-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- Nie ma dla norda większej obrazy niż nazwanie go miastowym... - powiedział poważnie. Po chwili zaśmiał się. - Nie, nie uraziłeś mnie.
-
- Nie jestem miastowym... - odpowiedział. Wbił miecz w ziemię, usiał i oparł się o niego.
-
- Poczekamy aż ten ktoś podejdzie... zobaczymy czy to swój czy wróg... - odpowiedział.
-
- Nordowie żyją na lodowej wyspie, ich kraj jest ciągle w stanie wojny domowej między trzema rodami. - odpowiedział. - Mamy wojnę we krwi. - dodał i uśmiechnął się.
-
- A ja jestem Nordem, mam broń, i nie jestem wściekły. - stwierdził. - Mam te przewagę że od orka jestem inteligentniejszy.
-
- Po co? - zapytał patrząc zdziwiony na Astre.
-
- Co fakt to fakt. - odpowiedział i uśmiechnął się. Gdy dotarli pod klasę usiadł na ławce. - Ciekawe co będziemy robić...
-
- Nie mam pojęcia... - odpowiedział. - A Braum to mój brat. Przydałby się tu. - dodał.
-
Matthew w pewnym momencie zatrzymał się i czekał aż ktoś się zbliży. Po chwili westchnął. - Przydało by się towarzystwo Brauma... - stwierdził.
-
- Czyli jest nas trójka. To wy wybierzcie jak chcecie iść, a ja idę od frontu. - powiedział opierając miecz o ramię i ruszając do przodu. ((Im nas więcej tym weselej A co do broni mojej postaci to coś takiego http://img3.wikia.nocookie.net/__cb20120305235239/elderscrolls/images/3/3f/Daedricsword.png ))
-
- Bliżej miałem do Durmstrangu ale rodzice uznali iż Hogwart jest lepszy. - odpowiedział.
-
Dastan przewrócił oczami. - Nie sądzisz chyba że pozwolę kobiecie walczyć samej. - powiedział do Astry opierając się o drzewo. - Nie pozwalam swojej królowej to co dopiero tobie. - powiedział i ściągnął z pleców ciasno zapakowany w materiał przedmiot. - W końcu jestem Skowytem Zimy, walka to dla mnie chleb powszedni. - Dodał rozwiązując materiał i wyciągając miecz.
-
Dastan posłusznie wykonał polecenie. Kucnął przed wilkiem i pogłaskał go. - Jeś mniejszy niż wilki z północy. - stwierdził. Po chwili wstał. - No ręke jeszcze mam. - powiedział.
-
- Powinnaś częściej się uśmiechać. Wyglądasz wtedy pięknie. - powiedział z uśmiechem. - Można pogłaskać? - zapytał wskazując na wilka.
-
Dastan westchnął. - Durne orki... - powiedział spokojnie. - Astro. Uśmiechniesz się? - zapytał.
-
- Jesteś urocza jak się złościsz. - powiedział i uśmiechnął się, po chwili ruszył za nimi.
-
- Śmierć mnie nie chce. - stwierdził wyciągając sztylet i kręcąc nim w palach. - Wież mi, moje życie to wieczna walka, i potrafię walczyć. Pokuszę się nawet o stwierdzenie że pokonałbym każdego z was. - stwierdził spokojnie.
-
- Stoję po stronie mego domu, lodowych pustkowi, najpiękniejszych miejsc na świecie gdzie lód jest kolorowy jak kryształy. Więc można powiedzieć że jestem neutralny. - stwierdził.
-
- Ty chcesz walczyć ze mną? - zaśmiał się. - Ech, odłóż to nim się pokaleczysz... - znowu się zaśmiał.
-
- Nie musisz się o mnie bać, chociaż to miłe. - powiedział uśmiechając się. - Ale jeśli mnie zapraszasz do siebie to chętnie przyjmę zaproszenie.
-
- Jakbym wiedział kto jest waszym królem to może by mnie to zainteresowało. - stwierdził opierając się o drzewo.
-
Dastan spojrzał na Astre. Jedną z rzeczy której nienawidził był płacz kobiety. Przygryzł wargę. Zastanowił się jeszcze raz i przytulił ją. - Nie płacz... To nie pomaga, a zapędza w dół jeszcze bardziej. - powiedział przyjaźnie.
-
Dastan podszedł pod drzewo na którym siedziała reszta. - Przykro mi. - powiedział do Astry opierając się o drzewo.
-
- A co cię spotkało? Jeśli nie chcesz nie musisz mówić. - zapytał.
-
- Owszem jestem podróżnikiem. - odpowiedział. - I wątpię by potrzeba było już chwytać za oręż. Może zwyczajnie ktoś się drze.