-
Zawartość
463 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez Dadudałe
-
O ile dobrze pamiętam, to chyba nawet na lirze, harfie czy innym takim:
-
No cóż. Pasuje jak pasuje . Z pewnością zasługuje na miejsce w sygnie. Co do realiów średniowiecznych: to zależy trochę od tego, jak sesję poprowadzi mistrz gry. Gasnące Słońca to średniowiecze w kosmosie. Możecie zrobić misję na planecie zacofanej technologicznie, gdzie będziecie prowadzić same wojny na miecze/kusze/łuki i inne takie atrakcje. Magia w tym świecie też jest, zombiaki też są, złe siły chaosu... Czasem wystarczy tylko trochę woli i elastyczności, by móc zrobić wszystko co się chce. Niemniej jakbym miał już grać inkwizytorem, to chyba nic nie przebije wizji takiego gościa w ognioodpornym płaszczu, z miotaczem płomieni xD.
-
Gasnące Słońca. Inkwizycja w postaci Świątymi Avesti: Inkwizytorzy. Fanatyczni i zdyscyplinowani kościelni policjanci, chętnie sprawdzający nawet patriarchę, który mimo to cieszy się z posiadania tej siły - może wszak zesłać ją na wrogów. Nie każdy inkwizytor wywodzi się z tej sekty, ale większość jest avestianinami, gdyż właśnie członkowie tego zakonu dawno temu zajęli niemal wszystkie fotele Synodu Inkwizytorów. Świątynia Avestii na początku była odłamem Ortodoksji - grupą purytanów, którzy mieli świadomość, iż Kościół nie jest wystarczająco surowy i silny, by karać swych sprzeniewierzonych członków (według avestian wszyscy należą do Kościoła, czy tego chcą, czy nie). Owi ekstremiści zbudowali świątynię na gorącej pustyni planety Stos i poprzysięgli karać grzeszników, zanim splugawią oni wiernych. W tym celu wyruszali na wyprawy do innych światów. Jednakże ich brutalne i nieprzewidywalne ataki terrorystyczne na "grzeszników" spotkały się z wściekłością znaczniejszych ofiar - szlachty i bogatych kupców. Po licznych incydentach, nie doczekawszy się reakcji Ortodoksyjnego Kościoła, królewska flota otoczyła Stos w zamiarza zniszczenia szalonych fanatyków. Niemal jednocześnie pojawiły się statki patriarchy z rozkazem powstrzymania szlachty przed atakiem. Arcybiskup Urth (dawniej Ziemi) wkroczył do świątyni avestian i przedstawił przywódcy sekty warunki poddania się władzy patriarchy. Gdyby ich nie zaakceptowano, flota Kościoła opuściłaby orbitę Stosu, pozostawiając zakonników na żer statkom szlachty. W zaistniałej sytuacji mistrz świątyni nie miał wątpliwości i oddał się litościwie w ręce patriarchy. Wtedy też avestianie wyrazili skruchę i od tego czasu pozostają na usługach patriarchy i jego biskupów. Mogą działać na własną rękę, muszą jednak stawiać się na każde wezwanie ortodoksyjnych kapłanów i wykonywać ich polecenia. Jednakże avestianie wypełniając zadania zwykli przesadzać, dlatego też biskupi rzadko kiedy korzystają z ich usług. Owych inkwizytorów wzywa się dopiero wtedy, gdy zawiodą wszystkie inne metody. Bardzo trudno wstąpić w szeregi sekty Świątyni Avesti; owego zaszczytu mogą dostąpić jedynie osoby całkowicie bezgrzeszne lub wyrażające największy żal. Przyszli zakonnicy muszą również być niewykształconymi ignorantami, gdyż avestianie wiedzę uważają za ciężar, który tłamsi duszę i który trudno nieść. I dlatego członkami sekty zosają zwykle najbiedniejsi chłopi i ludzie wywodzący się ze społecznych nizin, którzy w ten sposób chcą się mścić. Większość avestian nigdy nie opuszcza stojącej na Stosie świątyni i przez całe życie modli się lub pracuje dla dobra zakonu. Jedynie ci, którzy wykażą się umiejętnością wykrywania grzeszników, zostają pielgrzymami i wyruszają do Znanych Światów karać niewiernych. Najlepsi z nich otrzymują pieczęcie inkwizytorów, a czasami również inkwizytorskie święcenia. Większość avestian to bigoci niechętni obcym, choć potrafią być wcieleniem ideałów szlachetności i uprzejmości - tylko jednak w stosunku do tych, którzy na to zasługują. Członkami sekty mogą również zostać obcy, którzy oczywiście muszą udowodnić swe oddanie wierze, jak wszyscy inni chętni. W stosunku do ludzi nie splamionych grzechami avestianie są prawdziwymi dżentelmenami, wyciągnęli bowiem naukę z lekcji pokory, jaką otrzymali przed laty. Jeśli jednak mają do czynienia z grzesznikami, nie cofną się przed żadnym okrucieństwem. Wszyscy avestianie traktują słowa Proroka bardzo literalnie i dosłownie wypalają grzechy - ich ciężkie ognioodporne szaty i kaptury łatwo rozpoznać. Najwyżsi rangą kapłani nie rozstają się wręcz z ukochanymi miotaczami płomieni, którymi karzą niewiernych. Symbolem avestian jest płomień, który noszą na naszyjnikach. Wisiorki te posiadają przycisk, po włączeniu którego przemieniają się w piekące żelazo, dzięki czemu zakonnicy mogą piętnować czoła grzeszników. Pobratymcy oczywiście stronią od noszących taki znak wieśniaków (goi się on niezwykle długo, szczególnie jeśli nieszczęśnik nie ma dostępu do środków regenerujących tkankę). Jeśli zaś upokarzające napiętnowanie spotka przedstawiciela wyższej klasy, jego przyjaciele raczej okażą mu litość i współczucie, choć nigdy publicznie. Najważniejsi avestianie: arcybiskup Dolmen ze Stosu (przywódca sekty), biskup Gondo Ortiz de Aragon (głowa Synodu Inkwizytorów), kanonik Buchanan "Rozwiązły" z Shaprut (głowa miejscowej katedry; odpowiedzialny za masakrę uciekinierów ze Stygmatu) Wskazówki: Avestian bardzo martwi rosnąca wokół nich rozpusta i trudno im nie interweniować. Są bardzo wścibscy i uważają, że mają prawo wtrącać się do spraw każdego człowieka. Uważają, że różnego rodzaju wartości - chociażby prywatność - to tylko sposób na ukrycie grzechów. Pośród swoich nie mają za wiele prywatności, żyją we wspólnych kwaterach, śpią koja przy koi, jedzą razem, pracują razem i modlą się razem. Nigdy (lub przynajmniej rzadko) nie mają czasu na kontemplację w samotności. Może właśnie z tego powodu z tak wielką ochotą opuszczają Stos i wyruszają na pielgrzymki w pojedynkę. Zwykli ludzie nie przepadają za acestianami. Owszem, obawiają się ich, ale nie tak, by wymierzyć "sprawiedliwość" na samotnym pielgrzymie. Niejeden avestianin został pobity (nawet na śmierć) w ciemnej alejce przez wściekły tłum, słysząc okrzyki: "To za wujka Leona (kopniak), którego spaliłeś, bo popierał obunów! I za kuzyna Jocko (uderzenie pięścią), zamęczonego na śmierć, bo kupił szynkę w post!". Dlatego też nawet samotni pielgrzymi przyłączają się do różnych grup, by - jak utrzymują - wspólnie wypalć grzechy, choć tak naprawdę robią to dla własnego bezpieczeństwa. Stereotypowe postaci: inkwizytor, kaznodzieja-fanatyk, przywódca kultu, podpalacz, religijny terrorysta, polityczny aktywista (popierający teokrację), misjonarz (w Znanych Światach lub niosący słowa Proroka i Święty Płomieć poza ich granice), strażnik granic (chroniący ludzkość przed obcymi i barbarzyńcami), kultysta-renegat (uważający, że avestianie posuwają się za daleko), szpieg (podający się za członka innego zakonu lub sekty), łowca nagród.
-
Banał
-
Czy Pinkacz ją udusi plastikową (czy z innego tworzywa sztucznego) linką od skakanki?
-
Zajedwabiste :o Gratuluję talentu
-
Po co te spiny? Porady wykorzystasz przy następnym rysunku. Zakładam, że ludzie chcą dobrze i sugerują, co powinieneś poprawić, by ich zdaniem było lepiej. Jeśli Cię te porady nie interesują, to po prostu je olej. Jeśli jednak uważasz, że każda krytyka w jakiś sposób pomaga Ci szlifować swój warsztat, to może warto jej w spokoju wysłuchać. Na samych pochlebstwach się nie rozwiniesz.
-
:3 A co do propozycji Warmiego - lolol xD. Brak mi słów na ten pomysł
-
No jasne. Sam będę mógł zabrać jakieś słabsze talie też i przy okazji podpowiedzieć, jak ja swoje składam ze znajomymi
-
Grałem lol. Oczywiście, że w Magicu liczy się kasa. Ale pomysł na grę także. No i szczęście. Imho to się tyczy każdej gry kolekcjonerskiej. Czy to karcianej, czy bitewniakowej. Warmi - są dziesiątki sklepów zajmujących się sprzedażą tego. Dodatkowo są sklepy internetowe. Normalna talia, to taka stworzona jakby fabrycznie. Nie ma wykokszonych kombosów, ale jest grywalna. Sprzedają ją w pudełeczkach. "Ulepszenie jej" polega na dokupieniu kilku pojedynczych kart - najczęściej z neta - by wzmocnić talię tam, gdzie ma luki.
-
Zależy jak chcesz grać. Za jakieś 50 zeta można kupić normalną talię. Potem ją delikatnie modyfikujesz i hula. Ja sobie natomiast montuję sam talie u sprzedawcy w USA i zamawiam takie, jakie sobie zawczasu przygotuję. Wtedy trzeba czekać z miesiąc aż dostarczą, ale grasz w 100% tym co sam sobie wymyśliłeś. Ponieważ staram się nie kupować kart wartych 1$ i więcej, to tak ze 100 zeta mi wychodziło na talię.
-
chcesz poradę? Zrób sobie taką talię, by kombosami niszczyła wroga najdalej w czwartej turze. Wtedy można ją uznać za talię turniejową xD. Osobiście grałem kilka razy z takimi taliami i z wyjątkiem pojedynczego przypadku, przegrywałem. Niemniej problemem jest dla mnie to, że nie korzystam z niebieskiego koloru. A taka talia kontrolna (szczególnie niebiesko-czarna), potrafi zdziałać cuda i zepsuć każde kombo. Ponieważ sporo moich znajomych takie właśnie ma, to ja idę raczej na tępe ru**anie i przebijanie się w konwencjonalny sposób. Zresztą jak chcesz, to mogę nawet spisać tutaj ze dwie moje talie. Nie są szczególnie mocne, bo nie stać mnie na karty po X dolarów... Ale gra mi się nimi bardzo dobrze.
-
Można ciupnąć i w Kutnie . Z pewnością trochę ludzi się uzbiera. EDIT: Ewentualnie nawet do Kato zabrać ;p
-
Dobry Boże... Co ja czytam! Tu dobry bóg warmi. Sam bym się pobawił, gdyby nie to, że mam inne priorytety teraz xD A ty się z nami nie pobawisz, Avanie?
-
[White Knight mode ON] - PRZESTAŃ NASTAWAĆ NA JEJ CZEŚĆ! To dobra kobieta klacz jest! Wyzywam Cię na ubitą ziemię. Wybierz co wolisz: miecze, topory, rapiery czy pistolety. [White Knight mode OFF] W gruncie rzeczy, to masz też sporo racji. Gdzieś między nami zapewne znajduje się ten złoty środek, bo jest zarozumiała, jest wredna, jest niemiła. Wszystko co wypisałeś. Ale nie zmienia to nadal tego, o czym i ja pisałem: nie jest przesłodzona. Jej wady są autentyczne, pokazujące się w dużej ilości odcinków (jeśli nie każdym), nie są usuwane i naprawiane zaraz, jak się pojawią. Zaczynam się powtarzać Ale sam bym chętnie widział taki odcinek. Nie wiem... Może jakby wstąpiła do Gwardii i tam by ją do pionu ustawili?
-
- Kolejny tydzień i kolejne pytania! Aż sobie z tego powodu będę kolorkiem kręcił, bo stary... Na Celestię. W nocy oczy wypala jak supernowa te smutne karzełki z Dioscis Theta w Segmentum Tempestus. - Aktualnie, mój ograniczony umysłowo przyjacielu, one zostały zjedzone przez Flotę Roju. Pozdro, poćwicz. - Żryj kamienie... - Humpf! Co to za pytanie? No jasne, że szanuję. Po prostu czasem moja wrodzona skromność nakazuje mi, bym była trochę bardziej powściągliwa w kontaktach, by nie onieśmielać fanów autentycznym blaskiem mej genialności! - Hah Yay! Problemy na wuefie? Hmm... Najlepiej jest znaleźć jakiś sport, który uwielbiasz i zapisać się do odpowiedniego kółka. Być może po uzgodnieniu z nauczycielem/dyrektorką, dałoby się załatwić, byś chodziła na te zajęcia w ramach swych normalnych wuefów. Kilku znajomych Avana tak robiło. Pozapisywali się na siatkówki, koszykówki, pływalnię... Ponieważ uwielbiali te sporty, to chętnie chodzili na takie zajęcia i brali w nich aktywny udział. Jeśli jednak nie lubisz żadnego sportu, to proponuję zacisnąć zęby i jakoś przetrawić te zajęcia. Są one przydatne, bo ruszać się trzeba. A obawiam się, że w dzisiejszych czasach coraz więcej osób siedzi przed kompem... Na forum o kucykach chociażby... Niż z kolegami i koleżankami na świeżym powietrzu. - RD dobrze prawi Yay! Zapisz się na MMA. Na początek proponuję walkę z Najmanem. Dobra rozgrzewka. Masz jeszcze motywujący kawałek http-~~-//www.youtube.com/watch?v=tOXAsbuuocc - Definitywnie, musiałby być zlewem. - Czekaj Avan... CO? :o - Chciałbyś . Która to generacja myśliwców? Czwarta? Jak teraz się przesiadamy na piątą, a prace nad szóstą są już realizowane . Oberwałbyś moim Boeingiem F/A-XX, choć dopiero jest w fazie testów. Co mi dasz, jak sam przegrasz ? Swoją wypłatę? - Tarcza i włócznia są bardzo nieporęczne podczas latania. Hełm zresztą też, ale liczy się stylówa . Większość sprzętu jest dostarczana na pole bitwy w taborach. Dopiero tam dozbrajamy się przed walką. Same zbroje też powinny być zakładane już na miejscu, chyba, że chcemy zaraz z marszu ruszyć do boju i nie mamy czasu na wdziewanie pancerza i upewnianie się, czy dobrze leży. - No pewnie! Znam wszystkie zaje**ste wartościowe kuce w okolicy. - BARTIS! Warmi dobrze prawi swym zielonym zieleńcem, gdyby nie fakt, że marchew w nos też nie wpycham ;D. Tylko w głębokie gardło. Na dwa i pół marchewki xD - AVAN! Kiedyś cię zabiję! Będziesz cierpiał! A co do drugiego pytania: - CHYBA kpisz ;D
-
O Freudzie się nie wypowiem, bo koleś sam chyba miał problemy . A przy okazji obraziłbym palaczy. Owszem. RD ma rozbuchane do granic niemożliwości ego, ale sprowadzenie całokształtu jej zachowań, do tego jednego punktu, wydaje mi się mocno przesadzone. Widzimy w serialu klacz zakochaną w sobie, bufonowatą, ale z pewnością znającą swoją wartość i nie rzucającą słów na wiatr. Jest z niej dupek, bo wie, że jest najlepsza. Oczywiście może pojawić się odcinek, w którym ją zmieszają z błotem... Choć MDW już takim odcinkiem była, a nie będą chyba aż tak się powtarzać. Ja właśnie widzę realizm w braku tych upiększeń. Większość kucyków co nie zrobi, to wychodzi ostatecznie na plus dla nich. Zawsze takie słodkie, sprawiedliwe, dobre, grzeczne, itp. itd. Jedynie RD ma coś na kształt... Złego charakteru. Który nie jest wyprostowywany pod koniec odcinka i zamieniany z wady w zaletę.
-
sytuacja: siedzę w domu. Jest 1:43 w nocy. Jestem zmęczony i piszę na forum jakiegoś bezsensownego posta. Jutro rano mam laborki, na które za cholerę nie chce mi się iść, ale mam świadomość, że muszę. Skończyła mi się herbata. Kubek już wystygł, a plasterek cytryny pozostały na dnie, zdążył delikatnie obeschnąć. Pisałem dziś szalonego kolosa i nie mam pojęcia, czy go zdałem. Na zewnątrz ładna pogoda... Trochę szkoda. Grzało przez cały dzień i chciałbym teraz zasnąć przy deszczu, stukającym radośnie o niedomknięte okna. Po raz setny słucham "Lewe Lewe Loff" Kultu. Te słowa... Chcę Ci powiedzieć jak bardzo Cię cenię Chcę Ci powiedzieć jak bardzo Cię podziwiam Chcę Ci powiedzieć: uważaj na te drogi Ale nie mam odwagi... Jest czwarta w nocy. Piszę przez chwilę to co mi się we łbie ułożyło Chciałbym, chociaż za oknem wiatr dmucha Zanucić Ci prosto do ucha (...) Ty masz to co ja chciał- bym mieć gdybym kilka lat mniej miał I tylko chcę Cię ostrzec: Nie wyważaj drzwi otwartych na oścież Ty masz taką mądrość głupią Niech której wszyscy od Ciebie się uczą I tylko chcę Ci powiedzieć Ten pociąg nie pojedzie jeśli Ty w nim nie będziesz (...) Przed chwilą o tym śniłem Że na jakimś dworcu wszystko zostawiłem Niewiadomy niepokój obudził mnie Dlatego teraz siedzę i piszę Ale żadne słowa tego nie opiszą Co poczuć może człowiek ciemną jesienną nocą Dlatego już kończę ten list Listopad 1993 (...) Jakże to do mnie przemawia... Myślę sobie co by było, gdybym się kilka razy w życiu inaczej zachował. Czy byłbym lepszym człowiekiem? Nie wiem. Z pewnością byłbym inny. Tyle nici... Tyle możliwości. Czemu obrałem akurat taką ścieżkę? Może to fatum? Przeznaczenie, goniące nas przez całe życie i nie pozwalające od niego uciec. Wolę jednak myśleć, że sami kujemy swój los. Że to my dysponujemy swym życiem. Za oknem wzmaga się wiar. Może jednak będzie jakiś deszcz? Idę po ostatni kubek herbaty, zanim udam się w objęcia potężnego Hypnosa. Nawet królowie przed nim upadają. Taka kolej rzeczy. Ciekawe, jaki sen przyjdzie do mnie tej nocy.
-
Twi jest magiem 7 poziomu (ciągle się uczy) i ma tylko jeden slot na czar czwartego poziomu srsly. Musiała wykasować stary, by nauczyć się nowego. http://www.planetbaldursgate.com/iwd/character/classes/tables/casting.shtml#wizards -- tabelka od maga
-
CUDDLE! UMARŁEM ZE SZCZĘŚCIA! Fajowe zdjęcia. Ostatnie najbardziej. Dobra perspektywa :3 Btw. KIEDY NASZE KOCHANE PEGASIS ZACZNĄ SIĘ ZA RD PRZEBIERAĆ? CZEKAM!
-
A wrzucę, zainspirowany postem Vandala. http://www.youtube.com/watch?v=0aH9J38JRW4 Kondom na głowę!
-
TO byłoby dosyć... Nieodpowiedzialne. Kraina pełna niebezpiecznych miejsc, stworów rodem z mitologii greckiej, smoków, złych królestw zamieszkiwanych przez zmiennokształtnych pożeraczy uczuć, potężnej magii i nie wiadomo czego jeszcze.
-
No dokładnie . Ale przy tym baaaardzo ciekawe!
-
Rodzina. Chyba to mnie najbardziej interesuje . Czy będzie podobna, czy wręcz przeciwnie...
-
- UCH UCH DASHIE. KHORNE DAŁ MI SIŁY MWAHAHAHA. CZAS NA ODPOWIEDZI. - NIEEEEEEEE AVAN NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEeeee! - ZMIENIAM CI KOLOR DZIEWCZYNO. TEN KIJOWO WIDAĆ. - To moje zdanie się już nie liczy ;_;? - NIE DZIŚ. Ad.1 - Cóż. Szczerze mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Zbyt kocham latanie i szybkość, ty móc sobie to wyobrazić. Ad.2 - Szybszym? NIŻ JA? HAhahahahahah HAhahahahaha. Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, że być może ktoś taki istnieje. Jednak na ten moment jeszcze takiej postaci nie spotkałam. Może to kwestia przyszłości. Zobaczymy. Ad.3 - Ciężko mi powiedzieć. To chyba będzie beczka. Zawsze lubiłam zwrot: "Do a barrel roll" . - Powinien... - POWINIENEŚ ŻREĆ MARCHEWKI. DLA CHAOSU! Ad.1 - Nie chcę dostać się do WB, by być kaskaderem. Chcę się do nich dostać, bo są NAJLEPSI. Własną ekipę mogłabym wykręcić na bardzo wysoki poziom! Jestem tego pewna! Ale nie byliby tak dobrzy, jak moi idole. Ad.2 - Nah. Za dużo problemów. Musiałabym ją czesać na tyle często, że tylko niepotrzebnie czas bym traciła. Poza tym... Dla mnie najważniejszy jest sport. Nie wygląd. Ad.3 - Wiesz... Dziwnie się czyta o sobie samej. Tym bardziej w takich okolicznościach. Mam bardzo mieszane uczucia, bo ten fanfic był niepotrzebnie smutny. - CO?! - Nieee. Mieszkanie w Cloudsdale jest wprawdzie moje, ale nie ja je zbudowałam . Wiesz... Inżynieria Chmurkowa to poważne zajęcie. Trzeba przejść wiele lat ciężkiej nauki, by móc dostać odpowiednie zezwolenia na stawianie budowli w tej technologii. Co do drugiego pytania... Niestety nie. Choć chciałabym mieć! Z pewnością podzielałby mój entuzjazm do sportu i miałabym się z kim ścigać. Ad.1 - Heh. Kiedy się tak szybko *zapiernicza*, to jedyne co czujesz, to adrenalina i ekstaza. Nie masz czasu na myślenie. Liczysz się tylko Ty, cel i prędkość. Avan mi trochę opowiadał o waszym świecie. Jeśli chcesz przeżyć coś podobnego, to radzę zająć się jakimiś ekstremalnymi sportami, opierającymi się na duuuużej prędkości i spadaniu ! Ad.2 - Pogratulowałabym jej. Ale to przecież niemożliwe . Pinkie jest ziemnym kucykiem. Chociaż... Jakby się tak zastanowić... - No przecież, że pracuję w Fabryce Pogody. Całkiem niezła kasa z tego leci. Starcza mi na życie i wszelkie zachcianki . A, że pracuję na pół etatu, to mam duuuuużo czasu dla siebie. - SŁYSZAŁEM, ŻE TO TYLKO PRZEZ WASZE LOBBUJĄCE RZĄD ZWIĄZKI ZAWODOWE. PODZIAŁ PRACY I ZYSKÓW JEST NIERÓWNY WIĘC... - ZAMKNIJ MORDĘ AVAN! - :o - ŁO MATKO PRZENAJKRWAWSZA. DOBRZE, ŻE KHORNE TEGO NIE WIDZI. ILE PYTAŃ... Ad.1 - To rodzinne. Każdy w mojej niemałej familii (choć do rodziny Apple nam daleko ) ma tęczową grzywę. Pewnie kwestia genów. Ad.2 Zanim wysłano mnie na obóz, ja już świetnie umiałam latać! To z tego powodu uważano mnie za jedną z najwybitniejszych na roku. Praktycznie niewiele nowego mogli mnie nauczyć w pierwszych latach. Można więc chyba powiedzieć, że jestem totalnym samoukiem. Ad.3 - Tank ma się dobrze, choć muszę go trzymać z dala od Avana... No i pilnować, by z chmurek nie spadł. Trzeba regularnie podawać mu do jedzenia trochę eliksiru, bądź trzymać w terrarium. Ale tego drugiego bardzo nie lubi, czemu ja się akurat nie dziwię. Nie ma to jak wolność Ad.4 - Zdecydowanie więcej leniuchuję. Myślałam, że jest to oczywiste. Ad.5 - No pewnie. PS1, PS2, PS3, Xbox 360... Kocham na nich grać, a czas spędzony na przechodzeniu kolejnych poziomów i zadań, zaliczam do słodkiego leniuchowania. Ad.6 - Tak. Gilda zrozumiała swój błąd. Długo jej zajęło, zanim wróciła i przeprosiła, ale jak na nią, to i tak wspaniały wyczyn. Do teraz jednak wstydzi się pojawiać w Ponyville, więc widujemy się jednie w Cloudsdale. Chociażby, na pojedynku w Tekkena . Ad.7 - Ho ho ho! A na co Ci taka wiedza ? Znając życie będziesz chciał wysłać nam jakieś ulotki, propozycje podłączenia kablówki, czy zaproszenie na badanie nowych materacy... Choć to ostatnie zdaję się być kuszące, to jednak muszę odmówić podania takich danych . Rodzice nie byliby zadowoleni. Ad.8 - Kuzynostwo - No pewnie! Bliższe, dalsze. Do wyboru, do koloru. Co do rodzeństwa, to niestety nie. Z jednej strony fajnie jest być jedynaczką. Zawsze masz wszystko, czego zachcesz . Z drugiej jednak... Czasem zazdroszczę AJ, czy Rarity. Z rodzeństwem jest masa problemów, ale jednak zawsze wszystko się jakoś układa. No a nikt tak bliskiej osoby nie zastąpi. OCZYWIŚCIE MOJE RODZEŃSTWO byłoby jeszcze bardziej cool - Mniej więcej taki: - MWAHAHAHA. UDAŁO SIĘ... SPORO CAŁKIEM TEGO BYŁO. JESTEŚMY ZBYT LENIWI DASHIE. :<