Osobiście raczej nie mam obsesji. Nie ma takiego zajęcia, któremu mogłabym się oddać bez reszty i robić to wytrwale przez wiele dni bądź tygodni. Nie ma czegoś bez czego nie dałabym rady wytrzymać. Hobby mam wiele. Potrafię całymi dniami pisać z Perv RPGi, ale bywa, że tracę wenę i odchodzę, bądź ona chce sobie pograć i nie mam z tym problemu. Nie nazwę więc tego obsesją.
Co zaś się tyczy samych obsesji to zgodzę się z Mordoklapowem, że są one dobre i przydatne. Jeśli ktoś obsesyjnie odda się jakiejś rzeczy to możliwe, że do czegoś dojdzie i przyda się to światu, albo przynajmniej jemu samemu.
Jednakże są też obsesje szkodliwe. Na przykład kolekcjonerzy. Jeśli ma cały dom danego przedmiotu, ale da się w tym domu normalnie funkcjonować to nie jest to złe. Natomiast jeśli ktoś ma na przykład cały dom zawalony stertami gazet, które zajmują pokoje, łóżka, nawet wannę w łazience, a kolekcjoner owych gazet zmuszony jest do spania na podłodze bądź na tych gazetach to to jest już choroba. Mówiąc choroba mam na myśli coś w rodzaju obsesyjnej obsesji na poziomie n-tym