-
Zawartość
534 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
11
Wszystko napisane przez Socks Chaser
-
- Zdradliwa gnido?Ja ci po prostu doradzam co powinnaś zrobić.A ten pistolet to po to żebyś jeszcze nic nie zepsuła. Powiedziała odpychając od siebie Orange.
-
- Dobra Orange już wiesz gdzie ta kryjówka.Teraz może je wypuścisz? Socks schowała kopytko.Powoli wyciągała pistolet.
-
Otworzyła drzwi i jest w środku XD. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Socks usłyszała jakieś dźwięki w kajucie Orange.Zaciekawiona zapukała w drzwi kajuty i otworzyła drzwi. - Cześć szlach...Orange co tu się dzieje na Celestię?! Nie spodziewała się że będzie musiała "coś wykombinować" tak szybko. - Cholera muszę to jakoś uspokoić. Dodała w myślach. - Orange przestań w tej chwili.Każdy wie że jej nie zabijesz.Jest ci potrzebna.
-
Spać idę zaraz -.-.Kucyki też potrzebują snu :3. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Socks nie wiedziała do odpowiedzieć.Wymyśliła byle jaką historyjkę. - O jej siostrze.Bardzo za nią tęskni.
-
- Słuchaj.Z tym nowym chodziło o coś innego.Wolę ci nie mówić. Socks stała przy drzwiach. - Zaraz idę.Nie wiem jak długo zajmie znalezienie sposobu na wyciągnięcie cię stąd.Może to potrwać bardzo długo.Najważniejszy jest moment w którym będę to musiała zrobić.Jeśli ktoś będzie cię próbował skrzywdzić to cię obronię. Wyszła z pokoju.Powiedziała do siebie w myślach "Eh Socks co ty do cholery robisz?!".Nie mogła uwierzyć w to że postanowiła jej pomóc.Wyszła na pokład i usiadła na skrzynce próbując coś wymyślić w sprawie Grape.
-
Socks wstała.Otworzyła drzwi i sprawdziła czy ktoś koło nich stoi.Potem je zamknęła. - Zobaczysz.Spróbuję coś wykombinować.
-
- Nowy?Czekaj...taki szary pegaz tak?On żyje.Widziałam go na wyspie. Socks usiadła na łóżku Orange. - Czemu zachowujesz się tak jakbyś mi ufała.Przecież jestem piratką. Powiedziała uśmiechając się po czym zaczęła się śmiać.
-
- Hmmmm...No dobra. Socks poszła do kajuty Orange.Otworzyła drzwi prawie wywalając je z zawiasów. - Siemka Grape Jam!Coś się ciekawego działo gdy mnie nie było?
-
- A jaka to niespodzianka jeśli mogę zapytać? Zapytała idąc za Orange.
-
- Eeeeee tam.Jeśli jakimś cudem przeżyje to i tak zginie.Gdy tylko spróbujemy oddać im Grape Jam to co że tak powiem "uciupiemy". Złapała sakiewkę. - Po co mi to?Niby kiedy mam je wydać?Ale dzięki.Chyba do niej pójdę. Powiedziała szeroko się uśmiechając.
-
- Jeszcze się rusza.No nic.Się wykrwawi. Przygotowała się do lotu i poleciała w stronę statku.Gdy wylądowała na pokładzie natychmiast poinformowała Orange o tym co się stało. - O-Orange!Znalazłam katapultę.Została przez kogoś zniszczona.Potem znalazłam więźnia który nam uciekł.Został ogłuszony przez Darka.Go też zobaczyłam ale nie zwrócił na mnie uwagi i poszedł w swoją stronę.Strzeliłam do więźnia i zostawiłam go by się wykrwawił.
-
- Ta...kolonię. Wycelowała w Vortexa. - Założyć to ty sobie możesz najwyżej własny nagrobek.I nie jestem idiotką...Jestem Socks Chaser. Przycisnęła spust pistoletu.Strzał można było usłyszeć na całej wyspie.
-
- Nie ty?A więc czemu jesteś tak blisko rozwalonej katapulty? Socks wyczuwała jakieś kłamstwo.Wyciągnęła pistolet.
-
- A po cholerę?!Ty nam uszkodziłeś statek? Zapytała podchodząc do Vortexa.Wciąż zachowywała bezpieczną odległość.Na wszelki wypadek w jednym kopytku trzymała kordelas.Na bliskie odległości umiejętności snajperskie się jej nie przydadzą
-
Socks usłyszała jakis dźwięk.Szybko pobiegła w stronę źródła dźwięku.Zobaczyła Darka z jednorożcem który uciekł z ich statku. - No Dark!Po jakiej ty stronie jesteś w końcu? Podeszła do Darka wciąż zachowując czujność.
-
Patrzyła na to co się działo.Nie mogła wydusić nawet słowa.Poczuła nagle że w tej chwili tylko ona może wszystko uspokoić.Uniosła karabin do góry i wystrzeliła serię. - Zamknijcie się wszyscy!Ruffian zaczęła to wszystko więc czemu atakujecie Śmierć?!Orange ja się tego po tobie nie spodziewałam.Wiem że chciał nas zabić a potem nam pamięć wyczyścił ale czemu zaatakowaliście właśnie go anie Ruffian?!To przez nią jest tak źle!Macie się w tej chwili uspokoić!
-
Coś trafiło w statek.Socks wzniosła się i przystawiła lunetę do oka. - Cholera.Spróbuję sprowadzić gnoja na plażę.Wy spróbujcie coś zrobić z tym kadłubem.Jak tylko pojawi się na plaży strzelajcie.KAŻDE działo ma wystrzelić! Do jednego kopytka wzięła pistolet a do drugiego kordelas. - Życzcie mi powodzenia! Poleciała w stronę wyspy.W ostatniej chwili na nią przybyła.Jakaś kopuła znowu otoczyła wyspę.Latając na wysokości drzew szukała jakiejś katapulty lub działa z którego ten głaz mógł zostać wystrzelony.Po około 5 minutach znalazła jedynie coś co kilka minut temu było katapultą.Teraz była to jedynie kupa gałęzi.
-
- Orange to co strzelamy? Zapytała Socks.Mimo to że przez pogoń za uciekinierem była zmęczona miała jeszcze dużo sił na śmiech. - No i zauważyłaś że zniknął nam więzień?Jak znajdzie innych to będzie nam trudniej coś z tą wyspą...zrobić...to co planujesz.I co zamierzasz zrobić z Grape Jam?
-
- Ło na Celestię! Socks natychmiast wystrzeliła w uciekiniera próbując trafic w kopyto.Trafiła jednak jedynie w mały stołek który leżał nieopodal.Wybiegła za nim na pokład. - Orange fajne drzwi!Bardzo wytrzymałe!
-
Socks nie wiedziała co robić.Chodziła więc za Orange głośno komentując jej decyzje. - Moim zdaniem lepiej go zostawić.A jak po wymianie ucieknie to będzie jeszcze pomagać tamtemu idiocie który zranił mnie w kopyto.Nie warto ryzykować dla jakiegoś zielska.A poza tym zachowujesz się tak jakbyś nie wiedziała że mamy siostrę jednej z rozbitków.Idę zobaczyć co u więźnia. Gdy dotarła do celi zaczęła walić w zamknięte drzwi.Zauważyła mały kolec który powoli przewiercał się przez drzwi. - Pobudka towarzyszu!Co tu kombinujemy?
-
Socks podeszła do Orange.Niezbyt podobało jej się to że do załogi dołączył Dark. - Mam nadzieję że na pewno go przypilnujesz.Moim zdaniem powinno się na przesłuchaniu skończyć.Popatrz no jaki znak narysował na plaży. Podała dla Orange lunetę i wskazała kopytkiem wyspę.
-
- Tchórz śmieje się z kucyka który jako jedyny wpadł na pomysł by uratować swojego przyjaciela.Gdybym nie zaatakowała tamtego głupiego dzikusa to nie było by teraz z nami Golden Fly. Poszła do mechanika.Bez słowa położyła swój stary pistolet na beczce przed mechanikiem i poszła do miejsca w którym zawsze chowali leki.Przez 10 minut szukała odpowiedniego leku.Zażyła ten który był przeciwko chorobom podobnym do takich jakie miał Dark.Gdy wróciła do mechanika pistolet był jak nowy.Przy okazji zabrała trochę amunicji.
-
- Po prostu niech ktoś mi naprawi jakiś pistolet.Co z nim teraz robimy?Ja jestem za tym by dać mu jakieś leki a potem się go wypytasz o to co chcesz. Usiadła na jakiejś skrzynce. - No i jeszcze dać leki dla mnie.Mogłam się od niego zarazić.
-
Socks odepchnęła innych i przygotowała się do lotu. - A idźcie!Ale jak coś mi się stanie to wasza wina. Podleciała do Darka i wyciągnęła go z wody.Potem odstawiła go na pokład statku. - O Celestio!Ja żyję!M-Mam nadzieję że dacie mi jakiś działający pistolet i amunicję za zasługi dla statku.
-
- Ej no!Patrzcie na to! Wskazała kopytkiem kucyka który szukał bananów podczas walki.Pływał sobie po morzu machając jakąś białą flagą. - Ja po niego nie lecę!Jeszcze się czymś zarażę!O patrzcie sami jak kaszle krwią. Wzięła lunetę.Od razu zauważyła jakiś dziwny znak na plaży. - No i jest chyba obłąkany.