Skocz do zawartości

Socks Chaser

Brony
  • Zawartość

    534
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    11

Wszystko napisane przez Socks Chaser

  1. Ciszę w pokoju przerywała jedynie Pokemona, która dość głośno chrapała. Było też świszczenie skorpiona, który spał na kanapie obok mnie. Nagle zwierzak zamachnął się swoim ogonem zatrzymując żądło kilka centymetrów od stolika. Wyglądało to tak jakby chciał, nim kogoś trafić. Od razu zatrzęsłam się ze strachu i opatuliłam kocem. Może... duchy? Lubiłam niepotrzebnie straszyć samą siebie.
  2. Zaczęłam przewijać listę wiadomości. Tysiące malutkich literek zaczęło przesuwać się po ekranie. Wiadomości była cała masa... może i nawet z tysiąc. Po powrocie do Stajni musiałabym poprosić konserwatorkę, by usunęła niepotrzebne wiadomości. Ona potrafiła to zrobić w kilka minut. Zrezygnowana odłożyłam PipBucka. Kurde... zasnąć nie mogłam, PipBuckiem pobawić się nie mogłam... to, co ja mam robić?
  3. Notatek było dosyć sporo. Najczęściej był to jakiś syf. Zdarzało się też, że rozmawiałam w nocy z Daisy i nie usuwałam wiadomości od niej. Do tego wiadomości od innych kucyków były w... notatkach. Niesamowicie mnie to denerwowało. Jeśli mój PipBuck chciał sobie coś zapisać to zapisywał, to w notatkach a jak otrzymywałam wiadomość od jakiegoś kucyka to szła ona do "notatek". W zakładce "wiadomości" były jedynie nagrania głosowe. Postanowiłam jednak jakichś wiadomości poszukać. W końcu zasnąć nie mogłam, więc zawsze jakieś pożyteczne zajęcie...
  4. Nie musiałam nakładać PipBucka na kopytko. Jeśli chciałabym monitorować swój stan zdrowia musiałabym go założyć, ale do przeglądania notatek nie było, to potrzebne. Nim jednak zdążyłam poszukać jakiejś wiadomości od rodziców lub Daisy skorpion wstał zaczepiając swoim ogonem o serwetę leżącą na stoliku. Po chwili zaczął skakać i uciekać próbując jakoś ją zrzucić. Szybkim ruchem zdjęłam ją i odłożyłam na stół. - Chodź na kanapę - Powiedziałam wracając do przeglądania notatek. Najbardziej interesowały mnie wiadomości od Daisy Blossom, Lucky Gambit, Mendeley, Taty i Mamy. Były to kucyki, które najwięcej dla mnie znaczyły.
  5. Wciąż nie mogłam zasnąć. Może na prawdę jedynie światła się zepsuły a Pokemona była tak pochłonięta pracą, że nawet nie zauważyła, że jest za wcześnie na noc? Wyjęłam ze swojej torby PipBucka i zajęłam się czytaniem notatek. Może rodzice zostawili mi jakąś wiadomość, której nie przeczytałam... lub Daisy Blossom. To była jedna z najpiękniejszych klaczek w Stajni. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami i wolałam, żeby właśnie tak zostało, więc zbytnio do niej nie zarywałam. Znaczy się zdarzył się jakiś "przyjacielski" pocałunek w policzek lub coś podobnego, ale to jakaś miłość nie była. Czasami zdawało mi się, że jej się podobam, ale takie myśli od siebie odganiałam. Z drugiej strony chyba nawet najbliższe przyjaciółki nie całowały się w policzek. Niby to dosyć normalne, tak na powitanie, ale ona robiła to tak... delikatnie. Nie znałam się jednak zbytnio na takich sprawach, więc się nad tym nie namyślałam.
  6. Nie udało mi się jednak zasnąć. Za każdym razem, gdy tylko zamykałam oczy widziałam tego całego Lighting Cloud. Kurde... nie nienawidziłam go, ale bardzo mnie wkurzał. Najbardziej denerwowało mnie to, że, mimo iż ja do niego mówiłam "pan" on mówił do mnie "ty", mimo iż pierwszy raz mnie widział. Był niezwykle arogancki. Do tego zadawałam trochę pytań a każdy "szef" z łatwością domyśliłby się, że coś wiem. On jednak kazał mi się wynosić. Idiota. Do tego później nawet mi nie podziękował tylko od razu polazł do Knight i zamknął drzwi. Pewnie, gdybym chciała zabrać Knight na pustkowia on chciałby iść z nią. Zapewne, szybko, by zdechł. Wyglądał na takiego co bronią się posługiwać umie, ale ja na pewno lepiej strzelałam. Dla mnie był po prostu losowym cieciem, który tylko potrafi udawać silnego a tak na prawdę nic nie potrafił. Nie mogłam jednak myśleć tak o chłopaku Knight. Polubiłam ją i trochę głupio było mi myśleć tak o jej chłopaku. No i pewnie i tak nie miałabym u niej szans.
  7. Skorpion wyszedł z kuchni i wdrapał się na stół przed kanapą, po czym skulił się i zasnął. Uznałam, że ja też powinnam iść spać. Zgasiłam światło i przykryłam się kocem starając się zasnąć.
  8. Pokemona mnie jednak nie usłyszała. Nim zdążyłam wszystko wypaplać położyła się na łóżku i zasnęła. Po chwili z jej pokoju dało się słyszeć chrapanie i jakieś mamrotanie. Pewnie nie spała zbyt dobrze i teraz stała się o wiele bardziej senna. Położyłam się na kanapie myśląc nad tym co, by tu porobić. Może pomyśleć o tym, kiedy powiedzieć dla Pokemony, że mi się podoba i takie tam? To mi jednak zbytnio nie pasowało. Jakaś okazja prędzej czy później się trafi.
  9. Światła na zewnątrz zaczęły powoli gasnąć. Co do... to przecież nie było możliwe! Obudziłam się po południu, poszłam do Knight, a potem wróciłam z Pokemoną do domu. Zjadłam makaron i przez jakiś czas gapiłam się na jej ogon i już noc? Nie mogłam patrzeć się na nią tym moim zalotnym wzrokiem przez kilka godzin. Nawet, jeśli... Poke, by to zauważyła. - Ale... przecież tak szybko dzień minąć nie może. Światła na zewnątrz mogły się zepsuć czy coś. - Powiedziałam patrząc na Pokemonę tak jakbym prosiła ją o to, by została tutaj jeszcze trochę. - Przez większość czasu nie robiłam nic tylko patrzyłam na twój piękny ogon. Nie mogłam przez kilka godzin... na niego... patrzeć. - Zamilkłam i opuściłam głowę z niezłym rumieńcem na pyszczku.. No i "palnęłam".
  10. Na kartce zaczęły pojawiać się jakieś wzory, figury i cydry. Nie rozumiałam z tego zbyt wiele, ale cyfry pewnie miały określać długość, grubość i podobne rzeczy. Mogły też pomagać w podporządkowaniu rzeczy przez ponumerowanie ich. Zdawało mi się jednak, że więcej uwagi poświęcam ogonowi Pokemony niż planowi nad, którym pracowała. Od zawsze miałam tak, że u klaczek dużą uwagę zwracałam na ogon.
  11. Pokemona znów założyła maszynkę i kontynuowała rysowanie. Wyglądała tak jakby chciała się tym razem w pełni skupić na planie, by nie narysować przypadkiem czegoś co do planu "nie pasuje". Wolałam jej tym razem nie przeszkadzać, by urządzenie znowu nie zaczęło znowu dymić. Po zjedzeniu makaronu rozłożyłam się na kanapie obserwując pracę Poke.
  12. - Ale coś takiego może się nam przydać. Mogłabyś dać kucykom ze Stajni plany, by mogli zbudować kilka. Oczywiście, jeśli nie chcesz tego robić to nie będę nalegała. O tej maszynie nawet nie wspomnę - Zapewniłam odkładając miskę na stół. Przez chwilę miałam ochotę sama spróbować coś narysować, ale Pokemona teraz robiła plany rozganiacza i nie chciałam jej przeszkadzać.
  13. - Ale moim zdaniem może się przydać innym kucykom. Znaczy się nie buduj od razu kolejnych. Jeśli zdarzy się tak, że kiedyś zajdziemy do Stajni to będziesz mogła zapytać się czy jest nam coś takiego potrzebne - Powiedziałam z uśmiechem - Nie obiecuję, że kucyki ze Stajni przyjmą twoją propozycję, ale jak dla mnie, to jest coś przydatnego, więc warto spróbować. Gdzie nauczyłaś się coś takiego budować?
  14. Spojrzałam na maszynę z lekkim niedowierzaniem. Czegoś takiego to nawet w Stajni nie mieliśmy! Był jakiś laser, który mógłby przywrócić dobry wzrok, jakieś urządzenie, którym można, by sobie przyszyć nogę, ale urządzenia, które jest połączone z ołówkiem, który rysuje to o czym się pomyśli w ogóle nie posiadaliśmy. Jedynym problemem byłoby to, że, jeśli pomyśli się o czymś czego się nie da narysować urządzenie zacznie się psuć, ale, z drugiej strony zbyt wiele takich rzeczy nie było. Nicość i, jeśli rzeczy, których nie widział kucyk ze Stajni lub pustkowi też się liczyły mogłyby też być domy pegazów gdzieś w chmurach. - Wiesz, jeśli byś chciała wpaść do mojej Stajni to mogłabyś nam ją sprzedać. Przydałoby się tylko wykombinować tak, by się nie psuła.
  15. - To myślę, że będę miała dużo roboty - Powiedziałam pół żartem, pół serio. Sądząc po dymie, który wydobywał się z urządzenia coś się podpalić mogło. Nie chciałam jednak, by Pokemona uznała, że się z niej śmieję, więc powiedziałam to takim tonem, by łatwiej jej było zauważyć, że chodzi mi o żart. Kątem oka zauważyłam, że Pokemona narysowała na kartce ogień. Po chwili zaczęła go ścierać. - Czemu narysowałaś płomienie? - Zapytałam. Było to dosyć... interesujące. Może miała taki odruch czy coś?
  16. Słuchałam Pokemony z lekkim zaintrygowaniem. Myślałam, że szybko projekt rozganiacza porzuci, ale wyglądało na to, że się, nim na prawdę zainteresowała. - Pewnie pomocy nie będziesz potrzebować? - Zapytałam. Bardzo chciałam w czymś pomóc, zająć się czymkolwiek. Pobyt w wieży stawał się coraz bardziej nudny.
  17. Po paru minutach kręcenia śrubokrętem we wnętrzu urządzenia dym powoli zaczął znikać aż kompletnie ustał. Pokemona wróciła do rysowania. - Chcesz zbudować samolot do rozganiania chmur? - Zapytałam zaciekawiona.
  18. - No dobra. - Westchnęłam. Widocznie pomocy nie potrzebowała. W końcu znała się na naprawie zepsutych urządzeń, więc dałaby sobie radę. Spróbowałam makaronu. Nie był ona jakiś przepyszny. Smakował... trochę dziwnie. Tak jakby był zbyt krótko gotowany. Dało się to jednak jeść i po jakimś czasie smak aż tak bardzo, by mi nie przeszkadzał. Od czasu do czasu zerkałam też na Poke, by zobaczyć jak jej idzie naprawa urządzenia i pewnie jeszcze dlatego, że bardzo chciałam troszeczkę popatrzeć na samą klacz.
  19. Chwilę zajęło mi rozszyfrowanie co chciała powiedzieć klacz. Po kilku sekundach wywnioskowałam, że chodziło jej o "nic istotnego". Dla mnie jednak wyglądało to tak jakby ta maszynka miała zaraz eksplodować. - Jesteś pewna? - Zapytałam okręcając makaron wokół widelca.
  20. Z maszyny nad którą właśnie pracowała Pokemona wydobywał się dym. Nie było go zbyt dużo, więc pewnie przepalił się jakiś mały element we wnętrzu. Klacz trzymała w pyszczku śrubokręt i próbowała jakoś naprawić urządzenie. - Coś się stało? - Zapytałam niepewnie.
  21. Wróciłam do kuchni i postawiłam miskę na stole. Wzięłam jeszcze jakiś widelec i poleciałam z jedzeniem do pokoju.
  22. W lodówce znalazłam miskę z makaronem. Był jeszcze odrobinę ciepły, więc pewnie został zrobiony dosyć niedawno. Radskorpion wdrapał się na szafkę i mnie obserwował. Pewnie myślał, że będę robić jeszcze coś dla niego. Oprócz makaronu nie znalazłam nic co mogłoby mi posmakować. Nie musiałam jednak robić jakiegoś spaghetti. Byłam tak głodna, że równie dobrze mogłabym zjeść sam makaron. - Poke! Mogę zjeść ten makaron co stoi w lodówce? - Zapytałam wyglądając z kuchni.
  23. Skorpion zszedł ze mnie i zaczął ocierać się o moje kopyta. Dziwne... wydawało mi się, że skorpiony nie piszczą. Może to przez mutację? Do tego zachowywał się, jak kot. Zauważyłam na ziemi pustą torebkę po mielonym mięsie, które przyniosła Navis. - Widzę, że się najadłeś - Mruknęłam wywalając torebkę do kosza i szukając czegoś do jedzenia.
  24. Z maszynki wysunął się powoli mały ołówek. Wydawało mi się to trochę... dziwne. Maszynka mała nie była, więc lepiej byłoby nosić ołówki schowane w jakiejś kieszeni lub torbie. Może to była jakaś maszynka do robienia ołówków? Lub można tam było chować różne ołówki - do szkicowania, cieniowania i je sobie wybierać. Uważałam jednak to za trochę nieporęczne, ale dla Poke widocznie pasowało. Klacz zaczęła rysować jakieś kreski na kartce. Pewnie chciała opracować jakiś plan rozganiacza. Batty' ego nie było w domu. Widocznie przeniósł się ze swoją "piłką", gdzie indziej, gdy Pokemona musiała wyjść, by kupić "złom". Gdy weszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie czegoś do jedzenia wyskoczył na mnie radskorpion głośno piszcząc i machając ogonem we wszystkie strony. - Dobra, dobra wiem, że się cieszysz, ale zejdź ze mnie - Powiedziałam starając się ściągnąć zwierzaka z siebie.
  25. Pokemona od razu po wejściu do domu zdjęła z półki jakąś dziwną maszynkę. Wzięła też kartkę papieru. Nie wiedziałam do czego służą wynalazki Pokemony i pewnie bym ich działania nie zrozumiała, więc zajęłam się poszukiwaniami skorpiona.
×
×
  • Utwórz nowe...