Skocz do zawartości

Cahan

Moderator
  • Zawartość

    4021
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    132

Wszystko napisane przez Cahan

  1. Czy to się w ogóle wyklucza? Poza tym, po opuszczeniu ośrodka nikt nie będzie pilnował co i ile je. To dokładnie tak jak w ośrodku dla uchodźców czy jakimś poprawczakiem. Albo w niektórych szkołach z internatem. Ludzie trafiają do tego ośrodka po to, by w ogóle potrafili się jakkolwiek odnaleźć w nowym, obcym świecie i nie stanowić zagrożenia dla siebie i innych. Do ośrodka trafiają tylko konwertyci nieplanowani. Planowani przeszli wcześniej selekcję i kursy przez Biura Adaptacyjne. Także jedyni imigranci, których Equestria przyjmuje niezbyt chętnie, to ci, którzy zostali na siłę zawleczeni przez aktywistów. Equestria po prostu nie wypuści imigrantów, którzy odmawiają jakiejkolwiek asymilacji na zewnątrz. Nowe imię to tylko mała, symboliczna rzecz, która ma tym imigrantom nieco ułatwiać nowe życie. Bo mogą albo iść do przodu, albo sobie gnić. Dostęp do świata ludzi jest możliwy. Ale nie dla wszystkich. Cahan ma takie utrudnienia jak ośrodek - nie może sobie po prostu pójść i zawalczyć w urzędzie o swoje, i to, że Polska nie ma z Equestrią umowy. W Polsce nie ma biur. A obywatelką Polski była ludzka kobieta, a nie klacz magicznej zebry. Mówiąc wprost, polska strona musiałaby być zainteresowana na równi z equestriańską by coś z tym zrobić. Equestria przyjmuje za darmo ludzi, którzy normalnie obciążaliby państwowe systemy, które musiałyby bulić na ich opiekę zdrowotną - nie mówiąc o tym, że odmówienie chorym takiej możliwości byłoby nieco nieetyczne. A że chętnie bierze inteligencję? Czy Niemcy robią inwazję na Polskę, bo lepiej płacą lekarzom i łatwiej u nich zrobić specjalizację, więc ta grupa zawodowa chętnie się tam wynosi? Są konflikty. Niektóre na tym etapie są dopiero sugerowane - jak choćby kuce vs. zebry i gryfy. A inne są dość oczywiste i są to konflikty moralne. Chociażby, czy to, co robią alikorny jest moralne? Z punktu widzenia wielu ludzi, to może być przerażające, ale ich "ofiary" w sumie nie narzekają. Tak, SA to w dużej mierze filozoficzno-religijny SoL z dylematami systemów społecznych. I to bohaterowie są tu tłem. Nawet Cahan jest mniej bohaterką, a bardziej stosunkowo neutralną odbiorczynią procesu i oczami czytelnika. No dobra, ale co ma zrobić? Może: A. Buntować się i walczyć <-- super, nigdy nie wyjdzie z ośrodka, a i pewnie ją zamkną w jakiejś izolatce, jeśli uznają, że jest groźna B. Uciekać na pałę <-- nie zna świata, nie ma środków, no trochę słabo C. Być cierniem w rzyci całego ośrodka <-- nie no, tak to wyjdzie z niego za kilka lat, a nie miesięcy, także luz D. Pogodzić się jako tako z sytuacją, pomarudzić trochę i robić z grubsza co jej każą, jednocześnie starając się respektować własne granice <-- to robi E. Łykać wszystko jak leci F. Nie wiem, jakiś villain arc Mieszka w centrum, nie ma wyboru i jej życie jest kontrolowane, bo na realia Equestrii jest jak dziecko w ciele dorosłego, które nic nie umie, nic nie wie i nie ma środków. I państwo za nią odpowiada i stara się ją ukształtować na przykładną obywatelkę. Inna sprawa, że to się niekoniecznie wiele różniło od jej dawnego życia. A za domem nie tęskni. Nie może wrócić do bycia człowiekiem, bo odwrotny eliksir nie istnieje. A przynajmniej nikt nie wie, by istniał. Czy technologia jest możliwa? W końcu kucyki pochodzą ze świata, który ma więcej wymiarów, w tym magię. Ponyfikacja zmienia cię w zupę i kształtuje na nowo. Czy ludzki, niemagiczny organizm w ogóle przeszedłby taki odwrócony proces? Czy ja w ogóle badano? A może powstała, ale zachowano to w tajemnicy? Kto wie... Jak już wspomniałam, obywatelką Polski była ludzka kobieta. Cahan ludzką kobietą już nie jest. Sponyfikowani ludzie nie mają swoich ziemskich obywatelstw, bo nie są ludźmi. Jeśli Polska ma o coś pretensje to: 1. To, że Equestria ją w ogóle łaskawie nielegalnie zabrała, zamiast zostawić na śmierć. Bo Equestria nie ma do Polski wstępu. 2. Sam atak na dworcu. Tylko, że chyba nie dokonała go Equestria. Polska z własnym prawem nawet niekoniecznie może ściągnąć własną byłą obywatelkę, jako nieludzia z obcego świata. Czy polskie prawo przewidziało w ogóle taką sytuację? To pozostawiam do domysłu czytelnikom, bohaterka nie wie. Ogółem w założeniach, tak, takie konflikty międzynarodowe się dzieją, ale w fiku zakulisowo i nie jest o tym głośno. A czemu? Bo bohaterka ma wokół siebie informacyjne bariery. Inna sprawa, że wiele z tych wątków planowo ma wrócić w późniejszych, pozaośrodkowych rozdziałach. Tak samo jak to, czemu konwertyci nie mogą sobie tak po prostu wrócić. Purple Wind jest też z Brazylii. I programiści mają tam bardzo szerokie widełki płacowe. Nie jest powiedziane ile zarabiała. Ani ile zarobi w Equestrii. A jeśli chodzi o Estelle - SA nie jest o tym, po prostu. Ma pokazać czytelnikowi "Ej, patrz, takie rzeczy się dzieją, ponyfikacja rodzi wiele problemów w Equestrii, o których byś nie pomyślał, ale one istnieją, a wnioski wyciągnij sam". Jakbym miała wnikać dokładnie w każdy taki problem, to ten fik nigdy by nie ruszył w stronę, w którą chcę by zmierzał. Ale czemu miałaby myśleć o rodzinie, a nie o rybach i o braku mięska? Ryby i mięsko dla odmiany lubi. Szczególnie, że to są moje główne myśli - biologia, żarcie i coś, czego nie chciałam umieszczać w fiku, bo było zbyt intymne - religia. O relacjach rodzinnych lub ich braku też niekoniecznie. Także o jakim poziomie ignorancji tu mówisz? Bo serio, nie wiem, co akurat masz na myśli? Że to nie jest dla niej jakaś wielka tragedia, że opuściła swoje dawne, nieco szajsowate życie, które miało jednak jakieś plusy? A w Equestrii wchodzi policjant i mówi jej, że jej nie wolno nadać listu? I skąd wyciągnąłeś tu politykę i prawa do głosowania? Nie miała wyboru studiów, chociażby. I własnej kasy. I nie jest łatwo się wyrwać z robienia tego co ci każą, kiedy całe życie ci się wmawia, że jesteś czyjąś własnością, małym niewolnikiem i nie ma się niczego. Zupełnie niczego. A i nic by samodzielnie nie osiągnęło. Mówiąc w skrócie - jej poprzednie życie też było w swego rodzaju w klatce, tylko inne kraty i strażnicy. Nie musi Ci pasować mój typ humoru i to szanuję. Ale mnie bawi. Tak jak mnie bawiło jak moja uczelnia regularnie łamała na nas prawa człowieka xD. Wiele rzeczy mnie bawi, jestem typem, który prezentuje wredny, sarkastyczny humor i nawet w nieciekawych oraz poważnych sytuacjach się to nie zmieni. I takie jest też SA, to że jest pisane dość lekkim stylem, to że są w nim śmieszki, nie znaczy, że nie może być też trochę mroczniejsze i poważne. Właśnie pod powierzchnią humoru. Wiesz co? Ciężko mi się z tym nie zgodzić. 1. Jest mniej przemyślany niż CN, SA to zmierzenie z TCB i z self insertem. I fanfik, który opiera się na świecie, a nie na fabule, ta faktycznie jest słabo zaplanowana i powstaje w dużej mierze podczas pisania (nie licząc paru wątków). I nie wiem jak to opowiadanie się zakończy (poza tym, że Epilogiem). Za to mam dość dobrze przemyślane światotworzeniowe rzeczy, po prostu nie podam ich od razu i na tacy. 2. Nieśmieszny - dla Ciebie tak, dla mnie i wielu innych czytelników jak widać jednak śmieszny. 3. A to tak. To zdecydowanie tak. Dziękuję za rozległy komentarz i powiem tak - szanuję opinię. Nie wszystkie rzeczy są dla wszystkich. I nie wszyscy mamy takie same wartości.
  2. Link nie działa. Archiwizuję.
  3. Link nie działa. Fanfik leci do archiwum.
  4. Link nie działa. Fik leci do archiwum.
  5. Ogółem założyłam, że Luna nigdy na Księżycu nie była. Bo technicznie nie była, technicznie była tam zaklęta Nightmare Moon, a i to niekoniecznie świadomie, skoro jej wizerunek dosłownie był widoczny na tym ciele niebieskim. Serialowa Luna zresztą nigdy nie była zbyt odporna psychiczna. Wydaje mi się, że pisałam to jeszcze przed sezonem czwartym, ale no... Serialowa Luna dosłownie dała się opętać, strzeliła focha i chciała zabić Celestię, bo kucyki wolały jej siostrę. Kolejne sezony raczej też potwierdzają, że Luna nie jest zbyt mądra istabilna psychicznie. I tak, w założeniu są w tym samym schronie. Ale czy to cokolwiek zmienia? Nie sądzę. Bo królewski głos Canterlotu służy do mówienia do plebsu, a nie osobistych zapisków/komunikacji z rodzoną siostrą Swoją drogą, serialowa Luna też nie zawsze mówi o sobie w liczbie mnogiej (tak, specjalnie sprawdziłam).
  6. Eeee... No niezbyt. Bohaterowie G4 byli bardzo przerysowani, a ich zachowanie irracjonalne, a ich problemy i rozumowanie często na poziomie pięcioletnich dzieci, ciekawe dlaczego ? Opaline jest alikornem wygnanym ze Skyros, gdzie była klaczką w tym samym czasie, co Celestia i Luna i już wtedy była zazdrosnym przegrywem. Do Equestrii trafiła pod koniec długich i pokojowych rządów Twilight, a i jest zasugerowane, że wymordowała większość smoków, odbierając im moc - dlatego jedynym naprawdę dorosłym smokiem jest tam Spike, bo przeżył tylko on i jaja/pisklaki. Zresztą te smoki mówią, że nie widuje się tam młodych, pewnie właśnie dlatego, są za młode, by się rozmnażać. Twilight nie mogła pokonać Opaline, więc stworzyła kryształy i smoczy kamień, które co prawda powstrzymały ją na jakiś czas, ale też przyniosły skutki uboczne - osłabiły już wyczerpane smoki, wydrenowały magię z kucyków, a koniec końców rasy się rozeszły. Wiemy też co Opaline robiła w międzyczasie - zasadziła drzewo, porwała/przygarnęła źrebaka, zbierała wiedzę. Potem kradła znaczki, kontrolowała smoki, etc. To więcej informacji niż o Discordzie, Sombrze, Chrysalis czy Nightmare Moon. O Discordzie było wiadomo tyle, że jest praktycznie bogiem chaosu i kiedyś dostał wciry od Ceśki i Lulu. THE END. Gratuluję, właśnie opisałeś niemal każdy boss fight na początku/na końcu każdego sezonu G4. Nightmare Moon? Przebiegli się po lesie i zdobyli magiczną tęczę, Nightmare Moon nawet nie zrobiła pew pew z rogu. Discord? Zrobił chaos, ale przypomniały sobie, że są psiapsi, magiczna tęcza! Sombra? Coś tam poszeptał, Spike podrzucił Cadance artefakt, koniec! Chrysalis? Co prawda przejęła miasto, ale Cadance dotknęła Shininga i zaczęła nawalać magiczna miłością. Dalej w las też jest to samo - kuce pokonane, ale przypominają sobie, że się przyjaźnią, kochają, więc tłuką magiczną tęczą, KONIEC. Jedyny wyjątek to finał serialu, kiedy kluczem okazały się te wszystkie sojusze, które zawierały przez lata. Nie piosenką, tylko magicznym śniegiem. Also, Chrysalis podczas jej drugich wcirów też nikt nie gonił. Kucyki po prostu nikogo aktywnie nie zabiją na ekranie, bo to bajka dla małych dzieci. Discord - bóg chaosu, który po prostu lubi robić burdel. Cóż za realizm, cóż za historia, co za głębia^^ Starlight - świat jest niesprawiedliwy, kumpel z piaskownicy wyjechał mieć swoje życie gdzie indziej, a wezmę odbiorę wszystkim znaczki i indywidualność, to na pewno dlatego... Pls, to jest rozumowanie na poziomie trzylatka. Trixie - ona nawet nie jest villainem. Ona jest wędrowną artystka, a Mane 6 psuły jej spektakl. Dopiero upokorzona sięgnęła po artefakt, który przejął nad nią władzę. Nawet nie miała żadnego backstory. No Opaline chyba nie żyje. Albo jest uwięziona w drzewach Harmonii na wieczność. Trudno powiedzieć, co gorsze. Ale jak dla mnie to ten sam poziom, co postępowanie z villainami z G4. G4 w pigułce: znamy się jakieś 10 minut, jesteśmy PRZYJACIÓŁMI. Scenariusze odcinków G4 były zawsze nierówne, niekonsekwentne, a finały sprowadzały się do "trzymamy się za łapki i nawalamy magiczną tęczą". Jakby przyjaźń tak działała, to może bym się zgodziła. Postaci w G5 są mniej przerysowane, bardziej stonowane, a relacje pomiędzy poszczególnymi kucami bardziej naturalne. Czuć między nimi chemię i nić porozumienia. Babcia od jednorożców to staruszka z demencją. Nie można jej zupełnie ufać. Ale możliwe, że konflikt pogłębiał się już po stworzeniu kryształów. Ale ta babuleńka też może mieć jakieś 100 lat. To dość czasu, by młodsze pokolenia, o wszystkim zapomniały. Szczególnie, jeśli jakoś szczególnie o tym nie gadano. Wiesz dokładnie co się działo tyle lat temu, kto z kim i dlaczego? A czemu się pokłócili? W finale G4 kucyki praktycznie zrobiły to samo, przy pierwszym pojawieniu się problemów. Obawiam się, że wzajemne podziały i niechęć, zawsze były silne w Equestrii, a w czasach kryzysu pozory puszczały. To proste. Budżet. Te modele 3D i ich animacja jest koszmarnie droga. W pierwszych sezonach G4 też było mało kuców tła, prawie same klacze i w jednej klatce miałeś 4 Lyry, 3 Bon Bon, itd. A i psiapsióły Twilight ze szkoły są w tle jako dorosłe klacze w jednym z jej wspomnień z dzieciństwa xD A fabularnie, to możliwe, że wciry od Opaline i wewnętrzny konflikt. Konsekwentne wątki, regularne dawanie strzępków lore, ciągły postęp i rozwój postaci. To więcej niż G4. Wątek Misty i wątek Opaline akurat ewidentnie były zaplanowane już od filmu. Ogółem, nie mówię Ci, że masz lubić G5, ale zdejmij różowe okulary i nostalgię i spójrz trzeźwo na G4 i jego wady, których nie dostrzegasz tak bardzo, że czasami jest to aż absurdalne. Nie wiem, kiedy je ostatnio oglądałeś, ale wiesz, ja zapamiętałam D-Day w Medal of Honor jako hiperrealistyczny i kiedy spojrzałam na to po latach, to zastanawiało mnie tylko jedno "Jakim cudem wspomnienia tak przekłamały rzeczywistość?". I z kreskówkami z dzieciństwa było podobnie.
  7. Standardowo dziękuję za komentarz! I tak... W zasadzie to jest bardziej tekst o religii, relacji z bogami i opis święta, po prostu. Cały myk polega na tym, że Isleen sama w sobie nie wie. Isleen bardziej pełni rolę przekaźnika dla woli i myśli boskiej. A bogowie nie są od tego, by służyć swoim wyznawcom. Ich ścieżki są do końca niezbadane i nie muszą się z niczego tłumaczyć. Isleen, jako dobra wyznawczyni i kapłanka o tym wie. Bo jest Obdarzona Wiedzą nie dlatego, że jest bardzo mądra czy wykształcona (jak na standardy średniowiecznej wsi może i jest), tylko dlatego, że wypełnia wolę swojej Pani. Pomiędzy Boginią a Isleen jest pewna nieokreślona więź, która sprawia, że Isleen czasami po prostu wie. Nie wie skąd, nie wie dlaczego, ale wie. Bo taka jest wola Bogini. Bogowie nie są sługami. Jako czytelnik czy kucyk z tekstu nawet niekoniecznie znasz tych wyznawców. Ani ich roli i przydatności w większej skali. Akurat w przytoczonym przez Ciebie cytacie powtórzenia służą za środek stylistyczny. Kontrola. A i w tym świecie nikt się nie rodzi jednorożcem. Czemu ma robić coś, skoro nie dostała przykazu z góry? Przynajmniej dla Isleen, jej bogowie są prawdziwi, ich słowo prawdą. Bogowie rzadko są tacy jakich chcieliby ich widzieć ich wyznawcy, nawet fałszywi bogowie, których sobie stworzyli. Czasy się zmieniają, bogowie nie, w końcu są bogami - to oni tworzą reguły. Ilu ludzi czy kucyków, tylu idealnych bogów. Wiara Isleen mało ma wspólnego z moralnością współczesną czy nawet chrześcijańską. No jedyną puentą jest to, by wiernie służyć. Nie dla nagrody, jeśli robimy coś tylko dla nagrody, to czy to coś jest szczere? Służy się dla samej służby, a i ona nie musi być aż tak bardzo ograniczająca. Problemem Isleen nie były więzy narzucone przez Boginię, ale te, które narzuciła sobie sama, bo myślała, że coś tam może powinna. Czyń swoją wolę.
  8. Inną, z innymi wartościami i wadami. Mimo wszystko pod wieloma względami lepiej być poddanym Celestii, Luny, Corry czy Amicitiusa. Mniejsza szansa, że cię zabije, chociażby. Większa, że będziesz sobie żył w spokoju i dłubał swoje sprawy, a póki nie sprawiasz problemów, to raczej ci nic nie zrobią. Chyba że sam tego poszukujesz. Masz państwo, które w razie czego ci pomorze, bez głodu, skrajnej biedy, kultury opartej na wojnie i przemocy. Equestria ma swoje zalety, które są w dużej mierze możliwe dzięki jej wadom. Nie bez powodu w Equestrii żyje trochę gryfów i zebr. Każdy alikorn ma swoją domenę i patronuje innym wartościom. Homeostasis jest z żyjących o tyle wyjątkowa, że jej jakieś abstrakcyjne wartości śmiertelników nie obchodzą, jest bardziej czymś w rodzaju pierwotnych sił natury. A już ze względu na to, nie może być zła. Natura nie jest dobra czy zła. Chociaż jestem ciekawa Twojej reakcji, kiedy dowiesz się o co dokładnie jest ten konflikt i czemu Homeostatis ma takie wąty do kwartetu i istnienia kucyków. Rzecz w tym, że w tym świecie to alikorny są kompasem moralnym. Czy udają? Trudno powiedzieć, ale czemu by miały? Jeśli zechcą, to śmiertelnicy i tak nie mogą się im sprzeciwić. To w końcu ich świat, były tu przed wszystkimi i napisały zasady. I choć nie są traktowane jako bóstwa, to w pewnym sensie nimi są. A bogowie wyznaczają zasady, których inni mogą najwyżej przestrzegać, bo są takim samym prawem jak prawa fizyki. Bóg nie zmieni się dlatego, że jego wyznawcy chcą by był trochę inny, czy coś im nie pasuje. W czym alikorny są lepsze/gorsze niż jakiekolwiek inne bóstwo? I świat SA właśnie taki jest - jakby jakiś politeistyczny panteon sobie siedział na Ziemi, podzielił świat między siebie i miał rasy swoich wyznawców pod wpływami. Rasy, które w ich obecności tracą wolną wolę. Która dla mieszkańców tego świata nie jest wartością. Kucyki, zebry i gryfy nie są ludźmi. I jeśli chodzi o etykę i moralność, to doszły do zupełnie innych wniosków niż ludzie. Ludzi to może przerażać, ale miejscowi raczej są zadowoleni. I z ich punktu widzenia, czemu mieliby nie być zadowoleni? Jakkolwiek to, co robią alikorny z kwartetu nie wydawało się straszne z punktu widzenia ludzkiego obserwatora, dotknięci są szczęśliwi. Ich rodziny i sąsiedzi też. A dzięki temu, Equestria pod wieloma względami jest lepszym miejscem do życia niż Ziemia. Po prostu wszystko ma swoją cenę. Ludzie-kuce to zderzenie dwóch odmiennych cywilizacji, z których każda uważa się za lepszą niż ta druga, ale obie generalnie współpracują i czerpią z tego benefity. Argument ze zwierzęcą moralnością uznaję za o tyle nietrafiony, że poza ludźmi i paroma innymi gatunkami zwierzęta w ogóle nie mają moralności. Alikorny mają. Po prostu niezgodną z kulturą chrześcijańską. A co do niewolnictwa - niewolnictwo nie zawsze było do końca złe. Dla wielu niewolników było wręcz dobre, bo o wartościowego niewolnika dbano, a czasami wręcz zapewniano mu życie w luksusie. Niewolnicy też czasami otrzymywali wolność. A że nie mieli wolności? To zupełnie jak historycznie spora część różnych społeczeństw, z tą różnicą, że nazywano to inaczej. Jest wiele sposobów, by zniewolić człowieka i pod pewnymi względami wszyscy jesteśmy zniewoleni. Tylko okowy są lepiej ukryte.
  9. Zobaczyć ją zobaczysz. Ale weź pod uwagę, że póki co wiesz o niej tyle, co mówią Equestrianie. Którzy jej nienawidzą jako swojego odwiecznego wroga. Wroga, którego nie są w stanie zrozumieć, bo prezentuje tak odmienny punkt widzenia, że to napawa ich lękiem. Niekuce widzą ją w innym świetle. Owszem, Homcia nie jest miłosierna tak jak Celestia. Ale jeśli liczysz na to, że podczas akcji Smaku Arbuza wydarzy się kolejny konflikt na miarę tych wielkich i legendarnych, to nie. Opowiadanie nie jest o tym. A alikorny bardzo rzadko osobiście stają do bitwy.
×
×
  • Utwórz nowe...