Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hoffner

  1. [Lust Tale] - Nie zabronię ci ryzykować. Chociaż wolałabym byś tego nie robił. Tylko mała prośba z mojej strony dla naszego dobra... - wstrzymałam oddech składając myśli. - Nie wpadnij i nie kłam jeśli nie umiesz robić tego wiarygodnie na tyle by oszukać odbiorcę. Prawdeńki szybciej przechodzą lecz nawet one mogą zostać wykryte... - Spojrzałam na niego poważnie. - Nie wydaj też nas bo wyłapią wszystkich po kolei i nie wierzę by nas karmili w lochu i pozwalali się spotykać... - dodałam już mniej formalnie. spuszczając z niego wzrok. Drzwi się otwarły i po cichu do mieszkania weszło 6 kucyków między innymi; White Tail, Romantic Heart i Iron Heart... - Jeszcze druga połowa i możemy zaczynać... - mruknęłam.
  2. [Lust Tale] - Nie musisz być sobą przecież... Możesz być kimkolwiek. U mnie pokaże ci papiery które trzymam na wszelki wypadek u mnie w głowie... Jeszcze pogadamy na ten temat a teraz cicho za dużo osób w koło... - powiedziałam zamykając lokal na 4 zamki by zaraz go zaprowadzić krętymi uliczkami do siebie. - Dobra - ucięłam przerywając milczenie i otwierając drzwi. - Mocno zależy ci na tej postaci? - spytałam przywołując z głowy parę dokumentów i kładąc je na stoliku. - Zmyśleni mieszkańcy Equestrii. Manehattańczycy rodowici...[wymyśl se] - rzuciłam siadając u siebie na łóżku. - Wybierz coś jeśli chcesz... Istnieje też możliwość że zaklęcie na ciebie nie działa. Nie jesteś changelingiem pełnej krwi... ale testowanie tego to z kolei ryzyko...
  3. [Lust Tale] - Wystarczy że tu przychodziłeś po zamknięciu... Oczy są wszędzie... To wystarczy by wzbudzić podejrzenia. Pamiętaj o tym... Lepiej się ubezpieczyć... - powiedziałam przyklejając kartkę informacyjną na drzwiach że klub jest zamknięty do odwołania. - Teraz idziesz ze mną do mnie. Reszta przyjdzie jak przyjdzie czas... - Po czym w głowie zwróciłam się do Anastazji by ubezpieczała nas monitorując dokładnie całą okolice. Nie podobały mi się wieże obserwacyjne ale one im bezpieczeństwa nie zapewnią. Zresztą zostały postawione za szybko. O wiele za szybko by była to dokładna robota. Pewnie prowizorka i nic więcej mające "zwiększyć" bezpieczeństwo...
  4. [Lust Tale] - Teraz wychodzimy zamykając to jak nigdy nic, mając nadzieję że nie stanie się w najbliższym czasie to co myślę. Trza to rozdzielić sprawiedliwie co mamy w sobie i od dziś każdy żyje na własny koszt. Ta miejscówka nas nie utrzyma... Finansowo mamy takie oszczędności że o utrzymanie tego nie musimy się martwić... Wynajem jest zapłacony półtora roku do przodu... Możemy zawiesić działalność. Tak więc trzeba zwołać wszystkich u mnie w mieszkaniu i się rozdzielić na jakiś czas... Baraszkuj sobie z White jak chcesz tylko uważajcie na siebie i broń Matko nie próbuj zbliżać się do bariery bo cię złapią. Rozumiesz? Zmień wygląd i znajdź sobie jakiś niepozorny zawód. Sprzątaj ulice czy coś w tym stylu... - Wysłałam pojedynczy sygnał w slangu by ta Sandy jeszcze bardziej nam nie zaszkodziła. - Idziemy...
  5. [Lust Tale] - Nic to nie da w tej chwili bo ją złapali i pewnie prowadzą przed obliczę Celestii. Mówiłam że potrzebuje każdej wolnej pary kopyt. Po prostu zacznij używać tego co masz w głowie by unikać kłopotów. Każdy robi błędy... Wierzę że potrafisz być samodzielną jednostką a teraz zaczynamy robić to czego nie lubię... Czyli wywracamy swoje plany 180 stopni... - Wyciągnęłam parę probówek z koncentratem i postawiłam je przed nim. - Na zdrowie - mruknęłam zaczynając połykać swoją partie. To nie może tu zostać... a w żołądku będzie bezpiecznie czekało na później...
  6. [Lust Tale] - Lust miałaś racje ten klosz jest szczelny. Nikt z niego nie ucieknie bez kontroli! - Słychać było piskliwe słowa Anastazji biegnącej po korytarzu. - Widzisz właśnie o tym mówiłam. - Kotka wskoczyła mi na kolana. - To jest klatka bez wyjścia w której musimy przeżyć mając ograniczone możliwości. Matka znajdzie każdego i wszędzie nie ważne gdzie by się uciekło. Po prostu na nią nie zwracała uwagi bo nie była jej potrzebna a także nie wchodziła swoim zachowaniem rojowi w drogę do wczoraj. Mogła do niego w każdej chwili wrócić. Ten budynek dostarczał pożywienia dla całej wioski changelingów. Nie mogę go opuścić bo zginą z głodu. To jest ciężar i odpowiedzialność którą nosze na sobie. Teraz i tak tak może się stać bo jesteśmy odcięci. - Zamyśliłam się.
  7. [Lust Tale] - Uwierz mi ja też chciałabym zrobić wiele rzeczy. Móc nie prowadzić tego. Robić to co mi się podoba ale nie mogę bo wiem co się stanie jak tak postąpię. Zbyt dużo mam na swoim grzbiecie by to zrzucić teraz z siebie. Teraz cię wypuścić? Głowę dam że nie wyszedłbyś z Canterlot. Celestia nie robi dwóch tych samych błędów. Powiedz mi czy ktoś ci zabraniał spotykać się z White? Nie były tam przyzwoite warunki. A ty chcesz być pierwszym którego miałabym uśmiercić? Teraz nikogo nie wypuszczę bo potrzebuję każdej wolnej pary kopyt bo przyszłości nie przewidzisz. Równie dobrze jak matka każe trzeba będzie zdetronizować siostry. Myślisz że sama to bym zrobiła? Nie dam rady a w Canterlot jest nas w sumie czternastka - rzuciłam gniewnie.
  8. [Lust Tale] - Zawiodłam się na tobie. - Spojrzałam na niego srogo. - To posunięcie czyli wydanie jej Celestii po wymazaniu paru informacji miało zakończyć wojnę przed jej rozpoczęciem ale ty musiałeś zgrywać znowu bohatera. Nie mogłeś inaczej bo po co pomyśleć do przodu? - robiłam mu wyrzuty. - Matka wydaliła ją z roju i jej sytuacja jej nie obchodzi. Co mam teraz z tobą zrobić. No słucham? [Anastazja] Obserwowała wszystko z daleka. Lust miała racje że teraz są pod kloszem z którego nie da się uciec... - I dobrze jej tak - wymsknęło się jej jak przeskakiwała z dachu na dach. Zapomniała że nie może mówić w tej postaci by nie wzbudzić podejrzeń... Musiała zaalarmować swoją zwierzchniczkę co się stało...
  9. [Lust Tale] - Proszą - powiedziałam zapraszając ich do środka miałam nadzieję że ją przyprowadził... jak nie to nieco mi to skomplikuję robotę bo będę musiała się zająć tym osobiście... Mojej woli nic nie nagnie a jak coś zrobię źle to będę winić samą siebie i nikogo innego. Nie może mi uciec...
  10. [Dom White Tail] Był zamknięty i nikt nie odpowiadał ze środka. Czyli musiała być gdzie indziej. Szukaj dalej... [Anastazja] Obserwowała z daleka postępowania Sandy. Nie miała jak jej przeszkodzić a pomagać nawet nie chciała po tym co usłyszała. Niech radzi sobie sama... Przeskakiwała z dachu na dach trzymając bezpieczną odległość. Będzie miała okazje zobaczyć jak wygląda przeszukanie i jak na changelingi reaguje bariera otaczająca Canterlot...
  11. [Lust Tale] Siedziałam w biurze nie mając wiele do roboty musiałam jednak poczekać na Sandy by móc ją sformatować co nieco potem wieczorną porą wyrzucić z przypiętą kartką nieprzytomną bez formy wyrzucić na rynku... Resztę zrobili by gwardziści... Paliłam powoli papierosa chociaż raczej powinno się go raczej skrętem nazwać. Nawet filtra nie miał i był samodzielnie składany ale to w tej chwili było nie ważne. Przyjemnie zbijał napięcie i łagodził ból głowy. Musiałam poważnie pomyśleć nad następnym ruchem... [Anastazja] Siedziała na dachu budynku w którym mieszkał Blue Cut wygrzewając się i słuchała tego co się dzieję dookoła. Wiedziała że musi mieć na oku Sandy... bo to według jej opinii była bardzo głupia siostra... co nie zasługuję na swobodę. Kręciła wąsikami słysząc to co dzieję się pod nią... ale zrobić nic nie mogła. Niby jak ma zagrozić pełnowymiarowej robotnicy?
  12. [Lust Tale] - Postąpię według twojej woli - powiedziałam zagryzając zęby z bólu. Wiem co czuł Blue Cut gdy Romantic go dręczyła. Zerwałam łącze. Zresztą i tak bym go długo nie utrzymała. To i tak mnie wyczerpało dość by odczuć skutki nadużywania magii. Wyciągnęłam z sejfu jedną z probówek i ją łyknęłam. Nie ma jak tego wywieźć przez kontrolę... a mi się w tej chwili przyda. - Blue Cut... nie możesz tu sobie wchodzić od tak. Ja rozumiem że możesz być trochę roztrzepany ale trochę Savoir vivre'u nikomu nie zaszkodziło. Odwiedź bibliotekę i wyedukuj się stosując tamte rady. To działa na klacze tak jak dobre komplementy. - Uśmiechnęłam się. - White może być u siebie w domu albo Romantic poszła ją czegoś nauczyć. Nie wiem. Fox może mieć problemy z kontrolą i równie dobrze mogła odpuścić sobie wyjazd. Wiesz jak jest teraz a tą Sandy przyprowadź do mnie pod pretekstem rozmowy. Mam instrukcje od Matki - ostatnie zdanie powiedziałam ciężkim tonem.
  13. [120][Lust Tale][Klub] - Mylisz się i to bardzo... nawet nie będziesz wiedział kiedy się spotkamy... następnym razem... - mruknęłam czy to do niego czy to bardziej do siebie czekając aż wyjdzie z mojego lokalu by zmienić się w dumnego changelinga. Miałam do przemyślenia parę poważnych spraw a przede wszystkim jak przeżyć przy zmniejszonym zapotrzebowaniu. Co przełoży się na zmniejszenie zbiorów. Ci gwardziści byli mi potrzebni jak nigdy. W Klubie nie ma dużych zapasów pożądania. Sama tydzień temu doniosłam je do Changea'i. Usiadłam w fotelu zamknęłam oczy rozświetlając róg. Komunikacja na taką odległość nie była moją specjalnością. Nie wiedziałam też czy bariera nie działa tłumiąco. Musiałam jednak spróbować. - Bądź pozdrowiona moja Matko - zaczęłam od złożenia odpowiedniego hołdu mojej rodzicielce. - Nie przynoszę dobrych wieści. Nasze interesy w całej Equestrii zostały zniweczone przez jedną z naszych sióstr co dokonała wraz z ludzkimi buntownikami ataku na królewskie siostry podczas obchodów słońca. Ucierpiała tylko Cadence. Jej stan jest mi nieznany. Wszystko było by dobrze gdyby niejaka Sandy Finder nie ujawniła kim jest podczas pościgu bo ich znaleźli. Wszystkie podejrzenia zeszły na nasz rój. Na własne uszy słyszałam że szykują się do wojny bo nas podejrzewają. Może to nastąpić zaraz po tym jak skończą z buntownikami. Czyli w miarę szybko. - skończyłam by po chwili zadać pytanie. - Mam spróbować w twoim imieniu zdemontować te informacje? Mam winowajczynię u siebie. Wydać ją Celestii zaraz po wyczyszczeniu informacji z ostatnich paru godzin? Oczyściłoby to nas z zarzutów. - Skończyłam. Słyszałam że wszedł Blue Cut do biura bez pukania. Muszę go nauczyć trochę kultury... Nie odpowiadałam mu podtrzymując łącze i czekając na odpowiedź. Nie miałam wiele czasu...
  14. - Mówiłam nie jesteś wstanie mnie zrozumieć a przez to moich intencji. Nic nie wiesz o mnie i o tym miejscu... - Pokręciłam przecząco głową i prychnęłam strącając jego kopyto ze swego ramienia. Nie potrzebowałam jego pomocy. Nie zna dogłębnie trzech stron barykady w przeciwieństwie do mnie. Rój w otwartej walce ma niewielkiej szansy na wygraną. - Dumę i wszystko inne czasami trzeba schować głęboko i o nich zapomnieć do czasu... Może kiedyś zrozumiesz ale nie teraz... A skoro już zakończyłeś kontrolę. Proszę wyjdź stąd. - Wskazała mu drzwi. Miałam ciężką decyzje do podjęcia która może zadecydować o moim życiu i całego roju.
  15. [120][Lust Tale][Klub] Syknęłam cicho spuszczając powietrze i głowę na oznakę zamyślenia a także bezsilności. Nie lubię takich stanów... Co się dalej stanie? Nie wiem. Nie przewidywałam scenariusza na wypadek konfliktu. Jak my mamy teraz przeżyć? Zaczynają się cienkie czasy... Bardzo cienkie i to nie tylko dla mnie lecz dla całego roju. Czy zawiodłam kogoś? Nie. Temu nie mogłam zapobiec. Samowolka Sandy zniszczyła przedsięwzięcie tysięcy changelingów. Miałam nadzieję że reszta miast Equestrii da radę ponieść ciężar który na nie spadł... Bo Canterlot właśnie jako żerowisko upadł bardzo nisko... - Za długo starałam się by to otworzyć by ktoś od tak mi to zamknął - powiedziałam z wyczuwalną siłą w głosie. - A ciebie chciałam zdobyć by... wnieść coś więcej do swego życia. Poza tym. - Wskazałam na cały lokal. Moja duma pozwalała mi na więcej niż zarządzaniem. Zresztą do czego innego zostałam poczęta. Zdobywanie ogierów było moim przeznaczeniem... - Zmienić je ale nie mogę... - powiedziałam bezsilnie. Taki był mój przydzielony los... - Księżniczki zawsze zostaną Księżniczkami nieważne co by zrobiły zostawią na sobie ślad... Każdy kucyk się zmienia... Chyba że nie może...
  16. [120][Lust Tale][Klub] - Nie lubi być niedoinformowana... - mruknęłam. Doskonale wiedząc kogo ma na myśli. To było jasne jak słońce. - Ale nie widzę niczego na horyzoncie zdarzeń co mogło by się zdarzyć. Wojny raczej nie planujecie bo to zniszczy zupełnie zwykłą gospodarkę i dofinansuje przemysł i rolnictwo... To nielogiczne ze strony Księżniczek skoro atakowali buntownicy wypowiadać komuś wojnę. Księżniczki unikają konfliktów jak ognia by trzymać swe rządy oparte na "harmonii"... Jednym słowem blefujesz by się odwzajemnić za to co się stało. To jest wysoce prawdopodobne chociaż po tobie bym się tego raczej nie spodziewała - zakończyłam swój wywód.
  17. [120][Lust Tale][Klub] - To znaczy że się nie pomyliłam nigdzie. I dobrze. - Uśmiechnęłam się że nie ma błędów w rachunkach. Nie ma prawa ich tam być... - Oświeć mnie w takim razie jak bardziej można to skomplikować jeśli mamy coś co można ze spokojem nazwać wojną domową która powinna się szybko skończyć... - Chwyciłam zupełnie inny tom i go otwarłam - czyli według definicji nic gorszego jednego narodu spotkać nie może gdy się walczy tak naprawdę między sobą. Takie konflikty są krótkotrwałe... - Uniosłam brwi na oznakę zdziwienia. - Słucham co się może jeszcze zdarzyć by pogorszyć teraźniejsza sytuacje... Bo ja nie widzę nic gorszego niż zabicie Księżniczek co wydaję się nie możliwe w tej chwili... Zresztą są nieśmiertelne...
  18. [Lust Tale] - Domyślam się że tak będzie i problem nie będzie tylko u mnie... Wszystkie usługi na tym ucierpią... Od kawiarni po księgarnie... i dobra luksusowe... Banki podniosą stopy procentowe. Zrobi się ogólne zamieszanie na całym rynku... Zresztą ludzie i niejaki Hayek już przewidzieli takie sytuacje już dawno temu i je dobrze opisali... - Machnęłam kopytem jednocześnie sięgając tom który znałam niemal na pamięć. - Trzeba tylko jakoś przetrwać tą zapaść i cała gospodarka powinna się odbić po tym wszystkim jak skończy się widmo zagrożenia. - Otworzyłam na stronie z paroma wykresami pokazując na nich jedną z krzywych.
  19. [120][Lust Tale][Klub] - W weekend i gdy w gwardii wydają przepustki... - powiedziałam od tak. Po co mam kryć się z prawdą? Nie ma co tego faktu ukrywać na kim najwięcej żerujemy. - ale nie wiem jak teraz z tym będzie... - mruknęłam niezadowolona. - Udusiłabym tych którzy popsuli mi interesy. Gdybym tylko ich znalazła... - Uniosłam kopyta w geście jakbym kogoś dusiła. - Po co to zrobili... i tak skazani są na porażkę - denerwowałam się że to pewne że obroty się zmniejszą a tym też to co dodatkowo pobieramy od klientów. Bariera odgradza wylot z miasta co dodatkowo pogarsza sytuacje... i jak teraz mam żyć pod taką presją? Z Celestią raczej się nie dogadam...
  20. [120][Lust Tale][Klub] - No to przed nami roboty na cały dzień... - westchnęłam cicho z niechęci że nie chce mi się tego robić. Wystarczy że musiałam to wszystko napisać na maszynie, wysłać i cała kalkowa kopia tego znajduję się gdzieś w urzędzie... Inną sprawą było to że tego po prostu nie cierpię... - Nie wiem jak Księżniczka uwinęła się z tym sama w piętnaście minut bez kalkulatora... - wspomniałam też chcąc móc zrobić coś takiego i ściągając z pomocą magii pierwszy segregator, wyjmując z szuflady biurka prosty kalkulator i siadając koło niego bo tak prościej będzie nam sprawdzać wyniki. Miało to też inne walory. - Tak więc zacznijmy od początku czyli kapitału początkowego który pochodził z dwóch źródeł... - zaczęłam wykład jak co gdzie i jak. Mój ton był monotonny gdy przedstawiałam kolejne tygodnie działalności i uzyskane pozwolenia.
  21. [Lust Tale] - Nie masz za co mi dziękować. - Podniosłam kopyto w obronnym geście. - Będzie ci to jeszcze potrzebne... Kiedyś ja... Jak tak teraz myślę że ty chyba jedyny ze wszystkich innych mógłbyś choć spróbować mnie zrozumieć... - urwałam wiedząc że myśli zaczęłam mówić na głos. - ale nie dziś i na pewno nie jutro będzie ci to dane... - Uśmiechnęłam się rozbrajająco. - Może kiedyś jak będę miała wybór... Chcesz przejrzeć ze mną wszystkie rachunki by sprawdzić czy znajdują się w nich jakieś nieprawidłowości i czy na przykład nie wspieram zapleczem finansowym buntowników? - spytałam zmieniając temat wskazując półki po prawej i lewej.
  22. [Lust Tale] - Nie próbuj grać tej partii, bo nie wygrasz. Nie ważne co byś zrobił panie władzo... - powiedziałam pewnie i dość surowo od tak ostrzegając go. - Zbyt wiele razy to słyszałam, a ty jesteś następny. Taki sam, a wielce inny. Czy stać mnie na więcej? - Przystawiłam sobie kopytko do pyszczka w geście zamyślenia. - Nic o mnie nie wiesz i sobie nie wyobrazisz co mogę osiągnąć jak tylko zechce. Klacz zawsze ma tajemnice którymi się nie chwali. To oczywista oczywistość. Nie uczyli cię tego w szkole? Bo mnie na fizyce... - urwałam jakbym wracała do przeszłości. Ja kocham się bawić w ten właśnie sposób... - Ja nie upadłam nigdy taka moja rola przydzielona przez los...
  23. [Lust Tale] Uśmiechnęłam się wyzywająco, mrużąc oczy że jednak zdołał mnie przejrzeć. A mogłam się z nim jeszcze długo bawić... - Jest tyle sposobów, by się wszędzie się dostać. Znajomości są ważne w życiu każdego kucyka... Nie zepsułam chyba jakoś specjalnie gali własną obecnością. Prawda? Śmiem wątpić czy ktoś oprócz Ciebie zauważył że jestem tam obecna. - Moje kąciki ust uniosły się wyżej. - Mówiłam ci że mój CutieMark to kot. Ja jestem jak kot... Wiele się nie różnie - mówiłam zagadkami. - Raz dominować, zaraz ulegać... Być nie zauważona. Uwodzić i przepraszać... Myślałem że dłużej będę miała cię w swoich kopytkach. No cóż... Wszystko co dobre się kiedyś kończy... - mruknęłam zawiedziona przeciągając się w swoim fotelu.
  24. [Romantic Heart] Obsydianowa klacz spojrzała pytająco na jednego z gwardzistów. Ten który właśnie wypowiedział imię jej "szefowej" tak naprawdę wiedziała że tak właśnie będzie. Złamane serce boli a jej sprawianie bólu zawsze sprawiało nie małą przyjemność. Wiedziała ja to robić by bolało najmocniej... W środku właśnie się oblizywała z tego co się właśnie stało. Lust jak gdyby nic zeszła do gabinetu. Nie musiała się pchać przecież głównym wejściem... a ich po prostu nie zauważyła... - Na co czekacie? Macie okazje zrobić to, na co czekaliście. Droga wolna - powiedziała bez emocji zwracając się bezpośrednio w ich stronę. Wskazując kopytem drogę na dół.
  25. [122-2=120][Lust Tale][Klub] - Nie ma za co... - mrugnęłam zostawiając dwie monety na stole. Jedną za napój, drugą w ramach napiwku. Mogłam wrócić tam gdzie moje miejsce i zająć się myśleniem co ja mam teraz zrobić. Żyję pod klosze... Nie wiem jak działa bariera... Co mnie może czekać przez tak głupi nie rozważny ruch tej Sandy. Nie chciałam się mieszać do polityki Equestrii bardziej niż znajomość prawa co stanowi moją tarczę przed większością zagrożeń. Poszłam powoli w stronę klubu od razu zgarniając kolejną niespodziankę że gwardziści są w środku i chcą urządzić przeszukanie. No pięknie... Było o tyle dobrze że Romantic z pomocą White usunęły tą nieszczęsną kartkę Blue Cata z mojego biurka gdy ona zagadywała gwardzistów nie chcąc ich wpuścić zgodnie z instrukcjami. Przecież sprawdzali go niedawno ale waga sytuacji sprawiła że muszą zrobić to jeszcze raz. Tylko pytanie po co? I tak tam nic nie znajdą. Weszłam jak nigdy nic do klubu od tyłu. Po co miałam to robić w inny sposób jeśli mogłam? Słychać było tylko trzask drzwi i słowa Romantic; O cho wróciła... [White Wolf] - Każdy z nas jest inny na tym polega różnica i nic nie poradzisz. Ty uważasz tak, Ja inaczej, a Oni mają jeszcze inne zdanie. Nie pogodzisz tego i konflikt murowany... - powiedział wzdychając. - Ja nim przestałem być podpisując pakt... Wtedy już przestałem być człowiekiem... - powiedział nie chcąc wchodzić w szczegóły. Co zgotował mu umysł po uratowaniu własnego życia takim sposobem.
×
×
  • Utwórz nowe...