Skocz do zawartości

Dadudałe

Brony
  • Zawartość

    463
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez Dadudałe

  1. Dadudałe

    Odpowiedzi Rainbow Dash

    Uch... Z buta wjeżdżam. Ad.1 To już filmy o mnie kręcą o_o? HAH! Jestem boska. Ad.2 No ba! Miodna gra... A nie wiem czy wiesz, ale jest też całkiem fajny film (anime?) w tych klimatach. Dead Space: Downfall. Polecam! Ad.3 Hmmm... Lubię colę, energy drinki, zwykłą mineralną. Alkohole też przejdą, jeśli akurat sobie nimi nie rozwalę diety pod trening . Ale konkretnego ulubionego picia, to raczej nie mam. Ad.4 LOLNOPE. Chyba, że przez gotowanie rozumiesz przyszykowanie koktajlu proteinowego po treningu, czy zrobienie kanapek . Ad.5 Pony Please! Oczywiście, że w jakimś stopniu tak . W życiu codziennym trzeba być zajedwabistym. Tyczy się to również wypowiedzi pisemnych. Ad.7 CELESTIO... Nie. Jestem ślepa ;_; Ad.1 Śmiechnęłam Spromultise - ty mroczna bambaryło. Ad.2 Proszę cię... Bogowie Czadowości jedzą mi z kopytek. Mój poziom SWAGu wynosi ponad 9000, więc jestem stanowczo zbyt zajedwabista - nawet jak dla nich. Deal with it! Ad.3 MARCHEWKI TO ODPOWIEDŹ NA WSZYSTKO! Ad.4 Ziomek... Jestem elementem lojalności. Jeśli moje czadowe umiejętności nie mogłyby być lepiej wykorzystane, to oczywiście, że tak. Ad.5 Jesteśmy szybkie, ale też się męczymy. Sterowce i inny szajs pomagają śmigać. Ad.6 Gilda to nie drań, tylko dupek. Zasadnicza różnica. Była w porzo, dopóki naskakiwała na randomów a nie moich przyjaciół. Ad.7 Jakim cudem jeszcze ci palce nie uschły od zadawania tylu pytań? Ad.8 Zadaj sobie samemu to pytanie raz, a potem drugi. Czemu mnie tak dużo? Hmm? Może zwyczajnie z tego powodu, że jestem tak zajedwabista ? Ad.9 Broń obuchowa jest tępa. Next! Ad.10 A czemu miałabym się dać pokroić? Po kie kopytko? Choć z drugiej strony... Babeczki ze mną byłyby podwójnie słodziutkie . Ad.11 Kisiel całym sercem i umysłem.
  2. Dadudałe

    Odpowiedzi Rainbow Dash

    Uch... Z buta wjeżdżam. Ad.1 To już filmy o mnie kręcą o_o? HAH! Jestem boska. Ad.2 No ba! Miodna gra... A nie wiem czy wiesz, ale jest też całkiem fajny film (anime?) w tych klimatach. Dead Space: Downfall. Polecam! Ad.3 Hmmm... Lubię colę, energy drinki, zwykłą mineralną. Alkohole też przejdą, jeśli akurat sobie nimi nie rozwalę diety pod trening . Ale konkretnego ulubionego picia, to raczej nie mam. Ad.4 LOLNOPE. Chyba, że przez gotowanie rozumiesz przyszykowanie koktajlu proteinowego po treningu, czy zrobienie kanapek . Ad.5 Pony Please! Oczywiście, że w jakimś stopniu tak . W życiu codziennym trzeba być zajedwabistym. Tyczy się to również wypowiedzi pisemnych. Ad.7 CELESTIO... Nie. Jestem ślepa ;_; Ad.1 Śmiechnęłam Spromultise - ty mroczna bambaryło. Ad.2 Proszę cię... Bogowie Czadowości jedzą mi z kopytek. Mój poziom SWAGu wynosi ponad 9000, więc jestem stanowczo zbyt zajedwabista - nawet jak dla nich. Deal with it! Ad.3 MARCHEWKI TO ODPOWIEDŹ NA WSZYSTKO!
  3. [justify]Podliczyłeś szybko liczbę ludzi. Przetrwało ich trzydziestu trzech, z czego kolejnych dziesięciu rannych. Da się z tego zmontować jeden pluton. Co z rannymi? Kazać ubezpieczać im teren? A może lepiej kazać im się wycofać, albo nawet nie zwracać uwagi na straty i dalej brnąć bez zmian w strukturze oddziałów? Decyzja należała do ciebie. Stan ekwipunku prezentował się nieźle. Każdy miał nadal przynajmniej dwa zapasowe magazynki. Dysponowaliście też pięcioma karabinami plazmowymi i trzema granatami. Poszukałeś pistoletu, lecz niestety chwilowo nic takiego nie ma. Dwa należące do poruczników, są pistoletami plazmowymi, a nie masz wielkiego zaufania do tej broni. Chciałeś nawiązać połączenie z Rajkovicem, ale nie mogłeś się przebić sygnałem przez te tony wzmacnianego betonu. Chyba musisz osiągnąć jakąś jednostkę centralną z dostępem do anten... O ile anteny są jeszcze sprawne. - Sir - odezwał się znowu ten sam człowiek, który wcześniej wystąpił przed szereg i wypowiedział na głos wątpliwości wszystkich. - Pozwoliliśmy sobie wykonać szybki zwiad dopóki był pan major nieprzytomny. Uznaliśmy, że zwyczajne stanie w miejscu i czekanie byłoby dużo niebezpieczniejsze. Wskazał następnie ręką na trzech ludzi i gestem nakazał im podejść bliżej. - To są: Widmo, Zgred i Rupert. Mają coś ciekawego do powiedzenia. - W rzeczy samej, majorze - odezwał się osobnik określony mianem Zgred. - Wykonaliśmy szybki wypad wgłąb korytarzy, eliminując po drodze kilkunastu orków. Niezbyt się nas spodziewali, a wszelkie posterunki ogniowe mieli skierowane w przeciwną stronę. Doszliśmy tak do miejsca, w którym powinno być wejście do reaktorów... Miejsce istnej rzezi. Wszędzie trupy... Całkiem świeże zresztą. Rupert jak zwykle zrobił z siebie debila i wyleciał w sam środek pomieszczenia. Nie przerywaliśmy mu, bo kretyn robi za idealny wykrywacz stanowisk ogniowych... No i ma pierdzielone szczęście idioty. Nigdy nic mu się nie dzieje. Patrząc się teraz na Ruperta nie miałeś ku temu żadnych wątpliwości. Szczęśliwy jest ograniczony umysł, ale w tym przypadku to już czysta przesada. Ten, chyba wiedząc, że o nim mówicie derpnął głośno i zaślinił swój mundur... - Ech... Tak... - kontynuował zdegustowany lekko Zgred. Widmo jak zwykle tylko stał i się nie odzywał. Właściwie to nawet nie było widać, by chociaż oddychał... Oczami też nie mrugał. - W każdym razie Rupert wbiegł prosto pod sprawne działka ochrony kompleksu. Te w pierwszej kolejności otworzyły ogień, ale Rupert potknął się o jakiegoś orka, wyjebał jak długi na śliskiej od krwi posadzce, przejechał po niej ślizgiem i wpierdzielił się w kosz na śmieci po drugiej stronie pomieszczenia... Omijając przy tym całą serię z broni maszynowej. Kiedy już myśleliśmy, że dopadną kretyna, działka przestały strzelać. Po prostu ucichły. Rupert przeparadował przed nimi jeszcze dwa razy, a potem wrócił do nas. Sądzimy, że maszynki nie zaprzestały strzelania bez powodu i warto to sprawdzić.[/justify]
  4. [justify]Żołnierze odruchowo zabrali się za wykonywanie rozkazu, lecz po chwili jednak zwolnili, by ostatecznie zupełnie zaprzestać wszelkich czynności. Spojrzeli po sobie z zakłopotaniem, aż jeden z nich - jak widać odważniejszy - zdecydował się powiedzieć to, co myślą wszyscy: - Panie majorze... Nie kwestionujemy tego co pan mówi, bo wystarczająco dużo razy wyprowadził nas pan z niemożliwego gówna, by zaskarbić sobie u nas szacunek i zaufanie. Niemniej jednak... Nie sądzi pan, że przerywanie misji szturmu na strategicznie ważny punkt z powodu pourazowej wizji... Nie będzie wystarczającym argumentem przekonującym Rajkovica? Gwardziści tylko pokiwali głowami. - Fakt, Sir - dodała Erica. - Nie wiem co mogłoby nas spotkać dalej w tym obiekcie, ale już wolę stanąć oko w oko z tym czymś, niż z komisarzem. A z jego strony nasza akcja wyglądałaby prawie jak dezercja... Prawie robi wielką różnicę, ale nie dla tego świra.[/justify]
  5. Dadudałe

    Daj swoje foto :P

    JESTĘ FLUTTERKĘ
  6. [justify]Cholerny ból... Padłeś na orka, który zaczął zamykać na tobie morderczy uścisk. Mechaniczna ręka już miała ci zmiażdżyć głowę, kiedy to jeden z gwardzistów strzelił tuż obok twojej głowy i rozwalił morderczy mechanizm pojedynczym, idealnie ulokowanym strzałem z plazmy. Poczułeś falę niemożliwego gorąca, ale żyłeś. W całym pułku był tylko jeden taki strzelec wyborowy - Erica Jurke i to z pewnością ona uratowała cię przed niechybną śmiercią. Żołnierze dopadli do Meka i zadźgali go bagnetami, uwalniając twoją rękę z uścisku. Byłeś relatywnie bezpieczny a adrenalina przestawała działać. Kojarzysz jakieś przebłyski... Wybuch, walka, gwardziści dobijający rannych orków. - Chyba wygraliśmy - przeszło ci przez myśl... I zemdlałeś. Ujrzałeś światło, a wraz z nim przyszedł błogi sen. Jasność była taka ciepła i tak... pachnąca? Chyba jaśminem. Czy światło może pachnieć? - Tatku! - twoje myśli przerwał przyjemny, choć wyraźnie podniesiony głos. Znasz go. Poznajesz. Czy to mogła być Ona? - Tatusiu... Grozi wam niebezpieczeństwo! Nie wiesz nawet jak straszne. Musicie... ~ *BŁYSK* - Musicie! ... ~ *BŁYSK* - Chyba go mamy! - usłyszałeś Ericę i otworzyłeś oczy. Stała nad tobą zakrwawiona i zdyszana, ale szczęśliwa. - Przepraszam szefie, za spranie szefa po pysku w ramach dodatku do medykamentów, ale nie mogliśmy pozwolić na omdlenie dowódcy w takim momencie. Dziewczyna uśmiechnęła się pokazując równy rządek białych zębów, co dodatkowo upodobniło ją do Rek-kina z jej rodzimego świata, którego to wizerunek miała wytatuowany na plechach. Jak znasz dziewczynę, pewnie z połowa plutonu miała już okazję zobaczyć go... Z bliska. - Zaaplikowaliśmy podręczne syfy od jajogłowych i założyliśmy panu ten cacuszny opatrunek - mówiąc to wskazała na twoją rękę. Skupiłeś na niej wzrok i zobaczyłeś metalową obręcz na całym przedramieniu. Wyglądała nieporęcznie, ale nie była zbyt ciężka i nie przeszkadzała w ruchach. Może nawet stanowiła pewną augmentację? Z pewnością wyglądała na wytrzymalszą niż zwykła kość. - Ponoć nie należy przesadzać z używaniem ręki, ale kij z tym. Jesteśmy na wojnie szefu, a ten opatrunek był dostępny jedynie dla dowództwa. Cholera! Chciałabym kiedyś zostać oficerem. Jestem wściekle zazdrosna o takie zabawki. - Jakieś pytania? - dodała po chwili. [/justify]
  7. Ból... Padłeś na orka, którzy zaczął zamykać na tobie morderczy uścisk. Adrenalina buszowała przez twoje żyły, napawając cię niespotykaną energią. Był to niejaki paradoks, ponieważ zamroczony miałeś niewielką kontrolę nad własnym umysłem. Działałeś instynktownie... Pchnięcie, cięcie... Walka w parterze.
  8. Dadudałe

    Piszemy telenowelę!

    *bump* Nabijam Ci temat, przy okazji samemu coś pisząc. Oczywiście nie bierz tego pod uwagę xD. 1) Gwardzista, służący w misji pokojowej na Wschodzie. 2) Kontaktów w szarej strefie! Embarga handlowe nałożone na Federację Kucy Arabskich w wyniku krwawej wojny domowej, uniemożliwiają ściągnięcie najdelikatniejszego, Szkarłatnego Jedwabiu, o którym marzy każda ślicznotka i każdy projektant. Rari ma nadzieję na zdobycie go, wykorzystując przy tym RD do zdobycia kontaktów wśród kucyków na misji pokojowej (tak... Wiem...) 3) Polecą. Czas to pieniądz. 4) Strajk pegazów?
  9. Dadudałe

    Daj swoje foto :P

    To mi się podoba! Zarąbiście . Więcej takich zdjęć. Tylko (mam nadzieję, że nikogo nie obrażam) niepokoi mnie ten troglodyta po prawej - zaraz *pod* kolesiem w masce przeciwgazowej (maska na taki upał? Oszalał ktoś ). Chłop zajedwabiście wygląda xD. Jak człowiek pierwotny co wyczłapał właśnie z jaskini. +5 punktów szacunku.
  10. Dadudałe

    [Zabawa] Walki Wieczoru

    To ja chcę mieć Tingle z Legend of Zelda pułkownika z KFC piosenka to: EDIT: Po zastanowieniu się, ten kawałek jest zbyt mózgotrzepny... Lepiej coś normalnego:
  11. [justify]Rzuciłeś się pod nogi orka. W ostatnim momencie zresztą, bo miejsce w którym znajdowałeś się jeszcze sekundę wcześniej, zostało zmiażdżone z siłą porównywalną do zderzenia się z rozpędzonym frachtowcem systemowym. Ułamki betonu rozprysnęły się po okolicy, wbijając nieprzyjemnie w ciała walczących. Była to jednak jedynie drobna niedogodność w porównaniu z całkiem prawdopodobną śmiercią... W każdym razie pewną, gdybyś się z tego miejsca nie ruszył. Wykonałeś cięcie w poprzek nogi wroga. Celowałeś w ścięgna, ale okazało się to niepotrzebne. Wspomagane energetycznie ostrze wniknęło w ciało jak w masło. Miałeś wprawdzie za mało siły by przeciąć całą kończynę, ale rana była głęboka na tyle, że jedynie cienki kawałek mięsa i ścięgien utrzymywał całość w kupie. Bestia upadła na kolano, a ty wykonałeś szybki obrót by przeorać jej zad ostrzem. Zrobiłeś tak, ale strasznym kosztem. Mek zawył i upadając odwinął się zranioną ręką, chwytając za twoje lewe przedramię. Uścisk imadło - nadal przecież był to potężny ork. W jednej chwili usłyszałeś chrzęst, a zaraz potem poczułeś ogłuszający ból. Przewracając się na ziemię, mek pociągnął ciebie za sobą, starając się chwycić dodatkowo mechaniczną ręką. Pojedynek choć krótki, to zwrócił uwagę najbliższych gwardzistów. Nie zważając na własne problemy, ruszyli szybko by ratować dowódcę... Musisz wytrzymać jeszcze tylko kilka sekund.[/justify] ************************ W ramach nagrody za czekanie:
  12. Dadudałe

    Prace Yuzuki

    D: D: D: Są świetne!
  13. [justify]Zebrana flegma poleciała po idealnej trajektorii delikatnego łuku. Odpowiednik siły coriolisa dla tego księżyca, czyli siły bezwładności, wywołanej jego obrotowym ruchem i różnicą prędkości liniowych punktów położonych na różnych szerokościach geograficznych. Spowodowały one umieszczenie meli w samym środku pyska zielonoskórego, a tym samym wielki, mrożący krew w żyłach ryk nienawiści. Dziesięć punktów dla Gryffindoru, jak mawiał kiedyś jeden z twych mentorów: Pułkownik Alabamus Dunredormus. - Bendziesz umierał długo i śmiertelnie! Jak chomik w wirówce! - Pyskował olbrzym, przecierając sobie twarz. Dalej biegł w twoim kierunku, ale ten moment, ta chwila pozwoliła ci wyciągnąć pistolet i... Strzelić do niego? - Nie! - Krótko i zwięźle... Mek był szybszy i zwinniejszy niż z początku oceniłeś. Wyszarpał ci broń z ręki i zmiażdżył w żelaznym zatrzasku swej sztucznej dłoni. - To nie być czas na stszelanie. Głuptaku. TO CZAS NA RZEŹ! Pchnąłeś go szablą w kierunku głowy. On jednak sparował topornie, przez co twe ostrze przecięło mu mięśnie na organicznym ramieniu i pozostawiło brzydką, głęboką i krwawą szramę. Nie zatrzymało to jednak meka przed wyprowadzeniem kontry... W kierunku twojej głowy zbliżała się pięść, z którą zdecydowanie nie chciałbyś się spotkać. [/justify]
  14. Tak ubogo, ale pokażę w przybliżeniu o co mi chodzi: 1) Brak justowania - chyba nie muszę tłumaczyć. Problem jest taki, że to zwyczajnie przeszkadza w czytaniu i na samym początku łapiesz niepotrzebnego minusa. 2) Brak akapitów - wstawiasz je gdzie chcesz, a nawet wtedy są zwyczajnie... Mało widoczne. Proponowałbym użycie klawisza "tab" do tworzenia wcięć, bo choć też nie są perfekcyjnym rozwiązaniem, to bliżej im do ideału. 3) Brak spacji - w kilku miejscach podkreśliłem sytuacje, w których ten odstęp powinien być, a go nie ma. 4) Powtórzenia - tutaj słowo "Tomek" 5) Sam list od rodziców - też można by go lepiej... Graficznie... Ułożyć w tym opowiadanku. Dla samej przyjemności czytania.
  15. 1) Justowanie tekstu 2) Akapity (także przy dialogach) 3) Za dużo przecinków ;p 4) po wielokropku dałbyś spację 4.1) po zwyczajnej kropce - także 4.2) ... i jeszcze po przecinku i po pauzie 5) kilka literówek i powtórzeń Sam tekst... Muszę bez bicia przyznać, że jeszcze nie przeczytałem. Póki co, to skupiłem się raczej na samym wyglądzie i tylko pobieżnie wypatrywałem jakichkolwiek błędów.
  16. [justify]Właściwie zaskakująca sytuacja... Brałeś już udział w wielu podobnych walkach. Nigdy nie lekceważyłeś wroga, ale też się go nie lękałeś. Tutaj jednak, przez dosłowny ułamek sekundy, sytuacja cię przerosła. Pozbierałeś się jednak, wydałeś rozkazy i rzuciłeś w wir walki. Żołnierze... Średnio posłuchali. Nie można ich jednak za to winić. Zasadzka się udała i w tym momencie każdy walczył na własną rękę. Wszelka koherencja została porozbijana, a podłoga spłynęła szkarłatem. Ujrzałeś granat! Był w ręce zabitego orka zaraz w najbliższym kłębowisku. Rzuciłeś się w kierunku trzymającego go truchła i... Prawie sięgnąłeś. Coś z wielką mocą uderzyło cię w bark, tylko dzięki twemu niebywałemu szczęściu nie wybijając go. Odleciałeś jednak jak szmaciana lalka w górę korytarza i upadłeś boleśnie na betonową podłogę. - Witajta człekowcu! - zaryczał wielki mek. Rozpoznałeś go momentalnie... To ten, któremu odstrzeliłeś wcześniej rękę. Teraz zastąpioną mega-mech-łapą. - Myśmy są najlepsze i najmądrzejsze w galaktyce! Hur! Hur! Ja mek Oplujryło osobiście zgniotę twe wątłe ciałko tak, jak zgniotłym... yyyy... pokonałom cię Mentaltalnie! Potężna sylwetka zbliżała się powoli do ciebie, rozrzucając walczących na boki i nie zważając nawet czy był to przyjaciel, czy przeciwnik. Jak widać żyje teraz jednym jedynym celem... Zabiciem Majora. - Szykujta się, chłoptasiu![/justify]
  17. [justify]Schodziliście powoli i ostrożnie po schodach, aż nie przeszliście do kolejnego holu. Światło migało uciążliwie z powodu awaryjnego zasilania, a wentylacja najwyraźniej została zepsuta, bo znikąd nie było czuć orzeźwiającego wietrzyku włączonego nawiewu. Było duszno... Chyba nawet duszniej niż na zewnątrz, ale przynajmniej nie utrzymywała się tu aż taka wilgoć. Po drodze spotkaliście niewielką ilość orków - samych szabrowników, co was wielce zaniepokoiło. Oczywiście z miejsca ich rozstrzelaliście by nie sprawiali dalej problemu... Ale przecież nawet tak durne bestie musiały wiedzieć o tym, że jesteście w budynku. Musiały! Wpierw doszliście do sypialni. Drzwi były otwarte. Wydano odpowiednie rozkazy i zwiadowcy umiejętnie wślizgnęli się do środka. Po chwili jednak dali znać, że pomieszczenie jest... Czyste? Z pewnością nie było to najlepsze określenie. Wszędzie poukładane były ciała gwardzistów, ułożone w stosy aż do samego sufitu. Cuchnęło niemożliwie, rozkładającymi się zwłokami... Że też nie poczuliście tego zapachu wcześniej. Z samego pomieszczenia wyciągnięty został każdy jeden element, nadający się do wykorzystania: materace, metalowe rurki, szafki... Dosłownie wszystko. Orkowie nie oszczędzali nawet drobiazgów. Poświęciliście chwilę na przeczesanie terenu, ale nie znaleźliście nic co mogłoby się wam przydać... Trudno. Ruszyliście dalej korytarzem, gdy nagłym ruchem ręki zatrzymał was zwiadowca... - Szefie... Coś mi tu... *BUM* Wielka eksplozja rozsadziła pół ściany mniej więcej w środku waszej kolumny. Otworzyło się przejście do sąsiedniego pokoju, z którego rwącym strumieniem wybiegli siepacze. PUŁAPKA![/justify]
  18. Dzięki za sugestię, ale już mamy . Nazwa mogła być troszkę myląca: http://mlppolska.pl/Watek-Memy-z-Rainbow-Dash--31 "Memy z Rainbow Dash"
  19. [justify]*klang* *klang* *klang* Jeden z podkomendnych rzucił pod drzwi granatem. Ten po drodze odbił się spokojnie trzy razy o okratowaną podłogę, a następnie eksplodował rozrywając prowizoryczne drzwi. Byliście przygotowani na nie wiadomo co za nimi, ale powitał was jedynie widok schodzących wgłąb wzgórza schodów i całkowicie usmażony terminal wewnętrznej sieci. Na szczęście dla wysadzającego drzwi gwardzisty - ceramstalowa obudowa została zniszczona już dużo wcześniej. Ostrożnie zeszliście po schodach do surowego holu. Był cały zdewastowany. Na ścianach orkowie wypisali różne obelżywe hasła pod adresem gwardii i Imperatora... Wszędzie zresztą była zaznaczona ich obecność, także ze względu na wrażenia zapachowe. Tutaj wręcz nieziemsko śmierdziało! Był to niemały wyczyn, bowiem system filtrów powietrza powinien działać przecież prawidłowo. Z holu prowadziły trzy drogi: - schody z zaznaczonym kierunkiem: laboratoria | generatory | sypialnie | jadalnia, - schody z zaznaczonym kierunkiem: zbrojownia | stanowiska ogniowe | Dowódca, - trzy nieoznakowane windy. Żołnierze spojrzeli po tobie, czekając na decyzję.[/justify]
  20. Uwielbiam grać przegranymi państwami, a oprócz tego też Polską. Stąd zawsze siadały mi następujące części: - EU2: Kocham za prostotę i przyjemność z gry. Na dłuższą metę jednak wkurza mnie, bo kiedy osiągniesz pewien poziom, to żadne państwo kierowane przez kompa nie może Ci już zagrozić... I największym problemem stają się bunty. ~ Gra Imperium Bizantyjskim, obrona przed Turkami i odbudowa imperium xD. Jest ciężko, ale dzięki temu ciekawie. ~ Gra Polską w okresach Napoleońskich Ambicji, Amerykańskiego Mitu czy Wieku Rewolucji. Żeby było ciężko jak *bardzo ciężko*. - Victoria: Kurczę... Fajnie rozbudowana. Są technologie, narodowości, religie, różne rodzaje wojsk, ciekawe rozwiązania budowlane, fajna polityka. ~ Gra Krakowem, obrona przed Austrią i odbudowa Polski wyrywając ziemię spod trzech potężnych zaborców. ~ Gra jakimś dzikim państwem i próba zdziałania czegokolwiek xD - Hearts of Iron 2: Pięknie rozbudowana, posiada dosłownie wszystko co trzeba, ale mam zastrzeżenia: Komp to kretyn nad kretynów. Nie zostawia sobie w zapasie żadnego potencjału ludzkiego i nie ma czym uzupełniać jednostek frontowych. Z tego powodu po (powiedzmy) siedmiu latach gry, jesteś w stanie rozwalić każdego... No i jeszcze kwestia kompa xD. Kiedy po mapce poruszają się setki niezależnych dywizji, nie wliczając w to nawet flot okrętów i samolotów, to starszy komp może przestać wyrabiać. ~ Gra Polską od 1936. Przeprowadzenie inwazji w 1937 na Czechosłowację i Węgry, rozbudowa potencjału wojskowego, inwazja na Niemcy w 1938 i anektowanie ich w 1939. Rozbudowa PP przez jakieś cztery lata (Polska największą gospodarką świata. Ewentualnie słabsza tylko od USA) i inwazja na ZSRR. Zrzucenie bomb atomowych na Leningrad, Moskwę i Stalingrad. Ustanowienie w Europie Nowego Ładu... SWAG xD Niemniej zawsze żal mi się robiło Węgrów, bo to dobre chłopaki. Więc też im rozwijałem PP i kiedy ostatecznie wyzwalałem wszystkich w Europie spod mojej dominacji, to Węgry były najsilniejszym państwem niezależnym
  21. [justify]Będąc tuż przed główną bramą usłyszałeś w komunikatorze głos Lengemanna. - Uhhhh... Majorze... - zaczął niepewnie. - Kontakt z Rajkovicem mamy idealny, natomiast ani oni, ani lądowniki nie mogą się porozumieć z flotą. Tak, jakby gęste chmury atmosfery księżyca zakłócały przekaz... Ale to jest mało prawdopodobne... Niemniej możemy zobaczyć czy się łączność poprawi, kiedy jakoś je wiatr rozwieje. Przyjąłeś wiadomość ze spokojem. Od zastanawiania się nad takimi problemami są kapłani maszyny. Niech obliczą, wyliczą, naliczą i podliczą te wszystkie swoje magiczne tabelki, a potem w raporcie dadzą znać czemu pieprzony *niezawodny* system zawiódł. Przekroczyłeś próg zniszczonych stalowych wrót. Powyginane i poskręcane kawałki blachy przybrały wyjątkowo finezyjne kształty. Prawdopodobnie tylko maszyna wielkości czołgu mogłaby je staranować. Mniejsza zwyczajnie rozbiłaby się na wrotach i utknęła, wystawiając tym samym na ostrzał. Znalazłeś się w sporej wielkości hangarze. I tutaj znajdowały się ślady po toczonej bitwie: wraki pojazdów, trupy walczących. Widać nawet resztki po wyraźnym punkcie oporu... Gwardia starała się utrzymać wroga poza obiektem, ale poległa. Orków musiało być zbyt dużo. Do wnętrza budynku prowadziła jedna droga, zasłonięta kolejnymi wrotami. Te jednak były już dużo mniejsze... Miały może z trzy metry szerokości. Przed nimi stali zwiadowcy. - Majorze... - zagadał jeden, prezentując należyty salut. - Alexius Sidius Cornhalli, Trzeci Pluton. Wiele do opisywania nie ma. Na zewnątrz nie wykryliśmy żadnej zasadzki czy wrogiej grupy, o ile można tak się wyrazić w naszej sytuacji. Choć wprost tego nie widać, to wzgórze pewnie najeżone jest minami i strefami ostrzału. Z tego powodu proponujemy szturm przez korytarze. Walka będzie brutalna, ale mym skromnym zdaniem daje przynajmniej teoretyczne szanse na zwycięstwo. Większość zabezpieczeń zapewne zostało zużyte i zniszczone podczas szturmu orków, a te durne bestie nie postawią dużej ilości własnych w ciągu kilku dni... Specjalnie mówię dużej, bo z pewnością COŚ dla nas przyszykowali. Zwiadowca podrapał się po nosie, jakby zbierając myśli do dalszej wypowiedzi. Ostatecznie jednak przygryzł delikatnie wargę i kontynuował. - Nie wiemy co jest za tą bramą - powiedział, wskazując palcem za siebie. - Mogę jednak powiedzieć, że poprzednia została rozwalona ładunkiem wybuchowym, a ta pośpiesznie zmontowana przez zielonoskórych. To oznacza, że jakieś fortyfikacje czy zabezpieczenia mogą się w obiekcie znajdować. Jeśli nie chciałoby im się takowych budować, to tym bardziej nie fatygowaliby się z wstawieniem głupich "drzwi". Cokolwiek tam jednak się znajduje, będziemy mieli problem. Nie dysponujemy żadnymi planami obiektu... Dobrze więc byłoby dostać się do jakiegoś terminalu, albo pogodzimy się ze szturmowaniem labiryntu... Po omacku.[/justify]
  22. [justify]Rajkovic odpowiedział uśmiechem, ale nic nie rzekł. Zebrał jedynie przydzielonych mu ludzi i poszedł okopać się na lądowisku. Łącznościowiec natomiast próbował połączyć się z flotą, ale jego mina wyraźnie świadczyła, że niezbyt mu to idzie. - Dziwne Panie Majorze... Słyszę jedynie trzaski i szum, z rzadka pozwalający przebić się pojedynczemu słowu. Nie mogę jednak z nich ułożyć żadnej sensownej wypowiedzi... Chyba chwilowo mamy flotę z głowy. Cholerny sprzęt... W takich warunkach jak panujące na tym księżycu, bardzo szybko się psuł. Duża wilgotność, insekty i ciężki do zniesienia upał. Żołnierze byli wycieńczeni, ale gotowi do dalszej walki. Mogłeś mieć jedynie nadzieję, że nie potrwa ona długo, bo inaczej będziesz musiał w środku bitwy zrobić przerwę na zebranie sił, albo błyskawicznie nauczysz się zwyciężać mdlącym wojskiem. Posłałeś do środka dwóch zwiadowców. To byli doświadczeni gwardziści i poruszali się bardzo ostrożnie. Trwało to długo, ale nie było sensu ich popędzać. Ostatecznie dali znać, że samo wejście, jego okolice i nieduży hangar w środku są oczyszczone. Wraz ze swymi 70 ludźmi możesz wchodzić bez obawy o zaminowane ściany czy ostrzał z zaskoczenia.[/justify]
  23. Hory. Zdecydowanie... Wiem, że je uwielbia.
  24. Rozumiem, chodziło mi raczej o utrzymywanie połączenia. Albo jesteście klonami odpowiadającymi niezależnie od swych oryginałów, albo cały czas utrzymujecie ze sobą połączenie. Czy raczej: oryginał, utrzymuje was przy istnieniu. To raz. A dwa: Sam teleport, to też przecież otworzenie "portalu", tylko bardzo ograniczonego w czasie. Przenosicie obiekt o określonej masie i energii z jednego planu na inny. Dobrze rozumiem? To rodzi kolejne pytania... Czemu nie mogłybyście przenieść obiektu o podobnej masie i energii w drugą stronę? A jeśli nie będziecie w stanie teleportować w drugą stronę, to co z klonami/avatarami? Po zerwaniu połączenia staną się "roślinkami"? Rozpadną się na atomy? Wiem, że moje pytania mogą brzmieć głupio czy bezczelnie, ale zastanawia mnie teoretyczna możliwość dostania się do Equestrii. EDIT: Wiem, że to literówka, ale mnie rozwaliła xD. Mead = miód pitny
×
×
  • Utwórz nowe...