Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. Law poprawił kurtkę i wyszedł za Cherry i Melody. - Nawet słońce tu jest inne. - mruknął patrząc w niebo.
  2. Elesis obudziła się. Wciąż była sama w pokoju więc wstała, przebrała się w swój standardowy strój i poszła na dół. Usiadła przy stolę i zaczęła czekać na resztę. Law obudził się. Zauważył że Emily jest w niego wtulona. Nie chciał jej budzić więc tylko czekał aż go puści.
  3. Law poszedł do któregoś z pokoi. Nie patrzał w zasadzie do którego tylko położył się na łóżku i po chwili zasnął. Elesis poszła do jednego z pokoi. Wezwała Chunga z jej rzeczami. - Dobra. Ja się zdrzemnę na razie. - powiedziała do chowańca a ten zniknął. Sama Elesis rozebrała się do naga, weszła pod kołdrę i poszła spać.
  4. Mephisto The Undying

    Co mówi sygna?

    ,,Pomocy! Mam lęk przed skakaniem!"
  5. - Taa. - mruknął. - Powinniśmy się zbierać. - przyznał i wstał od stołu. - Dziękuje bardzo, było przepyszne. - powiedział.
  6. - Bardzo dobre. - powiedział. - Nigdy nie jadłem tak dobrego dżemu. - powiedział.
  7. - Cześć. - powiedział ziewając. - Te łóżka są strasznie wygodne ale za krótkie dla mnie... - stwierdził.
  8. - Cześć. - przywitał się zaspanym głosem. Poszedł do kuchni. Usiadł na krześle. Które było co ciekawe wystarczająco duże by człowiek też mógł siedzieć. Rozejrzał się. - Oczywiście. Dżem wiśniowy. Ta klacz naprawdę kocha wiśnie. - stwierdził.
  9. ((Może już zrobię następny dzień co?)) Następnego dnia, Law obudził się około jedenastej. Łóżko było nieco za krótkie ale trudno. W Equestrii nikt nie potrzebuje łóżka dla 2 metrowego człowieka. Wstał, założył buty (glany), koszulkę i kurtkę i wyszedł z pokoju.
  10. Aaron - Oj jak na razie to podajesz mi tylko powody do zrobienia z ciebie karmy dla ryb. - powiedziałem. - Próbuj dalej. A nuż wymyślisz jakiś powód przez który nie wylądujesz za burtą. - dodałem uśmiechając się złośliwie.
  11. - Nie ma problemu. - powiedział. - Dzięki za gościnę. - dodał i uśmiechnął się.
  12. - Około 21. - powiedział Law. - Chcesz już spać? - zapytał.
  13. - Nie no, nie ma problemu. To nie pierwszy pies który mi umarł. Ale dzięki. - powiedział.
  14. - Cóż... w sumie to niedawno umarł mi pies to może temu... jakoś tak mi smutno gdy nie ma czego głaskać... - powiedział.
  15. - Pewnie. Pytaj o co chcesz. - powiedział,.
  16. - Nie wiem jak. - powiedział wyrywając się z zamyślenia. - Hej, Cherry. Mógłbym cię przytulić? - zapytał.
  17. ((Teraz każdy chce coś .-. )) Law zastanowił się. - Ciekawe jak bym wyglądał gdybym był kucykiem. - powiedział lekko nieobecnym tonem.
  18. - Nigdy nie piłem takiej herbaty. - stwierdził. - Jeśli by ta takiej podstawię mieli mi dobrać imię to pewnie miałbym na imię to pewnie coś z czarną herbatą związanego. I ewentualnie z żelazem. - powiedział. ((Chce herbatę wiśniową ale mam tylko czarną i earl greya ;w;))
  19. - Ale przyjemny zapach... - mruknął. - Musisz kochać wiśnie. - stwierdził.
  20. - 11... jestem śpiochem. - powiedział. - 11 będzie lepsza jak dla mnie. - dodał.
  21. - Może w centrum miasteczka? - zaproponował Law.
  22. - Ale nie jemy siana. I trawy. - powiedział. - Dobrze to prowadź Cherry. - powiedział do klaczy.
  23. ((Ok kp przyjęte)) - Ok. To chodźmy czy coś. - powiedział.
  24. ((Ok, każdy już wyszedł, wybrał gdzie mieszka itd?))
  25. Mephisto poczuł że kwas rani jego skórę, nie niszczył jednak ubrania więc tylko trochę oberwał na twarzy. Musiał szybko coś wymyślić bo Lucypher najwidoczniej poświęcił wszystko temu aby mieć jak najwięcej groźnych ataków. Zastanawiał się jak pozbyć się kwasu. W pewnym momencie uznał że może go rozrzedzić. - Nie śmieszny jak zawsze... ucieczka jest raczej w twoim stylu. - po chwili nad areną zaczęła zbierać się ciemna para która przerodziła się w burzową chmurę z której lunął deszcz. Kwas zaczął robić się rzadszy a po chwili praktycznie cały został zdominowany przez wodę. Deszcz jednak wciąż padał. Mephisto stał na ziemi a woda sięgała już do jego kolan. Wyciągnął miecz. - Pokaż kły... - mruknął. Na końcu miecza pojawił się łańcuch który łączył go z latarnią która wisiała w powietrzu po chwili złapał ją drugą ręką a łańcuch oplótł wokół lewej bo to w niej trzymał miecz. Po chwili zaczął zataczać młynki mieczem, a na koniec rzucił nim w Lucyphera, nawet jeśli nie trafił w oponenta miecz był na tyle wysoko by mógł nim zakręcić. Miecz nagle jakby ożył i zaczął krążyć wokół Lucyphera i oplótł bo łańcuchem. Mephisto pociągnął oponenta na ziemię i uderzył go w twarz. Lampa z którą połączony był miecz wbiła się w ziemię i nie chciała ruszyć. Miecz zrobił to samo tak że Lucypher nie mógł się za bardzo ruszyć. Mephisto uderzył go kilka razy w twarz. Po chwili skupił magię w obu rękach. - Może to ty lepiej uciekaj? - zaproponował i uderzył oponenta w brzuch. Na ciele Lucyphera wyryły się dwie runy. Jedna czerwona z symbolem słońca a druga niebieska ze znakiem płatka śniegu. - Obróć się w pył! - krzyknął i wystrzelił w stronę wroga fioletowym laserem który przebijał się przez wroga wyrywając z niego pojedyncze fragmenty jakiegoś niebieskiego światła. Po chwili promień zniknął, nie pozostawił ran ale Lucypher czuł brak sił i wielki ból. Błękitne fragmenty przyleciały do sfery którą Mephisto trzymał w dłoni. Po chwili sfera zniknęła. Miecz przyleciał do Mephista odplątał Lucyphera na co Mephisto kopnął wroga w brzuch.
×
×
  • Utwórz nowe...