Skocz do zawartości

Kruczek

Brony
  • Zawartość

    1519
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    39

Posty napisane przez Kruczek

  1. W Biblii jakoś za bardzo nie siedzę, ale co do tego jedzenia mięsa to coś jednak tam było na rzeczy. Z tego co kojarzę, kiedy był na początku ten cały Eden z Adamem i Ewą to nie mogli grzeszyć i między innymi dlatego nie jedli też mięsa. Mieli jeść roślinki ale potem się posypało z tym całym jabłkiem i wszystko w pizdu. Potem nadal Bóg kazał żreć tylko chleb i kamienie, bo mięso było "pokarmem nieczystym". Dopiero po potopie Brodaty Ziomek jednak zmienił zdanie i powiedział "A nie, mięso to jednak możecie bo bieda ogólnie, byle nie zawierało krwi życia, pozdro" 
    Czyli faktycznie to "nie zabijaj" odnosiło się też do zwierząt, ale potem zostało zmienione bo trochę trudno jednak by się żyło. No ale tak już jest z religią, każdy ją sobie interpretuje i ustawia jak chce. 
    A co do ofiar to też jakoś to było dziwnie, składali je jako przypomnienie o grzechu i jego konsekwencji czy coś, ale tego mięsa nie jedli. 
    No ale co do tematu - tak bardzo jak chciałbym móc żreć kamienie w zgodzie ze zwierzątkami, tak niestety muszę się zgodzić z tymi mądralińskimi na górze. Prawdziwym problemem jest to, jak zwierzęta są traktowane w niektórych miejscach. Można dążyć do poprawy sytuacji i minimalizować te straty w zwierzętach, ale moim zdaniem lepiej wziąć pod uwagę inne aspekty - na przykład żeby te zwierzęta były humanitarnie traktowane zanim trafią na talerz i żeby się to mięso nie zmarnowało. 
    Z tymi krowami jest tak jak Cahan napisała, nie mają uczuć wyższych, nie wiedzą co to zbrodnia. Ale na pewno wiedzą co to ból i o tym najbardziej należy pamiętać. 
    I nie martw się, @Fluttershy MLP, mnie też irytują niektóre posty które tu przeczytałem, ale większość z ich autorów ma rację. A z tym Twoim weganizmem, jeśli podejdziesz dobrze do tematu to jak dla mnie świetna sprawa. Wszystko dla ludzi, a co to może zmienić, to czas pokaże. 
    Niech Cię to wszystko nie zniechęca, a to co Ci mądrogłowcy wypisali potraktuj jako wyprowadzenie z błędu.

    • +1 3
  2. Ostatnio opykałem Doki Doki i nawet mi się podobało, przekonałem się do gatunku visual novel. (Polecam też Disturbed) 
    A z takich ostatnich smaczków to fajnie mi się wróciło do Dark Messiah of Might and Magic. Fizyka w tej grze jest super przyjemna, jeśli lubisz się znęcać nad ciałami no i największa zaleta gry - kopnięcie. Z żadną grą się tak dobrze nie bawiłem w walce jak z tą. 
    A odradzam wam granie w: lola i csa. Te gówna pożarły mi tyle czasu, że aż przykro jak o tym myślę. A odkąd w to nie gram mam nagle czas na wszystko, lepiej się czuję, odrosły mi włosy na klacie i przestałem słyszeć głosy. Polecam taki wybór życiowy. 
     

  3. Ekhem, ekhem~
    Trochę szkoda, że nie zrobiłeś jednak tej historii. Taki OC bez historii z samymi drogowskazami typu zalety i zainteresowania jest strasznie smutny. Zawsze mi się to kojarzyło z pluszowym misiem, który wygląda ładnie i ma potencjał na zostanie twoim kumplem, ale kiedy po niego sięgasz okazuje się że nie ma w sobie pluszu. Ten plusz jest jednak potrzebny, tak samo jak plusz ciska trochę życia w przytulankę tak historia nadaje postaci charakter. 
    Nie wiem czy to lenistwo, czy po prostu brak wiary we własne siły, ale obrazek jest świetny, a historię dałoby radę doszlifować, od tego właśnie są te tematy. Większość rad które tu znajdziesz odnoszą się do historii postaci, w ten sposób autor wie co poprawić i może to w każdej chwili edytować. 
    Pomyśl nad tym kumplu, chętnie bym zobaczył jak jednak decydujesz się na trochę pluszu, bo póki co niewiele tutaj do podziwiania ^^ 

  4. Mój kot biega samopas, ale na noc wraca i śpi w swoim własnym lokum, czyli naszym dość sporym składziku. Mieszkam raczej z dala od ulicy i wszystko jest raczej w porządku. Kotek jest przyzwyczajony do domu, więc rzadko się szlaja i nie zdarzyło się jeszcze, żeby nie wrócił do domu na noc. Z tego co wiem, kiedy wychodzi od nas, pędzi prosto do sąsiadki, która go polubiła i ma tam u niej własne miejsce do leżenia i jedzonko. 
    Ale przyznam, że nie zawsze było tak kolorowo. Miałem kiedyś kotkę, nazywała się Moodinka (od szalonookiego Moodiego z Harrego Pottera, miała wadę jednego oczka i powiększoną tęczówkę) i zwykle też biegała gdzie chciała. Nie było problemu przez dobre 6 lat, aż sąsiad użył trutki na szczury w swojej szopie. 
    Coś w tym prawdy jest, że kotów nie powinno się puszczać samopas, ale to zależy od tak wielu czynników że trudno to jednoznacznie określić. 
    Wypuszczanie kota to zawsze jakieś ryzyko, ale czasami jest większe a czasami mniejsze. 
    Bardzo fajny temat, dobrze to rozpisałaś Pervi, szanuję. 
    Swoją drogą, przydałby się kiedyś w dziale taki ogólny temat, w którym można by się dzielić wskazówkami na temat tego jak się zajmować swoimi zwierzątkami, czy to koty, psy czy dzikie wunsze. 

    • +1 1
  5. - Ależ oczywiście, moja droga! Wyglądasz naprawdę niesamowicie! 
    - Madame, muszę się zgodzić, ale jeśli chodzi o piękno, nikt Pannie Rarity nie dorówna - odparła kaszmirowa suknia, rumieniąc się lekko. 
    Rarity siedziała przy malutkim stoliku, takim przy którym bawiła się czasami ze Sweetie Bell. Przed nią, na kryształowym talerzyku spoczywała parująca jeszcze herbatka, prosto z prześlicznego, perłowo-białego imbryczka. Po drugiej stronie stołu siedziała suknia, jej najnowsza kreacja. Uśmiechała się do niej szeroko i z gracją popijała herbatkę.
    - Uważaj, moja droga, aby się nie poplamić, to byłaby prawdziwa katastrofa! - zachichotała Rarity. 
    Suknia odwzajemniła uśmiech. 

  6. Nie do wiary, toć gawiedź słyszała, co kiedyś miało miejsce w Pałacu? Jeden z królewskich cukierników dorzucił przez przypadek (choć niektórzy powiadają, że był to zwyczajny zamach na Królewską Mość!) trochę kwaśnej limety do bananowego ciasta samej Księżniczki Celestii. Wszystkie zajęcia w Pałacu odwołano, Ambasada z Trottinghamu musiała spędzić noc w canterlockim hotelu, na rzecz dochodzenia, który z cukierników dopuścił się owej zbrodni. Jeden z nich, niejaki Silver... a może to był Gold, w każdym razie coś z Waffle, przyznał się do winy i tyle mi wiadomo. Ale powiadają, że od tego czasu nie widywano go w zamku, nikt praktycznie go już nie widział. Jego rodzina podobno dostała list o "nagłym wezwaniu" na drugi koniec Equestrii, gdzie miał służyć jakiejś ważniackiej delegacji. Ale delegacja niedługo potem wróciła, a o nim słuch zaginął. Powiada się, że w szczególne noce, kiedy księżyc jest bardzo nisko i widoczna jest jego cała tafla, wiatr niesie krzyki nieszczęsnego kucharza, który bez ustanku powtarza "przysięgam, nie wiedziałem że Wasza Wysokość nie cierpi limonki! NIE WIEDZIAŁEM!" 

    • +1 1
  7. - Przyjacielu - odparł Late. - Skąd jesteśmy? Sam już dobrze nie pamiętam. 
    Late zerknął ochoczo w stronę, z której miała się pojawić potencjalna następna kolejka. Wszystko szło dobrze, nawet bardzo dobrze. Tawerniane wywiady rzadko przynosiły tak szybko skutki. 
    - I nie odbierz tego źle, przyjacielu. Wiele nie mamy do ukrycia, a co mamy, to nie warte nawet zachodu potrąconego karła. 
    Rzucił surowe spojrzenie Sterlingowi, bo spodziewał się, że potraktuje on słowo karzeł jako zaproszenie do rozmowy. 
    - Wspominałeś coś o szefie gangu, Skurwiel Junior, prawda? Brzmi... groźnie - parsknął Late. - Kryjówkę i ksywkę przejął jak mniemam po Skurwielu Seniorze? 

    • +1 1
  8. - Ci... strażnicy - zaczął Late. - Oni muszą pilnować czegoś konkretnego, prawda? Znaczy, oprócz wyłapywania heretyków i bycia wielkim wrzodem na dupie, mają jakieś... konkretniejsze zadanie?
    Nie czekając na odpowiedź, zwrócił się do Sterlinga: 
    - Chyba jednak wpadniemy do - zatrzymał się na chwilę. - Madame, jak tylko ten oto przyjazny jegomość wyjawi nam pewne szczegóły. 
    Late starał się zachować powagę. 
    - Pamiętaj, że nie trafisz do lokalu, jeśli będziesz leżał nieprzytomny pod stołem, więc... zachowuj się. 
    Dobrze wiedział, że Sterling jest naprawdę sprytny i przebiegły, ale czasami miał wrażenie, że opiekował się dzieckiem. Może to przez skłonność do ulegania miejscowym trunkom, a może przez jego wzrost. 
     

  9. @Zegarmistrz 
    Tik, tak, tik, tak, tik, tak, tik, tak...

     

    Dobra Zegar, dość już tej mętnej rozkminy 
    teraz jak Mickiewicz - dam ci trzy godziny.
     

    Godzina pierwsza, posłuchaj mojego wiersza, 
    gaśnie świeczka, na nic zda się ucieczka. 
    Cień skrzydeł, myśliwy, usłyszysz moją mowę, 
    spada pół tony pierza, lepiej uważaj na głowę. 
     

    Nie jestem kurą, Ty zaś jak kogut bez głowy, 
    miotasz się bezradnie w kółko, to moje łowy. 
    A Ty wpadłeś w moje szpony mimo marnych prób obrony. 
    Jesteś skończony. 
     

    Godzina druga, moja miła przysługa. 
    Dobra rada, zostań przy role-playowaniu, 
    bo wiem tyle o balecie, co ty o rapowaniu. 
    Poćwicz walkę na słowa i napisz wszystko od nowa.  
    Chyba już łapiesz to pomału, jesteś tylko moją przepustką do finału.
     

    Są trzy pewne rzeczy, prawda dobrze znana: 
    Wszechświat, Czas no i Twoja przegrana.  

    Godzina trzecia, nokaut stulecia. 
    Gaśnie świeca ostatnia, wpada kula armatnia. 
    Spada zegar, zębatki toczą się po podłodze, 
    to był strzał ostrzegawczy, ku Twojej przestrodze. 

    Mogliśmy być kumplami, wyglądasz jak dusza bratnia, 
    niestety ta godzina, to chyba Twoja ostatnia. 
    Więc weź przykład z Sosny i wreszcie wracaj do lasu, 
    zegar tyka, a ja już nie mam  dla Ciebie czasu. 
     

    • +1 4
  10. Dobrze... ja... 
    *podchodzi do mikrofonu*
    Ja chciałbym coś dodać...

     

    Leslie%20Nielsen%20Head%20Scratch.gif


    Nie znałem Cię zbyt dobrze, Logitech Internet Pro Keyboard, ale jestem pewien, że byłaś wspaniałą towarzyszką Youkaia, którego też nie znam. Czytając, jak wiele znaczyłaś dla tego człowieka, nie mogę powstrzymać łez, które... przepraszam.
    Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak specjalna łączyła was więź. Wiem coś o tym. Wiem, że to wasza ceremonia, ale chciałbym dodać coś od siebie. 
    Miałem pewną myszkę, nazywała się a4tech i ja... ja byłem z nią od trzeciej klasy podstawówki, od pierwszego komputera. Była ze mną 10 lat. I wciąż spoczywa w moim biurku, spokojnie, śpi sobie, gdyby nie ten odłamany lewy przycisk, wyglądałaby, jakby zaledwie spała. Straciłem ją spory czas temu, ale nigdy nie przywykłem do nowej. Straciłem umiejętności strzeleckie, zapał do jakichkolwiek gier fps, wszystko odeszło wraz z nią. 
    Chciałem tylko powiedzieć, że wiem co czujesz. I że kocham moją myszkę, która przeprowadziła mnie przez 10 lat rozkosznego nerdowania, od GTA san andreas po 30 minut dziennie (bo mama wyznaczała) do parogodzinnych maratonów csa. 
    Mam nadzieję, że Twoja klawiatura razem z moją myszką skaczą gdzieś razem po polach wiecznego klikania. Dziękuję.
    • Mistrzostwo 1
  11. @Zegarmistrz 

    Wrona dotarła na miejsce zdarzenia, ekhem, ekhem. 
     

    Prawie południe na zegarze, witaj w swoim koszmarze.
    Jakoś tu nie widzę Smoka, oto słowa Proroka: 
    Chronometr, Samotny Bóg i jego plaga. 
    Spójrz w dół, co tam leci? 
    To chyba Twoja przewaga. 
     

    Zgodnie z moimi wizjami, bawisz się zapałkami. 
    Teksty prosto z średniowiecza, brakuje hełmu i miecza, 
    chciałeś palić heretyków a jesteś w Klubie Antyków. 
    To ja podpalam stos i zostawiam trupa, 
    ty bądź grzeczny, Zegarze i sam się przywiąż do słupa.
     

    Jeśliś taki skory do tańca, skąd ta mina skazańca? 
    Dasz radę się uśmiechnąć, Zegar, ja w Ciebie wierzę.
    Ty tańczysz na moim grobie, a ja w nim dawno nie leżę. 
    Wstałem i zrozumiałem, że mam coś do zrobienia, 
    skopać Ci tyłek, ot co, nie zrzucę tego brzemienia.
     

    Na naszej walki rozpoczęcie, pomyślałem o małym prezencie:
    Proszę, łap kołkownicę, trzymaj kciuk na blokadzie, 
    próbuj szczęścia i pamiętaj, masz pełno nabojów w zadzie~
     

    • +1 2
    • Mistrzostwo 2
  12. Witaj, 
    skąd pomysł na nick? 
    Wierzysz, że istnieje uniwersum w którym to przeterminowane Twixy pożerają Ciebie i Twoich pobratymców? 
    Znalazłeś sobie znajomych, ale czy znalazłeś przyjaciół? Mam na myśli, czy te osoby są Ci tak bliskie, że mógłbyś na nie liczyć podczas ukrywania się przed gigantycznymi przeterminowanymi Twixami? 

  13. Late uśmiechnął się niemrawie i pociągnął z kufla, dając sobie chwilkę czasu na zastanowienie się. Czy powinien ujawniać swojego towarzysza? W sumie, i tak chyba już widzieli ich razem, nie było sensu zgrywać głupiego. 
    - Z kimś - mruknął Late. - Ten tam to Sterling, nie jest zbyt bystry, ale kompan z niego nie byle jaki. Rozeznany w terenie a i jak trzeba to, by dwóch takich strażników przez ramię przerzucił byle się do uciechy dorwać. 
    Late przetrawił uwagę o otrzymaniu dalszych instrukcji i żeby nie zapijać nagłej ciszy, dodał, siląc się na obojętność:
    - Święty Ogień? O czym mowa? 

  14. szkoda, że wywaliłaś, mogłaś w sumie coś zrobić z tymi zdjęciami
    gościu zjebał ale ludzie ładne fotki napykali, mogłaś zrobić dla nich specjalną galerię natury, tematyka bodajże była jesienna, mogłaś zrobić taki temat z galerią i na każdą porę roku zorganizować konkurs fotograficzny
    aktualnie zimowa natura, śnieżek bla bla
    potem wiosna i lato, byłoby spoko~^^ 

    • +1 2
  15. Late zmrużył oczy i myślał. Udał, że niezmiernie interesuje go ściana przed nimi, podczas gdy myślami, wędrował już między murami lokalu Madame Desson. Przejęty wizją, formującą się w jego głowie na skutek przemowy flisaka, poderwał się z miejsca, chwytając oba kufle pełne świeżego trunku. Nie myślał dokładnie co zrobi, ale często mu się to zdarzało. W każdym razie zwykle działało. 
    Starając się nie ulać za dużo zamówienia, ruszył w kierunku zabawowego stolika. Po drodze zmierzył wzrokiem krasnoludy i obleśną parkę, wijącą się nieopodal. Cholera, ta dziewczyna naprawdę była brzydka jak noc. Biorąc pod uwagę gusta Late'a, była naprawdę na samym dole jego listy potencjalnych towarzyszek łóżkowych. Ale dałby sobie rękę uciąć, że jeśli pokazałby jej chociażby fragment skarbu, który kiedyś miał w rękach, wyszłaby ocierając się o niego jak kot podczas rui,  tymi samymi drzwiami, którymi weszła z tym pryszczatym wyrostkiem. 
    Niewiele myśląc, Late bez ostrzeżenia postawił kufel przed rozgadanym flisakiem i uwalił się na wolnym miejscu, tuż obok dwóch niepozornych słuchaczy. Wiedział, że to nie było do końca kulturalne, czy nawet naturalne w takiej sytuacji, ale zdał się na swoją intuicję. Jeśli stawiasz wszystko na jedną kartę i nie pieprzysz się w tańcu, ludzie mogą zareagować dwojako - albo się tobą zainteresować albo uznać cię za zdesperowanego pajaca. W obu przypadkach dobrze rozegrane karty oznaczają nagrodę. 
    - Witaj - powiedział Late. - Przypadkiem usłyszałem, jak szanowny Pan rozprawiał o tym osławionym domu uciech... 
     

×
×
  • Utwórz nowe...