-
Zawartość
682 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Shey
-
-Nie jesteś mniejszym czubkiem ode mnie stojąc w promieniu rażenia. Nie szkoliła mnie al kaida. Nie oceniaj ludzi po okładce. Powinieneś znać to zdanie jak tak bardzo jesteś oddamy Equestrii. Naprawdę chcesz zginąć? Nie skończy się to źle jeśli poczekasz na Celestię. Jeśli faktycznie jest taka dobra i wspaniała nie będzie narażać innych. Ty to właśnie robisz. Może i chcesz zginąć ale co ma do tego na przykład pracownicy biura? Strzelisz? Puszcze łyżkę, wybuchniemy. Uśpisz? Puszczę łyżkę wybuchniemy. Zabierzesz mi zapalnik? Puszczę łyżkę wybuchniemy. Jak już wspominałem nie mam nic do stracenia. Jeśli poddam się nie czeka mnie inny los niż loch? Mam rację?
-
-Czubku? To dosyć miłe. Leżąc na ziemi trudniej trzymać łyżkę od zapalnika by nie wybuchł wiesz? Ja nie mam nic do stracenia a ty? Masz żonę lub dzieci? Na pewno masz rodzinę i na pewno nie chcesz by za tobą płakali. Mam nadzieje że nie zginiesz bo ktoś miał kaprys by wysadzić się w biurze. Mam zamiar zadać jedno pytanie Celestii. To wszystko. List do niej został już wysłany więc zaraz tu przybędzie i zrobi ze mną porządek.
-
Pot mi zaczął spływać po twarzy, odpowie? nie odpowie? Musi! Przecież nie narazi swoich poddanych! Może nie jest taka świetna i wspaniała? Serce biło mi bardzo szybko, nigdy chyba nie byłem tak zdenerwowany. Co prawda brałem w dwóch misjach uważanych za samobójcze ale wtedy mogłem coś robić! A teraz mogę tylko czekać. Nie chce żeby jutro nagłówki gazet na drugiej stronie miały tytuł: Pierwszy samobójca który zmarł na zawał! -Co się tak gapisz? Każdy się denerwuję przed spotkaniem z Celestią nie? - powiedziałem do jednorożca.
-
Jednorożec w recepcji skamieniał, najwyraźniej nie wiedział co ma zrobić. -Głuchy jesteś? Czy nie umiesz napisać listu? Spokojnie podyktuję ci: Droga księżniczko Celestio! Mam do ciebie sprawę której nie można odłożyć na później. W biurze mamy człowieka z bombą który grozi że się wysadzi. - powiedziałem nieprzyjaznym tonem -Wysyłaj ale już! - jednorożec po chwili wysłał list. Ja tym czasem włożyłem rękę do kieszeni i wyjąłem zawleczkę nadal trzymając zapalnik by nie wybuchł.
-
(Uuu tak drogo? Co z dofinansowaniem z unii europejskiej lub rabacie? Może być nawet na debet.) Byłem już przed biurem. Wziąłem głęboki oddech, to co chciałem zrobić było szalone nawet jak na mnie. Przydałby się chociaż łyk wódki, z tym byłoby lżej. Wszedłem do środka i wykrzyczałem: -Skrobnij ktoś list do księżniczki że jakiś psychopata z FOL'u chce się wysadzić w jej biurze adaptacyjnym! Macie góra minutę. Jakby wam długopis zginął to nie traćcie czasu na szukanie go. Mam własny - po tych słowach rzuciłem długopis do jednorożca z recepcji.
-
(42+8=50. Można się jeszcze dowiedzieć ile się płaci za założenie?) Leniwie podniosłem się z łóżka i poszedłem do lodówki żeby sprawdzić co tym razem zjem na śniadanie. W mniej więcej połowie drogi przypomniałem sobie że tam jest tylko światło a ja niestety nie umiem przeprowadzać fotosyntezy. Wsunąłem rękę do kieszeni i wyjąłem komórkę z zamiarem zadzwonienia po pizzę. Jednak powstrzymała mnie pewna myśl: Człowieku! Od dwóch tygodni jeszcze tylko pizzę, ile można? No w sumie mam rację, dzisiaj zrobię sobie normalny obiad mięso, surówka i ziemniaczki a potem się popiję procentami. Zanim poszedłem na zakupy włączyłem na chwilę telewizor. Usłyszałem tylko jedno zdanie a już wiedziałem że dzisiaj znowu czeka mnie na obiad pizza, bariera się rozszerza. Bariera miała zajmować 50% ziemi nie więcej nie mniej. Chciałbym porozmawiać z Celestią, tylko jak? Miałem już pomysł, co prawda był głupi ale może okazać się skuteczny. Wziąłem pierwszą lepszą bluzę i parę reklamówek jednorazowych. Wsypałem heksogen do reklamówek a potem przykleiłem taśmą do bluzy (Od wewnętrznej strony). Przydałyby się jeszcze jakieś odłamki, gwoździe będą idealne. Postąpiłem z nimi podobnie jak w przypadku heksogenu. Do jednej reklamówki przymocowałem zapalnik. (Taki od granatu) Wyszedłem z domu i już byłem w drodze do biura adaptacyjnego.
-
Otworzyłem drzwi i od razu poszedłem do łazienki chwytając po drodze maskę przeciwgazową. To pomieszczenie wydawało mi się najbardziej odpowiednie ponieważ na podłodze były kafelki a nie drewno. Postawiłem palnik na podłodze, nalałem spirytusu a następnie go zapaliłem. Wyjąłem kolbę i ostrożnie nalałem do niej kwasu siarkowego a następnie wsypałem azotan potasu. Po chwili kolba delikatnie ogrzewała się na trójnogu nad palnikiem a ja założyłem maskę przeciwgazową. Następnie do powstałego kwasu azotowego dosypałem urotropiny. Z radością w oczach widziałem jak powstaje heksogen- jeden z najpotężniejszych kruszących materiałów wybuchowych. Tą operację powtórzyłem parę razy aż do wyczerpania składników. Wyszło tego całkiem sporo, około kilogram. Jestem ciekawy jakiej jest czystości, jutro może przeprowadzę testy. W tej chwili uświadomiłem sobie że jestem głodny. Zadzwoniłem po kolejna pizzę, nie miałem wyboru w lodówce było tylko światło a ja nie jestem roślinką. (Eliza mam parę pytań dotyczących sklepu. Nie chce mi się zaśmiecać tobie pw jak wiem że tutaj też to przeczytasz. Trzeba kupować od razu 200 elitarnych żołnierzy za 80 punktów czy można kupić 50 żołnierzy za 20 punktów? 200 mi nie potrzeba a po drugie nie stać mnie. Czy żeby założyć jakąkolwiek organizację trzeba też poświęcić trochę punktów? I ostatnie pytanie: Czy baza organizacji jest darmowa? Chodzi o sam budynek bez żadnej obrony.)
-
W drodze do domu wstąpiłem na chwilę do sklepu pirotechnicznego. Chciałem mieć coś więcej do walki niż tylko nóż. Po chwili rozglądania się po sklepie wiedziałem co zrobię. Kupiłem azotan potasu i urotropinę po czym wyszedłem ze sklepu. Zapłaciłem tylko 40 zł, myślałem że to będzie trochę droższe ale to nie koniec wydatków. Wyjąłem komórkę i sprawdziłem gdzie jest najbliższy sklep chemiczny. Lekko się rozczarowałem ponieważ sklep był trochę za daleko żeby dostać się tam na piechotę. Udałem się na przystanek tramwajowy a po paru minutach przyjechał tramwaj, szybko rzuciłem okiem na rozkład jazdy i wsiadłem do niego. Minęło około 10 minut i byłem przed sklepem chemicznym. Tu zapłacę trochę więcej ale to i tak raczej jednorazowy wydatek. Wszedłem do środka i kupiłem kwas siarkowy, palnik szklany, spirytus, trójnóg i kolbę. To wszystko kosztowało mnie 130 zł, jednak nie szkoda mi było tej kasy. Wszystko schowałem do plecaka i zacząłem iść w stronę mieszkania. Mam tylko nadzieje że nie spłonie czy coś jak się zacznę tym bawić...
-
(Eliza masz lajka!) Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem co się dzieje. Każdy gadał o jakieś kuli która potem zniknęła. Szkoda Hass zaczynał dobrze gadać, mógłby by być wrogiem Celestii odciągając ją od ziemi. Nie traciłem więcej czasu na myślenie bo w pobliżu było dwóch agentów POZ'u a ja nie chciałem się z nimi bliżej poznać przy flaszce z eliksirem. Zacząłem odchodzić na początku powolnym krokiem a w miarę jak się oddalałem przyśpieszałem.
-
-Ważą się tu losy ziemi a ja nawet nie wiem o co chodzi z tą kulą. - nie wiedziałem co to za lis ale nie zamierzałem pozwolić oddać kuli Celestii ani jemu. Najlepiej było by ją zniszczyć ale strzelenie w nią z pistoletu wydawało mi się dosyć głupim pomysłem. - Może porozmawiamy w spokojniejszym miejscu. W kawiarni czy w barze przy piwku. Co wy na to? (Hoffner! Oddawaj Stefana złodzieju!)
-
Wysiadłem z auta i zobaczyłem coś na wzór lisa. -Mi wygląda na lisa, może pochodzi z rejonów czarnobyla - powiedziałem nie przejmując się paniką innych ludzi. - Chyba mam konserwę w plecaku, może głodny czy coś - W tej chwili zacząłem grzebać w plecaku a po chwili otworzyłem konserwę i rzuciłem w stronę lisa.
-
-Wydaje mi się że jestem nie w temacie. Jaka kula magii i jaka ona? - zapytałem a następnie dodałem: - Kuce wpuszczą mnie do biura? Z moim wyglądem nie jestem pewny. Wiem że chyba wpuszczają tylko osoby bez żadnej broni ale ludzi w takim stanie jak ja? FOL najpewniej spalił by to miejsce ale do tego trzeba się przygotować, zrobić jakiś zwiad czy coś. (Nie wiedziałem jak zapisać wygląd Siergieja wiec robię to tutaj. Zadrapanie na policzku, dość mocno podarte ubranie ubrudzone trawą i ziemią z plamą zaschniętej krwi na prawym ramieniu.)
-
Ja wczoraj nie mogłem :/ Na 6 wrocławskim byłem. W klanie jest chyba z 50-60 osób i mam wrażenie że dużo z nich gra bardzo rzadko prawie można powiedzieć że wcale. Wybrałem 5 graczy których nicków rzadko widzie. Pierwszy ostatnio w bitwie 7 lutego, drugi 23 październik, trzeci 11 październik, czwarty 17 kwietnia, piąty 15 marca.
- 1379 odpowiedzi
-
- World of Tanks
- rekrutacja
- (i 8 więcej)
-
Jest na pewno jedna zaleta, przynajmniej na razie. Jest to krótkie Gdyby pominąć trochę dziwnych zdań i nazw kolorów to nie jest złe. Zabawka z dziesięciolatka? Gdyby tak tylko usunąć środek i czymś wypełnić to maskotka w skali 1 do 1. Dlaczego nie? ^^ Gwardzista, ostrożności nigdy za wiele
-
Ja maks doleciałem na minmusa ale kłopoty miałem z wylądowaniem bo mój pojazd miał za dużo silników a grawitacja tak mała była że na minimalnym ciągu wznosiłem się
-
(Jestem na tylnym siedzeniu bo zgaduję że miejsce koło kierowcy zajęte) -Witaj, można powiedzieć że jestem względnie cały. Jakim cudem zawsze wpadamy na siebie? Co tak jedziesz jakby was demon gonił? Jaka ważna przesyłka? Chodzi o twojego gościa? Kandydat na kopytka? Spokojnie zdążycie, może się jeszcze rozmyśli... - Zadałem dosyć dużo pytań jednocześnie kładąc plecak na wolnym miejscu po czym dodałem: -Jeśli się rozbijemy na jakimś drzewie nie wybuchnie tylko benzyna...
-
Szybko wsiadłem nawet nie patrząc na kierowce, po czym zamknąłem drzwi. -To ty! - krzyknąłem gdy tylko ujrzałem jego twarz. Już chciałem wysiadać ale zrezygnowałem z tego pomysłu. Jeszcze chwilę temu nie chciałem spać pod otwartym niebem a już chciałem wysiadać. Wydaje się raczej miły.
-
(To znowu mam 42) Jechałem dalej ale silnik zaczął się dziwne zachowywać, chodził coraz głośniej. Momentalnie się zatrzymałem ale było za późno, niestety zatarłem silnik o dalszej jeździe nie ma mowy. Zacząłem używać niezbyt ładnych słów jednak momentalnie przestałem gdy zauważyłem auto. Wystawiłem kciuk w górę mając nadzieje że się zatrzyma, inaczej czeka mnie nocka pod gołym niebem a dzisiaj mi się to średnio uśmiecha.
-
(No dobra ok trochę źle napisałem. Jednak nadal nie rozumiem samego powodu kary. Wiem że rygor musi być ale jak dla mnie uważam że zostałem ukarany za nic, jak tak naprawdę Hoffner i Padocholik zaczęli 3 stronę. Gdyby poczekali 30 minut to tej hecy by nie było. Skąd miałem wiedzieć że napiszą tą 3 stronę? Z gwiazd nie wróże ani z niczego podobnego... Z pierwszym ostrzeżeniem nawet nie dyskutowałem bo wiem że mi się należało. Mam nadzieje że nie przeginam...) Wyjechałem z garażu dosyć powoli, bo nie wiedziałem jaką konkretnie ten motor ma wytrzymałość. Jedno jest pewnie nie wygląda na solidny a ja nie chce wylądować kolejny raz na ziemi. Ile można w ciągu jednego dnia? Nawet nie jestem pewny ile czasu minęło od mojej utraty przytomności. Spojrzałem na prędkościomierz i wskazywał 50km/h. Skoro jeszcze nie nie rozleciał a ja jadę na w miarę równym terenie jest duża szansa że się nie rozleci. W tym momencie odpadł tylny błotnik jakby chciał powiedzieć że nie mam racji. Spoko, to tylko błotnik, a nie kierownica...
-
(Dobrze jeszcze rozumiem że łamanie regulaminu boli wszystkich ale jak można napisać post kiedy nie jest się dostępnym? *Mózg wybucha*) (Ale gdybym nie dogadał się z Komputerem prawdopodobnie miałbym nadal 42 punkty ale trudno stało się ^^) Nie zastanawiając się w którą stronę pójść zacząłem iść przed siebie. Zastanawiałem się co ten gościu od granatów usypiających ode mnie chciał. Nie znałem go, on mnie raczej też nie. Nie miał powodów chyba że sprzyjał POZ. Przecież strzelałem do byłego prezydenta, to raczej jedyne co ode mnie chciał. Przestałem o tym myśleć kiedy zobaczyłem przed sobą jakiś garaż w nie lepszym stanie niż budynek w którym się obudziłem. Postanowiłem wejść do środka i zobaczyłem prawie zjedzony przez rdzę motor, ciekawe czy odpali. Po chwili w garażu rozlegał się dźwięk silnika. Może to i siara takim jechać ale nie będę szedł tyle z buta...
-
(42-30=12 Trafienie krytyczne! Mam dwa pytania. Kiedy się liczy że jesteś a kiedy cie nie ma? Ponieważ twój ostatni post jest na 180 str nawet jeśli to ostrzeżenie się nie liczy to ostatni jest na 179. Mój ostatni post jest na 181 stronie. Więc 179+2=181. Może źle liczę ale chce wiedzieć by nie było kolejnej wpadki. Albo to że napisałaś post to się nie liczy że jesteś. Sam nie wiem. Drugie pytanie. Dlaczego każdy karany jest tak samo? Ja na 181 stronie napisałem 4 posty i oberwałem -30 punktów Komputer napisał 1 post i oberwał -30 punktów. Pytanie skreślone bo nie zamierzam mieć punktów na minusie. A żeby nie zarobić ostrzeżenia za offtop i rozumiem że teraz jesteś, piszę kolejny post) (Tak znam 14 punkt regulaminu) Obudziłem się w jakimś starym budynku, ciekawe kto zadał sobie tyle trudu by mnie to przywlec. Rozejrzałem się po wnętrzu niestety nigdzie nie widziałem mojej broni. Jaka szkoda, całkiem fajna była a teraz znowu mam tylko nędzny nóż. Wyszedłem na zewnątrz by zorientować się gdzie jestem. Niestety zapowiada się znowu ciężki dzień, nie wiem gdzie jestem a dookoła nie ma żadnej żywej duszy. Trudno czeka mnie pewnie spory spacer do najbliższej cywilizacji.
-
-Nie sądzie. Już jeden kuc mi powiedział że z takim podejściem nie nadaję się na kuca i nasz gatunek nadaję się do jednego. Chyba prawdziwy a nie sponyfikowany człowiek. Nawet gdybyś to zrobił nie zmieniło by faktu że jestem przeciw kucykom. Słodkie kreatury... - zrobiłem małą przerwę a potem jeszcze spytałem: Gdzie jesteś? Chętnie bym się spotkał i podziękował za to w jakieś sytuacji kiedy nic nam nie grozi.
-
A ten z POZ'u? Najpierw mi czymś twardym dałeś w łeb a potem uratowałeś? Dobry jesteś. RFL? Nawet nie znam tego skrótu. Nie wiem czego chcieli ale chcieli mnie żywego, może dlatego że strzelałem do Grey'a. Grunt że żyję i nie jestem w ich wozie - Powiedziałem na końcu się śmiejąc a potem dodając: Dzięki za ratunek.
-
-Siergiej znalazłem ten numer w mojej kieszeni. Do kogo się dodzwoniłem? Mów głośno ze słuchem u mnie ostatnio nie najlepiej - powiedziałem krzycząc do telefonu jednak w moim stanie to było zwyczajną głośnością w rozmowie. Byłem bardzo ciekawy kto mnie uratował. Będę musiał mu się jakoś odwdzięczyć tylko jeszcze nie wiedziałem jak...
-
(Sprawa z Komputerem została rozwiązana na pw. Zostaje tak jak jest czyli Halik odniósł mnie do opuszczonego budynku a Komputer jest ranny tylko w ramie.) Obudziłem się z opatrzonymi ranami koło ogniska rozpalonego w metalowej beczce. Nie widziałem wszystkiego wyraźnie, pewnie to wina środka usypiającego. Dlaczego tak bardzo starał się mnie nie uszkodzić i wziąć żywego? Może widzieli jak strzelam do Grey'a. Podniosłem się i wypadła mi z dziurawej kieszeni mała biała kartka z numerem. Schyliłem się i wziąłem ją do ręki, wydawało mi się że jest to numer telefonu. Nie zastanawiając się dłużej wyciągnąłem telefon komórkowy z pękniętym wyświetlaczem, po chwili wybrałem numer i zadzwoniłem. (Mam nadzieje że nie dostanę następnego ostrzeżenia bo nie zaczekałem aż Eliza nie wypowie się w tej sprawie?)