-
Zawartość
1771 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Hoffner
-
Za przeproszeniem. ******** cię do reszty? Niby jak by to miało pomóc naprawić kraj. Bo nie widzę związku. - pokazałem swe niezadowolenie z powodu głupich żartów na temat Polski. Niby jak słodycze mają ojczyznę podnieść na nogi. ******. Po co on tu jest?
-
- Jeżeli tylko skończy się ten cały chaos z eliksirem, obcymi wpływami ludzkimi czy kucami wrócimy do tego co robiliśmy zawsze. Mecze... Koncerty... Imprezy do samego rana... Ból głowy po każdej takowej. Ale dopóki nie wróci zwykła szara a przede wszystkim przewidywalna i w pełni bezpieczna rzeczywistość, gdzie nie boję się puścić wody z kranu. To nie spocznę... - resztę zachowałem dala siebie.
-
I ty naprawdę wierzysz w to co mówisz? Zauważ że nasze problemy pogłębiły się tylko gdy one przybyły. Żeby coś naprawić trzeba pozbyć się źródła problemów. Przepraszam ale innej możliwości nie widzę. Jestem mechanikiem. Myślę prosto. Może mnie oświecisz jak ty sobie wyobrażasz. Bo ja tego nie widzę. A czemu się tak zachowuje? Bo się boje jak *******. - puszczały mi nerwy. Na koniec uderzyłem pięścią w stół. - Wrocławskich skinheadów. wrocławskich. - sprecyzowałem swój tytuł.
-
- I ty myślisz że się obronimy? Zabrały nam słońce na 4 godziny. A co by się stało gdyby taki stan się utrzymał? Nie wierze że się wypaliło. Po prostu nie wierze w nic co powiedziała dzisiaj. Trzeba walczyć póki się da.
-
- Wybacz gospodarzu ale ja nie wierze w to czego nie dotknę i nie zobaczę. Ja reaguje tylko na skutki i im przeciwdziałam To wszystko. Co do pomysłów na odbudowę kraju. Wzmocnienie władzy centralnej i wprowadzenie gospodarki nakazowo rozdzielczej by ustabilizować rynek a także żeby ludzie nie tracili pracy i mieli zajęcie.
-
Nie tego się nie spodziewałem. Cała te akcja. Wszystko się rozegrało za szybko. Mogłem ją dobić jak leżała. Czemu tego nie zrobiłem? Mięknie moje serce co dawno już zmieniło się w kamień. Czy to może litość się odezwała o której zdążyłem zapomnieć? Nie wiem. Nie byłem przygotowany na to. - Wierzy ktoś jej w te całe podróże słońce itp? - spytałem się innych.
-
Siedziałem i słuchałem tego wszystkiego aż nie wytrzymałem. Od tych słów z jej ust. Tych kłamstw. - Czy szanowna pani wie czego boi się każdy człowiek - powiedziałem nie myśląc za wiele po prostu wypaliłem w jej stronę zły.
-
Gdy się pojawiła zacisnąłem pięść. Nawet nie drgnąłem. Moja twarz nie zmieniła neutralnej mimiki. W środku, we mnie szalał istny huragan. Miałem ochotę skoczyć na nią i złamać jej kark jednym szybkim zdecydowanym ruchem. Nawet by nie poczuła. A ja zyskał bym spokój. Uratował bym świat. Jednak to rozmowy pokojowe i nie wypada...
-
- Witam gospodarza - powiedziałem spokojnie. Miałem ochotę go zatłuc na miejscu. Jedyna rzecz jaka mnie powstrzymywała to to że to on jest tu gospodarzem i tylko to go tak naprawdę chroniło przed moją zemstą. - Jestem Damian Lis. Z zawodu jestem mechanikiem. Przewodnikiem grupy we Wrocławiu i to chyba na tyle. - westchnąłem - Wiecie może o co chodzi z tym słońcem? Czy jest to powtórka z filmu "Dwóch takich co ukradli księżyc" i na serio się im udało tylko że ze słońcem - warknąłem zły.
-
Dojechałem taksówką na miejsce. **********. Nie wierzyłem w wskazania licznika i wyliczenia zależności. Ale zapłaciłem. Chociaż mogłem mu spuścić ******** i było by po sprawie. Nie chciałem kłopotu. Za dużo sił porządkowych i żołnierzy a ja nie znam terenu by zwiać. Wyszedłem mówiąc pod nosem „******” po czym skierowałem się w stronę budynku. Wiedziałem od razu do mnie podeszło czterech. - A ty tu po co? – zaczęli. - Na spotkanie – odpowiedziałem marszcząc brwi. - Taa na spotkanie. Że niby ty? – Wskazali na mnie. - Tak mnie tu zaproszono. – Sięgnąłem do tylnej kieszeni od razu moja głowa znalazła się przy parterze. - Nie kolego. – Sięgnęli do tylnej kieszeni gdzie znajdował się list który wyciągnęli i zaczęli czytać. - Imię nazwisko? - Druga kieszeń na tyłku. – Wyciągnęli portfel i go otworzyli. – Damian Lis – powiedziałem z wyższością. - Puścić go. To przedstawiciel z Wrocławia. - Że niby on? – spytał się drugi. - Tak on jest napisane że mamy go wpuścić do środka. - Przepraszamy za problemy. - Taa – westchnąłem otrzepując spodnie z kurzu i poszedłem dalej. Do następnej bramki gdzie potraktowano mnie podobnie.
-
Przed biuro na południu we Wrocławiu dojechał mozolnie niezidentyfikowany pojazd kołowy zespawany z wielu kawałków blachy na podwoziu starej ciężarówki. Wyglądał koszmarnie. Z boku miał namalowanego białego wilka. Ustawił się przodem gdzie w przednim pancerzu wystawały dwie rury i karabin znacznego kalibru. Z pierwszej od prawej pojawił się płomyczek. Następnie z wielkim ciśnieniem zaczął wylatywać język ognia zalewając całą fasadę budynku. Szyby pękały. Po chwali kolejne pomieszczenia zajmowały się płomieniami. Widząc to załogo ruszyła do następnego obiektu na liście do unicestwienia. - Centrala pierwsze załatwione. Jedziemy do następnego – słychać było w eterze.
-
Siedziałem w pociągu, gdy zadzwonił telefon, który odebrałem. - Szefie nic ci nie jest? W domu cię nie ma. - Wszystko w porządku. Dojeżdżam do Warszawy na spotkanie. - A ty tam, po co? - FOL wzywa muszę jechać. – uciąłem od niechcenia. - Projekt krokodyle jest na ukończeniu. Przerobiono 6 sztuk kolejne są w kolejce. - Dobra, czyli zgodnie z planem. Nie wezmą nas tak łatwo - ****** - krzyknąłem, gdy się ciemno zrobiło. Co do jasnej ******. – słońce zgasło. Jakim cudem? U was to samo? - Tak ciemno wszędzie. Właśnie włączyli lampy uliczne. - Co z biurami? - Wszystkie ewakuowane. - Że co?! I ja nie dostałem o tym informacji? - Rozpocząć dewastacje rozwalić je zrównać z ziemią. Mają przestać istnieć. Rozumiecie. Jeden składak wystarczy by to zrobić. Spłonie wszystko. – rzekłem pełny nienawiści – Kończę właśnie wjeżdżam na peron. – i się rozłączyłem. Teraz taksówka i na miejsce spotkania a przede wszystkim dowiedzieć się o co chodzi z tym słońcem..
-
Rozpocząłem przygotowania do wyjazdu. Ogoliłem się brzytwą. Tylko tym się goli prawdziwy mężczyzna. Wypolerowałem glace i wypastowałem glany że można było się w nich przeglądać do tego świeże dżinsy, białe szelki i czarną skórzaną kurtkę. A zapomniałbym. Założyłem ochraniacze na piszczel jako dodatek do butów. Przecież to nie broń tylko Genialna Legalna Armata Nożna. Nic zakazanego do paska przyczepiłem pałkę ale to standard. Westchnąłem jeszcze wkładając do kieszeni podręczną wersje naszej konstytucji. Teraz na pociąg nic nie mówiąc nikomu. Poradzą sobie. Instrukcje mają.
-
(48+5=53) Szanowny Aleksander Iwanow aka Light Arrow Widzę że wyraża pan skruchę jednak nie wiem czy pan wie ale jest wyznaczona nie mała nagroda pieniężna za pańską głowę, więc radze lepiej nie zapuszczać się w okolice Wrocławia dla naszego i pańskiego dobra. Chłopaki panu nie odpuszczą tak łatwo a tego im zabronić nie mogę. Nie jesteśmy wojskiem. Kieruje nimi radząc. Wszystko robią z własnej woli. Bo jesteśmy jak stada wilków. Przyjdę by wytoczyć działa i zmiażdżyć pańskie argumenty razem z pańskim autorytetem. Sam „nieuzbrojony” jak pan chce. Damian Lis Biały Wilk Przewodnik P.S Blachy mi pan odda po zebraniu. Załącznik’ Lista z adresami + nieśmiertelniki
-
(48+5=53) Taa kuce polskimi patriotami. Aż rzygać mi się chce jak to słyszę. Mało tego mówi to ten zabójca ******. Aż się gotuje z tego wszystkiego. Trzeba go sprzątnąć przy pierwszej lepszej okazji. Przeprowadzić zamach stanu, jeśli będzie trzeba. Radio wciąż nadaje. Ono jest nie do ruszenia. Szerzymy propagandę przeciw niemu. Bo kto nam zabroni? Jest wolność słowa. Całe szczęście, że mamy ciągłą łączność radiową z każdą grupą. Dostaliśmy rozkaz zniesienia blokady. Jawnie to zrobiliśmy przy wielkim oburzeniu, ale jednak. Nie obyło się bez przekleństw i paru naprawdę zaczepnych piosenek o kucach. Będziemy musieli wystawić czujki przed każdym. Młodzi się tym zajmą. Musimy wiedzieć ilu ludzi popełniło błąd. Próbować ich namówić żeby jednak zmienili zdanie, ale to będzie akcja zupełnie pokojowa. Może harcerze nam pomogą? Kto wie? ONR? Hmm… Można i by się do nich odezwać. Dostaliśmy wiadomość, że dostaniemy trenerów prosto FOL trzeba ich będzie przyjąć i zakwaterować. Minie trochę czasu zanim dojadą. Szanowny Antony Pietrowski! Rozkazy wykonane! Czekamy z niecierpliwością na gości, których pan do nas wysłał. Zna pan może tego kuca, co przemawiał w telewizji. Jeśli nie to mamy plan go sprzątnąć, bo zabił 4 naszych a tego nie możemy mu darować. Oko za oko, ząb za ząb. Zemstę trzeba wykonać. Damian Lis Biały Wilk
-
Kiedy zrobisz pierwszy krok, który da początek drodze. Walką będziesz musiał żyć, wzniecać wokół siebie ogień. Czy naprawdę będziesz miał tyle siły by nie stanąć? Nuciłem sobie idąc na ostatni punkt dzisiejszego dnia. Audycje radiową przygotowywaną od samego rana. W głowie miałem cały scenariusz, co mam powiedzieć i jakie będą pytania. Przecież będzie mnie słuchać cała polska. Nie mogę zawieść słuchaczy. Doszłem na miejsce. Studio znajdowało się w tym samym budynku, co centrum łączności. Nadawało od paru godzin a liczba słuchaczy w całej Polsce rosła wykładniczo. Strużka potu zleciała mi z czoła. Siedziałem w wygodnym fotelu. Przede mną był mikrofon po drugiej stronie znajoma mojego znajomego. Nie znam jej za dobrze, ale ma na imię Jagoda. Piękna dziewczyna. Drobna, niepozorna z pięknym uspokajającym głosem. Więc rozmawialiśmy chwile zanim wejdziemy na antenę. Teraz leciała w eterze piosenka. Dość ciekawa. Bo jeszcze jej nie słyszałem. Refren był następujący; Bądź! Jak Pit Bull Wściekły, zły Bądź! Jak Pit Bull. Gryź do krwi. Bądź! Jak Pit Bull. W oczach gniew Walcz! Do końca walcz na śmierć Ta muzyka od razu wpadła mi w ucho. Uspokoiłem się na moment i zaraz usłyszałem odliczanie. 5… 4… 3… 2… 1… na antenie. - Nareszcie się doczekaliście! – zaczęła – mamy zaszczyt gościć na antenie goście specjalnego. Damiana Lisa. Głównodowodzącego ekipą Białych Wilków w mieście Wrocław. - Witam państwa. - Jest tu dzisiaj by odpowiedzieć na najważniejsze dręczące niektórych pytanie. „Dlaczego tak nienawidzicie Eqestrii.” - Pytanie proste i jest także podstawą naszego istnienia. Musimy działać by EQ nie zajmowała naszych terenów. Nie wpływała na nas swoją kulturą i ideałami niszcząc tym wszystko, co nasze. Mało tego robią to wszystko w brew naszej woli. Nie było nawet pytania w referendum, co się nie odbyło; czy chcemy mieć za sąsiadów taborety. Wszystkie biura działają jak ambasady. W tym cały problem. Zniszczyliśmy w nich wszystko. Wyparliśmy ich z Polski. One jednak powróciły, bo są jak zaraza, którą trzeba wyplenić. My, jako głos ludu działamy. A wszystko przez ich kłamstwa. Mało tego dziś odbył się pogrzeb czterech naszych braci zamordowanych przez jednego kuca. Ciała były zmasakrowane. Jeden miał zmiażdżoną czaszkę. To potwory. Niszczące nas od wewnątrz. Pasożyty, co żywią się nami zwiększając swą liczebność. Dlatego podjedliśmy blokadę biur by zapobiec by ludzie popełniali błąd. Chcemy ich pomocy? Nie. Więc czemu chcą nas uszczęśliwiać na siłę? Nie wiadomo i to jest to, co chcemy zatrzymać. – Potem rozmowa zeszła na mniej ważne tematy i tak przez pół godziny.
-
Wiedziałem, że ten moment nadejdzie. Stoję na cmentarzu. Cztery dziury na cztery drewniane trumny. Pogrzeb poległych za naszą wolność trwał. Miałem kamienną twarz. Lecz różne emocje siedziały głęboko we mnie. Przyszła moja kolej. Podeszłem do mikrofonu. Patrząc na ten mały tłum dostrzegłem za nimi kamerę telewizji. Nagrywają to dobrze. Zamknąłem oczy i wziąłem oddech by zacząć mówić do mikrofonu a mój pewny głos niósł się daleko. - Panie i Panowie, drodzy goście, bracia moi. Żegnamy dziś tych, co oddali życie z powodu walki z najeźdźcami, co niszczą naszą kulturę i wszystko, co stworzyliśmy przez setki lat. Brali udział w regularnym patrolu na naszych ulicach by zapewnić nam bezpieczeństwo. Bez powodu zostali zaatakowani przez jednego kuca, co zabił ich bez skrupułów. Nie bali się mu stawić czoła. Nie bali się powiedzieć nie equestrianom i ich wizji naszego świata. Dlatego będą w naszych sercach już na zawsze, bo zapoczątkowali coś, czego nie dadzą rady zatrzymać Ci, co podstępem zajęli nasze państwo, rządy nad nim i karzą nam robić to, co im się podoba. Podobno dla naszego dobra. Chcieliśmy pomocy? Nie. Pomagają nam. A to… - Wskazałem na trumny dłonią. – … jest najlepszym przykładem tego, co chcą z nami zrobić. Oni poświęcili się. Czy ten ich dar wobec nas ma pójść na darmo? Przebaczymy im taką zbrodnie? Potrzeba więcej dowodów by pokazać ich intencje? Chce podziękować tym, co najbardziej cierpią i nikt tego nie zakwestionuje. Ich wspaniałym matką, co wychowały tych, co poświęcili się za naszą Polskę swoje życie z powodu miłości do niej, bo upadła. A oni pomagali jej powstać. Zginęli przy tym, bo zapobiegali gwałtowi na naszej ziemi. Chce podziękować wszystkim przybyłym tutaj. A teraz uczcijmy ich pamięć minutą ciszy. – Zapanowała cisza absolutna łamana szumem wiatru. Gdy minęła minuta odezwałem się by powiedzieć jedno słowo. – Dziękuje. – Po tym odeszłem nie mogłem zostać dalej me serce nie dało by rady. Resztę obserwowałem z daleka.
-
Już to widzę. Wycofamy się. Normalnie jak bym słyszał komunistów. Chcemy waszego dobra. Nie mogę. Rządzą nami i chcą nam pomóc. Myślą, że jesteśmy słabi, bo nie możemy się podnieść? Nie… Co one kombinują. To mi się nie podoba. Wszystko zaczyna się od nowa. Układanka i rozkład sił wracają do pozycji wyjściowych. ***** co one knują! Ileż bym dał by się dowiedzieć. Może inaczej… Może ośmieszyć ją publicznie? Co to da… Masa zacznie zbierać się pod sejmem by pokazywać swoje niezadowolenie? Na pewno tak. Tylko, co to da? Może inaczej. Ulotki FOL rozdaje. My mamy radio… Tylko, co z tego zasięg tylko Dolny Śląsk i okolice. Trza zorganizować coś większego. Tylko co? Może nasz zwierzchnik coś poradzi na to. No właśnie przydałoby mu się zdać raport z sytuacji. (Do Gandzii) Szanowny Antony Pietrowski! Działamy prawie jak zawsze. Tylko bez przemocy… Obstawiliśmy biura na naszym terenie tak by nikt nie wszedł. Zastanawiamy się nad propagandą radiową, lecz nasz nadajnik jest za słaby by objąć całą Polskę. Czy był by Pan wstanie zorganizować coś większego? Widziałem wasze ulotki, lecz one działają tylko powierzchownie. Można je zaraz wyrzucić. Jak się coś usłyszy może pozostać to w pamięci a przez to potem działać na podświadomość. Może jeszcze im media odciąć? Ciężko jest żyć bez nich. Zwłaszcza bez wody. Nie wiem. Damian Lis Biały Wilk
-
Mimo iż chce się porozumieć nie zamierzam siedzieć z założonymi rękami. O nie. Reorganizujemy się w północnej części rynku powstaje centrala łącznościowa pozwalająca na ściśle skoordynowane działania przy użyciu krótkofalówek. Znajduje się też tam mapa taktyczna. Biura były odbudowane. Ani trochę mi się to nie podobało, bo ileż wysiłku musieliśmy włożyć by się ich pozbyć. No nic trzeba zrobić coś by ludzie nie wchodzili do biura żeby było puste. Trza obstawić wejścia i pilnować by nikt pod żadnym pozorem żaden człowiek tam nie wszedł. Te budynki można porównać tylko z obozami śmierci. Działają tak samo. Wchodzisz i już nie wracasz, jako ty. Kuc to nie Wolny Polak to jest ktoś inny. Wiezień własnego umysłu. Musimy powstrzymać masy przed wchodzeniem do nich, lecz to nie powinien być problem. Czy tego chcą czy nie chcą. Robimy to dla ich dobra. Większego dobra narodu. Powstrzymujemy serie błędnych decyzji prowadzące do upadku naszego kraju. Nie tylko jako państwa, ale i naszego języka, kultury, obyczajów i co najważniejsze historii, co nas nigdy nie oszczędzała. Wiatr zawsze wiał nam w oczy mi jednak kroczymy dalej przed siebie miażdżąc przeszkody. Tak i my to zrobimy teraz, ale jeszcze nie teraz. Trzeba zacząć nadawać w naszym Wolnym Narodowym Radio Patriotycznym audycje wzywające do walki i obrony naszej krwi. Ciekawą muzykę oferuje RAE*. Nie mogę przestać jej słuchać. *Rock Against Equestrias
-
Nie to im nie wyjdzie. Nie po takim naszym poświęceniu. Ja im dam. Nic zrobić bezpośrednio nie mogę. Politykiem nie jestem. Trzeba się uczyć. Poparcie chłopaków jestem wstanie zdobyć. Z kobitami mi wychodzi. Jestem wstanie nimi manipulować. To jednej klaczy mam nie zdominować? Tylko jak to zrobić? Pum pum pum… Trzeba siebie pokazać z jak najlepszej strony. Ona jest jak polityk, których nie nienawidzę równo mocno, co tych zapchlonych Equetrian i tych, co nas zdradzili. Władza, której nie wybraliśmy. Pozostają rozmowy. Stare rozmowy wielce nie praktyczne, bo nie wiesz jak się potoczy. Jak użyjesz siły to masz efekt taki czy siaki. Prawie wiesz natychmiast jak się skończy jej użycie. No nic trzeba się przełamać. Tylko jak to zrobić? A no oczywiście stary dobry List; Szanowna Twilight Sparkle! Widzę, co się stało w naszej stolicy. Nie ukrywam. Niepodobna mi się to wcale, ale no cóż. Gratuluje inteligencji i sprytu. Chce się dogadać i pokazać wizje was z mojej strony. Możesz spróbować się dogadać. Przekonać do swoich racji. Twoja decyzja. Twoja wola. Wiedz, że rzadko pierwszy wyciągam dłoń pojednania. Tak, więc zapraszam Cię na rozmowy. Do restauracji; Piwnica Świdnicka w rynku samego Wrocławia. Wtorek godzina 16;00. Przybędziesz ucieszę się. Nie to trudno, ale czy warto porzucać taką szanse? Damian Lis - Biały wilk. Ręka mi zadrżała jak skończyłem pisać. Teraz tylko wysłać.
-
(30 +4+4+10=48) Bolało i to bardzo. Był szybki i inaczej atakował niż człowiek. Kolejne utrapienie. Trza dozbroić patrole i zorganizować bazę z centrum łączności jak tylko przyjdą fundusze z FOL. Podbierałem ścianę łapiąc oddech z moich oczu mimowolnie poleciały łzy. Spojrzałem na narzędzie ostatniej szansy. Ostrze było pokryte cieniutką warstwą krwi. Jego krwi. Uśmiechnąłem się tylko z tego. Reszta rozeszła się z mojego rozkazu. Nie potrzebowałem ich pomocy. Przeszyłem parę kroków prosto ukrywając swój ból. Miałem obowiązek do spełnienia przekazania informacji i nikt nie powinien mi już przeszkodzić. Przerażało mnie słuchanie tych lamentów i reakcji tych kobiet, co mogły stracić jedyne dziecko. Może niektóre są samotne. Mąż je opuścił. Co w tedy? Szedłem dumnie po schodach z twarzą bez wyrazu trzymając emocje tylko dla siebie. Wziąłem oddech i zapukałem do pierwszych drzwi na liście wahając czy to zrobić. Zapukałem. Nie było już odwrotu.
-
To był jego błąd. Za dużo razy dostałem w to miejsce podczas ulicznych czy barowych bójek. Złożyłem się w pół zasysając powietrze. Ręką dosięgnęłem noża schowanego w cholewie buta. Długie czarne ostrze noża surwiwalowego cięło od dołu. Nie bardzo wiedziałem czy zraniłem *********. Uciekł ponieważ reszta bandy zaczęła się zbiegać zaalarmowana strzałem. Trzeba go wsadzić na czarną listę z nagrodom za pozbycie się go.
-
Szedłem przygniatany negatywnymi emocjami. Jednak życie ma to do siebie, że biegnie dalej. Zatrzymanie się oznacza śmierć. Krok za krokiem zbliżam się do klatki schodowej. Po której nie chciałbym wchodzić. Otaczają mnie czerwone, ceglane ściany z odpadającym tynkiem pokrytymi na dodatek graffiti. Moje przemyślenia przerwał krzyk. -Hej, ty. Poznaję cie, dawałem ci kartkę abyś wstąpił do oddziału RFL. Nadal chcesz walczyć z kucami towarzyszu? Zagotowało mnie na sam dźwięk słowa „RFL”. Kto mnie obraża? Obróciłem się. Pegaz. Wczorajszy gniew zapłonął we mnie na nowo. To był ten sam kuc, co zabił naszych druhów. Tak wynikało z opisu. Bestia zabijająca tych, co bronią się przed equestrianami, z którymi się sprzymierzyli. Co wprowadzają własny ład nie patrząc na nasze zdanie. Wyciągnąłem jednym ruchem ręki Berentę z kabury się przymierzyłem się do strzału. Strzeliłem raz pilnując by nie poniosły mnie negatywne emocje co kazały mi strzelać co chwile. On był o wiele bardziej niebezpieczny niż się wydawało. Zaraz zleci się pół dzielnicy żeby mi pomóc.
-
Śmierć boli nieważne czy ty jej doświadczasz czy ktoś wokół ciebie jest przez nią zabierany. Każde takie zajście jest jak wbijanie rozżarzonych szpilek prosto w serce. Jednak my musimy żyć dalej i trzymać w pamięci tych, co odeszliby ich poświęcenie napędzało nas w naszej walce. Są jak diamenty w naszych sercach, które znikają z biegiem czasu. Nikt nie boleje bardziej nad odejściem syna niż matka. Niestety ktoś musi poinformować o tym te, które dały nam absolutnie wszystko. W dłoni trzymam nieśmiertelnik i szukam adresu. Tych czterech mieszkało na jednym osiedlu w południowych dzielnicach. Nie chciałem tam iść, ale ktoś musi mieć tą odwagę by to zrobić. Jak nie ja to, kto inny? Przykry obowiązek potem pogrzeb i przekonanie, że nie tak to powinno wyglądać.
-
(Email, który miał otrzymać Gandzia. Tam był czas przyszły.) Witamy Szanownego Anton Pietrowskiego! Naszego zwierzchnika od dzisiaj, ponieważ rada jednogłośnie postanowiła zgodzić się na pańską propozycje. Gratulujemy! Zyskał pan nasze pełne poparcie. Czekamy na instrukcje. Załącznik; Zasady Gatunkowej Wojny; 1.Trwa bezustannie i wszędzie. 2. Będziemy stali na straży tej ziemi, bo jesteśmy jak wataha wilków – wiernych i nie uległych do samego końca. 3.Za przebywanie na naszej ziemi osobników, którzy zdradzili swą rasę lub zamierzają to zrobić – śmierć przez powieszenie w publicznym miejscu / w przypadku większej liczby rozstrzelanie. 4. Za namawianie Człowieka na przejście na gorszą stronę przez osobnika odmiennego gatunku lub osobnika zdeprawowanego wizją idealnej Equestrii - śmierć przez rozstrzelanie wykonana natychmiast. 5. "Memento mori" - bądź świadom tych słów, "Exegi monumentum" - to twój jedyny cel.