Trudne tematy poruszasz, Linds! Nic dziwnego, że mało kto się odzywa. :c
Przez ostatnie kilka lat byłam całkowicie skupiona na drodze w kierunku psychologii sądowej, a planowałam w przyszłości zająć się psychologią terroryzmu. Po prostu w Polsce taki kierunek jest dość zbędny i go nie uczą, dlatego planowałam doczołgać się do niego okrężną drogą. Powody?
- mam poważne plany co do emigracji za granicę, a wszędzie na zachód od Polski psychologia sądowa jest dość wysoko na liście rzeczy potrzebnych i dobrze się na niej zarabia
- do tej roboty dobrze nadają się osoby z wysoka odpornością na pewne rodzaje stresu lub wręcz z wysokim zapotrzebowaniem na stres- to ja niestety, ale przynajmniej znalazłam sposób by obrócić to na swoją korzyść
- mam poczucie powołania z wielu osobistych i ideologicznych względów, których tu nie podam- w psychologii to rzadko jest to dobre dla pracownika, ale nie w sądówce. Tam to wyjątkowo pożądana rzecz, która bardzo pomaga i pracownikowi i klientowi.
Niestety. Mimo, że bardzo starałam się dostać na jak najlepszą uczelnię i na jak najbardziej "zachodni" kierunek pasujący też do mnie, okazało się, że ta polska psychologia ma się programowo nijak do amerykańskiej. Po bliższym przyjrzeniu się sprawie, porozmawianiu ze studentami z zagranicy i ogarnięciu różnic w zakresie obowiązków w robocie stwierdziłam, że to nie przejdzie. Dałoby się to zrobić, gdybym miała wiele czasu na naukę (w latach) i dużo pieniędzy w zapasie. Naprawdę dużo. Ale nie mam żadnej z tych rzeczy, za to rodzice zaczynają mi już podupadać. Byłam więc zmuszona drastycznie zmienić plany i po 2 latach rzuciłam psychologię. :/
Co teraz?
Niestety nie mogę emigrować natychmiastowo, co było planem B. Zanim ktoś mi powie, że na pewno jakoś się da- tak, nielegalnie mogłabym to zrobić i jeszcze dobrze bym na tym wyszła, ale w moim wypadku nie chodzi tylko o mnie. Wplątana w sprawę byłaby jeszcze jedna osoba i moja emigracja mogłaby ją kosztować utratę obywatelstwa, więc ten numer nie przejdzie. Sprawdziłam już dokładnie wszystkie inne opcje i niestety odpadają.
Ale nie wolno się poddawać! Czas na plan C!
Niestety nie stać mnie już na obijanie się i ciągnięcie kasy z rodziców, więc wróciłam do domu i szukam pracy w mieście. Na razie dobrze mi idzie, wręcz mam kilka ofert na raz i mogę sobie wybierać. Jednak wszystko to jest związane z muzyką i śpiewem- rzeczami, którymi nie zamierzam wiecznie zarabiać na swoje życie, ponieważ jest na to małe zapotrzebowanie i trudno o stałe zatrudnienie. To jest dobre tylko dla ludzi, którzy myślą o poważnej karierze i całkowicie się na niej skupiają. Ja to traktuję tylko jako dobry sposób na dorabianie. I tak mam szczęście, że mieszkam w uzdrowisku, gdzie jest na to zapotrzebowanie, bo cały rok są turyści dla których trzeba występować, ale wiem, że w większości innych miast jest z tym źle. W Murrice tym bardziej- roi się tam od milion razy lepszej konkurencji, więc nawet nie zamierzam się w to babrać.
Potrzebny mi zawód, którego ludzie zawsze potrzebują, taki, gdzie papierek liczy się najmniej, coś w stylu zawodu bardziej i coś w czym jestem dobra. Po kilku tygodniach przeglądania różnych opcji, kierunków itp zdecydowałam się na pójście w kierunku grafiki komputerowej wszelkiego rodzaju lub wzornictwa: projektowanie przemysłowe, mebli/ ubrań/ reklam i plakatów/ okładek, modelowanie 3D, animacja (bardziej taka dla reklam itp). Od dziecka miałam talent do takich rzeczy, w rodzinie mam kilku naprawdę dobrych malarzy itp + jest to kierunek i artystyczny i bardzo praktyczny, który zawsze jest komuś potrzebny. Spokojnie sobie z tym poradzę, znajdę pracę za granicą i jeszcze będzie to dla mnie przyjemne. Myślę, że to dobry wybór. Teraz muszę zarejestrować się na maturę z historii sztuki x.x zdać ją dobrze i do czerwca regularnie uczyć się rysować, szkicować szybko dowolne przedmioty/ ludzi/ zwierzęta itp. Niełatwo będzie dostać się do jakiejkolwiek szkoły, która tego uczy, ponieważ poza maturą trzeba jeszcze zdawać egzaminy na kreatywność itp. Na czas. x.x Życzcie mi szczęścia!
Aaaaaaaale się rozpisałam... ^^""""