Skocz do zawartości

Socks Chaser

Brony
  • Zawartość

    534
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    11

Wszystko napisane przez Socks Chaser

  1. Ogier w odpowiedzi roześmiał się. Nawet nie zauważyłam jak jeden z jego kolegów również odłączył się od grupy próbując jakoś odciągnąć Knight. Nim zdążyłam zareagować brunatny ogier złapał mnie mocno za przednie kopyta, po czym przyszpilił mnie do ściany. Zachciało mi się wyłazić na powierzchnię, a teraz mnie krótko mówiąc "zgwałcą" i będę miała cholerną nauczkę. Zapragnęłam obudzić się w moim pokoju w Stajni lub, chociaż na kanapie u Pokemony. Gdziekolwiek, byle nie tutaj. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Ledwo powstrzymywałam się od histerycznego płaczu. Szybko rozważyłam opcje jakie przyszły mi do głowy. Mogłam dać wszystkie kapsle jakie miałam przy sobie, ale, im i tak było wszystko jedno. Wątpiłam też w, to by marne 25 kapsli starczyło, chociaż na butelkę wódki. Poddanie się nie wchodziło w grę. Ostatnią opcją było bronienie się, ale, gdyby mi się nie udało nie traciliby czasu na cackanie się ze mną. Winda jechała zbyt wolno. Jeśli chciałam jakoś się bronić miałam jedną szansę. Byłam oficerem. Może, byle jakim, ale, jednak oficerem. A ktoś taki nie powinien się nigdy poddawać. Mogłam spróbować go porządnie kopnąć lub spróbować trzasnąć go głową w nos, ale to raczej sprawdzało się tylko w filmach, a na sprawdzanie skuteczności tego ciosu nie miałam najmniejszej ochoty. Wiedziałam, że mogę coś zrobić i to potrafię, ale, jednak odwagi nie miałam.
  2. Jeden z ogierów zauważył, że może pokazać kolegom, jaki z niego mistrz podrywu, po czym podszedł do nas. Gdy poczułam jego oddech pomyślałam, że nie wytrzymam i zaraz zwymiotuję. Knight zmarszczyła nos. Myślałam, że się odwróci, ale widocznie wolała nie dawać okazji do zaczepek. Gdybym go zignorowała mógł różnie zareagować. Zacząłby się drzeć mówiąc, że go "ignorujemy" lub wróciłby do swoich przyjaciół. Postanowiłam mu, jednak odpowiedzieć jak najgrzeczniej, że z jego propozycji nie skorzystam. - Wybacz, ale nie skorzystam - Odpowiedziałam starając się nie wdychać zbyt dużo powietrza.
  3. Jakoś przecisnęłyśmy się przez tłumy kucyków do windy. Krótko po tym jak do niej weszłyśmy drzwi do niej się zamknęły, po czym zaczęłyśmy jechać w dół. Gdybym wiedziała jakich "kamratów" spotkamy w środku poczekałabym aż ci zjadą na dół. Dopiero po wejściu do środka zauważyłam, kto będzie nam towarzyszyć. Było, jednak za późno, by wychodzić. Oprócz mnie i Knight w windzie znajdowało się kilku ogierów. Czuć było od nich wódkę. Mogłam już spodziewać się jakichś zaczepek z ich strony. Byle tylko zjechać na dół. Winda zjeżdżała w dół bardzo wolno. Starałam się stać trochę dalej od nich, by nie zwrócili na mnie większej uwagi. Stanęłam też trochę bliżej Knight. Nie przeszkodziło, to, jednak ogierom zerkać na nas. Jeden nawet gapił się nas przez kilka sekund. Wszyscy byli w doskonałym humorze i wydawało mi się, że nie było, to spowodowane ilością wypitego alkoholu tylko obecnością dwóch klaczek. Przez tę cholerną windę zdążą zgwałcić, a może nawet i zabić. No kuźwa. Starałam się nie patrzeć na nich i ignorować wszystkie spojrzenia jakie do mnie wysyłali. Knight także nie wyglądała na zachwyconą ich towarzystwem. Gdybym wiedziała jak to się skończy spróbowałabym jakoś przedłużyć oprowadzanie lub odciągnąć Knight od pomysłu oglądania tych głupich radskorpionów...
  4. Znalazłam się w wielkiej hali. Wszędzie stały kucyki rozmawiające ze sobą. Widocznie na dzisiaj był planowany jakiś większy pokaz. Knight przecisnęła się między nimi do małego okienka za, którym siedział jakiś kuc. Moja przyjaciółka przez chwilę z, nim rozmawiała, po czym ruszyła w kierunku drzwi do windy. Musiałam mieć niezłe szczęście, by wpadać na kucyki, które mogą wchodzić tam, gdzie inni nie mogą. Musiałam przyznać, że teraz byłam lekko zainteresowana co będzie dalej. Z uśmiechem ruszyłam za moją towarzyszką.
  5. - No dobra. - Odparłam. To było logiczne, że ochrona musiała być, ale wciąż czułam się trochę nieswojo. Zawsze było jakieś ryzyko, a ja do kucyków lubiących ryzykować nie należałam... tak przynajmniej uważałam ja. Powolnym krokiem weszłam do środka.
  6. Mi się zdawało, czy Knight koniecznie chciała pokazać mi te "skorpiony"? Jakoś nie miałam ochoty na oglądanie tresury radskorpiona, ale tym razem już nie mogłam odmówić dla mojej przyjaciółki. Wciąż, jednak miałam wątpliwości, czy jest to bezpieczne. Radskorpion nigdy nie mógł być w pełni oswojony. Szkoda, że przed wejściem do Wieży zabrano nam broń. Chyba, że mogłam gdzieś kupić taką, która może być używana przez kogoś, kto nie należy do ochrony. Moja przyjaciółka ruszyła w kierunku sporych drzwi. Wyglądało, to tak jakby prowadziły do dużego pomieszczenia. W końcu gdzieś te "zwierzaki" musieli zmieścić. - Knight, a to jest bezpieczne? - Zrobiłam znudzoną minę. Na prawdę nie miałam ochoty tam iść.
  7. W tym sklepie znajdowały się różne ubrania. Niektóre brzydkie, a inne były, po prostu przepiękne. Niestety, nie znalazłam czegoś co, by mi się spodobało. Znalazłam jakąś bluzę, ale mi bardziej pasowałaby jakaś kiecka. Najlepiej taka jaką miałam u Navis. Bluza którą znalazłam była wodoodporna woda nie wnikała w tkaninę, z której była zrobiona. Przydałaby mi się na pustkowiu, ale tam nikt nie martwi się o to, że pada deszcz. Szczerze mówiąc... mi też było wszystko jedno, czy dotrę do celu przemoczona, czy sucha. - Będę musiała trochę zarobić - Zwróciłam się do Knight. - To, gdzie teraz idziemy?
  8. Zmierzyłam sklep wzrokiem. Niczym się nie wyróżniał. Nad drzwiami znajdowała się tabliczka z nazwą sklepu. Obok nich wstawiono okno, podobnie jak w sklepie zoologicznym przez, które można było zobaczyć ubrania. Z tego co powiedziała Knight dowiedziałam się także, że oprócz zwykłych ubrań takich jak suknie mogłam tutaj dostać także pancerze. Niezbyt odpowiadało mi, jednak łażenie w ubraniu zrobionym z kawałków pancerze ogromnego skorpiona. Miałam już kamizelkę kuloodporną, która dobrze chroniła mnie przed ostrzałem z broni zrobionej na pustkowiach. Warto było też wiedzieć, że amunicja robiona w ciężkich warunkach powojennej Equestrii była gorszej jakości niż ta którą zabrałam ze sobą ze Stajni. Zbliżyłam się do szyby. Przy odrobinie szczęścia mogłabym znaleźć coś, co pasowałoby na mnie i nie kosztowałoby wiele.
  9. - Tak chodzi mi o tę fioletową. Spotkałam ją niedaleko Ponyville. Pomogła mi dotrzeć do wieży. - Uśmiechnęłam się. Nie było zbyt wielu tematów, o których mogłam już z Knight pogadać, więc pozostawało mi jedynie zwiedzanie.
  10. Skinęłam głową jak to miałam w zwyczaju, po czym ruszyłam za klaczą. Ciekawe co robiła Pokemona. Prawdopodobnie siedziała przy swoich narzędziach i budowała jakieś "wynalazki". Mogła też wciąż siedzieć u Navis lub wyjść na spacer, ale szczerze w, to wątpiłam. Z domu wychodziła pewnie po, to by kupić jakieś części. Mogła też gdzieś chodzić z Navis, ale w, to także trudno mi było uwierzyć. Mogłam zarywać do niej, kiedy miałam okazję, a zamiast tego dałam sobie wcisnąć bajkę o tym, że ona już kogoś ma. - Znasz może Pokemonę? - Zapytałam.
  11. Kucyki oswajające radskorpiony. Proste jak lista materiałów, z których były zrobione moje skarpetki. Trochę zaniepokoiło mnie to, że "uważają się za wyzwolicieli rasy skorpionów". Pozwalało mi to przypuszczać, że "Skorpiony" byli jakąś sektą lub fanatykami. Od takich wolałam trzymać się z daleka. Potrafili, jednak oswajać radskorpiony, więc mogli być też jakimiś szamanami. Tak czy siak, wolałam nie ryzykować. Pewnie zrobiliby mi coś z mózgiem. - Wybacz, ale nie podzielam twojego entuzjazmu - Uśmiechnęłam się - Może pójdziemy do tego sklepu z ubraniami, o którym mówiłaś?
  12. Sklepy z ubraniami niezbyt mnie interesowały, chociaż może przydałaby mi się zmiana ubrania. Mój mundur niezbyt pasował do ubioru innych kucyków zamieszkujących wieżę, ale, z drugiej strony czegoś pięknego za kapsle, które miałam ze sobą bym nie kupiła. Najbardziej zainteresowały mnie, jednak "skorpiony". Może mieli tu jakąś arenę lub można było pooglądać radskorpiony w jakichś klatkach. Nie lubiłam takich rozrywek, ale ciekawość wygrała. - Jakie skorpiony? - Zapytałam ze zdziwieniem.
  13. Knight wyciągnęła kieszonkowy zegarek na łańcuszku. Wyglądał na zrobiony ze złota. Zawsze chciałam taki mieć. Miałam zegar w PipBucku, ale zepsuty. Nie lubiłam tego urządzenia. Zdarzało się, że mnie obcierało, przez co miałam małe ranki lub się psuł. No i nie wyglądał zbyt ładnie. - To trochę dziwnie zabrzmi, ale... gdy już będziesz musiała iść będę mogła odprowadzić cię do domu? - Zapytałam niepewnie. Chciałam spędzić z nią jak najwięcej czasu. Nie liczyłam na to, że od razu da mi nocleg, ale miło było mi ją, chociaż do tego domu odprowadzić.
  14. Może i byłyśmy inne, ale w jednym na pewno była taka sama jak ja -, jeśli ktoś proponował zakończenie nieprzyjemnej rozmowy natychmiast się na, to zgadzała. Podobnie było ze mną. Podczas jakiejś kłótni, gdy kucyk, z którym się kłóciłam mówił "Skończmy tę kłótnię" ja od razu na, to przystawałam. No, chyba że sprawa była na prawdę poważna. Knight ruszyła w kierunku schodów prowadzących na wyższe piętro. Ja ruszyłam za nią. Na górze zapewne znajdowało się jakieś większe skupisko sklepów. Zaczęłąm szukać jakichś zegarów. Musiałam szybko zorientować się, która jest godzina. Stawiałam na 20 lub 19, ale pewna nie byłam. - Knight masz może zegarek?
  15. Na moim pyszczku zagościł ponury uśmiech. Wydawało mi się, że jesteśmy jakby przeciwieństwami. Knight była wysoka, a ja niska, ona lubiła psy, a bała się kotów, podczas gdy u mnie było odwrotnie. Można było, jednak powiedzieć, że jesteśmy w pewien sposób podobne mimo tych przeciwieństw. Nie wiem czemu, ale czułam coś takiego. - U mnie też, by się trochę znalazło, ale zniknęły pod sierścią. - Odpowiedziałam odrobinę weselsza. - Moim zdaniem jak kot podrapie, to jedynie poboli, a jak pies ugryzie i nie oczyści się rany, to może jeszcze coś do organizmu wejść. Uśmiechnęłam się opiekuńczo. Już widziałam jak całuję Knight w kopytko na pocieszenie. Nie mogłam, jednak zrobić tego, mimo iż bardzo chciałam. Nie miałam też ochoty na rozmawianie o zwierzakach, ponieważ Knight zasmuciłaby się pewnie jeszcze bardziej. - Może skończymy rozmowę o zwierzętach i pokażesz mi jeszcze jakieś ciekawe miejsce?
  16. Niemal od razu odsunęłam się od szyby. Mimo, iż były, to jedynie szczeniaki wciąż były psami. Ciarki przechodziły mnie na samą myśl, że mogły wyrosnąć na takie wielkie psisko. Ponownie zbliżyłam się do szyby bardziej przysuwając się bardziej na stronę kotów. Gdyby nie te głupie psy chętnie przysunęłabym się bliżej Knight. Byłoby, wtedy całkiem przyjemnie... Pomachałam energicznie głową. Nie mogłam myśleć o takich rzeczach w tej chwili. W domu Pokemony, w łóżku wszędzie, byle nie tutaj. Idąc za przykładem przyjaciółki postukałam w szybę oczekując reakcji od kotów. Szczerze, to nie spodziewałam się, żeby te koty zwróciły na mnie uwagę taką jak psy na Knight, ale one tak miały. Mówisz do nich "kicikici", a one się na ciebie jedynie popatrzą. - Ja nienawidzę psów. Boję się ich - mruknęłam - Kiedyś koledzy z ochrony chcieli mnie nastraszyć i teraz mam jakby fobię. Czasami mam sny, w których jakiś mnie goni, atakuje. Raz śniło mi się, że jeden mnie ugryzł, ale na szczęście, ledwo, to zrobił, a już się obudziłam - Powiedziałam smutnym tonem. Nie wstydziłam się mówić o takich rzeczach, ale, wtedy zawsze odczuwałam coś w rodzaju smutku - Koty przynajmniej nie są takie straszne. - Dodałam wysyłając lekko wymuszony uśmiech w stronę kociąt.
  17. Następnym przystankiem był sklep zoologiczny. Gdyby nie patrzeć na otoczenie wieży i wygląd niektórych rzeczy można, by uznać, że jest tu, tak jak przed wojną. Patrząc na kucyki mieszkające tutaj miałam wrażenie, że nawet nie wiedzą, że była wojna. Była tutaj restauracja, bar, dyskoteka nawet zoologiczny. Gdyby nie to, że wszystko znajdowało się w jednym budynku uznałabym, że to, po prostu... dawna Equestria. Sklep mieścił się oczywiście w sporym pomieszczeniu. Wycięto, jednak kawałek ściany i wstawiono szybę przez którą można było oglądać zwierzęta. Niemalże od razu przybliżyłam się do szyby oglądając koty. Oprócz nich były także psy i jakieś ptaki, ale za psami nie przepadałam. Często śniło mi się, że goni mnie jakiś pies, a potem próbuje mnie ugryźć. Bałam się ich. A ptaki... były jakieś nudne.Byłam troszeczkę zawiedziona brakiem świnek morskich, ale zbyt dużo nie mogło przeżyć wojny i nawet w takim miejscu jak wieża Tenpony nie można ich było znaleźć. - Ale słodkie! - powiedziałam nie kryjąc zachwytu. Trochę śmiesznie musiałam wyglądać mając na sobie mundur ze stopniem oficerskim na naramienniku, a ciesząc się, jak mały źrebak.
  18. Uśmiechnęłam się. Widocznie musiałam trochę ograniczyć się z zgadywaniem jakie intencje lub plany ma moja przyjaciółka. Zauważyłam jednak, że nawet nie próbowała mnie namówić na wejście na dyskotekę. Tak jakby w pełni szanowała moją decyzję. Po chwili poszłam za nią zastanawiając się co jeszcze ma do zaoferowania, to miejsce oprócz ładnych klaczek, restauracji z pysznym jedzeniem oraz barów zakamuflowanych gdzieś na wyższych piętrach.
  19. (Nic się nie stało. ^^ ) Minimalnie starszych? Coś mi mówiło, że to gdzieś koło dwunastu lat lub więcej. Dobrze, że, chociaż tutaj starali się dbać o to, by młode kucyki nie piły wódki, piwa. Zastanowiłam się nad pytaniem Knight. Fajnie byłoby posłuchać muzyki, ale pewnie skończyłoby się to próbą wyciągnięcia mnie na parkiet i jeszcze potańczenia. Nie potrafiłam tańczyć, a do tego jakoś nie miałam ochoty na zabawę. trochę szkoda bo mogłaby mnie nauczyć ale nie interesowałam się takimi rzeczami. - Wybacz, ale muszę odmówić. Wolę zwiedzić resztę wieży - Odpowiedziałam z trochę ponurym uśmiechem spuszczając lekko głową.
  20. (Z tego co wiem w Wieży większość domów itp. mieści się w pomieszczeniach, ponieważ nie ma miejsc na budowanie budynków. D: ) Knight zaprowadziła mnie przed "dyskotekę". Wyróżniała ją kula dyskotekowa zrobiona z poskręcanych ze sobą lampek świątecznych takich co zawiesza się na choince na Święta. W Stajni zawsze stawiano wielką choinkę na środku wielkiej sali. Drzewko było dość spore, więc zadanie ubierania go przypadało dla pegazów. Czasami ktoś przyniósł drabinę lub jakiś jednorożec pomagał zawieszać bombki. Później trzeba było poznosić stoły, ponieważ kolację jedliśmy właśnie w tej sali. Następnego dnia, jeśli ktoś chciał mógł przyjść, by zjeść to, co zostało. Coś jak poprawiny po weselu. W prezencie zawsze dostawałam skarpetki. W wieku czternastu lat nie wiedziałam już co chciałabym sobie zażyczyć, więc zawsze prosiłam o skarpety. Nikt nie śmiał się z prezentów, które dostawałam. - Ja przed pełnoletnością nie piłam alkoholu. Zdarzyło się wypić trochę szampana na jakimś święcie, ale, oprócz tego alkoholu nie tknęłam - Powiedziałam z głupim uśmieszkiem. Co prawda nie piłam nawet cydru, póki nie skończyłam "osiemnastki", ale czasami miałam ochotę na łyka. Wiedziałam jednak, że nie powinnam. -, a te maluchy... chodzi ci o takie w wieku przedszkolnym, czy może "trochę" większych?
  21. Ucieszyłam się w duchu. Skoro była już na pustkowiach kilka razy, to pewnie wiedziała jak posługiwać się jako tako bronią. Jeśli nie, to przynajmniej wiedziała co nieco o handlu, przetrwaniu i podobnych rzeczach, które mogły przydać się w tym miejscu. Oznaczało to, że nie bałaby się wyruszyć ze mną poza wieżę i mogłabym śmiało zaproponować jej jakąś wspólną wyprawę. Problem byłby, jednak, gdyby oprócz nas miałyby pójść też Navis i Pokemona. Trochę trudno mi było kogoś przedstawiać dla np. rodziców. Jakoś, jednak dałabym radę. Knight ruszyła dalej. Ja poszłam za nią rozglądając się za jakimś przyciągającym oko miejscem, na którym warto było zatrzymać wzrok. Czasami też zerkałam na ogon Knight. Oczy jakby lepiej wiedziały, na co mam patrzeć cały czas. Ja oczywiście starałam się myśleć o czymś innym.
  22. - Rozumiem. - Odpowiedziałam oglądając bar jeszcze raz. Faktycznie nie wyglądał na jakiś klub. Muzyki nie było, a umieszczenie go w takim małym wagonie było dosyć trudne. Widoczne z powodu starej nazwy uznałam, że w tym wagonie mieści się coś takiego. - Wiesz... nazwa może mylić - Dodałam. - A byłaś kiedyś na Pustkowiu?
  23. "Barek nie dla źrebaków". Nazwa nieco mnie zaintrygowała. Bar wyglądał jak wagon z Nowej Appleloosy. Pewnie rozłożyli go na części, a potem od nowa składali. Było, jednak warto, ponieważ przyciągał uwagę. Nie był on jakiś ogromny. Wyglądało, to trochę tak jakby wbudowano go w ścianę. - A mogę wiedzieć czemu, to jest "nie dla źrebaków"? - Zapytałam z lekkim uśmieszkiem. Może, to było jakieś połączenie baru z klubem? W takim świecie jakoś zarabiać trzeba, a podobno "żadna praca nie hańbi". Tak czy siak, nie lubiłam takich miejsc. Nigdy w nich nie byłam i nie chciałam. - To jakiś bar połączony z klubem, czy jak?
  24. "sto dwadzieścia pięć". Ona była wyższa nawet od ogiera! Wiedziałam, że są kucyki wyższe i niższe. Zależało od tego jak się dany kucyk rozwija. Raczej nie był, to jakiś powód do zachwytu. Może, to było spowodowane tym, że ja byłam niższa i trochę zazdrościłam kucykom, które były wyższe ode mnie. Knight widocznie była trochę speszona tym, że zwróciłam uwagę na jej wzrost, więc postanowiłam szybko temat zakończyć i przeprosić. Klacz ruszyła w kierunku schodów prowadzących na wyższe piętro. Ja ruszyłam za nią. - Wybacz, jeśli cię zawstydziłam. - Powiedziałam - Trochę zazdroszczę kucykom, które są wyższe ode mnie. Dlatego tak się zachwyciłam twoim wzrostem.
  25. Dyskotekę? To oni tutaj mieli coś takiego? Widocznie aż tak biedne te pustkowia nie były... lub, po prostu wieża była bogata. Bar też mieli. Ledwo weszłam do wieży, a już chciałam szukać baru. Teraz, jednak nie miałam na, to ochoty. W sprawie pracy zwróciłabym się do Pokemony. Może nawet zaproponowałaby mi bym jej pomagała z różnymi sprawami? - Wiem, gdzie mniej więcej są restauracje. Może... pokażesz mi, gdzie jest bar, a później oprowadzisz mnie po ważniejszych miejscach? - Zaproponowałam. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że Knight była wzrostu... ogiera. Była ode mnie wyższa gdzieś o 15 może 20 centymetrów, czyli trochę mniej niż połowa głowy. Najwyżej mogłaby być niewiele niższa od przeciętnego ogiera. - A-Ale ty jesteś wysoka! - Powiedziałam nie kryjąc podziwu - Wcześniej nie zwróciłam na, to uwagi, ale teraz, to tak na oko... 120? Zgadłam? - Zapytałam mierząc ją wzrokiem. Dla mnie była ona wzrostu ogiera. Może trochę wyższa, może niższa.
×
×
  • Utwórz nowe...