Skocz do zawartości

Socks Chaser

Brony
  • Zawartość

    534
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    11

Wszystko napisane przez Socks Chaser

  1. Wow... gościu, uważaj bo ci pikawa siądzie. Nie no... wiedziałam, że dyskusja będzie na poziomie dna dna nieskończonego dna innego nieskończonego dna, ale... wow... Po pierwsze - Chcesz kogoś krytykować? Krytykuj inteligentnie. Ktoś jest tępy? Napisz do niego inteligentnie. Nie pasują ci clopy, nie lubisz clopperów? To nie zniżaj się do ich poziomu i nie zachowuj się jak idiota. Bo czytając te pseudo śmieszne żarty o masturbacji to sobie nie myślę "Ale ci clopperzy durni" tylko "Ale ten gościu od żartów jest tępy...". Po drugie - Nie podoba się? Nie czytaj. Dla mnie pisanie gwałtów w ficach jest oznaką jakiejś choroby psychicznej i otwarcie piszę, że najchętniej bym gwałty w ficach tępiła. Założę się, że sam byś wyjechał z tekstem "Nie podoba się - nie czytaj". Ale o clopach to już można obrażać, prawda? Po trzecie - Robisz problem z niczego. Spotkałeś cloppera co pisał do ciebie "Jestem normalny!11"? Czy ten temat jest pełen tekstów "Clopy i clopperzy są ok!"? Nie. To jest konkurs dla ludzi co takie coś piszą. Jak chcą to niech to robią. Założę się, że gdyby zrobiono konkurs dla działu Necro to byś tak się nie piłował. Cholera, jestem pewna, że byś był zdania "jak chcą to niech piszą". Po czwarte - nie clopię. Uważam, że jak ktoś chce pisać clopy to może pisać. Czytam clopy, z nudów mogę je nawet i pisać ze znajomymi. Ale nie masz prawa by nazywać mnie nienormalną, nie znając mnie. Nie masz prawa by nazywać mnie otwarcie "dewiantką", skoro gówno o mnie wiesz. Nie clopię. A nawet jeśli to nic ci do tego. Póki nie piszę "Clopy są spoko, każdy ma lubić clopy! Kto nie lubi ten powinien dostać bana!" to nie robię nic złego. Clopperzy? To taka inna nazwa dla "fapacza". A fapacz jest w każdym fandomie - Naruto, Pokemon, Kuroshitsuji. Ludzi co lubią se "ulżyć" do animowanych postaci jest pełno, i nie ma fandomu który jest bez takich osób. Za to osób co pokazują swój "humor" i zachowują się jak przygłupie dziecko co dostało pałę z matmy i musi zapalić - takich osób jest pełno w każdym fandomie. Ale ich, w porównaniu do "fapaczy" da się tępić. I to nie tak, że ja uważam, że clopy to coś nie wiadomo jak dobrego. Po prostu uważam, że obrażanie kogoś publicznie na forum jest żałosne. Ile masz lat? 20? Po twoich wypowiedziach wnioskowałabym, że góra 13. Fandom więcej traci na dorosłych zachowujących się jak idioci, niż na osobach co sobie lubią "ulżyć" do ulubionej postaci. Aaaaaha... więc według ciebie clopa oceniać da się tylko na podstawie tego "Jak duży był spust". Niedługo 25 lat, a poziom góra późnej podstawówki, chociaż przedszkole też pasuje. Clopa można ocenić na podstawie tego, jak opisane są sceny (Szczegóły, "plastyczność" opisu), o tym w jaki sposób dojdzie do "wiadomych rzeczy" (Czyli jakakolwiek fabuła), jeśli postaci się czymś odznaczają to też może to skutkować dodatkowymi punktami. Nawet wyśmiewać trzeba umieć. Inteligentne, trafne wytknięcie błędów, sprawiedliwa krytyka - spoko. Gimbusiarskie teksty na poziomie żartów zasłyszanych w szatni w podstawówce - nie spoko. Czytając wasze posty nie pomyślałam sobie "Może BiP faktycznie nie ocenia zbyt dobrze" tylko łapałam się za głowę, że dorosły człowiek potrafi coś takiego napisać, i nawet nie wstydzić się, że ktoś to czyta. Żałosne, dno dna nieskończonego dna. Tyle można o tym powiedzieć. "Bądźmy poważni" - Nie wiem co powiedzieć... na prawdę nie mam słów... O tym, czy clopperzy są tak wielką antyreklamą jak się wydaje pisałam wyżej, w odpowiedzi na post bardzo inteligentnego i elokwentnego @Ślimak Żarówa. A nie, pewnie nie przeczytasz, bo TL;DR. Widzę, że wiesz co to szacunek dla rozmówcy. Ja jakoś twoje teksty o "odległości wystrzału z działa" czytałam, tak samo jak te dyrdymały o których wypowiadam się teraz. Nieładnie. Widzę, że poziom rozmowy i argumentów jest bardzo oszałamiający. Taaaa... mój rak dostał raka. Wow... chciałabym tylko na koniec życzyć wam tego, byście kiedyś wydorośleli, bo jak typowy Tadek, dzieciak lokalnej wioskowej patologii potrafi pokazać większą inteligencję, to już coś nie tak. A nie, zapomniałam... TL;DR. I wiecie... nie czepiam się o to, że wy się czepiacie clopperów. Po prostu uważam, że robienie z siebie idiotów publicznie nie świadczy dobrze o kimś. Tak samo obrażanie kogoś otwarcie, bo według was "On jest jakiś tam" też nie jest spoko, szczególnie jeśli powodem do obrażania jest to, że ktoś sędziuje w jakimś konkursie jakich wiele. Dajcie na luz, zapalcie, nie wiem... jointa, jak nie macie pieniędzy (Lub mama za małe kieszonkowe daje, sorry, powstrzymać się nie mogłam, poza tym zachowanie mówi samo za siebie) to melisę se kupcie.
  2. Szczerze mówiąc to... nie. Mimo wszystko - poczułam się niezbyt miło. Tak czy siak - wtedy to może trochę przesadziłam, ale teraz to jednak nie czepiam się bez powodu. Szczególnie, że BiP dał mi reputację za moją wypowiedź, i rozmawiałam z nim krótko na prywatnym i wiem, że nie jest mu to obojętne. Do ciebie to ogólnie mam zdanie takie... neutralne. Po prostu uważam, że nie ma sensu ponownie do tego tematu wracać.
  3. Oho... koniec konkursu, już się forumowe śmieszki zlatują. Wiecie... czepianie się bo "SS Clop mit Uns" dostał 3/10 jest głupie. Z tego, co przeczytałam, wnioskuję, że to "głęboki tekst, ale BiP to nie umie tego zobaczyć, to powinno wygrać!". Ale... zdajecie sobie sprawę, że to konkurs na clopa był? Można było drugiego Pana Tadeusza napisać, a wygranej by nie było. "SS Clop mit Uns" mi się podobał, tak, ale nie miał w sobie clopa w ogóle, no, chyba że dla kogoś clopem jest parę nawiązań do seksu. Uważam, że powinna być odrobinę większa ocena, bo jest 3/10, a, hehe, śmieszny żarcik, hehe, White Hooda dostał 2/10. Taaaa... "O, jest konkurs, ale im dowcip zrobię, napiszę krótki dialog, hehe! Ale będzie śmiesznie!". Za takie coś to powinna być dyskwalifikacja opowiadania. BiP by przynajmniej czas na pisanie oszczędził. Ogólnie to moim faworytem był clop Triste, i cieszę się, że dostał dość wysoką ocenę. Myślę, że dało się i zdobyć ocenę 9/10, ale zawiniły różne rzeczy. Jak zawsze winić można limit, który nie pozwolił np. zbytnio fabuły rozwinąć. Podobał mi się też clop Pillstera, głównie dlatego, że pojawił się motyw "incest", "Smak prochu i zapach benzyny" był spoko, chociaż jednak nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że znajduje się w pewnym nielubianym na tym forum uniwersum. Niestety, tu odzywa się moja niechęć do niego, ale clop jednak był ok. Przyznam też, że "Definicje rozkoszy" mi się spodobało, choć raczej do konkursu pasuje... niezbyt. Jako tekst nie konkursowy - spoko, bo bardzo fajna komedia, ale jeśli już mówimy o konkursie to tak... mało clopa w clopie. Niezbyt za to spodobał mi się tekst "Noc z życia prostytutki". Powiedzmy, że... patrzę na niego tak jak na tekst White Hooda, z tą różnicą, że tutaj więcej się postarano. Mi się niezbyt podobają takie parodie, podśmiechujki. Poza tym... rak jąder i fachowe tłumaczenie co go wywołuje...? Serio...? Przy okazji... @Waryate @Airlick, @Ślimak Żarówa - Jak widać, wiek nie oszczędza, i nawet człowiek mający 20 lub 25 lat potrafi mieć poczucie humoru na poziomie gimba jarającego kiepa za szkołą. Nie no, spoko, z takich osób nie można się śmiać, bo jednak nie ich wina, że tacy się urodzili. Ale jednak miło byłoby, gdybyście trochę się kryli z tym swoim "humorkiem", bo jednak robienie publicznie wiochy miłe nie jest. Głównie dla oczu niektórych użytkowników. @Po prostu Tomek- Miło z twojej strony, że teraz ten temat przytaczasz. Szczególnie że jakiś czas temu obgadałam z tobą, że temat jest zakończony i go nie poruszamy. Idealny pokaz tego, jak wygląda społeczność bronies. Nic tylko klaskać. Ale cholera, po co to piszę... widać, na jakim poziomie będzie ewentualna dyskusja. Dla BiP może nie przeszkadzać to, że stał się obiektem żartów na poziomie ucznia 4 podstawówki co dopiero dowiedział się co to znaczy "seks", ale zastanówcie się, jaką reklamę robicie dla społeczności fanów MLP.
  4. Wszystkiego najlepszego kamrat. x3

     

  5. Też częsty shipp. Na swój sposób słodki, chociaż ja wolę patrzeć na nie jak na bliskie przyjaciółki i współlokatorki. W jakimś ficu spotkałam się też z tym, że przedstawiono je jako siostry. Ogólnie to... można różnie wymyślać - para, przyjaciółki i współlokatorki, rodzeństwo... Więc tak osobiście to... patrzę na nie jak na bliskie przyjaciółki, ale też jakoś nie wykluczam ewentualnego związku. :3
  6. No nieźle, teraz będziemy się kłócić czy jakiś shipp jest kanonem czy nie. Jak mówiłam - "Zależy od podejścia". Ja niektóre rzeczy interpretuję inaczej niż ty. Zresztą i tak mamy zdanie podobne, z tą różnicą, że ja nie lubię shippów międzygatunkowych, a ewentualny związek nie Spike'a i Rarity dla mnie by sensu nie miał, bo różnica wieku, różnica gatunku, no i widać, że jest to miłość dziecięca, zauroczenie takie jakie może poczuć fan do swojego idola. Nie widzę więc sensu dalszego ciągnięcia tej dyskusji.
  7. Ummmm... ale... ship Spike x Rarity byłby kanonem gdyby faktycznie zaczęli ze sobą chodzić. Zależy od podejścia. Nie ignoruję faktów, tylko inaczej na nie patrzę, i dla mnie ta cała miłość Spike'a bardziej przypomina taką miłość fana do idola. Spike kocha Rarity, być może i liczy na odwzajemnienie, ale nie patrzę na to jak na miłość czysto romantyczną, tylko jak na zauroczenie. A jeśli Rarity ma "przeliczając na ludzkie" 16 lat to... ona powinna się raczej uczyć w liceum/technikum, a nie prowadzić butik, szyć stroje a nawet starać się o to, by jej kreacje były promowane przez znanego projektanta. Do 16 lat bliżej jest Coco Pommel, choć i ona ma bardziej około 18-19 lat. Dla Rarity dałabym mniej więcej 20-25 lat. Ale na pewno nie 16. Flutterdash to często spotykany Shipp, ale nie lubię go zbytnio. Raczej przez moje podejście, bo uważam, że mane6 są co najwyżej przyjaciółkami. Mimo wszystko ładnie wygląda. Daring Do x Ahuizotl też jest ok, ale wtedy gdy Ahuizotl jest płci żeńskiej, lub jest zamiana płci. Ahuizotl płci męskiej jest według mnie trochę... brzydki. Niezbyt wzbudza taką... sympatię. "Miłość nie wybiera" ale jednak... za nim nie przepadam. ;3
  8. Ummmm... ale wiesz, że feministka to nie musi być taka typowa "chłopczyca"? ;_; Zresztą te takie "typowe", krzykliwe feministki to jednak taka trochę przesada. Jeśli chodzi o garnitur to... nic nie stoi na przeszkodzie by obie panny młode przyszłt na ślub w sukni ślubnej. Wciąż jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by jedna przyszła ubrana w garnitur, a druga w suknię. Ale myślę, że to jednak dyskusja trochę niepasująca do tematu, no i też zależy od podejścia danej osoby. Nie zawsze to co usłyszysz musi być prawdą. ^^ Ogólnie to ja zbytnio nie lubię shippów w mane6. Serial pokazuje je bardziej jako bliskie przyjaciółki, i raczej nie ma jakiegoś takiego... dowodu, że jedna mogłaby być z drugą. Chociaż moje czepialstwo raczej też ma mało sensu teraz, w końcu lubię też shippy co nie mają pokrycia w serialu.
  9. To zależy. Można się spotykać, i miłość narodzi się sama, i nie trzeba najpierw być przyjaciółmi. Poza tym może się pojawić taki problem, że dwie osoby będą się lepiej czuły jako przyjaciele, niż jako para, i takie uczucie które być może się między nimi narodzi może być dla nich dosyć kłopotliwe. Ale tak, miłość może zacząć się od przyjaźni, i czasami to nawet lepiej - pierw poznać się jako przyjaciele, a potem żyć jako para. Jest to na swój sposób... piękne. Z tym się akurat nie zgodzę. Wystarczy się dobrze czuć w swoim towarzystwie, postanowić "dać szansę". Nie musi koniecznie być tak, że jedna osoba pełni rolę faceta, druga kobiety. To są według mnie takie stereotypowe podziały, że w związku homoseksualnym ma być jedna strona "dominująca", podczas gdy druga "uległa". Obie osoby mogą być takie jak chcą, i bez względu na to czy obie są "męskie" czy obie "kobiece", czy może jedna "męska", druga "kobieca" - to czy związek przetrwa zależy tylko od tego, jak będą się o to starać obie osoby. Jeśli chodzi o Twilight i Sunset Shimmer... jakoś nigdy nie przepadałam za Twilight. Znaczy... jest ok, ale jakoś nigdy mnie nie ciągnęło by ją z kimś shippować. Ogólnie to myślę, że takim najlepszym kandydatem na partnera dla Twilight byłby Flash Sentry. Mimo wszystko - myślę, że Twilight i Sunset Shimmer mogłyby do siebie coś poczuć. :3
  10. Zabujany, ale na takiej zasadzie jak fan w idolu. Poza tym Rarity jest dorosła, Spike jest mniej więcej na poziomie nastolatka. To chyba nie byłoby zbyt... hmmm... "odpowiednie", pokazywać takie coś w serialu dla dzieci? Ta cała miłość to jest po prostu coś na zasadzie zabujania się fana w jego idolu, nic więcej. Tak, ale zauważ, że Naruto, Sakura i Sasuke są w tym samym wieku, więc się w sobie "zabujać" w sensie romantycznym mogą. Jeśli chodzi o Rarity i Spike'a to ok, nie ma nic stojącego na przeszkodzie by to rozwijać w fanfiku, ale patrząc tak "serialowo", to nie jest to nic więcej niż bardzo duży podziw do kogoś, kogo cenimy. Przy okazji chciałabym też poprosić by dyskusje o tym, czy homoseksualizm jest ok, czy nie, prowadzić gdzie indziej - jest temat do tego. Poza tym można też pogadać na prywatnym. Tyczy się to też tekstów w stylu "Ja nie lubię shippingów homo, bebłubebłu". Za przeproszeniem... to, czy homo lubisz czy nie nic nie znaczy i nic nie wnosi do tematu. Tutaj dajemy tylko shippy, a nie rozmawiamy co jest dobre a co nie. Żeby nie było zbytniego off-topu - Co myślicie o Lyra x BonBon? Ogólnie to... no chyba jeden z najczęściej spotykanych shippów. Na Lyrę i BonBon wolę patrzeć jak na dwie bliskie przyjaciółki niż parę, ale mimo to uważam, że ślicznie ze sobą wyglądają. Poza tym nic jednak nie stoi na przeszkodzie by patrzeć na to w sposób "Od przyjaźni do miłości". :3
  11. Tak co do Spike'a i Rarity... to bardziej jest coś w stylu "miłości" fana do idola. Spike nie jest dorosły, i można śmiało powiedzieć, że jest bardziej na etapie takiego... młodego nastolatka. Ta cała miłość do Rarity to po prostu coś takiego co czuje fan, który wręcz ubóstwia swojego idola (aktor, muzyk, pisarz). Zbytnio się shippingami nie interesowałam, poza tym wolę shippować postaci, co do których jest sens uważać, że są/mogą być parą. Ale lubię shipping Spitfire x Fleetfoot. Obie są w Wonderbolts, Fleetfoot zajmuje tam też pewnie wysokie stanowisko. Ogólnie to... no lubię myśleć, że Spitfire jest z Fleetfoot, ale póki co nie mówią o swoim związku otwarcie, by jeszcze trochę potrzymać fanów i media w niepewności. Jeśli serial kiedyś taką tematykę poruszy (Mało prawdopodobne, ale coraz więcej seriali i filmów ten temat porusza np. Awatar: Legenda Korry więc może jednak warto pomarzyć) to najchętniej bym zobaczyła razem właśnie te dwie klacze. :3
  12. Sorki, pytałam kogo trzeba, i powiedział, że jak będzie w spoilerze to ok. Jeśli o Dziką Armię chodzi, to chyba nawet coś o tym na forum pisano, a Mondea... łatwo się domyślić. Ja jednak nie chciałam uwierzyć. Owszem, dział ma różne ostrzeżenia. Ale jak już wspomniałam w poprzednim poście, w dziale są różne fanfiki. Nie wszystkie odznaczają się brutalnością przesadzoną. Jeśli chodzi o PEGI - "Treści seksualne" nie kojarzą się z gwałtem. "Treści seksualne" ze znaczka PEGI częściej kojarzą się z seksem poza kadrem lub podtekstami, żartami o zabarwieniu erotycznym. Mnie osobiście nigdy nie skojarzyłyby się z brutalnym grupowym gwałtem.
  13. O ja... w moim poście napisałam na początku, że nie zamierzam uczestniczyć w dyskusjach, ale chyba wcięło tę część... cóż... Owszem, ostrzeżenie jest. Ale violence oznacza brutalność w stylu "Dźgnął nożem" lub nawet wręcz kreskówkową jak np. Wiluś E. Kojot wpadający pod pociąg, a potem łażący jak kaczka, a nie opis brutalnego gwałtu. Tak samo tag [Gore] nie musi oznaczać tego, że w ficu będzie masa mordowania, krwi, flaków. Tag "grimdark" nie mówi "Ej! Uważaj, będzie gwałt". Bardziej mówi "Ej! Uważaj, może być gwałt". Więc to jest jak zabawa w ruletkę - trafisz w fica co ma grimdark i gwałt albo w fica co ma grimdark i nie ma gwałtu. Oprócz tego... wziąłeś, co było wygodne. Wypowiedziałeś się na temat ostrzeżeń przed tego typu scenami, ale za to kompletnie przemilczałeś kwestię ignorowania "hejtów". Czyżbym trafiła? Co do filmów, które podałeś - są trailery, są jakieś pokazy przedpremierowe, wypowiedzi aktorów. Dlatego też na taki "Wołyń" nie pójdę, bo wiem, czego się mogę spodziewać. W przypadku twojego fica mogę co najwyżej czytać, czytać... i natrafić na gwałt. Dział nie oznacza od razu, że dany fanfic będzie bardzo brutalny. Taki "Uniwersum Equestria: Transmisja" na przykład jest w Necro, a scen brutalnych nie posiada. Realia, fikcja literacka, pomysły autora nie usprawiedliwiają skopania charakterów postaci, umieszczania gwałtów, ignorowania negatywnych opinii "Bo to hejt". Co do gwałtów - tak, gwałty są czymś codziennym na wojnie i z gwałtami trzeba walczyć, wprowadzając np. surowe kary i ich przestrzegając. Fanfic to jednak fikcja literacka, i w fanficu wydarzenia można różnie modyfikować. Jeśli ktoś grał w Uncharted 3 to pewnie kojarzy scenę ucieczki przed pająkami. W prawdziwym świecie ten pająk mógłby Drake'a ugryźć, zasłonić mu widok, i tym samym udaremnić ucieczkę. Ale to gra. W grach, filmach, książkach można wydarzenia modyfikować. W prawdziwym życiu by doszło do gwałtu, w ficu można poprowadzić to tak, by skończyło się na kradzieży. Mylisz się. Nie ja go napisałam. Byłam tam tylko postacią, a wszystko pisał bliski kolega. Sam fic był i jest zwykłym eksperymentem w stylu "Ej, napiszmy clopa! O! I dajmy na forum, ale beka!". Co więcej, gwałt się tam pojawia, ale został potraktowany po macoszemu, jak na clopa przystało. Miał być seks? Jest seks. I tyle. Wiesz... nie marzę o gwałcie i cieszę się, że nigdy go raczej nie zaznam. Nie uśmiecha mi się czytanie o czymś takim. Jak autor chce czegoś uczyć, to niech przekaże cząstkę siebie, niech pokaże postaci o ciekawych charakterach, poruszy problem egzystencji, wyparcia przez grupę. Ale niech od gwałtów się odczepi. Niech nie tyka ich nawet kijem. O gwałtach niech piszą, mówią historycy, ludzie zajmujący się pomocą psychiatryczną dla ofiar. Jeśli autor chce, to niech da postać co w przeszłości była zgwałcona, to jest ok. Ale niech potrafi ją opisać, niech potrafi taką postać oddać. Inaczej niech się nie czepia, że ktoś ma coś do jego "dzieła". "To normalne, że postacie ewoluują podczas pisania fanfika"?! Gościu, nie rozśmieszaj mnie. Pojawiłam się 2 razy, w jednym rozdziale. Na żadną ewolucję charakteru nie było miejsca! Dając komuś moją postać jako, bohatera pobocznego nie życzę sobie, by go dowolnie "szlifował". Postać ma charakter, ma poglądy, ma wydarzenia z przeszłości, lęki. Jak autor chce to "szlifować" to niech napisze, niech zapyta. A jak nie umie oddać charakteru i chce sobie "szlifować" to niech robi sobie własnych bohaterów. Poza tym, co jak co, ale gdyby ktoś napisał scenę, jak moja postać całuje Lunę po kopytach, to bym autora strzeliła tak, że wywróciłby się kołami. Daję OC komuś i chcę, by charakter został oddany. Po to jest chat prywatny, po to jest GG, żeby obgadać. Teraz żałuję, że nie zrobiłam syfu wcześniej, może Socks przynajmniej by wyszła na mądrzejszą postać. Za dużo roboty? Zmniejszyć limit postaci do "Equestria Walczy!", by było mniej postaci, i dać im większą rolę. Niestety, każda potwora znajdzie swojego amatora. Tyczy się to też i tego. Książki Katarzyny Michalak (Zaburzenia afektywne dwubiegunowe przedstawione jako ataki połączone z lataniem z siekierą) też mają masę oddanych fanek. Teraz tylko pytanie - dlaczego KO ma tylu fanów? Może chodzi o marketing, może o kolesiostwo, może o te postacie z "Equestria Walczy!" (Dodano postać - fajny fic)? Jak widać, dla ludzi takich jak Dolar KO się mało podoba, i nie jest to raczej zasługa tego, że to "wredny, niedobry potwór co tylko hejtuje". Tak, jest taka zasada, ale jednak jak ktoś uważa się za "Drugiego największego pisarza Polskiego fandomu" to jego fiki powinny trzymać poziom. Poza tym opisywanie gwałtów w ficach jest szkodliwe, i obrywa tu nie tylko SPIDI, bo to samo co napisałam w moim wcześniejszym poście, mogłabym napisać innym ludziom co takowe wątki wprowadzają. StyxD, dałeś mi repkę, więc lekko nie ogarniam czy to taka ironia na SPIDI'ego, czy na serio, więc przezornie odpowiem. ;3 Do dobra jest długa droga, do zła jest krótka. Bohater, który postanowił kogoś zgwałcić, już nigdy nie będzie bohaterem, i to nie jest ok. Dzika Armia na legalu sobie może "hulać", a mimo to są pokazani jako ci dobrzy. Co jest śmieszne, Księżniczki nic z tym nie zrobią, mimo iż Dzika Armia sprawia wrażenie fanatycznie oddanych dla Celestii. Co więcej, ten fanatyzm też widać u innych Equestriańczyków, ale o nim autor milczy. Bo wiecie, po co pokazać, że obie strony są nic nie warte, że za dobrymi hasełkami ukrywają swoje zbrodnie. Taaaa... Jak widać, najwięcej czerpiesz z UPA. ;3 Ja bym najchętniej nie widziała Dzikiej Armii w ogóle. Albo ukazała ich jako takich, co uważają się za dobrych, ale z drugiej strony przeczących temu, o co walczą - dobro, harmonię. I Księżniczki by stanowczo zakazały im tego postępowania. Bo pokazywanie bandy bydła co zabija każdego bez litości, i może zgwałcić klacz "bo tak, bo oficer pozwolił", i prawdopodobnie też wyznaje poglądy "Każdy Sombryjczyk to wróg!" nie jest dobre. Jest złe. A ignorowanie faktu, że Księżniczki z łatwością mogłyby ukrócić ten proceder to zwyczajne lenistwo. Lub ignoranctwo tak jak w przypadku "hejtów". Nie ma obowiązku przepraszać, to fakt. Ale jednak miło byłoby, gdyby odpowiedział na te rzeczy. Ktoś mówi, że beznadziejnie oddał RD? Niech się do tego ustosunkuje, a nie ignoruje, a nawet nazywa to "hejtami". Zrozumiałabym, gdyby było to czepialstwo, że "SpiDI, ala syf, hehe, ić z furum, hyhy" ale nie. To są długie, merytoryczne wypowiedzi, a on je ignoruje, nazywa "hejtami". Autor ma obowiązek, by zatroszczyć się o to, by ostrzec każdego, kto nie lubi przesadnej przemocy i gwałtów. Jeśli nie da się wywalić gwałtów w 100%, to niech będzie przynajmniej ostrzeżenie. Tag "grimdark" czy "violence" takowym nie są, bo gwałt może być, ale nie musi. Tak samo z violence - może być rozwalenie komuś głowy młotkiem, ale może też być Wiluś E. Kojot wpadający pod pociąg i łażący jak kaczka. Kucyki to są ludzie, ale w ciele kucyków. Kucyki mają tę swoją... "kulturę", gdyż w serialu możemy zobaczyć, że są już "z natury" dobre, przyjazne, akceptacyjne, przynajmniej większość. Ale zachowują się jak ludzie - mówią, piją, jedzą. I to, że jest mowa o kucykach, że to jest fikcja literacka, to nic nie znaczy. Mówienie o niektórych rzeczach jest bolesne nawet w kontekście przyjaznych kucyków. BiP, ja cię lubię, ale się niezbyt zgadzam. Sobie wyobraź takiego starego alchemika, on sobie pisze jakieś pismo o doświadczeniu nowym itp. i potem przyłazi pomocnik, i to poprawia. Tutaj podkreślić, tu linia prosta, tu falowana, tu przypis "Popraw to!'. Tak by wyglądał ten fic. Tutaj czcionka taka, tutaj ramka... Poza tym ktoś sobie czyta fica, i natrafia na fragment w "ramce". I co, od razu przestanie czytać? Przeczytał już 5 rozdziałów, a tu nagle gwałt? Poza tym zawsze oko wyłapie ten kawałek, ten fragment. Problemem są też fragmenty ja te z np. Mondeą. Gwałt nie jest opisany, ale wiadomo co się dzieje. I co, zaznaczać? Zaznaczać kiedy? Poza tym w tym przypadku, jeśli zobaczymy dalsze losy postaci, to wprowadzi to bałagan. Ominiemy fragment, a potem co? Nagle postać ni z gruchy, ni z pietruchy znajduje się w innym miejscu? Jak mówiłam, ja bym gwałty w ficach zwyczajnie tępiła, więc jakbym kiedyś chciała zostać opiekunem, to nie głosować na mnie. Ale jeśli się nie da, to... uważam, że jeśli ktoś umieścił gwałt w ficu to powinien przy nim umieścić odpowiednią adnotację. W przypadku gdy ktoś chce dać gwałt, ale później, to może dać ostrzeżenie ogólne, że takowa scena być może. W ten sposób można się też zabezpieczyć "na wszelki wypadek", i w przypadku gdy się już taką scenę napisze, to ostrzeżenie ogólne zmienić na adnotację przy rozdziale. Można też pomyśleć o tagu "Rape" ale to już temat na dłuższą dyskusję. Są rzeczy gorsze od przeczytania o gwałcie. Jedną z nich jest przeżycie tego lub zobaczenie. Ale czy to, że kiedyś podczas II Wojny Światowej 400 tysięcy węgierek miało choroby weneryczne, że w Berlinie zgwałcono 400 tysięcy kobiet, że żołnierz na zdjęciu miał 2 zegarki - czy to sprawia, że scena gwałtu w ficu jest lżejsza? Łatwiejsza do przeczytania? Czy daje nam to pozwolenie na pisanie takich rzeczy? Wątpię. I cieszę się, że nie było mi dane takich rzeczy słuchać w młodości.
  14. Kurde... nie wiem, od czego zacząć. Hej, jestem Socks i nienawidzę KO? To nie będzie opinia taka jak reszta, bo uważam, że o bohaterkach, głupich realiach (Sombria to komuchy w 100%, Equestria za to z III Rzeszą ma wspólne tylko... uzbrojenie, umundurowanie) powiedziano wystarczająco. Nie będę mówiła o głupich tekstach, wątkach, skopaniu postaci. Od razu powiem, że w 100% zgadzam się ze zdaniem osób, które krytykują te rzeczy. Powiem za to o... emocjach. Jak by to... jestem osobą delikatną. Bardzo delikatną. Potrafię walnąć tekstem, zbluzgać, ale nie jestem silna psychicznie. I tekst pisany musi wywoływać emocje. Może dawać do myślenia, smucić, śmieszyć. Ale jest granica. Długo się zabierałam do pisania opinii i nawet teraz, po tych paru miesiącach, nie wiem w ogóle jak to wszystko zebrać, napisać. Sorka, jeśli będzie to chaotyczne. Od razu, nim pójdę na całość, chcę powiedzieć, że nie chcę robić sobie wrogów. Chcę po prostu przekazać swoje uczucia. Na pierwszy ogień pójdzie narcyzm autora. SPIDI... ok, fajnie, napisałeś fica. Ale przestań. Cholera, ten fic nawet nie jest wart tego całego szumu. Nie chcę tu krytykować fanów SPIDI'ego, bo uważam, że niektórzy z nich wydają się być spoko osobami. Ale cholera... ile stron ma ten temat? 13? Wiecie ile by było, gdyby usunąć pytania "SPIDI, kiedy rozdział?", "SPIDI, co z książką", oraz gadanie SPIDI'ego o jego książeczce, oraz teksty w stylu "KO się broni, jest trudno, ale dajemy radę!". SPIDI... mam słabość do uśmiechów. Mam też słabość do ładnych tekścików. Ale mimo to jakoś się przemogłam by to pisać. Przed czym się broni? Przed złymi i niedobrymi hejterami co atakują twoje dziełko? Przed nimi się broni? Cały fic zaczyna się od gadania, że jakie to wielkie dzieło, jaki długi fic, jaki jesteś dumny. Porobiłeś w cholerę tabelek, ojej, patrzcie jaki mój fic jest dopracowany! Nie jest dopracowany. Świadczą o tym wypowiedzi forumowiczów. Forumowiczów takich jak Dolar84. Kurde, nawet Zodiaka popieram w paru miejscach, mimo iż nie przepadam za nim. Ale jakie wypowiedzi? A właśnie... pewnie nie wiesz. Ignorujesz te opinie. Ktoś napisał negatywną opinię? Zły hejter, nie zna się na sztuce wielkiego SPIDI'ego! A to nie prawda. Post Dolara ma w sobie więcej treści od wszystkich "No, ale fajny rozdział, nie mogę się doczekać aż będzie książka" razem wziętych. Ignorujesz opinie negatywne. Rozumiem, gdyby było to czepialstwo "Ale syf, joł", bo to się ignoruje i tępi, ale nie. Ty ignorujesz długie, inteligentne posty ludzi oczytanych. Ludzi, co nie napiszą "Ale badziew, hehe". Dlaczego? Jak się dowiedziałam z pewnych źródeł, uważasz je wszystkie za "hejt". Pojazd po autorze? Nie umiem ocenić fica więc obrażam autora? Tak i nie. Owszem, nie wiem jak ocenić KO, od czego zacząć, poza tym moje zdanie nie różni się znacząco od zdania np. Dolara. Co więcej, moje zdanie może być jeszcze bardziej krytyczne od jego. Ale tutaj nie mam na celu pojechać po autorze. Mam na celu pokazanie, jaki on jest. Ignorowanie negatywnych opinii to nie jest "Nie przejmowanie się osobami co nie widzą geniuszu tego fica". To jest zwyczajne, chamskie, narcystyczne, okropne, obrzydliwe ignorowanie ludzi poświęcających czas na czytanie badziewia. Tak, nazywajmy rzeczy po imieniu. Ignorujesz ich, olewasz, jesteś zapatrzony w siebie aż do przesady. Gadałeś z nimi na prywatnym? To może warto by było napisać mimo wszystko odpowiedź w temacie, a nie udawać, że nic się nie stało? Ludzie... czy wy tego nie widzicie? Druga sprawa - Dzika Armia. I przy tym dojdźmy do stronniczości. W wojnie ginie wielu, cierpi wielu. Na wojnie nikt nie jest bez ofiar. I nie ma stron w 100% czystych. Podczas gdy Sombryjczycy są przedstawieni jako gwałciciele, menele, pijacy, to Equestria jest dobra, jest fajna. Kij z tym, że gdzieś tam pewnie o gwałcie wspomniane, kij z tym, że wieszają klacz, która psychicznie jest dzieckiem. Dzika Armia. Wiecie, ja jestem bardziej taka "lewicowa", i powiem żartobliwie, że moje lewactwo tak mi wyżarło mózg, że nie jestem wielką fanką Armii Krajowej. Ale jeśli ktoś jest wielkim patriotą, na rocznicę utworzenia AK wywiesza flagi, chodzi na obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, i przy tym jest fanem SPIDI'ego, to niech się puknie w głowę. Powinna być dyskusja jak wtedy gdy Dayan poczuł się obrażony przez użycie słowa "Mareryja" (WTF?!). Dzikiej Armii bliżej jest do band UPA niż do AK. W obecnej postaci Dzika Armia jest pokazana jako ci dobrzy, ale z kontrowersyjnymi taktykami. W skrócie - "walczą na własnych zasadach". A w praktyce? (Fani Wielkiego Władcy, Pana Fanficów, Króla Tribrony, SPIDI'egovonMardera nie czytać) Czy jest mi głupio? Nie. Wręcz przeciwnie. Czuję się dobrze, pisząc o tym. Mówią, że "sztuka nie ma granic". Właśnie nie. Tutaj przechodzę do rzeczy, która mnie najbardziej wkurza. Gwałty. Ok, pewnie teraz jakaś część osób się śmieje. Czy jestem przeczulona? Nie. Czy jestem delikatna? Tak. Potrafię się postawić na miejscu postaci. I rozumiem, wojna. Wojna zawsze nam coś zabiera. Nie można zapominać o tym, jak armia czerwona (Piszę małą literą nie bez powodu) "uwalniała" Polskę, przy tym gwałcąc tysiące kobiet. W samym Berlinie doszło według różnych źródeł nawet do 200-400 tysięcy gwałtów. W samych Węgrzech ponad 400 tysięcy kobiet było zarażonych chorobami wenerycznymi. Kojarzycie zdjęcie jak żołnierz macha flagą ZSRR na dachu Reichtagu? Fotograf je retuszował za pomocą pinezki, a w ZSRR zajęli się resztą. Co usunięto? Zegarki na ręce żołnierza. Na 99,9% skradzione. Podczas Bitwy o Berlin normalne było zbieranie ludności w jednym miejscu, kradzieże kosztowności, a potem gwałty. Normalnym widokiem był żołnierz z nawet kilkoma zegarkami na jednej ręce. To są fakty. Ale czy powinno się pokazywać ten horror w fanficach? Opowieść, historia, książka, fanfic, mówiona, pisana... to wszystko powoduje różne emocje. Nadzieję, śmiech, smutek, zaciekawienie. Ale książka, fanfic, historia, opowieść, mówiona, pisana... nieważne jaka, nigdy nie powinna przekazywać emocji takiej jak bezsilność, duży smutek. Czy ty, SPIDI, zastanowiłeś się, jak by się poczuła ofiara molestowania, gwałtu, gdyby poczytała coś takiego? Czy ty pomyślałeś, co u niej to może wywołać? Ja jestem tylko osobą delikatną, stawiającą się na miejscu innych, nawet postaci. Zobacz, co się stało u mnie. Co by się stało u osoby, która przeżyła to na prawdę? W ficach trudno mi zdzierżyć śmierć klaczy. Szczególnie brutalną. Boję się czegoś takiego, że ktoś decyduje o tym, czy zginiemy, czy nie. Mamy broń, możemy się bronić - ok. Jesteśmy przywaleni gruzem, płaczemy, prosimy o litość, a wróg naciska spust - nie. Ale potrafię to zrozumieć. Potrafię też zrozumieć wprowadzenie postaci zgwałconej. Niech się przyzna, że do tego doszło, niech ma jakąś cechę np. nienawiść do ogierów. Ale nie opisujmy gwałtu. Zaraz ktoś pewnie wyjdzie, że to pokazanie "Realizmu", "Horroru". A czy realistyczne są kucyki trzymające broń? Czy realistyczne są kucyki toczące ze sobą wojenki? To fikcja literacka, serial wciąż leci dalej, serial to kanon. Ale fikcja literacka nie daje nam pozwolenia na pisanie czegoś takiego. Pisanie o gwałtach podczas wojny pozostawmy świadkom, pozostawmy historykom. Wracam z pracy i chcę się rozluźnić przy miłej, ambitnej lekturze. Nie chcę, by nagle wyskoczył mi opis gwałtu. Gwałt nie jest rekwizytem. Gwałt nie jest czymś, co wsadzimy, bo musimy pokazać, jaki to świat fanfica jest mroczny. Książki, fanfiki są odzwierciedleniem prawdziwego świata. Tak samo gry. Ale w grze np. główny bohater nie wywali się przypadkiem o wystający kamień, stary poszukiwacz skarbów nie dostanie nagle zawału, będąc w krypcie starożytnego króla, o krok od upragnionego skarbu. Tak samo słowo pisane. Kształtujemy je, jak chcemy. W prawdziwym świecie do naszego domu weszliby żołnierze i by nas zabili. A fanficu ci żołnierze mogą zostać sprytnie wykiwani, może wbiec oficer, który każe im się wynosić. Klacz, która ma zostać zgwałcona, równie dobrze może być po prostu ofiarą rabunku. A! I prawie zapomniałam - do ogierów mam to samo podejście. Moje reakcje nie są w tym przypadku tak duże, ale jednak. Gdy zginął ogier, któremu pomagała Applebloom moje serce biło bardzo szybko, czułam smutek. Gdy Mondea była (Oby! Bo gwałt to...) zabijana czułam to samo. Mocniej, ale jednak to samo co przy śmierci ogiera. Wiem, że moje poglądy mogą nie spotkać się z entuzjastyczną reakcją. Wiem, że na tle innych osób z tego forum jestem niczym Fluttershy do piątej potęgi. Ale to są emocje. To są emocje, które ten fanfic wywołał w kimś, kto jest delikatny "na serio". Czy o takie emocje chodziło SPIDI'emu? Wątpię. A jeśli takie emocje pojawiają się u kogoś, kto uważa się za osobę czułą, to jakie emocje wywoła u kogoś, kto naprawdę takie coś przeżył? Hmmmm... może dodać “dramat osobisty”? A pewnie, znajdzie się. Kiedyś chciałam się pojawić w KO. Co więcej, miałam w głowie fanfica. Chciałam by było tak, by historia postaci w KO była związana z historią postaci z mojego fica. Napisałam więc opis, charakter, historię postaci w temacie "Equestria Walczy!". I wiecie co...? SPIDI postać zepsuł. Najpierw był zły opis wyglądu. I to nie taki, że zamiana kolorów grzywy (zielony na niebieski, niebieski na zielony) tylko... kurde, po tym czasie słabo pamiętam, być może sam SPIDI mnie oświeci (w co wątpię). Ok, spoko, kolor zmieniony. A reszta tekstu... historia postaci została zmieniona, o czym poinformowana nie zostałam. Postać najpierw miała iść do lotnictwa, by potem po kłótni/bójce iść do służby medycznej, skąd wzięliby ją do grenadierów pancernych z powodu braku doświadczonych sanitariuszy. W KO za to postać poszła do służby medycznej, by stamtąd iść do lotnictwa (To po co do służby medycznej lazła?), ale nie trafiła tam, więc Fluttershy postanawia dać jej przydział w grenadierach pancernych. Sama bohaterka zachowuje się jak głupia nastolatka, irytuje wszystkich, nadaje do klaczy, która nie może mówić (Wypadek z substancjami chemicznymi, jeśli dobrze pamiętam) i zasypuje ją tekstami. Pierwsza scena była jednak... spoko. Postać była gadatliwa, podekscytowana. Ale druga scena... postać chce trafić do lotnictwa, nie może, Fluttershy jej załatwia grenadierów. Co robi moja postać? Ma podjarkę, bo będzie miała "prawdziwy karabin" i podsumowuje to tekstem w stylu "Ale czad". I ok, rozumiem, postać była statystką. Ale jednak charakter, historia były. Co więcej, na GG zawsze można było napisać o tym, w jakim kontekście itp. umieścić postać. Kontakt ze mną był cały czas. Czemu więc pojawiły się tak głupie błędy w wyglądzie, durne zachowanie? Co więcej, potem chciałam się odciąć od KO. Oczywiście zmiana imienia, kolorków postaci nie wchodziła w grę, więc do dzisiaj w jakimś rozdziale jest postać "Socks Chaser". A w innym jest wspomniane też coś o niej, że pociągiem pojechała. Ile osób chciało trafić do KO? Ile osób się nie załapało? Tak trudno napisać "Masz szczęście, uda się wcisnąć twoją postać w tym i tym momencie, bo ktoś się wycofał"? Ale duuuuużo roboty. Mimo to wciąż jednak patrzę na to z taką nutką… optymizmu? Nie potrafię nie wierzyć w to, że SPIDI chciał zrobić coś porządnego. Co do postaci w ficu, to sama zareagowałam późno, wcześniej też ubłagując, by moja postać w KO przeżyła, by mogła się pojawić w moim ficu. Co więcej, sama byłam upierdliwa, momentami tak mocno, że trza było mnie “przeganiać”. I wiecie... zrozumiem, jeśli dla was ten wywód będzie zwykłymi smutami. Ale okażcie odrobinkę zrozumienia. Chciałam być w KO, chciałam być w superowym ficu, mieć własną postać w tym uniwersum, byłoby nawalanie z karabinu... a tutaj takie coś. Bo co? Bo książka się drukowała? No chyba nie, bo to był akt 18, początek części drugiej. Od razu zaczął drukować 2 tom, podczas gdy na forum nie było nawet 1/4? Bo random z neta nie ma głosu, ma się cieszyć, bo został umieszczony w ficu wielkiego pana SPIDI'ego? A wiecie co w tym najlepsze? Że byłam fanką SPIDI'ego. Też uważałam tego fica za coś dobrego, za coś ok, a ci, co się czepiają, są be. Że SPIDI jest super, Dolar się czepia bez powodu. Teraz, z moją wiedzą o rozdziałach, z poglądami takimi, jakie mam teraz, to potrafię tylko powiedzieć jedno - żałuję. I gdybym mogła zobaczyć się z moim dawnym ja, to pierwszą rzeczą, którą bym powiedziała byłoby "Zostaw KO". SPIDI, wciąż chcę myśleć, że byłeś ze mną fair, że jesteś ok. Prawdę mówiąc, wciąż mam w sobie taką cząstkę, która myśli "SPIDI jest spoko, mimo iż ma wady". To samo o sobie mogę powiedzieć "Socks jest spoko, mimo iż ma wady", o Dolarze... o wielu osobach. Czego to wina? Czy na prawdę tak myślę, a może moja słabość do uśmiechu, sympatycznych tekstów bierze górę? Tego nie wiem. Ale nie zmienia to faktu, że nie czuję się dobrze z tym wszystkim. Że kiedykolwiek na tego fica natrafiłam, że kiedykolwiek go czytałam. I teraz gdy już skończyłam pisać tę swoją "emocjonalną opinię" to... nie wiem co zrobić. Jeśli ktoś z fanów SPIDI'ego poczuł się urażony (SPIDI pewnie tego złego hejterstwa nie przeczyta) to przepraszam, nie miałam zamiaru celować w was. Ale radzę wam zmienić sobie, że tak powiem, "idola". I wiecie co? Tak patrząc teraz, to mnie bierze nawet mocny optymizm. Dobra passa się kiedyś skończy. Skończy się KO, to i ludzie przestaną włazić, i miejmy nadzieję, że o tym "czymś" się zapomni.
  15. Wiecie... cholerny bałagan się zrobił, ale... Kurde... co wam nie pasi? Znaczy ok, macie prawo do wyrażenia opinii, ale... cholera. Clopy mogą się komuś nie podobać, ale nie zmienia to faktu, że clopy są jednymi z przykładów twórczości fandomu, i jeśli mówimy o obrazkach, to wiele z nich potrafi cieszyć oko, i to nie w sensie takim, że ktoś lubi sobie popatrzeć na kucykowe seksy. Po prostu są tak ładnie narysowane, że nawet nie zwracamy uwagi na to, że oglądamy clopa. Faktu, że clopy istnieją nie zmienicie, i jak tak bardzo ich nie lubicie, to nie właźcie do działu. Często się mówi "Nie lubisz - nie czytaj", ale, ale! Można trochę smutów wywalić, buuuu, jakie te clopy złe, buuuu, i w praktyce to całe "Nie lubisz - nie czytaj" nie istnieje. Nie lubicie clopów - spoko, ale zostawcie temat, nie właźcie do tego działu, a nie pojawia się zasyp, hehe, memów z, hehe, śmiesznymi tekstami. To nie jest fajne, miłe. To jest żałosne. Twórcy clopów są tacy sami jak twórcy zwykłych fanficów, ale skupiają się na innym gatunku. Pozwólmy się im rozwijać. MLN też miało kiedyś swój konkurs literacki. Czemu MLS nie może? Tak więc proszę, jak nie jesteście zainteresowani, to nie piszcie w tym temacie. Bo to nie jest ok, zasyfianie tematu konkursowego, bo "Ja nie lubię clopów i w ogóle, po co ten konkurs?!". Jak ktoś czuje się tak dotknięty to niech idzie do "Wyżal się", a nie zasyfia temat konkursowy.
  16. Wrodzona grzeczność nie pozwala mi ignorować kolejnych postów... ;_; Szkoda tylko, że chyba już drugi raz piszę, że lepiej by było temat zakończyć... ale co tam, ktoś gada dziwne rzeczy, lepiej ciągnąć temat. Jak mówiłam wcześniej - w Equestrii wiele rzeczy dzieje się "bo tak". Zęby kucoperzy są takie, a nie inne, bo raczej trudno sobie wyobrazić inne u tego typu istoty. Mimo wszystko, kucoperze, tak jak i wiele innych elementów serialu, są przystosowane do młodej widowni. Mam na myśli to, że wiele cech jest po to, by dzieci sobie lepiej kojarzyły. Zęby kucoperzy są takie duże dlatego, że lepiej taką cechę skojarzyć z daną rasą. Tak samo jest z np. cechami charakteru, gdzie np. jednorożec musi koniecznie być inteligentny. Młody widz po prostu takie coś lepiej skojarzy, dopasuje daną cechę do danej rasy. Ogólnie, jeśli chodzi o kucoperze, to można tak gadać cały czas, i nigdy nie dojść do porozumienia. Albo ktoś ma spojrzenie takie, albo inne. Ale nie zmienia to faktu, że takie przedstawienie kucoperzy jest dla mnie głupie. Mam po prostu inne podejście. Świnie - trudno sobie wyobrazić farmę, gospodarstwo bez świń. Mamy w kreskówce taką typową farmę - co ma się pojawić? Nieodłącznym elementem takiego miejsca musi być typowy chlew, z prosiakami taplającymi się w błocie. Poza tym... mięso, skóra. A nikt nie pomyślał o oborniku? Świnie często są wykorzystywane jako dobre źródło obornika który jest używany jako nawóz. Jeśli o krowy chodzi - brak byczków nie oznacza, że te poszły na mięso. Trzeba po prostu było zrobić duży tłum takich samych muciek - zrobiono. Poza tym typowa krowa dająca mleko to jest taka stereotypowa mućka w czarne łaty. No nie róbmy z Equestrii czegoś na miarę grup z The Walking Dead, że wydają się dobrzy, mili, a tak naprawdę są mordercami ze złymi celami. Lochy - A co innego można dać w usta kucyka, który prawdopodobnie popełnił przestępstwo? Poza tym Fluttershy jest bardzo strachliwa i ze strachu właśnie mogła zwyczajnie przesadzać. Szanowanie księżniczki - argument za tym, że Equestria to tak naprawdę komunistyczne państwo gdzie do stryczka krótka droga - check. Kucyki szanują Celestię jako dobrą i sprawiedliwą władczynię, a pokłony są wyrazem szacunku, nie strachu. Celestia nie jest kimś, kto za byle głupotę się wkurzy i postanowi załatwić problemowego kuca. Zdenerwowanie np. podczas przygotowywania uroczystości dla Księżniczki itp. to normalna reakcja, gdy nie ma czasu, a nie wszystko jeszcze gotowe, nie dowód na to, że w Equestrii się źle dzieje. Gwardziści i Pegasopolis - Gwardziści pełnią bardziej rolę reprezentacyjną, i pilnują ważnych obiektów oraz kucyków. Jeśli o walkę chodzi (tyczy się to też Pegasopolis) włócznia z ostrzem na szczycie nie oznacza, że w przypadku walki skończy się na przebiciu na wylot. Jeśli ktoś oglądał kreskówki takie jak Samuraj Jack lub Xiaolin - pojedynek mistrzów to pewnie kojarzy sceny, gdy bohater miał miecz, ale używał go głównie do blokowania, a podczas zadawania ciosów przeciwnikowi dawało się ich uniknąć. W praktyce miecz stawał się narzędziem to blokowania i straszenia, a włócznia pełniła rolę kija, którym można było komuś podciąć nogi i obalić na ziemię. Nie, nie spodziewałam się, że takie coś pokażą, i raczej nie pokazaliby nigdy, nawet gdyby dać kucykom bardziej poważne realia. Kucyki po prostu takie nie są. Chrysalis i Sombra walczyli z przeciwnikami, ale nie wychodziło to poza walkę "kreskówkową" - miecz do blokowania, włócznia do obalenia. Jest jednak np. skrzydło Rainbow Dash, ale to jest jeden z niewielu wyjątków, poza tym nie było nam dane zobaczyć, w jaki sposób je straciła. Trixie rzucała zaklęcia, które ostatecznie nie zrobiły nikomu nic poważnego, a lanie kuców ciągnących rydwan zostało potraktowane jako element humorystyczny. Ot, zagorzali fani ciągną rydwan, dostają po tyłku, ale wciąż swoją idolkę wielbią. AJ biła się z Rarity, ale nie wyszło to poza granicę przemocy typowo kreskówkowej. "Fałszywa blać" (Zgaduję, że o Suri chodzi) ostatecznie nie wygrała. Wątek zniewolenia wioski jest wyjątkiem, ale tylko jednym. Tutaj już było to bardziej poważne, ale wciąż jest to tylko jeden wątek, a raczej jeden argument nie ma zbyt dużej siły przebicia, jeśli jest zastosowane kilka kontrargumentów. Diamentowe Psy porwały Rarity i ostatecznie zostało to zmienione w wątek komediowy, gdy Rarity zaczęła zachowywać się jak księżniczka, a Psy nie wiedziały, co mają z tym zrobić. Zephyr za to był typowym leniem, i ostatecznie zrozumiał swe błędy i się poprawił. Tiara i Spoon mają inną przewagę. Przez większą część odcinków miały znaczki, podczas gdy Znaczkowa Liga ich nie miała. Silver Spoon i Diamond Tiara wiele razy obrażają Znaczkową Ligę, i nic nie stało na przeszkodzie, by poszły nieco dalej. Jak mówiłam - o kucoperzach można gadać bardzo długo, i nigdy nie dojść do jednoznacznych wniosków. Moje zdanie jest takie, a nie inne, chciałam je zaprezentować. Może w dosyć chamski sposób ("Debilne"), ale jednak zaprezentować. Aha... kamraty, weźcie bez przesady, ok? To jest mimo wszystko serial dla małych dzieci. Wiem, zaraz będą argumenty "To jest serial dla każdego!", ale taka jest prawda. Serial od początku celował w widownię młodszą, i do niej jest przystosowany. To tak jak te teorie, że Smerfy są, tak naprawdę komunistyczną Enklawą, a Gargamel jest żydem. Nie przesadzajmy, dobra? Nie traktujmy serialu jak czegoś, co jest kierowane tylko do Bronies, bo tak nie jest. Serial jest skierowany do dzieci, nawiązania itp. są teraz w niemalże każdej kreskówce na chociażby Cartoon Network. MLP:FiM ma mniejsze i większe głupoty, ale taki jest świat kucyków, który rządzi się prawami innymi od tych, którymi rządzi się świat ludzi. Teorie, domniemania - ok, sama uwielbiam to, jak zrobiona jest fabuła w Dark Souls, i wszystkiego trzeba domyślić się samodzielnie, a na temat wielu rzeczy wciąż można snuć najwyżej teorie. Ale nadinterpretacja nie jest ok. Można dla żartu powiedzieć "Ty, według mnie Smerfy to jest socjalistyczna komuna!", ale Smerfy nigdy nie będą komunistyczną komuną. Tak samo, jak Equestria nigdy nie będzie miejscem, gdzie propaganda tuszuje zbrodnie na ludności. Potrafię zrozumieć wiele rzeczy - nawet morderstwo - w świecie kolorowych kucyków (Fanfiki, w serialowej Equestrii kucyki nie byłyby zdolne do czegoś tak poważnego). Co prawda wciąż jest masa rzeczy, które niby mogą być, ale wciąż kują w oczy. Bierze się to jednak bardziej z mojej empatii i działa to na zasadzie "Czasy, w których przyszło żyć usprawiedliwiają, ale ja nie potrafię podchodzić do tych rzeczy bez emocji". Ale o ile morderstwo, wojna w ficu jest jeszcze zrozumiała, to picia krwi, jedzenia mięsa, tuszowania zbrodni, zamykania w lochach w już "podstawowej" (serialowej) Equestrii nie potrafię zrozumieć. Dla mnie jest to nadinterpretacja na tym samym poziomie co "Komunistyczne Smerfy". Ta dyskusja powinna się zakończyć już dawno. Nie jestem typem osoby, która chce dyskutować na prywatnym o serialu, bo, przyznam się, jestem dosyć nerwowa. Miła, przyjacielska, ale nerwowa. Dlatego też niezbyt mi się uśmiechało to proponować, ale nie chciałam tematu zostawiać, bo jeszcze ktoś by pomyślał, że widzę, że nie mam już argumentów, to uciekłam. No i też grzeczność, bo ktoś pisze posta, a ja bym nawet nie odpisała. Każda strona się wypowiedziała, może ktoś komuś dał do myślenia w ten czy inny sposób, może niekoniecznie w temacie samych kucoperzy czy brutalności. Ja na przykład stałam się trochę śmielsza, może też i lepiej z argumentami mi idzie... ale dobrze by było, gdyby na tym temat zakończyć, bo już rozrosło się to za bardzo. Jedyny plus taki, że może większe zainteresowanie tematem będzie. Mam tylko nadzieję, że tematem Wlocza, a nie naszą dyskusją. I tak myślę, że powinnam przeprosić autora, bo gdyby nie ja, to tej dyskusji, syfu by nie było. Wybacz, Wlocz.
  17. Cóż... przyznam się, że być może przesadziłam z tym, że ten pomysł jest "debilny". Ogólnie to... może zbyt mocne słowo. Lecz tak jak ty i reszta macie prawo do swoich wizji artystycznych, interpretacji, tak ja mam prawo do krytykowania ich. Chociaż przyznaję, że słowo "debilny" kojarzy się zbyt negatywnie, i powinnam użyć czegoś lżejszego. Od tego są kanony, fanfiki. Są po to, by podchodzić do nich tak, jak chce się podchodzić. Jeśli czyjś kanon mi się nie podoba, nie ma podstaw bytu, jest głupi, to nie powiem sobie "to jest kanon, autor se wymyślił, niech będzie". Poza tym do fanfica się nie podchodzi tak bez emocji. Wtedy to do błędów można by było zaliczyć co najwyżej brakujące przecinki. Do fanfica trzeba podejść ze swoimi poglądami, emocjami, i na ich podstawie fanfica ocenić. Zależy, o jaką przemoc chodzi. W serialu nie widziałam przemocy żadnej. W sensie... nie było zabijania, lejącej się krwi. Było co najwyżej kopnięcie jakiegoś wrednego złola tylnymi kopytami, co nie wychodziło poza przemoc typowo kreskówkową. Samo zło, niegodziwość to były typowe plany antagonistów - "podstępami osiągać lepsze wyniki", "zaprowadzić chaos", "za pomocą przebiegłości zdobyć nagrodę". Ale nigdy nie było to "sprytnie omamić klacz by poszła w ciemną uliczkę, gdzie można ją okraść". Nawet zaczepki Diamond Tiary i Silver Spoon nie wychodziły poza granice - ot zwykłe "Gładkie boczki". Ale zero atakowania, spuszczania rzeczy w kiblu, kradnięcia książek na lekcji. Kucyki, nawet jeśli były przebiegłe, wredne, to nie przekraczały granicy. Tą granicą jest otwarte zrobienie krzywdy fizycznej, tej poważnej, nie kreskówkowej. Jedynym momentem, gdy widzimy jak kucyk je mięso jest scena jak Applejack je kanapkę. Dowód na mięsożerność kucyków? A z czym się kojarzy stereotypowa kanapka? Pewnie, że z sałatą, serem i szynką. A słyszał ktoś może o szynce sojowej? W serialu przemoc była podawana w formie kreskówkowej. Ktoś komuś sprzedał kopa i tyle. Ale ani razu nie widzieliśmy, jak jakiś gwardzista zabiera do lochu więźnia, nie widzieliśmy też jak kucoperz atakuje kucyka w lesie. I to nie dlatego, że to jest, mimo wszystko, serial dostosowany do młodego odbiorcy, to się mrocznych rzeczy nie pokaże, tylko dlatego, że takie rzeczy w tym świecie nie występują. Jakieś "Nowoczesne siły zbrojne Equestrii", "Kucoperze wygnane przez inne kucyki", rasizm to zwyczajna nadinterpretacja, próba uczynienia Equestrii bardziej mroczną na siłę. I ok, ktoś sobie wymyślił kanon taki. Spoko. Ale niektóre kanony są zrobione tak, że co poniektóre osoby nie potrafią na nie patrzeć na poważnie, i pojawia się tylko pytanie "Jak? Czemu?". Ale te dyskusje nie mają w tym miejscu sensu. Ok, jakaś krótka dyskusja, fajnie. Ale to już trochę zasyfianie tematu jest, o czym mówiłam w moim ostatnim poście. Porozmawiać sobie krótko można, ale tutaj to się już za bardzo wydłuża, i niepotrzebnie zasyfiamy temat.
  18. Tak, ja nie cierpię i dla mnie jest "debilny". Mam prawo, by mieć takie zdanie, i myślę, że są osoby, co mają podobne. Nie lubię jedzenia mięsa w ogóle. Według mnie nie pasuje to w ogóle do kucyków. I o ile np. zabijanie, strzelanie, atak, ponieważ jest się do tego zmuszonym potrafię sobie wyobrazić u kucyków, to w ogóle nie potrafię sobie wyobrazić jedzenia mięsa, włączenia go do codziennej diety. I u kucoperzy, i u jednorożców, pegazów czy ziemskich. Owszem. Nie oznacza to jednak, że uważam taki wątek za ciekawy. Dla mnie jest zwyczajnie głupi. Są różne kanony, i według niektórych kucoperze piją krew, według innych jedzą to, co inne kucyki, ale bardzo lubią owoce, a według innych jedzą i to, i to. Ale według mnie kanon z piciem krwi nie ma racji bytu w świecie kucyków, które brzydzą się przemocą, kanibalizmem itp. i dla mnie przedstawienie kucoperzy jako kucyki pijące krew i jedzące mięso jest zwyczajnie głupie. Cóż... tak nazwałam, bo tak uważam. Ale to raczej nikogo nie obraża. Nazwałam "debilnym" takie przedstawienie, kanon, ale nie osoby, które się takim posługują. Argument jest ok, ale w Equestrii często coś jest "bo tak". Kucoperze mogą mieć swoje zęby nie dlatego, że przystosowanie, że wbijanie. Mają je dlatego, że ostre zęby mają też nietoperze, więc też od razu nachodzi skojarzenie z tymi zwierzętami. Kucoperze wampiry, jak już mówiłam, nie mają według mnie prawa bytu w uniwersum MLP, gdyż picie krwi, jedzenie mięsa jest z pewnością dla kucyków czymś okropnym, strasznym, nie do zaakceptowania. I to nie w takim sensie, że znajdzie się taki kucoperz, to go pogonią z widłami. Po prostu takich kucoperzy nie ma. W serialu są lokomotywy, więc jest też i węgiel. Nie ograniczam się tym, co widać. Dla mnie po prostu w dobrym, miłym, przyjacielskim świecie sympatycznych kucyków nie ma miejsca na picie krwi "na co dzień". Pegazy, jednorożce i kucyki ziemskie jakoś swojej mrocznej odmiany nie mają. ;3 Ale cóż... pogadaliśmy sobie, i lepiej nie gadać dalej. Zaraz będzie, że zasyfianie tematu czy coś...
  19. Czytałam 5 Lat Kacetu. Dawno, ale czytałam. Czasy nie usprawiedliwiają zbrodni. Można żyć w czasach wojny, ale być dobrym, pomocnym człowiekiem. Nawet teraz, w czasach pokoju (zagrożonego jednak) nie każdy człowiek jest dobry - wciąż są ludzie negujący zbrodnie wojenne Armii Czerwonej na przykład. Zbrodni nie da się zrozumieć nigdy. Bo zbrodnia jest zawsze zła, nie ważne, czy byłeś pod ostrzałem, czy bałeś się o swoje życie. Bo nawet podczas wojny można być człowiekiem - dobrym, empatycznym. Kucyki są kucykami. To jest świat kucyków, które się wzajemnie akceptują, lubią, szanują. W takim świecie jedzenie mięsa nie ma w ogóle racji bytu. Fanfic zaczyna się od jakiegoś momentu, tak? Jest jakiś tam odcinek serialu, i do tego odcinka jest ustawiony kanon. A tutaj nagle wojna, to się okazuje, że kucoperze to zostały wygnane kiedyś tam, po coś tam. Po dobroci kucyków nic nie zostaje. Kucoperze są i będą normalnymi kucykami, tyletyle że z ostrymi zębami, skrzydłami nietoperza i lepszym widzeniem w ciemnościach. Ale nigdy nie powinny być wampirzymi zabójcami. Rozumiem, że kanon, tak sobie twórca wymyślił. Ale nie zmienia to faktu, że jest to kanon debilny. Dla mnie kucoperze zawsze były, są i będą kucami, które lepiej widzą w ciemnościach, mają ostre kły, oraz skrzydła nietoperza. Będą kucykami, nie wampirami, czy mięsożernymi potworami. Takiego przedstawienia nie cierpię.
  20. Jeszcze ja się dołączę. Najczęściej używaną nazwą jest "batpony", i to jej powinno się używać. Jeśli spolszczyć - kucoperz. Czasami są różne rzeczy w stylu "wampirokuc" ale... kucoperz to kucyk z cechami nietoperzy. Do nich mogą się zaliczać np. skrzydła, zęby, oczy. Ale nigdy, przenigdy nie będzie, i nie powinna, zaliczać się do nich umiejętność picia krwi. Kucoperze mają cechy ogółu nietoperzy - tych najczęściej spotykanych. Większość gatunków żywi się owadami, roślinami lub owocami. Co więcej, taki jest też kanon ustanowiony przez osoby, które wymyśliły "batpony". Według niego kucoperze uwielbiają owoce - śliwki, mango na przykład. "Nietokuc" pojawia się chyba tylko w ficach SPIDI'ego. I dla mnie ta nazwa jest zwyczajnie głupia, tak samo, jak przedstawienie samej rasy. Oddani dla Luny za wszelką cenę, niech tylko ktoś powie o niej coś nie tak! Oprócz tego na siłę chcą wcisnąć swoje nawyki kulinarne dla zwykłych kucyków (WTF?). Oprócz tego picie krwi oraz jedzenie mięsa. I ok, gadamy o ficu, w którym kucyki mordują się za pomocą broni palnej. Ale przed tym okresem, przed akcją fica, wydarzenia były jak w serialu. I w takiej Equestrii, dawnej Equestrii, nie było miejsca na rasizm ("Nietokuc"), czy bezkarne zabijanie i jedzenie mięsa. I można powiedzieć - "Ktoś sobie wymyślił! To jego kanon, niech będzie!". Ale uważam, że powinno się odróżniać kanon debilny, od kanonu normalnego. I nazywanie kucoperzy "nietokucami", dawanie im cech takich jak głód krwi, jedzenie mięsa - to jest kanon debilny. Bardzo, bardzo debilny. Kucoperze są, były i będą kucykami, takimi jak pegazy, jednorożce, ziemskie. Będą miały swoje unikalne cechy, będą miały jakieś główne miasto, gdzie będzie ich największa populacja. Ale nigdy nie powinny być mięsożernymi potworami próbującymi być traktowane jak inne kucyki. Weź o tym pomyśl, ok? Ja rozumiem, ulubiony pisarz itp. ale nie wszystko, co ulubiony pisarz napisze, jest super. Też kiedyś tak myślałam, że napisał, ale fajne, ale super, kto dyskutuje ten idiota. Teraz tak nie myślę. Tobie też radzę.
  21. Socks Chaser

    [Dyskusja] Tolerancja?

    Wow... wiedziałam, że do tego dojdzie... Cóż... tak od siebie powiem... jeśli chodzi o teksty, że homoseksualizm to dewiacja, choroba itp. to warto na nie spojrzeć takim... łaskawszym okiem. Trudno sobie to wyobrazić, ale takie rzeczy w dyskusjach o homoseksualiźmie są czymś normalnym. Mimo wszystko, warto, by się tutaj ktoś ogarnął. Mówię to tak bardziej ogólnie, bo każdemu mogą nerwy puścić, chociaż to ta bardziej "negatywna" strona się dawała we znaki. Przykład - ktoś cię pokonuje w argumentach? Rzuć tekstem w stylu "Nie jesteś profesorem, to się nie wymądrzaj. Pokaż swoje naukowe tytuły, to pogadamy". Ludzie, nie zapominajcie, że poszły w ten sposób już 2 tematy. Ogarnijcie się trochę. Nawet i z tymi "dewiacjami" czy "chorobami", bo mimo iż napisałam, że takie teksty są w tego typu dyskusjach na porządku dziennym, to wciąż mogą kogoś mocno urazić.
  22. Socks Chaser

    [Dyskusja] Tolerancja?

    "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną" (Księga Rodzaju 1,28). Cytat ten mówi, jaka powinna być rola seksu - ma służyć rozmnażaniu, a nie przyjemności. O gościnność to bardziej chodziło wtedy, gdy Lot chciał dać dla tłumu swoje córki. Ughhhh... jedyna rzecz która tłumaczy ten fragment to to, że wtedy były takie zwyczaje. Że dla gościa nie może się nic stać jeśli dobrze pamiętam.
  23. Socks Chaser

    [Dyskusja] Tolerancja?

    Jeśli o to chodzi, to jest wiele takich... interpretacji. Przyznam się, że osobą religijną nie jestem. Nie mam też zbyt dobrego zdania o kościele. Ogólnie to uważam, że świat musiał powstać poprzez działanie istoty wszechmocnej, ale niekoniecznie Boga katolickiego. Ale cóż... taka to ze mnie narzekaczka, że zawsze narzekam i coś mi nie pasi. Jeśli chodzi o homoseksualizm w Biblii... interpretacje są różne. Najczęściej się mówi, że Bóg karze czyny, a nie skłonności. Niby ok, ale nie oznacza to czegoś w 100% dobrego. Jako czyn homoseksualny można uznać np. pocałunek z osobą tej samej płci. Tak więc wychodzi na to, że można być homo, o ile będzie się z tym... walczyć. Są jednak takie interpretacje, które mówią, że w Biblii homoseksualizm nie jest krytykowany. Spotkałam się np. ze słowami, że historia o gościach Lota jest krytyką homoseksualizmu. Ludzie którzy chcieli zgwałcić gości Lota nie muszą koniecznie być krytyką homoseksualizmu, ale gwałtu, gdyż ci ludzie wręcz wymuszali, by wydać im gości. Co do seksu... Biblia, jak sama napisałaś, jest przeciwko seksowi "dla przyjemności", nie ważne, czy jest on u par hetero czy homo. Szczerze mówiąc, to nawet wierzę w to, że można żyć w związku bez seksu. Niektórym osobom wystarczy nawet sama bliskość, całus, trzymanie za rękę, rozmowa. No i cóż... szczerze mówiąc, to się zaskoczyłam. Co prawda mam paru przyjaciół, co są wierzący, chodzą do kościoła, ale nie są przeciwko homoseksualizmowi. Są wręcz zupełnym odbiciem takiego typowego krzykliwego "katola". Można powiedzieć, że miałam szczęście, i natrafiłam na bardzo, bardzo fajne osoby. Ale tak patrząc poza tych paru przyjaciół to średnio widziałam większą ilość ludzi, co potrafią połączyć religię z akceptacją. I to taką akceptacją na serio.
  24. Socks Chaser

    [Dyskusja] Tolerancja?

    Wow... się rozpisałam... Temat o tolerancji więc dziwnie by było, gdyby nie został poruszony temat orientacji seksualnej. Zresztą... "poruszony"... pewnie skończy się na tym, że cały temat zacznie być tylko o homoseksualiźmie. No i za jakiś czas przyjdzie jakiś opiekun czy inny Pan i Władca i puści temat z dymem. Jeśli o samą tolerancję chodzi... ja to najczęściej spotykałam się z nią w takim sensie, że coś jest według kogoś nienormalne, ale jakoś to znosi, wytrzymuje, że coś takiego istnieje, na przykład "Pan Maciek uważa, że homoseksualizm jest nienormalny, ale nie czepia się homoseksualnych osób". Nie wiem, może to jest zła definicja. Tak czy siak - z nią spotykałam się najczęściej, i do niej jestem przyzwyczajona. Jakiś czas temu znajoma powiedziała mi, że tolerancja to nie jest "znoszenie". W jej interpretacji tolerancja była bliższa akceptacji, a akceptacja to było bardziej popieranie. I wiecie... mam w głowie taki trochę miszmasz z tego powodu, więc wolę trzymać się tej pierwszej definicji, żeby nie mieszać bardziej. Jeśli uznać, że tolerancja jest "wytrzymywaniem" to... według mnie tolerancja jest trochę fałszywa. W sensie... każdy chciałby, by był szanowany, by był w pełni akceptowany przez innych. A tolerancja to w tym przypadku jest coś takiego, że uważa się kogoś za nie do końca "normalnego", ale jak się z nim gada itp. to jak człowiek z człowiekiem. Problem w tym, że każdy chce być szanowany, i to tak w pełni. I taka "tolerancja", że z kimś niby jesteś ok, ale w głębi uważasz, że nie jest normalny, że jest chory... dla mnie coś takiego jest zwyczajnie fałszywe i złe. Przechodząc do homoseksualizmu... zacznę od tego, że niezbyt do mnie przemawiają argumenty popierane cytatami z Biblii. Zacznijmy od tego, że nie wszyscy są wierzący. Rozumiem, że dla kogoś te cytaty z Biblii są ważne, są zbiorem zasad, którymi kieruje się idąc przez życie, ale... takie sprawy wymagają innego podejścia. Nie, że "Ja mam taką religię i ona zabrania". Do takich spraw powinno się podchodzić, że tak powiem... "normalnie". W sensie... nie chcę nikogo urazić jakby co, chodzi mi o to, by kierować się swoimi poglądami, zasadami ogólnymi, pochodzącymi od nas samych, a nie od religii, którą nie każdy wyznaje. Zresztą sam stosunek kościoła mi się nie podoba - niby miłość, ale ta "miłość" zalicza się bardziej do współczucia dla pokaranych przez Boga "łamag". Współczucia, którego te "łamagi", czyli homoseksualiści, nie potrzebują. Nie takiego. "Obnoszenie się" - zależy co ma się na myśli mówiąc o "obnoszeniu się". Śledząc różne dyskusje, dochodzę do wniosku, że chodzi ogólnie o rzeczy, które od razu pokazują, że ktoś jest homo. I nie no, "lizania się" nie lubię u nikogo - i u hetero, i u homo. Ale trzymanie się za rękę? Lekki całus w policzek? Normalne rzeczy, które robią osoby będące razem, będące w związku? Normalne okazanie czułości, miłości? Jest to właśnie taki przykład "Geje mi nie przeszkadzają, ale...". No właśnie... "ale". Jeśli ma jakieś "ale", to mu przeszkadzają. I nie chodzi mi o "ale" dotyczące logicznych rzeczy, bo macania się w parku nie popiera zbyt wiele osób. Najczęściej te "ale" dotyczy zwykłego trzymania się za rękę. "Homo mi nie przeszkadzają, ale niech nie wychodzą w ogóle na zewnątrz!". Teraz o prawach. Zakaz dyskryminacji ze względu na orientację seksualną w miejscu pracy - ok, logiczne. Problem pojawia się przy "mowie nienawiści", bo niestety, ale niektóre osoby nie potrafią używać innej. I dla nich takie "pedały" to jest po prostu kulturalne skrytykowanie kogoś lub czegoś. A zakaz "mowy nienawiści" to już w ogóle dla nich jest ograniczaniem zdania, zabranianiem wypowiadania się. I rozumiem, gdyby było to zdanie wyrażone kulturalnie, spokojnie. Mówi o homo źle, no nic, trudno, ale jest wyrażone normalnie, bez obrażania. Ale nie rozumiem np. tego, że kibol drze się "zakaz pedałowania", a potem się czepia, no bo przecież tylko swoje poglądy wyrażał. Związki partnerskie. Sprawa... cholernie dla mnie niezrozumiała. No bo kurde... komu przeszkadza to, że dwie osoby pójdą do urzędu, i zarejestrują sobie związek? Będą na fejsie pisać? Niech sobie piszą, jak panna młoda daje zdjęcia ze swoim mężem, to też jest ok. Będą się cieszyć? Spoko, mają powód. Naprawdę nie rozumiem, jak komuś może przeszkadzać to, że dwie osoby pójdą sobie do urzędu i tam związek zarejestrują. Nie rozumiem też, jak komuś może przeszkadzać to, że dwie osoby będą miały prawo do np. zorganizowania pochówku w przypadku śmierci jednej z nich, lub odwiedzania się w szpitalu. "Specjalne przywileje"? Nie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by związki partnerskie były dostępne też dla osób hetero. "Durny substytut małżeństwa"? Nie żyjemy w średniowieczu. Teraz małżeństwo nie jest jedynym sposobem, by związek był legalny. Małżeństwa. Tutaj już pojawia się o wiele więcej głosów sprzeciwu. I znów nie rozumiem dlaczego. Ok, kościoły w Polsce nie są tak otwarte jak np. w Szwecji. Ale jest coś takiego jak ślub cywilny. Jak pisałam wyżej, nie żyjemy już w średniowieczu. Dzisiaj możemy zalegalizować związek na wiele sposobów - związek partnerski, konkubinat, ślub kościelny, ślub cywilny. Nie wszystko ogranicza się do kościoła. Tak samo jak w przypadku związków partnerskich - nie rozumiem, jak komuś może przeszkadzać to, że dwie osoby wezmą ślub. Co, jak się pocałują czy nałożą obrączkę to nagle wielki demon gejozy wysadzi najbliższy kościół? Dzieci będą płakać, koty chować się w kubłach, a stare baby zatrzaskiwać okna? Co więcej, małżeństwo jest w Polsce opisane jako związek kobiety i mężczyzny. Nie zgadzam się z tym, gdyż według mnie jest to związek dwóch osób, które się zwyczajnie kochają. Póki co Polsce nie "grozi" zalegalizowanie małżeństw homoseksualnych. Adopcje. Tutaj już sprawa jest bardziej skomplikowana. Ja jestem za adopcjami, ale trzeba z tym poczekać. Adopcje przez pary homoseksualne mają sens w takich krajach jak Hiszpania, Holandia, gdzie takie dziecko nie będzie wytykane palcami, lub ryzyko, że spotka się z szykanowaniem itp. będzie jak najmniejsze. Często podaje się też argument, że dziecko zmieni orientację seksualną. I owszem, może sobie ubzdurać, że jest homo. Ale ubzdurać. Jeśli nie czuje pociągu seksualnego do osób tej samej płci, to zbyt długo homo nie pobędzie. Często też mówi się o np. znęcaniu nad dzieckiem. Ale nie zapominajmy, że osoby homoseksualne są ludźmi. I ludzie są różni. Ile razy w wiadomościach było o tym, że w rodzinie hetero jeden z rodziców znęcał się nad dzieckiem? Ile razy mówiono, że w rodzinie dochodziło do molestowania, bicia? Homo nie są wyjątkiem, bo u nich też zdarzają się takie "wyjątki" właśnie - znęcające się nad dziećmi itp. Zadaniem domów dziecka jest to, by adoptowane dziecko trafiło do dobrej, kochającej rodziny. A takie "zabrońmy homo adopcji" nie jest wyjściem - jeśli nie homo, to hetero. I tu, i tu mogą się zdarzyć "wyjątki". Więc... z mojego punktu widzenia to jest przesada. Przesada ze strony osób będących przeciwko. Zresztą te całe "przywileje", jakby się bliżej i łagodniej przyjrzeć, okazują się często czymś, co powinno przysługiwać każdemu człowiekowi - prawo do zorganizowania pochówku partnera na przykład. No ale cóż... dziwnie tak pisać to po tym, jak zrobiłam tu taki wykład, ale... może warto by było przejść w stronę tolerancji ogólnej? Bo temat drażliwy, jeden, który był o homoseksualiźmie nawet poszedł z torbami, bo się użytkownicy obrażali. Więc... no ja jestem randomem z internetu, ale na prawdę... tak na wszelki wypadek.
  25. Cóż... można tak gadać chyba dniami i każdy zostanie przy swoim. Według mnie dla autora fica trzeba dać drugą szansę, ale nie dla autora trollfica. Różnica między jednym a drugim jest taka, że autor trollfica ma w poważaniu drugie szanse i działa celowo na szkodę forum. Jeśli o regulamin chodzi, to zależy jak się patrzy. Według mnie przydałby się jakiś... nie wiem... wyjątek? Nie jestem taka, że jak jest jakakolwiek zasada, to ja się sprzeciwiam byle się sprzeciwiać. Po prostu, jeśli dobrze na to patrzę, to wychodzi na to, że można pisać co się tylko podoba, i, tak czy siak, ma się gwarancję, że nasz temat postoi przynajmniej te 24 godziny i będzie zasyfiać dział. Nawet jeśli jest to coś, co ma jedynie wkurzać. Jak mówiłam - można o tym gadać cały czas i każdy zostanie przy swoim. Może jednak lepiej poczekać, być może nawet sam autor coś napisze. Z tego, co widziałam, to wydawał się nawet ok gościem więc kto wie...
×
×
  • Utwórz nowe...