-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
Jonathan wstał, odwrócił się do Lorence i wykrzywił jej usta w uśmiech. - Smuuutaaassss. - powiedział przeciągając. Po chwili zaczął się śmiać. - Nie dziwię się że Lorence cię nie lubi. Jesteś psychopatką i do tego taką ponurą.
-
- Z ciebie. Jesteś zabawna. - powiedział rozbawiony. - Ciesze się że Lorence zabujała się w Jonathanie i odwrotnie. Nie miał bym takiej okazji do śmiechu. - powiedział.
-
- Wiem. - powiedział wciąż się śmiejąc. - Totalnie strzeliłaś focha. - dodał rozbawiony.
-
- Czyżbyś strzeliła focha? - zaśmiał się. - Współczuje Jonathanowi, dwie kobiety w jednym ciele. - zaśmiał się kpiąco.
-
- I dlatego jesteś zabawna. - stwierdził. - A teraz z łaski swojej zamień się z Lorence miejscami bo zaczynasz być nudna. - powiedział szorstko znowu siadając.
-
- Czy ja wiem? Jesteś raczej gorsza ode mnie. - stwierdził. - Wy ludzie i wasze zaburzenia osobowości... - westchnął kręcąc głową.
-
- Jak śmie? Zwyczajnie moja droga. Ja mu daje potęgę ty Lorence dajesz tylko smutek. - zaśmiał się szyderczo.
-
Jonathan wstał, położył jedną rękę na policzku Lorence. - Ja przynajmniej jestem użyteczny. - powiedział nachylając się lekko.
-
- No właśnie... Cornvell ma duszę... którą jestem ja. - powiedział. - Nadaje mu moc. Dlatego też potrzebuje ciała Jonathana bo nie mam własnego. - powiedział.
-
Jonathan wskazał na wisiorek. - Wiesz co to jest? - zapytał ściągając go z szyi i pokazując wisiorek.
-
- Jesteś zabawna... - stwierdził bawiąc się nożem. - Chociaż łatwiej manipulować zwykłymi ludźmi i diabłami niźli demonami. - dodał oddając jej nóż.
-
- Nie martw się. Nie dam zabić swojego dzierżyciela. - powiedział szeptem. - I nie wiem czy wiesz ale od jakiegoś czasu nie rozmawiasz z Jonathanem. - uśmiechnął się złośliwie. Złapał za ostrze noża i wyrwał go z ręki Lorence. - Takim scyzorykiem chcesz zabić kogoś kto przywołuje miecze... - westchnął ponuro. - To obraza. - stwierdził.
-
- A nie tak mnie ciekawi czy dało by radę waszą dwójkę rozdzielić. - stwierdził.
-
- Słyszałaś o czymś takim jak wyrwanie duszy? - zapytał ze złośliwym uśmiechem.
-
- Nawet nie wiesz z czym zadzierasz moje dziecko. Jak na razie ten chłopaczek sprawdza się idealnie. Nie pozwolę ci zniszczyć tak wyjątkowego okazu. - powiedział dobitnie.
-
- Och błagam, nie sądzisz chyba że moc tego dzieciaka wzieła się znikąd. To moja moc. A ja ci przeszkodziłem w zabiciu go. - powiedział uśmiechając się kpiąc.
-
Jonathan ścisnął nadgarstek Lorence tak że ta puściła,jego lewe oko miałp zamiast normalnej źrenicy pionową kreskę jak u kota. - Nie myśl że tak łatwo zabijesz mojego nowego rycerzyka. On mi jest potrzebny. - powiedział szorstkim i nieprzyjemnym głosem.
-
- Lorence.- powiedział tonem jakby chciał ostrzec drugą jaźń Lorence.
-
- Jak na razie nie zrobiła nic szczególnie groźnego. - stwierdził.
-
- Czyli innymi słowy musisz się pilnować. - podsumował. - Boisz się że skrzywdzisz swoich przyjaciół tak? - zapytał.
-
- No, taką jakby drugą jaźnią ale gorzej. - powiedział. - Czymś w rodzaju tulpy tak sądzę. - dodał.
-
- Słucham zatem. - powiedział patrząc dziewczynie w oczy.
-
- Ta. Chodźmy. - złapał dziewczynę pod ramię i poszedł razem z nią do parku.
-
[Gra] Liceum Nauk Magicznych (Czy może raczej życie w internacie?)
temat napisał nowy post w Archiwum
- Prawda. - powiedział. - Albo nie. Czekaj. Jednak wyzwanie. Jak każdy to ja też. - stwierdził.- 1056 odpowiedzi
-
- internackie życie
- zabawa
- (i 3 więcej)
-
- Wiem. - powiedział i przytulił dziewczynę. - Ale nie wiem czy to możliwe... - pomyślał. - Coś pewnie da się zrobić. - powiedział.