(No, Somniu, pojechałaś...)
Siedzieliście sobie wygodnie, zajadając ciastko i rozmawiając. W końcu jednak postanowiłeś/łaś wziąć "turystki" na spacer po części parku, który niedawno był odnowiony, wypełniony iście magicznymi fontannami. Lunie się one szczególnie podobały Kaskady wody, opadające na wyrzeźbione skały, formujące się w dzbany, kule i inne obiekty ją zauroczyły. Gdy opowiadałeś/łaś o efekcie w nocy. Już w głowie rodził jej się plan umieszczenia takowych parków w Canterlocie. Tamtejszy park też był piękny, lecz trochę staroświecki, a Lunie najwidoczniej podobała się nowa moda.
dyskusja, namowy i żarty wypełniały wam czas, gdy nagle... Twoim oczom ukazały się miejscowe chachary. Za jakie grzechy Bóg pokarał waszą okolicę takimi tłukami i zbirami? Nikt nie wiedział. Jednak wiadome było, że lubili po prostu brać to, co im się podoba. I na wasze nieszczęście, były to księżniczki.
Ich prostackie, przystosowane do klubów metody "podrywu" nie robiły na żadnym z was większego wrażenia. Były wręcz irytujące i uwłaczające.
- Daj spokój, Andy... Musimy wracać... - próby przemówienia im do rozumu nigdy nie skutkowały, lecz nikt jeszcze nie odważył się im postawić. Obawiałeś/łaś się najgorszych scen, znanych z niektórych filmów kryminalnych i książek. Zdegustowane księżniczki chciały ich odepchnąć, przemówić im do rozsądku, lecz to nic nie dawało. Szczególnie pozostała dwójka jeszcze głupszych i bardziej nieokrzesanych typów dawała się we znaki Celestii, której anielska cierpliwość się kończyła. Nagle bardziej martwiący był przyszły los nieświadomego plebsu, niż potężnych księżniczek. I też postanowiłeś/łaś działać.
- Dajcie spokój już no...! - gdy pociągnąłeś/łaś mięśniaka za ramię, ten odrzucił Cię tak, że uderzyłeś/łaś głową o kamień fontanny. Śliski był przez wodę i gładki, więc wielkich szkód nie zrobił. Jednak zamroczyło Cię i wylądowałeś/łaś w wodzie.
I tego było za wiele.
Celestia warknęła cicho i wykonując kilka spektakularnych ruchów (zważywszy na ograniczającą ja sukienkę), których nie było Ci dane podziwiać ze względu na swój stan, rozłożyła dwójkę na łopatki. Gdy Andy zaskoczony obrotem spraw patrzył, jak idiota na Celestię, Luna, nie bawiąc się w subtelność uderzyła z trampka tam, gdzie żaden mężczyzna nie chce być trafiony. Andy zawył sopranem, zwijając się na ziemi.
- Straszne z was gbury i prymitywy. Jeśli zawsze się tak zachowujecie, to mogę jedynie współczuć temu światu. - syknęła Luna, podczas gdy Celestia podbiegła do Ciebie i wyciągnęła Cię z wody. A Tobie się rozjaśniało przed oczami. Obraz powalonych łobuzów sprawił, że Twoja skóra stała się biała, jak ściana. Sama myśl o tym, co Cię spotka w szkole Cię przerażała. Nie mogąc jednak myśleć zbyt logicznie, usiłując coś powiedzieć, popychałeś/łaś lekko Celestię, wołając jednocześnie Lunę, by się ulotnić. Usłuchały "porady taktycznej". Z ich pomocą dostaliście się do jednego z parkowych barów, gdzie usiedliście przy stoliku. Twoja obolała głowa dawała się we znaki, ale jasność umysłu powracała.
- Nic Ci nie jest? - spytała troskliwie Celestia, podczas gdy Luna poprosiła o jakiś lód., czy cokolwiek zimnego. Kelnerka niebawem przyniosła szklankę pełną lodu, a księżniczka nocy przyłożyła Ci okład to obolałej potylicy.