-
Zawartość
4033 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
139
Wszystko napisane przez Cahan
-
1. Brak tagów obowiązkowych. Tekstów niefabularnych też one dotyczą i obowiązują. 2. Brak dostępu. 3. Nawet nie jestem w stanie zweryfikować czy tekst jest kucykowy. Czas na poprawę wynosi 2 dni.
-
Cień Nocy [NZ][Fantasy][Dark][Violence][Adventure][Romans]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Panie i Panowie, oto i jest kolejna część. Rozdział IX 3/4 -
Trucizna w naszych żyłach [NZ][Political][Slice of life][Dark]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Rzecz w tym, że nie... Napisałeś, że to była kapa Crescent, a przynajmniej tak wynika z tekstu. To brzmi jakby Crescent miała kapę ślubną, która była podobna do tej, którą miała mieć Selene, choć mniej modną.- 28 odpowiedzi
-
- [nz]
- [political]
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Trucizna w naszych żyłach [NZ][Political][Slice of life][Dark]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Tak, oczywiście.- 28 odpowiedzi
-
- 1
-
- [nz]
- [political]
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Kruchosc Obsydianu [NZ][Violence][Slice of life]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
No naresz... To znaczy... O, NIE! I dostaliśmy te 3 rozdziały w 3 miesiące. A jak tam z fabułą... Czytając te rozdziały czułam się momentami tak jak oglądając "Diabeł ubiera się u Prady". Czyli przyglądając się jak sympatyczna protagonistka wpędza się w kłopoty i coraz bardziej się wkopuje. I to bolało.. I nie jest to coś łatwego do napisania. Ogółem mam wrażenie, że fabuła bardziej ruszyła do przodu. Nareszcie! Interakcje Obsydian z Joy i Discordem w wymiarze chaosu były urocze. No i w końcu ktoś coś z niej wyciągnął. Oraz odkrył jej pochodzenie. W sumie to, że matka Proskeniona wydaje się czegoś domyślać też jest interesujące. No i w końcu Obsydian robi coś ze swoim konfliktem z Ambrosią. Co prawda znowu się z nią pokłóciła i poglądy obu z nich były oczywiście błędne i głupie - w końcu farma Apple prosperowała raczej słabo zanim Applejack została alikornem. W serialu zwyczajnie ich rodzina biedowała. No i equestriańska szlachta jednak ich ochrania. Ogółem łatwiej mi tu zrozumieć Obsydian, bo jej chociaż Sombra nawbijał głupot do głowy, ale u Ambrosii to chłopomania na takim poziomie, że mogłaby wystąpić w dramacie autorstwa niejakiego Islandersa. Jej ojciec jest szlachcicem z dziada pradziada, matka od stosunkowo niedawna ma tytuł, laska naprawdę mogłaby mniej romantyzować bycie wieśniakiem. Niestety, wybrała okładanie się bronią białą po twarzach, więc jest zgubiona. Obsydian, kotku, nie, to się zawsze kończy tym, że się zostaje najlepszymi przyjaciółkami! ;_; Podobała mi się reakcja Papilli na ich interakcję, za to nie wiem czemu Twilight i Applejack są przeciwko. Ogółem, obawiam się, że Ambrosia spuści Obsydian srogi łomot, ale to jej chyba zbytnio nie zaszkodzi... To tylko siniaki i powierzchowne rany, przecież się nie pozabijają. Jedyną rzeczą, którą bym wycięła z tego rozdziału to interakcja z Sebright, wydaje się dość przypadkowa i zbędna. Ewentualnie dorzuciłabym ją do jakiejś sceny grupowej. Interesujące jest to, że Obsydian używa czarnej magii przez sen i co o tym mówił Sombra... Co jeśli Obsydian w istocie jest potworem, bo nie ma kontroli? Co jeśli powoduje różne dziwne zjawiska w okolicy i nawet o tym nie wie? Ruszyliśmy też wątek potencjalnej matki Obsydian, choć osobiście wątpię, by Sombra i Agape poczęli ją w sposób naturalny, o ile ona w ogóle jest jej matką. Bo czemu wszystkie jego miniony ją znały, a Obsydian nie? Wiadomo, że ten Sombruś jest małym tyranem-hipokrytą, ale czemu miałby ukrywać przed córką akurat to? O ile ona w ogóle jest jego biologiczną córką. Kto wie, może Sombra był wnętrem... Niewolnica niewolnicą, ale Sombra nie pozwalałby nazywać Lady zwykłej lafiryndy służącej mu tylko do zaspokajania chuci. Taką raczej trzymałby w tajemnym loszku tak żeby nikt nie wiedział o jej istnieniu. W końcu koleś bardzo stara się o swój wizerunek perfekcyjnego tyranaTM. Jeśli chodzi o miniony, to dobrze, że Twilight wzięła się w końcu za to przesłuchanie, choć dowiedzieliśmy się mimo wszystko zadziwiająco niewiele. Może poza tym, że na pewno pisał to Ghatorr, bo nikt inny nie załatwiłby zbrodniarzom reżimu Sombry dwóch ślubów w więzieniu. No i pytanie co z klątwą jaką kitku rzucił na AJ. Czy może blefował. Cóż, liczę na to, że tego dowiemy się w następnym odcinku. I tego dokąd prowadzi przejście w zamku. I jak bardzo wszyscy są obrażeni na Obsydian. W sumie, może Discord przyjdzie spuścić jej łomot za obrazę uczuć jego córki? -
Im dłużej czytam tę Twilight tym bardziej jej nie lubię. Nie dlatego, że jest źle napisaną postacią, bo jest świetnie napisaną postacią. Po prostu jej zachowanie i tok myślenia są dla mnie czymś tak egzotycznym, że równie dobrze mogłaby być waranem leśnym. Dowiedzieliśmy się więcej o tym jak Twi radziła sobie w roju podmieńców. A radziła sobie żałośnie słabo. W pewnym sensie Pharynx miał rację, ale jednocześnie bardzo się mylił. Uważam, że głównym problemem jest ten absolutny brak asertywności Twilight. Twilight jako kucyk nie jest stworzona do picia miłości. Tylko tyle i aż tyle. Myślę, że jakby powiedziała to wprost i głośno swoim nowym poddanym i dyplomatycznie radziła im wypić w jej imieniu, to wszyscy byliby szczęśliwi. Ba, myślę, że jakby powiedziała takiemu Pharynxowi wprost, że jej to zwyczajnie nie smakuje, zamiast robić sceny, to ten bardziej by ją szanował. Bo Pharynx szanuje siłę, a tej Twilight brak, mimo że jest alikornem. Twilight nigdy nie będzie podmieńcem. Nigdy nie będzie drugą Chrysalis. Więc po co próbować być tym, kim się nigdy nie stanie? Po co walczyć z przemianą, która nie nadejdzie? Twilight miała tylko jedno wyjście z sytuacji - być Twilight. Ale twardszą, asertywniejszą i mądrzejszą. I najbardziej żałosne jest to, że do niej to w ogóle nie dotarło. Wiemy też, że i Twilight, i Thorax się kochają. I że Celestia zmusiła Thoraxa do ślubu. A przynajmniej tak powiedział Pharynxowi. Ale niby jak? Czy Celestia ma nad nim jakąś władzę? Czy to było takie "Mówię wam to, bo jesteście za głupi, by na to wpaść samodzielnie: ty kochasz ją, ona kocha ciebie, weźcie się hajtnijcie i nie róbcie skandalu, pls". Bo ja serio nie jestem w stanie zrozumieć, czemu Twilight miała taki problem i ból zadu o ten ślub w takim wypadku. Czy chodziło o życie w roju? Czy jako jego królowa nie mogła sprowadzić kucyków i elementów starej kultury? Albo i zrobić kucowe miasto obok? Pewnie mogła, ale nie pomyślała. To byłoby w końcu logiczne rozwiązanie sytuacji, a nie użalanie się nad sobą . W sumie najzabawniejsze by było jakby ta miłość, którą wypiła, to była miłość Thoraxa do niej. I dlatego go to ubodło. W końcu Twilight nie ma pojęcia o płynnej miłości. Ani w ogóle o miłości. Jakby miała, to mogłaby obgadać wiele rzeczy ze swoim mężem zamiast wszystko ukrywać, snuć dziwne teorie i sprawiać, że nikt nie wie o co jej właściwie chodzi i w co ona gra. Dość ciekawe jest to jak podmieńce widzą Chrysalis i że ona była dla nich naprawdę dobrą władczynią. Ciekawe też co się naprawdę stało z jej siostrą, ale osobiście skłaniam się raczej do teorii, że Chrysalis jej nie zamordowała, a jeśli już, to w samoobronie. Nie wiem czemu. A co do tego, że odpowiedź tkwi w przeszłości... Dla czytelników niewątpliwie tak, ale dla Twilight... Twilight nie zobaczyłaby pewnie odpowiedzi nawet jakby ta wyskoczyła zza skały i kopnęła ją w zad. Bo cały czas mam wrażenie, że nawet jeśli Twilight szuka odpowiedzi, to nie szuka rozwiązania. Jakby go szukała, to już dawno by je znalazła.
-
Trucizna w naszych żyłach [NZ][Political][Slice of life][Dark]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Ten rozdział wydał mi się nieco za krótki, ale dowiedzieliśmy się z niego zaskakująco wiele. A jednocześnie niektóre rewelacje wydały się niepotrzebne. Najbardziej zainteresowało mnie to, że Silver Horn ujawnił się Anemone z tym, że Bonfire została przez niego przejęta. I twierdzi, że jest po jej stronie. Jaki to może mieć cel? Próbę zdobycia zaufania Anemone? A może zasiania u niej paranoi i odsunięcia od lojalnych pracowników. W sumie trochę dziwię się, że Bonfire faktycznie chce dostarczyć mu prawdziwe informacje, zamiast polecieć do szefowej, powiedzieć, że przylazł taki i taki i czym go tu nakarmić? Głupie długi ojca to tylko głupie długi ojca, zdrada władcy to poważna rzecz. Inna sprawa to to, czy Anemone rzeczywiście mu ufa, czy tylko prowadzi własną grę. Silver Horn był w ogóle zadziwiająco pewny, że czarna klacz go nie zabije. Cóż, na miejscu Anemone nie zabiłabym go chyba tylko dlatego, by dopaść jego wspólników. A potem ich zabiła. Tak na wszelki wypadek. Pytanie też, co się stanie teraz z Bonfire. Mimo wszystko, nie wyobrażam sobie, by Anemone tolerowała zdradę. Dość ciekawe było widać empatyczną stronę Anemone w stronę Winter Guilt. Szczerze mówiąc, to bardziej bym się po niej spodziewała, że nie będzie się wtrącała, bo chociaż zawdzięcza Winter to, że Helios nie dostał żadnej z jej klaczy, to jednak zarówno odpał księżniczki jak i to, że jest dziedziczką jej wroga mogą wzbudzać w niej naturalną antypatię. Szczególnie, że Winter jest pyskatą i nieogarniętą nastolatką. Mimo wszystko, przeciągnięcie jej na stronę Irydusze jest pomysłem niegłupim. W sumie zawsze mogliby też spróbować ją w przeszłości wydać za Dusty Storma. Są w podobnym wieku. Sam wątek pałacu północnego wydaje mi się dziwny. Jest tak krótki, że aż zbędny. No bo po co Anemone zabrała ich akurat tam? Akurat teraz? Bo przecież nie po radę, której mogliby udzielić gdzie indziej. Nie, chciałeś przemyć róg Discorda (ciekawostka, ale nie wydaje się ważny) i kapę ślubną Crescent. Za kogo miała wyjść Crescent? Lub za kogo wyszła. Chyba że ta kapa należała do Anemone. Ale czemu Forlorn pomyślała o Crescent?- 28 odpowiedzi
-
- 1
-
- [nz]
- [political]
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Przeczytane. Mam wrażenie, że ten rozdział dostarczył mało ważnych informacji. Może poza tym, że Twilight dalej jest irytująca pod pewnymi względami - zwalanie winy na Celestię, swego rodzaju niezdolność do ponoszenia odpowiedzialności za własne wybory. No i lista z Nową Chrysalis mnie rozbawiła. Po prostu, miejsca, w które trafiają myśli Twilight i jej problemy bywają dla mnie mocno absurdalne, choć serialowe. A czemu Celestia trenowała czar zsyłki na Księżyc? To wydaje się oczywiste. Celestia straciła połączenie z Elementami Harmonii, a wciąż potrzebowała mieć jakieś rozwiązanie, które nie wiąże się z zabiciem oponenta.
-
[Archiwa Forum] Dyskujsa o Stellar Blade i tematach (kontrowersjach też) z nim związanych
temat napisał nowy post w Forumowe Archiwa
Okej, zdradzę Wam mały sekret. Takie zmiany w Day 1 patchu są normą. Taki Elden Ring w wersji 1.0 jest zupełnie inną grą. Z innymi nazwami, przeciwnikami, opisami przedmiotów, lore, rozmieszczeniem przedmiotów, tłumaczeniem. A i są w nim przedmioty, które nie trafiły do spatchowanej wersji. W starą wersję dalej można zagrać na konsolach, jak się nie ma internetu i wersję na płycie. Czy to znaczy, że Sony kazało ocenzurować Elden Ring i inne gry Fromsoftware - które mają całe pancerze, które zostały wywalone z finalnego produktu, bo twórcy uznali, że są brzydkie. W przypadku Stellar Blade... Bądźmy poważni, jakby Sony kazało tam zrobić cenzurę, to zmieniłoby znacznie więcej niż jakieś 2 outfity i to takie, które nawet nie są najbardziej odważne . Pewnie była to zmiana estetyczna, ewentualnie podmiana przez jakieś dziwne błędy, które wyszły w fazie testów. A jeśli chodzi o gore, to przyczyną jest prawdopodobnie spadek fpsów (inna sprawa, że ta krew bardziej wyglądała jakby bohaterka wytarzała się miale niż krew). W sumie też nie zdziwiłabym się, jakby twórcy uznali, że ten efekt jest zwyczajnie brzydki? Dodam jeszcze, że jest taki ekskluzywny tytuł na Play Station. Bloodborne. W Bloodborne jest dużo krwi, bardzo dużo krwi i różnych dziwnych rzeczy. I jakoś nikt tego nie cenzurował. Remake Demon's Souls też jakiś taki nieocenzurowany... A co jeśli... Tam nie zadziała się żadna cenzura, tylko zwykła zmiana zdania przez devów, coś tak normalnego w branży? -
[Archiwa Forum] Dyskujsa o Stellar Blade i tematach (kontrowersjach też) z nim związanych
temat napisał nowy post w Forumowe Archiwa
Odblokowuję temat z polecenia administracji. -
[Archiwa Forum] Dyskujsa o Stellar Blade i tematach (kontrowersjach też) z nim związanych
temat napisał nowy post w Forumowe Archiwa
Dość już tego offtopowania i wjazdów ad personam. Tymczasowo zamykam temat do czasu rozstrzygnięcia sporu przez moderację. -
Kruchosc Obsydianu [NZ][Violence][Slice of life]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Kolejny rozdział i... widać, że było to pisane na siłę. Z jednej strony mamy tu małego questa - Obsidian musi zdobyć książkę, co jest ukazane nieco komediowo. I wszystko spoko, ale powiedziałabym, że nieco za mało komediowo. Wciąż jest to kawałek dobrego, ładnego tekstu, po prostu brakuje tu ghatorro-humoru, który bardzo by pasował do takiej sekwencji. Przebłyski dawnego geniuszu się pojawiają przy całej interakcji z Sebright, ale to w sumie tyle. O, jeszcze bibliotekarka na plus. Bardzo łatwo było się utożsamiać z Obsidian w tym rozdziale, jest fajnie pisaną postacią, ale nieco przyczepiłabym się do tego jak otoczenie na nią reaguje. Proskenion, Sebright i Joy - nie mam się do czego przyczepić, ta trójka jest dziwna, więc ma prawo ją lubić. Raczej mam problem z tym, że Starlight i Twilight nieco za bardzo jej odpuściły sytuację z gazetą. Nie to, że wybaczyły jej chwilową, emocjonalną reakcję. Tylko to, że bardziej nie drążyły tematu co się wydarzyło. Wątek z grobem Sombry nawet ciekawy, ale krótki. Ciekawe, czy naprawdę zwłoki ktoś podwędził 5 lat temu, czy po prostu był takim miłośnikiem, że róża zrobiła speedrun. No nic, póki co wątek Sombry, Przebudzonych i ataków w Everfree, które wydają się ze sobą połączone są pewną tajemnicą. No nic, pisz dalej. I nie, nie jest to gorsze od tamtej książki. Obiektywnie jest dobre, po prostu nie jest to szczyt Twojej formy. -
Kategorii takiej nie ma. Aby głos na Epic był uznany za ważny, musisz napisać nieco obszerniejsze uzasadnienie czemu akurat ten konkretny fanfik na niego zasługuje. A fanfik zacny, czytałam go jeszcze przed korektą i jest to chyba moja ulubiona komedia od Suna. Tak jak zazwyczaj jego humor mnie zupełnie omija, tak tu trafił. Zgrabne, zabawne opowiadanie i piękny komentarz do życia społeczeństwa w turystycznych miejscowościach. Gratuluję wygranej i gorąco polecam!
-
[Archiwa Forum] Dyskujsa o Stellar Blade i tematach (kontrowersjach też) z nim związanych
temat napisał nowy post w Forumowe Archiwa
Patrząc na zachowanie i treści wypisywane przez wielu graczy Wiedźmina (w dużej mierze zagranicznych), którzy nigdy książek nie czytali i nie ogarniali w ogóle o co chodzi z Yen i że przecież Trissunia jest taka dobra, miła i cudowna (w książkach ma parę rzeczy na sumieniu, część dość grubych)... W ogóle Wiedźminy zachodowi sprzedały 2 i 3, które są dość odległe klimatem książkom, zwłaszcza dwójka. Dwójka była w dodatku reklamowana nagą sesją Triss Merigold w Playboyu (chyba to był Playboy). Ogółem, nie licząc wątku Dzikiego Gonu, to jedynka jest najbliższym książkom Wiedźminem, a i tak sporo zmienia. W ogóle zagraniczni fani jako pierwowzór traktują zwłaszcza gry. I dla nich święte i jedyne przedstawienie bohaterów to właśnie to growe, które bywa nierówne, zwłaszcza pod względem wizualnym, szczególnie w późniejszych odsłonach. Nie licząc stroju Triss z jedynki, jakby postawić ją koło dziewcząt z Chętnych Ud, to nikt by nie zauważył, że coś się nie zgadza . -
[Archiwa Forum] Dyskujsa o Stellar Blade i tematach (kontrowersjach też) z nim związanych
temat napisał nowy post w Forumowe Archiwa
O obu strojach. Pies z kulawą nogą, by mówił o tej grze kontrowersyjne rzeczy, gdyby nie te stroje. Zielony poza byciem mocno obcisłym i odblaskowym na tyłku, mocno odsłania cyce. A skin suit na pierwszy rzut oka wygląda jak nagość. I to nie artystyczny akt. Chociażby Malenia z Elden Ringa w drugiej fazie jest zupełnie naga, ale jest to inna nagość, nagość przywodząca na myśl klasyczną sztukę, a nie pornola. A przecież Malenia jest niesamowicie wręcz piękna. No jak dla mnie za mało dokładnych materiałów do porównania podobieństwa do modelki (która prawdopodobnie jest poprawiona chirurgią plastyczną, szczególnie, że to Koreanka i na starszych zdjęciach ma mniejsze cycki - ale to może być też kwestia ciuchów i pozy). Tylko że serio, nikt się nie czepia ciała, szczególnie, że to jest i tak stylizowane. Tylko kostiumów postaci, które specjalnie mocno uwypuklają to i owo i robią to w sposób, który w naszej kulturze kojarzy się z erotyką. Np. strój na screenie wygląda jak grafika dla artystów jak nie rysować biustu w ubraniu. Bo biust w ciuchach się tak nie układa. Nawet na zdjęciach Koreańskich modelek. A co do SW Outlaws, to wybrałeś grafikę, na której postać wygląda gorzej. No jak dla mnie tu np. wygląda jak modelka, tylko włosy ma inne i makijaż. Bardziej podobna niż Eve do Shin Jae-eun. Weź pod uwagę, że większość modelek poza planem zdjęciowym wygląda skrajnie inaczej. Powiem więcej, niektóre, które widziałam na żywo, to na żywo są bardzo mocno takie sobie. Jakby zrobiono remake Wiedźmina 2 i 3, to tak by było. -
[Archiwa Forum] Dyskujsa o Stellar Blade i tematach (kontrowersjach też) z nim związanych
temat napisał nowy post w Forumowe Archiwa
Dobra, widzę, że dyskutujecie tak zawzięcie i często schodzicie tak bardzo na offtopy, że aż obejrzałam demo, jakieś recenzje od ludzi, którzy nie są ani na absolutnie NIE, ani na TYŁEK I CYDZGI NA POHYBEL WOKE! I powiem tak... Trailer nie prezentuje tej gry najlepiej. Co tu dużo mówić - grywalna postać wygląda jak sci fi prostytutka. I to jest fakt. Jest to chamski fanserwis skierowany głównie do męskiej widowni i tani chwyt, który ma sprawić, by o grze było głośno. I w trailerze to razi bardzo. Czy to oznacza, że Stellar Blade to automatycznie zła gra? Oczywiście, że nie. Bo sądząc po opiniach ludzi, którzy grali w demo, to całkiem solidny tytuł podobny do Sekiro. A Sekiro to gra wybitna. Nie będę ukrywać, że mnie wizualia głównej bohaterki odrzucają mocno. Fizyka tyłka i cycków wygląda przesadzenie, jak jakieś silikonowe implanty, a ten strój razi. Razi nawet na tle innych postaci, które widziałam. No sorry, ona ma ciuchy jak z pornola lub bardzo odważnego artystycznie teledysku Co tu dużo mówić, marketing jednak działa, bo niemal wszyscy o tej grze słyszeli i ile osób o niej gada. I wydaje mi się, że bardziej trafia poza target typowo soulsowych graczy - w odróżnieniu od chociażby takich tytułów jak Thymesia, Lies of P, The Last Hero of Nostalgaia, Mortall Shell czy nawet nowe Lords of the Fallen. W ogóle sądzę, że do kogoś, kto nie jest zapalonym graczem soulsów łatwiej trafią Jedi Fallen Order (bo Star Warsy) czy właśnie Stellar Blade - reklama i szczucie cycem. Ale bądźmy poważni - heteroseksualne kobiety i geje też potrzebują fanserwisu! nie tylko kobiety w grach są mocno "idealizowane", choć ja bym raczej powiedziała, że ta idealizacja bardzo często polega na seksualizacji - chociażby wielki dekolt Triss Merigold z Wiedźmina. Postaci, która kanonicznie nie nosi dekoltów, bo ma blizny po Sodden. A i kanonicznie w książkach miała zawsze rozpuszczone włosy. I to kasztanowate, a nie czerwone. Sapkowski inne postacie opisywał jako rude, a ją akurat nie, więc... I dziwnym trafem, przeseksualizowana, nieksiążkowa Triss Merigold jest okej, ale Aloy która wygląda po prostu jak muskularna, nieumalowana realistyczna baba... O panie... Ile ja się naczytałam dram i płaczu, że włosy na twarzy u kobiet są nienaturalne i w ogóle fuj! Jakby... Czy ludzie, którzy piszą takie rzeczy widzieli kiedyś prawdziwe kobiety? Z idealizacją męską jest trochę lepiej. Jasne, krata Kratosa czy Geralta są wyidealizowane, ale chyba nigdy nie widziałam dramy, że złe woke sprawia, że postać męska w grze nie wygląda jak ikona seksu. Jakby... NIe ma nic złego, że lubicie nierealistyczne i przeseksualizowane kobiety/facetów, ale nie róbcie nierządnicy z logiki i nie udawajcie, że stoi za tym coś więcej. Bo nie ma nic bardziej żałosnego niż przesycony erotyką content i fani oraz devovie udający, że wcale nie, jakby mieli po piętnaście lat i mama właśnie ich nakryła na oglądaniu filmików XXX. Sama na chwilę obecną raczej nie zamierzam kupować tej gry. Całokształt wizualny jakoś do mnie nie trafia, nie jestem fanką takich futurystycznych realiów. Ale może zmienię zdanie za parę lat, jeśli gameplay będzie wybitny, a gra na wyprzedaży. HL miało gwarantowany sukces jako gra do HP, który jest bardzo popularnym uniwersum. Zdziwiłabym się jakby to nie okazało się hitem, bo jedyne co HL musiało zrobić, to nie być totalnym gniotem. I z tego co widziałam w gameplay'ach, to wyjątkowo nudna i powtarzalna produkcja, która wygląda trochę jak każda gra Ubisoftu. Z bardzo meh fabułą i mechaniką magii gorszą niż w Elden Ringu. Obawiam się, że kontrowersje związane z Rowling i ludźmi, którzy jej nienawidzą za wiele tu nie zmieniły, bo o tytule i bez tego było głośno. A oni sami przecież nie kupili. -
Księżniczka w Różu [Oneshot][Mystery][Dark]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Plus, minus 25 lat przed wydarzeniami serialowymi. Kilka tysięcy lat. To akurat nigdy nie była tajemnica. A co się stało z alikornami... Już "Cień Nocy" w dużej mierze odpowiada na to pytanie: ich populacja nigdy nie była zbyt wysoka. Alikorny potencjalnie mogą żyć wiecznie - jeśli nie zostaną zabite czy powalone przez chorobę, ale fatalnie się rozmnażają. Od swoich początków były krytycznie zagrożone przez większość czasu. A co było ostatecznym gwoździem do trumny... Częściowo można szukać odpowiedzi w kolejnych rozdziałach CN, ale też kiedyś planowałam wielorozdziałowy (krótki) sequel we współczesnej Equestrii. Celestia dla kucyków jest jedynym alikornem od tysiąca lat. A wcześniej przez długi czas była sama z Luną. Kucyki nie znają zbytnio starożytnej historii, jedynie pewne urywki. Celestia nie musi wiele robić - wystarczy, że milczy. Tak jak milczała o swojej siostrze, która przetrwała w świadomości społecznej tylko jako bajka do straszenia źrebiąt. Jednak już w czasach Night Shadow equestriańska odmiana Kościoła Harmonii była uznawana za herezję i wyśmiewana wszędzie indziej, bo Kościół Equestrii stawiał na piedestale Celestię i Lunę jako bezpośrednie córki Harmonii, półboginie, itd. "różowo-fioletowo-kremowe grzywa i ogon" - przymiotnik odnosi się do dwóch obiektów -
Jakiś czas temu Ghatorr i Rarity zorganizowali konkurs na discordzie KKPF. Oto moje konkursowe opowiadanie, które zostało nieco wypolerowane. A o czym to ficzek? Cóż... Tajemnicza Wiedźma sieje chaos w Kotlinie Szmaragdowej i tylko księżniczka Celestia może ją powstrzymać, jednak kiedy dociera na miejsce, to dokonuje niezwykłego odkrycia. Księżniczka w Różu Fanfik jest zgodny z uniwersum "Cienia Nocy".
-
W pracy często nie słucha się pochwał i doceniania za wykonywanie swoich obowiązków, tylko wypłatę. Jest mnóstwo zawodów, których nikt nie zauważa, a nagrodę i pochwały zbiera ktoś inny. Ot, życie. Patrząc na inne odcinki powiązane z tym wątkiem, to legenda z pierwszego odcinka mocno spłycała swoją sprawę. Celestia zwyczajnie odwala całą robotę związaną z zarządzaniem państwem. W większości ciężką, wnerwiającą robotę, a nie się świetnie bawi i patrzy jak kucyki bawią. Zaś Luna... W praktyce jest niepotrzebna. Jej pomoc, to indywidualna pomoc z koszmarami i wzniesienie Księżyca. To drugie Celestia robi bez problemu, to pierwsze... Przez 1000 lat jej nieobecności nic się nie stało. Ty, ja, każdy na tym świecie ma koszmary. I co z tego? Nic. W tym kontekście pomoc Luny, jej osobista misja wydaje się mało istotna. I podejrzewam, że jej moc ma inne zadanie - szpiegować poddanych i szukać ziaren buntu. A że pomoże czasem jakiemuś zestrachanemu dzieciakowi? To tak dla rozrywki. Przecież zbędnych pracowników się wyrzuca, bo generują koszty, a nic nie wnoszą. Normalna rzecz. Inna sprawa, że Luny nikt nie wyrzucał. Luna strzeliła focha i postanowiła obalić siostrę, zostając pojedynczą władczynią Equestrii. Późniejsze sezony pokazały, że Luna o rządzeniu ma zerowe pojęcie i sobie z tym zupełnie nie radzi. To nie była zazdrość o miłość poddanych, ale o realną władzę, co zostało pokazane na początku sezonu czwartego. I utwierdzone później w odcinku, w którym siostry zamieniły się znaczkami. Legenda mocno złagodziła, co zaszło. A przecież nawet podczas konfrontacji Celestia próbowała przemówić Lunie spokojnie do rozsądku, kiedy ta odwaliła zdradę stanu. Ba, sądzę, że Luna na swój sposób miała więcej miłości od poddanych niż Celestia - chodzi po snach, ratuje ich przed koszmarami, ma bardziej intymny, osobisty kontakt niż Celestia, która dla kucyków robi raczej za alabastrowy posąg niż osobę. Luna nie nadaje się do rządzenia, bo zwyczajnie nie jest w stanie wykonywać swoich obowiązków dla królestwa, myśląc o sobie i o swoich kompleksach względem Celestii. Będąc drugą najważniejszą osobą w państwie, co jest naprawdę dobrą pozycją. Nie mam nic przeciwko innym przedstawieniom Luny w twórczości fanowskiej, ale ta serialowa po prostu zachowała się jak rozpuszczony dzieciak, który był gotowy poświęcić wszystko, bo w jej mniemaniu siostra się świetnie bawi, a i dzierży większą władzę. Ma szczęście, że Celestia jest miękka, bo taką zdradę powinno się karać śmiercią. Czy Luna jest ofiarą? Jeśli już, to swojej własnej psychiki. Ale słabi nie powinni stać u szczytu władzy. Władza to w pierwszej kolejności obowiązek, a nie słuchanie pochwał. Ba, to bycie ciągle narażonym na krytykę, niewdzięczność, itd. Jeśli Luna tego nie potrafiła pojąć, to nie powinna być księżniczką.
-
Dobrze widzieć wielki powrót. Tęskniliśmy. I może nawet doczekamy się zakończenia Nowoczesnej Baśni o Księżycu? Fika, którego uważam za arcydzieło. Czemu? Bo ma w sobie coś intrygującego. Tajemnicę, drążącą i nie dającą spokoju. Ma też klimat. Ma swego rodzaju mrok i jest zwyczajnie dobrze napisany. A jak nowości w fanfiku? Przeczytałam teraz 3 ostatnie rozdziały, bo czytałam to już kiedyś. Czy planuję przewertować ponownie całość? Oczywiście. Także jeśli palnę jakąś głupotę, to pewnie przez zawodną pamięć. A co myślę o tym, co przeczytałam teraz? Dziwnie, mgliście, tajemniczo i coraz więcej pytań, jak zawsze. Ale też w końcu dostaliśmy jakieś odpowiedzi i trochę więcej z przeszłości księżniczek. Wychodzi na to, że ktoś rzeczywiście je wygnał. I przynajmniej niektóre z nich sądzą, że na to zasłużyły i to kara. Za co, dlaczego i czy faktycznie tak jest? Nie wiem. Zastanawia mnie trochę kiedy to było. Bo Twilight brzmi jakby jej rodzina mogła być wciąż żywa. Ale z drugiej strony... Cadance świętuje dwusetne urodziny? Czy Cadance była tak stara, kiedy zajmowała się małą Twi? Patrząc na to jak starzeje sie Flurry... jest to możliwe. Ale istnieją też inne opcje. Pierwsza, najprostsza - Twilight nie czuje upływu czasu. Na Księżycu nic nie ma, ma tylko wspomnienia z młodości, które przeżywa i przeżywa. Także ma to sens. Ale ja sądzę, że kluczem jest co innego. Czemu Celestia miałaby kłamać o urodzinach Cadance? Trochę bawi mnie to jak odebrałam ślub Twilight z Thoraxem. Oczywiście, Twilight po latach trochę obwinia Celestię. Tylko no... Celestia w tej części historii zachowuje się jak typowa ciotka/matka/babka. I w zasadzie do niczego Twilight nie zmusiła. Nawet jakoś nie naciskała, tak naprawdę. Jak dla mnie, księżniczka przyjaźni uprawia wieczny scenariusz "co by było gdyby". Bo, z opisów o jej relacji z Thoraxem przed ich ślubem, da się stwierdzić parę rzeczy. 1. Tak, kochali się. Nawet jeśli była to miłość przyjacielska, bez motylków w brzuchu, itd. Ale szanowali się, lubili bardzo swoje towarzystwo i byli dość bliscy. Przynajmniej Twi. 2. Uprawiali seks. W najgorszym razie masz tu friends with benefits, ale takich prawdziwych przyjaciół, których łączy miłość. I nie zdziwiłabym się jakby starsza, bardziej doświadczona Celestia też to zobaczyła i uznała, że czemu nie? Taka zachodnia miłość romantyczna i tak szybko się kończy. A czasami nigdy nie zaczyna/nie działa jak w komedii romantycznej. Czy Twi po prostu nie nadinpretuje? Bo zaczęła to robić dopiero po pytaniu Starlight. Tylko że pytanie Starlight bardziej odnosiło się do tego, że Twi nie chce ślubu. Ale ten ślub nie jest zły - skandalu się uniknie (nie wiem jak zareagowałaby opinia publiczna, że Twilight uprawia pozamałżeński seks z królem podmieńców), politycznie korzystnie, dla Twilight w sumie wiele się tu nie zmienia. Twilight się tu buntuje nie dlatego, że nie kocha Thoraxa, Twilight się buntuje, bo nie zależało jej na ślubie i nawet głupią kiecę ślubną wybiera pod Celestię. Tylko znowu - to nie jest wina Celestii, że Twilight nie jest asertywna. Twilight miała cały czas możliwość przegadania tego z paroma osobami, ale póki co nie wyczytaliśmy, by zrobiła to z najważniejszą osobą tutaj. No nie wiem, ze swoim przyszłym mężem . Nawet, że nie jest jeszcze pewna i gotowa, cokolwiek. Swoją drogą, to podmieniec, on wyczuwa miłość, a ma takich jak on na pęczki, czy Twilight nie mogłaby tego wybadać u nich, jak ma wątpliwości. Czy on w ogóle chciałby z nią być jakby go nie kochała? A może to fik o tym, że... Naprawdę, nie wiem, co o tym myśleć, poza tym, że to wyborny fanfik i liczę na to, że jak najprędzej dostaniemy kolejne części. A i głosuję na EPIC.
-
Tak, tylko fora to twór dla takich starych zgredów jak my. Tu jest porządek, zasady i jeszcze trzeba czasem korzystać z opcji SZUKAJ. Smartfonowe dzieciaki (uspokajanie niemowlaków smartofnami, to widuję regularnie w robocie), mają bardzo krótki czas uwagi i szukają w sieci krótkich i intensywnych treści. Na forach trzeba sobie samemu pokopać i nie ma tak szybkiego pobudzania ośrodka nagrody w mózgu.
-
Powiem Ci, że osobiście wolę, by takie dzieciaki stąd uciekały. Dla własnego dobra. Ba, uważam, że dziesięcioletnie dzieci w ogóle nie powinny łazić po forach internetowych oraz social mediach. Ludzie są okrutni, wyśmieją jakieś krzywe, adekwatne do wieku obrazki, będą takiego dzieciaka podpuszczać by robił z siebie idiotę, itd. Nie mówiąc o zjawisku groomingu. Trudno kontrolować wszystko, co się dzieje na takim forum, szczególnie co użytkownicy robią na PW. Dziesięcioletnie dziecko może się też łatwo natknąć tu na treści niebezpieczne - tu są jednak głównie dorośli i starsze nastolatki, które nie stają na rzęsach, bo gdzieś kręcą się dzieci. Swego czasu autorami clopów były w dużej mierze dzieci (ówczesny regulamin zabraniał im czytania treści +18, ale nie przewidział, że będą je robić). Rekordzistka miała 9 lat. Chyba nie muszę pisać co o tym myślę i jakie to niesie za sobą zagrożenia. Oczywiście, zostało to wszystko posprzątane i jest bardziej pilnowane. Ale tak, uważam, że poniżej pewnego wieku dzieci bez nadzoru rodziców nie powinny się pałętać między dorosłymi. Szczególnie, że niestety, ale w fandomach różne rodzaje przemocy w stosunku do małoletnich istnieją - w Polsce na szczęście nie spotkałam się z niczym gorszym niż zjechanie obrazka czy fanficzka (co wciąż jest przykre, ale z drugiej strony dzieciak zasługuje na szczerość i konstruktywną krytykę, a niektórzy mylą to z hejtem i vice versa), ale z zza wielkiej wody słychać sporo dużo gorszych wieści. Zgadzam się, że komentarze "To gówno, przestań pisać xD" są żałosne i nie powinny mieć miejsca. Bo nic nie wnoszą. Są też autorzy, którzy na konstruktywną krytykę zaczynają się ostro rzucać, bo są dzieciakami/mentalnymi dzieciakami, dla których jedyną niehejterską reakcją jest "OMG ale piękne 10/10" i dosłownie się obrażają i płaczą na cokolwiek innego. Obserwuję to zwłaszcza na grupach rysunkowych u bardzo młodych ludzi. Hejt sprawia, że autor dalej nie wie, co ma poprawić itd., więc jest zły. Ale... realia są takie, że każdy twórca zetknie się z nimi prędzej czy później. Jeśli ktoś odpuszcza po pierwszym razie, to tak czy siak by odpuścił. Bo pisanie/rysowanie/cokolwiek, to w dużej mierze nudne ćwiczenia i niewdzięczna harówa. I już to, a nie złośliwe komentarze, odsiewają większość ludzi, którym się coś krótko wydawało. Często dostaje się przy tym zerową atencję. Żeby wytrzymać ten proces, to to musi być coś więcej niż przelotne hobby. I motywator też musi być lepszy niż ciągłe pochwały od ludzi. Jeśli ktoś tak łatwo odpuszcza, to to nigdy nie było to. Styl stylem, oczywiste braki podstaw i oczywiste błędy błędami. Oczywiście, nie wszystko musi się wszystkim podobać i jeśli coś nie jest zepsute, tylko nie w naszym guście... to lepiej to olać albo powiedzieć właśnie to - wykonanie spoko, ale mi nie podeszło. Niestety, ale parę rzeczy zostało poświęconych, by forum w ogóle mogło przetrwać i zostać załatane. Brakuje też ludzi, którzy by je robili. Idealnym byłoby przywrócenie wszystkich nagród, ale nie wydaje mi się, by to było możliwe. A czemu fora wymierają? W dużej mierze przez zmiany pokoleniowe. Mam wrażenie, że ludzie o dekadę ode mnie młodsi pochodzą z zupełnie innego świata niż ja i są mi dużo dalsi niż ludzie o 10 lat starsi. I wydaje mi się, że to efekt wychowania się ze smartfonami od przedszkola i przyklejeniem do social mediów od maleńkości. Wszystko musi być już, teraz, szybko, natychmiast, nie za długie i zero wysiłku. Młodzi ludzie nie rozumieją dlaczego moderacja zabrania offtopu, spamowania emotek itd. I wszędzie widzą hejt i atak na siebie. Do tego social media dają szybszy, ale często płytszy kontakt, który daje szybszą gratyfikację. No i łatwiej robić fanpage/wydarzenie na fejsiku. I coś tam znaleźć. Ale za to relacje na tych grupach... Fora internetowe bardziej zbliżały ludzi.
-
Luźne przemyślenia na temat Twilight Sparkle. Czy miała być księżniczką?
temat napisał nowy post w "Friendship is Magic" (Generacja 4)
Póki co tak. Cadance to serialowo niewiadoma - nie zostało powiedziane skąd Celestia ją wytrzasnęła i to jako źrebaka alikorna. Ale ciekawe jest to, że kryształowe kucyki rozpoznały ją od razu jako kryształową księżniczkę - może jej serialowa poprzedniczka też była alikornem? Szczególnie, że książki i komiksy są niekanoniczne. Są też inne alikorny z legend - pojawiają się na ilustracjach w książkach pokazanych w serialach i G4 i G5. Prawda. Ale inne opowieści z tych książek już tak. W którejś z nich zebry sobie mają wiochę w lesie Everfree. Okej, to jest niby do pogodzenia, ale naciągane jak stare gacie. Te książki były pisane trochę jak fanfiki, czasem też opierały się na jakichś starych konceptach, które odrzucono - i to dotyczy wiele rzeczy z oficjalnego merchu od Hasbro. Chociaż Cadance pierwotnie miała być jednorożcem. Warte uwagi jest to, że ta książka powstała po Magical Mystery Cure i pisali ją ludzie niezwiązani z Hasbro, chociaż konsultowali się w sprawie czegoś z Meghan McCarthy. W sprawie czego? Nie wie nikt. Co im powiedziała, też nie. Nie zdziwiłabym się, jakby Hasbro nie miało żadnego backstory dla Cadance w serialu i powiedzieli "róbcie co chcecie", jak to było w komiksach. Twilight nieironicznie wygląda jak postać pisana tak żeby była w spektrum autyzmu. U niej to nawet nie jest brak umiejętności. Tylko to jak ona te umiejętności nabywa. Poza tym, że opornie. Cóż, cały ten serial był tak robiony, że... coś mogło cały czas być, ale nie było pokazane i o tym nie mówiono. I jasne, to pewnie znaczyło, że nie było tego wtedy w planach, ale nie tylko. My Little Pony to kreskówka, którą dzieci oglądały w telewizji, przez co nie można od niej było wymagać jakiejś wielkiej ciągłości fabularnej, bo przy takich kreskówkach łatwo pominąć wiele odcinków. Odcinek ma też 20 minut, a to mało czasu, by ulepić jakąś fabułę i rozwinąć to, co jest. Wciskanie na początku brata Twilight czy jakiegoś lore alikornów (kiedy nie jest to nawet odcinek o tym) nie miało sensu. Przecież jak późno poznaliśmy rodziców Mane 6 czy Scootaloo. Albo brata Fluttershy. Mniej mnie dziwi, że jest więcej alikornów i że się nimi rodzi niż parę innych rzeczy - Spike i jego trzy różne dorosłe designy w G4. Ten dorośnięty magią Twilight, ten pod wpływem chciwości (na inne smoki, które mają skarby już to jakoś nie działa...) i ten na koniec serialu. I przede wszystkim - podmiana modelu Luny między sezonami i to na takie, że nawet nie jest zbyt podobna. Nawet w przeszłości, kiedy pokonała Discorda z Celestią, to tak nie wyglądała jak w pierwszym sezonie. Biednym alikornom się dostaje raczej dlatego, że fandom ma swoje headcanony, które tak głęboko wbił sobie do głów, że uznał je za prawdę i że tak być musi. I potem płacz, bo Cadance, bo Flurry Heart, bo jak to młoda Celestia nie miała różowych włosów? Uważam, że headcanony są spoko i często lepsze od tego, co twórcy wymyślą, ale nie róbmy prostytutki z logiki i nie dopisujmy sobie rzeczy do serialu jako "no na 100% tak było, jeśli twórcy mówią inaczej, to są gupi i siem nie znajo". -
Jakby co, event oczywiście się zakończył i został już podliczony. Wrzucam wyniki i tu: I Obsede 1018 punktów II Sun 676 punktów III Ziemniakford 656 punktów Diamond 50 punktów Nepaxor 21 punktów Darth Evill 3 punkty Temat niedługo zamykam i archiwizuję, a niezdecydowanych zachęcam do dołączenia do KKPF, szczególnie, że mamy aktywne inne eventy i konkursy. Oraz kolejne w planach.
-
Luźne przemyślenia na temat Twilight Sparkle. Czy miała być księżniczką?
temat napisał nowy post w "Friendship is Magic" (Generacja 4)
Dawno nie było tu takiego posta, aż czuję się dziesięć lat młodsza Raczej tak, Lauren Faust przyznała to w jakichś wywiadach lata temu. Po prostu cały proces przyspieszono, kiedy nie wiedziano, czy trzeci sezon nie będzie ostatnim. Magical Mystery Cure było planowane jako finał całego serialu. Nie, nie wygląda to tak. Celestia i Luna były pierwszymi alikornimi księżniczkami Equestrii. G5 nawet mówi, że tych alikornów było więcej, po prostu nie w Equestrii. A i Celestia i Luna nie są equestriańskimi alikornami. Ale zważywszy na to, że księżniczka z baśni o truciźnie miłości była alikornem, a i nikt nie powiązał (poza Twilight) Nightmare Moon z Luną, podobnie jak jej siostry z legendy z Celestią, to pewnie kiedyś było ich więcej, tylko nie na tronie. Czemu nie ma ogierów alikornów? Lorowo, to może są, ale to bajka kierowana dla dziewczynek i twórcy w ogóle nie silą się na robienie postaci męskich. Zwłaszcza w pierwszych sezonach prawie ich nie ma. Także brak ogierów, to raczej kwestia produkcji merchu pod zabawki, a nie tego, że ich nie ma fabularnie. Podczas alikornizacji Twilight, Celestia jej mówi, że Twilight dokonała czegoś, co nigdy nie zostało dokonane wcześniej. Możliwe, że Twilight jako pierwsza została alikornem i księżniczką. I, patrząc na lore z G5 ma to sens. Skyros, kraina alikornów powstało już w czasie prac nad G4, tylko nigdy nie zostało zaimplementowane w serialu. Serial też nie mówi o tym, skąd wzięła się Cadance, ale widzimy ją po raz pierwszy jako źrebaka. Flurry jest pierwszym alikornem urodzonym w Equestrii. W Equestrii, a nie w ogóle. Celestia mogła być zdziwiona, zważywszy na to, że Cadance ma dziecko z jednorożcem i wcześniej z takich miksów nie rodziły się alikorny. Nie wydaje mi się też, by Twilight od początku była planowana na księżniczkę przez Celestię. Raczej pierwotnie była planowana na następczynię Elementów Harmonii, bo miała symbol Elementu Magii na zadku. Sądzę, że pomysł z alikornizacją pojawił się później - by unieśmiertelnić Elementy Harmonii i kiedy wróciła Luna, a Celestia zrozumiała, że ma dość tych obowiązków i chce wrócić do domu. Ale to się zbierało przez kolejne sezony. Twilight po zostaniu księżniczką bardzo długo nie miała praktycznie żadnej władzy. Raczej Twilight dzierżyła Elementy Harmonii, a Celestia już nie. Celestia i Luna prawdopodobnie mogłyby rozwiązać większość tych problemów samodzielnie, ale jakim kosztem? Ich problemem jest trochę to, że użycie ich mocy może oznaczać odpowiednik zrzucenia atomówki. W końcu, kiedy ostatnim razem odwiedziły Sombrę, to ten uciekł na 1000 lat. Scena podczas alikornizacji również sugeruje, że Celestia po prostu mogła wbić i interweniować, po prostu nie chciała. Ale chodziło o coś jeszcze. O trening Twilight w jej domenie - Przyjaźni. A Twilight zawsze miała problemy z przyjaźnią. Nietrudno się domyślić czemu laser przyjaźni >>> zrzucenie wrogom słońca na głowę. Nie przypomniała. Twilight jej powiedziała, że nie jest gotowa. Ale tak naprawdę była. Celestia zawsze traktowała sporą część tej roboty jako bzdury. Sorry, jeśli Twilight zawali jakąś imprezę dla łabędzi, to świat się nie zawali, serio. Da ciała? Następnym razem się poprawi. Celestia zawsze wolała, by Twilight popełniała błędy i wyciągała wnioski. I nauczyła się polegać na innych. To zresztą była odpowiedź na problem w tamtym odcinku. Jak księżniczki radzą sobie z tym same? No nie radzą, od tego mają dworzan. Trochę pokory, Twilight, słuchaj czasem doświadczonej służby i jakoś to będzie. A jak coś zawalisz, to co ci zrobią? Obsmarują w gazecie? Nawet nie wiemy, czy Cadance była zmieniona. A wychowywała się z Celestią, bo prawdopodobnie nie miała rodziców. A trochę głupio zostawić sobie jakiegoś wolnego alikorna, by popitalał bez kontroli po świecie. Szczególnie, że dla zwykłych kucyków alikorn = księżniczka. Mają to wdrukowane od pokoleń. Z tego powodu, każdy inny alikorn musi pochodzić od Celestii, bo inaczej to zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. Chyba że jest oczywistym wrogiem. Możliwe, że Cadance robiła za nianię Twilight z dużo bardziej prozaicznego powodu - by nie była samotna i miała powód do luźniejszych interakcji z zamożniejszymi rodzinami Equestrii. A Twilight nie może być plebejuszką już choćby dlatego, że ma dom w Canterlocie (biedota tam nie mieszka) i jej rodzice mieli na czesne do najlepszej szkoły w kraju. Wysłała Cadance, bo Cadance ma zupełnym przypadkiem Kryształowe Serce na zadku i przypomina fizycznie poprzednią władczynię Imperium. Łatwo wzbudza miłość i lojalność, co jest potrzebne do aktywacji Serca. Wydaje się naturalnym wyborem, by ją tam wysłać. A i ona oraz Shining znają się na magicznych tarczach. Celestia i Luna pewnie mogłyby zmiażdżyć Sombrę, ale nie chciały by znowu im uciekł. Obawiam się, że to mogło być zaklęcie na alikornizację. I Kryształowe Imperium było wstępnym testem. Wtedy widzimy jak Celestia i Luna oglądają ten dziennik Star Swirla. Prawdopodobnie wierzyły, że to możliwe, ale chciały sprawdzić jedną rzecz - czy Twilight umie przełknąć własną dumę i poświęcić się dla dobra poddanych, nawet jeśli oznacza to złamanie rozkazu.