-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
Jonathan przytulił dziewczynę. - Wrócę nie bój się. - powiedział.
-
Mi pasuje. - odpowiedziała - Miałam, ale po śmierci mój król powiedział że utrzymanie z nimi kontaktu może źle działać. Zwłaszcza że widzieli moją śmierć. - powiedziała.
-
- Wrócę. - powiedział Jonathan. - Jak mógłbym nie wrócić? - zapytał.
-
- Wiem, ale nie chce żebyś udawała że się z tym pogodziłaś... - powiedział. - A ja wiem... może ty wybierzesz jakieś miejsce. - powiedziała. - A co chcesz wiedzieć? - zapytała.
-
- Hehe. Mogę spróbować... ale niestety, zgadywanie nie jest moją mocną stroną. - powiedział Żniwiarz. - Jednak pierwsze co mi przychodzi do głowy to to że jesteś jakimś trupem... - stwierdził. - Ale kto wie, mogę się mylić... jestem już stary. - powiedział wzdychając.
-
- Cóż, będę wiedziała gdzie chodzić na zakupy. - stwierdziła. - Nie będzie lepiej... - powiedział Jonathan. - I proszę, nie uśmiechaj się sztuczne. To widać. - poprosił.
-
- Ta, można zobaczyć co tu jest. - powiedziała Elesis z uśmiechem.
-
- Masz ciekawą grupkę. A miasto. Cóż, widywałam ciekawsze. Ale za to tu jest masa neonów. - stwierdziła. - Ja też Lorence... ja też. - mruknął Jonathan.
-
- A nie wiem... może do galerii handlowej? Dobrze wiedzieć gdzie są takie miejsca. - powiedziała wzruszając ramionami. - To spoko. Chodźmy. - powiedział Jonathan idąc razem z Lorence.
-
- Och, ależ z pana gentelman. - powiedziała uśmiechając się. - A ja taka nie uczesana. - powiedziała rozbawiona i zaczęła udawać że poprawia fryzurę. Chwyciła ramię Rina. - Nie wiem czy ten film jeszcze jest. - powiedział idąc za Lorence. - Cześć wam, waszej dwójki nie znam ale i tak cześć. - powiedział do wszystkich którzy byli na dole.
-
- Oprowadzisz mnie po mieście przy okazji. - powiedziała Elesis z uśmiechem. - W sumie... możemy, - powiedział Jonathan. - To idziemy? - zapytał.
-
Imie i nazwisko: Ara Haan Wiek fizycznie: 19 obecnie: 119 W Otchłani spędził/a: 100 Wygląd: ma około 183 cm wzrostu. Za każdym razem kiedy wraca wraz z Hellriderem z otchłani wygląda tak Charakter: uprzejma, spokojna, przyjacielska, miła, wesoła. Kontrakt: legalny Łańcuch: Hellrider (to jedna osoba, Hellrider nigdy nie zsiada z konia bo jest z nim złączony. Jego dusza jest tak jakby rozbita na dwa naczynia.) Zdolności Łańcucha: Pakt ze śmiercią - jeśli ciało jego, lub jego kontrahenta jest zbyt ranne przenosi się do otchłani gdzie regeneruje się. Trwa to jednak sporo czasu, i nie może być używane ciągle (tylko Hellrider może wracać i do otchłani kiedy chce. Kontrahent musi odczekać) Oprócz tego płonie i używa szabli która również płonie. Ogień nie rani tylko kontrahenta. Broń: włócznia. Zależność od rodu: brak.
-
- Dzięki. - Elesis wzięła klucze i poszła na górę. Zaczęła szukać jakiegoś stanika dla siebie. - Do cholery! W tej azji to mają małe cycki! Nic na mnie. - narzekała. Po chwili znalazła jakiś. - Jez... a nie. Lucypherze... wreszcie. - mruknęła, ubrała się i zeszła na dół. - Ok. - oddała klucze Rinowi. - O więcej nie proszę. - powiedział Jonathan. - Ostatecznie nie poszliśmy do tego kina... - westchnął.
-
Elesis nie zmieniła wyrazu twarzy, nie spojrzała nawet na Lucasa ale uderzyła go w twarz. - Gdzie ty masz ten składzik ubrań? - zapytała Rina.
-
- Wiem. - Elesis wyszczerzyła zęby. - Zawsze wyglądam dobrze. Zwłaszcza w obcisłych jeansach i koszulce. - dodał wciąż się szczerząc.
-
- Ok. - mruknął Chung. - Dzięki, to ja ide jej to dać. - dodał i zszedł na dół, odepchnął Lucasa i podał Elesis, ubrania otwierając lekko drzwi. Elesis ubrała się. - Żeś mi bielizne wybrał. Stanik jest za mały. - mruknęła wychodząc.
-
- Tak zbokolu! - zawołała Elesis. - Nie popatrzysz sobię! - dodała.
-
- Sporo tego masz. - stwierdził biorąc jakieś jeansy i koszulkę. - Jeszcze bielizna. Masz tu jakąś? - zapytał.
-
- Elesis potrzebuje nowych ciuchów i kazała zapytać czy masz jakieś. - powiedział. - A ty? - zapytał Jonathan.
-
Elesis wykompała się, owineła się ręcznikiem. - Hmm, przydało by się zmienić ciuchy... - mruknęła. Wyjrzała przez drzwi. - Pikachung. Weź znajdź Rina i zapytaj się czy nie ma jakś ciuchów które mogłabym pożyczyć. - poprosiła. Wilk zmienił się w człowieka i pobiegł za Rinem. - Rin! - zawołał.
-
- Ja za tobą też. - powiedział. - W sumie mamy jeszcze trochę czasu, jadę dopiero jutro. - powiedział.
-
- To wspaniale. - powiedział weselej. - Lorence... - powiedział cicho i nachylił się lekko.
-
- Jeszcze raz tak zrobisz a wypale ci oczy! - krzyknęła, rozebrała się do końca i weszła pod przysznic.
-
Elesis akurat ściągnęła stanik, odwróciła się i zobaczyła czarnowłosego diabła. - Puka się gnoju! - krzyknęła i posłała w niego pocisk ognia który trafił diabła w twarz. Podbiegła i zamknęła drzwi. - Zbokol! - krzyknęła. - Wróce, nie martw się. - powiedział.
-
- Dzięki. - mruknął i objął Lorence.