoić nerwy. Bałam się błędów... Odkrycia... Dlatego uważałam bardziej niż zwykle. To mnie ograniczało... W tym był problem ciężki do pozbycia... ale konieczny. Nałożyłam odrobinę jednego z szamponów na grzywę... [Celestia] - Widzisz a ile innych krajów je uznaje? - spytała posyłając mu pesymistyczny uśmiech... - Ale skoro już macie tą swoją wolność na piśmie... Króla który lepiej będzie wami rządził zamiast mnie... - zaczęła powoli wyliczać ich korzyści. - Na pewno macie już własne prawo. Konstytucja jego zalążkiem... - zatrzymała się na moment. - Szybko się z tym uwinęliście... Mówicie że możecie zapewnić mi bezpieczeństwo... - podkreśliła ostatnie słowo. - Brak walki jak się zgodzę na oderwanie tego kawałka Equestrii... Warszawy uściślając i tylko jej... - Spoglądała mierząc go nieustannie wzrokiem. - Wszyscy będą zadowoleni... Mnie nie będą nazywać Drugim Stalinem chociaż nie widzę podobieństwa między nami... - Zmrużyła chytrze oczy. - Może mi to wyjaśnisz dlaczego? - przerwała na moment. - Mam wam tylko na to pozwolić... A mówisz że znikną wszystkie moje kłopoty... Nieprawdaż? - Rozłożyła kopyta. - Wszyscy będą zadowoleni... Ja będę mogła spokojnie spać... We wszystko mam wam uwierzyć że nie sprawicie mi więcej problemów...
  6. [424][Lust Tale [Dark Rose]] Znowu pokazanie czyje to terytorium... Moja łazienka. To się robi pomału dziwne. Zachowuje się trochę jak samiec... No nic brniemy dalej. Musze zrobić coś przewrotnego... Zapytać ją... Rzucić się na nią... Lub skorzystać z pomocy dotyku. Pocałować obezwładniając jej ciało? To mogłoby nawet poskutkować. Jestem ciekawa co dzieje się w tej jej małej główce... - Dziękuję... Chętnie zjadłabym coś lekkiego... - przyznałam posyłając jej uśmiech. [Celestia] Celestia milczała moment zbierając swoje myśli... Przyjęła wielu dyplomatów... Słyszała wiele przemówień. Podpisywała wiele umów lecz tak okrojonego i aroganckiego tekstu nie słyszała. Ani słowa o zajętych terenach że to coś dotyczy tylko Warszawy... Pismo nieważne. Nie ma kto do kogo się uroczyście zwraca... Pakt o nieagresji? Z jakim tworem państwowym... Bo Polska upadła dawno temu... Nie ma jej na mapach... Gdzie dokument pokazujący że ona faktycznie powstała. Ich było brak... Król? Jaki król. Ponyfikacja zmywała całe jestestwo człowieka a tytuły szlacheckie z reguły przyznawała tylko ona. Jego stary status społeczny przestawał się liczyć. Postanowiła jednak być dobroduszna i wysłuchać ich do końca grając w ich karty... Może wyjdzie dobry kabaret z tego? - Tylko tyle masz do przekazania? - spytała niewzruszona. - Wiedz jednak że witam cię w swoich progach. Ja Księżniczka Celestia z pod znaku słońca co panuje; [wypisane tytuły ziem europejskich leżących na tej płycie w tym cała polska...] rządzonych wspólnie z moją siostrą Księżniczką Luną. - Spoglądała na niego z góry grając w starą grę spojrzeń kto złamie się pierwszy... Co jej jeszcze powie tego była ciekawa... Straszenie krwawą wojną? Ruchy zostały z góry przygotowane by uniknąć wszelkich ofiar... Gwardziści czekali tylko by ruszyć się z garnizonów...
  7. [424][Lust Tale [Dark Rose]] - Duży metraż, przestronnie urządzone... - powiedziałam idąc za nią powoli po schodach... W tej pozycji można bez problemu zobaczyć co ma ktoś za ogonkiem... - a ja nie mam w swoim nawet ścian pomalowanych porządnie... - wspomniałam z nutą zazdrości mówiąc o mieszkaniu w Canterlot. Jej było pałacykiem w porównaniu do tego w czym ja się teraz gnieżdżę... 3 pokoje dzielone to nie luksus... Patrzyłam się na nią i podziwiając ukradkiem jej smukłe ciało... Pierwszy raz chyba czułam podniecenie na widok samicy innego gatunku. To było dość dziwne a jednocześnie tak niezwykłe. Była ciekawa jej myśli i odczuć jednak bez bliższego kontaktu nie byłam wstanie ich wydobyć z niej. Uroki bycia changelingiem... Jednorożec pewnie obszedł by się bez tego za pomocą odpowiedniego zaklęcia... - Jest dobrze tylko... - urwałam. - Czy mogłabym się umyć? - spytałam spoglądając na nią. Musiałam coś wymyślić zanim stracę okazję... Liczyłam dalej na jej hojność i troskę... że przyrządzi pewnie jakąś lekką kolacje. To by mi bardzo pomogło. Chyba że w trakcie wymyślę coś innego... [Celestia] Siedziała spokojnie na swoim tronie w sali reprezentacyjnej przeglądając papiery dotyczące państwa. Była ciekaw kiedy buntownicy się do niej pofatygują by mogła im przekazać parę istotnych faktów dotyczących jej ziemi i sposobów na zarządzanie nią... Zamierzała postawić własne warunki zaraz po wysłuchaniu ich. Nie przewidywała odstępstw od tego co ona sobie życzy... Jak pokaże im jacy są słabi przy potędze którą dzierży we własnych kopytach... To szybko się nawrócą... Wreszcie gwardzista przerwał jej zajęcie mówiąc że przybył ich dyplomata. "Nareszcie" pomyślała. - Niech wejdzie wysłucham co ma do powiedzenia... - Wyprostowała się i ułożyła inaczej skrzydła by móc emanować swoim majestatem. Drzwi otwarły się wpuszczając gościa...
  8. [424][Lust Tale [Dark Rose]] Kłamstwo za kłamstwem. Noc była moją ulubioną porą dnia. Nie bałam się o swoje bezpieczeństwo... Umiem o siebie zadbać. Teraz mogłabym bez problemu wtopić się w otoczenie. Zaatakować i zaskoczyć bez najmniejszego problemu by zdobyć to co chce. Chociażby ją. Nawet by nie pisnęła. Obudziłaby się gdzieś w zaułku nie wiedząc co się dokładnie stało... Księżyc nie oślepiał mnie tak jak robi to przeklęte słońce. Nie palił tak swoimi promieniami mojej czarnej chityny. Był o wiele lepszy niż jego poprzedniczka. Łagodniejszy bardziej przystępny. Można na niego patrzeć i nie mrużąc oczy... Większość jednak myśli inaczej... Im nie jest wszystko jedno co świeci nad nimi... - Nie przyszłabym tu za tobą gdybym teraz miała odmówić. Prawda? Tak przyjmuje zaproszenie - zapewniłam ją.
  9. [424][Lust Tale [Dark Rose]] No nie... Podkreśla że ma duży dom już po raz drugi. Ja mam tak spaczony umysł albo ona coś sugeruje tym pojęciem. Nie to niemożliwe. Nie myśli tymi drogami. Może po prostu się chwali że go po prostu ma? Jednak ona raczej jest skromna... I tu doszłam do momentu że zaczynam nie rozumieć o co chodzi. Ogiery są prostsze w obsłudze... Może sama sprawdza mnie bo sama zauważyła i teraz prowadzimy jedną i tą samą grę wstępną. Zachowanie nie to. Chociaż... Rozmowa na luźne i intymne tematy była... Dotyk był... Wielokrotny bezpośredni kontakt wzrokowy był... Uśmiech był... Nienapięta i swobodna atmosfera no była... Może się zorientowała do czego to zmierza i czuje nieodpartą chęć zapomnieć w jedną z tych nocy ze mną? Nie wiedziałam że moje feromony mogę aż tak rozpalić umysł klaczy... Nie ma się co jednak tak nakręcać na zapas... Zobaczymy co będzie dalej. Jedyna droga by się przekonać. - Nie chce być dla nikogo ciężarem - spojrzałam na nią pewnie próbując znaleźć w niej niepewność ale raczej tego po sobie nie zdradzała - a tak jeszcze dotrzymam ci towarzystwa... Nie lubię chodzić sama ciemnymi uliczkami. Mam wieczne uczucie że coś się na mnie patrzy. Razem zawsze raźniej...
  10. [424][Lust Tale [Dark Rose]] Zamurowała mnie ta propozycja. Straciłam nadzieję na coś więcej z tego spotkania a tu proszę... Sama wysuwa zaproszenie więc nie może widzieć w tym raczej nic nieodpowiedniego. Odezwała się w niej troska o mnie by nic mi się nie stało? Chce mnie przenocować. To brzmi jak propozycja ogiera który chce by ładna klacz została u niego na noc a to brzmi aż za bardzo jednoznacznie co się by wtedy działo bo na pewno by nie spali... Ale ona nim nie jest i z jej ust to było nieoczekiwane i raczej nie miała takich myśli bo to dziewica... Chyba... Spojrzałam na nią odzyskując szybko swój rezon. - Skąd wiedziałaś że nie uśmiecha mi się wracanie samej do siebie o tej porze? - Zmierzyłam ją bystrze wzrokiem. - To byłoby bardzo miłe z twojej strony... - ton mój stał się lekki i bardzo pokorny.
  11. [424][Lust Tale [Dark Rose]] Wszystko się dobrze kończy... Myślałam że odprowadzę ją do domu i uda mi się ją zaciągnąć przy okazji do jej łóżka... Zaliczyłabym niezły posiłek, nowe doświadczenie a tak obejdę się tylko smakiem... Pomarzyć zawsze można... Może uda się tego dokonać później... Może jak się pogodzą... To byłby niezły zwrot sytuacji jednak teraz po podaniu adresu to byłoby zbyt nachalne chyba że sama mi zaoferuje ale to wątpliwe. Wysunięcie takiej propozycji byłoby nieodpowiednie wręcz z mojej wypracowanej pozycji "przyjaciółki". Jak tak zaatakuje okażę desperacje i mogłabym ją stracić z haczyka. Nie opłaca mi się to. Muszę się ładnie pożegnać i będzie dobrze. - Będę pamiętać... Ja nie zapominam szybko... Wiesz jakbyś potrzebowała rady... Miałabyś problem... Wpadaj śmiało... - Uśmiechnęłam się. - Spróbuję pomóc a teraz - zawiesiłam głos budując napięcie. - Uściskajmy się na zgodę i do widzenia bo obie pewnie musimy wrócić do swoich mieszkań bo już późno i będzie dobrze. - Wstałam rozciągając szeroko swe ramiona. - Co ty na to?
  12. [424][Lust Tale [Dark Rose]] - Nie mam ci czego wybaczać bo nic się nie stało. Nie ma sprawy. - Uśmiechnęłam się delikatnie kiwając przecząco głową że nie potrzebnie prosi o wybaczenie. - Chętnie skorzystam z zaproszenia... - Spojrzałam w jej oczy. - A teraz co powiesz by się tu spotkać - stuknęłam kopytem o blat by przekaz nabrał wyrazistości - powiedzmy za dwa dni... Do tego czasu albo się oboje pogodzicie i tego ci życzę by wszystko się wyjaśniło... albo co gorsze rozejdziecie w dwie różne strony... Wtedy sama znajdziesz mnie patrząc na twoją naturę... Nie krępuj się wtedy - Mój wyraz był w tej chwili neutralny ale pewny siebie. - Dziękuję...
  13. [424][Lust Tale[Dark Rose]] Zepsułam coś czy nie... Oto jest pytanie. Nie to niemożliwe. Nie zrobiłam nic złego... Klacz zmienną jest przecież... Każdy ogier powinien to wiedzieć uderzając do którekolwiek... Ona ufa mi chyba jak jakiejś bliższej przyjaciółce mimo że tak naprawdę mnie nie zna... Powtarzaj sobie; Jest dobrze a tak będzie... - Ja się nie obrażam na nikogo. To jest nieroztropne... A zwłaszcza teraz. - urwałam. - Nie widzę przeszkód o ile podasz mi swój. To będzie. - Zamyśliłam się. - [podaje prawidłowy adres budynku znajdującego się na obrzeżach Canterlot]. Natura się zmienia i to można dostrzec... - Wzdrygnęłam się [White Tail [solar Chaser]]//trza będzie zamknąć ten wątek raz na zawsze... Klacz nie była nic wstanie odpowiedzieć z jej oczu popłynęły łzy szerokim strumieniem. Bolała ją cała jej istota. Całe ciało dostawało niewidzialne rany raniące samo wnętrze. Rany które się nie zasklepią a przy tak delikatnym umyśle zostawią szerokie szramy na jej kształtującym się wrażliwym charakterze. White chciała uciec od nieprzyjemnych emocji. Ucieczka z takiej sytuacji była jej wrodzonym instynktem. - Ja wiem... Ja będę pamiętać... Puść... - rzuciła chcąc czy nie chcąc zerwać łączącą was jedność.
  14. [424][Lust Tale [Dark Rose]] - Każdy ma swój sposób na życie. To że się ukrywam za kimś innym to mój... Tak jest łatwiej nie wpaść w kłopoty... Ja się już przyzwyczaiłam do tego. Nic mi nie będzie. - Puściłam ją zupełnie żeby mogła odejść. Równie dobrze mogło to znaczyć że nie potrzebuje cudzej pomocy. Że pogodziłam się z swoim losem że tak ma być a nie inaczej. Może uszanuje moją decyzje... Wróciłam do swojego pewnego tonu lecz było w nim coś czego wcześniej nim nie było. Echo wyjawionych wspomnień. Zaufać mi chyba bardziej już nie może niż na obecny moment. - Musisz być kimś wyjątkowym że ci się udało... - urwałam pozostawiając w domyśle zdanie tak naprawdę kierowane do siebie. - Prawdziwe współczucie to rzadka cecha w dzisiejszych czasach gdy wiele kucyków nie ufa sobie ze względu na wcale nie tak dawne wydarzenia... Nie dziwię im się... Ty jednak masz coś niezwykłego w sobie... - Zadumałam się. [White Taile [solar Chaser]][Anastazja] /* Wolny ==> checked... Bez żadnych ale z mojej strony ==> checked... */ - Ja... Ja nie mogę tego zrobić. - jąkała się z emocji cofając się do tyłu. Jej umysł nie umiał zaakceptować aktu odebrania życia. Nie była do tego zdolna. - Nawet jeśli chciałbyś uciec stąd jest bariera... - zaczęła wymieniać beztrosko Anastazja. - Straże i tak mogłabym wymieniać w nieskończoność. W ramach kontroli nie ukryjemy cię... Gwardia cię by znalazła i problemy mielibyśmy my a nie kto inny jakbyśmy tu zostały... Wiesz co... Nie zabiję cię... Ja nie mogę decydować w takich sprawach... Nie mam prawa... Mogę tylko odwlec decyzję lub przerzucić ją na kogoś innego... - Uśmiechnęła się dziko że i tak na jedno wyjdzie. - White wychodzimy... - mruknęła rzucając krótki rozkaz. - Ja nie chce... - próbowała podważać szukając kontr argumentów ale Anastazja była szybsza. - Nie ma nie chce. Masz to zrobić! - Skierowała się w stronę człowieka mierząc go wzrokiem. - A ty dla własnego dobra się stąd nie ruszaj. - Ruszyła stronę drzwi by wyjść z tego mieszkania. White ociągała się z jej oczu za chwila moment miały popłynąć łzy.
  15. [424][Lust Tale [Dark Rose]] - Ja nie płacze - stwierdziłam pewnym głosem zgodnie z prawdą. - Jest dobrze, było dobrze i tak będzie. Już dawno zapomniałam... Jestem po prostu za delikatna i nieśmiała choć tego nie widać - urwałam na moment. Zbierając myśli co powiedzieć dalej. Wiedziała co jej mówiłam o maskach. To była moja na chwilę obecną. - O wiele łatwiej być tą twardą i niezłomną mimo wszystko... Nic mi nie będzie naprawdę... - powiedziałam zaczynając ją puszczać powoli jakbym chciała zatrzymać ją na dłużej choć powinnam wiedzieć że nie mogę czuć dłużej ciepła jej ciała bo to nie przystoi... Teraz musiałam obserwować efekty. [White Tail [solar Chaser]][Anastazja] Klacz cofnęła się gwałtownie puszczając jednocześnie ze strachu Anastazje. Straciła kontrolę nad lewitacją więc czar prysł. Stała tam wpatrując się swoimi wielkimi w istotę z którą według jej opowieści spała w jednym łóżku. Jeszcze nie tak dawno bo dziś z rana. Potrząsnęła głową. - To się nie dzieję na prawdę. - Próbowała zamykać i otwierać oczy by rozbić tą iluzję. Jednak nic to nie dało... - Widzisz chce by zakończyć jego męki - powiedziała kotka zbliżając się do niego powoli. - Czekaj na pewno da się to odkręcić! - krzyknęła by zatrzymać ją przed umieceniem jej ukochanego.
  16. [424][Lust Tale [Dark Rose]] To ona zrobiła ruch. Nie powinna mnie o nic oskarżać jak posunę się krok dalej. A patrząc z innej strony jest zbyt niewinna by to zrobić... Jestem przecież tak samo w potrzebie jak ona mimo że wyszło na to że to ukrywałam w sobie ból głęboko zgrywając twardszą niż jestem w rzeczywistości... Ona mi współczuje... Nieszczęśliwa miłość... To nas by łączyło... Ja jednak takiej nie znam. Wszystko to jedno wielkie kłamstwo w drodze do celu na której nie mogę się pod żadnym pozorem pogubić... Szybkim ruchem przysunęłam ją do siebie obejmując jej szyję najzwyczajniej w świecie ją przytulając. Zwiększyłam tym powierzchnie kontaktu którym mnie obdarzyła. Czułam dokładnie jej zapach i ciepło... Mój chwyt nie był mocny... Wystarczyła tylko odrobina siły by go zerwać. Moja ofiara nie mogła się poczuć zagrożona, zlekceważona bądź okłamana bo byłoby po mnie... Uciekłaby a ja nic bym nie mogła zrobić... - Cieszę się że we mnie wierzysz. Wiedz że ja wierzę w ciebie. Obu nam się kiedyś uda... - urwałam lecz głos miałam bardzo pewny. Miało wyjść na to że nie wiem co mam dalej powiedzieć a w tym czasie niech wdycha. Zobaczymy jak na nią podziała mój zapach... Ogierem nie jest więc może być różnie... Powinna jednak poczuć w sobie ukryte pragnienie. Pytanie było jedno; Czy mu się podda i później ulegnie mojej woli. [White Tail [solar Chaser]][Anastazja]// Pado... jakbyś tyle powiedział to już byś miał poderżnięte gardło... Anastazja ma pazury ostre jak sztylety. Anastazja odbiła się bez szkody od ściany tylnymi łapami i jednocześnie jej ciało ogarnęły zielone płomienie. Dorobiła sobie skrzydła by zyskać na mobilności i zaatakować jeszcze raz tym razem szybciej niż ostatnio... White Tail w tym czasie niespokojnie zajrzała do środka z ciekawość ale będąc jednocześnie przestraszona. Była jednak pewna że osobnik zwracał się bezpośrednio do niej. Zrobiła coś czego nie powinna... Chwyciła kotkę w powietrzu odciągając ją od człowieka by go chronić. - Powiedz coś co wiemy tylko my! - powiedziała głośno mrużąc brwi by nadać sobie pewności której wcale nie miała. Chciała po prostu wyglądać na groźna. - Ja to znaczy kto? - Puszczaj głupia. Trzeba się go pozbyć... - Wierciła się kotka wykrzykując co nowe słowa w jej kierunku...
  17. [424][Lust Tale [Dark Rose]] Czyli nie spali jeszcze ze sobą... Tego się raczej nie spodziewałam... Chyba że kłamie ale po jej zachowaniu to raczej mało prawdopodobne. Te rumieńce... Czuję dziewicę nie znającą grzechów i rozkoszy własnego ciała... To nieco komplikuje sprawę a co za tym idzie dalszą grę... Ogiera ciągnie by spenetrować co nie co bo jest po prostu ciekawy. Zwłaszcza jak jest młodszy... Parę słówek, gra wstępna i gotowe... Starsi są bardziej rozważni... Klacz traci coś na zawsze za pierwszym razem i stąd rodzą się problemy. Potem traci te hamulce zaraz po inicjacji... Staje się pełnowartościowa... Bardziej odważna w swoich działaniach. Wiele osób nie wie jak dobrze kłamać tak by nikt niczego nie zauwarzył. Sprawa jest prostsza niż się większości wydaje... Kwestia dodania czegoś co odwróci uwagę. Może to być nawet coś osobistego... Wtedy ma szansę przejść nawet największy chłam jak ktoś nas dłużej nie zna. Wzięłam porządny oddech zanim zaczęłam. - Nie tylko myślałam. Ja to czułam że to ten i ten etap mam niestety za sobą... Pośpieszyłam się z tym za bardzo gdy była młoda, głupia, nierozważna bo myślałam że będziemy już do końca razem... Naiwna byłam. Nie mogę jednak powiedzieć że mi się to nie podobało... Dałam za dużo potem nie miałam nic do zaoferowania. Jedna większa kłótnia i było po wszystkim... Potem jeszcze dwa razy się potknęłam... Raz dałam się na czułe słówka koledze z pracy by ukoić ból... Potem jak byłam kompletnie pijana zapijając smutki po tym poprzednim ale to nic nie znaczyło... Teraz jestem mądrzejsza. Inaczej patrze na świat. Nie śpieszyć się z niczym. Nie daję się ponieść emocją i jest dobrze... - urwałam. [White Wolf] - No to znikajmy... Ich pewnie zaraz rozpędzą. Teraz są odważni ale to złudne. Jak otrzymają pierwsze baty zrobią taktyczny odwrót wiedząc że nie wygrają... Pałki zniosą ale miecze? Tego jeszcze nie widziałem. //Komputer masz wolną rękę byle bez totalnej masakry. Odpędź ich... [White Tail [solar Chaser][Anastazja] Kotka zeskoczyła z grzbietu klaczy i spokojnie idąc przy ścianie chciała zobaczyć kto tak tłucze się na maszynie. - Gdzie idziesz - zapytała White jednak Anastazja kazała gestem jej siedzieć cicho zanim zajrzała przez drzwi gdzie zobaczyła coś co nie powinno istnieć... Człowieka! Nie myśląc dłużej rzuciła się na niego z pazurami wprost na plecy próbując najprościej mówiąc go zabić. [Halik] Przejeżdżając przez barierę mogłeś poczuć jak twój miecz robi się gorący. Twój artefakt aktywował zaklęcie ochronne mające na celu zapobiegnięcie niepostrzeżonemu wniesieniu w obręb stolicy Pado-Bomby-Krystalicznej w skrócie PBK. Runy na nim się stopiły od wysokiej temperaturt a całe ostrze straciło wszelkie właściwości magiczne stając się zwykłym kawałkiem metalu. Miecz był nie zdatny do użytku...
  18. [424][Lust Tale [Dark Rose]] Stuknęłam delikatnie dwa razy kopytkami o siebie. Miejmy nadzieje że załapie aluzje... Chociaż nic bardziej jednoznacznego na ten moment nie wymyślę... - No wiesz... Najpierw musi być coś jeszcze... Bez tego ani rusz jak ma się spełnić to marzenie... - urwałam. - A znaleźć odpowiedniego do tego zadania to ciągła droga pod górkę jak widać w naszych przypadkach... Kto wie może kiedyś się nam uda... Tobie mi... - Wskazałam na siebie na nią zawieszając głos i spojrzałam na nią jednoznacznie. - Jak dostaną to co chcą za szybko to nie muszą się dalej starać... - powiedziałam delikatnie używając do tego dobrego kontekstu... Spali ze sobą czy nie... O to jest pytanie. [White Wolf] - My jesteśmy związani. Oni niech robią to co chcą. Są wolni i o to walczą. - Machnął kopytem. - Nie możemy im zabronić... Astralne Siostry na pewno myślą dalej niż my. Widzą to czego my nie dostrzegamy... Musimy to uszanować... - Odwrócił się chcąc odejść by nie patrzeć na to co się będzie dziać. Najchętniej by tam skoczył między nich i zrobił wyrwę... Wolał tego uniknąć. [White Tail [solar Chaser]][Anastazja] Weszła do mieszkania Blue Cuta z Anastazją na grzbiecie. - Nie mógł od tak sobie zniknąć... To nie możliwe... - mruknęła kotka. - Czujesz go? Bo ja nie - odburknęła klacz na co jej rozmówczyni machnęła łapą. - Słyszysz to? - Podniosła swój łeb kierując swoje uszy w kształcie radarów w stronę jednego z pokoi...
  19. [424][Lust Tale [Dark Rose]] - Według mnie najważniejsze by praca nie nudziła. To jest chyba ważniejsze od kapitalistycznej wizji świata. Jeśli hobby może stać się pracą to czemu nie? Jakby tu do niej uderzyć, by zepchnąć niepostrzeżenie zepchnąć temat na inne bardziej przystępne tematy... Inaczej bardziej potrzebne mi tematy... Ile można zgrywać opiekuńcza przyjaciółkę, pora pokazać trochę inną mroczniejszą stronę jednocześnie zgrywając niewinną... Dlaczego nie? Mam nadzieję że nie przestraszy się i wcale nie jest taka święta na jaką wygląda... To że pomaga rodzicom nic tak naprawdę nie pokazuje. Wyszła z pod ich skrzydeł dawno temu i pomaga im tylko dlatego że chce i może... Pokaże że jest dorosłą klaczą i myśli o takich rzeczach... Czy spali buraka i nic nie powie... - Wiesz ja chciałabym mieć klaczkę i ogierka jak wreszcie znajdę... - wypaliłam jakby nigdy nic mając lekko rozmarzony wzrok. Podejmie temat czy jednak nie... oby to było celne pchnięcie. [White Wolf] - Kasztela... Nie no... Jaja sobie z nas robią... - Chwycił list i przebiegł go wzrokiem. - Mamy go na wyciągnięcie kopyta... - Wskazała w dal gdzie tłum wcale nie chciał ustąpić. Stali krzycząc coś o wolności obywatelskiej i nadużyciu władzy... Byli przygotowani by cofnąć się do tyłu.
  20. [White Wolf] Spora grupa 150 kuców szła pokrzyczeć przed ratusz wyrazić swe niezadowolenie z obecnej sytuacji. Krok mieli dość równy że drżała pod nimi ziemia. Już z daleka słychać było hasła mające obrazić nowego króla. Byli przyzwyczajeni do wolności. A król w ich prostym pojęciu określał narzucone przez niego zasady a tego nie chcieli. A to oznaczało że trzeba się go pozbyć. Tak czy inaczej... - Czekaj chwile... Niech dojdzie najpierw do tarcia. Jak zaczną próbować atakować się ci w środku to nawet drzwi nie będziemy musieli otwierać. Tylko tam wejść i go sobie wsiąść... - powiedział spokojnie. [Komputer [sołtys]] Przed dopiero koronowanym sołtysem w magicznym płomieniu pojawił się list olakowany czerwonym woskiem z wyraźnym znakiem słońca na nim... Pochodzić ona mogła tylko z jednego źródła... Ona już wiedziała o wszystkim co się stało. Jednak z niewiadomych przyczyn czekała... [Magus [Striding Rason]] Przed ogierem pojawiła się niewielka koperta ze znakiem gwardii.
  21. [424][Lust Tale [Dark Rose]] - Dziękuję... Dawno nikt mnie tak nie komplementował... Raczej nikt nie miał okazji... - zachichotałam lekko... - Wszyscy moi znajomi raczej są daleko. Wracając do ciebie. - Wskazałam na nią kopytkiem uśmiechając się tajemniczo. - O mojej przeszłości już co nieco wiesz... Wiesz co robiłam zwykle na co dzień... Zanim nie musiałam zmienić swoich planów... Los taki a nie inny... Decyzje dobrane muszą być odpowiednio do niego... Gdy twój ogier przyszedł przerwałaś - zaczęłam cytować dość dokładnie... Lubię swoją pamięć... - "Później wszyscy poszli w swoich kierunkach. Ja poszłam na uniwersytet...". Stąd pytanie co robisz w chwili obecnej? - zmrużyłam oczy zaczynając dalszą część gry... [White Wolf]//pass nie dam rady,,, Fizykę kuć...
  22. [424][Lust Tale [Dark Rose]] Patrzyłam na nią chwile ze spokojem. Wątpliwości zostały w niej co do związku posiane... Jak zrozumie jaki jest to przejrzy na oczy i będzie kochać go mocniej... Doskonale... Pora dać alternatywę do wyboru na chwilę obecną bo czemu nie? Zdrada w ramach pocieszenie - stary klasyk na który łapią się i będą łapać bo tak jest dobrze... Daje zapomnieć na chwilę... Nic się nie stanie a ja nigdy nie miałam oporów przed czymś nowym. Innym niż zwykle. To klacz a nie ogier... Jest delikatniejsza i nie można sobie na tyle pozwolić od razu... Po prostu inne naczynie praktycznie z tą samą zawartością którą można równie dobrze spijać... - To co powiedziałam w większości to domysły oparte na mojej wiedzy czy politycznej, psychologii bądź własnego doświadczenia co do kucy. Nie znam go na tyle by wystawić mu pewną opinie pod którą ze spokojem mogłabym się podpisać jaki jest... Nie byłabym wstanie... Teraz masz dwa poglądy na sytuacje. Swój z serca i mój trzeźwy z pozycji obserwatora. Ciężej będzie cię zaskoczyć i na więcej scenariuszy będziesz przygotowana. Lepiej w mojej ocenie dostać pesymistyczną wizje i się z nią przespać na spokojnie... - Wskazałam na okno gdzie słońce powoli zachodziło. - Niż otrzymać zwodnicze słowa typu na pewno nie chciał... bo tego po tym co od niego usłyszałam dziś nie mogłam powiedzieć. Zastanów się dobrze i zrób jak uważasz... Ja przepraszam cię może nie powinnam być taka bezwzględna... Byłam za mało delikatna w stosunku do ciebie? - spojrzałam na nią z pokorą. [White Wolf] - Bracie - krzyknął zwracając jego uwagę zbliżając się żwawym krokiem do Rasona gdy podszedł na tyle blisko by nie musieć krzyczeć rzekł; - Zbliża się zadyma... Zaraz będzie ostro... Szarzy Polacy z typowo technicznym średnim wykształceniem czy ci co skończyli tylko zawodówkę nie dają sobie zrobić czegoś czego nie chcą... nawet jeśli to dla "ich dobra"... Głosowanie gdzie było? Ni było! Więc jakim prawem ma nastąpić ta koronacja. Nie ma prawa... Inna działka że na wybory się nie chodzi... - dodał konspiracyjnie ciszej. - Załatwiamy go z osłoną podczas gdy zablokują ulice czy raczej nie... i odpuszczamy sobie by poobserwować jak wywloką go na ulicę...
  23. [414+10=424][Lust Tale[Dark Rose]] - Wiesz że to że nie pamięta tego co się stało to bardzo wygodne dla niego... Pomyślmy... Nie musi Ci tłumaczyć skąd to ma... Co robił by to zdobyć... I takie wątpliwości można mnożyć... Do tego jest ofiarą losu bo nie wie co się wtedy działo... Na mój gust to strasznie naciągana ta prawda... - Spojrzałam na nią poważnie. - Nie mówię od razu że masz mu nie ufać bo szansa że tak mogło tak być jakaś tam jest ale... To byłby za duży zbieg okoliczności jak dla mnie... - Wybacz być może podchodzę do życia z za dużym dystansem by móc się szybko wycofać... Ty nie musisz się mnie słuchać... Jestem jaka jestem i o tym wiem... Sądzę jednak że gdybyś teraz zerwała z nim wszelkie kontakty to efektem byłoby że obwiniałabyś się dlaczego nie spróbowałam jeszcze porozmawiać. Powinnaś z nim pomówić Tak jak powiedziałaś by odciążyć swoje własne sumienie. Byś nie czuła się winna w razie przegranej. Mniej będzie boleć... - Może wam się uda i wszystko się wytłumaczy... Jakoś... Uważaj jednak z nim coś mi się w nim nie podoba. Nie chodzi tu o niego samego. - Wycofałam się. - Tylko o historię którą opowiadasz. Nie mogę po prostu w to uwierzyć. Słyszałam różne historie ale tamte byłam wstanie sobie samej wytłumaczyć co jak i gdzie. Tu nie jestem wstanie... Praca gwardzisty nie może być przecież taka trudna... No może nie licząc buntowników... Ale czyszczenie pamięci. Jakiej magii potrzeba by to zrobić? Po co ktoś to robił... Nie jest kimś super ważnym więc dlaczego? Co mógł takiego wiedzieć... [White Wolf] Rozmawiał kimś w barze przy stoliku po chwili trzech wyszło pośpiesznie... Byli to raczej jacyś podrostkowie którzy pogonili gdzieś dalej... Sam odszedł po chwili uprzednio opróżniając cały pozostały kufel cydru... Nie poczuł go nawet... To mogła być ledwo rozgrzewka... Wyszedł z pewnym uśmiechem zostawiając resztę gromady w środku. Widać było o tym że coś się zbliża i z tego faktu jest więcej niż zadowolony... Musiał powiedzieć Rasonowi że dostaną szansę... - Zrywa się sztorm... Błyskawice nad naszymi głowami... Sztorm oczyści ten kraj... Lepsze jutro naszego narodu... Bez Niemców nad nami... My wydamy osąd... Ogarnie nas sztorm... Zdrajcy zginą... Ulice spłyną krwią... Szzzztooormmmm.... Śpiewał pod nosem ledwo zrozumiale bardziej mówiąc słowa jakiejś piosenki ale nie pamiętał wszystkich tak więc większość dopowiadał sam zostawiając jakiś tam sens... [White Tail] White Pozostawiona sama nie wiedziała co robić. Mało tego nie mogła wyczuć więzi pomiędzy sobą a Blue Cutem... To ją bardzo niepokoiło... Kierowała się do wyjścia. Zginął? Na samą myśl zadrżała. To mogłoby tłumaczyć zniknięcie więzi... Ale... Jak mogło się to stać. To pałac i tu się przecież nic nie mogło stać... Musiała się zwrócić do kogoś o pomoc... Gdy wyszła poczuła ciężar na grzbiecie... [Romantic Heart] Właśnie myła się pod prysznicem u kogoś gdy po jej grzbiecie przeszły dreszcze... Zatrzymała się na moment. Zakręcając kran... - Nie to niemożliwe... Nie mógł wyjść po za barierę... White go pilnowała chcąc nie chcąc... Nie pozwoliłaby mu uciec. Był przecież jej... Zablokował więź... Nawet ja tego nie umiem... Ale on to hybryda... A może... Niech ja tylko dowiem się co on takiego wykombinował. - Od uderzenia w ścianę pękły kafelki... - Jak go tylko znajdę...
  24. [414][Lust Tale [Dark Rose]] - Życie to ciągłe dylematy. Nie jest tak prosto... - Zaczęłam odgrywać scenkę gestykulując. - Postawić ten przecinek tutaj czy nie... Zaglądam do książki. Aha tu musi być. - Stuknęłam o blat. - Niestety w rzeczywistości trzeba samemu odnaleźć drogę. Sparzyć się by następnym razem wybrać dobrze. Decyzja należy do ciebie... Możesz ryzykować i mu zaufać. Sprawdzić jak jest i zadecydować co dalej. W wypadku przegranej tracisz czas i jedną bezsenną noc na opłakiwanie jej po złamanym sercu... - radziłam. - Co do zmiany jego zachowania... Wiele kucyków często ma tak zwane maski emocjonalne... Inaczej zachowasz się przy rodzicach inaczej przy mnie... W pancerzu jest wzorem wszelkich cnót bo to go zobowiązuje. Bez niego popuszcza swoje zasady... Staje się może taki jakim dziś się przekonałaś... a może to był jednorazowy przypadek i faktycznie jest ideałem. Chociaż jak do tego mogłoby dojść nie wiem... Może ktoś mu pamięć wyczyścił... To by logiczne nawet było... Tylko procent prawdopodobieństwa zerowy... Ale prawdą jest że to by tłumaczyło chyba wszystko ale to aż za książkowo brzmi... Pomyśl chwilę... - Wzruszyłam ramionami...
  25. [414][Lust Tale [Dark Rose]] - Nie wiem... - rzuciłam krótko. - Może... Nie to bez sensu... Nie jestem tobą ale jeśli chcesz wiedzieć... Ja próbowałabym szczęścia gdzie indziej. Nie zastanawiałabym się nad tym... Ja nie wybaczam. Ja pamiętam i to jest moja największa wada... Za dużo wymagam za mało może daję... Próbowałabym zająć myśli swoją pracą przez jakiś czas... Tylko teraz jestem na długim, przymusowym urlopie... - marudziłam wyrażając swoją dezaprobatę. - Każdy może się zmienić z czasem tak jak każdy ma swoje przypisane wady. Jeśli umiesz jego zaakcentować. Czy może dasz rade go zmienić. Tylko czy chcesz być oszukiwana na każdym kroku. Zrobił to raz, przy tak prostej sprawie... Odważy się po raz kolejny i zaboli mocniej... Zaprosił cię, potem się wyparł... Wychodzi na to że jest beznadziejnym kłamcą. Niektórzy politycy lepiej dobierają słowa... Tworząc nadinterpretacje... Zostawiają sobie kruczki. Jesteś wstanie mu zaufać i przebaczyć w przyszłości... Bo ja bym się wycofała od razu widząc do czego może dojść... - Zajęłam się kawałkiem ciasta. Jak ja kocham rzucać wątpliwościami. - Jeśli nie zauważyłaś jego wad wcześniej to nic nie znaczy... Byłaś zakochana, widziałaś jego wykreowany przez siebie ideał to nie ty uniosłaś za wysoko poprzeczkę. To on nie jest wstanie jej przeskoczyć. Po tobie widać że raczej nie chcesz wiele... Chcesz by postępował moralnie... By zainteresował się tobą... A może się mylę... Co w nim widzisz? Czego żądasz? Kochać znaczy zaakceptować czyjeś wady słabości, czy też prościej mówiąc niedoskonałości. Kochasz go? - spojrzałam na nią wymownie popijając bo zaschło mi od tego wykładu w gardle.
×
×
  • Utwórz nowe...