-
Zawartość
534 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
11
Wszystko napisane przez Socks Chaser
-
XD.Dobra to idę do twojej kajuty!Kierunek - Kajuta OrangeSteel! ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Pomieszczenie było puste.Socks wyszła na pokład.Głupia Orange pewnie wsadziła ją do swojej kajuty.natychmiast pobiegła do kajuty OrangeSteel prawie się wywalając.Głupia Orange znowu zapomniała zamknąć drzwi.Socks otworzyła je z głośnym hukiem wpadając do środka.W końcu trzeba mieć dobre relacje nawet z więźniami! -C-Cześć!Nazywam się Socks Chaser a ty?
-
Socks znudzonym głosem poprawiła Orange. - Pod pokład.Na statku nie ma lochu. Wstała i poszła pod pokład by znaleźć "więźnia".Gdy znalazła już odpowiednie pomieszczenie otworzyła drzwi.Podeszła do siostry Tunder. - Cześć!Socks Chaser się nazywam a ty?
-
Socks siedziała dłuższą chwilę milcząc. - A jakie to plany jeśli mogę spytać? Zapytała szeroko się uśmiechając.
-
- Zabieraj te jabłka.Nie lubię ich.Kiedy schodzimy na ląd?Przecież tam jest jeden idiota którego zabiłaś mieczem,Jakaś nie potrafiąca się bronić dziewczyna która jest młodsza nawet ode mnie no i pewnie jacyś tubylcy się znajdą.No i po cholerę się tak z tamtą obchodzisz?Przecież ona nie ucieknie. Zaczęła się bawić swoim "kordelasem". - No i czy można do niej zejść? Roześmiała się tarzając się po pokładzie.
-
Socks się obudziła.Chciała uciąć sobie krótką drzemkę która trwała "tylko" 3 godziny. - Ano ahoj,ahoj...co miałam zauważyć? Socks zaczęła się śmiać.Chwyciła leżący przy niej pistolet skałkowy i zaczęła nim wymachiwać. - Ahoj panienki!Mamy snajpera na pokładzie! Wycelowała w jabłko które leżało na jednej z beczek po czym pociągnęła za spust.Z pistoletu poleciał jedynie dym.Socks rzuciła nim o pokład. - Czy na tym statku jest jakiś działający pistolet?!
-
Imię: Socks Chaser Rasa: Pegaz,Pirat Wiek: 20 lat Historia: Urodziła się w Ponyville.Ledwo skończyła gimnazjum i liceum(Nie wiem czy w Equestrii są jakieś odpowiedniki XD).Gdy miała 18 lat znalazła pracę jako listonosz.Będąc w jednym z miast portowych postanowiła dołączyć do piratów...głównie po to by sobie popływać po morzu. Umiejętności: Strzela z celnością godną snajpera,Dobrze walczy Kordelasami CM: Serduszko ze Skrzydełkami Ekwipunek: Kordelas pokryty rysunkami ze znaczkiem Socks,Skarpetki i dużo "pirackich" cukierków (W większości czekoladowe monety.Mówi że poprawiają koncentrację) Wygląd: Rozumiem że mogę zaczynać od razu ^^? Jeśli nie będę sobie radziła to wywalajcie mnie za burtę XD.
-
- Wiem ale mogłam tak nie robić!Strzelić kilka razy w głowę ale ja ponad 3 magazynki wystrzeliłam!I popatrz co z niej zostało!Gdybym nie wiedziała kim ona jest to bym jej nie rozpoznała!A po głowie nic nie zostało. Po chwili rozpłakała się. - Z-Zamierzasz tu zostać czy wracasz?
-
- Bierz ją i zostaw mnie w spokoju. Dała dla Orange resztę wódki.Odeszła jak najdalej od zwłok i położyła się na trawie. - Cholera no...co tu się dzieje?
-
- Travel ale ja nie byłam pewna.Ona używała magii a nawet wydawała się nieśmiertelna!Bałam się że wstanie i nas wszystkich powybija. Podeszła do "Susan".Martwy Changeling wyglądał tak jakby chciał odwrócić głowę od czegoś strasznego.Jedno kopyto zostało urwane przez wybuch a chusta którą Travel przykryła głowę w kilka chwil stała się cała czerwona. - A z ciałem co zrobimy?Zakopiemy? Odwróciła się.Nie chciała już na to patrzeć. - Cholera.No nie wiedziałam że kogoś kiedykolwiek zabiję!Mówiłam że coś zrobię dla Dearme ale nie miałam na to sił!A teraz przed chwilą zabiłam jakiegoś Changelinga?!No żesz jasna cholera!
-
- Tę zostawiłam na taką okazję. Wyciągnęła z torby butelkę wódki. - Wiecie co?Ale to było do przewidzenia.Wtedy jak dostała w brzuch...prawdziwa "władczyni" by dała radę chodzić a ta to cholera od razu pada.O!To jak?Wracamy czy zostajemy?Bo jeśli ty Orange zostajesz to ja też!Powiem tak : Za tobą to ja pójdę nawet do piekła!
-
Socks nie mogła wydusić słowa.Patrzyła tylko na to co się dzieje.Gdy tylko wzięła się w garść nie było nikogo kto mógłby jej pomóc.Albo w tej chwili coś zrobi albo "Susan" pozabija wszystkich.Korzystając z tego że Susan wolała pokazywać innym swoją głupotę rzuciła się na nią. - I co księżniczko.Nikt nie będzie atakował moich przyjaciół! Wyjęła karabin i zamknęła oczy.Wystrzeliła magazynek w głowę i przeładowała broń.Kontynuowała strzelanie dopóki Susan przestała się ruszać. - A teraz spadać wszyscy!Jeśli żyje to teraz będzie po niej! Wyjęła granat i wyciągnęła zawleczkę.Zostawiając granat na "zwłokach" Susan odleciała jak najdalej.Wylądowała przy OrangeSteel. - Idiotka.Orange...haha...dobrze by było gdybyś wystrzeliła przynajmniej jedną rakietę w tą debilkę.Tak dla pewności.
-
- Wave przestań w tej chwili. Powiedziała najspokojniej jak mogła. - Mniej niż godzinę temu walczyłam z Ruff i Susan,Mamy nową przyjaciółkę a Śmierć stracił swoją moc więc może przestaniesz na jakiś czas robić sobie żarty?
-
- Wave!Możesz przestać?Sytuacja moim zdaniem nie jest zbyt odpowiednia na żarty. Zatrzymała się i spojrzała w miejsce gdzie stał Wave...a przynajmniej tam gdzie były ostatnie ślady jego kopyt. - Proszę was przestańcie wreszcie.
-
- Travel ja też nie mam żadnych supermocy.A ten karabin to miałam go od początku.Od chwili gdy się tutaj pojawiłam znaczy się. Powiedziała pokazując karabin. - A to że tutaj jesteśmy nie jest zachcianką Alicornów tylko jednego głupka i samolubnej idiotki. Socks zwolniła trochę.Wolała lecieć przy Orange i innych.Po prostu nie lubiła iść,latać a nawet stać przy kucykach których nienawidziła.
-
- No i dobrze mu.Przynajmniej nie będzie już nam czyścił pamięci. Zaśmiała się i podeszła do Śmierci. - I co mistrzu?Idziemy dalej czy znowu musimy robić dłuższy postój?
-
- Łohohoho!Widzę że nieustraszona Susan się przestraszyła! Cofnęła się za Susan. - A więc będziesz moją tarczą.Żartuję jakby co żebyś się jeszcze nie rozpłakała. Odbezpieczyła karabin i wycelowała go w postać. - Kim jest ten idiota?
-
- No!A niby taka opanowana jest!Śmierć weź idźmy dalej.Budyń zjesz podczas podróży. Na wszelki wypadek chwyciła karabin.Zmieniła też magazynek.
-
- Ale ja przynajmniej po opatrzeniu rany mogłam chodzić chociaż dostałam w kopyto.A ty dostałaś jedynie 3 razy w brzuch i już muszą cię nieść. Ruszyła za śmiercią.Przelatując koło Susan odepchnęła ją jakby chciała ją trochę zdenerwować.
-
- Ty taka mądra nie bądź.Nie zapominaj przez kogo musiałaś leżeć na grzbiecie swojego kochasia. Socks zarzuciła karabin na grzbiet. - To gdzie teraz idziemy?
-
- Ano bym uświadomiła ale ty ostatnio tak cicho siedzisz że to chyba sensu nie ma ale skoro tak bardzo chcesz...A więc Dearme jest chora psychicznie i zabiła swoich przyjaciół ze szpitala psychiatrycznego.Mówi że z litości ale kto by tam dla niej wierzył. Socks spojrzała na klatkę z Ruffian. - Zgaduję że idziemy ją oddać do cyrku?O!A ona to też niezła jest.Raz się na mnie rzuciła i zrobiła mi ranę o tutaj.Ale wtedy to mieliśmy jeszcze takiego co mnie uleczył ale ostatnio nikt nie wie gdzie jest i tyle. Pokazała miejsce koło swojego CM.Jeśli się lepiej przyjrzeć to można było zobaczyć prawie niewidoczną bliznę. - A tamta to mi jakieś ostrze wbiła tutaj i jeszcze uderzyła w głowę.Nazywają ją Susan ale ja wolę nazywać ją "Głupia Idiotka".Ale na szczęście OrangeSteel mi pomogła.
-
- Walczyłam z Susan i Ruffian a ty strzeliłeś do siebie z amunicji usypiającej.Potem przywiązaliśmy cię do AeroSkrzydeł Orange byś nie spadł i przelecieliśmy nad tym Kanionem.No i mamy kolejną przyjaciółkę.Nazywa się Dangerous Travel ale mów na nią Travel. Powiedziała siedząc na ziemi.Wyciągnęła butelkę wódki i sprawdziła czy Śmierć patrzy.Jak najszybciej wypiła połowę i schowała butelkę.
-
- Nie rób tak.Gdy środek usypiający przestanie działać to się obudzi.A będzie jeszcze chwilkę działał więc poczekajmy. Zaczęła czyścić karabin.Wave się obudził. - A nie mówiłam?Wystarczyło poczekać a nie nim jeszcze walić.Teraz trzeba go jeszcze odwiązać.
-
- Na Celestię nikt nie wie jak się tu znalazł oprócz OrangeSteel?No Śmierć jesteś mistrzem niszczenia innym życia gnoju! Zaśmiała się cicho.Ta sytuacja wydała się jej bardzo komiczna. - Ale równie dobrze mogłabyś przyjść trochę później.Może ominęły by cię kolejne kłótnie.Na przykład ta która odbyła się niedawno.Ha!Idiotka niby taka silna a po serii z karabinu ledwo się na kopytach trzyma.A to wszystko dlatego że pan Śmierć postanowił nas zaatakować a potem cofnąć czas i wyczyścić nam pamięć.
-
- Ruff ale ja się pytam!No po cholerę się jej bać?Czy ona wygląda na taką która chce każdemu zrobić krzywdę? Socks usiadła na ziemi. - I może jakieś dziękuję?Gdybym z tobą nie przeleciała nad tym kanionem to byś musiała iść ze śmiercią po moście.Tak to musiałaś tylko przez chwilę popatrzeć w dół a ze śmiercią to jeszcze byś wypadła!
-
- Ona taka zawsze jest.Boi się chyba wszystkiego ale rzucać się na mnie to się nie boi.Czasami się głupio zachowuje i nie lubi przegrywać. Socks cieszyła się że ktoś nowy przybył do tej głupiej krainy.Uśmiech nie schodził jej z pyszczka. - A ty jak się nazywasz?