-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
Danate westchnął. - On się chyba zakochał... - stwierdził. Ara zachichotała. - To w sumie słodkie... - powiedziała Ara. - Czy ja wiem... - odpowiedział Danate.
-
Jonathan przyjmował wszystkie ciosy, bez mrugnięcia. Czekał aż dziewczynka się uspokoi. - Nie mogłem. Jestem śmiercią i mam swoje rozkazy. - powiedział spokojnie. - Twoi rodzice nie żyją. Sam oddzielałem ich duszę. - powiedział. - Byli w Indiach czyż nie? - zapytał retorycznie. - Już mówiłem że twój czas nie nadszedł. Jej tak. Śmierć nie była ci pisana... - rzekł spokojnie. - Uspokój się. - powiedział kładąc jej rękę na głowię.
-
Alexander położył się na łóżku. Westchnął cicho i przekręcił się na lewy bok. Zasnął dość szybko, w końcu był zmęczony. ((No niby następny dzień zacząć można...))
-
Żniwiarz, westchnął. Wstał z łóżka, i cicho ruszył w kierunku dziewczynki. Wiedział gdzie ona jest, wiedział co chciała zrobić. Niesłyszalnie stanął we framudze drzwi, spojrzał na płaczącą dziewczynkę. - Przydało by się być mniej strasznym. - pomyślał, przyklęknął przy dziewczynce. Przełożył kosę do prawej ręki, a lewą położył na jej plecach. - Niestety, zabójca zabił każdego... - powiedział ze współczuciem, chociaż wciąż ciepło. - To musiało się stać... - dodał, głosem jakby mówił do własnego dziecka któremu właśnie przyśnił się koszmar.
-
(Ja mam testy) - To ja idę spać. - powiedział kierując się do dormitorium.
-
Jonatan usiadł na łóżku. - Ucieczka Ci nie wyjdzie. Skok z okna oznaczał by śmierć. - powiedział spokojnie. - Niestety, Maria zginęła. - powiedział spokojnie, - Jesteś jedyną żywą istotą w tym domu. - powiedział ściągając kaptur, i ukazując twarz. Blizna przechodząca przez nos mogła wzbudzać niepokój, jego włosy były spięte z tyłu. Kozia bródka z kolei sprawiała że wyglądał starzej. Podrapał się po niej. - Może ci pomóc? - zapytał.
-
Ivan! Więcej pytań! Kurde, ale oni jadą z tymi pytaniami. Faktycznie. No to pierwsze. Skąd wiesz?! Od roku... Jest, taka urocza, i ma delikatna, i ma piękne oczy i... i... Ogólnie za wszystko. Mephisto w domu ma psa, a ja czasem z tym psem wychodzę, ale na ogół to nie mam. Da. Da. Niet.
- 15 odpowiedzi
-
- Ivan
- Braveheart
-
(i 3 więcej)
Tagi:
-
- Fakt, ale najwyżej zapytam rodzeństwo. - powiedział. Gdy usłyszał hasło starał starał się zapamiętać. - Tylko ja jestem tak śpiący?
-
Żniwiarz zaśmiał się, rozbawiony reakcją dziecka. Po chwili zdał sobie sprawę że to podłe, w końcu to dziecko, i widziało jak zabił delikatnym dotknięciem kosy, był śmiercią więc strach przed nim to normalna reakcja. - Nie zabiję cię. Twój czas nie nadszedł, masz jeszcze go naprawdę dużo. - powiedział przyjaźnie. Zbliżył się i podał jej rękę, żeby pomóc jej wstać. - Śmierć nie kłamie... - dodał wciąż przyjaźnie z nadzieją że dziewczynka przestanie się bać. Chociaż trochę.
-
Ivan! Da? Nowe pytanie... Da?! Już idę! Oto i pytanie. Da! Lubię. Są naprawdę fajne, i można je sobie uprażyć, posolić i zjeść. Wszystko... Naprawdę? Tak mało?
- 15 odpowiedzi
-
- Ivan
- Braveheart
-
(i 3 więcej)
Tagi:
-
Ivan! Masz pytania! Co? Co? Gdzie? Tutaj... Aha, już. To po kolei. Lubie, rock i metal. Niestety, nie mam. Chociaż chyba wolałbym nie mieć. To wszystko... Czemu tak mało? No dobra, dziękuje i tak!
- 15 odpowiedzi
-
- Ivan
- Braveheart
-
(i 3 więcej)
Tagi:
-
Alexander wziął kawałek mięsa. Skosztował i uznał że jest dobre. Nie najlepsze, ale dobre. - Mogli je potrzymać nieco dłużej. Jest trochę za krwiste... - powiedział do siebie patrząc na kawałek mięsa.
-
Zadanie Jonathana było jasne. Praca kostuchy, przeszkadzało mu jednak to co mężczyzna chciał zrobić z dzieckiem, zaburzyć idealny rytm Ponurego Żniwiarza. Pozbawić życia istoty której czas nie nadszedł. Spojrzał na zabójcę. Westchnął, przez co i mężczyzna i dziewczynka mogli poczuć straszny chłód. Jonathan odtrącił tępą stroną kosy mężczyznę, a ten puścił dziewczynkę. Jonathan spojrzał na niego pogardliwie. - Zarzut... Zabijanie, kradzieże, gwałt. Kara... śmierć. - powiedział głosem który mógłby przerazić nawet najdzielniejszego człowieka. Nie musiał się zamachiwać, lekko tylko uderzył ostrzem kosy w mężczyznę, a ta pożarła jego duszę, zabierając jej energię i wysyłając ją na katuszę do piekła. Żniwiarz spojrzał na dziewczynkę, spodziewał się strachu. - W porządku? - zapytał a jego głos przestał być straszny. Był wręcz kojący.
-
Alexander ucieszył się. Poszedł w stronę stołu i usiadł obok Ari. - Hejka. Jak odczycie z bycia gryfonem? - zapytał rozbawiony.
-
- Wątpię byś trafiła, do Slytherinu. Jak na razie nie wygląda jakbyś miała do tego predyspozycje. - powiedział do Amy.
-
- Mam 90% pewności że nie trafie do Slytherinu. Ale mam nadzieje na Gryffindor. - powiedział. - Ja się nie denerwuje. - dodał.
-
- Jak myślicie, gdzie traficie? - zapytał towarzyszki.
-
- Troche jestem. - odparł poprawiając okulary. - przepraszam że cię wcześniej, zignorowałem.
-
- Cześć. - odpowiedział lekko zaskoczony.
-
Gdy łódka dotarła do brzegu Alexander wysiadł. Westchnął cicho, i starał się dojrzeć kogoś znajomego.
-
Alexander wszedł do łodzi. Westchnął. Teraz już tylko czekał.
-
Mephisto podszedł do Dandie, uklęknął przy niej - Dandie. W porządku? - zapytał przestraszony ale nie otrzymał odpowiedzi. - Cholera, chyba zemdlała.
-
- Siostrę, Alicję i brata Edwarda. - odpowiedział. - A ty?
-
- Za dwadzieścia metrów jest wyjście z lochów, potem w prawo korytarzem i jesteśmy w głównym holu przy wyjściu. - odparł spokojnie.
-
- Nic się nie stało. - starał się brzmieć jak najbardziej przyjaźnie.