To: – Alt+0150 Tworzysz nowy dokument w GDrive, kopiujesz treść z *.docx i wklejasz. Potem czyścisz formatowanie, wstawiasz tabulatory i inne takie szmery-bajery. Ale czytelnik ma gdzieś czy lubisz mieć wszystko skatalogowane i zmierzone, bo czytelnik nie przyszedł tu, żeby czytać o bohaterze mającym równo 176 centymetrów wzrostu, który dokonuje zniszczeń na łączną wartość 56 785 bitsów w sali zawierającej pięć stołów, trzynaście krzeseł i jednego wykastrowanego kota. Istnieje ogólnie przyjęta zasada w pisaniu: nie podajesz dokładnych wartości liczbowych, jeśli nie mają znaczenia dla wydarzeń (i, tak na marginesie, nie zapisujesz ich liczbowo, tylko słownie). A wiesz, dlaczego tak jest? Bo większości ludzi łatwiej będzie wyobrazić sobie, dajmy na to, wielką salę, niż salę o powierzchni dwustu metrów kwadratowych, pękatą beczkę pełną wody, niż pękatą beczkę zawierającą trzynaście galonów H2O. Przedmiot, osobę lub zjawisko opisane przymiotnikiem, a nie abstrakcyjną miarą. To samo dotyczy się podawania np. obywatelstwa, wieku czy numeru identyfikacyjnego bohatera. Jeśli nie jest to ściśle związane z fabułą, nie wpływa np. na relację bohatera z innymi czy przebieg pewnych wydarzeń - pomijasz to. Ograniczasz zbędne informacje do minimum, czytelnik i tak będzie takie wstawki pomijał, bo dla normalnego człowieka to jest, kuźwa, nudne. A jak mi wystrzelisz zaraz czymś w rodzaju "a co ja się będę przejmował czytelnikiem"... Przykro mi, ale jeśli publikujesz swoją twórczość, to kierujesz ją do czytelników właśnie. Do innych ludzi, którzy poświęcą swój czas na przeczytanie tego, co napisałeś i ocenią to... nie, nie chcę słuchać, że "de gustibum...", pewne kwestie nie są czysto subiektywne i nie możesz się migać, że sroga zj*bka od tego a tego komentującego to "kwestia gustu". Jeśli mój pre-reader oświadcza, że ten czy tamten opis jest za długi i nawsadzałam tam zbyt dużo wyrafinowanych metafor czy elokwentnych słówek, że cały akapit zaczyna go nużyć - zaczynam z nim dyskutować o tym, skąd się to bierze i jak to poprawić, a nie wyjeżdżam mu z chamskim "ale ja mam taki styl i będę wsadzać tyle metafor, ile tylko mi się zachce, odczep się". Jeśli jednak piszesz wyłącznie dla siebie - czemu wrzucasz to do sieci, gdzie pierwszy lepszy Jasio, Kasia czy Wredny Milfin może to zobaczyć i skomentować, niekoniecznie w przyjemny sposób?