-
Zawartość
534 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
11
Wszystko napisane przez Socks Chaser
-
Rzuciła dla Orange swoją torbę. - Bierz wszystko! Socks podbiegła do ogiera i uderzyła go jak najmocniej.Przystawiła mu lufę karabinu do głowy. - A mnie nie obchodzi to że się poddajesz!NIKT nie będzie atakował moich przyjaciół!Chcesz coś powiedzieć przed śmiercią?
-
Na grzbiecie Socks pojawiły się iskierki takie same jak podczas wyścigu.Trzymając RPG-32 podleciała trochę do przeciwnika. - Orange pomóż dla WaveXa! Po chwili spojrzała na śmierć. - A ty gnoju byś może coś zrobił?! Widząc jak pocisk z pistoletu Orange przebił dla ogiera głowę natychmiast wystrzeliła z RPG-32 po czym chwyciła SCAR-L i ostrzelała wroga który ledwo trzymał się na kopytach.
-
Wrócę jutro -.-. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Socks odczytała podpis na AeroSkrzydłach.Był tam napis "Dla OrangeSteel" podpisany imieniem "Socks Chaser".Jednak Socks szybko posmutniała. - Ale to przeze mnie straciłaś znaczek.No chyba że to jest ta udoskonalona wersja. Zwróciła się do Dearme. - Ale ja przynajmniej "zdechnę" będąc otoczona przez najlepszych przyjaciół a ty tylko z Victo który tak jak my by cię nienawidził.Ale kogoś mu przypominasz więc...
-
- No będę dowodzić jakąś wioską ale tylko tyle?Tak krótko? Socks odwróciła się w stronę Dearme. - Niech Victo popatrzy jak zdycha jego ukochana.A poza tym w tej chwili?Co ty?!Nie troszczysz się o swoje życie?A przecież tak bardzo chcesz się zemścić na "owcach".Chcesz tam wrócić i zrobić z nimi porządek.Chcesz tego a teraz nagle wszystko ci jedno?I nie masz prawa obrażać prawdziwych patriotów.Bronili Equestrii tak jak ludzie bronili miasta Gdańsk w 1939!
-
Socks długo milczała.Chciała coś powiedzieć ale uważała że wtedy będzie jeszcze gorzej.Gdy usłyszała jak Dearme mówi że OrangeSteel jest przyczyną śmierci nie wytrzymała. - Orange nie jest żadną przyczyną śmierci!Nie jest gotowa zabić dla swojego bezpieczeństwa tylko dla bezpieczeństwa każdego!A ty?Pewnie uważasz że fajnie by było gdybym zginęła co?Gdyby nie Victo już by było po tobie!I myślisz że gdyby rozkazali ci kogoś zabić to byś tego nie zrobiła?!Bałabyś się że cię rozstrzelają! Socks zwróciła się do OrangeSteel. - Orange...powiedz mi wreszcie co się ze mną działo w tym 2053!
-
- Wiecie co powinno się z nią zrobić?Zostawić tutaj i niech sobie leży.Jak się obudzi to i tak nas znajdzie a nawet jeśli nie to potem ją do nas teleportujemy i głupia będzie miała taką karę. Socks spojrzała na Ruffian. - I że też ja myślałam że normalna jest.Nie mogę uwierzyć że ona też ma 20 lat.Zachowuje się jak ludzkie dziecko które nie dostaje lizaka.Fałszywa przyjaciółko...a sama każdego atakowała i nikomu nie pomagała.
-
- No pięknie...Fałszywa przyjaciółko?Powiedziała to klaczka która ma wszystkich gdzieś i ciągle atakuje innych! Socks uniknęła ataku Ruffian i zaczęła w nią strzelać. - Śmierć zrób coś!
-
Socks była teraz bardzo zdenerwowana.Ta idiotka robi sobie z nich żarty! - Kolejna oszołomka...robisz sobie z nas żarty!Masz w tej chwili przestać!A ty śmierć też jesteś oszołomem?!To ona zaczęła więc to ją trzeba uspokoić! Socks słuchała tego co mówiła Ruff o Orange.Podeszła do niej i chwyciła ją. - Myślisz że każdy ma ci dawać wygrywać?!Prawdziwy mistrz cieszy się nawet z porażki!A ty nie jesteś żadną mistrzynią!Jesteś nikim! Popchnęła Ruffian i patrząc jej w oczy dodała: - Spróbuj tylko dotknąć Orange a będziesz miała ze mną do czynienia.
-
Socks nie wiedziała co ma zrobić.Szybko podniosła karabin i wycelowała w Ruffian. - Masz się w tej chwili uspokoić!A tylko spróbuj zaatakować!Wtedy ja zrobię porządek z tobą!
-
Socks spojrzała na Victo. - Powiedział ten który dał się zabić głupim wilkołakom. Słysząc jak Ruffian denerwuje się nie wiadomo o co dołączyła się. - Ruffian!Ona nic takiego nie mówiła!Coś ci się śniło pewnie!Masz się uspokoić!
-
Socks wylazła z wagonu.Widząc Victo który od razu zamienił się w "Uciekiniera z reaktora" i lata z nożem do masła nie mogła się powstrzymać przed zaczepieniem go. - Victo coś ty taki?Nawet na swoją ukochaną nie poczekasz!A poza tym wnioskuję że chcesz te dusze zaatakować ale skąd wiesz że są wrogo nastawione?Popisałeś się nie ma co!No ja rozumiem żeby odbezpieczyć broń jak Orange ale żeby od razu szarżować?!
-
- Znajdujemy ukochaną to zmieniamy zachowanie!Victo coś ci jest?A Dearme też jakaś dziwna.I przestała gadać o owcach! Socks zapięła pasy. - Lecimy na księżyc ciuchu,ciuch,ciuch!Jedzie pociąg do psychiatryka na księżycu specjalnie dla Victo!
-
- Chyba też tak zrobię.Dzięki za radę. Socks jak zwykle się uśmiechała.Niby chciała ruszać dalej ale chciała też zostać w tym miejscu jeszcze przez jakiś czas.
-
- Nie wiem co z nim zrobić.Wykorzystam je później.Dobrze by było gdybyśmy wyruszyli jak najszybciej.Jeśli nie teraz to po krótkim odpoczynku. Socks wzięła swój karabin i zaczęła go czyścić.Po minucie granatnik podczepiony do karabinu lśnił.
-
Huehuehuehue XD. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ - T-Tak...Po prostu chodźmy już! Na Celestię!No cholera musiała to powiedzieć!
-
- No gratulacje Victo!Ja to bym nie miała odwagi powiedzieć tak do klaczy którą kocham! Socks nagle zarumieniła się jakby wstydziła się tego co powiedziała.
-
Fajnie by było gdybyś dał jakiś dłuższy event.Coś w stylu z tą Almą ^^. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ - Zostawię sobie to życzenie na potem.Śmierć...chodźmy dalej.I mam nadzieję że będziemy mieli do czynienia z kimś mądrzejszym od tych wilkołaków. Socks podeszła do OrangeSteel i dała jej pistolet.Ten sam który chciała dać dla Dearme. - Weź go.Mi nie będzie już potrzebny.
-
Socks położyła się na trawie.Nie wiedziała jakie życzenie wypowiedzieć.Chciała oddać życzenie dla OrangeSteel ale ona już miała.Spojrzała na Ruff...zrobiło się jej szkoda klaczki."Jest jeden haczyk. Jak życzenie będzie niemożliwe to ciebie to zabije. "... - Czy jeśli zażyczę sobie by Ruff była szczęśliwa to zginę?
-
- Śmierć...dotarłam do mety razem z Victo i Orange.Przed metą trafili na mnie i w ostatniej chwili do tej mety doskoczyłam...czyli mamy 1 miejsce...czy dostaniemy wszyscy życzenia?
-
Socks podniosła kopytko do góry. - Chyba ja.Ale Dearme zmieniła się w jakiegoś ptaka i uwolniła się od tej liny do której była przywiązana i leciałam na metę sama.
-
- O-Ona!Ona mi uciekła!I leciała się leniła!A ja oddam ci życzenie!Zmieniła się w jakiegoś orła czy sępa i leciała z tyłu...i nie była do mnie przywiązana... Socks dyszała.Nie miała sił by się podnieść. - Dzięki za wodę...
-
- Ja...JA!Chyba życzenie mam!Jestem na pierwszym lub drugim miejscu!A ty na trzecim!HA!HA!A Dearme za mną nie nadąża głupia!Ha!N-Najszybszy kucyk w całej krainie! Socks leżała na ziemi.Wyglądała jakby się czegoś napiła lub nawet naćpała.Leżała z zamkniętymi oczami i krzyczała o tym jak Dearme nie mogła nadążyć. - A wiesz co najlepsze?Najlepsze jest to że leciałam sama!Ha!
-
Socks leżała na ziemi.podniosła kopytka do góry krzycząc: - Jack Daniels!I-Ijaaaaa!!!Socks Chaser - Mistrzyni wyściga!Y...Yyyyyy!Dearme leciała tak wolno że za mną nie nadąża!Ha!HA! WaveX stał nad nią pytając czy może się dołączyć... - A-Aaaaaahaaaa!T-To już meta jest!WaveX...Ma...MAM ŻYCZENIE!
-
650km/h...Omajgasz da fak is dis fakin szit?!U mnie Dearme nie pomaga a i tak lecę WaveXie . ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Socks nie wiedziała gdzie była.Połowa,już meta a może nawet się nie ruszyła ze startu?Nagle coś w nią uderzyło. Leciało z ogromną szybkością... - Zażyczę sobie butelki Jacka Danielsa dla każdego! Kilka metrów przed metą rzuciła się przed siebie.Nie wiedziała czy wygrała ale była pewna że jest na mecie.
-
Socks kontynuowała strzelanie z granatnika.Z każdym strzałem leciała coraz szybciej.W końcu nic nie widziała.Wszystko było rozmazane ale mimo to doskonale skręcała.Nie wiedziała czy jest pierwsza czy może druga.Najważniejsze to dolecieć do mety.