Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hoffner

  1. (Koniec na dziś bo Eliza się zdenerwuje...)
  2. - To tylko powłoka. Forma którą można zmienić. - Skupiłem się na łapie która zmieniła się w rękę z tatuażem. - Semper Fidelis - rzekłem i znów była łapa. - Akceptacja? Nigdy mnie nie akceptowano. Wiecznie mnie poniżano rzucając o ziemie. Kopiąc bym nie mógł się podnieść. Formę można zmienić. Spytajcie może kiedyś Celestii o Blod Maresun lub o Sun Flare. Może wam powie... Każdy ma monstrum w sobie... To jest moje... Tylko czy wasze wyszło z klatki? Na to pytanie musicie sami odpowiedzieć... Sami musicie walczyć o swoje bo nic nie jest za darmo... Ktoś wam kiedyś pomógł zupełnie bez interesownie. Tak też robi Celestia. Chciwość rządzi światem... - mówiłem spokojnie myśląc.
  3. - Nie często ktoś do niej z pancerzownicy strzela... Dokumenty srenty. Nigdy nie wierz w to czego nie jesteś wstanie sam stwierdzić bo się na tym przejedziesz. Chaos w biurokracji to potęga. Słowo to potęga. Ja wam to mówię. Słowo jednoczy i rozbija. Słowo niszczy i tworzy. Słowo to główny nośnik informacji. Słowo to kontrola... Słowo to harmonia jej główne źródło. Czemu stoję za chaosem? Harmonia widziała tylko jedno wyjście. Tak jak lekarze... Chaos dał mi wyjście. To moja decyzja że tak wyglądam bo chciałem bronić swoich towarzyszy... To cena potęgi... - znieruchomiałem siedząc na tyłku patrząc w punkt. - Jak bym wam powiedział że zbliża się czarna dziura tęż byście uwierzyli? Czy uznalibyście to za niedorzeczne?
  4. - Ja się boje tylko trzech bytów dla waszej wiadomości i nikogo nie zabiłem. Ja usypiam jak muszę przejść. To Celestia jak ostatnio wpadła do Warszawy to karki ludziom połamała rzucając nimi o ścianę. Mnie zresztą też rzuciła że wylądowałem w koszu. Potem zniknęła. Taka jest Solarka dla waszej informacji. Bezwzględna. Przysyłajcie ich do mnie i tak wszystko mi jedno. Na mnie nie ma mocnych wśród śmiertelnych - powiedziałem wyciągając następną flaszkę butelkę rozbijając uprzednio na ścianie.
  5. - Taa z Equestrii. Myhy - mruknąłem w stronę POZowców i od niechcenia wyczarowałem całą schłodzoną skrzynkę z żubrówką i plastikowe kubki jednorazowe. - W Polsce zależnie od miejsca. We Wrocławiu z gwinta na osiedlu - zamyśliłem się.
  6. - Widzisz to twoja wina. Mówiłem że tak będzie. - Wpadłem w złość a para poszła mi uszami. - Trza było działać jak można było. A teraz za późno jest - wywarzałem chodząc w kółko. - Mówiłem ale nie wy musicie myśleć a tera wszystko się za przeproszeniem ******* - powiedziałem głośno akcentując przekleństwo. - Wszyscy zginiemy przez twoje niezdecydowanie. - Wyczarowałem sobie żubrówkę i zacząłem pić z gwinta na środku sali by ukoić nerwy.
  7. (Chyba raczej nie Tomku. Na razie był pościg, a tera wszystko w biurze się rozgrywa. Nic co by bezpośrednio wpływało na politykę czy twoją postać. Bijemy się o kule perpetum mobile na argumenty. Znaczy Hass (czyt. Lis) przekonuje na razie słowami Denisa jeśli się nie uda wejdą argumenty siłowe i strach.) (Jestem po 19;30 nie wzywajcie Celestii bezemnie a także nie gnajcie za daleko[mówie do tych w biurze]. Komputer może i ty wpadniesz do budynku?)
  8. - Masz pewność czy zgadujesz? - powiedziałem mrożąc brwi. Potem poczułem drobne ukucia ale nic mi się nie stało. Nie może mi się nic stać. - Nie ma rzeczy dobrych i złych na świecie. Są jednostki neutralne co robią to co uważają za stosowne. One cię zaślepiły. Jesteś im oddany. Honor to moja lojalność. Tak cię można streścić. Ty nie myślisz. Nie patrzysz perspektywicznie po prostu działasz i to był mój błąd w tamtym życiu. Nie popełniaj go. Nie harmonia lecz równowaga może nas ocalić.
  9. - Nie już za późno. Straciłeś czas do namysłu wchodząc tu. To tylko kwestia czasu jak Celestia przyleci i zrówna mnie z ziemią by zapomnieć o problemie, albo lepiej przerobi mnie na pomnik który będzie cieszył oko. Bym mógł widzieć co się dzieje dookoła przez milenia bo nie mogę umrzeć. Może być gorsza kara? Kule weźmie a ciebie prawie na bank przerobi na kucyka i zamknie w Canterlot a że jesteś naukowcem pewnie będziesz prowadził badania. Nie. Decyduj bo nie ma czasu do stracenia. Daj kule a będziemy mogli się bronić. Na prawdę chce po dobroci. - Zrobiłem błagalną minę.
  10. - Rozsmarowanie to tylko wierzchołek tego co mógł bym zrobić ale nie to mój cel. Wyłożę ci dlaczego nie możesz oddać kuli i powiem co się stanie jak ją oddasz. Na świecie są dwie siły zdolne się mierzyć. Chaos i Harmonia. Ja reprezentuje sobą chaos jak do tego doszło nie musisz wiedzieć. Harmonia czyli astralne siostry chcą zharmonizować po swojemu według planu "waszej woli" ten świat. Spójrz na ten kraj i na inne. Kopytne są nie tylko w Equestrii ale i tutaj. Bez tej kuli nie mogę nawet spróbować by przywrócić równowagę. Oddaj ją a będziemy mieli szanse. Jak nie wcześniej to później ten świat zniknie za barierą a wtedy nie będzie ratunku. Oddaj kule po dobroci. Naprawdę nikomu nie zrobiłem krzywdy - położyłem łapę na sercu. - Obiecuje nie chce niczyjej śmierci sam byłem taki jak ty więc wiem jak to jest - powiedziałem nad wyraz poważnie.
  11. Widząc rewolwer uśmiechnąłem się drwiąco i pokręciłem głową. - Jestem Hass - Uciąłem krótko. - Nie interesuje mnie czyja jest kula ja chce ją mieć! Bo po pierwsze ;Nic mi tą pukawką nie zrobisz nawet jeśli by miała metr kalibru, więc ją grzecznie odłóż ale jak chcesz. Wszystkim innym też to radze bo będę nie miły. Po drugie; Nie pozwolę oddać tej kuli Celestii bo zapanuje harmonia a wtedy nie będzie dla mnie ratunku i miejsca także. Po trzecie; To moja uprzejmość że się z tobą bawię i proszę. Mógł bym cię rozsmarować na ulicy i sobie tą kule wziąć, ale nie chce zabijać - wyrecytowałem ignorując wszystkich innych. Kropić wodą mnie bo demon. To chyba największa niedorzeczność jaką słyszałem. Po za tym to była sprawa między mną a nim. Nikt i tak nie mógł mi nic zrobić chyba że potężną magią by próbowali.
  12. - Ja ci dam Czarnobyl! - zdenerwowałem się a widząc konserwowe klasnąłem łapami i zmieniła się w pusty granat obronny, by wrzucić im do samochodu wyjmując tam zawleczkę. - Miłej zabawy! - krzyknąłem gnając za uciekinierem Widząc że list został już wysłany i jest w drodze do EQ. Znów wyzwoliłem niezbadane moce chaosu i list pojawił się mi w pysku po czym go wyplułem by następnie przytrzymać go łapą. - Nie za szybko panie naukowiec? - Zmrużyłem oczy czekając na jego ruch. - Nie pozwolę ci wezwać Celestii. O nie. Chyba że oddasz mi kule - powiedziałem na poważnie.
  13. Wywaliłem język na zewnątrz. Ile można jechać po bezdrożach. Zaraz potem wjechali do miasta a ja wciąż byłem w tyle. Słabą kondycje mam. Musze poćwiczyć o ile w kamieniu szybciej nie wyląduje. Zatrzymali się przed budynkiem. To była moja szansa. Zleciałem na chodnik. Ludzie odskoczyli i uciekli krzycząc wniebogłosy. - Oddajcie kule - zawarczałem do tych w samochodzie mając łeb przy ziemi i obnażając kły. - Oddajcie kule - powtórzyłem chciwie że mi się oczy zaświeciły.
  14. Nie ja nie umiem pisać. Chce się nauczyć, a żeby to osiągną muszę próbować. Cieszcie się że nie wstawiałem tego co mam napisane na komórce z wcześniejszych okresów bo to było dno totalne... Luna i tulpy - bez komentarza. Co do uwag do których pewnie się dostosuje, ale nie był bym sobą gdybym na nie nie odpowiedział. Nie wiem. Chciałem pokazać jego obawy. Jest poza grupą, która go wspierała i poniekąd kontrolowała. Stąd ten chaos w jego myśleniu. Nie nie o taką zabawkę chodziło. Bardziej o potraktowanie przedmiotowe by osiągnąć cel. Rozumiem że mi by się wszystko z jednym kojarzyło... Może mnie poniosło. Co miałem zrobić urzędnika państwowego? Próbuje. Nie da się zlikwidować wszystkiego od razu. Zwłaszcza jak jedyną formą pisemną były raporty o działaniu układów, co wyglądały tak samo. Literki się zmieniały. Praktycznie każde zdanie było identyczne. Grupa i jej wpływ. Myślisz tak jak chcą tego starsi. Wpływ na młodszych. Po oddzieleniu od nich gubi się nie wie co ma robić. Stąd nie chęć do strażnika i wszystkiego innego. Nie jest w mieście gdzie otaczają go znane rzeczy. Nie jest u siebie. Nie ma ziomków dookoła. Samo wychowanie na dzielnicy jest wstanie to sprawić. Przykład. Podział dzielnic według klubów sportowych zwłaszcza tych popierających różne drużyny piłki nożnej. Każdy na dzielnicy stoi murem za jednym wybranym. Co do tytułu Anarchista - 2. «ktoś, kto nie podporządkowuje się obowiązującym przepisom» myślałem że będzie pasować. Trudno. Może później wpadnę na coś kreatywniejszego. Siła jej wpływu. Na dziecko łatwiej wpływać. Zwłaszcza jeżeli przypuszczać że to nie pierwszy taki przypadek, którym się zajmowała. Z drugiej strony mógł inaczej zareagować. Ech będę musiał to naprawić. Staram się. Nie widziałem niczego podobnego. Nie mam na czym się wzorować. To pierwsza próba, która ujrzała światło dzienne na tym forum. Musze poćwiczyć, a powinno być lepiej. Nie zamierzam rezygnować. Tego jestem pewien. Nie łysy tylko do sierści. Jednak to drobna różnica i ma ogon. Kolory. Wyobraźnia mnie poniosła zmieniłem na normalniejsze. Co do rodziców. Na ojca mam pomysł. Co do matki może wykorzystam. Pomyśle. Dziękuje za słowa otuchy. A jeszcze bardziej za krytykę i wskazanie błędów. Może faktycznie pomysł z resocjalizacją w Ponyville jest naciągany. Ale jak tu się powstrzymać przed umieszczeniem swojego bohatera w tej mieścinie?
  15. Anarchista Autor: Hoffner Korektor: Sabon Akcja rozpoczyna się po 12 odcinku pierwszego sezonu, jak już CMC istnieje. Do Ponyville zostaje przymusowo zesłany tytułowy bohater. Jest on buntownikiem manechatański działający przeciwko obecnemu, otaczającego go ze wszystkich stron systemowi. Walczy jak wielu mu podobnych przeciw złu, które widzi, czego inni nie dostrzegają lub nie chcą zobaczyć bo tak po prostu łatwiej. Przez to co zrobił, zostaje zesłany w celu resocjalizacji po pewnym incydencie. Nie był wstanie się z tego wywinąć choć próbował. Po rozprawie według niego ustawionej od górnie ze względu na jego pochodzenie zostaje przez państwo przydzielony do Cheerilee, która zostaje jego kuratorką. Opowiadanie przedstawia trochę inny punkt spojrzenia na Equestrie połączoną z latami ‘60-‘90 dwudziestego wieku, tamtejszą technologią i problemami. Przede wszystkim wielką role będą odgrywać wszelakie subkultury, podziały i uprzedzenia do siebie. Co wyjdzie. Czas okaże. Pierwszy projekt tego typu. Rozdział 1 // po modyfikacji, by pozbyć się zbroi... Rozdział 2 część 1
  16. (98-30=68) Ziewnąłem potężnie prężąc ciało niczym kot. Oni chcą mi uciec. A czuje tą potęgę z wielu kilometrów. Kusi mnie by ją zdobyć. Mógłbym zrobić to od razu. Tylko gdzie była by w tym zabawa? Nie śpiesząc się wyszedłem z domu by wsiąść drobny rozpęd i jeszcze slalomem wzlecieć w górę. Wiatr targała moją kitą i znosił mnie bez ustanku. Jednak leciałem dalej. - Poczekajcie na mnie - krzyknąłem głośno ścigając uciekające auto.
  17. Po przejmowanym ciele przeszło pojedyncze wyładowanie kolorowej energii. Mięśnie się skurczyły i rozprężyły powodując drżenie kończyn. Środek powoli przestawał działać. Czas Dennisa się kończył miał do wyboru ryzykować lub uciekać. Ani jedna ani druga opcja nie była bezpieczna. Luge tym czasem zyskiwała coraz większą kontrole nad ciałem. Za niedługo będzie wstanie normalnie funkcjonować jako samodzielny byt, a nie jako duch co siedzi w głowie podpowiadając by spełnić jej wole. Teraz ona decydowała co zrobi.
  18. Ukłucie potem dość szybko opadłem z sił. Przestałem się ruszać. Walczyłem chwile ale bez większego skutku. Nie byłem tak pewny jak człowiek że to mogło mnie powstrzymać. Gdy tylko znalazłem się zamknięty w swoim umyśle skoczyła na mnie wściekła ta którą powstrzymywałem. Ruge nie znała litości. Zniszczyłem jej plan więc atakowała. Nie raniła jednak fizycznie. Każdy jej cios łamał mój i tak słaby upór. Przyjaciółka okazała się największym moim złem co zostało zamknięte w niej. Odrzuciła moje poharatane umysłowe ciało. - Nigdy więcej tego nie rób - warknęła zamykając mnie w klatce. Potem wyparowała. Tymczasem na zewnątrz; Ciało Hass'a powiększyło się przybierając rozmiary sporego wilka. Sierść przybrała odcienie szarości i bieli. Rogi wydłużyły się stając się takimi jak posiada antylopa. Skrzydła zwiększyły swoją powierzchnie by ponieść wielką masę.
  19. Czując współczucie skierowane w moim kierunku. Coś we mnie drgnęło. Za dużo powiedziałem. Znów się budziła zachłanna bestia. Chcąca tylko jednego.. - Uciekaj - rzuciłem krótki komunikat puki byłem sobą. Siłowałem się ze samym sobą. Tą destrukcyjną połową. Oczy znów zaczęły błyskać a sierść zjeżyła. Padłem na ziemie. - Ruge nie tym razem... - wyjąkałem.
  20. - Jest inny problem tego nie da się cofnąć. Przynajmniej ona tego nie jest wstanie zrobić. Ja jestem swoistym zabezpieczeniem na ewentualność zamknięcia kogoś innego. Ta umowa przypieczętowana moją krwią i siedzi we mnie. Nie da się jej rozwiązać ani zerwać. Istnieje jedno wyjście... nie dwa. Spełnienie warunków zobowiązania lub kamień by zabezpieczyć się przed spełnieniem pierwszego wyjścia jakby zaszła potrzeba zatrzymania kogo innego. O wiele potężniejszego ode mnie. Jak myślisz czemu kule się mnie nie imają?
  21. Ja siedziałem już z nią w jedynym pomieszczeniu. Chyba z trzy razy... za każdym prowokowałem, obrażałem ją a ona spokojna i opanowana... Raz widziałem ją wściekłą. Gdy strzeliłem z pancerzownicy. To w tedy upadłem na samo dno. Samo to powstanie było poparte jednym uczuciem. Nienawiścią do kucy która mnie pochłonęła do końca... przez nią wyglądam tak jak widać. To też moja wina, ale to tuż tylko pośrednia. Na to byłem skazany bez odwrotnie od dłuższego czasu. Nie mam poco uciekać... i tak mnie by znalazła pewnie. Może nie skończę w kamieniu...
  22. Taa. Chyba że wszystko w tobie... Zresztą sam zobacz. - Podniosłem skórę na brzuchu pokazując mechanizmy zębate co ledwo się trzymały kupy. Wyglądały na takie co za chwile mają się rozpaść.. - I jak ja mam wysiedzieć? Ech może lepiej nie myśleć. Jak myślisz jaka jest Celestia? Z twojego punktu widzenia. Oczywiście. Widziałeś już ja kiedyś?
  23. Zobaczymy. Ciekawe czy jest taka miłosierna jak mówią... Pomóc ci w czymś może lżejsza kara mnie czeka... - Zacząłem myśleć nagłos mając w głowie własny plan. Nie reagowałem na ludzi na około mimo tego że pokazywali na mnie palcami.
  24. - Ja już nie mam imienia. Straciłem je gdy popadłem w obłęd. Teraz możesz mnie nazywać Hass o ile wiesz co to znaczy. To ona mnie zniszczyła i doprowadziła do tego stanu który widzisz. Ech ciekawe jaka wojna wyjdzie z tego całego zamieszania... Co mnie czeka? - Zamyśliłem się.
  25. - Mętlik to moje drugie imię - odezwałem się będąc za Dennisem. - Ładne słowa wysłałeś, lecz tera radził bym uciekać jak najdalej. Jesteś niebezpieczny dla władzy sióstr astralnych. Jesteś wstanie wybrać magie z bariery. Jedynej osłony co odgradza FOL od Equestrii. Uciekaj zanim cię złapią. Taka moja rada. Żyj puki możesz. Bo później możesz nie mieć szansy. Przynajmniej na dwóch nogach. - Zaśmiałem się.
×
×
  • Utwórz nowe...