-
Zawartość
534 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
11
Wszystko napisane przez Socks Chaser
-
Candy Apples czemu jesteś "szurnięta" ;_;?Moim zdaniem zachowujesz się normalnie.
- 66 odpowiedzi
-
- Candy Apples
- Apple
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Socks wciąż słyszała w uszach odgłos wybuchu.Zasłoniła uszy kopytkami.Po chwili odgłos ustał. - Widzę że my dwie musimy obronić innych.Gdy już go pokonamy ty mnie osłaniasz a ja sprawdzam co z innymi.Mimo takich zniszczeń jesteś uzbrojona lepiej ode mnie.Potem spróbujemy je naprawić.Mogę oddać nawet swoje życzenie. Powiedziała uśmiechając się.
-
Diadem - Ma bogatą rodzinę - Dużo pieniędzy.Z tego co zauważyłam wnioskuję że bardzo lubi się rządzić :3. Srebrna Łyżka - Jeśli dobrze pamiętam to chodzi o "Urodzenie się ze srebrną łyżką w ustach" czy jakoś tak -.-.Hmmm...to chyba oznaczało urodzenie się w rodzinie o dużym statusie społecznym.No i coś mi się kojarzy że to odpowiednik "W czepku urodzony" czyli że ma dużego farta lub jest szczęściarką ale moim zdaniem lepiej pasuje to pierwsze.
-
Gdy rakieta trafiła w smoka wszystko zniknęło.Socks słyszała jedynie głos smoka i coś o Jodynie.Potem rozległ się jeszcze jeden wybuch.Jedyne co czuła to spadanie.Z trudem otworzyła oczy i rozglądnęła się dookoła."Wychamowała" tuż przed ziemią. - Za dużo wódki.Potem się takie decyzje podejmuje.Jak zginę to twoja wina. Powiedziała szeroko się uśmiechając.Gdy tylko smok otworzył paszczę Socks wystrzeliła w nią z RPG-7.
-
Socks zatrzymała się i przeleciała pod smokiem.Wciąż kontynuowała ostrzał co chwilę zmieniając magazynki.Chwyciła granatnik i latając dookoła smoka wyczekiwała momentu w którym smok otworzy paszczę.
-
- Orange go też zabieraj!W tej chwili do cholery! Socks zaczęła lecieć przed siebie strzelając do smoka.Czasami jakby specjalnie zwalniała.Na jej grzbiecie pojawiały się kolorowe iskierki układające się w kształt kolejnego granatnika.
-
- Idiotka! Socks podleciała do Dearme i z trudem odleciała z nią od smoka. - Do góry cholera do góry!Wtedy was nie dorwą! Krzyknęła do innych strzelając w stwory które wyłaziły z wody.
-
Nie narzekaj WaveXie ^^. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ - Dobra!Cofam to co mówiłam! Socks uniosła się i odbezpieczyła karabin. - Rozwaliliśmy jakiegoś wilkołaka,armię zombie i Podróbę Susan więc damy radę też smokowi!Niech ktoś zabierze Travel w bezpieczne miejsce.Niech każdy atakuje go a gdy ktoś będzie w niebezpieczeństwie to niech pomoże koledze lub koleżance. Po chwili trzymała RPG-7.Wystrzeliła smokowi w głowę i ostrzelała z karabinu.
-
- Hmmm...Dobra skoro tak mówisz... Socks zdjęła karabin z grzbietu. - Co ty gadasz.Niczego tu nie ma.Susan co o tym myślisz?
-
Stanęła przy Orange.Przez chwilę rozglądała się po pokładzie. - Na wyspie była jakaś skrzynia.Gdy nas zaatakowali poleciałam w stronę wyspy.Gdy tubylcy mnie zaatakowali schowałam się za nią.Ktoś siedział w środku.Myślę że mogli go złapać i trzymają go w wiosce.Ostrzelanie jej nie jest zbyt dobrym pomysłem.Moim zdaniem powinniśmy do nich przypłynąć i na spokojnie wszystko wytłumaczyć.Jeśli strzelimy do nich tą twoją kulą to mogą uznać to za atak.
-
Socks poszła za Orange. - Orange a nie lepiej wziąć jakąś białą flagę?Jeśli strzelimy do nich to mogą uznać że ich atakujemy.
-
Nie znamy się XD.Heheszki.To twój przyjaciel ale moja postać się musi jeszcze zapoznać bo go ledwo zna :3. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ - Widzę że mało rozmowny.Ciekawe czemu się wcześniej nie poznaliśmy.Co zrobisz jak znajdziemy ten skarb który jest na wyspie? Zapytała bawiąc się pistoletem.Z jej pyszczka można było odczytać jedynie optymizm i radość a o smutku lub znudzeniu nie było mowy.
-
- Pewnie że duży!W końcu na tej wyspie będziemy bardzo długo! Powiedziała patrząc na Darka. - Ja cię w ogóle znam?Hmmmm...tylko na statku raz wypowiedziałam twoje imię.Czyli się jeszcze nie poznaliśmy!Socks Chaser jestem.Robię tutaj za snajpera. Szeroko się uśmiechając podała dla Darka kopytko.
-
Gratuluję regenta ^^. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ - Dearme boisz się? Zapytała śmiejąc się. - Przecież tutaj nic nie ma.Śmierć się przesłyszał i tyle.
-
Colgate ^^! Mordo ty moja! Przytulisz mnie ;_;?
-
Socks zauważyła że prace nad statkiem zostały zakończone. - No to skoro jest gotowy to ruszajmy!Na co my jeszcze czekamy koleżanko?Pakuj się na statek i płyniemy!
-
- No.Jak będziecie głośnio to wyskoczy jakiś potwór i odgryzie ci głowę. Powiedziała i cicho zachichotała. - Siedzi w krzakach i patrzy na ciebie.Nie lubi głośnych dźwięków a gdy je słyszy to rzuca się na każdego.A i jeszcze gustuje w muzykach.A po twoim znaczku wnioskuję że BARDZO lubisz muzykę. Dodała szeroko się uśmiechając.
-
- Tyle że to nie była moja wina.Prawda - Wystrzeliłam ale wystarczy pomyśleć logicznie.Przestraszyłam się to strzeliłam.A oni od razu nas atakują.Od razu to planowali.Gdy się ze sobą porozumiewali mówili w innym języku ale z nami gadać to perfekcyjnie.I to jest cholernie podejrzane...kiedy płyniemy?Prace wyglądają na prawie zakończone...rozumiem że jutro? Powiedziała opierając się o drewnianą barierkę.
-
Socks wyszła z kajuty gościnnej.Obserwując doki usłyszała rozmowę Tunder z Orange. - Ja na wyspie nie byłam przecież!Ciągle byłam na statku.Gdy wracaliśmy na naszą wyspę po prostu leżały sobie na pokładzie.Nie wiem skąd się tam wzięły i mnie to nie obchodzi.Przecież jeśli to miecz tubylców to pewnie ten napis jest po to by był.Oni wierzą w jakichś tam bożków cholera w duchy wiatru to jeszcze piszą jakieś zabobony na broni.Założę się że co druga broń jaką znajdziemy na wyspie będzie miała ten sam tekst. Po chwili lekko się uśmiechnęła. - Tunder!Jak ja cię dorwę!Nikt oprócz was nie wiedział o tych broniach i tak miało zostać!N-No po prostu nie wierz w to co jest tutaj napisane bo potem będą same kłopoty.A tubylcy sami nas zaatakowali bo tak to by przyszli i nam wytłumaczyli wszystko.A tutaj nagle naparzają w nas strzałami.No nienormalni są!
-
- Cóż...ze statku się nie ruszałam ale zgaduję że mogła zostać na wyspie.Zgaduję też że we wraku można było znaleźć coś co przyda się podczas podróży po wyspie.Tubylcy mogli wszystko zabrać ale gdy tylko przypłyniemy musimy sprawdzić ten wrak w pierwszej kolejności. Powiedziała wciąż się uśmiechając. - Gdy nam zaatakowali statek poleciałam w stronę wyspy.Gdy tylko do niej doleciałam tubylcy zaczęli we mnie strzelać z łuków.Schowałam się za krzynią z której dochodziły odgłosy jakiegoś kuca.Myślę że mieszkańcy wyspy mogli go zabrać do siebie.
-
Socks wyszła na pokład.Po minucie gapienia się na inne kucyki uznała że traci tylko czas i poszła do kajuty gościnnej. - Siemka!O widzę że macie glejty!Dobrze że Orange wam je załatwiła bo byście musieli siedzieć w tej kajucie przez kilka dni. Powiedziała szeroko się uśmiechając. - Co zamierzacie teraz zrobić?Będziecie z nami płynąć na wyspę i szukać skarbu?
-
Towarzyszu WaveXie!Co w tym dziwnego?Każda postać jest ważna i może wpłynąć na fabułę więc przy takiej walce muszą być przynajmniej ci którzy są aktywni! ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ - Weźcie się uspokójcie. Mimo lekkiego poddenerwowania Socks wciąż się uśmiachała idąc blisko Susan. - Jeśli będziecie głośno to to "coś" rzuci się na WaveXa i odgryzie mu głowę.
-
Tą ostatnią walkę zrób dopiero gdy zaczną więcej pisać.Na razie ja bardzo często ten temat sprawdzam ale trzeba poczekać na innych ^^.Nie na wszystkich ale na Dragon_Adam,Inkę,WaveXa...tych co najczęściej w tym temacie piszą.Oni przy takich walkach są konieczni ponieważ są tak jakby "głównymi bohaterami". ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Socks stanęła uważnie nasłuchując.Nawet nie dotknęła karabinu. - Jesteś pewien że nic ci się nie przesłyszało?
-
Co wy żeście zapomnieli o tym temacie ^^? ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Socks poleciała za Susan i Śmiercią.Była bardzo ciekawa co spotka w kolejnym etapie podróży.Gdy tylko zobaczyła prawdziwą Susan stała się weselsza a uśmiech nie znikał jej z pyszczka.
-
- No i co z tego że ruszył?Będziemy płynąć godzinę.A poza tym jestem trzeźwa.Wypiłam tylko kieliszek wódki.A potem tylko rozmawiałam z innymi. Socks powoli wiosłowała.Nie chciała się zbytnio męczyć ponieważ jej zdaniem i tak nie dopłyną do tego doku. - I pewnie nieźle się wytargowałaś o jakieś ulepszenia dla statku.Pewnie ci cenę zmniejszył o 5000 monet. Powiedziała śmiejąc się.