Matyas, za fotoszopa Mactera to autentycznie nie żyjesz. Przez Ciebie będę musiała się wysilić i odgrzebac tą rozmowę.
EDIT: Materiał dowodowy:https://docs.google.com/document/d/1KmWZabj0HHx_D8ir1zctzoQ4Bv6ctwgZ4Izj6TK7KR4/edit?usp=sharing
EDIT2:
Oj, Zena, Zena... Coś gra, ale w złym meczecie.
1. Takie leki już powstały, jest tylko jeden mały problem... Te komórki nie żyją wiecznie, a działanie środka jest miejscowe. Dlatego niosą one niską skuteczność. By to było naprawdę skuteczne, to trzeba by stosować to na zarodkach, a to przy poczęciu metodami naturalnymi jest zwyczajnie niemożliwe. Już nie mówiąc o tym, że taki preparat kosztował w cholerę dużo, a badania poprzedzające produkcję jeszcze więcej. Do większości chorób się nie opłaca.
2. Moje dane to dane ŚUMu oraz te wzięte z Drewy (książka do genetyki).
3. Ale po co robić z żaby orła, skoro można dać jej ścierę/łopatę i niech zapiernicza. W rodzinie mam przypadek beznadziejnej idiotki, której nauka do głowy nie wchodziła. A komu by się chciało 40 lat bawić z babą by osiągnęła poziom wiedzy licealisty z dobrego liceum. To jak próby zrobienia z araba konia skokowego. No niby do jakiejś klasy P można, ale po co, skoro inne rasy są do tego 1000 razy lepsze? Szybciej, taniej i przyjemniej. By udowodnić, że się da? Tak, do pewnego poziomu się da, ale dalej nie. Zwierzęta dzielą się na równe i równiejsze, ludzie też.
Ciężką pracą można osiągnąć bardzo wiele, nie twierdzę że nie. Nie uważam też by należało się poddawać. Jeśli naprawdę o czymś marzymy, to róbmyu wszystko by to osiągnąć, nawet jeśli znaczy to że będzie cholernie trudno i boleśnie. Ambicjami i uporem można pokonać nawet zdolniejszych, a leniwszych... Z drugiej strony...
LO - moja klasa ciężko harowała, Ci ludzie kuli po wiele godzin dziennie. Ja nie prowadziłam zeszytów, nie uczyłam się. Na lekcjach spałam, jadłam i rysowałam - dosłownie. Miałam lepsze wyniki od nich. Dużo lepsze. Nie byli w stanie uwierzyć, że taki wiecznie opierniczający się leń może tyle osiągnąć. Pod tym względem Matka Natura mnie kocha. Oni robili wszystko na piechotę i długo, ja z lenistwa wymyślałam na to wzory, które skracały mi pracę. Wystarczy że coś mnie mocno zainteresuje i nieważne jakby trudne nie było, mogę się tego nauczyć.
Czy twierdzę że byłam od nich lepsza? Jeśli chodzi o to czego wymagał profil biologiczno-chemiczny to zdecydowanie. Większość tych ludzi nigdy nie powinna nań trafić, bo ich talenty były skrajnie inne.
4. Buahahahaha. Nope. Nope. Zacznijmy od tego, że inbred odpowiednio stosowany jest czymś bardzo korzystnym. A rozszczep kręgosłupa to zupełnie inna kwestia niż chów wsobny. Gen odpowiedzialny za tworzenie się załomka na ogonie odpowiada też za rozszczep kręgosłupa, dlatego jest to wada, która dyskwalifikuje kota z hodowli. W nowoczesnej hodowli kotów rasowych robi się masę badań i odpowiednio dobiera się osobniki rodzicielskie by tych wad nie było. Czy się udało? W Europie tak, w Ameryce mają dobro zwierząt w głębokim poważaniu. U nas licencję hodowlaną zdobywa się po minimum dwóch wystawach, gdzie kot musi otrzymać odpowiednią ocenę. Do tego badania weterynaryjne, w przypadku niektórych ras (szczególnie dużych ras pochodzenia naturalnego, bardzo mało chowu wsobnego ) badania genetyczne.
I w hodowli jest dopuszczalny określony procent inbredu, chyba że w przypadku formowania nowej rasy.
5. Tak, ale będzie występowała rzadziej, a selekcja będzie trwać cały czas.