-
Zawartość
512 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Riddle
-
Silver obudziła się, lecz nie zmieniła pozycji ani nie otworzyła oczu dopóki maszyna całkowicie nie stanęła. Dopiero po tym zdarzeniu z niewielkim ociąganiem wstała z fotela i przeciągnęła się. Pomimo wczorajszego zdarzenia i tej nagłej pobudki nie czuła wcale niewyspania. Fotel był wygodny, wagon ciepły, a ona w dobrym humorze. Miała nadzieję, że ów humor zachowa się przynajmniej przez ten ranek. Wydawała się też nie zwracać uwagi na małego podmieńca, albo go ignorować. Po usłyszeniu konduktora przeszła do lokomotywy, aby zobaczyć powód ponownego hamowania. Westchnęła przeciągle, spoglądając na tory. Jeśli cokolwiek miało zepsuć jej humor, to na pewno był to nużący, trzykilometrowy marsz z pełnym ekwipunkiem. Wróciła jeszcze do wagonu, ponownie przechodząc przez cały żmudny proces ubierania zbroi, na końcu zaś zakładając pas z mizerykordią i przytraczając glewię do wiszących z boku pancerza rzemyków, po czym wyszła z pociągu, stając po przeciwnej stronie od Shadowa, patrząc od drzwi.
-
- Właśnie widziałam jak trudne jest to zadanie. Z pewnością trudniejsze od powalenia gryfiego husarza. - Położyła głowę na oparciu fotela. - Albo ścięcia łba smokowi. Silver podniosła jeszcze z podłogi mizerykordię i odłożyła ją na swoje miejsce, do skórzanej pochwy, a następnie zamknęła oczy, rozluźniając się i zasypiając krótko po tym.
-
- Nasz Clint okazał się zajęczą zgubą. Zaiste, umiejętności godne tytułu - powiedziała rozbawionym tonem, uśmiechając się przy tym do brązowego jednorożca. - Aż szkoda, że wilk zabrał jego "trofeum". - Ponownie położyła się w fotelu, wcześniej ściągając gambeson i odkładając glewię.
-
Silver stała w delikatnym rozkroku, jednym kopytem trzymając glewię, o którą widocznie się opierała. Miała spuszczoną głowę i częściowo przymknięte powieki. Była już porządnie senna, żałowała wyjścia z wagonu. Ale jeśli miałaby się wywiązać jakaś walka, to lepiej żeby była na zewnątrz; wszak adrenalina potrafi rozbudzić. Potrząsnęła szybko głową, a następnie spojrzała w niebo. Szum wiatru, księżyc i tęczowe chmury dawałyby razem całkiem nastrojową atmosferę, gdyby nie pluskanie wlewanej wody. I nagle wiatr ucichł. Jaka szkoda. Jednak mimo to, w zaroślach nadal coś szeleściło. To nie mogły być liście. Gwardzistka odwróciła się w stronę z której dobiegał jej odgłos, łapiąc za glewię lewitacją i kierując jej ostrze przed siebie. Na widok stworzonka uśmiechnęła się nieznacznie, nadal jednak trzymając nastawioną broń. I wtedy padł strzał...
-
- Pani Nocy czuwa, ale trzydzieści centymetrów hartowanej stali nie zaszkodzi. - Popatrzyła się na ostrze swojej glewii. - Idę z wami - powiedziała, a następnie spojrzała przez chwilę za siebie, na Shadowa. I on mnie pouczał o solidarności w grupie...
-
Głośny, przeciągły pisk towarzyszący hamowaniu bez większego problemu zbudził Silver, która niemal od razu po tym wstała na równe nogi i przylewitowała do siebie glewię. Następnie rozejrzała się; wpierw po wagonie, a następnie za oknami. Nieco się jednak uspokoiła, słysząc o prawdziwym powodzie hamowania. Wyciągnęła spod stołu gambeson i włożyła go, po czym podeszła do konduktora. - Ile czasu to zajmie? - powiedziała, odruchowo podnosząc twarz i spoglądając na rozmówcę z góry.
-
N: Velvet Orchid było wg. mojej opinii ładniejsze. A: Nigdy nie potrafiłem pojąć sensu i piękna takiej częściowej humanizacji. Wygląda to co najwyżej dziwnie. S: Na białym tle wydaje się wtapiać w forum Oczka ładne, a deviantarta może sprawdzę. U: Nie martw się żelkami. Zefirkowi pewnie smakowały
-
- Dobrej nocy - odpowiedziała, po czym sama zamknęła oczy. To będzie ciężka podróż...
-
(Arcek, a czy jeśli ty będziesz ich karcił za literówki, to czy ja mogę ciebie tutaj karcić za interpunkcję i składnię?) (Jeśli uznasz że warto... Na własną odpowiedzialność możesz )~Arceus - Et tu, Shadow, contra me? - Wstała, kierując ostrze mizerykordii w podłogę, jednak dalej trzymała ją przed sobą. - Mówisz, że nie powinniśmy walczyć między sobą i wymuszasz to na mnie groźbą... walki? W dodatku broniąc tego stwora? Czy już zapomniałeś, co musieliśmy przez te "inne rasy" wycierpieć? Czy nie pamiętasz widoku pobojowisk i zbiorowych mogił? - Stała tak przez chwilę, przechodząc wzrokiem pomiędzy Shadow, Clintem i Dziurką, słuchając tego ostatniego. Nagle upuściła swoją broń, która wbiła się w posadzkę. - Nie dotknę go, ale nie ręczę za kultystów - powiedziała po chwili. Następnie jednorożec położył się w fotelu i odwrócił tyłem do rozmówców.
-
- Nazywaj to sobie jak chcesz, ale nie będę niepotrzebnie nadstawiać karku boś mu nagadał o odwadze. I ja walczę za Equestrię, a nie jakieś robactwo, którego tym bardziej nie uznam za kompana jedynie dlatego, bo kazano nam zabić tę samą osobę. Mógłbyś sobie mieć tę misję w nosie; skutki dosięgłyby cię mimo to. Za pomocą lewitacji wyciągnęła mizerykordię z pokrowca, przyciągając ją do siebie i oglądając ostrze. Pokręciła głową, słysząc wypowiedź podmieńca. Te zioła zbyt dobrze na niego nie zadziałały, pomyślała, na moment obracając szpic mizerykordii w stronę podmieńca.
-
(Mam pewne zastrzeżenia co do użytego przez ciebie słowa "ludzi", Solar. Czy muszę wyjaśniać dlaczego?) Potrząsnęła głową, po czym spojrzała na gwardzistę. - Jedna forma jest przestarzała. Chyba. - Przetarła kopytem oczy. - Ładną porę sobie wybrałeś na zastanawianie się nad językiem - powiedziała obracając głowę tak, aby widzieć krajobraz rozciągający się za oknem. - "Naszych"? To primo. Secundo, równie dobrze możesz zagrzewać do walki pszczołę. Co najwyżej rój może coś zdziałać. Tertio, nie ma sensu się oszukiwać - walka z takimi stworami to nie rzecz dla byle kogo. Ale jeśli nadal chcesz z niego zrobić mięso armatnie - droga wolna.
-
- Z pewnością widziałeś dużo odrażających rzeczy, podmieńcze, sądząc po twoim pochodzeniu z Changei oraz tym, że raczej macie tam lustra, ale chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, na co się porwałeś. To nie będą kucyki z dawnej Equestrii, gdzie zamkną cię w lochu albo obezwładnią zaklęciem, oraz gdzie większość cywili mdleje na widok krwi. Nie, nie zabiją cię na miejscu. Będą się rozkoszować, nasycać twoim strachem, bólem i twoimi agonalnymi krzykami, niczym najsłodszym winem i najprzedniejszym jadłem. - Spojrzała za okno, wzdychając cicho. - I nie skończą póki się nie wykrwawisz, albo nie utracisz zmysłów. - Oparła głowę o fotel, wbijając wzrok w sufit - Czasami zbierają trofea, które ze sobą noszą; głowa żołnierza nabita na jego własną włócznię i noszona jak sztandar, naszyjniki z rogów, kamizelki ze znaczków... - Zamknęła oczy. - Ale najgorsze było grzebanie zmarłych po bitwie. Większość ciał nie miała jakiejś kończyny lub była cała pokiereszowana, a u niektórych można było zobaczyć gołe kości i... wnętrzności. - Przy ostatnich słowach delikatnie zadrżał jej głos. Zacisnęła mocniej powieki.
-
Silver rozejrzała się po wagonie. Zaskoczyła ją nie tylko staranność, z jakim urządzony był wagon, ale i sam fakt posiadania przez podmieńce pociągu. Prawdę mówiąc w Changei nigdy nie była, więc nie miała pojęcia jaki panuje tam poziom technologii, lecz wydawało jej się że nie ma tam maszyn przypominających kucykowe. Podeszła do fotelu znajdującego się przy oknie, jednak możliwie jak najdalej od Dziurki ((cóż za kreatywna nazwa, Nightmare )), i zdjęła swój hełm, kładąc go na stole przy ów fotelu. Następnie zdjęła z siebie skórzany pasek, do którego przypięta była pochwa z mizerykordią i położyła ją obok hełmu, a glewię oparła o tył fotelu. - Silver, gwardzistka. Weteran walk z Królestwem Gryfów, w tamtych okolicach znana jako "Młot na Gryfa". - Odezwała się tuż po Shadow Punch, przy czym delikatnie się pokłoniła. Po przedstawieniu się zaczęła zdejmować zbroję - najpierw zsunęła płyty okalające kopyta, a następnie zdjęła elementy chroniące górną część nóg, odpinając trzymające je rzemyki i kładąc ściągnięte fragmenty obok tych, które chroniły kopyta. Następnie w podobny sposób usunęła z siebie fragment chroniący zadnią część i zaczęła rozpinać rzemyki trzymające napierśnik, a już po chwili się z niego wydostała. Wystarczyło jeszcze by ściągnęła chroniący szyję kołnierz ze skóry oraz metalowych segmentów i już stała jedynie w grubym gambesonie, który także zdjęła. O ile nadal wydawała się nieco wyższa od typowej klaczy, to bez uzbrojenia wyglądała o wiele smuklej, a z pewnością już nie tak groźnie. Pozbierała leżący pancerz, kładąc go pod stołem przy fotelu, a następnie opadła na miękkie siedzenie, czując wyraźną ulgę wynikającą z pozbycia się ciężkiego pancerza. Przechyliła głowę na bok, mrużąc oczy.
-
Gwardzistka nie wstała od razu po otrzymaniu pozwolenia. Najpierw podniosła lekko głowę; na tyle wysoko, by móc zobaczyć Pani Nocy, która... uśmiechała się? Nie był to uśmiech ciepłego lata, jednak Silver poczuła się lżej. Wstała, a następnie z użyciem magii podniosła z ziemi swoją przyłbicę, zakładając ją. Spojrzała jeszcze raz na władczynię, delikatnie się uśmiechając, po czym opuściła zasłonę swojego hełmu i wróciła na swoje stare miejsce, podnosząc też glewię. Gdy do sztabu wbiegł ów Podmieniec, natychmiast zaczęła się mu bacznie przyglądać. Jak bardzo desperacka musi być ich walka z chaosem, skoro razem z nimi wyrusza aż dwóch przedstawicieli ras podrzędnych? O ile smoka może po prostu zignorować, to na członka Roju będzie musiała szczególnie uważać. - Zważ na to, Clint, że z braku wspomnianego żelastwa to właśnie ty możesz być poniesiony na grzbiecie - powiedziała, nie odwracając wzroku od Podmieńca - lecz jeśli będzie trzeba, to przyjmę ten ciężar.
-
Wzięła kilka oddechów, częściowo się uspokajając. Następnie spojrzała na próbującego ją usprawiedliwić Clinta, oraz ponownie na Nightmare Moon, w końcu zdając sobie sprawę z tego, co nierozważnie powiedziała. Z pośpiechem zbliżyła się do miejsca Nightmare Moon, zdjęła hełm, a następnie przyklęknęła na tyle nisko, na ile pozwalała jej zbroja, spoglądając w posadzkę. - Najmocniej przepraszam, o Przynosząca Wieczną Noc, za swoje nieokrzesanie, i z pokorą proszę o przebaczenie doznanej urazy. - Z niemałą obawą czekała na odpowiedź, przy czym nie śmiała się poruszyć choćby o centymetr, nawet pomimo serca bijącego w piersi jak młot.
-
(Dobra, może mi ktoś wyjaśnić o co właściwie chodzi? Ja już całkowicie zgłupiałem.)
-
Usłyszawszy łowcę nagród, odwróciła się w jego kierunku i otworzyła przyłbicę. - Silver, do usług. - Delikatnie się skłoniła, chrzęszcząc przy tym pancerzem. - Pół tony? Ja czuję na sobie około dwadzieścia kilogramów. I nie, nie mam gromadki giermków która będzie to za mną taszczyć - powiedziała i popatrzyła na metalowe fragmenty w ciele kucyka. - A czy to jest jakiś... - urwała, słysząc uderzenie o stół. Zauważalnie podskoczyła na dźwięk grzmiącego Głosu Canterlotu, upuszczając glewię na ziemię. Spojrzała na władczynie, przeskakując pomiędzy nimi wzrokiem i cofając się o krok. Spanikowała. Czuła drżenie na całym ciele, ale na jej szczęście pancerz pokazywał jedynie twarz. Nie miała pojęcia jak zareagować. (Ja też nie mam pojęcia co odpisać i o co ci chodziło )
-
Silver stała prosto, w niemal całkowitym bezruchu, zupełnie tak jak Canterlocka straż na warcie. Prawym przednim kopytem obejmowała drzewce swojej glewii, na której się też częściowo wspierała. Obserwowała siedzące na tronie władczynie, jednak starając się omijać Nightmare Moon i Chrysalis. Ciężko przechodził jej przez myśl fakt, że muszą teraz współpracować ze zwodzącymi Podmieńcami, oraz tą zdrajczynią, która przed wiekami opętała Lunę. Ale przynajmniej w tej drużynie nie będzie ani Podmieńca, ani... kogokolwiek, kto chciałby służyć tak czysto złej istocie. Rozejrzała się jeszcze raz, aby mieć pewność co do składu drużyny; rzecz jasna ona, pegaz, jednorożec.. i smok? Odwróciła się w stronę smoka, gdy ten stanął tuż koło niej. Delikatnie podskoczyła, ale w zbroi było to ledwo zauważalne. Smok, niższy od niej o głowę, a do tego jeszcze potrafił mówić. Tego jeszcze nie widziała. Słysząc jego pytanie westchnęła przeciągle, głównie z irytacji za określenia "kryształowa" i "tęczowa". - W takim razie mógłbym cię tak jakby zawiadomić, że "kryształowa" i "tęczowa" to władczynie Equestrii. Mógłbym też tu, na miejscu, nauczyć cię szacunku. - Za każdym razem akcentowała "mógłbym". - Chociaż nigdy nie spodziewałam się po smoku lepszego sposobu wysławiania się. - Ponownie westchnęła. - Złotą zbroję nosi księżniczka Celestia, pani dnia, drugą władczynią jest księżniczka Cadence, mająca władzę nad Kryształowym Imperium, a "jednorożka" to księżniczka Twilight Sparkle, powierniczka elementu magii. Obok Celestii siedzi Luna, pani nocy, o grzywie niczym usiane gwiazdami nocne niebo. A teraz suplikuję o to, abyś odtąd używał poznanych imion, jeśli nie chcesz stalowego ostrza przerąbanego przez swoją gadzią czaszkę. - Opuściła kopyto na ziemię, łapiąc za glewię lewitacją.
-
W takim razie głosuję za odpaleniem. *Podnosi rękę*
-
A czy po starcie będzie mógł ktoś dojść?
-
“Pomimo tego, iż czasy mroczne, ma wiara i oddanie lśnią.” 1. Imię: Silver 2. Rasa: Jednorożec 3. Wiek: 38 4. Wygląd: Jednorożec stosunkowo wysokiego wzrostu i myląco przeciętnej postury, o białej maści i długiej grzywie w jednolitym, błękitnym kolorze; podobnie z ogonem. Oczy ma w kolorze wiśniowym, a znaczek przedstawia miecz na tle promyków światła. Silver to klacz, jednak po założeniu pancerza stwierdzenie jej płci staje się niemożliwe, więc bywa mylona z ogierem, jeśli się nie odezwie. 5. Profesja: Królewska gwardzistka - ciężkozbrojna 6. Władca: Księżniczki Equestrii 7. Historia: Silver urodziła się w Canterlocie, jeszcze przed wielkimi wojnami Equestrii z sąsiadującymi mocarstwami. Od małego uwielbiała słuchać o rycerskich opowieściach, bohaterskich walkach z podłymi bestiami, o bronieniu słabszych i walce ze złem. Chciała być kimś takim, jak ci legendarni wojownicy. Lecz w przeciwieństwie do innych, których fascynacja z wiekiem opadała, ona wciąż starała się spełnić swoje pragnienie, chociaż z wiekiem jej spojrzenie na te sprawy stawało się bardziej realistyczne. Nie wierzyła już w swoje sławne czyny, jakich miała dokonać, ale nadal chciała służyć krajowi. Do wojska wstąpiła praktycznie zaraz po uzyskaniu odpowiednich predyspozycji. Krótko po tym wybuchła wielka wojna. Została wysłana na granicę z Królestwem Gryfów, gdzie zdobyła nie tylko ogólne doświadczenie w walce, ale i wyuczyła się kilku technik przeciw latającym oponentom. Miała też miejsce jedna niestandardowa walka. Nie była to bowiem bitwa, ani zasadzka. Została wyzwana na pojedynek, najprawdopodobniej przez jakiegoś biedniejszego szlachcica, któremu zabrała z tego świata towarzysza, chociaż okoliczności nigdy nie zostały do końca wyjaśnione. Zgodziła się, jednak nie bez obaw. Walka odbyła się honorowo, jeden na jednego. Gryf posiadał całą kolczugę, miejscami powzmacnianą płytami, podczas gdy Silver miała na sobie skórę powzmacnianą płytkami i ćwiekami. Oboje walczyli młotami bojowymi. Cios, unik, kontratak, blok, kontratak, niegroźne stuknięcie w płytę - trwało to dość długo, aż w końcu jednorożcowi udało się wybić gryfa z równowagi. To była szansa. Stanęła na tylnych kopytach, wzięła zamach przednimi kopytami i zadała cios, opadając jednocześnie do przodu. Hełm gryfa wygiął się nienaturalnie do środka wraz z głuchym brzdękiem metalu, oraz cichym chrupaniem miażdżonych kości. Wił się chwilę w ostatnich spazmach, po czym zastygł. Wygrała. Po tym właśnie wydarzeniu zyskała swój używany po dziś dzień tytuł - Młot na Gryfa. To, oraz kilka innych czynów sprawiło, że dostąpiła wielkiego zaszczytu: przydziału do Gwardii Królewskiej. Tam pozyskała dodatkowe szkolenie, obejmujące także podstawy magii bitewnej, otrzymała też nowy ekwipunek. Standardowy pancerz gwardii noszony na warcie, oraz okalającą całe ciało zbroję z metalu, o przeznaczeniu bojowym. Ale od tego momentu było już tylko gorzej. Discord, Draconequus oficjalnie uznany za nawróconego, zbuntował się. Ale nie zaszkodzil tylko i wyłącznie Equestrii. Cały świat stanął w chaosie, co wymusiło między wojującymi rasami podpisanie sojuszu, na zasadzie “wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”. Silver nie podobało się to ani trochę, lecz ciężkie czasy wymuszają ciężkie środki. Postanowiła okresowo nie zważać na wszystkie plugastwa niedawno próbujące zniszczyć jej ojczyznę, aby położyć kres rozpoczętej po raz drugi tyranii Discorda. Walczyła dzielnie, zakrzepiając w sobie nienawiść do wynaturzonych tworów chaosu, oraz podnosząc morale innych swą zaciętością, lojalnością i odwagą. Jednak przegrywali w tej i tak bezsensownej walce. SIlver stała teraz przed wszystkimi możnowładcami znanego świata. Usłyszała słowa Celestii, a następnie spojrzała na mapę przez wizjer hełmu. Zrobi wszystko, aby zakończyć tę batalię raz na zawsze. 8. Ekwipunek: Pełna zbroja płytowa z przyłbicą, na szczycie której przyczepione są cztery pióra w kolorach grzywy Celestii. Oprócz tego, na fragmencie chroniącym okolice zadu, w miejscu, gdzie powinny być znaczki, wymalowane są po obu stronach symbole Equestrii. Jako broni używa glewii; ma też przy sobie mizerykordię. Prócz tego posiada także juki zawierające trzy bukłaki z wodą, oraz chleb w postaci pięciu placków zawiniętych w cienki papier; ma przy sobie trzy takie pakunki. 9. Informacje dodatkowe: Rasistowska w stosunku do wszystkiego, co nie jest kucykiem. Im mniej dana rasa przypomina kucyka, tym bardziej jest przez nią pogardzana. Alicorny otacza czcią i szacunkiem, a w szczególności Celestię. Nienawidzi chaosu i osoby, które mu się oddały. Stosuje na nich metodę “najpierw zabić, potem zadawać pytania”. W innych wypadkach jest uprzejma, pomocna, niełatwo się denerwuje i zachowuje pokorę. Nie mówi wiele w towarzystwie nieznanych jej kucyków, ale otwiera się w miarę jak poznaje drugą osobę. Honorowa. Theme Song *edit Na polecenie MG dodano stosowny wikt podróżny. ~Riddle
-
Emm, a Nightmare Moon? Bo ona to w sumie przemieniona Luna, a w pierwszym sezonie ją pokonali.
-
Jeśli Celestia ma się jeszcze pokazać, to suplikuję o zmianę jej koloru. Na zwykłym stylu ciężko się czyta. A teraz pytania do fabuły: MG ma jakiś pomysł na sesję, czy będzie tworzył wydarzenia spontanicznie? Przyznaję, nie oglądałem piątego sezonu, ale czy Nightmare Moon nie została przypadkiem zniszczona przez klejnoty? I czy nie istniała jedynie jako Luna? I pytanko dot. mechaniki: Ile osób przyjmujesz? I mam jeszcze coś dotyczące postaci, ale wg. tego, co tu napisałeś, musiałbym to napisać na PW. Chyba. Postaram się jeszcze dziś
-
- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
-
Bardziej zastanawiam się nad cieniami (a właściwie ich brakiem) osób na obrazku. Możliwe, że zwyczajnie przewidziało mi się, a cieni nie ma z powodu pochmurnej pogody, albo zachodu słońca, które jeszcze nie zaszło, lecz kryje się za budynkami.
-
-
Okej, ciekaw jestem jak ci się uda. Znasz może Fallout: Equestria? http://vignette3.wikia.nocookie.net/fallout/images/7/75/Fallout_3_Army_Power_Armour.png/revision/20090131163101 Poproszę o narysowanie takiego pancerza, ale pasującego na kucyka ziemnego. Szkic konturowy, digital, sama postać w pancerzu. W miarę możliwości z półprofilu.